Cała trójka, która po nagłym zmaterializowaniu się kota Dredka zamieniła się w czwórkę, była już po śniadaniu. Gdy tylko przeszli z kuchni do pokoju, rozsiedli się wygodnie, Borek zapytał:
- No, i co teraz?
- Teraz trzeba sprawdzić, czy wszystko nam zadziałało. Jak uprzedzałam, szanse są niewielkie, taki numer ze zdjęciem bardzo rzadko wychodzi. Tak więc co złego, to nie ja.
- Jak to sprawdzić? Zadzwonić do pacjenta i spytać o zdrowie?
- Dokładnie. Ja to zrobię, mojego głosu nie zna, tym telefonem do tego.
- Cóż to za czarodziejski telefon?
- Normalny. Tylko karta SIM rejestrowana na nieboszczyka.
- Na kogóż to?
- Nieważne. Obcy człowiek, słabo go znałam.
- Dał ci telefon przed zgonem?
- Trafił do mnie już po zgonie. Oj, coś ty taki dociekliwy? Ja tego gościa nie zabiłam, nie patrz się tak na mnie dziwnie. Numer i tak dla Jarka będzie niewidoczny, ale nadmiar ostrożności nie zaszkodzi.
- Tylko nie mów, że to babskie sekrety.
- Żebyś wiedział. Ciekawość zabiła za to kiedyś kota. Lepiej mi podyktuj numer, aż taka wróżka to ja nie jestem, żeby go wziąć z niczego.
- Daj na głośno mówiący.
Jednak Malina zaprotestowała gwałtownie:
- Nie! Nie chcę chuja słyszeć nawet.
Anita uśmiechnęła się do niej:
- Przy takiej nienawiści szansa na sukces wygląda dość ładnie. No dobrze, zapodawajcie mi już ten numer, a potem bądźcie cicho. Trochę teraz będę strzelać w ciemno, wyjdę na idiotkę, jeśli on wczoraj nigdzie nie opatrzył tej swojej ręki. Ale nie sądzę.
Już po chwili zaszczebiotała do telefonu:
- Czy pan Jarek? Dzień dobry. Mówi pielęgniarka, taki rutynowy, kontrolny telefon. Proszę mi tylko powiedzieć, jak się pan czuje?
- ...
- Aż tak boli? Ile pan wziął?
- ...
- Rozumiem. Ale proszę jednak uważać, bo może uzależniać.
- ...
- No dobrze, a poza ręką? Jakieś inne objawy?
- ...
- Aha. Czy pamięta pan może, o której to się zaczęło?
- ...
- Nie. Tak mniej więcej tylko.
- ...
- Rozumiem. To teraz posłuchaj mnie bardzo uważnie.
Anita nagle zmieniła ton głosu i styl wypowiedzi.
- To już się nie powtórzy, ale pod jednym, jedynym warunkiem. Czy znasz panią Malinę Nowak? Na pewno znasz.
- ...
- Ma do rzeczy, tylko mi teraz nie przerywaj. Masz robić wszystko, co tylko możliwe, dołożyć starań, żeby trzymać się od niej z daleka. Zapomnij o niej, nie ma jej, nie istnieje, zniknęła. Pamiętaj tylko tyle, żeby na nią nie trafić. Jeżeli spełnisz ten warunek, to ta nocna przygoda już ci się nie przydarzy. Jeżeli nie, wtedy masz przesrane.
- ...
- Nie. Ręka to osobna sprawa. Na to nie mamy wpływu. Ale twoje bebechy to już nasza działka. Jak będziesz grzeczny, to już cię nie zabolą. Ale jeśli choć raz pani Malina poskarży się nam, że ją prześladujesz, to już po tobie. A teraz powtórz wyraźnie, co masz robić, a dokładniej czego masz nie robić.
- ...
- No. Grzeczny, mądry chłopczyk. Ale z tym Tramalem to faktycznie uważaj. To już jest taka moja rada dodatkowa. Trzymaj się ciepło i uważaj na siebie.
Ostatnie słowa Anity zabrzmiały zaiste bardzo słodko, niczym istna esencja życzliwości. Kobieta odłożyła na bok telefon i spojrzała z uśmiechem na rodzeństwo mówiąc:
- Chyba poszło lepiej, niż nam się w ogóle mogło wydawać. Bałam się, że może się stawiać, brąchać, wtedy musielibyśmy dziś powtórzyć zabieg. Ale on robił wrażenie tak obsranego, że nie jest to konieczne. Pytania? Uwagi?
