31 marca 2022

SZUM LASU CIASTECZKOWEGO (part two)

- Że w którymś momencie ta Alicja...
Zula zawiesiła głos.
- No, wykrztuś wreszcie.
Zula nadal milczała.
- To ja ci powiem, co chcesz powiedzieć. Chlałyśmy wódę, niby po babsku, drinkami, ale wlewałyśmy je w siebie po męsku. Chory amok bachantek. Potem spałyśmy około półtorej doby. Za długo, nawet po takim pijaństwie. To już jest mocno podejrzane.
- Czyli ktoś chachmęcił przy tych drinkach?
- Dokładnie, ale dlaczego myślisz, że to Alicja?
- Właśnie kurwa nie wiem. Może dlatego?
Mówiąc to Zula pokazała na wisiorek pod lusterkiem, medalion na rzemyku z wyrytym nań sygilem. Zoja przyjrzała mu się uważnie. Dotknęła ostrożnie palcami, potem ujęła go dłonią.
- Taki tatuaż właśnie miała Alicja, taki wzorek.
- To ciekawe, że tatuaż pamiętasz, ale mizianka już nie.
- Myślałam, że zamknęłyśmy już tą sprawę.
- Sorry...
- No, już dobrze. Wzorek dziwny, ale widziałam dziwniejsze. Tatuaże zresztą też. Moim zdaniem tu nie ma związku, czysty przypadek, zbieg okoliczności. A drinki polewałyśmy sobie wszystkie. Sobie, nawzajem i w ogóle. Gdybyś coś widziała konkretnie...
- Tylko mam intuicję taką.
- Gdybym cię nie znała, to bym cię wyśmiała. Tylko, że na razie nic z tym odkryciem nie możemy zrobić. Siedzimy sobie w jakiejś dupie, kwantowej osobliwości geosilwastycznej i nawet nie ma jak się w niej urządzić.
Zoja dopiła resztę piwa z puszki, zgniotła ją w dłoni, po czym otworzywszy drzwi wyrzuciła ją na zewnątrz.
- Nie śmieć w lesie. Myśl eko.
- Teraz to ja sobie myślę, jak my będziemy wyglądały za tydzień. Głodne, spragnione i brudne. Wściekłe japy, smród spod pachy, jeże w kroczach, rozpacz w oczach. A majty niczym rączki od walizki.
- Za tydzień to... A zresztą... To nie jest dobry pomysł, żeby teraz myśleć, co będzie za tydzień. Tylko szybciej zwariujemy od tego.
- W ogóle nie jest dobrym pomysłem za dużo myśleć.
- I gadać truizmy.
Zapadła cisza. Przez jakieś dobre pół godziny Zoja i Zula po prostu siedziały, niczym wzorowe uczennice zen. Wreszcie Zoja odezwała się pierwsza:
- Wiesz, tu są idealne warunki na kyolche, na sessin. Cisza, spokój, nikt nie przeszkadza, można praktykować do woli.
- Tylko jest zasadnicza wada. Nie ma bazy do przetrwania, nie ma co jeść, pić, ani się umyć. Do tego nie można wyjść.
- Mnie się wydaje, że to wszystko nie jest realne.
- Podobno nic nie jest realne.
- Ale nie wiesz, o co mi chodzi. Czytałaś Dicka?
- Prawie wszystko.
- On wymyślił taki psychodelik, cziułzet się nazywał. To jest taki hardkor, że wszystkie kwasy, grzyby, czy inne kaktusy mogą się schować.
- Kojarzę. To cię przenosi w całkiem inny real.
- Potem działanie ustaje i wracasz z powrotem.
- I według ciebie tak teraz mamy?
- Dokładnie.
- Ale to jest bajka, science fiction.
- Latanie w kosmos też kiedyś było bajką.
- Zojka, ty naprawdę umiesz podnieść na duchu.
- Czyli przestańmy się miotać mentalnie, tylko bądźmy tu, teraz i róbmy to, co mamy do zrobienia.
- A co mamy do zrobienia?
- Zajrzeć do bagażnika.
- No, żesz kurwa! Faktycznie, auta zwykle mają bagażniki.
Po chwili obie były już na zewnątrz.
- Jak się to otwiera?
- Dziury na kluczyk tu nie ma. Idź zobacz, tam powinna być taka wajcha przy fotelu kierowcy, po lewej.
Tak było istotnie i kufer się rozwarł na oścież.
- Hm, wiele tu tego nie ma.
Bagażnik był prawie pusty. Jedyną jego zawartość stanowiły cztery puszki piwa i dwie puszki orzeszków.
- No, to sobie poucztujemy.
Zanim jednak Zoja i Zula zabrały się do tej uczty, jeszcze raz obeszły teren dookoła. Przy okazji rozgorzał między nimi spór na temat topologicznych właściwości osobliwości, która ich gości. Czy jest to kula, czy torus? Gdy wreszcie zasiadły w aucie do swoich puszek, Zula spytała:
- Znasz to?
- Co?
- To było tak, że jakiś koleś zaczął praktykować zen. Po paru latach poszedł do jakiegoś mistrza, żeby się poskarżyć, jak bardzo go to wkurwia. Że już mu się nie chce i w ogóle.
- No, i co ten mistrzu na to?
- Uśmiechnął się tylko i powiedział, że to przejdzie.
- Co dalej?
- Chłopak uwierzył, praktykował dalej i słowa mistrza się potwierdziły. Po paru latach znowu poszedł do niego i zaczął opowiadać, jaki to wspaniały haj osiągnął, że w ogóle malinowo już jest.
- I?
- Mistrz znowu się uśmiechnął i zgadnij, co odpowiedział?
- Że to przejdzie.
- Dokładnie. Tak samo jest tu z nami. To wszystko przejdzie. Tylko, że nie można o tym myśleć za dużo, czy przejdzie, czy nie, bo nie przejdzie.
- Zaraz, czekaj no! Zobacz, co znalazłam w puszce.
- Co to jest? Na bon promocyjny nie wygląda.
- Zobacz u siebie.
- Też mam!
- Ja chyba wiem, co to jest!
Zapewne wiedział to też DALSZY CIĄG, ale nie powiedział, wspomniał tylko, tak bardzo cichutko, wręcz niesłyszalnie, że nastąpi.

