OSOBY:
Interesantka
Urzędnik
MIEJSCE AKCJI:
Bardzo Ważny Urząd
CZAS AKCJI:
Oby nigdy taki nie nadszedł
AKT PIERWSZY (i ostatni), SCENA PIERWSZA (i jedyna)
- Dzień dobry!
- Szęśbożaryjadziewica.
- Widzi pan, zaistniała taka sytuacja...
- Dowód poproszę.
- I tu jest kultura. Byłam wczoraj na rozmowie o pracę. Niech pan sobie wyobrazi, nikt nie spytał o dowód, ani żadne dane, tylko od razu żebym majtki zdjęła i do roboty. Klaps, kamera, zero gadania. Ale zapłacili, co do grosza, jak było ustalone. Tylko dupsko piecze, ale mam przyjść pojutrze, to do tego czasu przejdzie.
- Ja akurat proszę o dowód, a nie o majtki.
- Proszę, proszę...
- Wie pani, RODO obowiązuje, nie mogę pytać o nazwisko wprost.
- Rozumiem.
- Pani Malwina Paździoch - Brzdęc, tak?
- Akurat Piździoch, ale wszyscy się mylą, więc co mi tam.
- No tak, faktycznie Piździoch. Ciekawe nazwisko.
- Pańskie też ciekawe, jak widzę na plakietce. Sraczka.
- Nie Sraczka, tylko Sraczke. Sekretarz magister Sraczke.
- To rzeczywiście istotna różnica. Ale też rzadkie nazwisko.
- W czym mogę pani pomóc?
- Chodzi o pieniądze.
- Zawsze chodzi o jakieś pieniądze. Ale przecież zapłacili?
- Nie te pieniądze. Jakby mi o nich chodziło, to bym do pana nie przychodziła. Do nikogo zresztą bym nie poszła. Nawet mój kumpel Wołodia z Charkowa by mi nie pomógł, bo za krótki jest na nich. Jednej znajomej nie zapłacili. Bo ponoć za sztuczna była. Pogonili w cholerę, powiedzieli, żeby się cieszyła, że miała frajdę za darmo. Nie powiem, jeden to był taki, że sama bym z nim za darmo.
- Pani Malwino, może jednak przejdźmy do rzeczy.
- Rzecz jest taka, że wisicie mi pincetki plus za pół roku.
- Wniosek był składany?
- Był, zaraz jak się córka urodziła. Prosto ze szpitala pobiegłam złożyć papiery, moja mama zajęła się małą, a po złożeniu...
- Po złożeniu nic jeszcze pani nie dostała? Tak?
- Dokładnie.
- Jak ma na imię córka? Bo nazwisko rozumiem to samo?
- Doda.
- Co doda?
- Imię takie.
- Nie ma takiego imienia.
- Jak to nie ma? Skoro tak dałam córce na imię, to jest.
- Tak, tylko to akurat imię jest zakazane. Zakazane jest zresztą wiele innych imion. Wszystkie słowiańskie, wszystkie zagraniczne, w szczególności zaś arabskie. Legalne są tylko polskie narodowe. Ale zaraz, mówi pani, że urodziła pani pół roku temu, to ta Doda jeszcze się liczy, ale zostało pani pół roku na zmianę. Bo jak nie, to dziecko przechodzi pod opiekę państwa, a pani dostanie zakaz zbliżania się do niego.
- Nożesz kurwa, od kiedy tak jest?
- To może ja zapytam, gdzie pani była przez pół roku?
- W Budziku.
- Gdzie?
- Szpital takiej fundacji.
- Kiedy pani tam trafiła?
- Gdy wyszłam z urzędu po złożeniu wniosku. Doszłam do siebie tydzień temu, powiedzieli mi wtedy, że samochód mnie potrącił.
- Słyszałem o tej fundacji. Większość już jest nielegalna, ale ta akurat jest w fazie wygaszania, aż wybudzą ostatniego pacjenta.
- No dobrze, a schroniska dla zwierząt?
- Te zamknięto od ręki. A zwierzaki pojechały do Chin.
- Nie gadaj pan, naprawdę tak się porobiło?
- Pani Malwino, dużo dobrych zmian pani przespała.
- Tylko niech pan mi nie mówi, że do Unii to już...
- Do jakiej Unii? Teraz jest Polska Katolicka Wolna Narodowa.
- Pe-Ka-Wu-eN. Właśnie widzę. A raczej nie widzę godła na ścianie.
- Jak to nie widzi pani?
- Krzyż widzę tylko, ot co.
- Teraz właśnie jest prawdziwe godło, a nie jakieś tam słowiańskie ptaszysko. Zresztą co ja opowiadam, żadnych Słowian nigdy nie było. To są ostatnie wyniki badań zgodne z polityką historyczną.
