03 sierpnia 2025

JAK WSZYSTKO ZJEBAĆ... /dokończenie/

Mala faktycznie porządnie się wyryczała Malinie, a potem bardzo długo jeszcze rozmawiały, prawie do godzin wczesno porannych. Ale jeszcze wieczorem zadzwonił telefon, nawet dwa. Pierwszy odezwał się aparat Maliny.
- Ruda? Co jest?
- ...
- No...
- ...
- Ahaaha...
- ...
- No weź, pierdolisz?
- ...
- Ale jazda!
- ...
- Czekaj może, dam na głośnik i opowiedz to jeszcze raz. Maleczko posłuchaj, jak go dziewczyny urządziły.
- Nie wiem, czy chcę tego słuchać.
- Posłuchaj, zaufaj mi. Poprawi ci to humor.
Obie wiedźmy w skupieniu wysłuchały pełnej relacji Roxy z zajścia, które miało miejsce w biurze Fight Show Poland. Faktycznie, Mala na chwilę się uśmiechnęła, tak radośnie, całą sobą, ale gdy Lalka odłożyła już telefon skwitowała:
- Trochę się dziewczyny pospieszyły.
- To dla ciebie Turbinko. Jak się kocha, to się działa.
- Oj cicho, przecież wiem...
Drugi telefon, tym razem Mali odezwał się nieco później. Ona sama jednak akurat była w innym pomieszczeniu, więc odkrzyknęła:
- Lalka, rzuć okiem od kogo? Na dzbanie siedzę.
- Od niego!
- To zostaw, niech dzwoni, aż się wydzwoni!
Jak już wspomnieliśmy, kobiety przegadały jeszcze parę godzin, po czym poszły spać. Na szybkośpiochu zresztą, żeby rano wstać. Gwoli przypomnienia szybkośpioch to takie zaklęcie, które spiduje proces regeneracji podczas snu. Jedna godzina to jak osiem. Nie zalecane jako zbyt częsta praktyka, ale do sytuacji awaryjnych nadaje się znakomicie. Tak więc rano Malina była wręcz jak nowa, niestety Mala raczej niespecjalnie.
- Nie, Balbina, jak ty wyglądasz? Jak jakaś Frankentrix. Takiej do roboty mocno nieudanej to ja cię nie puszczę. Gdzie masz swoje zabawki do makijażu?
- Zgłupiałaś? Ja się do pracy nigdy nie laszczę. To niepraktyczne.
- To dziś masz swój pierwszy raz. Ciocia Malina zaraz cię zrobi na Świteziankę Orleańską. Siadaj mi tu zaraz pełną buzią na tym mebelu i ani mruknij nawet. Wyślicznię ci dzioba, włosy sobie już ogarniesz sama zaklęciem metamorfo.
To była propozycja nie do odrzucenia, bo Lalka wśród całej piątki czarociółek w sztuce wizażu była najlepsza. Trochę to jednak trwało, więc Mala sporo się spóźniła do klubu. Zanim jednak wsiadła na motor, aby tam pojechać najpierw odsłuchała pocztę głosową telefonu. Za to gdy weszła do recepcji Oktagonu od razu trafiła na Kaśkę.
- No, co tam? Jak się czujesz?
- Może jakieś inne rozwojowe pytanie?
- Dobrze, znaczy niedobrze, więc chodź teraz ze mną do kanciapy. Coś powinnaś zobaczyć, zapoznać się z sytuacją.
Obie ruszyły do pokoju, który służył Kaśce jako jej centrum wiceszefowania klubem. Było to skromniejsze pomieszczenie, niż gabinet Stryja, ale do złych biurokratycznych celów, jak twierdziła, całkiem wystarczające.
- Czytaj.
- Co to jest?
- Czytaj mówię. Czytanie to nie wypytywanie.
- Proszę o rozwiązanie umowy w trybie porozumienia stron.
- Co ty na to?
- A co ty na to? Kiedy to przyniosła?
- Jakąś godzinę temu. Poprosiłam, żeby poczekała aż przyjdziesz.
- Gdzie jest?
- Teoretycznie siedzi w barku.
- Czyli mam z nią pogadać?
- Taka jest logika tej całej, jakby to powiedzieć, afery rozporkowej. Idź pogadaj, zdecyduj, co nie postanowisz, to jestem za. Sama za to przejdę się do sklepiku, opierdolę Cycatki, na wszelki wypadek obie, że nie umiały piczek na kłódkę trzymać.
- Nie Kasiu. Nigdzie nie idź, ja cię bardzo, bardzo ładnie proszę, nie rób tego. Być może to nie one się rozpruły, poza tym to nie ma żadnego sensu. Plotki to są tylko plotki, nie trzeba ich polewać benzyną, ani napalmem o poranku.
Mówiąc to Mala wstała, wyszła z kanciapy i ruszyła do klubowego barku. Gdy tam weszła na jej widok poderwała się od stolika dość atrakcyjna blondynka wiekowo bliska Kaśce tak na oko. Turbina uśmiechnęła się do niej, wykonała uspokajający gest dłonią, zaś gdy podeszła bliżej położyła na blacie kartkę z podaniem, po czym dosiadając się zagaiła jakby z marszu:
- Od razu, żeby nie było. Nic do ciebie nie mam. Przecież to nie ty mi sprawiłaś ból. Świetnie pracujesz, jestem z ciebie zadowolona, szefostwo zadowolone, nikt nie narzeka, wszystko hula jak należy. Tylko powiedz mi jedno. Czy to wczoraj to było tylko wczoraj, czy już coś było wcześniej? Tak skrótowo mi tylko to opowiedz, bez żadnych detali fabularnych.
- To się zaczęło jakoś na początku zeszłego tygodnia. Było raz tu, raz w jego aucie, w weekend u niego w domu, w środę w hotelu...
- Dobrze, wystarczy. To teraz zrobimy tak...
Mala wyjęła telefon.
- Ty sobie czegoś uważnie posłuchasz, a ja podejdę do bufetu po jakąś kanapkę, czy coś tam. Bez śniadania dziś jestem, wreszcie coś bym zjadła.
Podała dziewczynie telefon i odeszła. Gdy wróciła po jakichś kilku minutach, kobieta siedząca przy stoliku oddała jej aparat. Patrząc na nią niepewnie spytała:
- Ten, jak to on nazwał zwykły szlauch, to niby znaczy ja?
- To ty mi to powiedz. Ale z kontekstu sytuacji wynika, że...
Mala zawiesiła głos na chwilę, po czym dokończyła:
- Co teraz? Masz jakiś pomysł?
Blondynka sięgnęła po kartkę leżącą na stoliku, zdecydowanym ruchem przedarła ją na pół, potem jeszcze na pół i spytała:
- Mam się iść przebierać?
- Chcesz robić w tej kiecce? Trochę chyba niewygodnie i szkoda ciucha. Aha, tu masz kluczyk od swojej szafki. Zostawiłaś w biurze szefowej. Umówmy się, że przez nieuwagę.
Gdy Mala wróciła do wspomnianego biura Kaśka ślęcząca nad laptopem mruknęła tylko nie podnosząc wzroku:
- I jaka puenta?
- Taka.
Mówiąc to Turbina wrzuciła do niszczarki podartą kartkę.
- Aha. To teraz ja już mam tylko ból głowy.
- Jak to tylko ty?
- Bo ja z tym fajfusem mam przecież relacje służbowe, biznesowe. Nasz klub i ta jego federacja, czy jak to tam nazwać procedujemy parę dilów, parę transakcji. Nie mogę strzelać fochów na temat pukania się, do tego jeszcze nie mojego.
- Ależ Kasiczko siostrzyczko moja. Chyba nie robisz przymiarki do stworzenia problemu z niczego? To by do ciebie nie pasowało. Przecież to tylko praca, biznes. Nic osobistego.
Mala liznęła szybko Maczetę po policzku i wyszła z kanciapy.