Borek miał dwa:
- Co mu było i czy to na pewno twoja zasługa?
- W nocy, tak zaraz jak tylko poszedł spać miał koszmarne bóle żołądka. Próbował to zaćpać Tramalami, które dostał na ból dłoni, ale przeszło mu dopiero jakoś o świcie. Na drugie pytanie nie ma odpowiedzi. To mógł być skutek naszej klątwy, mógł być też zbieg okoliczności. Malinko, czy on miewał kiedyś jakieś problemy żołądkowe?
- W życiu. Nie pamiętam takiego wydarzenia.
- To może być jakaś przesłanka. Ale nie musi. Tylko co nas to tak naprawdę obchodzi? Tak Malinko? Jak samopoczucie?
- Jakby lepiej.
- I o to chodziło.
Borek wtrącił nagle:
- Czarymary, hokuspokus, ale jak ten gnój jeszcze raz coś zrobi mojej siostrze, to go zajebię bez żadnej ezoteryki.
- Nie zajebiesz, bo nic nie zrobi. Ja Anitce wierzę.
Malina przesiadła się do wspomnianej i mocno, czule się do niej przytuliła, ze wzajemnością zresztą. Za to Borek wstał i ruszył do wyjścia.
- To ja idę sobie zapalić.
...
Wreszcie znalazł się czas na oprowadzenie Maliny i Borka po domu. Przy okazji też poznali oni całą jednopłciową rodzinę Anity. Jednopłciową, gdyż stanowiły ją mama, siostra starsza i jej dużo młodsza córka. Męska część, czyli ojciec i szwagier Anity zginęła w tragicznym wypadku kolejowym kilka lat wcześniej. Borek znał już te fakty, ale zaskoczyło go zdumiewające podobieństwo dorosłych pań do siebie. Istne klony, jedyne różnice były wynikiem wieku, ale już przy sporo gorszym oświetleniu pomyłka byłaby nieuchronna. Za to za cechę wręcz rodzinną uznał on luz, z jakim goście zostali przyjęci. Klimat był taki, jakby wszyscy znali się od dawna. Zaś najmłodsza osoba imieniem Ola od razu awansowała przybyszów do rangi cioci i wujka. Szczególnie Borek zaskarbił sobie jej sympatię. Już po chwili wzięła go za rękę, po czym zaprowadziła do swojego pokoju na piętrze, aby koniecznie zobaczył, co ma mu do pokazania. Nagle dał się słyszeć jakiś hałas na zewnątrz, który okazał się głosem dobiegającym z megafonu. Borek wyjrzał przez okno i ujrzał sunący powoli ulicą furgon. Auto było upstrzone napisami i fotomontażami przedstawiającymi ociekające krwią, rozszarpane płody ludzkie. Logicznie to współgrało z jadem antyczojsowej propagandy nadawanej przez megafon. Mężczyzna widywał już wcześniej takie szczekaczki na mieście, zawsze budziły one w nim odruch wymiotny. Pojazd właśnie mijał front posesji domu. Był wystawiony niczym kaczka na ruszcie. Borek szybko rzucił okiem do wnętrza pokoju. Młoda akurat sięgała po coś na półkę, więc nie widziała, jak uniósł dłoń emitując niewidzialny strumień mocy. Blacha na boku auta mocno wklęsła się do środka, zaś sam wehikuł obalił się na drugi bok. Głośny chrzęst metalu zwabił Olę do okna. Stanęła obok Borka pytając:
- Wujek, co tam się stało?
- Nic takiego. Jakiś samochód się przewrócił.
- Jaki samochód?
- Bardzo brzydki.
...
Odgłosy wydarzenia na ulicy wywołały z okolicznych domów kilka osób. Wśród nich były także Anita i Malina. Spojrzały na tył leżącego pojazdu. Nie trzeba było im wiele, aby rozpoznać, że nie jest to jakiś zwykły firmowy dostawczak. Obie jednocześnie pokiwały głowami i wymieniły komentarze:
- Nawet fajna katastrofa.
- Taka karma. Robisz zło, dostajesz zło.
Po czym wybuchnęły chóralnie okrutnym, rechotliwym śmiechem.
...
