Instrukcja do części tekstowej:
Bierzemy monetę i rzucamy randomowo, ale tak, żeby jej nie posiać gdzieś. Gdy wypadnie orzeł wciągamy dzieło numer jeden, gdy wypadnie reszka, wciągamy dzieło numer dwa. Powtarzamy tą procedurę dotąd, aż nam się odechce chcieć, wtedy przechodzimy do dzieła numer trzy.
1.
Numer przychodni
Abonent jest zajęty
Czas na drugi ruch
2.
Numer przychodni
Abonent nie odbiera
Czas na drugi ruch
3.
Orzeł czy reszka
Wynik zawsze taki sam
Dostać pierdolca
Bierzemy monetę i rzucamy randomowo, ale tak, żeby jej nie posiać gdzieś. Gdy wypadnie orzeł wciągamy dzieło numer jeden, gdy wypadnie reszka, wciągamy dzieło numer dwa. Powtarzamy tą procedurę dotąd, aż nam się odechce chcieć, wtedy przechodzimy do dzieła numer trzy.
1.
Numer przychodni
Abonent jest zajęty
Czas na drugi ruch
2.
Numer przychodni
Abonent nie odbiera
Czas na drugi ruch
3.
Orzeł czy reszka
Wynik zawsze taki sam
Dostać pierdolca
"aż nam się odechce chcieć"
OdpowiedzUsuńMnie się już od razu nie chce chcieć.
Nie chce pierdolca
czasem trochę chce się chcieć, nawet gdy się nie chce i wtedy nieźle się sprawdza taki nakręcany budzik do gotowania jajek, który nam melduje, że od danej chwili ryzyko pierdolca staje się realne...
UsuńOj tak, jak chcesz wyjść z siebie, to dzwon do przychodni.
OdpowiedzUsuńByłam kiedyś 28. w kolejce, gdy doszłam do drugiego miejsca wywaliło mnie z kolejki...
na moje zadupie takie telefoniczne automaty kolejkowe jeszcze nie dotarły, wciąż jest, jak kiedyś, ale pamiętam je z cywilizowanego miasta i uważam, że to jest szczyt sadyzmu, to stosowała kiedyś inkwizycja pod nazwą "Tortura Nadziei", już jesteś w kurniku, już witasz się z gąską, a tu nagle "gdzieee, do dziury nazad!"...
UsuńNiedawno, gdy próbowałem się umówić na wizytę u specjalisty, zadzwoniłem i byłem jedenasty w kolejce. Ale się zawziąłem. Głupi telefon mnie nie pokona! Czekam i czekam. Mniej więcej co sześć-siedem minut przesuwałem się o jedno miejsce. Wreszcie jest: "Jesteś pierwszy w kolejce". Hurra! I nagle... Połączenie przerwane. I opiat' od nowa... W końcu rzuciłem ten telefon (bo już gorący był i parzył w dłonie) i pojechałem do przychodni analogowo. Sprawę załatwiłem w czasie o wiele krótszym niż to wiszenie na telefonie.
OdpowiedzUsuńTakże czasem, zamiast monetą, warto rzucić telefonem.
jeszcze w Wawie też przeważnie wolałem podjechać, ale tu jest to bardziej złożone, a do tego jedno auto w warsztacie, a drugie akurat zarabiało na siebie...
UsuńNo tośmy się wnerwili 🤣
OdpowiedzUsuńpowiedzmy, że tak kontrolnie, bo w końcu, w tym przypadku oporna moneta stanęła na sztorc, jakby w geście poddania się, ale zjawisko i tak warte opisania, jako dość pospolite...
UsuńPewnie jak zwykle wpadłam do spamu...bo masz tylko opcje dla zalogowanych:-(
OdpowiedzUsuńtak, tylko zalogowane/i mają wjazd, trudno, co robić, procedura taka :)
Usuńspam staram się przeglądać w miarę regularnie, bo system płata figle i wtrąca tam nieraz niewinnych ludzi, ale bywają drobne opóźnienia w ich wywlekaniu na powietrze, bo nie sposób sterczeć przy konsolecie a la longue...
Rytuały, rytuały...
OdpowiedzUsuńjedyny rytuał, jaki tu sobie wizualizuję, to paniusia z rejestracji ma wyjebane na robotę i blabla online z psiapsią o pierdołach, albo blabla offline gdzieś na boku...
UsuńWiesz to wygląda tak - przychodzą rano i mają zalew ludzi w poczekalni, więc odkładają po prostu słuchawki.
Usuńpołudnie to już nie rano...
UsuńZaimponowałeś mi grą i jeszcze bardziej twórczością!
OdpowiedzUsuńgra w chu... znaczy w czarneka jest znana od zarania ludzkości, zaprezentowałem tylko jeden z licznych wariantów...
UsuńAle jakże piękny!
