17 lutego 2022

GRAWITACJA UJEMNA (odcinek czwarty)

Borek nie rozpoznał zbyt prawidłowo sytuacji. Anita wcale nie myślała tego, co on myślał, że ona myśli. Skupiła bowiem uwagę na innych sprawach.
- W butach do wyra?! W takich glanach?!
Od razu też dodała:
- Przecież miała być dopiero w sobotę?
Dopiero teraz Borek pojął oś nieporozumienia.
- To nie jest Malina.
- A kto?
Borek szybko zdał relację z ostatniego wydarzenia, nieco tylko ściemniając detale obezwładnienia jednego z napastników. Nastroszenie Anity jakby nieco opadło, ale nie do końca.
- Wszystko fajnie mój dzielny Rambo, ale jak ją już tu przyholowałeś, to chyba mogłeś rozebrać?
- Że co?
- Nie mowię o majtkach, ale o butach.
- Czyli rozbuć, a nie rozoblec? Nie zdążyłem.
- To zdąż teraz, bo oko mnie boli od tego widoku.
Dopiero gdy buty leżącej wylądowały już w przedpokoju Anita całkiem się wyluzowała. Zdjęła koc z dziewczyny i przyjrzała się jej bliżej.
- Nawet milusie zwierzątko, tylko trochę śmierdzi.
- Każdy jak wypije, to śmierdzi.
- Ale źle to nie wygląda. Nie jestem lekarzem, nie wydaje mi się jednak, żeby nam tu wywinęła jakiś głupi numer. Tylko tak tymczasowo zazgoniła. Skąd wiesz, że to była pigułka gwałtu?
- Znikąd. Tak mi się tylko jakoś pokojarzyło. Jej ruchy, jakby inne, niż tylko pijane, cała ta sytuacja.
- Gdyby to był groszek, to byś musiał ją nieść.
- Groszek?
Anita usiadła i wzięła nieco głębszy oddech. Borek już wiedział, że takie zachowanie zapowiada dłuższy wykład.
- Do takich akcji można użyć wielu środków, ale przeważnie stosuje się dwa. Pierwszy to rohypnol, zwany groszkiem, bo to takie zielone tabletki. Nasenniak, kiedyś do kupienia w Polskich aptekach, ale zdelegalizowany. Sprowadzany jednak zza Buga na lewo. Wrzuca się lasce do drinka, ona robi fajt, a potem pieprzy się kawał nieruchomego mięsa.
Borek skrzywił się z niesmakiem.
- Nie przerywaj mi. Drugi rodzaj to dżiejczbi, również osiągalne na nielegalu. Też zmula jakoś tam, ale jest pewna różnica. Podczas gwałtu ofiara porusza się, robi wrażenie jakby współpracowała. Można wręcz by rzec, że jest wtedy atrakcyjniejsza. Tak, czy owak, po obu wersjach nic się nie pamięta. Tak jak to opowiedziałeś, to grane było chyba to drugie.
- I co dalej?
- Nic. Za kilka godzin śpiąca królewna wróci do realu.
- Aha, czyli noc zarwana, a rano do roboty.
- No, piękny, chyba wiedziałeś co robisz zabierając tą gąskę do domu. Jak to szło? Wielka siła to wielka odpowiedzialność. Czy jakoś tak. Dewiza komiksowych superhero.
- A teraz co?
- Teraz to coś sobie zjemy, a potem pójdziemy pod prysznic. Razem! Nie przyjechałam tu tylko nocować i niańczyć jakieś twoje znaleziska. Ale jak chcesz, możemy zmienić kolejność. To co? Szamanko, czy bzykanko? Od czego zaczniemy?
...
Gdy się zbudził, skonstatował trzy fakty. Po pierwsze to braki osobowe na łóżku. Po drugie, to mocno świtało. Trzecim faktem było puste posłanie, które zaimprowizowali na noc na podłodze dla gościa. Wstał, poszedł do łazienki, po drodze zaś usłyszał cichy szmer rozmowy dobiegający zza zamkniętych drzwi kuchni. Gdy zajrzał do tej kuchni, dziewczyna siedząca na taborecie zerwała się na równe nogi i wdzięcznie dygnęła, jak kiedyś uczono panienki z dobrych domów.