- To co było?
- Małpoludy, które nawet mówić nie umiały. Dopiero gdy przybyli ludzie z Dobrą Nowiną i ochrzcili dzikusów, stał się cud. Pierwsze słowa jakie padły na tej ziemi brzmiały "Ojcze Nasz". Radziłbym pani poczytać nieco gazet i czasopism, posłuchać radia, telewizji, szybko pani nadrobi zaległości.
- Media kłamią!
- Już nie. Wszystkie są teraz polskie, narodowe. Nie będzie już więcej Soros narodu tumanił. Nie ma zresztą komu głosić swoich łgarstw. Totalna Targowica już nie istnieje.
- A kto to jest?
- No właśnie nie istnieje. Przechodzi wstępne przygotowania do procedury przebaczania. Przebaczenie jest konieczne, rzecz jasna po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary.
- Jakbym to gdzieś już kiedyś słyszała.
- Teraz może pani poczytać. Proszę, to dla pani, tu są wszystkie myśli naszego wodza. Do lektur obowiązkowych należy też Krótki Kurs Historii PiS. To akurat dostanie pani za darmo w hallu. Warto było oszczędzić tą resztę Puszczy Białowieskiej, teraz okazała się jak znalazł na druk treści narodowych.
- To Puszczy też już nie ma?
- Kwestia Puszczy doczekała się ostatecznego rozwiązania.
- No dobrze, a raczej niedobrze, ale czy możemy wrócić do tematu?
- No tak, mała Doda. Świadectwo chrztu poproszę.
- Słucham?
- Czy ja mówię niewyraźnie?
- Nie, tylko że ja jestem niewierząca. Nie chrzciłam córki.
- Pani mama tego nie zrobiła, tak per procura?
- No wie pan? Też jest niechrzczona. Jesteśmy porządną rodziną.
- Bo jak nie było chrztu, to tak jakby dziecka nie było.
- Teraz to już pan chyba żartuje. Rejestrowali na położniczym.
- Jestem poważny do bólu. A co na to wszystko ojciec?
- Mój?
- Nie. Ojciec Dody.
- Ojciec Dody... Nie ma pan innego pomysłu na pytanie?
- Ojej. To mamy klops. Samotna matka to nie rodzina.
- Ale dziecko jest.
- Też nie ma. Zresztą nielegalne dzieci nas nie obchodzą.
- Czy to znaczy, że niemężate mogą już usuwać ciąże?
- No wie pani? Przecież to mord na dziecku nienarodzonym.
- Chyba zdecydowanie chce mi się do Tworek.
- Szklankę wody? Proszę bardzo.
- Dziękuję. To co ze mną będzie? Co z moją córką?
- Niech pani sobie wyobrazi, pani Malwino, że jest sposób.
- Zamieniam się w słuch.
- Mam znajomego proboszcza. On ochrzci Dodę, ale najpierw musi panią. Tylko niech jej pani najpierw zmieni to nieszczęsne imię, przynajmniej do papierów. Ale najpierw udzieli wam ślubu.
- Mnie z córką?
- No nieee... Znajdziemy słupa, który będzie pani mężem. Potem wystąpi pani znów o pięćset plus, bo tamto już przepadło. Co prawda nie będzie wyrównania za ostatnie pół roku, ale teraz się płaci też za okres ciąży. Co prawda nie pełną taryfą, ale tylko trzysta, bo taki jest budżet, ale na to już nic nie poradzimy. Aha. Jeszcze co łaska dla proboszcza będzie się należeć, zapłaci pani po otrzymaniu świadczenia.
- Ile tej cołaski?
- Trzysta razy dziewięć przez trzy... Tysiąc.
- A pan co będzie z tego miał?
- Widzi pani ten klucz w drzwiach wejściowych?
- Widzę.
- Proszę tam podejść i go przekręcić. A wtedy pogadamy o tej pani ostatniej pracy, o której pani wspominała. Pogadamy i nie tylko.
- Czyli w urzędzie też się zdejmuje majtki aby dostać pieniądze.
KURRRTYNA!!!
Pani Malwina może to i owo przespała, bo taki był scenariusz sztuki, ale nam przyjścia Wiosny przespać nie wypada. Tego wydarzenia żadna podła zmiana swoją polityką historyczną nie zmieni, nawet podlejsza od podleja. Choćby się zesrała w samo centrum galotów z tego wszystkiego. Tak?
Nie zepsuje nam humorów taka oto wiadomość: ===TU===. Gdy przyjdzie stosowna pora - odkręcimy i przebaczymy. Powtórzmy za małym: Przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary.
Rośnijcie w siłę i bawcie się dobrze.
