17 stycznia 2025

DŁUG (odc.5)

Mala pojawiła się w drzwiach szkoły niczym srayfonowe zombie ze wzrokiem wlepionym w telefon. Doszła do wana na czuja, nie patrząc pod nogi, po czym przystanęła. Kaśka odczekała chwilę, wreszcie otworzyła drzwi auta.
- No, loguj się do środka! Co jest z tobą?
Pytanie było raczej retoryczne, zaś odpowiedzią był siusiak, ulubiona babska zabawka. W przypadku Turbinki ten konkretny, mirosławski. Wskoczyła do auta ze słowami:
- No co? Zapomniała dupa, jak powstaje kupa?
- Dobra, nie mądralizuj mi tu. Jedziemy, mamy zadanie.
Kaśka nie miała głowy do babskich żartów, jej mózg działał według warrior mode, niczym mózg budzącego się kota, który bez reszty skupia się na tym, żeby coś zabić. Musta! Krakish! Musta! Krakish!...
Furgon ruszył, ale w pewnym momencie skręcił w jakąś boczną uliczkę. Parkowało na niej nieco aut, jednak nie było zbytniego ścisku, więc wan również tam zaparkował. Po chwili szybko podeszły doń dwie kobiety, po czym wsiadły przez tylne drzwi. Przez jakieś pół godziny nic się nie działo, wreszcie wspomniane drzwi otworzyły się. Wysiadła Anita i Roxy, bo one to były, po czym ruszyły do swoich aut. Ruszył też wan, który po pewnym czasie zatrzymał się pod kamienicą Mali. Wysiadła zeń rzeczona Mala, która skupiona na telefonie weszła do klatki schodowej, za to wan odjechał.
To było jakoś po północy, gdy Turbina spała sobie spokojnie, za to na klatce schodowej przy drzwiach jej mieszkania pojawiły się trzy osoby: kobieta plus dwóch dość dużych mężczyzn. Najpierw puścił zamek magiczny, potem mechaniczny, po czym cała trójka bezgłośnie weszła do środka. Pośród półmroku pokoju rozświetlanego światłami ulicy zatrzymali się przy łóżku. Nagle ciszę zaburzył jakiś cichy syk, po czym kobieta upadła na podłogę. Jej partnerzy nie zdążyli zareagować, gdyż postać leżąca na łóżku nagle zerwała się, słychać było odgłos kilku uderzeń, oni zaś też zalegli. Postać podeszła do drzwi, włączyła światło, po czym patrząc na leżących pokręciła głową porządkując rozpuszczone czarne włosy.
Zaraz, jak to czarne, skoro Mala jest jasną, naturalną blondynką, nigdy nie farbowaną? Bo to nie była ona, tylko Kaśka. Wiedźma bojowa, zaczepno obronna, która nigdy nie waha siebie użyć sięgnęła po telefon.
- No, siostry, możecie podjeżdżać.
Zanim faktycznie podjechały Kaśka zajęła się była leżącymi. Mężczyznom zaaplikowała znany nam już wcześniej sugestrix, każdemu szepnęła coś do ucha, po czym obaj panowie ocuceni mocnymi klapsami stopą po twarzach wstali na równe nogi i karnie wyszli z mieszkania. Maczeta usiadła na łóżku przyglądając się leżącej kobiecie z niewielkimi tatuażami na twarzy. W szyję miała wbitą malutką strzałkę, kolec, którym została potraktowana na dzień dobry. Kaśka upinając sobie włosy mruknęła:
- Ty jeszcze sobie troszku pośpij, nic ci nie będzie. Przyjadą dziewczyny, to dogadamy, co z tobą zrobić.
Po czym położyła się na łóżku aplikując sobie relaks.
Dziewczyny przyjechały po dobrej godzinie. Znaczy Mala, Roxy i Anita. Ta ostatnia rozejrzała się po pokoju pytając:
- Tylko ta jedna?
- Karki już sobie poszły na długi spacer.
Mala klasnąła w ręce z radości.
- Tak jak tamci wczoraj? Rozumiem.
- Nic nam po nich, to tylko łby do brudnej roboty.