- Dzień dobry. Mariola jestem.
Zanim zaspany Borek zareagował, podeszła szybko do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i ucałowała w policzek.
- Możesz więcej. Należy mu się.
Mówiąca to Anita patrzyła na tą scenkę nadzwyczaj przyjaźnie i życzliwie. Po trzecim całusie Mariola odsunęła się i znowu dygnęła.
- Dziękuję.
Po czym z powrotem usiadła na stołku i spuściła skromnie powieki jakby zawstydzona swoją śmiałością. Zanim Borek zdążył coś na to powiedzieć, odezwała się Anita:
- Plan jest taki, że wracasz do łóżka, dosypiasz jeszcze te dwie godzinki, potem wstajesz i idziesz do pracy. I nic cię więcej nie obchodzi.
- No tak, ale...
- Ja zostaję. Nie mam zbyt wiele do zrobienia w firmie, mogę to ogarnąć zdalnie, inaczej online, tylko muszę przedtem zadzwonić, uprzedzić. My tu sobie z Mariolką jeszcze nieco pourzędujemy, wiesz, takie tam babskie sprawy. Trzeba ją jakoś odszykować, nie pójdzie w poszarpanych ciuchach do domu, ani tak jak teraz.
Akurat właśnie Borek zauważył, że dziewczyna ma sobie jego bluzę. Co prawda źle to nie wyglądało, niemniej jednak za bardzo lubił tą bluzę, żeby ją oddawać jakiejś randomowej panience. Zanim wyszedł stwierdził tylko:
- Rozumiem, że kroi się jakaś ostra szafiarska orgia? To się praca zdalna nazywa, inaczej online. Tak?
- Szału nie będzie, mam tu tylko dwie walizki ciuchów.
...
Do pory lunchu Borek bardziej markował pracę, niż coś robił. Po głowie biegało mu wiele zbędnych myśli. Niepokój, że jego sekret poznał ktoś obcy ogarnął dość szybko. Sytuacja z drechem była tak dynamiczna, że gość z pewnością nie pojął, co się tak naprawdę stało. Jego drecholski umysł zinterpretował to wszystko jako łomot kijem, czy jakimś innym tępym narzędziem. Trochę większym zmartwieniem był brak pomysłu na nowy poligon do ćwiczeń. Na stare miejsce Borek nie chciał wracać. Nie bał się bynajmniej odwetu, na takie spotkanie szanse szacował zresztą jako niewielkie, ale kolejna taka akcja to kolejna okazja, aby ujawniły się światu jego zdolności. Ale to też nie był problem. Zastąpił go większy. Był to dylemat człowieka, który nagle stał się posiadaczem atomowego kałacha laserowego, który nie wie, co z tym nowym nabytkiem ma zrobić.
Jednak po godnym posiłku umysł Borka wrócił na swoje miejsce, wrócił też dobry humor. Można by nawet rzec, że za dobry. Okazja do jego ekspresji pojawiła się natychmiast. Środkiem korytarza szła dziewczyna z działu logistyki uroczo kręcąc apetyczną pupcią. Gdy miała już mijać drzwi do serwisu, te otwarły się szeroko i pojawił się w nich jeden z pracowników. Konfiguracja czasoprzestrzenna była znakomita. Borek tylko się rozejrzał, czy nikt inny nie widzi, po czym szybko uplasował celny, pełen wyczucia klaps mocy na pośladku dziewczyny. Jej reakcja była równie szybka. Tęgi liść na policzku serwisanta rozniósł się głośno echem po całym piętrze.

