06 lutego 2024

CZY CZAROWNICOM BYWA GŁUPIO?

- Jakoś nie mogę uwierzyć, żeby Ciocia Lala kiedyś zaczęła babcieć.
Tak Anita zagaiła do Roxy, gdy usiadły przy kawiarnianym stoliku. Ta zaś, zanim upiła wstępnie z filiżanki odparła szybko:
- Kiedyś my też zbabciejemy. Podobno mrówki w dupie wtedy zdychają. Ale ja w to nie wierzę. To taki mit miejski tylko, suportujący nacisk społeczny na milfy, żeby się psuły. Żeby odpuściły ten sport.
- Natury nawet czarownica nie przeskoczy.
- Mówisz o menopauzie? Ale to wcale nie jest wtedy tak, że znikają mrówki, tylko one się jakby tak przepoczarkowywują. Nadal jesteś wtedy zdolna do mizianki, tylko inny haj jest wtedy.
- Przede wszystkim nie przepoczwarkowywują, ale przepoczwarzają. Tylko czy ty każdą rozmowę musisz zaraz sprowadzać do walenia? Ja na zupełnie inny temat, a ta musi jak zwykle.
- Znasz przyjemniejsze?
Anita ignorując pytanie odparła:
- Chodzi mi o to, że babcia... Znaczy Ciocia Lala uroiła sobie, że jak Kaśka rozwinie swoje nowo odkryte moce, to świat rozwali. 
Roxy uśmiechnęła się mówiąc:
- Aaaa... O to chodzi. O naszą Lady Maczeta? Że niby co? Że maszyna do zabijania zgłupieje, gdy dostanie nowy, podrasowany karabin? To faktycznie paranoja. Ja jej tak za bardzo dobrze nie znam, ale wydaje mi się wyjątkowo spokojną, zbilansowaną psychicznie laską jaką ostatnio spotkałam. Dostaje tylko szału, gdy ktoś robi krzywdę jej psiapsi. Bo Malinka za to jest po prostu pierdolnięta i szuka wciąż kłopotów. 
- Na punkcie fiuta, tak jak jej mentorka.
- Chcesz focha? Ja jestem po prostu normalną kobietą.
- Ty znowu o jednym. Cały numer polega tu na tym, że Kaśki magia bojowa wcale nie interesuje. Już podczas pierwszej rozmowy, gdy wyszło, że mam ją uczyć powiedziała mi to jasno. Czary czarami, ale nie ma to jak porządne pierdolnięcie z kopyta. To jej słowa, cytuję tylko.
- A co ją interesuje? 
- Pomocówka. Zdrowotna. Kaśka pracuje w fitness clubie...
- To wiem. Jako trenerka osobista.
- Nie tylko. Jako fizjoterapeutka też.
- Wszystko jest jasne. Chce sobie dziewczyna poprawić wyniki, wskaźniki wyleczalności, takie tam. Mnie się to podoba.
- Tylko wytłumacz to Cioci Lali.
- Ja??? To nie mój problem. To Ciocia Lala ma problem. Ale dlaczego ty go sobie robisz? Nikt ci nie może zabronić uczyć Kaśki. Nawet Ciocia Lala.
Roxy zrobiła pauzę, siorbnęła z naczynia i zakontynuowała:
- A wiesz, w zeszłą niedzielę poznałam takiego...
W tym momencie Anita nagle wstała:
- Muszę siku.
Odchodząc od stolika czarownica szepnęła do siebie:
- Ja chcę do Oblęcina. Na oddział zamknięty, kurwa.
......
Tego dnia było naprawdę ślisko. Więc nikogo nie dziwił widok kobiety, która powoli zbierała się po upadku na chodnik. Pomagał jej to wykonywać młody mężczyzna, który akurat wychodził ze sklepu obok. Była leżąca, już stojąca miała na sobie króciutką, czarną ramoneskę, tudzież obcisłe legginsy, które bynajmniej nie ukrywały jej figury. To zaś nie umknęło oczom chwilowego ratownika, który spytał:
- Nic pani nie jest? Wszystko w porządku?
- Nie! Nie jest w porządku. Moja ręka jest jebane lata świetlne od w porządku!
Faktycznie, ramię kobiety robiło wrażenie dużej nienaturalności nawet dla laika anatomii ludzkiej, zaś jej twarz wyrażała wewnętrzną walką ze sobą, aby nie reagować głosem na ból. Mężczyzna zaczął otrzepywać ją ze śniegu, ona zaś syknęła jadowicie:
- Synek, ty mnie kurwa nie macaj po dupie, tylko powiedz, gdzie tu jest jakieś pogotowie, jakiś ostry dyżur. No, co jest z tobą?! 
- Akurat wiem, tu niedaleko. Zaprowadzę panią.
- Tylko pokaż. Sama trafię.