- No dobrze. Budzimy prosiaczka. Kasiu wyjmij jej tą ninja wykałaczkę, ja się na tym nie znam, jeszcze się skaleczę. A potem ją jakoś wypionuj mentalnie, z manekinem nie pogadamy.
Po paru zabiegach katsu kobieta otworzyła oczy.
- Percepujesz? Sensujesz? Kojarzysz?
Siedząca na podłodze kiwnęła głową, wtedy Anita ukucnęła przed nią.
- Pamiętasz mnie?
- Kawiarnia. Przestrzeni siostro.
- Twoim kosztem. No, to skoro się przywitałyśmy, to teraz streszczę ci twoją sytuację. Otóż godzinę, dwie temu włamałaś się do mojego mieszkania. Dokładnie to dom mojego męża, ale to na to samo wychodzi. Jak się z tym czujesz? Bo to było bardzo niefajne, wiesz?
- To Twoje mieszkanie? Nie jej?
Bengeska pokazała na Malę.
- Czasowo jest jej, ale generalnie tak, że jakby moje. Ja zaś dokonałam obywatelskiego zatrzymania, mówi ci to coś? Tak się do tego jeszcze składa, że miejscową komendą policji rządzi nasza siostra, mocne wiedźmisko, więc masz przesrane już na wstępie.
- Mnie jest wszystko jedno. Mnie już nie ma.
- Jak to?
- Nie wykonałam zadania. Mówiąc po miejsku dałam dupy.
- Zabiją cię za to?
- Nie. Ale poniosę dużą karę. Dużą, naprawdę dużą...
- Czyli?
- Nie wiem, czy chcesz wiedzieć.
- Właściwie to mnie to wali. Poza tym do tej kary jeszcze długa droga, bo najpierw my cię ukarzemy. Ale nie musimy. To zależy tylko od ciebie.
- Co mam zrobić?
- Nie kłamać. Kłamanie to syf.
- Co chcecie wiedzieć?
- Najpierw drobiazg. Skąd wiedziałyście o tym mieszkaniu?
- Od Wioli. To jest taka...
- Taka wróżka klitoralna od siedmiu boleści. To akurat dobrze wiemy. Ale tak dokładniej, to jak to było? Czemu akurat ona i czemu tak szybko?
- Po naszym spotkaniu w kawiarni Zira znalazła ogłoszenie i...
- Ruda, co cię tak rozbawiło?
- Kto to jest wróżka klitoralna?
- Taka, co wróży ze śpiewu łechtaczek.
- Pierwsze słyszę o śpiewających łechtaczkach.
- To są nas dwie, bo ja sama to teraz wymyśliłam.
- Dobrze, ale ty masz nie wymyślać, tylko dochodzić.
- Dochodzić to ty sobie możesz wiesz kiedy. Ale wróćmy do sprawy. Więc Zira znalazła ogłoszenie i co dalej?
- Zadzwoniłyśmy, spotkałyśmy się, pokazałyśmy zdjęcie Pamali, a ta mówi, że nie zna, zna za to bardzo podobną, tylko młodszą. Że wie nawet, gdzie ta dziewczyna mieszka.
Trzy wiedźmy spojrzały bystro na Malę. Roxy spytała:
- Młoda, ty znałaś tą całą Wiolę?
- Znałam, tylko nie skojarzyłam od razu, o kogo wam chodzi.
- Jak się poznałyście?
- W jakimś sklepie tu niedaleko. Poczuła moc, podeszła, zagadała...
- I tak cię zagadała, że zaprosiłaś ją do domu, tak?
- Tu nie ma blisko kafejek. I w ogóle fajna babencja...
- Taka fajna, że cię sprzedała przy pierwszej okazji?
- To było jeszcze w lecie, na początku. Ja wiem, głupia byłam jeszcze.
Za Malą wstawiła się nagle Kaśka:
- Oj, zostawcie już ją. Ma nauczkę, żeby byle kogo na chatę nie zapraszać. Ale teraz to chyba nie jest takie istotne?
- No, dobrze. Za to sprawę Wioli mamy odfajkowaną. Po prostu zbieg okoliczności, przypadek. To miasto jest duże, ale świat mały i tylko idiota nie wierzy w przypadki. Ale to dopiero była rozgrzewka, wstępne macanie rowa przez majtki. Teraz pojedziemy od grubego końca. Powiedz nam siostro, do czego była wam potrzebna ta konkretna osoba?
- Taka była umowa z Pamalą, że odda nam córkę.
Kaśka spojrzała zimno na Bengeskę.
- Co powiesz na taką umowę, żeby ci teraz jebnąć?