CIĄG DALSZY NASTĄPI

34 komentarze:

  1. Czyli trójkąta jednak nie było?
    Klapsy na apetyczną pupcię tez zdalne, jak rozumiem, czyli pewnie bez przyjemności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trójkąta nie było, ale czy będzie, to jeszcze się zastanowię... ofiarom gwałtu zwykle na długo odchodzi ochota na miłość, ale jak to jest z tymi niedoszłymi, w porę uratowanymi, tego do końca nie wiadomo...
      za to z przyjemnością od klapsa, to ponoć jest tak, że klapsobiorczynie mają aż dwie: pierwsza w chwili samego klapsa, a druga zaraz po, gdy udają, że ta pierwsza to była przykrość i mają niezły pretekst, żeby sobie coś tam innego odreagować przy okazji...

      Usuń
  2. "Był to dylemat człowieka, który nagle stał się posiadaczem atomowego kałacha laserowego, który nie wie, co z tym nowym nabytkiem ma zrobić."

    Baaardzo to zalosny dylemat. Jak moze czuc sie czlowiek, ktory ma moce i zdaje sobie z tego sprawe? Jestes Bogiem , wyobraz to sobie!
    A tu takie pizdziu, pizdziu...:) Zasiadl na kamieniu i popadl w glebokie zadumanie:))
    Jakby ci to opisac, abys zrozumial w czym rzecz. Takiej mocy nie dostaje sie ot tak sobie. Borek wyciagnal reke i , chyba to Jarek byl (?), Jarka goniacego Maline przewrocilo, az sie kopytami nakryl. Moc owa klienta na siebie przygotowuje. Obdziera go ze skory. Obrabia go tak, aby stal sie dojrzalym czlwoiekiem. Robi z niego wlasnie "superbohatera"- ale nie tak, jak swiat to widzi chocby na filmach o superbohaterach. Wpadl Misio do odpowiednio najonizowanej sadzawki i samo sie zadzialo:)

    Z drugiej strony , owa sprawa z rozeznaniem co wlasciwe, a co nie... co dobre, a co nie. Borek widzi panienke na nozkach jak sprezynki , paru drechow dobierajacych sie do jej cycuszkow i od razu strzela reka mocy, bo chod laski wskazuje , ze jest po pigulce gwaltu.
    Wiesz? Ja sie nie znam na pigulkach tego typu i niewatpliwie panience takowej nalezy pomoc, ale ... nie cierpie naiwnosci. W ramach mojej bylej roboty ( "brudna" ci ona byla, bo z moralnoscia takowa mielismy do czynienia, ze sie nam czasami wlos na ciele jezyl) zdarzalo mi sie spotykac dziewczyny, ktore brat alkoholik, albo mezczyzna z rodziny, sprzedawal za flaszke piwa. Podchodzil do takiej "sprzedanej" gosciu i mowil, ze braciszek wlasnie dostal piwsko i powiedzial, ze stawiajacy moze sie z jego siostra zabawic. I siostra tez dostala niejedno piwo i sie zabawiala.
    Zastanawiam sie, czy panienka owa niejako z nadojenia alkoholem, szla tak, jak szla a Borek uderzyl w przypuszczenia, ze to pigulka gwaltu... ? Moze zle rozeznal i zepsul, calemu wesolemu towrzystwu, zabawe?
    Moc musi nauczyc Borka najpierw sztuki rozeznawania, dlatego potrzebna jest tu moralnosc jak dzwon:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba nie tak... bohater nie interweniował z powodu pigułki gwałtu, ale dlatego, że sytuacja wydała mu się przymiarką, czy też początkiem gwałtu...
      /tu w ramach dygresji pojawia się pytanie, w którym momencie to już jest "gwałt"?... czy w chwili poszarpania ubrania, zdarcia majtek, czy dopiero gdy dojdzie do jakiejś penetracji?/...
      zaś przy okazji tylko, zupełnie niezależnie przyszła mu do głowy ta pigułka gwałtu ze względu na chód panienki, różniący się od typowych ruchów osoby jedynie pijanej... nie jest fachowcem i nie rozróżnia niuansów, różnic jak się może poruszać osoba pod wpływem, tego, czy innego narkotyku, jedyny narkotyk, który zna od tej strony to alkohol... ale tym razem coś mu nie gra... jako że sytuacja akurat jest "gwałtowa", to ta pigułka jest jego pierwszym skojarzeniem...
      jak widzisz, konstrukcja tej sprawy jest jak najbardziej logiczna...
      ...
      przyznam, że Twój pomysł, jakoby laska brała udział w zabawie dobrowolnie, jako równorzędny partner budzi mój prywatny niesmak, ociera się to o kołtuńskie obarczanie winą ofiary gwałtu na jej osobie...
      ...
      tego wywodu o "uczącej mocy" za bardzo nie rozumiem... pistolet może znaleźć osoba randomowa, bez względu na to, jaką ma moralność... pistolet, jeśli sprawny i nabity, jest gotowy do strzału od razu i nikogo niczego nie uczy... co najwyżej znalazca musi się nauczyć jego obsługi...
      i tak samo jest z mocą w tym serialu...
      ...
      "moralność jak dzwon"?... czyli jaka?... tu trzeba mi łopatologicznie wyjaśnić, co to znaczy, jaka ma być moralność, żeby była "jak dzwon", bo jak na razie nie chwytam, nie trybię tej metafory...

