Zanim Malina odpowiedziała wykonała szybki kurs do kuchni, aby uzupełnić herbatą pustą filiżankę. Potem znowu sięgnęła po Kaśki telefon i oznajmiła:
- To jest Adaśko. Kumpel Borka. Pracuje w tej samej firmie, co mój braciszek oraz jego Anitka. Masz prawo go nie kojarzyć, bo cię przy tym nie było.
- Niby przy czym?
- Przy tej mojej przeprowadzce od tego, no wiesz od kogo. Nie chciałam cię prosić o pomoc, bo i tak już mnóstwo dla mnie wtedy zrobiłaś. Poza tym nie masz odpowiedniego auta, do tego jesteś normalnej postury dupcia, nam zaś trzeba było chłopa szafy. Do noszenia gratów, oraz tak na wszelki wypadek do robienia wrażenia, jakby tamtemu ćwulowi coś nagle odbiło.
- Mówisz Adaśko? W klubie przedstawiał się jakoś inaczej.
- Bo to pewnie ksywa taka ich tylko. Do użytku wewnętrznego. A zresztą czy imię ma jakieś znaczenie, skoro tak się na niego nagle napaliłaś? Ja tam się pytam dopiero już po wszystkim. A ostatnio to już właściwie wcale. Bo czy to jest w ogóle istotne, jak ma imię ktoś, komu...
- Stop! Może już dość o tobie i twoim życiu erotycznym, tylko opowiedz mi coś więcej o nim. To mnie teraz tylko interesuje.
- Kasiu, to jest Borka ziomal, nie mój. Ja go spotkałam pierwszy raz właśnie wtedy, potem jeszcze może kilka razy, tak nie na długo. Co prawda nie mój typ, ale ogólnie to robił miłe wrażenie. Taki trochę misiaczkowaty poczciwina, takie golemy często tak mają.
Malina upiła z filiżanki i nagle dodała:
- Aha! Misiaczek misiaczkiem, ale Borek mi raz opowiedział, że ten misiaczek kiedyś się procesował sądownie z jakąś siłownią. Poszło o jakąś maszynę do ćwiczeń. Coś tam połamał, czy samo pękło, była ostra draka, ale nie znam dokładnych detali tej historii.
Kaśka prychnęła lekceważąco:
- Pewnie słabizna była. Kupili jakiś tani, chiński, gówniany sprzęt, to doszło do wypadku. W naszym klubie to niemożliwe, absolutnie wykluczone. Ale faktycznie, jak widzę, jakie on sobie wrzuca obciążenia, to jest mi naprawdę mokro. Aż się leje.
- Chyba musisz sobie kupić podpaski, ale takie specjalne, dla zakochanych instruktorek fitness clubów.
- A idźże mi Lalka w cholerę!
We wtorek Kaśka wróciła do domu później, niż zazwyczaj, ale Malina miała wrócić jeszcze później, bo jej jeszcze nie było. Wreszcie jednak zgrzytnął zamek w drzwiach, zaś po chwili rozległ się triumfalny krzyk:
- Już jestem blisko, właściwie to już chyba doszłam!
Kaśka spojrzała na wchodzącą do pokoju Malinę zdecydowanie mocno zdziwionym wzrokiem i spytała:
- Słucham? Robiłaś to sobie idąc po schodach?
- No weź, ja nie o tym. Już wiem, o co chodzi z tym moim głosem. Po robocie poszłam do zoo, wiesz, mam tam takiego znajomego, opiekuje się słoniami. Rozumiesz już teraz?
- Tak rozumiem, że aż nic nie rozumiem.
- To posłuchaj.
Mówiąc to Malina podsunęła Kaśce telefon do ucha.
- Nic nie słyszę.
- I tak ma być! A co czujesz?
- Czuję, że zmarnowałam zaiste wiele lat swojego pięknego życia kumplując się z porąbaną kretynką.
- Czekaj, podłączę pod wzmacniacz.
- A w cipę se to podłącz! Nie zgadzam się. Już kiedyś mi majstrowałaś przy sprzęcie i rozmajstrowałaś mi go na cacy. Weź Lalka, zostaw to wszystko, siadaj na pupie i po prostu opowiedz paszczą, o co tu chodzi. Co ma do tego wszystkiego jakiś jebany słoń?