- Kasiu wyluzuj. O umowie już nam powiedziała Zira, ale nas teraz interesuje, dlaczego to miała być ta małolata, obecnie już dorosła dupa. Tylko nie mów, że Pamala drugiej nie miała, bo wtedy ja ci jebnę. Nie umiem tak jak siostra, ale też zaboli. Pytanie pomocnicze to, czy to ma jakiś związek z tą waszą wiarą i jaki to jest związek?
Zapadła długa, głucha cisza, którą wreszcie przerwała Kaśka:
- Drugie pytanie pomocnicze: od której z nas chcesz w ryja?
Wtedy odezwała się Roxy:
- I po co tak niegrzecznie? Po to umiemy czarować?
Pogmerała w torebce i wyjęła mały, ozdobny flakonik.
- Kasiu przytrzymaj ją. Mala, przynieś łyżeczkę z kuchni.
Na wspomniany sztuciec Ruda nakapała kilka kropel.
- No, jak siostro? Będzie po dobroci, czy po złości?
Bengeska ze zrezygnowaną miną otworzyła usta.
- Tylko jedna łyżeczka, za mamusię i tatusia. No, grzeczna piczunia.
- Co jej dałaś?
- Verakolę. Teraz chwila niech się przyjmie, a ty Nita sformułuj tak pytanie, żeby nam laska nie umykała na boki.
Siedząca na podłodze kobieta nagle otworzyła szeroko oczy.
- Weszło. Teraz pytaj.
- Pytanie jest proste. Słyszysz mnie siostro? No. To teraz powiedz, co chciałyście zrobić córce Pamali i dlaczego?
- Ta dziewczyna ma...
W tym momencie Bengeska zamilkła, postawiła oczy w słup i zemdlała.
- Ups! Niedobrze.
- Co się stało?
- Dupa ma blokadę. Straszna tajemnica to musi być.
- Jaką blokadę?
- Jest uwarunkowana magicznie.
- Poprawić jej verakolę? Drugą działkę?
- Tak ją tylko zabijesz.
- I co? Cały misterny plan poszedł w pizdu?
- Niekoniecznie.
To już powiedziała Malina, która weszła była do mieszkania już kilka minut wcześniej i nie zdradzając swojej obecności obserwowała całą sytuację.
Zanim jednak Lalka wyjaśni to swoje niekoniecznie, my wyjaśnijmy sobie, jak to się stało, że do domu, do mieszkania, potem zaś do łóżka weszła Mala, zaś wstała Kaśka pacyfikując ekipę porywaczy. Otóż wiedźmy użyły zaklęcia metamorfo. To zaklęcie nie jest jednym zaklęciem, jest ich cały bardzo bogaty, złożony zbiór, istnieje mnóstwo odmian, wariantów, mniej lub bardziej ograniczonych wersji. Jedną z najprostszych bardzo chętnie używa na co dzień Malina, która za jego pomocą wciąż zmienia kolor swoich pierwotnie blond włosów. Czasem też Anita tym sposobem robi sobie magiczny makijaż przed miłosną sesją z Borkiem, do tego jeszcze go zmienia podczas. Ale już zmiana biustu jest trudniejsza, zaś jeszcze trudniejsza, gdyby Nita chciała spowodować, aby chłop nie tylko zobaczył nową wersję, lecz także poczuł ją swym dotykiem. Generalnie efekt metamorfo od strony technicznej polega na tym, że ktoś percepuje coś, najczęściej wzrokowo, że to coś jest inne niż jest. Tak więc zamiana Kaśki na Malę na kilka jedynie minut okazuje się być zadaniem wykonalnym dla wiedźm klasy Anity lub Roxy, jednak Kaśka, czy Malina same by tego nie umiały jeszcze zrobić. Skalę trudności zadania zwiększało założenie, że dom Mali obserwują czarownice, nie zwykłe bezmoce. Zaś wiele tych pierwszych potrafi zobaczyć stan faktyczny ukryty pod płaszczem iluzji, stąd konieczność użycia wyższej klasy zaklęcia, bez pełnej gwarancji sukcesu zresztą. Na szczęście ta część planu wypaliła, zaś co dalej być może wyjaśni wszystkim Malina, stojąca na razie przy drzwiach ze swoją ulubioną miną słodkiej idiotki.
CIĄG DALSZY NIEBAWEM
.