      Usuń
    2. "przyznam, że Twój pomysł, jakoby laska brała udział w zabawie dobrowolnie, jako równorzędny partner budzi mój prywatny niesmak, ociera się to o kołtuńskie obarczanie winą ofiary gwałtu na jej osobie..."

      No. no ... od razu tony posadzania o koltunstwo i tego typu sprawy. Roznimy sie i patrzymy na rzeczy calkiem inczej. Moze zeby tego nie ciagnac. Opisywales kiedys stuacje dracej, w bramie kamienicy, morde babie, bo ja chlop (chyba jej wlasny) bil, a jak zainterweniowales czy ktos inny, to baba podnosila glowe i z gadka do interweniujacego, ze co sie wtracaca w ich - prywatne- sprawy?
      Trzeba wiedziec co dobre, a co zle. Mi sie wydaje, ze..- e skoro taka moc niektorzy posiadaja to nie ma sie tu co wydawac- tacy mocarze maja tego typu sprawy ( rozeznawania sytuacji) i sposoby niesienia pomocy opanowane. Bo pomagactwo to wielka sztuka, tez trzeba to umic. A sztuka, aby ja posiasc, to niezla nauka , trud i pot z czola... tak, jak przy wszystkim. Najpierw taki gosc zostaje "obdarty ze skory", pokazuje mu ta moc: tu spierniczyles, tu spierniczyles, tu tez niepotrzebnie... gosc czuje sie przydolowany mocami. Musi ( jak w walce) siegnac pewnego (swego) moralnego dna, czegos w stylu pokonania i lezenia na deskach. Bez tego etapu nie ma wzrostu w gore. Nabywa pewnej ostroznosci w poslugiwaniu sie moca. Nabywa szacunku do niej i w konsekwencji nie naduzywa jej. Zauwaza, ze sprawy nie zawsze sa takie, jakie sie nam wydaja lub na jakie wygladaja. Nie chce tu pisac o swietych nie wazne jakiej religii, ale popatrz tylko na mitycznych Avengersow- na kreowanie akcji w tego typu filmach, bo twoja opowiastka, jest wlasnie z tych takich. Oni sa mocarni, ale nie robia z tego wielkiegio "halo". Thor taki silacz - zaden mlot mu sie nie oprze, w ktoryms z odcinkow zapuszcza brode i sadlo. Zlopie piwsko na potege. W chalupie smrod ze az wytreca ( nie wietrzy)- zapuszczony mocarz z mocarnymi umiejetnosciami i powalila go depresja. Ot taki pikus:) Posiadanie mocy to nie musi byc zadne wielkie Blogoslawienstwo i ze teraz bedziemy budowac swiat na wlasny obraz i podobienstwo. Moce to moze byc tez przeklenstwo, trud nie do udzwigniecia... dlatego moc musi takiego typka, ktorego wybiera przygotowac na siebie:)
      A Borek , ot tak z glupia frant wsio ma:)) I juz koguci, juz testuje, juz panienki ratuje a potem jest przez nie z wdziecznosci obcalowywany:) Ja tam nie mam nic przeciw- w Mariolowym przypadku, trzeba bylo jakos zareagowac i lepiej zadupic niz przejsc obok obojetnie:)

