19 lutego 2024

DO DOMÓW POWROTY

Czterech jeźdźców na rozszalałych, zmutowanych cyberkozach gna przez plener miejski siejąc śmierć, pożogę, zgorszenie i roztrącając wszystkie klocki na parkiecie. Kobiety mdleją chwytając się za biusty, tylko matki chowają się do wózkow własnych dzieci. Mężczyźni odrzucają niedopite piwa, żeby osłonić dłońmi zagrożone krocza. Podstoli włazi pod stolik, podczaszy pod czachę, hipisi łysieją, skinole kudłacieją, pająki chowają się za obrazy, zaś miejscowy smok, który właśnie miał pęknąć doznaje implozji. Falibor pędzi na czele tej kawalkady śmiejąc się okrutnie i popierdując radośnie. Wtem!... O, żesz kurwa! Podłoże się kończy eschatologicznie na krawędzi ziemskiego dysku, koza wyłamuje, zaś jeździec wyrzucony z siodła.
- Dżeronimoooo...
Borek otwiera szeroko oczy siadając nagle na łóżku. Prawidłowo rozpoznając sytuację wstaje, po czym sięga po telefon na stole. Malina? O tej porze?
- Siostra, czy ty niepoważna jesteś?
Ona nigdy raczej nie była za poważna, więc Borek konstatując idiotyczność swojego pytania indaguje dalej:
- Coś znowu zrobiła?
- ...
- Aha.
- ...
- Aha.
- ...
- Gdzie?
- ...
- Aha.
- ...
- Tak, przyjadę.
- ...
- Nie wiem. Jak dojadę, to będę. 
- ...
- Over. Wyłącz się, bo tylko opóźniasz czynności.
Borek odłożył telefon i zaczął krzątać się po ciemnym pokoju. Ale czarownice mają zwykle czujny sen, więc od łóżka dobiegł go głos Anity:
- Słodziak, ludzie śpią! Co się tłuczesz po nocy?
Po tych słowach Falibor uznał, że włączenie światła nie będzie już wcale takim głupim pomysłem.
- Gdzie są kluczyki?
- Po co ci teraz auto?
- Muszę jechać po Malinę.
- Co, siśka znowu w opałach? Co tym razem?
- Nic. Opowiem jak wrócę.
- Nie mogła do Kaśki zadzwonić?
- Chyba oszalałaś. Może do Kaśki, ale Kaśka jak po nią pojedzie, to od razu wyludni i zdemoluje pół okolicy, bo uzna, że jej psiapsi krzywda się dzieje.
- Gdzie ona w ogóle jest?
- Kaśka? Pewnie w domu.
- O Malinę pytam, ty mądry inaczej.
- Była na koncercie, a potem się zgubiła gdzieś. 
- Rozumiem, że nie do końca oświecona?
- Dobrze rozumiesz.
- No tak. Poszła znaleźć chłopa, nie znalazła nic ciekawego, więc trafiła do baru. Wiadomo, narkotyki substytutem seksu. Elementarne. 
- Anitko, nie uruchamiaj się. Noc jest, ludzie śpią.
- I kto to mówi? A ja się właśnie uruchomię, bo już mnie to powoli zaczyna wkurwiać. Bo ja tego nie przyjmuję. Dorosła dupa, obciągniętych fiutów na liczniku stado, a działa jak mały szkrab. 
- Ale...
- Cicho! Siadasz i słuchasz! Malinka poczeka, niech jej cipa zmarznie to się nauczy. A wy ją niańczycie jak te pedały pigwinka. Jakiś grupowy syndrom nadopiekuńczości macie nagminny.
- Jakie my?
- No, wszyscy. Roxy szkoli i głaszcze, Kaśka goryluje, a brejdak wozi. To się musi zmienić, rozumiesz? Przecież krzywdę jej robicie.
- Kochanie, mogę już iść? Szybciej wyjdę, szybciej wrócę.
- A wypierdalaj!
Anita zwinęła się na łóżku twarzą do ściany, mrucząc tylko coś gniewnie, gdy Borek na odchodne poklepał pojednawczo wycelowaną w niego pupę.
- No, już jestem.
Anita wyjrzała z kuchni:
- Gdzie Malina?
- Do domu, do matki zawiozłem. Na cholerę nam tu teraz?
- Roztropnie. Teraz nie ma sensu z nią gadać. A to co?
- Stefanek.
- Co? Kto?
- Tak go tylko nazwałem roboczo, ale możesz zmienić, jeszcze nie zdążył się przyzwyczaić do tego imienia.
- Ale co ci odbiło nagle?
- Bo takie odniosłem wrażenie, że chyba się trochę pokłóciliśmy. Pierwszy raz w naszych dziejach. A podobno nic tak fajnie nie domyka tematu, jak mały, skromny kwiatek.
- Kwiatek?
- Kaktusy też kwitną.
- Co sto lat. Gdzieś ty go dorwał?
- Na stacji benzynowej. Piwo też kupiłem.
- To już na potem, na wieczór. A z tym naszym kłóceniem to bardzo mocno przesadziłeś. My tylko sobie rozmawialiśmy.
- Odkryłem, że nie lubię tak z tobą rozmawiać.
- Nie będziemy. Luz słodziaku. Ale coś mi się zdaje, że dopóki nie ogarniemy twojej sis, to kilka takich rozmów jeszcze nas kiedyś czeka. Teraz idź myj ręce i czekaj przy stole. Małe romantyczne śniadanko, a potem...
Anita schowała się za framugę, a zamiast niej pojawiła się zzań nagle noga odziana w siatkową pończochę. Nie wywołało to jednak entuzjazmu Borka:
- Teraz? Wolałbym trochę jeszcze dospać.
- To też, ale już po. Coś mi się chyba należy, tak?
- Chyba od Maliny?
- Ona mi tego nie zrobi.
Plan Anity nie wypalił. Gdy wyszła z kuchni dzierżąc tacę ze śniadaniem Borek leżał na łóżku i spał w najlepsze. Kobieta odstawiła swój bagaż na stół, podeszła do lustra, rozchyliła szlafrok i westchnęła:
- Jak tak, to tak. Może to i lepiej?
Zanim wśliznęła się pod kołdrę spojrzała na stygnącą jajecznicę, a gdy już wtulona w swojego chłopa zamykała oczy westchnęła ponownie: 
- Się odgrzeje. A maliny smakują najlepiej gdy trzeźwe.
Trudno powiedzieć, czy bąk Borka był głosem w tej dyskusji.