23 komentarze:

  1. Panie od gitar bardzo fajne.

    Twoje wiedźmy totalnie " schłopiały". Co to "est" aby kobieta do kobiety :" Co powiesz na taką umowę, żeby ci teraz jebnąć?" ???
    Chociaż druga poprawka mnie rozbawiła:" Drugie pytanie pomocnicze: od której z nas chcesz w ryja?" 🙃
    Przebija przez ściany opowiadania twój maskulinizm.
    Tak jak w Pitbullu rzadko kobietki do siebie gadają. To musi być już raczej strefa podziemna ( więzienna) , kiedy to panie tak do siebie pozwalają.
    Te twoje Baby to kozaki jak nic... tzn. kozaczki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. było już o tym gadane nie raz i zawsze wychodzi na moje, że:
      - środowiska kryminalne nie są jedynymi, w których kobiety potrafią ze sobą rozmawiać konkretniej, niż "ą" i "ę"... co byś na przykład powiedziała o pielęgniarkach?... zjawisko konkretniena kobiecego języka common jest szersze, niż widzisz ze swojej bańki informacyjnej...
      - to nie jest serial dokumentalny, tylko fabularny, akcja dzieje się w innym uniwersum, bardzo podobnym, ale jednak różnym... więc nie ma sensu osądzanie go według standardów tripu naszego reala...
      tu mi się przypomina pewna panienka w czasach, gdy nie było jeszcze neta... chciała zobaczyć film dla dorosłych, bo jeszcze nie widziała... to się jej puściło takiego okrutnego niemieckiego pornola z kasety... po paru minutach panienka podniosła wrzask, że "to wcale tak nie jest!"... najpierw wielki ogólny śmiech, a potem wszyscy tłumaczyli biedulce, że "to tylko film", a nie relacja dokumentalna... i trochę podobnie mam z Tobą, LOL...
      aha, i jeszcze jedno: zauważ, że teraz tylko głównie Kaśka daje do pieca... normalnie przyjazna i życzliwa, sympatyczna, choć czasem potrafi być za poważna i dość powściągliwa, ale w warunkach wojennych, gdy jest w akcji zaczyna stosować dawny podwórkowy styl swojej dzielnicy...

      Usuń
    2. A ty nie masz własnej ( swojej, twojej...) bańki informacyjnej?
      Nie żyjesz we własnym świecie? Każdemu można to zarzucić:)

      Usuń
    3. PS. Pytanie dodatkowe. Wkurzyłeś się?
      Jeżeli tak to nie nerwujsia. Tylko spokój nas uratuje.

      Usuń
    4. Ania ma trochę racji kobiety tak nie gadają, co nie znaczy ,ze zawsze delikatnie i grzecznie rozmawiają . Wystarczy popatrzeć co było z Martą Lempart jaki wrzask był na jej ostrzejsze słowa . Jakby tak większość kobiet zaczęła rozmawiać to by je wzywali od wielkich chamek , wariatek , histeryczek itd.

      Usuń
    5. a czy ja mówię, że nie mam?...
      i w tym momencie nasza Ania zacna zamiast gadać na temat wpuszcza się w swój ulubiony sport gadania o swoim fantazjach na temat rozmówcy, LOL...

      Usuń
    6. aha, @Aniu... spojrzałem na to, co to jest maskulinizm według Wiki i nie za bardzo to do mnie pasuje, może coś pomyliłaś, użyłaś nie tego słowa?... na przykła maskulinista raczej by nie lubił takich typów kobiet, jakie ja lubię :P :)

      Usuń
    7. Za stara jestem i za leniwa. Nie podejmę pałeczki " kto koga ..."
      Zwrócę ci jednak uwagę, że to nie ja zaczęłam od życia we własnych bańkach etc.

      Usuń
    8. a kto zaczął od maskulinizmu?... to jest stały fragment gry u Ciebie: zamiast o treści jest to metaforyczne "co autor jada na śniadanie" :)

      Usuń
    9. Kłócimy się tak, czy to tylko gra wstępna do kłótni?
      Przepraszam za to, że użyłam sformuowania maskulinizm.
      Nie wiem czy zauważysz, ale staram się przerwać tę grę.

      Usuń
    10. Te laski są bardzo femi:)

      Usuń
    11. nie kłócimy się, to już dawno nie te czasy, tylko sobie rozmawiamy... dzięki temu zresztą zainteresowałem się, co to jest ten cały maskulinizm, co prawda tylko z jednego źródła tylko na razie, ale coś jeszcze potem poszukam... kobitki faktycznie są mocno femi, do tego tej odmiany, która akurat mi się podoba...