      Przyjrzyj sie jeszcze Spider-Manowi. Temu nowemu. Mu w pewnym momencie Iron Man chce te moce odebrac, bo sie chlopczyk NIEPOSLUSZNIE zabawil- uzyl niewlasciwie, wszedl w niepotrzebny konflikt. Ktos innym mial pretendowac do miana Spider-Mana.
      I wydaje mi sie, ze jedna z zasad moralnych, jaka przy wladaniu mocami obowiazuje , to jednak POSLUSZENSTWO:) Nie wazne juz z jakiego zrodla owe moce pochodza czy to od Jezusa, Buddy, diabla... inteligentnego zrodla- posluszenstwo obowiazuje w pierwszej kolejnosci.

      Usuń
    3. Dodam tylko, ze moce sa rozne ( roznozrodlowe). Hitler bawil sie w okultyzm, mial moc i co z nia zrobil? Jak sie to dla niego skonczylo? Moc tez trzeba umiec rozeznac. Moralnosc jak dzwon? Hitler tez posiadal jakas moralnosc.

      Usuń
    4. oczywiście, że pamiętam pomyłkę z tą bitą kobitką... akurat Borek się nie pomylił... ja tylko opowiedziałem o moim skojarzeniu, gdy ktoś ma pierwszą myśl, która wyklucza gwałt... nie ma powodów brać tego osobiście jako "posądzenie" o coś...
      ...
      przypadek Thora przypomina mi samoudomowienie się niedźwiedzia jaskiniowego, o którym wspomina Konrad Lorenz w jakiejś książce... zwierzak wszedł na szczyt drabiny ewolucyjnej, nie miał naturalnych wrogów, nie było na niego zawodnika, rozszerzyła się jego strefa komfortu aż nadto, więc jako gatunek zaczął się degenerować i zniknął w końcu z Ziemi...
      jak widać moralność nie ma tu nic do rzeczy, jest to wymysł ludzkiego umysłu, inne zwierzęta raczej(?) moralności nie mają /chociaż kto wie?/... jest tylko czysta biologia, gdzie brak zagrożeń, brak bodźców prowadzi do klęski...
      ...
      na razie Borek zatrybił od razu jedno, że nie może się przed nikim zdradzić, że ma jakąś moc... co prawda przy ratowaniu Mariolki trochę go poniosło, jednak jakoś to sobie zracjonalizował i ma spokój... ale kto wie, może te drechy to nie tacy debile, za jakich ich miał i ta sprawa doń jeszcze wróci?...
      ...
      kombinuję nad odcinkiem, w którym Borek wykona jakiś niefajny numer, np. zdradzi Anitkę, albo zrobi jakieś świństewko koledze z pracy, żeby pokazać go jako normalsa, zepsuć trochę obraz szlachetnego rycerza, który nic innego nie robi, tylko ratuje i wspiera jakieś Malinki, czy Mariolki...
      ale nie wiem jeszcze, bo nie chce mi się robić z tego serialu takiego tasiemca, jak poprzednio...

