02 kwietnia 2022

SZUM LASU CIASTECZKOWEGO (part three)

TRIBUTE TO Ph.K.Dick

=====================
- Ja chyba wiem, co to jest!
- Zaczarowany wieloryb?
- Sama jesteś zaczarowany wieloryb.
Drobiazg, który Zoja trzymała w palcach nie był niczym nadzwyczajnym. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak maleńki cukierek pakowany maszynowo.
- Pomacaj, w środku jest jakaś pigułka. Jak otworzę...
- To nagle wybuchnie. Albo urośnie ci grzyb na głowie.
- Co ty pleciesz?
- Albo jeszcze lepiej. Zniknie z ciebie ubranie.
- Nie, cicho idiotko! To może być nasz bilet do domu.
- Niby jak?
- Antidotum. Łykasz pigułkę i cziułzet przestaje działać.
Zoja ostrożnie rozdarła pakiecik.
- Zobacz sobie.
Zieloną drażetkę na jej dłoni ozdabiał...
- Kurwa! Sygil Alicji. Skąd wiedziałaś?
- Nie masz monopolu na dobre relacje z własną intuicją.
Zula otworzyła szybko swoją paczuszkę.
- Zobacz, to samo.
- Tak, to samo. A co miało być? Czekoladowy tort?
- To co? Łykamy?
- No, chyba tak. Na czopek to nie wygląda. Ale może nie od razu. Dopijmy spokojnie piwo, dojedzmy orzeszki. Ma zostać i się zmarnować? Zróbmy jeszcze spacer po okolicy, strzelmy sobie fotki pamiątkowe. Ja nie mam telefonu, został w domu, ale ty masz.
- Ty wiesz, jakoś mi się przestało spieszyć do tego domu.
- Ciekawe. Piguła zaczęła działać jeszcze przed użyciem.
- Jak to?
- Normalnie. Uwierzyłaś w iluzję, że furtka ewakuacyjna istnieje. Za to zrobi się nam trochę głupio, gdy po tych tabsach dostaniemy tylko sraczki, na ten przykład. Albo te grzyby na czołach nam urosną.
- To co, spacerek?
Gdy wróciły, rozsiadły się na swoich fotelach, a gdy ich puszki z piwem zaczynały być puste, Zula zapytała:
- Masz swojego procha? Nie zgubiłaś?
- No, coś ty?
- To zapinamy pasy i oby nam się. Na trzy!
@ @ @
Obudziły się prawie równocześnie. Rozejrzały się dookoła i wychodziło na to, że zielone pigułki zadziałały zgodnie z oczekiwaniami. W pokoju oprócz nich była jeszcze Marta, która spała w fotelu, a w drzwiach tegoż to pokoju pojawiła się Tamara z pytaniem:
- Chcecie kawy?
Zoja zerwała się na równe nogi.
- Chcę kawy, ale jeszcze bardziej chcę Alicji!
- Kogo?
- Gdzie ta wydra jest?!
Zula również wstała i poszła do kuchni, gdzie krzątała się Iwona.
- Gdzie jest ta twoja Alicja?
- Jaka moja Alicja?