29 komentarzy:

  1. Wyglądają na zgodną parę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardziej, niż zgodną, gdyż Borek szybko pojął, że czarownice zawsze mają ostatnie słowo :)

      Usuń
    2. Może nie od razu mądry a poddany (p)?

      Usuń
    3. w przypadku Anity i Borka jednak nie... na poddanych polują Malina i Roxy, zaś Anita stosuje zasadę: chłopów się nie bije, tylko się im tłumaczy :)

      Usuń
    4. Może więc nie jest poddany, ale też nie jest w takim układzie mądry. Trzeba mu tłumaczyć.
      Co z wami jest chłopaki, że wy czasami prostych spraw nie widzicie, nie rozumiecie.... wszystko musi być wam pokazane, wyjaśnione. Chodzi o takie proste życiowe sprawy.

      Usuń
    5. a o jaką życiową sprawę tu chodzi?... że w nocy się śpi, a nie gania autem na drugi koniec miasta?...

      Usuń
    6. Jeśli jeszcze jest gotowość do zrozumienia, to czasem można wytłumaczyć.
      Ale szczerze mówiąc mnie szlag jasny trafia, kiedy za dużo i rzeczy dla mnie oczywiste muszę tlumaczyć i się bardzo zniechęcam do takich mężczyzn (ludzi ogólnie).
      W zasadzie najlepiej byłoby mieć obok czy przy sobie kogoś na podobnym poziomie rozwoju i wykształcenia, doświadczenie wykazało, że wtedy nawet tłumaczenie może być zabawą a nie męczarnią.
      Z braku tej kompatybilności poziomów wynikają tylko paskudne nieporozumienia, a najgorzej, jak taki niedouczek jeszcze sam z poziomu laika próbuje nam tłumaczyć rzeczy, które my znamy od lat, mało tego umiemy się w nich doskonale poruszać. Tak, z tym też się spotkałam i to chyba jest nawet gorsze od tego bąka (na śpiąco i nie śmierdząco od kogoś, kogo darzy się sympatią można zaakceptować). :))

      Usuń
    7. nie wiem, ale wydaje mi się, że dziwny byłby taki związek, w którym pewne sprawy bazowe są jeszcze nie omówione w trzecim roku jego trwania /tyle stażu mają Anita i Falibor/, ale z drugiej strony, to istnieje całe mnóstwo takich związków, których dziwność nawet fitopatologom się nie śniła :)