Tego dnia dobra passa łowiecka Borka nie skończyła się na tym jednym tylko podłowozie. Gdy już po południu wracali z Anitą do domu, wcześniej pożegnawszy Malinę, która obrała kurs do siebie, na ulicy pojawił się drugi taki tego dnia. Borek szybko odwrócił uwagę dziewczyny na coś rzekomo ciekawego na mijanej wystawie. Już po chwili chrzęst metalu obwieścił, że kolejny impuls mocy nie poszedł na marne. Za to Anita nie ukrywała zdumienia patrząc na leżący na jezdni wrak.
- Co jest z nimi? Drugi taki sam wypadek?
- To chyba nie jest dobra sobota dla antyczojsu.
- No, i co teraz?
- Teraz trzeba sprawdzić, czy wszystko nam zadziałało. Jak uprzedzałam, szanse są niewielkie, taki numer ze zdjęciem bardzo rzadko wychodzi. Tak więc co złego, to nie ja.
- Jak to sprawdzić? Zadzwonić do pacjenta i spytać o zdrowie?
- Dokładnie. Ja to zrobię, mojego głosu nie zna, tym telefonem do tego.
- Cóż to za czarodziejski telefon?
- Normalny. Tylko karta SIM rejestrowana na nieboszczyka.
- Na kogóż to?
- Nieważne. Obcy człowiek, słabo go znałam.
- Dał ci telefon przed zgonem?
- Trafił do mnie już po zgonie. Oj, coś ty taki dociekliwy? Ja tego gościa nie zabiłam, nie patrz się tak na mnie dziwnie. Numer i tak dla Jarka będzie niewidoczny, ale nadmiar ostrożności nie zaszkodzi.
- Tylko nie mów, że to babskie sekrety.
- Żebyś wiedział. Ciekawość zabiła za to kiedyś kota. Lepiej mi podyktuj numer, aż taka wróżka to ja nie jestem, żeby go wziąć z niczego.
- Daj na głośno mówiący.
Jednak Malina zaprotestowała gwałtownie:
- Nie! Nie chcę chuja słyszeć nawet.
Anita uśmiechnęła się do niej:
- Przy takiej nienawiści szansa na sukces wygląda dość ładnie. No dobrze, zapodawajcie mi już ten numer, a potem bądźcie cicho. Trochę teraz będę strzelać w ciemno, wyjdę na idiotkę, jeśli on wczoraj nigdzie nie opatrzył tej swojej ręki. Ale nie sądzę.
Już po chwili zaszczebiotała do telefonu:
- Czy pan Jarek? Dzień dobry. Mówi pielęgniarka, taki rutynowy, kontrolny telefon. Proszę mi tylko powiedzieć, jak się pan czuje?
- ...
- Aż tak boli? Ile pan wziął?
- ...
- Rozumiem. Ale proszę jednak uważać, bo może uzależniać.
- ...
- No dobrze, a poza ręką? Jakieś inne objawy?
- ...
- Aha. Czy pamięta pan może, o której to się zaczęło?
- ...
- Nie. Tak mniej więcej tylko.
- ...
- Rozumiem. To teraz posłuchaj mnie bardzo uważnie.
Anita nagle zmieniła ton głosu i styl wypowiedzi.
- To już się nie powtórzy, ale pod jednym, jedynym warunkiem. Czy znasz panią Malinę Nowak? Na pewno znasz.
- ...
- Ma do rzeczy, tylko mi teraz nie przerywaj. Masz robić wszystko, co tylko możliwe, dołożyć starań, żeby trzymać się od niej z daleka. Zapomnij o niej, nie ma jej, nie istnieje, zniknęła. Pamiętaj tylko tyle, żeby na nią nie trafić. Jeżeli spełnisz ten warunek, to ta nocna przygoda już ci się nie przydarzy. Jeżeli nie, wtedy masz przesrane.
- ...
- Nie. Ręka to osobna sprawa. Na to nie mamy wpływu. Ale twoje bebechy to już nasza działka. Jak będziesz grzeczny, to już cię nie zabolą. Ale jeśli choć raz pani Malina poskarży się nam, że ją prześladujesz, to już po tobie. A teraz powtórz wyraźnie, co masz robić, a dokładniej czego masz nie robić.
- ...
- No. Grzeczny, mądry chłopczyk. Ale z tym Tramalem to faktycznie uważaj. To już jest taka moja rada dodatkowa. Trzymaj się ciepło i uważaj na siebie.
Ostatnie słowa Anity zabrzmiały zaiste bardzo słodko, niczym istna esencja życzliwości. Kobieta odłożyła na bok telefon i spojrzała z uśmiechem na rodzeństwo mówiąc:
- Chyba poszło lepiej, niż nam się w ogóle mogło wydawać. Bałam się, że może się stawiać, brąchać, wtedy musielibyśmy dziś powtórzyć zabieg. Ale on robił wrażenie tak obsranego, że nie jest to konieczne. Pytania? Uwagi?