Usuńmoje poezje są zawsze piękne, bo krótkie... bardzo mi ta japońszczyzna /haiku lub tanka/ pasuje, bo szask prask i po wszystkim, nawet rymować nie trzeba, nawet nie można, bo taki jest kanon, wystarczy tylko umieć liczyć do pięciu i do siedmiu, a jako były zawodnik brydżysta umiem nawet do trzynastu...
UsuńW takiej sytuacji dzwonię nie czekając (zostawiam telefon na głośnomówiącym i pozwalam się zaskoczyć szczęściu). I najbardziej nie wnerwił mnie telefon do lekarza, tylko do dziekanatu :D
OdpowiedzUsuńdo dziekanatu dzwoniłem tylko raz w życiu, nie swojego zresztą, bo już dawno nie byłem studentem, tylko dziewczyny, której legitymację studencką znalazłem pod sklepem, a to był jedyny sposób na oddanie jej zguby... już po pierwszej próbie był sukces, a panienka po dwóch dniach mnie odwiedziła z paczuszką czekoladek... ta niezwykle skromna próbka statystyczna zaważyła na powstaniu mojej opinii, że do dziekanatów dzwoni się miło :)
UsuńKilkanaście lat wstecz służbowo zadwoniłem do Orange, ponieważ zakupiona aplikacja nie chciała się zainstalować na moim telefonie. Gdy za kolejnym razem wreszcie trafiłem na eksperta doświadczyłem objawienia. Wymiana profesjonalnych uwag spowodowała bowiem wyznanie eksperta Orange, że woli rozmawiać z inteligentnymi petentami mającymi świadomość o co im chodzi, niż z wykłócającymi się użytkownikami nie mającymi racji. To dlatego niektóre rozmowy są przedłużane ponad miarę, moja trwała 47 minut na koszt Orange.
OdpowiedzUsuńaha, czyli już wiem, w czym rzecz: system antycypuje, że raczej dzwoni ktoś nieświadom tego, o co mu chodzi, więc profilaktycznie w ogóle nie dopuszcza do połączenia... to ma swój sens, bo większość ludzi to faktycznie idioci... wyobraźmy sobie kostkę z jedną ścianką czerwoną i pięcioma czarnymi... na co postawić w takiej grze?... tylko na czarne :)
UsuńPierwsze połączenie z reguły odbiera automat, więc ja raczej widzę to tak, że jak już jakiś ekspert "dorwie" odpowiadającego mu petenta to wtedy przedłuża rozmowę
Usuńnie wszędzie jeszcze odbiera automat, przynajmniej tak jest w służbie zdrowia, gdzie nie zawsze jest centralka z jednym numerem na kilka rejestratorek na raz...
Usuńale za to jeszcze w Wawie w pewnej przychodni zauważyłem kiedyś inne zjawisko: trzy okienka, trzy telefony i tylko jedna pani zatrudniona, to jak ona ma to wszystko ogarnąć, jak jeszcze ma kolejkę ludzi na żywo...
Ostatnio dwie godziny wydzwaniałam po to, aby mi wypisali receptę. Jechać mi się nie chciało, bo to można ot tak, nie ruszając tyłka z domu załatwić. Oszczędza się drogę od lekarza do apteki.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony to bardzo wygodne, z drugiej powoli nas to wszystko coraz bardziej upośledza.
po receptę to akurat walę z buta będąc na mieście, bo i miasto małe, a przychodnia blisko, zostawiam tylko na kartce, co chcę i idę dalej, a potem czekam na miauk z telefonu od aplikacji...
Usuńale od recepty właśnie się zaczęło, bo rodzinna lubi mi przy okazji zlecać jakieś badania, w sumie ma rację, tym razem jednak badanie trzeba zrobić w innym mieście, a ja specjalnie tylko po sam termin tam dymać nie będę, więc zadzwoniłem...
Służba zdrowia kuleje od dawna , mimo ,że dostają ogromne dotacje od państwa plus jeszcze coroczny WOŚP. Pomaganie przez WOŚP służbie zdrowia , szpitalom uważam za błędne , lepiej by było zbierać na osoby ,które potrzebują operacji za granicą lub pomóc ludziom , których nie stać na drogie leki .
OdpowiedzUsuńnie pamiętam, żeby kiedykolwiek WOŚP zbierała środki na usprawnienie obsługi pacjentów przez rejestracje placówek służby zdrowia...
UsuńJako zatwardziały introwertyk, bardzo często modlę się przed wykonaniem telefonu, żeby ktoś nie odebrał. I kiedy nie odbierze, to cieszę się niezmiernie- można wysłać smsa, albo olać sprawę bez wyrzutów sumienia.
OdpowiedzUsuńjako typ mieszany przyznaję, że bywają takie telefony do wykonania, ale tu akurat ta opcja była nie bardzo...
Usuń