26 lutego 2022

GRAWITACJA UJEMNA (odcinek szósty)

 Konstatację Adaśka rozwinął Borek:
- Brud, fetor i zgnilizna. Zadziwiające jest zaiste, jak można zapuścić taki gnój we własnym mieszkaniu.
- Dziesięć dni temu tak tu na pewno nie było.
Mówiąc to Malina ruszyła szybko do okna i otworzyła je na oścież. Pokój przypominał standardowo stereotypową melinę narkomańską. Na podłodze walały się puste butelki i puszki, stół zapełniały brudne naczynia, puste opakowania po jedzeniu, niedojedzona pizza, słoik pełen petów, na kanapie zaś leżały jakieś elementy odzieży wątpliwej świeżości.
- Nie ma go?
Skrzypnięcie otwieranych drzwi do drugiego pokoju było odpowiedzią na pytanie Borka. Pojawił się w nich Jarek. Nie wyglądał zbyt dobrze. Oparłszy się o futrynę patrzył na przybyszów mętnym, nie do końca przytomnym wzrokiem. Ciszę przerwała Malina rechotliwym śmiechem, po czym szybko poważniejąc oświadczyła:
- Przyszliśmy ci kutasino trochę spierdolić życie, ale jak widzę, świetnie ci to idzie bez naszej pomocy. Tylko mi kurwa teraz nie przerywaj, ja mówię. Najlepiej będzie dla ciebie, jak się wcale nie odezwiesz, ani piśniesz nawet. Aż do naszego wyjścia. Tak w ogóle, to schowaj się gdzieś do kąta i udawaj, że cię wcale nie ma.
Nie patrząc już na Jarka kontynuowała monologicznie:
- I pomyśleć, że przez dwa lata obciągałam i dawałam dupy takiej gnidzie. Nawet bardzo lubiłam to robić. Czyż to kurwa nie żałosne? Dwa lata iluzji, złudzenia normalnego, sensownego, fajnego faceta. A tu niespodziewanie, nagle, prawie z dnia na dzień ten normalny, sensowny i fajny facet zmienia się w damskiego boksera i antyczojsową ciotę, z którą żadna porządna kobieta nie pójdzie nawet na szybki numerek. Zresztą jaki tam numerek. Na kawę bez numerka też nie pójdzie. O byciu z takim już nie wspomnę.
Znowu się zaśmiała, tak jakby histerycznie i wciąż się śmiejąc odwróciła do okna. Adaśko spojrzał na Borka pytającym wzrokiem, ten zaś włożył do ust kciuk udając palenie fajki, zakręcił palcem młynka przy swojej skroni, na koniec uspokajająco machnął dłonią. Olbrzym kiwnął dyskretnie głową ze zrozumieniem, po czym obaj cicho czekali, aż Malina się wyśmieje i wróci umysłem do realu. Doczekali się i cała trójka zabrała się żwawo do pracy. Panowie sukcesywnie pakowali do przywiezionych toreb i kartonów rzeczy, które siostra Borka wybierała jako należące do niej, po czym zanosili pakunki do vana. Jarek faktycznie jakby wcale nie istniał, zaszył się gdzieś w kącie i nie uczestniczył w tych czynnościach. Wreszcie zadanie zostało wykonane, Malina robiła ostatni obchód mieszkania, aby się upewnić, czy czegoś nie przeoczyła, Adaśko czekał już w aucie, za to Borek miał coś jeszcze do zrobienia. Coś, co postanowił sobie zeszłego czwartku, gdy tylko zobaczył podbite oko siostry.
- Jarek! Wyłaź złamasie!
- Borek, nie!
Malina stanęła przed bratem odgradzając go od Jarka, który wyszedł do przedpokoju. Miała poważny, skupiony wyraz twarzy świadczący o tym, że wypalone w domu zioło było już tylko wspomnieniem.
- Nie rób tego. Nie brudź sobie rąk.
- Ależ nie pobrudzę, higiena to podstawa.
Mówiąc te słowa Borek pokazał siostrze parę gumowych, jednorazowych rękawiczek. Malina wyjęła mu je z rąk i sama zaczęła zakładać.
- To moje rachunki, sama je wyrównam.