      Usuń
    8. Zdecydowanie istnieją też dziwne związki, w których ludzie są dlatego, że obawiają się być sami i jeszcze nie spotkali kogoś lepszego - według mnie najsmutniejsza część uniwersum.
      Sprawy bazowe powinny być omówione w zasadzie na samym początku, w pierwszych tygodniach czy miesiącach.
      Problem w tym, kiedy trafia się na kogoś, kto nie szuka jasnej komunikacji, tylko materiału do sporów i to napędza takiego człowieka. Jedyna recepta w tym przypadku to wiać ile sił w nogach. Ale czasem trochę trwa, zanim się człek zorientuje :)

      Usuń
  2. Z tym bąkiem to kurna popsułeś cały i tak rozklekotany już romantyzm tej sceny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "śpioch - nieświadomka" się nie liczy, niemniej jednak prawidłowy bąk właściwie uplasowany na osi czasu to najlepsza brzytwa na przerosty romantyzmu :)

      Usuń
  3. Taki romantyzm inaczej:-)
    W sumie dziwnie gadają , tu kochanie, a tam wypierdalaj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo prawdziwy romantyzm to treść, a nie forma... jak nie ma świec w domu, to romantyczną kolację konsumuje się przy płonących wibratorach... mam rozwijać? LOL...

      Usuń
    2. Ale w końcu, co z tą siostrą Borka?

      Usuń
    3. w niedziele odespała, a w poniedziałek pewnie pojechała do pracy niewykluczone, że opowiedziała swojej szefowej, mentorce i psiapsi /3 in 1/, jak fajnie było na koncercie...

      Usuń
  4. " Teraz idź myj ręce"
    https://youtu.be/KgCjQBIZ-BM?si=8XIHkqdGFSHQhuVC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale yo...
      https://youtu.be/sdYs9ZhKo8o?si=i1abWB4XoMDnFBkW

      Usuń
    2. A do kompletu
      Jak się rąk myć nie powinno 😁
      https://youtu.be/jn6J6u258sM?si=WIJDrVDx3OSkEaC-

      Usuń
  5. Wisze ,że u Ciebie nastrój czarowniczy trwa nadal. Kiedy będzie latanie na miotle ? ;-) A co do opowiadania ; Anita jest trochę zazdrosna o Malinę ,.. wszak Borek leci jak Malina ma problem o każdej porze dnia i nocy no i Kaśka też wpierdoli jak krzywda jej psiapsi grozi . To trochę Anitkę wkurza ,bo każda kobieta nawet czarownica lubi być w centrum uwagi a tu Malinka rządzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na miotle Malina lata w pracy, w firmie Roxy i jak na razie szefowa na nią nie narzeka... dziewczyna lubi się zabawić po swojemu, ale w pracy nic nie zawala...
      no właśnie... to jest ciekawe, na ile Anita jest zazdrosna o poświęcaną jej uwagę, a na ile po prostu sama się troszczy o szwagierkę, która jej zdaniem regularnie pakuje się w jakieś tarapaty... czy dramatyzuje, robi problem z niczego, czy faktycznie z Maliną jest coś nie tak?...
      przemyślę ten wątek, jak to pociągnąć w jakimś następnym odcinku, a na razie czytam z uwagą komentarze równie uważnych czytelniczek/ów...

      Usuń
  6. Też by mnie szlag trafił, jakby mi facet latał i pomagał wszystkim innym babom na około, a mnie zostawiał na końcu listy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale Anita mogła się nie budzić, tylko spać po ludzku i w ogóle nie byłoby wtedy żadnego tematu, LOL...

      Usuń
    2. Za dużo od Anity wymagasz. Miała się jeszcze dyskretnie nie wybudzić. Nie dość, że musi chłopi wiele tłumaczyć, bo on nie wie, to jeszcze tak się zachowywać aby wilk był syty i owca cała.

      Usuń
    3. a może, jak nadmieniono w innym komentarzu może tu chodzi o zwykłą zazdrość o poświęcaną uwagę?... tylko teraz pytanie, czy Anita sama by się wpakowała w podobne tarapaty, co Malina?... chyba nie bardzo, to nawet teoretycznie się nie dopina...

      Usuń
  7. Zakończenie idealne! Inaczej cała opowiastka byłaby trochę przesłodzona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tym się różni realizm magiczny o realizmu bajecznego, że w tym pierwszym rzeczywistość od czasu do czasu powinna pierdnąć...

      Usuń
  8. Piękny wstęp <3
    I zgadzam się, im bardziej się troszczysz o kogoś, tym trudniej się takiej osobie ogarnąć ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i co gorsza, z czasem robi się upierdliwa... no tak, ale to jest POV Anity, jednak POV-y Borka, Roxy i Kaśki są chyba nieco inne, więc Anita może nie mieć łatwo, gdy jej się zachce coś z tym wszystkim robić :)

      Usuń