Ale o tym już nie w tym odcinku. BULBA!
- To jest Adaśko. Kumpel Borka. Pracuje w tej samej firmie, co mój braciszek oraz jego Anitka. Masz prawo go nie kojarzyć, bo cię przy tym nie było.
- Niby przy czym?
- Przy tej mojej przeprowadzce od tego, no wiesz od kogo. Nie chciałam cię prosić o pomoc, bo i tak już mnóstwo dla mnie wtedy zrobiłaś. Poza tym nie masz odpowiedniego auta, do tego jesteś normalnej postury dupcia, nam zaś trzeba było chłopa szafy. Do noszenia gratów, oraz tak na wszelki wypadek do robienia wrażenia, jakby tamtemu ćwulowi coś nagle odbiło.
- Mówisz Adaśko? W klubie przedstawiał się jakoś inaczej.
- Bo to pewnie ksywa taka ich tylko. Do użytku wewnętrznego. A zresztą czy imię ma jakieś znaczenie, skoro tak się na niego nagle napaliłaś? Ja tam się pytam dopiero już po wszystkim. A ostatnio to już właściwie wcale. Bo czy to jest w ogóle istotne, jak ma imię ktoś, komu...
- Stop! Może już dość o tobie i twoim życiu erotycznym, tylko opowiedz mi coś więcej o nim. To mnie teraz tylko interesuje.
- Kasiu, to jest Borka ziomal, nie mój. Ja go spotkałam pierwszy raz właśnie wtedy, potem jeszcze może kilka razy, tak nie na długo. Co prawda nie mój typ, ale ogólnie to robił miłe wrażenie. Taki trochę misiaczkowaty poczciwina, takie golemy często tak mają.
Malina upiła z filiżanki i nagle dodała:
- Aha! Misiaczek misiaczkiem, ale Borek mi raz opowiedział, że ten misiaczek kiedyś się procesował sądownie z jakąś siłownią. Poszło o jakąś maszynę do ćwiczeń. Coś tam połamał, czy samo pękło, była ostra draka, ale nie znam dokładnych detali tej historii.
Kaśka prychnęła lekceważąco:
- Pewnie słabizna była. Kupili jakiś tani, chiński, gówniany sprzęt, to doszło do wypadku. W naszym klubie to niemożliwe, absolutnie wykluczone. Ale faktycznie, jak widzę, jakie on sobie wrzuca obciążenia, to jest mi naprawdę mokro. Aż się leje.
- Chyba musisz sobie kupić podpaski, ale takie specjalne, dla zakochanych instruktorek fitness clubów.
- A idźże mi Lalka w cholerę!
We wtorek Kaśka wróciła do domu później, niż zazwyczaj, ale Malina miała wrócić jeszcze później, bo jej jeszcze nie było. Wreszcie jednak zgrzytnął zamek w drzwiach, zaś po chwili rozległ się triumfalny krzyk:
- Już jestem blisko, właściwie to już chyba doszłam!
Kaśka spojrzała na wchodzącą do pokoju Malinę zdecydowanie mocno zdziwionym wzrokiem i spytała:
- Słucham? Robiłaś to sobie idąc po schodach?
- No weź, ja nie o tym. Już wiem, o co chodzi z tym moim głosem. Po robocie poszłam do zoo, wiesz, mam tam takiego znajomego, opiekuje się słoniami. Rozumiesz już teraz?
- Tak rozumiem, że aż nic nie rozumiem.
- To posłuchaj.
Mówiąc to Malina podsunęła Kaśce telefon do ucha.
- Nic nie słyszę.
- I tak ma być! A co czujesz?
- Czuję, że zmarnowałam zaiste wiele lat swojego pięknego życia kumplując się z porąbaną kretynką.
- Czekaj, podłączę pod wzmacniacz.
- A w cipę se to podłącz! Nie zgadzam się. Już kiedyś mi majstrowałaś przy sprzęcie i rozmajstrowałaś mi go na cacy. Weź Lalka, zostaw to wszystko, siadaj na pupie i po prostu opowiedz paszczą, o co tu chodzi. Co ma do tego wszystkiego jakiś jebany słoń?