      Usuń
    12. Człowiek całe życie się czegoś uczy. Całkiem możliwe, że kiedy dokopiesz się do źródłosłowia, wtedy moc twoja zelży i zrozumiesz, że nic złego się nie wydarzyło poprzez użycie przeze mnie tego określenia.:)

      Usuń
    13. ależ ja nie uważam, że stało się coś bardzo złego, po prostu rozpoznałem Twój błąd, wspomniałem Ci i dalej sprawa jest dla mnie zamknięta, zaś emocjonalnie to już kompletnie nic się u mnie nie dzieje...

      Usuń
  2. Bengeski na razie takie nie kumate są w magii , może pora aby pokazały swoje umiejętności ...Jestem bardzo ciekawa dlaczego tak bardzo im zależy na Mali ...Robi się coraz ciekawiej .
    Nie byłbyś sobą jak byś nie uderzył w smarfoniary ,ale uważaj z wyzwiskami , bo możesz trafić na wiedźmę i zrobi ci psikusa...;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny świetnie grają na gitarze , drugi klip to moje klimaty.

      Usuń
    2. jedna mi już kiedyś zrobiła: stała na ścieżce rowerowej, satyrycznie do niej zagadałem, to coś mruknęła pod nosem, a mi centralnie za jakieś pięćdziesiąt metrów dętka pieprzła, LOL...
      drugi klip to cover Dire Straits, znany kawałek, tylko nie napisali gamonie...

      Usuń
  3. Matko, ile to czasu trzeba, by te wszystkie zaklęcia ogarnąć? jakaś szkoła czy kurs na czeladniczkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czarownice uczą się magii całe życie, a kiedy przejdą przez poziom podstawowy to już zależy od ich zdolności i pracowitości...
      ale czy tak nie jest ze wszystkim?...

      Usuń
  4. W sumie nie mogę się trochę nadziwić, że te Bengeski są takie kiepskie w magii, że nie skapnęły się, że podmienili im Malę na Kaśkę. Skoro te Bengeski siedzą sobie w odosobnieniu od świata tak trochę, to czy nei powinny mieć dużo czasu na ćwiczenia i zajmować się tylko tym, dzięki czemu będą super biegłe w magii?
    To właśnie Anita i reszta świty powinna być delikatnie gorsza, bo one na codzień zajmują się pracowaniem w normalnej ludzkiej pracy, więc nie powinny mieć aż tak dużo czasu na ćwiczenie. Hymmm
    Ciekawe jak z kogoś z nałożonąpieczęcią przeciw zdradzaniu informacji, wydobyć informację? Czy może ją napisać, czy wtedy też zemdleje? Czy to działa tylko kiedy świadomy mózg wykryje próbę zdradzenia informacji? Może jak ją naćpają, to wtedy pieczęć się nie odpali? A może będzie mogła do nich mrugać Morsem? Kręcić głową na tak-nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kwestia pewnej powściągliwości Benges w czarowaniu, zwłaszcza takim bardziej spektakularnym może mieć kilka wyjaśnień, ten temat jeszcze będzie tu poruszany... za to pytanie, czy one na pewno mają tak wiele czasu na ćwiczenia?... być może ta zamknięta społeczność jest tak skonstruowana, że czas ma tylko jakaś wąska elita, a reszta po prostu zapierdala w przysłowiowym polu?... na wsi też się normalnie pracuje, nawet mając chłopów bezmoców jako główną siłę roboczą... w każdym razie Ciocia Lala wspominała, jak bardzo są one nierówne w zależności od dziedziny magii...
      sprawa złamania pieczęci, czy blokady na ujawnianie informacji sprowadza się do pytania, czy na każde zaklęcie istnieje jakieś kontrzaklęcie niwelujące to pierwsze?... na razie dziewczyny nie poradziły sobie z sytuacją, nawet mając takie narzędzie jak verakola... ale być może źle się do tego zabrały?...
      ...
      bardzo lubię pytania takie, jak Twoje, zadawane przez osoby wnikliwiej czytające, bo pomagają mi dopracowywać wiele detali w dalszych odcinkach, czy też kolejnych opowiadaniach z tego uniwersum...

      Usuń
  5. Chciałabym być wiedźmą. Jest parę rzeczy i osób do załatwienia 😂
    Ale mi dobrze zrobiłeś tym opowiadaniem, dwie części połknęłam, bo okazało się, że tej czwartej rzeczywiście nie zdążyłam przeczytać zanim pojawiła się piąta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. klątwy, czyli zaklęcia destrukcyjne są akurat najłatwiejsze, ale to tak jak ze wszystkim innym, łatwiej niszczyć, niż budować...
      będzie jeszcze i szósta... no, powiedzmy, że jeszcze kilka :)

      Usuń