21 grudnia 2020

Tanka świąteczna

=================
Najdłuższa noc
Owijająca umysł
Słodyczą miodu
Powracające Słońce
Niesie nowe iluzje
=================
Post sciptum:
Rośnijcie w siłę i bawcie się dobrze!

12 grudnia 2020

ROCZNICA /dzień po/

Laura zeszła z fotela.
- Gdy się pani ubierze zapraszam do siebie.
Usiadła przy biurku naprzeciwko lekarza.
- Może po kolei. To jest czwarty tydzień, wyniki badań są dobre, jak na razie nie widzę żadnych patologii...
- Ale ja tego nie chcę!
Zreflektowała się nagle.
- Przepraszam, przerwałam panu.
Ginekolog uśmiechnął się.
- Nic nie szkodzi, niewiele miałem do dodania. Uprzedziła pani tylko moje rutynowe pytanie. Chyba nie muszę go już zadawać.
- Jakie to pytanie?
- Zawodowy obowiązek, procedura taka.
- Czyli?
- Pytanie brzmi, jaka jest pani decyzja. Czy chce pani kontynuować ciążę, czy nie. Dodam tylko, że dziś nie musi pani odpowiadać. Ale jak widzę, decyzję już pani podjęła?
- Jak najbardziej.
- Zapytam znowu rutynowo: jest pani pewna?
- Tak, jestem pewna.
- Zabieg można zrobić u nas, są też inne opcje...
- U was, u was. Ups! Znowu przerwałam.
- Naprawdę nie szkodzi. Najbliższe wolne terminy to...
Gdy Laura wyszła na ulicę czuła wyraźną ulgę, tak, jakby było już po wszystkim. Ruszyła w stronę centrum kultury, które mieściło się w budynku (nie)dawnego kościoła. Znała tam miłą kawiarenkę, gdzie oprócz dobrej kawy serwowano pyszne desery lodowe. Już dochodziła do lokalu, gdy...
- Cześć!
- A cześć Kinia. Kopę lat. Fajnie cię widzieć.
Faktycznie, Kinga, jej dawna koleżanka ze studiów jak zwykle była wylaszczona perfekcyjnie. Istny cukierek gotów do schrupania.
- Gdzie idziesz?
- Tu, na kawkę. Naszło mnie na coś słodkiego, wiesz, dieta dietą, ale raz się puścić i kasztelance nie zaszkodzi.
- Ech, te twoje diety. Ale widzę, że działają. Wciąż klasa dupeczka z ciebie, bez zarzutu. Wszystko na miejscu.
Laura westchnęła. Zawsze zazdrościła koleżance metabolizmu. Kinga jadała to, co chciała, nie uznawała żadnych diet, mimo to jej figura była perfekcyjna.
- To co, popaplamy trochę? Bo ja też tu szłam.
Tedy paplały w najlepsze, pochłaniając zawartość pucharków oraz filiżanek przyniesionych przez kelnerkę. Laura postanowiła, że nie wspomni nic na temat swojej ciąży. Co prawda pamiętała Kingę jako normalną, pro-choice'ową laskę, ale po co gadać o kłopocie, który za kilka dni zniknie. Gdy już obgadały wszystkich znajomych, powspominały, padło pytanie:
- A znasz newsa dnia?
- Chyba nie, a co się stało?
- Kaczyński nie żyje.
Laura mało się interesowała polityką, poza tym za bardzo była tego dnia skupiona na sobie, aby zajmować się newsami, niemniej jednak to nazwisko było jej świetnie znane. Spytała jednak dla pewności, na wszelki wypadek:
- Ten Kaczyński?
- Dokładnie.
- Kiedy, dziś?
- Nie, wczoraj. Znaleźli go martwego w celi.
- Ale jazda! To sobie wybrał porę. W Święto Wolności, w piątą rocznicę przewrotu. Jak umarł? Samobójstwo?
- Nie wiadomo jeszcze, ale tą opcję raczej wykluczają. Za duży cykor z niego na to był. Nikt mu też raczej nie pomógł. Po prostu schorowany już był bidulek i tyle.
Laura dobrze pamiętała tamten dzień. Zamach stanu, który trochę wymknął się spod kontroli. Lincze na kilku znienawidzonych politykach, internowanie wielu innych. Potem szybkie procesy, wyroki. Tylko prezydenta potraktowano dość ulgowo. Areszt domowy, złożenie urzędu, po czym szybka emigracja do... Tego akurat nie było wiadomo publicznie, ale nikt też za bardzo nie dociekał. Po prostu zniknął.
- Ale wiesz, aż się wierzyć nie chce, jak szybko uporządkowano potem ten cały bajzel. I wreszcie jest jakoś normalniej.
- Jakoś.
- No, już nie wybrzydzaj, naprawdę dużo zrobiono. Ale ja już muszę sobie iść. Naprawdę super było cię spotkać. Musimy to powtórzyć. Dawaj numer telefonu...
Gdy już się wycałowały na do widzenia Laura powoli ruszyła do metra aby wrócić do domu. Po drodze zatrzymała się na chwilę pod mijanym coffee shopem. Ktoś akurat wychodził i jej nos zanotował miły aromat palonego zioła. Poszła jednak dalej mrucząc do siebie:
- Nie, nie, nie moja droga, za dużo dziś szczęścia na raz. Zajaramy sobie gdy będzie już po kłopocie.

= = = = = = =
Laura zbudziła się nagle. Auto stało na leśnym parkingu, zaś fotel kierowcy był pusty. Po chwili jednak się zapełnił.
- Siku byłam, ty nie chcesz iść?
- Granica już była?
- Była. Już jesteśmy w cywilizowanym kraju.
- Kasiu, czemu mi tak pomagasz? Bez ciebie nie stać by mnie było na ten wyjazd, na ten zabieg i w ogóle.
- Bo cię kocham idiotko.
- Ale przecież cię zdradziłam.
- Z facetem to się nie liczy.
- No, nie wiem. Ja na twoim miejscu, gdybyś ty...
- Nie teoretyzuj, przecież wiesz, że ja z chłopami nie lubię. Więc po co robić problem z niczego, wymyślać niemożliwe sytuacje?
- Już dobrze, przestaję marudzić. Ale wiesz, miałam piękny sen.
- Opowiadaj, opowiadaj, póki pamiętasz.
- Śniła mi się przyszłość. Zaczęło się tak, że byłam u ginekologa. Zeszłam z fotela, a gdy się ubrałam, usiadłam przy biurku i...