29 sierpnia 2019

Mistrz zbrodni na raty

W języku prawym zbrodnią nazywa się czyn, za który kodeks karny przewiduje karę odsiadki od trzech lat wzwyż. Za to w mowie potocznej jest to określenie jakiegoś działania, które oceniamy jako wyjątkowo niefajne. Definicja prawnicza jest dyskursywna, potoczna jest intuicyjna. Obie funkcjonują w różnych systemach wartości, więc czasem dochodzi do paradoksów. Na przykład za uprawę Zioła na większą skalę można nieźle posiedzieć, mimo że zbrodnią jest ukaranie takiego growera i zniszczenie jego plantacji w majestacie prawa przez androidy, którym za to płacą.
Zwykle słowo "zbrodnia" kojarzy się nam z jakimś seryjnym lub też masowym mordem, można nawet mówić o pewnym consensusie. Co prawda czasem może dochodzić do sporów, kto był autorem większych zbrodni, na przykład Franco, czy Ceausescu, jednakże takie różnice zdań nie mają zbyt wielkiego znaczenia. Trochę inna sytuacja jest przy gwałtach, istnieje mianowicie bowiem spora ilość buraków (narodowych), która za zbrodnie tychże gwałtów nie uważa argumentując, że "te szmaty same chciały".
Zostawmy to jednak i skupmy się na innej zbrodni, która ma miejsce od bardzo dawna i (prawie) każda naga małpa ma w niej jakiś drobny współudział. Można by tu rzec, trawestując pewien znany cytat: "Kto nigdy nie użył torebki foliowej niech pierwszy rzuci plastikową skrzynką". Ta torebka to rzec jasna tylko drobny przykład, gdyż jest całe mnóstwo innych, do tego cięższego kalibru, jak naga małpa zabija Ziemię na raty, przy okazji zaś siebie. Tak jak ćpun, który stracił kontrolę nad przyswajaniem różnych legalnych lub nielegalnych płynów, czy innych substancyj popełnia samobójstwo na raty, by już na końcu sobie zdechnąć wcześniej, niż Natura założyła. Różnica jest może tylko taka, że naga małpa z tego gówna już nie wylezie, może jedynie opóźnić, odwlec cały ten anizotropowy proces.
Czyli zachodzi potrzeba pewnego okrojenia definicji zbrodni, żeby nie wyszło, iż wszyscy są zbrodniarzami. Do nich zaliczymy jedynie tych, którzy ów wspomniany proces przyspieszają ponad miarę. Niektórzy są znani medialnie, choćby taki były polski minister (niszczenia) środowiska naturalnego. Długo by ich wymieniać, nie ma to teraz zbytniego sensu, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu to szemrane towarzycho ma swojego mistrza. Któż to taki zacz? To nietrudna zagadka, zaś gdy podpowiem że "tańczy nad własnym grobem, gdy las deszczowy płonie" to wszystko jest jasne.
Ano właśnie, skoro już o grobie mowa, to zaiste tragedią jest, że jeszcze nikt tego ptysia nie stuknął, tak raz, a porządnie. Ja tego nie zrobię, za krótkie mam ręce, ale wielu jest takich, którzy mają je co najmniej w sam raz. Ale nikt tego dotąd nie wykonał. Czyż nie jest to uzasadniony powód, aby jeszcze bardziej nie lubić tego idiotycznego i zbrodniczego gatunku?
Tym mizantropicznym akcentem na dziś zakończymy...

15 sierpnia 2019

Nieco słów na temat kilku wybranych słów

Kod porozumiewania się zwany "językiem polskim" składa się ze słów, jak chyba każdy język zresztą. Do tych słów przypisane są pewne znaczenia, jest to już kwestia czysto umowna, aczkolwiek różnie z tą umową bywa. Ostatnio zebrało mi się kilka ciekawych przykładów owej różności:
FEMINIZM
Jak wiadomo, jednego feminizmu nie ma, ale to wiadomo wcale nie oznacza, że wszyscy to wiedzą, Na przykład wiele feministek uważa, że tylko ich feminizm to jest feminizm, zaś inne feminizmy to już nie są feminizmy. Tu warto też zauważyć, że feminiści jakoś przytomniej podchodzą do sprawy, łatwiej im pojąć, że są inne feminizmy. Nie ma w powyżej wspomnianym spostrzeżeniu nic seksistowskiego bynajmniej i przynajmniej, tak po prostu jest. Do seksizmu zaraz zresztą wrócimy. Najwięcej jednak do powiedzenia mają, choć najmniej wiedzą, osoby niefeministyczne. Dla nich feministka jest pewnym bytem urojonym, zgodnym ze stereotypem. Być może takie feministki też istnieją, więc może to nie jest do końca urojenie, niemniej jednak nie zmienia to faktu, że ogólnie rzecz ujmując, owe osobniki, tudzież osobnice źle wiedzą.
SEKSIZM
Seksizm to jest takie coś, czego nie lubią wszystkie feministki, to jest ich cecha wspólna. Rzecz tylko w tym, że niewiele osób wie, co to słowo tak naprawdę oznacza, więc nieraz używane jest dość dowolnie. Tu akurat feministyczność czy niefeministyczność nie ma znaczenia. To jest cecha całej populacji.