Borek miał dwa:
- Co mu było i czy to na pewno twoja zasługa?
- W nocy, tak zaraz jak tylko poszedł spać miał koszmarne bóle żołądka. Próbował to zaćpać Tramalami, które dostał na ból dłoni, ale przeszło mu dopiero jakoś o świcie. Na drugie pytanie nie ma odpowiedzi. To mógł być skutek naszej klątwy, mógł być też zbieg okoliczności. Malinko, czy on miewał kiedyś jakieś problemy żołądkowe?
- W życiu. Nie pamiętam takiego wydarzenia.
- To może być jakaś przesłanka. Ale nie musi. Tylko co nas to tak naprawdę obchodzi? Tak Malinko? Jak samopoczucie?
- Jakby lepiej.
- I o to chodziło.
Borek wtrącił nagle:
- Czarymary, hokuspokus, ale jak ten gnój jeszcze raz coś zrobi mojej siostrze, to go zajebię bez żadnej ezoteryki.
- Nie zajebiesz, bo nic nie zrobi. Ja Anitce wierzę.
Malina przesiadła się do wspomnianej i mocno, czule się do niej przytuliła, ze wzajemnością zresztą. Za to Borek wstał i ruszył do wyjścia.
- To ja idę sobie zapalić.
...
Wreszcie znalazł się czas na oprowadzenie Maliny i Borka po domu. Przy okazji też poznali oni całą jednopłciową rodzinę Anity. Jednopłciową, gdyż stanowiły ją mama, siostra starsza i jej dużo młodsza córka. Męska część, czyli ojciec i szwagier Anity zginęła w tragicznym wypadku kolejowym kilka lat wcześniej. Borek znał już te fakty, ale zaskoczyło go zdumiewające podobieństwo dorosłych pań do siebie. Istne klony, jedyne różnice były wynikiem wieku, ale już przy sporo gorszym oświetleniu pomyłka byłaby nieuchronna. Za to za cechę wręcz rodzinną uznał on luz, z jakim goście zostali przyjęci. Klimat był taki, jakby wszyscy znali się od dawna. Zaś najmłodsza osoba imieniem Ola od razu awansowała przybyszów do rangi cioci i wujka. Szczególnie Borek zaskarbił sobie jej sympatię. Już po chwili wzięła go za rękę, po czym zaprowadziła do swojego pokoju na piętrze, aby koniecznie zobaczył, co ma mu do pokazania. Nagle dał się słyszeć jakiś hałas na zewnątrz, który okazał się głosem dobiegającym z megafonu. Borek wyjrzał przez okno i ujrzał sunący powoli ulicą furgon. Auto było upstrzone napisami i fotomontażami przedstawiającymi ociekające krwią, rozszarpane płody ludzkie. Logicznie to współgrało z jadem antyczojsowej propagandy nadawanej przez megafon. Mężczyzna widywał już wcześniej takie szczekaczki na mieście, zawsze budziły one w nim odruch wymiotny. Pojazd właśnie mijał front posesji domu. Był wystawiony niczym kaczka na ruszcie. Borek szybko rzucił okiem do wnętrza pokoju. Młoda akurat sięgała po coś na półkę, więc nie widziała, jak uniósł dłoń emitując niewidzialny strumień mocy. Blacha na boku auta mocno wklęsła się do środka, zaś sam wehikuł obalił się na drugi bok. Głośny chrzęst metalu zwabił Olę do okna. Stanęła obok Borka pytając:
- Wujek, co tam się stało?
- Nic takiego. Jakiś samochód się przewrócił.
- Jaki samochód?
- Bardzo brzydki.
...
Odgłosy wydarzenia na ulicy wywołały z okolicznych domów kilka osób. Wśród nich były także Anita i Malina. Spojrzały na tył leżącego pojazdu. Nie trzeba było im wiele, aby rozpoznać, że nie jest to jakiś zwykły firmowy dostawczak. Obie jednocześnie pokiwały głowami i wymieniły komentarze:
- Nawet fajna katastrofa.
- Taka karma. Robisz zło, dostajesz zło.
Po czym wybuchnęły chóralnie okrutnym, rechotliwym śmiechem.
...