Odepchnęła brata delikatnie, po czym z obrotu wymierzyła Jarkowi mocny sierpowy w szczękę, którego nie powstydziłaby się sama Layla Ali. Nokaut to nie był, ale Malina poprawiła cios kopniakiem w krocze. Gdy uderzony się schylił, kobieta chwyciła za stojące obok krzesło, po czym za jego pomocą pomogła Jarkowi nawiązać bliski kontakt z podłogą. Borek otworzył szeroko oczy ze zdumienia i udając, że się odwraca oznajmił:
- Nie, no nie mogę patrzeć na bitego człowieka.
Potem parsknął śmiechem. Malina dokończyła egzekucji sięgając po kubek stojący na stole wypełniony jakąś bliżej nieokreśloną cieczą, po czym wylała zawartość leżącemu na głowę. Ostatnią jej czynnością było wyjęcie z kieszeni małego pęku kluczy i upuszczenie go na podłogę.
- Sprawa zamknięta. Wypad braciszku.
Braciszek wciąż się śmiał jeszcze na klatce schodowej, a gdy wreszcie się opanował zapytał ze szczerym podziwem:
- Malinko, gdzie ty się tego nauczyłaś?
- Ćwiczyło się troszeczkę.
Tej odpowiedzi towarzyszył figlarny uśmiech, który nie schodził z twarzy Maliny aż do chwili zalogowania się w samochodzie. Adaśko zapuścił silnik auta i zapytał:
- To gdzie teraz?
- Jak to gdzie? Do mamy.
...
Plan był właśnie taki, ustalony, uzgodniony, że Malina zamieszka u matki, od której wyprowadziła się dwa lata wcześniej, gdy związała się z Jarkiem. Na miejscu czekał na całą trójkę domowy obiad, zaś gospodyni domu wcale nie przeszkadzało, że Adaśko pochłonął dwie duże dokładki gołąbków. Po obiedzie Malina została, zaczęła się urządzać w swoim dawnym pokoju, panowie zaś wsiedli do vana. Gdy tylko jednak ruszyli Adaśko oświadczył:
- Może być kłopot.
- Jaki?
- Rano miałem zatankować, ale trochę zaspałem, więc odpuściłem, żeby zdążyć do ciebie na czas. Gdy już wieźliśmy graty mijaliśmy stację. Ale twoja siorka mnie zagadała, zagapiłem się.
- To będziemy ją teraz mijać.
- Niby tak, ale to jest jeszcze kilka kilometrów, a jak tak naprawdę to nie wiem, na czym my teraz jedziemy, bo nie są to nawet opary.
Obawy Adaśka miały swoje podstawy. Do stacji było dosłownie pięćdziesiąt metrów, gdy auto odmówiło dalszej jazdy.
- No, i co teraz?
- Nic, pchane jest. Siadaj za kierownicę.
- Nie, siedź, ja popchnę.
- Ty? To nie jest lekka fura.
- Chociaż spróbuję.
- Jak tam sobie chcesz.
Dla Borka to była niezła okazja wreszcie użyć mocy do innych rzeczy, niż maltretowanie ludzi. Zadanie jednak łatwe nie było. Gdyby źle wybrał punkt przyłożenia, to zamiast pchnąć auto, wypchnąłby jakąś sumę z kieszeni na blacharza. Jednak wszystko poszło jak należy, tylko Adaśko nie ukrywał swojego szczerego zdziwienia:
- Jak ty to zrobiłeś?
Odpowiedź była automatyczna:
- Ćwiczyło się troszeczkę.
...
Po drodze zatrzymali się jeszcze raz, przy sklepie, gdzie Borek zakupił zgrzewkę piwa, które to miał postawić Adaśkowi za przysługę. Na stacji benzynowej było mu za drogo. Potem pojechali do Adaśka, do siebie Borek miał już wracać sam, gdy to piwo razem wypiją. Tak też się stało, a gdy już dotarł wszedł do mieszkania. Anita już tam była, właśnie siedziała nago na poduszce w pozycji kwiatu lotosu pogrążona w jakiejś głębokiej medytacji. Wyglądała szalenie ponętnie, ale nie to bynajmniej powodowało, że Borek nie mógł oderwać od niej wzroku. To, co odczuwał nie było tym, co czuje heteryczny mężczyzna na widok apetycznej kobiety, lecz był to dysonans poznawczy. Coś mu się wybitnie nie zgadzało.
CIĄG DALSZY NASTĄPI