PROLAJF
Anglicyzm, spolszczenie "pro-life". Normalnym ludziom kojarzy się ono z jakąś pro-ekologią, pierwszą pomocą, sprzętem ochronnym lub całym mnóstwem różnych innych spraw. Okazuje się jednak, że jest to  nazwa pewnej ideologii, która postuluje prawo mające na celu upieprzyć kobietom życie, nie tylko zresztą im przy okazji. Nie suportujemy używania, a także rozpowszechniania politpoprawnej nowomowy, nazywamy sprawy po imieniu: "ANTI-CHOICE".

Na forum tego bloga obowiązuje bezwzględny zakaz używania tego całego "prolajfu". Tu się mówi /pisze/ po ludzku!
KOMPETENCJE vs. UPRAWNIENIA
Popatrzmy na poniższe zdania:
"Maliniak ma (lub nie ma) kompetencje/i prezydenta"
"Maliniak ma (lub nie ma) uprawnienia/eń prezydenta"

Okazuje się, że dla wielu ludzi te powyższe zdania są równoważne. Tymczasem wcale tak nie jest. Można mieć różne zdania na temat kompetencji prezydenckich pana Maliniaka, ale za to nikt nie może zaprzeczyć, że na pewno uprawnienia posiada. To dokładnie tak, jak jest z prawem jazdy. Posiadacz takowego ma uprawnienia do kierowania samochodem po drogach publicznych, natomiast co do kompetencji to już niekoniecznie, mimo iż to prawo jazdy informuje że je ma. Czy to oznacza, że "uprawnienia" to kategoria szersza, zawierająca "kompetencje"? Nie. Otóż można mieć kompetencje do prowadzenia wspomnianego auta, także zarówno po drogach publicznych, ale nie mieć prawa jazdy, czyli uprawnień do tegoż.
OCENIAĆ vs. SZACOWAĆ
Te słowa mylone są wręcz nagminnie ze sobą. Spójrzmy poniżej:
"Straty oceniam na około tysiąca złotych"
Błąd! Ma być:
"Straty szacuję na około tysiąca złotych"
Okay, ale czy to znaczy, że owych strat oceniać nie można? Otóż nie, jak najbardziej jest to możliwe, oto przykład tegoż:
"Straty oceniam jako dotkliwe (lub nieistotne)"
Ćwiczenie:
"Ładna dziś pogoda. Jutro też będzie ładna"
Które zdanie wyraża ocenę, a które oszacowanie? Pierwsze zdanie chyba nie powinno nikomu sprawiać trudności, ale to drugie już może. Wyjaśnijmy tedy co nieco. Otóż pozornie może się wydawać, że oceniono tu jutrzejszą pogodę tak, jak tą dzisiejszą. Ale tylko wydawać, bo de facto oszacowano jedynie, jak będzie oceniona ta jutrzejsza, na razie jeszcze nieznana.
KRAJ vs. PAŃSTWO
To jest mój ulubiony przykład powszechnego mylenia pojęć. To mylenie nader chętnie wykorzystuje propaganda reżimowa, tudzież propaganda tych, którzy mają aspiracje bycia elementem jakiegoś reżimu. Inna sprawa, że niekoniecznie zawsze jest jasne, na ile jest to zabieg świadomy, umyślny, na ile nie. Niestety ten przykład jest bardziej złożony, na pewno nie aż tak trywialny, jak dwa poprzednie zestawy par. Tu naprawdę można się mocno zgubić, zwłaszcza, że jedno słowo można zastosować jako nazwę kraju lub jako nazwę państwa. Na przykład "Polska" to kraj, ale bywają takie konteksty, że jest to skrót od "Rzeczpospolita Polska", czyli państwo, skrót jak najbardziej na miejscu. Jako że ten post ma być na luzie, bez ambicji naukowych, nie będę dalej rozwijał tego tematu. Zachęcam jedynie do czujności, jeśli ktoś próbuje nas robić w wała. Na przykład biorąc nas pod siusiu co do pojęcia "patriotyzm". Tego słowa omawiać nie będę, za dużo ma znaczeń, więc po co nam tu zamieszanie definicyjne, na pewno jednak nie oznacza ono lojalności państwu, które kraj niszczy.