Poszkodowana nie ukrywała złości. Ruszyła szybko we wskazanym kierunku, zatrzymała się dopiero przed dużym budynkiem z jeszcze większym szyldem.
- Szpital miejski. No cóż, jestem tylko zwykłą czarownicą, a nie jakimś tam pierdolonym wolverinem. Samo się nie wyleczy.
Po czym zdrową ręką pchnęła drzwi wejściowe.
......
- No, pani Eulalio, wszystko jest na swoim miejscu. Zrosło się znakomicie. Ale przydałaby się jeszcze pewna odrobina jakichś zabiegów. Rehabilitacja, fizjoterapia, takie tam. Powiem więcej. Stanowczo to zalecam, żeby ręka doszła do pełnej sprawności. To było dość skomplikowane złamanie, więc...
Lekarz przeniósł wzrok z ekranu laptopa na camel toe stojącej przed nim kobiety ubranej w obcisłe legginsy. Jej czarna kurtka zdawała się pękać pod naporem biustu, zaś twarz skrywały duże, ciemne okulary.
- Poleci mi pan coś?
- No pewnie. Tu ma pani namiar. 
Tym słowom towarzyszyła ulotka położona na biurku.
- To pan mnie składał? Bo nie pamiętam. W szoku wtedy chyba jakimś byłam, pan chyba to znakomicie rozumie.
- Tak się złożyło, że ja panią złożyłem.
Ciocia Lala podeszła bliżej i spytała:
- Masz doktorku dziewczynę? Żonę? No, kogoś tam? No pewnie, że tak. To włóżcie to sobie na szyje podczas najbliższego, wiesz czego...
Lekarz zamrugał oczami i wziął do ręki dwa niepozorne, dziwne wisiorki na rzemykach. Coś kazało mu patrzeć na nie uporczywie, nie widział więc już zgrabnej, jędrej pupy odchodzącej. Słyszał tylko stukot jej szpilek i jej głos:
- Takiego rżnięcia nigdy ze sobą nie mieliście.
......
- Słuchajcie, jaka jazda!
Anita spojrzała gniewnie na Malinę, która mocno zdyszana wpadła jak bomba do mieszkania Borka.
- To nie jest dobry moment. Nie umiesz pukać?
Chyba miała rację, bo akurat siedziała schylona na łóżku i rozpinała spodnie swojemu chłopu, który stał przed nią mając minę jakby nieco zaskoczoną nagłym wtargnięciem siostry.
- Luz! Nie krępujcie się. Dorośli jesteśmy, sami swoi do tego. Ale to, co powiem warte jest wstrzymania akcji na chwilę.
Anita lekko odepchnąła Borka od siebie, opuściła tiszerta zakrywając sterczące piersi i nie spuszczając oczu ze szwagierki warknęła:
- Jak nie będzie, to tak cię już urządzę, że ci cipsko zgnije. Ani Roxy cię nie obroni, ani Kaśka swoją atomową maczetą.
- No własnie, Kaśka. Zagadka, kto był wczoraj jej klientką?
- Wróżka Zębuszka?
- Ciepło! Borek, twoja kolej braciszku!
- Kubuś Puchatek?
- Sam jesteś Kubuś Puchatek. Anita, drugi strzał!
- Diabolina... Zaraz, wróć! Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że to była...
- Dokładnie tak!
- Ciocia Lala?!
- Yoopi! 
Anita spojrzała w bok i westchnęła:
- No, i co stara pizdo, głupio ci, co?
- Co mówiłaś?
- Nic Malinko, opowiadaj.
- Było krótko. Ciocia Lala weszła, Kaśka chwyciła ją za rękę, potrzymała chwilę, potem puściła. Ręka jak nowa, można ją nawet sprzedać. Kurtyna.
Tu wtrącił się Borek:
- Nic nie rozumiem.
- Nie musisz, babskie sprawy.
- No tak, jak zwykle...
- Ciiicho... Malinko! Wyjmij sobie z mojej torebki kasę, goń do sklepu, kup jakieś bąbelki, wróć za... No, nie wiem... Daj nam...
Czarownica zawahała się, po czym:
- Nie, zmiana planów. Nic nam nie dawaj. Po prostu idź sobie powoli i powoli wróć. My się będziemy streszczać.
- A magiczne słowo?
- Wypad!
Mówiąc to słowo Anita już nie patrzyła na Malinę, tylko na Borka, którego przyciągnęła do siebie. Ten zaś, gdy tylko drzwi się zamknęły powiedział:
- Ja słyszałem. A mówiłaś kiedyś, że czarownicom nigdy nie jest głupio. To jak to w końcu z wami jest?
- Nie marudź! Stój spokojnie.