19 komentarzy:

  1. Jakoś mi się nie zgadza postawa Maliny- od kiedy to kobiety, które związały się ze ,,złym chłopcem'' są w stanie od niego odejść, a co dopiero go pobić. Jeszzce takiej nie widziałam- to zakrawa o science fiction : ) Więkoszść tych kobiet (które są z alkoholikami, domowymi terrorystami) najczęściej ich broni i wymyśla dla nich wymówki.
    Z drugiej strony nie popieram tego, że mu przywaliła. Jakoś straciła w moich oczach. Trzeba było po prostu wyjść. Rozumiem, że by mu przywaliła w afekcie po tym, jak on by jej przywalił. Ale teraz, po fakcie, tak z premedytacją? To brzydko wyglada.
    Jedno pytanie- jak Jarek się tak stoczył? Czy jest smutny, że jego nienarodzone dziecko nie żyje? Czy jest smutny, bo laska go zostawiła? Czy zawsze miał ciągoty do bycia na dnie? (ale według Maliny był wcześniej normalny).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie takie znowu science fiction, wiele kobiet nie wybacza nawet tego jednego, jedynego, wyjątkowego razu... a to akurat miało miejsce, bo nie ma żadnych podstaw, aby Jarka zaszufladkować jako "przemocowca"...
      natomiast pytanie, czy rewanż Maliny nie był zbyt ostry, nieadekwatny?... to każde z czytających musi ocenić po swojemu, ale na jedna rzecz warto zwrócić uwagę: on nie oberwał tylko za to jedno uderzenie, ale za całokształt, za próbę zniszczenia Malinie życia według jej koncepcji: bez żadnych ciąż /przynajmniej na razie/ i dzieci, jako skutek tych ciąż... to nie jest do końca może wyjaśnione, ale wygląda na to, że nie tak się umawiali, zaś on tą umowę złamał...
      a trwanie w gniewie Maliny po jakimś tam czasie można wyjaśnić na przykład rolą jej przyjaciółki Kaśki, postaci w tle, która ją nakręcała w tym gniewie, gdy przebywały razem...
      czy Jarek się stoczył?... "stoczył" to chyba za mocno powiedziane, po prostu zapuścił się podczas ponad tygodniowego pijaństwa, to akurat jest możliwe... na całą sytuację zareagował w najłatwiejszy dostępny sposób, ale to nie oznacza, że musi płynąć dalej... być może ten drobny łomot od Maliny przywróci go do pionu?...
      jedyną zagadką jest ta jego nagła zmiana poglądów, ale tylko pozorną, bo tak czasem bywa, to się zdarza, że niektórym ludziom /niezależnie od płci/ potrafi odbić w jedną, lub w drugą stronę w obliczu zaistnienia realnej ciąży, na przekór wcześniejszym założeniom, teoretycznym deklaracjom...