      Usuń
    5. Juz mi sie nie chcialo ciagnac , ale... sprowokowales mnie Thorem:) Twoja interpretacja jego stoczenia sie w dol:) Przyrownaniem tego do ewolucyjnej drabiny ( osiagnal wszystko co osiagnac mogl i ... rozleniwil sie)
      Z tego co wiem Thor byl Wielki Pan, dziedzic Asgardaru. Oni siebie ratujac rozpierniczaja planete. Ocalency -Asgardarczycy- przytulili sie wiec do skrawka ziemii na planecie Ziemia i zaczeli wiesc rolnicze zycie. Thor poczul, ze zawiodl:) To moja interpretacja:)

      Dobra teraz inaczej z mocami i twoim serialem. Powiedzmy sobie, ze jak do tej pory Borek wykazal sie jako szlachetny obronca kobiet pokrzywdzonych seksualnie. To dla niego priorytet- ratowanie pan w trudnej seksualnej sytuacji. Jedna nieszczesliwie zaciazyla i trzeba bylo ratowac, druga nieszczesliwie zostala scpana i probowano ja wykorzystac i tez trzeba bylo interewniowac... bidule takie:) Smiem przypuszczac , ze ratowanie z tego typu opresji jest dla Borka szalenie istotne.
      Oczywiscie wszystko to, co pisze, to tylko takie tam gdybania, ale ... pozwole sobie na nie. Powiedzmy, ze Moc chce nauczyc Borusia umiejetnie rozeznawac komu pomoc, komu nie. Bo moze trafi sie kolejna Mariolcia, czy Malincia, ktora zarzuci mu raczeta na szyje, zatrzepie rzeskami , uroni pare lez i opowie o szefie molestujacym ja seksualnie, dorzucmy irocznicznie:, ktory w wolnych chwilach nosi w domu dres:).
      I poruszony opowiescia Borek, paluszkiem spuszcza komus takiemu manto, robiac to w obronie kobiecej czci. Po czasie wychodza na swiatlo dzienne detale oskarzen. Borek poznaje lepiej paniusie. Panienka nie byla molestwoana, ale czula sie non stop pomijana w awansach ... chwytala sie roznych metod w tym sama chciala skusic szefa na seksualne tete a tete:) I szef propozycje odrzucil. Taki Borek to cud na zbolale kobiece serducho:) Moza sie mu na ramieniu wybeczec, wyzalic, pokazac paluszkiem, ktory to z panow jest beeeee... a Borek swoje zrobi. Zeby wiec nie byl chodzaca Mechagodzilla Moc go kilka razy zawiedzie... aby pokazac intencje tych biednych panienek. Powiedzmy ze, wlasnie ogarnie jego pragnienia zwiazane z chucia i plcia piekna. Jest Borek przygotowany na chwilowa, albo ( a co tam- pofantazjujmy) calozyciowa impotencje i seksualna abstynencje? Cos za cos.. w zabawie z mocami nie ma zartow. W zyciu nie ma nic na tzw. krzywy ryj. To co przeszkadza Mocy w czlowieku, ona to z czlowieka wyrzuca:) Robi go "lepszym". Nie bedzie nakrecany seksualnie i robiony w bambuko. Spojrzy na rzeczy w taki sposob , jakimi one sa. Rozrozni, ktora kobieta jest naciagana, a ktora tylko gra? Wielu panow na tego typu poswiecenie nie stac absolutnie. Dlaczego, po co.... bez sensu jakiegos? :))

      Do tego Moc lubi POKORE. Uwazaj na uczace Borka Czarodziejki. Taka co nikt jej nic mowil nie bedzie, bo nie i tyle ... bo to jej zycie i decyzje.... ona wie swoje, czy tez lepiej... daleko Borka nie zaprowadzi:)) Nigdy nie wiemy niczego lepiej:)