Ale o tym już nie w tym odcinku. BULBA!
Zagadka goni zagadkę.
OdpowiedzUsuńMój mąż też nie znosi, jak mu ktoś przy sprzęcie grającym majstruje...
w jednej już wiemy "kto?", pytanie teraz "jak?"...
UsuńMoże Kaśka znalazła faceta dla siebie wszak ten Adaś pomagał Malinie w tej trudnej dla niej sytuacji z aborcją , więc facet jest spoko . Sama jestem ciekawa jak rozwiniesz znajomość Kaśki z Adamem , bo do siebie pasują , oboje lubią sport. Czekam teraz na ciąg dalszy z darem magicznym Maliny.
OdpowiedzUsuńnic konkretnie nie odpowiem, bo co bym nie napisał, to zaspojleruję... ale generalnie z Twoimi uwagami się zgadzam...
UsuńKtoś się wziął i zakochał. Nawet takie nastawione na jednorazowe numerki (albo masę jednorazowych przez jakiś czas) tak mogą. Uroczo. Czy ten głos i słoń to po prostu jakieś infra/ ultradźwięki w głosie laski podziałały na podświadomosć/ fizjologię gościa? Jako osoba najczęściej nielubiąca kobiet, chciałabym, żeby moje moce właśnie na nie działały, nie na facetów : ) A z babami trochę trudniej, bo te za dużo analizują i podświadomość może mnie nie posłuchać.
OdpowiedzUsuńkwestia głosu wyjaśni się niebawem, ale jesteś bardzo blisko, widać, żeś bystra kobitka, bo są też tacy, co przegapią i słonia... a piorun może trafić każdego, nawet gdy mu się wydaje, że ma znakomity piorunochron :)
UsuńCzasami tam miewam, że nie wiadomo ile mądrych, dobrych, właściwych zdań bym nie wypowiedziała i nie działa, a raz jedno zdanie i ... klękajcie narody.
OdpowiedzUsuńwiemy jak jest... czasem chodzi o to, żeby dużo gadać i nic nie powiedzieć, choćby na policyjnych przesłuchaniach... a czasem chodzi o to, żeby powiedzieć coś raz, a porządnie... od bandy do bandy, a w końcu się to nam uśrednia do jakiejś tam fuckin' Drogi Środka, czy coś takiego...
Usuńa tak w ogóle, to WTF, czyli o co Ci się Ciotka centralnie rozchodzi, bo tak na poważnie i mocno mniej na poważnie, to nie ogarniam? :)
O matko, bo nie wiem czy mielone, czy schabowe utłuć.
UsuńZ tym głosem, że czasami człek mówi i grochem o ściane, a czasami jeden zwrot , spojrzenie i ten drugi robi to co człek chce.
Czyli co Malina szefowa w korpo do opierd*****a ludzi, czy domina w układach damsko- męskich?
w pracy Malina na pewno nie jest żadną szefową, może prędzej w tym drugim, ale to jest raczej tylko domniemanie...
UsuńFaktycznie ja o mielonych ty o schabowych 🤣
UsuńNie mów mi, że aspiracją Maliny jest sprzątanie.
Z takim głosem można zrobić karierę... tylko właśnie, co wybierze Malina. Bo jakoś wątpię, że altruistycznie postąpi i będzie tym głosem pomagać bliźniemu w potrzebie- oprócz jednej i drugiej psiapsi ma się rozumieć.
jak pamiętasz i wiesz, Malina wcześniej robiła na kasie w sieciówce, potem Roxy zaproponowała jej pracę u siebie... jak pójdzie dalej jej rozwój zawodowy, tego na razie jeszcze nie wiem...
Usuńżeby z tym głosem nie było tak, jak z emisją antygrawitacji przez Borka, który wciąż za bardzo nie wie, co z tym robić... aczkolwiek w przypadku Maliny chyba łatwiej jest o dyskrecję?... znaczy nie tyle dyskrecję, co wymyślenie jakiegoś zastępczego wytłumaczenia, gdy się jej zdarzyło przy ludziach na kogoś nabuczeć...