      Usuń
    2. Jako pzredstawicielka kobiet nie wierzę, że jesteśmy na tyle mądre, żeby odchodzić od złych facetów- bardzo ciężko nam z tym idzie. No cóż, w takim razie nasza Malina jest w mniejszości- ale tej chlubnej mniejszości, która ma jaja, żeby doejść.
      Dla mnie jej reakcja jest trochę za ostra i mam lekki niesmak po jej występie. Czekaj, to on miał jej życie zniszczyć tym, że przypadkiem zaszła w ciążę? Jak dla mnie to była wystarczająco stara i byli ze sobą dwa lata- nawet jeśli dzieci nie chciała, to trudno, stało się, i teraz trzeba stawić temu czoła.
      Z tym, że ludziom nagle odbija i zmieniają poglądy, to jestem w stanie zrozumieć. To tak jak z moim tatem ,,och, powinno się wieszać tych, co zdradzają''- powiedział facet, który miał cztery kochanki- tyle do tej pory naliczyłam. To samo z rodzicami, którzy nie chcą żadnego zwierzaka, a potem kochają tego kota miłością ogromną : )
      Czekam na kolejny odcinek, żeby mieć szerszy obraz całej stytuacji i poglądów bohaterów.

      Usuń
    3. trochę inaczej: nie odeszła od złego faceta, tylko od dobrego faceta, który nagle, niespodziewanie zrobił jej krzywdę...
      nie zniszczył, tylko próbował ją zmusić do tego, aby to życie uległo zniszczeniu, poszło nie po jej myśli, na szczęście wybroniła się jakoś od tego, jednak zaufanie poszło się huśtać po takiej akcji...

      Usuń
    4. Malina nie była długoletnią ofiarą przemocy, lecz została pobita hm incydentalnie a facet okazał się gnojem. Dopiero niedawno odkąd istnieje Aborcja bez granic tematyka aborcji w związku jest tematem ważnym, bowiem do tej pory ten temat był w większości związków raczej nieporuszany. Więc mogło być tak, że ludzie żyli ze sobą w związku, zabezpieczali się problemu nie było a jak pojawił się problem to okazało się, że ludzie w tej sprawie mają zupełnie inne podejście.
      Gdyby rzeczywiście była ofiara przemocy a takie osoby mają syndrom sztokholmski raczej tydzień nie wystarczyłby na przywaleniu ex oartnerowi, to tak nie działa.
      Warto zwrócić też uwagę, że obok był Borek na dole ten drugi mocarny mężczyzna, Jarek nie był w formie, więc może przekalkulował, że opłaca mu się oberwać od Maliny , bo cios nie będzie taki mocny niż od Borka czy tego siłacza, co czekał na dole przy samochodzie. Dlaczego według ciebie Malina za ostro postąpiła wobec Jarka który ją uderzył ? Według ciebie Harek może bić Malinę ,ale Malina oddać mu nie może ?
      Skoro jednak istnieją dzieci nienarodzone to także idźmy na całość i stwórzmy dzieci niepoczęte a wszystkich mężczyzn należy wsadzać do więzienia za sikanie do klozetu, bowiem męska sperma, która tam trafia, gdy sikają to są potencjalne dzieci. Kryminał czeka proponuje 25 lat więzienia lub dożywocie za sikanie mężczyzn do klozetów i pisuarów .;-))))

      Usuń
    5. @Julianne...
      na pierwszy rzut oka to faktycznie "raz za raz" powinno wystarczyć... ale jak już wspomniałem wcześniej, Jarek oberwał za coś jeszcze...
      ...
      siłacz gdy zobaczył w jakim stanie jest Jarek pewnie uznał, że nic tu po nim, ale mimo wszystko przydał się do pakowania i noszenia gratów :)
      ...
      to prawda, że gdy jest dyskusja o aborcji, to funkcjonuje ukryte założenie, iż chodzi o ciążę wynikłą z przelotnych kontaktów, tymczasem większość takich sytuacji powstaje właśnie w związkach... aczkolwiek na ten temat też się mówi, np. w debilnych, propagandowo zabarwionych serialach typu "Ukryta prawda", gdzie kobieta zawsze ulega i w ramach "happy endu" ciąży nie usuwa......