- Ta twoja dżaga, którą przyprowadziłaś.
Iwona zrobiła wielkie, zdziwione oczy.
- Nikogo nie przyprowadzałam. Sama przyszłam przecież.
- Nie rób ze mnie idiotki, co?
- Nie znam żadnej Alicji.
Do kuchni weszła Zoja.
- Co tu się dzieje? Tami upiera się, że żadnej Alicji tu z nami nie było. Chodźcie do pokoju, musimy pogadać.
Zbudzona Marta potrzebowała nieco czasu, aby ogarnąć się percepcyjnie, po czym również wyraziła swoje szczere i bezgraniczne zdziwienie, gdy Zoja z Zulą zaczęły ją pytać o Alicję.
- Słuchajcie laski, to jest już jakiś kurwa Oblęcin! Chcecie nam wmówić, że balowałyśmy w piątkę, że nie było żadnej Alicji? A to, to co to kurwa jest?
Mówiąc to Zoja sięgnęła po telefon. Zaczęła mazać palcem po wyświetlaczu, ale im dłużej mazała, tym bardziej zmieniała jej się mina.
- Zulka! Nie ma!
- Czego nie ma?
- Nie ma fotek z Alicją. Są fotki z imprezy, ale na żadnej nie ma tej suki. Nie ma też tej fotki, gdzie ty z nią...
- Jak to nie ma?
- No, nie ma i już! Ale jest jeszcze coś.
- No?
- Nie ma fotek z lasu. Tych, co robiłam na koniec. Ale jest jeszcze jedno, drugie coś. Spójrz na dzisiejszą datę.
- Wow! Dziesiąty marca! A był przecież jedenasty.
Pozostałe dziewczyny zerkały na siebie informując się nawzajem minami, że nie wiedzą, nie rozumieją, o co chodzi. Tymczasem Zula spojrzała przez okno. Raz, potem drugi raz, tylko już nieco dłużej.
- Zojka, rzuć tam okiem.
- Co jest?
- Co widzisz po drugiej stronie ulicy?
- Aptekę?
- A co powinno być?
- Powinno... Było... Jest... Księgarnia.
- Jak jest, jak nie ma?
- Wczoraj była. Zawsze była.
- I co? Przez jedną noc się przebranżowiła?
- To niemożliwe. Dajcie fajka, która ma?
Zoja przypaliła papierosa, zaciągnęła się kilka razy, po czym spojrzawszy na Zulę zapytała trochę nieswoim głosem:
- Czy myślisz to, co ja myślę?
- Myślę, że chyba tak.
- Czyli, że co?
- Ja sobie tak myślę, że czy my...
- No?
- Czy my na pewno...
- Czy my na pewno wróciłyśmy do domu?
- Dobre pytanie.
- Na razie, to ja muszę do klopa.
Gdy Zoja siedziała na sedesie, jej uwagę przykuła glazura, którą pokryte były ściany łazienki, a raczej centralnie jedna jej płytka. Na tejże płytce, zapewne szminką, narysowano...
- ZULKAAAAA!!!!!
Ten krzyk spowodował, że nasz ulubiony DALSZY CIĄG, niczym księgarnia na aptekę, przebranżowił się na KONIEC.
  