      Usuń
  3. A czy ty nie masz czasem jakiś przemocowych myśli ostatnio? Bo już drugi raz w twoim opowiadaniu występują klapsy, które Borek stosuje najpierw na Anicie a teraz tej dziewczynie z firmy. Myślę, że gdyby tak Borkowi ktoś klapsa dał po jego klejnotach to by raczej skończyła się mu ochota na takie żarciki;-)))
    Myślę, że Borek będzie równie chętny do dawania mocnych klapsów mężowi Maliny a ją samą pouczy, że nie należy iść do łóżka z osobami, które są przeciwne aborcji, bo to zawsze komplikuje życie. Czekam na kolejny odcinek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie każdy klaps jest przemocowy...
      np. Anita wyłapała klapsa miłosnego i wcale nie narzekała...

      Usuń
    2. Ale Borek po tylkach lubi klepac kobiety. Blogoslawiony dar telekinezy:) Ilez ona potrafi ulatwic. Wlasna kobieta za bardzo sie nie dowie ilez to obcych dupci chlop sie nadotykal. :)

      Usuń
  4. Nie kumam za bardzo, bo mam zaległości.... ale obiecuję że nadrobię :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cały czas zastanawiam się, w którym kierunku pójdzie moc głównego bohatera. Oby nie skręcił w złą drogę na prawo, gdyż pomoc innym idzie mu dobrze, przez co staje się bardziej ludzki niż człowiek zwykle bywa.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak autor sam jeszcze nie wiem... na razie bilans ma dodatni, ale tylko na razie...

      Usuń
  6. Tylko za co tego niewinnego niczemu serwisanta tak skrzywdziło? :)
    Zwłaszcza, że ta sprawa wcale nie musi się na tym dość przykrym dla ofiar użytej mocy incydencie skończyć. Bo panienka może się szefostwu poskarżyć, że ją w miejscu pracy molestują i serwisant może nawet pracę i dobrą opinię stracić.
    Proszę to jakoś w następnym odcinku naprawić!

    To ma być pogodna powieść o Mocy, a nie jakieś tam horrory. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może serwisantowi jednak się należało za jakieś stare sprawy?... panienka nie poskarży, to jest porządna firma, gdzie kapowania się nie toleruje...
      niemniej jednak faktem jest, że bohater swoim kawałem pociągnął smoka za ogon, ryzykując zaburzenie ogólnej równowagi :)

      Usuń
  7. Hym, czy jak się kogoś telekinetycznie klepnie, to czuć to rękątak samo jakby to był fizyczny klaps? Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Ale w przeciwnym razie Borek nei miałby żadnego celu w klepaniu koleżanki telekinetycznymi mocami.
    Dobrze, że Mariolcię się dało przekonać, że została uratowana, a nie po prostu przejęta przez inną parę wykorzystywaczy. Tak też mogła pomyśleć, kiedy już się obudziła z zimowego snu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bohater jak widać na tyle opanował formowanie wiązki energii, że mogła ona być jak ukłucie, a mogła jako płaski klaps... ja to sobie musiałem wyobrazić, żeby móc o tym napisać, ale trudne nie było...
      ...
      tak sobie kombinuję, żeby tą Mariolcię awansować z epizodycznej postaci na drugo- lub chociaż trzecioplanową, wtedy też się może dowiemy, jak to się w ogóle stało, że trzeba ją było ratować...

      Usuń
    2. To że moja ,,ofiara'' poczuje klepnięcie to rozumiem, choć tak, to pewnie wyższa szkoła jazdy, żeby raz zrobić telekinetyczne ukłucie pszczoły, a raz płaskiego klapsa. Zastanawiam się tylko, czy telekinetyk wtedy czuje jak ,,na odległość'' kogoś klepnął. Bo jeśli telekinetyk nie czuje swoją ręką tego klepnięcia, to jakby ta czynność traci sens, nie? Klepiemy kogoś w tyłek nie po to, żeby go zabolało, tylko żeby poczuć ich tyłek pod swoją dłonią? Więc czy telekinetyk czuje dłonią klepnięcie na odległość? Ja mam inne moce, więc nie wiem : (