      Usuń
  2. Pierwsza część przypomina dialogami jeden serial...
    Ale żeby na powrót do mamy? Dorosła osoba?
    Umiejętności akurat na czas problemów z tankowaniem, tylko na jak długo taka energia wystarczy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez przesady, dorosłych osób mieszkających z rodzicami akurat jest sporo, zwłaszcza że program "mieszkanie plus" zakończył się fiaskiem :)
      podsunęłaś mi ciekawy pomysł na zakończenie serialu: moc przyszła znikąd, niespodzianie, to i tak samo może nagle zniknąć...
      do rozważenia...

      Usuń
  3. Naga Anita , usadowiona w pozycji kwiatu lotosu , ponetnie lewitowal nad podusia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak naprawdę, to ponętnie nic nie można robić, "ponętność" tworzy umysł obserwatora jedynie, ale tu chyba raczej nie stworzył...

      Usuń
    2. Czyli Anitka ponetna byla, bez zwiazku z umyslem obserwatora. Czysta , obiektywna ponetnosc...:)
      Dzisiaj twoj post kreci sie wokol ponetnosci. Nieponetny, nieapetyczny i nieswiezy Jarek w zestawieniu z ponetna Anitka:)
      I znowu ... zadnego seksualnego kaska dla Czytelniczek:))

      Usuń
    3. Dzisiejszy post kręci się wokół przywalenia Jarkowi przez Malinę i jej wyprowadzki. Ponętność Anity t o krótka wzmianka na końcu notki.

      Usuń
    4. no nie, była drobna wzmianka o seksie, ale takim już zaprzeszłym tylko...

      Usuń
  4. Do męskich konserwatywnych kurew należy postępować po kurewsku tu jestem bezwzględna i bezlitosna wobec takich osobników. Do żeńskich konserwatywnych kurew jestem ciut łagodniejsza nie wynika to z solidarności jajników lecz z tego, że wiem, ze babska konserwatywne mają syndrom sztokholmski a jak wiadomo osoby chore traktuje się bardziej ulgowo;-))))
    Podobało mi się jak Malina załatwiła Jarka, ale uważam, że Borek powinien jeszcze mu po męsku przywalić, bo wiadomo, ze jak facet nie dostanie w mordę od drugiego faceta to nie wie jak to boli.
    Był taki film Z Jennifer Lopez, która grała ofiarę przemocy domowej, która zabiła swojego oprawce trudny i dobry film. Bo pokazuje proces, w którym taka ofiara, jeśli ma możliwość uczy się jak się bronić i jak walczyć, co nie trwa tydzień jak w twojej opowieści, ale trochę dłużej tu podaję ci link do tego filmu na filmwebie może znajdziesz i oglądniesz w Internecie jak się da.
    https://www.filmweb.pl/film/Nigdy+wi%C4%99cej-2002-32274

    Podejrzewam, że Anita, gdy siedziała w pozycji lotosu i medytowała to może unosiła się w powietrzu w tej medytacji, dlatego Borek oniemiał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łomot to łomot, im mocniejszy, tym bardziej boli, niezależnie czy od kobiety, czy od mężczyzny... a od strony psychicznej sprawa nie jest jasna... z jednej strony jest rozpacz "kobieta mnie bije!", a z drugiej zasada "dziewczyńskie się nie liczy"...
      czy Borek powinien dołożyć coś od siebie?... trudno powiedzieć... dlaczego nie dołożył?... no cóż, relacje między siostrą i bratem bywają dość zawiłe...
      ...
      filmów na temat rewanżu kobiety za doznane krzywdy /gwałt, przemoc, czy inne/ powstało mnóstwo, tworzą cały wręcz gatunek, ma to swoją nazwę nawet, tylko jej nie pamiętam... a filmy jak to filmy, bywają lepsze i gorsze...

      Usuń
  5. Ja też nie mogę patrzeć na bitego człowieka. Nie mogła sobie darować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znaczy co?... miała go bić na ślepo?... toż to krzywdę by mu mogła zrobić... moim zdaniem trzeba patrzeć, gdzie się bije :)

      Usuń
  6. Kobiety to nie potrzebują super mocy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno mają już wrodzoną moc, więc po co im więcej? :)

      Usuń