Tego dnia dobra passa łowiecka Borka nie skończyła się na tym jednym tylko podłowozie. Gdy już po południu wracali z Anitą do domu, wcześniej pożegnawszy Malinę, która obrała kurs do siebie, na ulicy pojawił się drugi taki tego dnia. Borek szybko odwrócił uwagę dziewczyny na coś rzekomo ciekawego na mijanej wystawie. Już po chwili chrzęst metalu obwieścił, że kolejny impuls mocy nie poszedł na marne. Za to Anita nie ukrywała zdumienia patrząc na leżący na jezdni wrak.
- Co jest z nimi? Drugi taki sam wypadek?
- To chyba nie jest dobra sobota dla antyczojsu.
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Tak się zastanawiam, czy moje ostatnie dolegliwości nie wzięły się z czyjejś wizualizacji? kto wie?
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy wiązka mocy działa na wszystkie pojazdy?
czy kogoś prześladujesz, żeby mieć takie myśli?...
Usuńraczej na wszystkie pojazdy, aczkolwiek w te szybsze byłoby trudniej wcelować, a jeszcze trudniej, gdyby na dodatek zygzakowały...
Dobrze że Anita nie trafiła na Van Horne'a z tymi czarami. :)
Usuń@R...
Usuńna którego Van Horne'a?... tego od kolei?...
aaaa...
TEGO Van Horne'a...
już rozumiem...
nie, nie rozumiem :)
Z Czarownic z Eastwick.
UsuńNo... Van Horne diabolo, jak by Anitka chciala go pouczac pedagogicznie to moglaby goscia niezle wkurzyc i dopiero by dostala lekcje oko za oko.
UsuńVan Horne´a musialy cztery czarownice okielznac. Co dopiero taka biedna Anitka ze swoim zdjeciem:)
spoko, ja rozumiem, o którego Van Horne'a chodzi, tylko nie rozumiem jego ewentualnej roli, bo jak dobrze pamiętam, owe cztery panie były nieco oziębłe, więc Van Horne miał co robić terapeutycznie, tymczasem Anity chyba raczej nie miałby za bardzo z czego leczyć...
UsuńE tam... kazdy ma cos do wyleczenia. Ile Anita ma lat? Im starsza tym wiecej sie pruje. Wystarczy zeby jej hormony przestaly wlasciwie dzialac i juz jest co terapeutyzowac. :)
UsuńByły oziębłe, ale Van Horne przy okazji uleczenia chciał je uzależnić od siebie - na tym tle wybuchł konflikt.
Usuń@PKanalia
Usuńnikomu źle nie życzę , poza Putinem...ani nie prześladuję!
Można dostać rykoszetem?
@J...
Usuńniestety można...
Marek szedl wlasnie do roboty . W pospiechu spakowal kanapki , ktore zamierzal spozyc na przerwie. Pracowal u X jakies pol roku. Staral sie, byl mlody. Ostatni z ekipy.. robil wszystko aby dostac stala umowe o prace. Szanse, i to niemale, istnialy, ze tak wlasnie skonczy sie dla niego ow staz.
OdpowiedzUsuńWybiegl przed blok. Podeszla do niego pani Kasia.
-Mareczku posluchaj. Wiem , ze idziesz do warsztatu X. Musimy mu oddac ten samochod. Nasi kierowcy sie posypali. X wypozyczyl nam auto przedwczoraj... udekorowalismy i chcemy zrobic przemarsz. Moglbys go poprowadzic? A na skrzyzowaniu Lubelskiej i Katarzynki. Na tych duzych swiatlach , mozesz wdepnac gaz i prosto do waszego warsztatu.
-Pani Kasiu, ale ja ... jakos slabo to widze, bo macie takie dziwne emblematy na wozie. Ja sie w to nie bawie, to nie moj swiat. Nie moje zapatrywania.
- Mareczku pamietasz jak z Joziem u nas sie bawiles? Pamietasz te placki ziemniaczane, ktorymi Was karmilam? To na serio nie bedzie dlugo trwalo. Kwadrans, dwa... i po sprawie. Zdarzysz i jeszcze samochod nam odstawisz. Nikt nie bedzie cie w srodku widzal. Przejedziesz , a potem zakrecisz do firmy. Pomoz nam- prosimy!
