30 września 2023

Gdzie jest drugi film?

Pytanie tytułowe zadałem sobie zaraz po wyjściu z sali kinowej. Bo podczas projekcji nie myślałem prawie wcale, tylko tyle, ile trzeba. Nadmiar myślenia podczas obcowania z produktem artystycznym jest po prostu szkodliwy, bo nie percepujemy go prawidłowo. Myśląc bowiem za dużo zasłaniamy sobie ów produkt tymi właśnie myślami. Dochodzi wtedy do idiotycznej sytuacji, bo okazuje się, że zamiast za możliwość bycia z dziełem sztuki, postrzegania go, taki myślacz zapłacił za coś, co może robić za darmo.
Okay, ale już było po filmie i pytanie teraz, skąd się pojawiło to wspomniane pytanie? Stąd, że jeszcze przed filmem trafiło mi się przeczytać co nieco wypowiedzi na jego temat. Wartościujących, więc bez żadnego znaczenia, ale trochę ukrytego spojlerowania akcji również w nich było. To właśnie był ten szkopuł. Tymczasem jednak to były takie fejkowe spojlery, bo nic takiego, co niby miało mieć miejsce nie miało tam wcale tego miejsca. To zaś mogło sugerować, że jest jakiś drugi film pod tym samym tytułem. Opieram tą hipotezę nie na opiniach potworów, którzy stwierdzili otwarcie, że filmu nie widzieli, przyznając tym samym, że są idiotami, tylko na słowach tych, którzy oświadczyli, że widzieli fragmenty. 
Tylko, że tu pojawia się kolejny szkopuł. Jak doskonale wiadomo, potwory rządzące ostatnio tym krajem, tudzież ich elektorat, nie widzą tego, co jest, tylko jakiś tam swój urojony świat równoległy. Co prowadzi do jednoznacznej konkluzji, że drugiego filmu nie ma lub jest, ale inaczej. Jako, że nie mam zasranego umysłu niczym te wspomniane potwory, to zobaczenie tego hipotetycznego, urojonego filmu jest dla mnie niedostępne.
Takim oto sposobem pytanie oń szybko straciło sens i zniknęło. Został tylko pomysł na wykonanie tego posta. Tedy więc voila...

30 komentarzy:

  1. Olać politykę i podziały plemienne. Warto iść na ten film czy nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem warto, jest nieźle zrobiony, nieźle zagrany, a czy jest w nim jakaś prawda czasu i prawda ekranu?... pojęcia nie mam i w ogóle mi nie zależy, żeby je mieć... w końcu to tylko film (fabularny), a wrzasku wokół niego jakby to miał być jakiś tam dokument :)

      Usuń
  2. Chodzi o film
    Który mało kto jeszcze
    widział
    Dużo ludzi krzyczy,że nie ma zamiaru oglądać
    Ale głośno krytykują?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam danych, jak od premiery do tej pory wygląda sprzedaż biletów, a to jest chyba najbardziej miarodajne... wiem tylko, że na "moim" seansie /czwartek, 15-ta, trzy seanse dziennie, centrum Krakowa/ było jakieś 80-90% sprzedanych miejsc... ale to chyba za mało i za wcześnie na wyciąganiu jakichś wniosków...

      Usuń
  3. Generalnie mam wstręt do filmów fabularnych, a jeszcze bardziej do podtekstowo politycznych eksponowanych na kilkanaście dni przed wyborami. W zasadzie toleruję tylko filmy dokumentalne, historyczne i naukowe. A więc na ten się nie wybieram, nawet gdyby w przyszłości zdobył Oscara, bo tematyka objęta tym filmem nie powinna być rozstrzygana z poziomu kinowego krzesła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okay, o gustach się nie dyskutuje, podobno S.Lem też tak miał, że przestał czytać beletrystykę i ograniczył się do prac naukowych, czy też popularnonaukowych... ale spróbujmy pogadać o czymś innym: na przykład postawić pytanie, kto tworzy problem próbując traktować fikcję artystyczną /filmową, literacką/ jako wierną relację, obraz, czy też odbicie /jak zwał, tak zwał/ świata realnego?...
      przypomina mi się dawna historia z pewnej mini-imprezki, na której głównym gwoździem programu był koncert z kasety video... potem okazało się, że na reszcie taśmy był nagrany jakiś przaśny, niemiecki pornol, nawet gość, który przyniósł kasetę o tym nie wiedział... ktoś chciał to wyłączyć, ale zaprotestowała panienka jednego z kolegów mówiąc, że nigdy nie widziała takiej produkcji... okay, mówisz - masz, oglądaj sobie... ale gdy minęło ileś tam minut, dziewczyna nagle podniosła raban mówiąc: "przecież to wcale tak nie jest!"... było trochę śmiechu i tłumaczenia, że "to przecież tylko film" niezbyt lotnej foczce, która zgubiła dystans do tego, co ogląda...
      i tak samo, na identycznej zasadzie całe mnóstwo ludzi wciąż obecnie nie potrafi nabrać tego dystansu do omawianego filmu (fabularnego) "Zielona granica"...