Philip Kindred DICK zmarł drugiego marca 1982-go roku.

15 komentarzy:

  1. Dziewczyny się jakimś świństwem zatruły i nie mogą wrócić do domu tylko mają halucynacje. Oj biedaczki. Trzeba uważać z kimś się imprezuję i co się na imprezie pije, bo potem może być trudny powrót do rzeczywistości. A w twojej historii raczej dziewczyny nie mogą się dobudzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powrót może być długi i bolesny... oryginalny Chew-Z schodzi powoli, działa tak, że przeciąga delikwenta najpierw przez kilka, czy nawet kilkanaście fikcyjnych światów, zanim całkiem ustanie to działanie... zielona pigułka na to niewiele pomoże... a morał ogólny jest taki, żeby nie imprezować alkoholowo bez zioła, jak jest zioło, to się mniej pije i kontroluje się sytuację...

      Usuń
  2. W życiu bym nie wzięła tej zielonej pigułki- skąd wiesz, czy to nie jakaśpigułka gwałtu, trutka czy jakieś inne badziewie?
    Ale wygląda na to, że po zażyciu pigułki przeskakuje się z jednej alternatywnej rzeczywistości do drugiej. Może na imprezie też połknęły jakąś pigułkę i teraz wszystkie wersjie Zoji i Zuli przeskakuja imędzy różnymi światami. Z każdą kolejną pigułką oddalasz się od swojego świata i pojawia się coraz więcej różnic między nowym a twoim oryginalnym światem?
    Pytanie do poprzedniego komentarza- czemu niby biorąc zioło łatwiej kontrolować się na imprezie? Z tego co pamiętam, to na licealnych imprezach ludzie albo nie umieli się ,,zjarać'' i na nich nie działało, albo udawali, że super podziałało, albo w ogóle nie ogarniali co się dzieje i żarli (najczęściej nadgryzając każde ciasteczko ze stołu tylko raz). Sama nigdy nie próbowałam, więc nie wiem, gdzie leży prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. doświadczenie imprezowe pokazuje, że ludzie po zajaraniu zioła mniej konsumują alkoholu, jest nawet takie przysłowie: "kto jara ziele, ten chla niewiele"... to zjawisko ma swoje wytłumaczenie neurologiczne, niestety nie jestem takim fachowcem w tej dziedzinie, aby dokładnie to wyjaśnić... a logiczne jest, że im mniej się wypije, tym bardziej się kontroluje swoje zachowanie, jest mniejsza szansa na utratę świadomości i jakieś narozrabianie w wyniku tego... po zielsku takich efektów, jak "utrata świadomości" nie ma...
      ale...
      niestety ta zasada jest statystyczna i nie dotyczy wszystkich... zdarzają się osobnicy, którzy idą na imprezę z ukrytym planem, żeby się nagrzmocić do oporu i wtedy żadne zioło tu nie pomoże... ale jakby nie było, stanowią oni znaczącą mniejszość...
      ...
      natomiast rację masz, że sporo osób, gdy jarają pierwszy raz potrafią przegapić działanie, spodziewając się, że zadziała jak jakiś narkotyk, np. właśnie alkohol... tak więc trafne jest inne przysłowie, że "zioła trzeba się nauczyć"...
      gastrofaza, inaczej "wielka morda", czyli nadmierny apetyt zdarza się jako skutek uboczny, choć dość randomowo, nie zawsze i nie u wszystkich...
      ...
      w dickowskim oryginale tak faktycznie jest, że będąc w alternatywnym realu można dobrać kolejną porcję Chew-Z, a wtedy czekaj tatka latka, kiedy delikwent wróci do bazy... pozwoliłem sobie trochę zgapić od Mistrza z tej koncepcji i rozwinąć to po swojemu...
      dziewczyny wzięły piguły, bo tonący brzytwy się chwyta, a potencjalnego gwałciciela w pobliżu raczej nie widziały...

      Usuń
  3. W sumie... Chyba dobrze się stało z tą księgarnią. W końcu na rok więcej tabletek się je niż książek czyta, przynajmniej statystycznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to akurat prawda... rzadko oglądam telewizornię, ale jak już, to wciąż widzę reklamy prochów /których większość zresztą nie działa/, ale nigdy nie widziałem reklamy książki...

      Usuń
  4. Tak myślę, że na płytce mogły być jakieś pozdrowienia od Alicji.... Bo szminką?! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W każdym razie mój nos węszy tu historię o powrocie do równoległej rzeczywistości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie, to mamy pytanie, która rzeczywistość jest bardziej równoległa :)

      Usuń
  6. Przyznaję, że czasami trochę trudno mi zrozumieć, o czym one rozmawiają. Niezbyt dobrze władam tym językiem. Ale chyba łapię, o co chodzi.
    I trochę mnie cała ta historia przeraża. Nie dość, że zioło, alkohol, kac zapity piwem, to jeszcze faje. Prawdziwa autodestrukcja.
    Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, faje są w tym najgorsze i to wcale nie jest taki całkiem żart :)
      dalszego ciągu nie będzie, bo u mnie jak koniec, to koniec, ale nasz ulubiony duet Z.&Z. z pewnością jeszcze się pojawi...

      Usuń
  7. Musiałam wrócić do poprzedniego posta, bo przegapiłam część 2.
    Kiedyś leciał film o przenoszeniu do równoległej rzeczywistości, ale tam przypinka tak działała.
    Podziwiam kobitki, że tak śmiało wszystko łykają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to są po prostu fajne, dziarskie laski... najlepsze :)

      Usuń
  8. Apteka moze bardziej przydatna ale jakby mi najbliższa księgarnia zniknęła... zgroza!

    OdpowiedzUsuń