Michal krecac glowa, widac bylo, ze nie jest za szczesliwy z uzyskanej propozycji... dal sie namowic. Wsiadl. Dojechal wlasnie do skrzyzowania Lubelskiej i Katarzynki. Panie pomachaly mu , a on wzial kierunek "robota". Nagle uslyszal trzask, Doznal spychania samochodu...w panice spojrzal w lusterka. Nic sie nie dzialo! Z nikim sie nie zderzyl! Wyskoczyl z samochodu... Niepojete. "kto to, co to?"- Zadawal sobie natretnie pytania. Nie mogl dojsc do siebie. Do warsztatu bylo pare metrow. Dobrze, ze silnik chodzil
X zobaczyl bude i zaczal napieprzac w Marka.
-Ty gnoju. Pierwszy i ostatni raz dostales samochod. Nie ma ze boli... spierdalaj. Zbieraj manele i won! Mozesz pozegnac sie z umowa o robote!
W taki oto sposob Rambo Borek pozbawil kogos niewinnego roboty. Chlop po prostu umi przewidywac. Niech autor dorzuci Borkowi jeszcze kilka nadzwyczajnych mocy. Np.: umiejetnosc widzenia przyzslosci.
Sorry Marek, nie Michal.
Usuńpierwsza myśl, to po cholerę Marek bawi się w robienie przysług jakiemuś podejrzanemu towarzystwu?...
Usuńale zostawmy to, powiedzmy, że nas to nie obchodzi, jaką działalność prowadzi pani Kasia i jej koleżanka, bo to w sumie nie jest takie ważne...
pytanie brzmi, komu pan X. pożyczył auto?... pani Kasi & Co... kto odpowiada za dostarczenie fury w całości?... odpowiedź ta sama: pani Kasia & Co... a pana X. powinno guzik obchodzić, kogo użyły jako kierowcy... czyli do kogo pan X. powinien mieć pretensje?... po raz trzeci: do pani Kasi & Co... Marek faktycznie jest niewinny, ale kto go tak naprawdę skrzywdził?... odpowiedź brzmi: pan X., który źle zaadresował te swoje pretensje...
jednak w ogólnym bilansie Marek wcale na tym źle nie wyszedł, bo przekonał się w porę u jakiego ciula by pracował na bardziej wiążących warunkach...
...
fabułka jest nawet dobra, takie rzeczy się zdarzają, że ktoś z ulicy nagle uszkodzi samochód, np. rzuci kamieniem, bo ma taki kaprys, przypadek losowy... ale słabo jest dobrana jako komentarz do głównego tekstu, wręcz wcale nie pasuje...
to jest metoda okrecania. kreciaz, motasz... zadajesz pytanka tak niby logiczne, po co , na co... zajmujac sie przy okazji surrealna dyscyplin. w ktorej logika stanela na glowie. I nie ma w niej zadnych logicznych wyjasnien. Typu na co, po co...
UsuńPrzeciez ten samochod nie jedzie sam... tam tez dzieje sie jakas akcja, jest czlowiek. Jest jakies przed, w trakcie, i po... no i trafili na Rambusa.Chce ci tylko pokazac jak nie zdajesz sobie sprawy, ze zmiany jakies rzeczywistosci... jak to wszystko moze byc powiazane. To duza odpowiedzialnosc tak dowalac ludziom.
Usuńwprost przeciwnie, odkręciłem tylko supeł, który zaplątałaś z prostej sprawy...
Usuńniestety, pani Kasia & Co. na razie wyszły z tego bez szwanku, mimo że to one są odpowiedzialne za straty pana X. i (chwilową) przykrość, która spotkała Marka... no, ale sprawa nie jest jeszcze skończona, pan X. może ochłonie i zażąda pokrycia od nich tych strat...
a czy pojmie, że zwalił złość na niewłaściwą osobę: na Marka i z nim to odkręci, tego już nie wiadomo, tak samo jak nie wiadomo, czy Marek da się wtedy udobruchać i wróci do roboty... tu już potrzebna jest szersza wiedza na temat charakterków obu panów, my jej nie mamy...
Pani Kasia i spolka:) Przeciez emocje to sa emocje... szef widz skasowane auto i ponosi go. Wywala gniew i frustracje na "przyniszacego wiadomosc posla" . na zasadzie _ "sciac mu leb"!
UsuńPo czasie moze przemysli, ale ... moze .
Z drugiej strony trudno wyjsnic co sie wydarzylo, nie ma przyczyny, nie ma sprawcy, wiec wyjasnienia MArka beda dla szefa klamstwem. Ktos mu wgniotl cala scianke samochodu, kiedy ten akurat jechal. To ci dopiero logika. Na dodatek moze szefa rozdrazniac takimi nieprawdopodobnymi wyjasnieniami.