KOŚCIÓŁ
Słowo trójznaczne: budynek, struktura organizacyjna jakiejkolwiek religii. a także ogół, grupa jej wyznawców. Istnieje także synonim "sangha", tak samo jest on trójznaczny, ale przyjęło się używać go jedynie tylko, gdy mowa jest o co poniektórych religiach Wschodu. Sama trójznaczność zwykle, choć nie zawsze, nie sprawia nikomu kłopotu, gdyż sam kontekst wyjaśnia znaczenie dość dokładnie. Problem "kościoła" polega tu na czymś zupełnie innym, dotyczy innej sfery. Otóż całe mnóstwo ludzi kojarzy to słowo z jedną wybraną religią, dokładniej zaś jednym odłamem tej religii, do tego niekoniecznie są to jej wyznawcy. Ma to zjawisko swoją historię, można rzec, że kiedyś było to jak najbardziej uzasadnione, ale obecnie nie jest już ono zbyt fajne. Wzmacnia ono wyznaniowość państwa, które obecnie zarządza naszym krajem, zdominowanego przez ten jeden konkretny kościół, a przecież rzecz w tym, aby to państwo było normalne. Nie można więc poddawać się inercji umysłowej, warto jest precyzować dokładnie o jaki kościół chodzi oraz domagać się precyzji, gdy ktoś słowa "kościół" używa. To bynajmniej nie jest taki drobiazg, obecna sytuacja nie jest za ciekawa, tedy wymaga zachowań mających znamiona zbędnych, dziwnych, śmiesznych lub czasem wręcz psychopatycznych. Te znamiona to tylko pozory, iluzja, więc nie należy się obawiać krytyki takich zachowań.
MATEMATYKA
Dla większości to słowo oznacza jedynie cyfry, liczby, rachunki jakoweś jedynie, tymczasem owe rachunki to tylko drobny element tejże matematyki, aczkolwiek dość nader istotny. Tymczasem matematyka to mocno grubsza sprawa, ale chyba nie warto tracić czasu, aby wszystkim to klarować. Dla wielu reszta matematyki nie jest konieczna do życia, dla wielu jest też poza granicami ich pojmowania. Aczkolwiek, jak mawiał kiedyś nieboszczyk Sokorski: wsjoch żop nie projobjosz, no probowat' nada.
Tak w ogóle, to ten ostatni punkt zaistniał jedynie po to, żeby wyluzować klimat powstały po poprzednim, który wydał mi się zbyt poważny, jak na zakończenie niekoniecznie poważnego posta.
Chodzi mi jeszcze po głowie post na temat estetyki słów, ale na razie musi wystarczyć spoiler, bez żadnej zresztą gwarancji, że ten post w ogóle zaistnieje.

01 sierpnia 2019

MILCZENIE (mój koan autorski)

Usiądź sobie spokojnie i pomilcz, nie za długo, nie za krótko, tak pi razy drzwi przez kilka minut, a potem...
OPOWIEDZ MI SWOJE MILCZENIE

......
Nie wychodzi, nie daje rady, nie umiesz? Zamiast opowiadać swoje milczenie opowiadasz o tym milczeniu lub jakieś tam inne bzdety kompletnie nie na temat. Tak?
Wyluzuj, nie rób z tego zagadnienia. Na razie sobie posłuchaj:
Prawdopodobnie też nie wyszło, wcale nie słuchała/eś, bo tego też nie umiesz. Zamiast słuchać myślisz o tym, co słyszysz, być może też o czymś innym i słuchasz tylko swoich myśli.
Okay, no problem. Teraz zrób sobie przerwę, zajmij się czymś, idź sobie gdzieś. Jak znowu najdzie ochota, będzie trochę czasu, to:

Usiądź sobie spokojnie i pomilcz, nie za długo, nie za krótko, tak pi razy drzwi przez kilka minut, a potem...

OPOWIEDZ MI SWOJE MILCZENIE
 
_____________________
04/08 ZULU + 2 18:30
guman i shwieo, czyli koniec ćwiczenia, luz, wolno palić i można sobie po prostu niezobowiązująco pogadać o tym wszystkim...