Interesantka
Urzędnik
MIEJSCE AKCJI:
Bardzo Ważny Urząd
CZAS AKCJI:
Oby nigdy taki nie nadszedł
AKT PIERWSZY (i ostatni), SCENA PIERWSZA (i jedyna)
- Dzień dobry!
- Szęśbożaryjadziewica.
- Widzi pan, zaistniała taka sytuacja...
- Dowód poproszę.
- I tu jest kultura. Byłam wczoraj na rozmowie o pracę. Niech pan sobie wyobrazi, nikt nie spytał o dowód, ani żadne dane, tylko od razu żebym majtki zdjęła i do roboty. Klaps, kamera, zero gadania. Ale zapłacili, co do grosza, jak było ustalone. Tylko dupsko piecze, ale mam przyjść pojutrze, to do tego czasu przejdzie.
- Ja akurat proszę o dowód, a nie o majtki.
- Proszę, proszę...
- Wie pani, RODO obowiązuje, nie mogę pytać o nazwisko wprost.
- Rozumiem.
- Pani Malwina Paździoch - Brzdęc, tak?
- Akurat Piździoch, ale wszyscy się mylą, więc co mi tam.
- No tak, faktycznie Piździoch. Ciekawe nazwisko.
- Pańskie też ciekawe, jak widzę na plakietce. Sraczka.
- Nie Sraczka, tylko Sraczke. Sekretarz magister Sraczke.
- To rzeczywiście istotna różnica. Ale też rzadkie nazwisko.
- W czym mogę pani pomóc?
- Chodzi o pieniądze.
- Zawsze chodzi o jakieś pieniądze. Ale przecież zapłacili?
- Nie te pieniądze. Jakby mi o nich chodziło, to bym do pana nie przychodziła. Do nikogo zresztą bym nie poszła. Nawet mój kumpel Wołodia z Charkowa by mi nie pomógł, bo za krótki jest na nich. Jednej znajomej nie zapłacili. Bo ponoć za sztuczna była. Pogonili w cholerę, powiedzieli, żeby się cieszyła, że miała frajdę za darmo. Nie powiem, jeden to był taki, że sama bym z nim za darmo.
- Pani Malwino, może jednak przejdźmy do rzeczy.
- Rzecz jest taka, że wisicie mi pincetki plus za pół roku.
- Wniosek był składany?
- Był, zaraz jak się córka urodziła. Prosto ze szpitala pobiegłam złożyć papiery, moja mama zajęła się małą, a po złożeniu...
- Po złożeniu nic jeszcze pani nie dostała? Tak?
- Dokładnie.
- Jak ma na imię córka? Bo nazwisko rozumiem to samo?
- Doda.
- Co doda?
- Imię takie.
- Nie ma takiego imienia.
- Jak to nie ma? Skoro tak dałam córce na imię, to jest.
- Tak, tylko to akurat imię jest zakazane. Zakazane jest zresztą wiele innych imion. Wszystkie słowiańskie, wszystkie zagraniczne, w szczególności zaś arabskie. Legalne są tylko polskie narodowe. Ale zaraz, mówi pani, że urodziła pani pół roku temu, to ta Doda jeszcze się liczy, ale zostało pani pół roku na zmianę. Bo jak nie, to dziecko przechodzi pod opiekę państwa, a pani dostanie zakaz zbliżania się do niego.
- Nożesz kurwa, od kiedy tak jest?
- To może ja zapytam, gdzie pani była przez pół roku?
- W Budziku.
- Gdzie?
- Szpital takiej fundacji.
- Kiedy pani tam trafiła?
- Gdy wyszłam z urzędu po złożeniu wniosku. Doszłam do siebie tydzień temu, powiedzieli mi wtedy, że samochód mnie potrącił.
- Słyszałem o tej fundacji. Większość już jest nielegalna, ale ta akurat jest w fazie wygaszania, aż wybudzą ostatniego pacjenta.
- No dobrze, a schroniska dla zwierząt?
- Te zamknięto od ręki. A zwierzaki pojechały do Chin.
- Nie gadaj pan, naprawdę tak się porobiło?
- Pani Malwino, dużo dobrych zmian pani przespała.
- Tylko niech pan mi nie mówi, że do Unii to już...
- Do jakiej Unii? Teraz jest Polska Katolicka Wolna Narodowa.
- Pe-Ka-Wu-eN. Właśnie widzę. A raczej nie widzę godła na ścianie.
- Jak to nie widzi pani?
- Krzyż widzę tylko, ot co.
- Teraz właśnie jest prawdziwe godło, a nie jakieś tam słowiańskie ptaszysko. Zresztą co ja opowiadam, żadnych Słowian nigdy nie było. To są ostatnie wyniki badań zgodne z polityką historyczną.