11 komentarzy:

  1. Dziewczyny od piw mają rację: wszystko przechodzi, co potwierdzone zostało przez słowa mistrza.
    Puszki powinny zawierać mapę, bądź jakiś drogowskaz, przecież z lasu w końcu należało się wydostać :-)
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie mogę /a raczej nie chcę/ spojlerować, co oprócz orzeszków zawierały puszki...
      czy z lasu należało się wydostać?... jak wynika z tekstu, jednej z pań zaczął się ten las trochę podobać, tak fragmentarycznie, dostrzegła pewne jego pozytywy...
      serdeczności zasyłam :)

      Usuń
  2. Alez one sa cholernie rozgadane. Japy sie im nie zamykaja. :) Jak one maja z czegokolwiek wyjsc, jak nawet nie ma kiedy pomyslec:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. związek to nie tylko mizianie, ale też gadanie ze sobą...

      Usuń
    2. Ale one sa w potrzasku i trzeba chyba troche pomyslec, no nie?:/ Ot, to mi dopiero czas na zwiazek, z ktorego skora i wysuszone kosci pozostana ... jak tak dluzej ten dzien swistaka potrwa to jeszcze zjedza siebie nawzajem... w bagazniku duzo tego nie ma :)

      Usuń
    3. podobno związki kobieta + kobieta są najtrwalsze, nawet do chwili, gdy trzeba kogoś zjeść :)

      Usuń
  3. Obie się dobrały do czarownicy lizały, lizały aż ta czarownica zrobiła hokus pokus robiąc im psikusa. Fajne opowiadanie lubię elementy magiczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niezła puenta: zachciało się babom czarownicy, a z czarownicami trzeba ostrożnie... bohater poprzedniego serialu akurat trafił dobrze, ale jak widać nie zawsze tak jest...

      Usuń
  4. No wiadomo, że wszystko przejdzie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko przejdzie, coś w tym jest 🤔

    OdpowiedzUsuń