Unas zwolnili laske, bo ciagle miala jakies niewiarygodne przygody i nie przychodzial do pracy... ostatnio to drzewo, w super pogode, padalo na ulice , ktora jechala do pracy. Byl tez watek, ze ktos ja raz z samochodu wyciagnal i zamknal w piwnicy....
Z Markiem to moze byc jedna z lekkich prawdopodobnych mozliwosci zakonczenia akcji, ale powiedzmy sobie , ze Borek wgniata bok samochod i podczas wgniatania go spycha, a kierowca traci kontrole nad pojazdem. Na pasie obok jedzie matka z bobasem w srodku ( zreszta moze byc bez bobasa- niech bedzie ze jakas matka) . Samochod jest spychany w ich kierunku. Moze sie na nich przewrocic, zgniesc samochod... moze zepchnac samochod matki z dzieckiem pod drugi nadjezdzajacy woz.... Dopisz sobie co chcesz.
Usuń- A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka!
Usuń- Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu?
/"Miś", film taki/...
ale co tam matka z bobasem lub bez, gorzej by było, gdyby to spychane auto rozjechało kota, który siedział akurat na chodniku... kot nie zawsze zdąży uciec, pamiętasz tego z piosenki Kukiza, którego proboszcz po pijanemu Toyotą rozjechał?...
okay, pożartowaliśmy sobie, bo przecież takiego gdybania nie można brać na poważnie...
ale tak w ogóle, to wszystko przez te "panie Kasie" /a raczej "Kaje"/ i ich działalność, bo gdyby antyczojs nie zaistniał i nie uwziął się na polskie kobiety, to Borek nie musiałby kraksować żadnego furgonu i nie byłoby tej całej afery...
To nie chodzi o wielosc scenariuszy, ale totalny olew ze strony Borka, brak zastanowienia sie :" co moze byc dalej". Moze akurat nic nie byc i Borek euforycznie tak wlasnie zalozyl... z reguly sytuacje sa ze soba powiazane. Ludzie tez sa ze soba powiazani i nie robi sie takowych bezmyslnych posuniec, bo jak temu zrobi sie kuku to owe kuku zatoczy kolo i wroci do ciebie czlowieku bozy:)
UsuńWiesz? Mi przeszlo w momencie, kiedy kumpeli padlo malzenstwo. Facet nie pil, ale latwy we wspolzyciu codziennym nie byl ( nie chodzi o wspolzycie seksualne). Ona opowiadala swoje wersje ich zycia, ja zas wierzylam i wspolczulam, w koncu "kulezanka"- no nie(?)- jak Malina dla Anity. Modlitwy szly na tony w jej inetncji, a dzieki tym modlom i mi sie przy okazji w czerepie rozjasnilo ( wyzsza inteligencja, intuicja... zwij jak chcesz)- madrosc boza mi odpowiedziala. Doszlo, do mnie kiedys info, ze "kulezanka" ze swoim mezem cztery lata nie wspolzyla i ciagle go odpychala.
Gdybym byla taka Anitka to rytualik za rytualikiem bysmy odprawialy- istny zlot czarownic.
Dlatego ja z reguly rece precz od zmiany swiata i uczenia kogokolwiek i realnego grozenia paluchem. Bo nigdy nie wiadomo jak to za kurtyna wszystko wyglada.
gdy poprawiasz sobie stołek pod pupą, żeby wygodniej siedzieć, to już zmieniasz świat... to jest nieuniknione, dyskutować można tylko o zakresie, skali koniecznych lub dopuszczalnych zmian...
UsuńA pewnie, ze tak... jestem wtedy zadowolona, ze mi tak wygodnie. Osoby wokol mnie wyczuwaja ta zadawalajaca atmosfere... moze ktoras zalapie i poniecie moc zadowolenia dalej?
UsuńNajważniejsze, że prześladowca załatwiony słownymi czary-mary Anity. Ma siłę przebicia ta kobitka. :-)
OdpowiedzUsuńPocieszające i to, że dwa furgony antyczojsa załatwione na amen i nie będą już straszyć nikogo płodami.
Zasyłam serdeczności
magia "żywego słowa" działa głównie na tych, którzy w nią wierzą, oby wspomniany prześladowca nie okazał się być niedowiarkiem...