14 komentarzy:

  1. Dziękuję za ciąg dalszy, satysfakcjonujący.
    Biznes jest biznes, pewnie wielu podobnych w biznesach można spotkać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być może Kaśka będzie umiała oddzielić kwestie prywatne /czyli osobistą niechęć do Mirka/ od kwestii biznesowych, pytanie jednak, czy Mirek będzie umiał oddzielić kwestie biznesowe od kwestii prywatnych /czyli chęci odzyskania Mali/...

      Usuń
  2. Z twojego opowiadania Mirek okazał się dupkiem i wywalasz go z opowiadania . Może to i dobrze . Mala to młoda dziewczyna , która powinna zbierać doświadczenia i się bawić a nie wchodzić w poważne związki , to nie ten wiek i dotyczy to także młodych chłopaków wbrew pierdołom redpilowców . Robiło się już w twoim opowiadaniu zbyt statecznie . Każda czarownica byłą w jakimś związku , teraz się to troszkę zmieni a Mala nauczy się skanowania w magii i dzięki temu będzie wiedziała na przyszłość jak pewne rzeczy sprawdzać bez potrzeby innych narzędzi.. Piosenki fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgodnie z zapowiedzią Kaśki Mirek jeszcze wróci i być może narobi zamieszania, ale w trochę innej roli...
      za to Mala... faktycznie, zasypywanie jej złotymi kółkami z naramiennika Odyna zrobiło się nieco nudne i jej wątek stawał się mdły, więc nastąpiła konieczność, aby coś ją wreszcie ugryzło w pupala i porządnie zabolało...