23 komentarze:

  1. Chyba tym bardziej czarownicom powinno być głupio...
    Zaintrygowały mnie te wisiorki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. magiczne wisiorki afrodyzyjne i tyle, nic specjalnego, tyle że eko, bez chemii, bez skutków ubocznych, a Ciocia Lala to doświadczona wiedźma, wręcz nestorka, więc chyba nie dałaby zbyt mocnych, bo zwykły człowiek mógłby zwariować albo coś tam by mu się przepaliło neurologicznie :)

      Usuń
  2. Dobrze mieć wszystko sprawne, jak nie chce się zbabcieć ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno jak się (baaaaardzo) dużo razy powtarza "nie chcę się zbabcieć", to może zadziałać :)

      Usuń
  3. A Anita i borek naszyjniczki mieli? nie? Nie dowierzają cioci Lali, czy ciocia Lala jest niedobra dla nich?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wspomniane było w którymś odcinku, że Anita nie wspomagała się czarami, aby zdobyć względy Borka, tylko używała naturalnego wdzięku - naukowo to się nazywa "Magia Mniejsza" dostępna wszystkim, ale o gadżetach, jakich oboje używają, gdy już te względy zdobyła jak do tej pory w żadnym nie było ani słowa...
      ani jedno, ani drugie, tu raczej chodzi o to, jak Anita wyzwala się mentalnie od wpływów autorytetu Cioci Lali...

      Usuń
    2. Ja tej Anicie to nie do końca dowierzam:)
      Że niby ona łapek w czarowaniu nie maczała kiedy chciała Borka pierwszy raz przelecieć?
      Wątpię, że ona taka nieskalana w tych sprawach, jeżeli się ma narzędzia to się z nich korzysta.
      Skoro one- czarownice- tak z tą moralnością i sumieniem mają, że nic nie stoi ponad nimi...to w takim wypadku jest jak u Boba Dylana:" Jeżeli się czegoś chce, a nie wolno, to można"

      Usuń

    3. masz trochę racji Aniu w tym sensie, że opieramy się tylko na jej słowach, ona zarzekała się, że nie użyła magii, bo choć wiemy z tekstu pierwszych odcinków, że Borek dość długo się opierał, zanim ją do siebie dopuścił, to o niczym nie świadczy, bo może to taki oporny i odporny typ?...
      ale nie masz racji w innej kwestii: samo posiadanie broni wcale nie świadczy o tym, że się kogoś stuknęło, nawet zająca...

      Usuń
    4. Jakby to inaczej ująć.
      Znam kobiety... i nie chodzi mi o broń, a o posiadane narzędzia
      Skoro się je ma, to sie ich używa. Skoro mam łopatę to nie będę przekopywać ogródka rękoma.