Usuńserdeczności :)
Dobrze temu Jarkowi dziewczyny zrobiły a Borek jeszcze pomógł. Podobało mi się, ale uważam, że dla równowagi powinna w twojej historii pojawić się dziewczyna antyczojsowa, która także porządnie po tyłku dostanie od Borka i dziewczyn.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się jak Borek rozwalał te samochody z antyczojsowymi napisami, może to będzie jego misja ? Jestem ciekawa, kiedy Anita dowie się, że Borek ma dar telekinezy.
tylko skąd taką antyczojsówę wziąć, bohaterowie serialu (ci pozytywni) obracają się raczej w porządnym towarzystwie...
Usuńkasowanie furgonów to chyba mało ambitna misja i rozwiązuje problem tak, jak przycinanie zielonych końcówek perzu na ogródku, może niech Borek wpadnie na lepszy pomysł?...
skoro Anita ma swoje babskie sekrety, to dlaczego Borek nie miałby mieć jakichś swoich męskich tajemnic?... czy wiesz, że wiele związków jest nieudanych właśnie dlatego, że ona mu grzebie np. w telefonie, albo on jej np. w torebce?...
Poczekałem cierpliwie i przeczytałem dziewięć odcinków na raz. Całkiem, całkiem...
OdpowiedzUsuńTylko ten Jarek jakiś taki... Myślałem, że Jarki też posiadają potężne moce, a ten tu ma tylko moc zapładniania, czego się akurat nie spodziewałem.
do zapładniania nie trzeba żadnej mocy... byle kto wsadza byle co byle gdzie, finiszuje po katolicku i na output'cie wychodzi ktoś, kogo nie lubisz...
UsuńMama Natura ma dość swoiste poczucie humoru...
Boja
Usuń:))) Super:)) Tez myslalam swego czasu, ze Jarek w wydmuszki zaopatrzony, a tu afera, ze dziecko zmajstrowal i doprawdy kolejna olaboga-jeszcze tego dziecka chce:)))
dziecka jeszcze nie było, Malinka zdążyła, zaczuwała w porę...
UsuńDziewiąty odcinek już!!
OdpowiedzUsuńA ja chyba tylko pierwszy czytałam.
i co z tym zrobisz?...
UsuńPoczekam na streszczenie 😁
Usuńczy takie seriale dają się w ogóle streścić? :)
UsuńOglądałam kiedyś amerykański film o czarownicach i tam też wszyscy mężczyźni z rodziny umierali dosyć szybko w dziwnych okolicznościach- ale nie dlatego, że czarownice ich wykańczały. To była po prostu taka klątwa rodzinna. I o dziwo czarownice z kolejnego pokolenia nadal znajdywały sobie radośnie mężów mimo iż wiedziały, jaki los czeka tych panów.
OdpowiedzUsuńMałe pytanie- czy panowie nie byliby przerażeni, patrząc na Anitę? W sensie- kobieta kojarzy się z czułością i opieką, wydaje mi się, że ludzie źle patrzą na kobiety, które nie przejawiają tych wartości i nie piszczą z zachwytu nad małymi kotkami, a co gorsza, nad małymi dziećmi. Więc czy panowie, patrząc na zdecydowanie niebepieczną i okrutną Anitę, nie mają takiej lampki ostrzegawczej ''fajna na kumpla, fajna na rozrywkowy związek, ale nie ma co wiązać przyszłości z takim demonem''?
na razie ten związek trwa dopiero jakieś dwa tygodnie plus i wszystko jeszcze może się zdarzyć...
Usuńale wydaje mi się, że Anita jest opiekuńcza: zajęła się Mariolką, obroniła Malinę, a jaka jest w stosunku do Borka trudno powiedzieć, z tekstu wiele nie wynika...
jakie kobiety wolą panowie?... chyba nie ma jednej jednoznacznej odpowiedzi, męskie gusta bywają bardzo zróżnicowane... zapewne bycie z kobietą potencjalnie niebezpieczną wiąże się z pewnym ryzykiem, ale czy taka kobieta musi być faktycznie niebezpieczna?... jak do tej pory Anita raz tylko pokazała pazurki, ale w dobrych intencjach: w obronie koleżanki, niejako bratowej do tego... za to Borek zdążył w tym czasie poturbować co najmniej trzy osoby /aczkolwiek też nie za niewinność bynajmniej/... inna sprawa, że Anita jeszcze nie, co potrafi jej facet, a ja jako autor mam ból głowy, czy ma się dowiedzieć, czy nie :)
Najważniejsze to używać magii tylko w dobrych celach :D
OdpowiedzUsuń