      Usuń
  3. It's not personal, it's strictly business.
    To jest cytat wszechczasów. Drugi to: I' ll make you an offer you cant refuse. Zwykłam tak mówić moim adoratorem kiedyś 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cytaty są faktycznie kultowe i mają zastosowanie w wielu sytuacjach, nie tylko tych takich adoracyjnych...

      Usuń
  4. Z przyjemnością czytuję Twoje komentarze u innych blogerów, natomiast opowiadania fantasy, to nie moja bajka. Są jednak tacy, którym się ta proza podoba, zatem dalszego powodzenia w pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak mam. Fantasy, chociaż zbliżone do życia, też nie moja cup of tea🤣

      Usuń
    2. co do nazewnictwa gatunków literackich, to tak się zastanawiam, czy chleb posypany szczyptą maku to już makowiec?...
      żeby było zabawniej, to miewam czasem komentarze krytyczne, że te moje czarownice za mało czarują...
      i w tym momencie pora mi poczuć się, niczym niejaki Pan Czesio, który nie wiedział, czy ma grać, czy ma nie grać, LOL...

      Usuń
    3. A czy ja przyszłam z pieskiem, czy bez pieska mówi dama🤣

      Usuń
  5. Czarownice i biurokracja — idealne połączenie. "Szybkośpioch” to hit. Fajnie, że mimo całej zabawy pojawia się też poważna refleksja o granicach w relacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. epokowych Braci Strugackich /chodzi o kultowe "Poniedziałek zaczyna się w sobotę"/ być może nigdy nie przebiję, ale pracuję nad tym...

      Usuń
  6. Przyłapany facet oczerni babkę nr 1 przed babką nr 2, a babkę nr 2 przed babką nr 1. Nie ma co się obrażać na jego desperackie słowa, bo akurat czynami pokazał, że nowa jest lepsza od starej i że stara nie była wystarczająca, przynajmniej w tamtym momencie.
    Trochę ciężko mi uwierzyć, że Mala - młoda i straumatyzowana wykorzystaniem seksualnym, do jakiego zmuszała ją matka - ma takie ,,spokojne, dorosłe i przemyślane'' podejście do bycia zdradzoną, do faceta i do jego babki. Absolutnie nie uwierzę.
    Od siebie dodam, że raczej nie chciałabym kontaktu z ''tą drugą''. Nie chodzi mi o to, że uważam, że powinnyśmy sie nienawidzić, zniszczyć itp, itd, ale conajmniej zachować nautralność. A neutralność to unikanie się i życie osobnymi życiami, anei pracowanie razem. Więc raczej poprosiłabym, żeby mi albo w pracy nie podlegała, albo nie była w moim zespole. Nie lubię, kiedy dwie zdradzone przez jednego faceta kobiety łączą siły. Solidarność jajników raczej tak nie działa, no chyba, że żadna nie zdążyła się w tym facecie zakochać. To wtedy zgadzam się, że sytuacja w formie jak we wpisie jest całkiem możliwa : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. akurat w to "spokojne, dojrzałe i przemyślane" podejście Mali jest najłatwiej uwierzyć... nie jest też trudno uwierzyć w to, że Mirek mając doskonałą dupę, której nigdy nie boli głowa przelatuje się z inną ni z gruchy, ni z pietruchy, bo tacy kolesie istnieją w realu, jest nawet taka (babska) teoria, że wszystkie chłopy tak mają... przy okazji za mocno się rozbrykał i zupa się wylała, bo kiedyś musiała... mnie bardziej intryguje, jak ten gość zbajerował tą inną, która chyba raczej zdążyła już zauważyć, że to jest chłop jej bezpośredniej szefowej... a może to ona jego zbajerowała?... tego akurat nie wiemy, ale nie jest to chyba zbyt istotne... zadziwiający jest też obieg informacji w tej całej sytuacji, skoro panienka chce się ewakuować już następnego dnia rano?... ale to akurat jest dość proste: Mirek po siarze, jaką zrobiły mu mamuśki, jak już ochłonął, jak dotarło wszystko do niego zadzwonił do niej z alertem, że trzeba jakoś ratować dupsko...
      natomiast kwestia kontaktu Mali z tą drugą... fakt, Mala trochę ryzykuje w przypadku, gdy niezobowiązujące mirkowe pukanko na boku zamieni się w coś poważniejszego... ale przecież ona ma władzę i gdy się przestanie wyrabiać w takiej sytuacji, to w wyniku 'bardzo, bardzo ładnego poproszenia" zaistnieje drugie podanie o zwolnienie i w niszczarce już nie wyląduje...

      Usuń