      Usuń
    5. A ten Borek to mi się w ogóle nie podoba. Nierozgarnięty chłop.
      Opierał się? No przestań. Anita wbiła mu na chatę i mu postawiła, a on oczywiście stawiał zacięty opór. To ona schyla się w samochodzie do pewnego miejsca u Borka. Boruś tylko siedzi i .... czeka. Teraz też Ania na nim siedzi.
      To jest gość nierozgarnięty.
      Piszesz erotyk dla facetów, pomimo tego że przewaga tu kobiet Czytelniczek.
      Czy on zrobił kiedyś dobrze Anicie? Chodzi mi o jego inicjatywę. Nic na temat jego zaczepek erotycznych wobec Anity.
      To facet na zasadzie:" Oto jestem i się ciesz moją obecnością".
      I ty mi powiesz, że Anita nawet małym palcem czorodziejskim nie kiwnęła aby zwrócić uwagę Borka na siebie?

      Usuń
    6. postać Borka na początku miała być inna, ale uznałem jako autor, że superherosi są nudni, więc zrobiłem z niego gamonia i w ogóle wtedy przewaliła mi się cała koncepcja serialu...
      ale może w jakimś odcinku dam chłopakowi swoje pięć minut, bo jak do tej pory to on jest właściwie nieobecny... na samum początku miał być postacią pierwszego planu, ale na skutek zmiany koncepcji stał się mniej, niż epizodyczny... przemyślę to, w końcu cały cykl się jeszcze nie skończył i nie planuję go szybko kończyć...
      naprawdę nie wiesz, co to jest "erotyk" w literaturze, czy tylko sobie tak żartujesz a la longue?...

      Usuń
  4. Ciocia Lala nie sprawdziła magicznie Kaśki , więc się uprzedziła do niej po kaśkowym wpierdolu . No cóż i magowie się czasami też mylą,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taka rzeźnia miała prawo zrobić wrażenie, nawet na doświadczonej czarownicy, która niejedno już widziała i doświadczyła...

      Usuń
  5. Czyli Kaśka to rzeźnik i lekarz do tego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba sobie przypomnieć z poprzednich odcinków... streszczę pokrótce: Kaśka, najbliższa psiapsia Maliny to kobieta trenująca, która żadnego sportu się nie boi... pracuje w fitness clubie jako trenerka i fizjoterapka... rzeźnię maczetą zrobiła niedawno na kolesiu, który jej podrzucił magiczną pluskwę i skrzywdził inną jej kumpelkę Roxy...

      Usuń
    2. Chodzi mi o to, że w jej emocjach panuje pewien nieład. Jak jest wkur****a potrafi zabić, kiedy ma dobry czas- łagodny, spokojny - leczy.
      Tu nie chodzi o sport... u niej chodzi o brak zrównoważenia. I nadal twierdzę, że te zabawy w czary to baaaardzo niebezpieczne sprawy..

      Usuń
    3. fakt, Kaśka jest zbilansowana psychiatrycznie poza tym jednym wyjątkiem, gdy jakiejś jej kumpeli dzieje się kuku...
      ale być może właśnie dlatego nie chce się uczyć magii bojowej, żeby nie narobić zbyt dużego gnoju, gdy ją poniesie?...

      Usuń
  6. Zbabcenie , no cóż nikt nie chce zbabcieć ale czasami inni cię taki traktują jak zobaczą twój PESEL. Przykre , ale taka jest nasz polska rzeczywistość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pytanie "czy?" (zbabcieć) odpowiedź jest jedna, za to na pytanie "jak?" są dwie: z klasą lub bez... można uznać, że babcie z najwyższej półki to nadal nie są babcie :)

      Usuń
  7. Oblęcin czy Olbięcin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oblęcin to fikcyjna miejscowość, siedziba szpitala psychiatrycznego, stworzona literacko przez Mistrza Lema, zaś Olbięcin to realna wieś, ale bez takiej placówki... na ile to podobieństwo jest zamierzone, na ile przypadkowe, o to trzeba zapytać spirytystów, a raczej zmotywować ich, żeby zapytali, innego sposobu nie ma...

      Usuń
    2. Z panem Lemem jest mi trochę nie po drodze.
      Dlatego jak widać musiałam dopytać.
      A jak wiadomo kto pyta nie błądzi 😉
      Chociaż z drugiej strony można wpaść w błądzenie permanentne

      Usuń
  8. Właściwe pytania...., a czy są właściwe odpowiedzi.???

    OdpowiedzUsuń