- To co było?
- Małpoludy, które nawet mówić nie umiały. Dopiero gdy przybyli ludzie z Dobrą Nowiną i ochrzcili dzikusów, stał się cud. Pierwsze słowa jakie padły na tej ziemi brzmiały "Ojcze Nasz". Radziłbym pani poczytać nieco gazet i czasopism, posłuchać radia, telewizji, szybko pani nadrobi zaległości.
- Media kłamią!
- Już nie. Wszystkie są teraz polskie, narodowe. Nie będzie już więcej Soros narodu tumanił. Nie ma zresztą komu głosić swoich łgarstw. Totalna Targowica już nie istnieje.
- A kto to jest?
- No właśnie nie istnieje. Przechodzi wstępne przygotowania do procedury przebaczania. Przebaczenie jest konieczne, rzecz jasna po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary.
- Jakbym to gdzieś już kiedyś słyszała.
- Teraz może pani poczytać. Proszę, to dla pani, tu są wszystkie myśli naszego wodza. Do lektur obowiązkowych należy też Krótki Kurs Historii PiS. To akurat dostanie pani za darmo w hallu. Warto było oszczędzić tą resztę Puszczy Białowieskiej, teraz okazała się jak znalazł na druk treści narodowych.
- To Puszczy też już nie ma?
- Kwestia Puszczy doczekała się ostatecznego rozwiązania.
- No dobrze, a raczej niedobrze, ale czy możemy wrócić do tematu?
- No tak, mała Doda. Świadectwo chrztu poproszę.
- Słucham?
- Czy ja mówię niewyraźnie?
- Nie, tylko że ja jestem niewierząca. Nie chrzciłam córki.
- Pani mama tego nie zrobiła, tak per procura?
- No wie pan? Też jest niechrzczona. Jesteśmy porządną rodziną.
- Bo jak nie było chrztu, to tak jakby dziecka nie było.
- Teraz to już pan chyba żartuje. Rejestrowali na położniczym.
- Jestem poważny do bólu. A co na to wszystko ojciec?
- Mój?
- Nie. Ojciec Dody.
- Ojciec Dody... Nie ma pan innego pomysłu na pytanie?
- Ojej. To mamy klops. Samotna matka to nie rodzina.
- Ale dziecko jest.
- Też nie ma. Zresztą nielegalne dzieci nas nie obchodzą.
- Czy to znaczy, że niemężate mogą już usuwać ciąże?
- No wie pani? Przecież to mord na dziecku nienarodzonym.
- Chyba zdecydowanie chce mi się do Tworek.
- Szklankę wody? Proszę bardzo.
- Dziękuję. To co ze mną będzie? Co z moją córką?
- Niech pani sobie wyobrazi, pani Malwino, że jest sposób.
- Zamieniam się w słuch.
- Mam znajomego proboszcza. On ochrzci Dodę, ale najpierw musi panią. Tylko niech jej pani najpierw zmieni to nieszczęsne imię, przynajmniej do papierów. Ale najpierw udzieli wam ślubu.
- Mnie z córką?
- No nieee... Znajdziemy słupa, który będzie pani mężem. Potem wystąpi pani znów o pięćset plus, bo tamto już przepadło. Co prawda nie będzie wyrównania za ostatnie pół roku, ale teraz się płaci też za okres ciąży. Co prawda nie pełną taryfą, ale tylko trzysta, bo taki jest budżet, ale na to już nic nie poradzimy. Aha. Jeszcze co łaska dla proboszcza będzie się należeć, zapłaci pani po otrzymaniu świadczenia.
- Ile tej cołaski?
- Trzysta razy dziewięć przez trzy... Tysiąc.
- A pan co będzie z tego miał?
- Widzi pani ten klucz w drzwiach wejściowych?
- Widzę.
- Proszę tam podejść i go przekręcić. A wtedy pogadamy o tej pani ostatniej pracy, o której pani wspominała. Pogadamy i nie tylko.
- Czyli w urzędzie też się zdejmuje majtki aby dostać pieniądze.
KURRRTYNA!!!
Pani Malwina może to i owo przespała, bo taki był scenariusz sztuki, ale nam przyjścia Wiosny przespać nie wypada. Tego wydarzenia żadna podła zmiana swoją polityką historyczną nie zmieni, nawet podlejsza od podleja. Choćby się zesrała w samo centrum galotów z tego wszystkiego. Tak?
Nie zepsuje nam humorów taka oto wiadomość: ===TU===. Gdy przyjdzie stosowna pora - odkręcimy i przebaczymy. Powtórzmy za małym: Przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary.
Rośnijcie w siłę i bawcie się dobrze.