      Usuń
    3. tak piszesz "telekineza", ale mnie się wydaje, że telekineza to trochę coś innego, niż zdolności serialowego Borka... telekinezę rozumiem tak, że obiekt jest "chwytany" jakoś wirtualnie mocą umysłu operatora i przenoszony niczym dźwigiem... obiekt /jeśli żywy/ samego chwytu nie czuje, percepuje jedynie fakt, że się przemieszcza...
      ale mniejsza o detaliczne słówka...
      to zaiste fajny koncept, tak pomacać pupcię jakiejś pani, poczuć na odległość jej kształt i konsystencję... tylko ja bym to zaliczył raczej do "teledetekcji", coś jak taki udoskonalony ultrasonograf sterowany samym umysłem... aczkolwiek można to jakoś połączyć: np. wysyłam wiązkę energii z dłoni, a część tej energii się odbija i wraca niosąc stosowną informację...

      Usuń
    4. Dla mnie telekineza może odciskać jakieś piętno na obiekcie w taki sposób, że obiekt to fizycznie odczuwa. Skoro mogę podnieść, to mogę też ścisnąć. Czy to już podchodzi pod inną kategorię. Telekinezę widzę też jako falę uderzeniową czy coś.
      Czytałam kiedyś książkę Rosjanina, który twierdził, że każdy z nas portrafi używać swojej aury jako pzredłuzenia swojego ciała. Gościu kłócił się, że w taki sposób dzieci uczą się otoczenia wokół nich kiedy leżą jeszcze w łóżeczku- macają wszystko dookoła taką auro-nibyrączką : ) Potem zapominamy tej umiejętności i stajemy się nudnymi zwyczajnymi dziećmi.
      Ta teledetekcja zaczyna zahaczać o bycie jakimś laserowym sensorem.

      Usuń
    5. czyli telekineza rozszerza nam się do telemechanizy...
      tys pikne :)

      Usuń
  8. Wciągłam się w tę historię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to tak jest, czas cuś se wciungamy, czasem cuś se wciunga nas :)

      Usuń
  9. Tym razem uszczęśliwiłeś mnie tęgim liściem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, ze nie pelnym wyczucia klapsem na posladku :)
      Biedny serwisant:)

      Usuń
    2. pechem jest wyłapać liścia, gdy się klapsnie niewłaściwą pupę w niewłaściwym czasie i miejscu...
      serwisant miał arcypecha: wcale nie klapnął i mimo to doszło do tegoż liścia...
      według innego systemu wierzeń tak mu było pisane, przeznaczone...

      Usuń
    3. Pkanalia

      Mowisz o karmie?

      Usuń
    4. nie chciałem tego nazywać "karmą", bo funkcjonują różne znaczenia, różne interpretacje tego słowa...
      zwłaszcza, że sam nie utożsamiam karmy /prawa przyczyny i skutku/ z przeznaczeniem, które to ostatnie moim zdaniem nie istnieje...
      ba, w świetle odkryć mechaniki kwantowej istnienie samej karmy nieraz stoi pod znakiem zapytania...

      Usuń
  10. Jestem pełna uznania! Opowieść ciekawa a dodatkowo wcisnąłeś wykład o tabletce gwałtu- wiedzy nigdy dość.Szacun! Po.ba.s.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. edukacja przez zabawę, czy jakoś tak...
      po.ba.s :)

      Usuń
  11. No prawdziwy superbohater xD. Zastanawiam się co ja bym robiła mając takie super moce. Na pewno dobrze by było użyć ich do czegoś dobrego ale przed głupotami na pewno bym się nie powstrzymała. W tej chwili Twoja historia bardziej realistyczna niż te wszystkie komiksy o superbohaterach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taka była intencja, żeby komiksowy bohater nie był jak wycięty z komiksu...

      Usuń