      Usuń
    2. Myślę, że to nie jest kwestia gustu, bo przecież ja nie piszę "nie, bo nie", tylko uzasadniam swoją decyzję uzależnieniem może nawet politycznym. Skoro jednak poruszyłeś ten problem to wyjaśniam, że nie oczekuję od filmu fabularnego, aby on wiernie relacjonował jakieś wydarzenia. To bardziej jest problem tego jak zielona granica jest widziana oczami Holland, a jak może być widziana z różnych innych, w miarę obiektywnych, punktów widzenia.
      Podam przykład: Sienkiewicz w "Ogniem i Mieczem" przedstawia Skrzetuskiego jako mocarza ustępującego tylko Podbipięcie, w wersji filmmowej ten obraz jest zburzony totalnie, bo Żebrowski (grający Skrzetuskiego) jest tak zabiedzony, że nadaje się do grania tylko w filmach o uratowanych z Oświęcimia. Podobnie jest z Wołodyjowskim, Wokulskim, itp. bohaterami, których wizerunek utrwalił się nam od dziesiątków lat. Pewnie podniesiesz prawo fikcji artystycznej, i tu zgoda, ale ja nie jestem zainteresowany, aby w mojej łepetynie meble przestawiali upolitycznieni kreatorzy obrazów medialnych.

      Usuń
    3. za gustem mogą stać rozmaite motywacje, także racjonalne, a nie tylko samo "nie, bo nie"... ja na przykład nie lubię małży, bo kiedyś się nimi ostro zatrułem, a mnie za bardzo nie zależało, żeby leczyć uraz psychiczny z nimi związany...
      wspomniany Lem na przykład uzasadniał swój gust brakiem zainteresowania czyimiś wizjami i fantazjami na rzecz realu (domniemanego) prac naukowych...
      przykład "Ogniem i mieczem" (filmu) jest ciekawy z uwagi na jego piętrowość: fikcja zainspirowana inną fikcją, ale to w sumie dotyczy każdej ekranizacji, czy też nowelizacji, jednak nic więcej to nie zmienia, bo Skrzetuski nadal jest postacią fikcyjną /nawet mimo istnienia (ponoć) pierwowzoru/, zaś kwestia jego postury w filmie, na ile jest ona zbliżona do ówczesnych typowych pancernych jest raczej drugorzędna...
      za to pojawia się pytanie, czego odbiorca szuka lub spodziewa się znaleźć w fikcji literackiej/filmowej?... jeśli jakiejś prawdy historycznej, to już skusił, zbłądził, bo stopień wierności, zbliżenia się tej fikcji do realu nie zmienia faktu, że to nadal jest fikcja...
      za to motywacje autorów stojące za wykonaniem takiej fikcji są dla mnie sprawą już najmniej istotną, ja po prostu oglądam film /lub czytam książkę/... tymczasem okazuje się, że całe mnóstwo komentatorów, nawet jeśli widzieli film A.H., to de facto wcale go nie oglądali, tylko dumali nad tym "po co i dlaczego to ciastko?"...

      Usuń
    4. Gust zmienny jest. Gdybym nie trenował kulturystyki to pewnie bym nie zwrócił uwagi na mizerną wówczas budowę Żebrowskiego/Skrzetuskiego, ale jednak to (wg Sienkiewicza) właśnie muskulatura, zawadiackość, itp. cechy spowodowały, że Skrzetuski i Helena w jednej chwili zakochali się w sobie. Jeszcze ciekawsza jest transformacja sylwetki Wołodyjowskiego, bo grana przez Łomnickiego jest zupełnie inna od sylwetki Zamachowskiego. Nie chcę się zastanawiać dlaczego Hoffman raz widział Wołodyjowskiego jako statecznego męża stanu i mistrza fechtunku w pojedynku z Bohunem, a innym razem jako komedianta, który w pojedynku przewraca się, wpada do wody, itd., itp. To oczywiście drobiazgi, ale o wiele poważniejszy jest wątek narodowej zdrady Radziwiłłów, czy postawy Wiśniowieckiego, Chmielnickiego. Nie ukrywam, że jestem symetrystą, może dlatego "widzę szerzej i dalej" ;) . Zielona granica, nie jako film, ale realne wydarzenia, zapewne także będzie miała wiele aktualizacji wywołanych zmianą polityki, klimatem, wojną w Afryce, itp., i dlatego nie "jaram się" filmami budowanymi na przelotnych sytuacjach politycznych, a bardziej zastanawiam się "po co i dlaczego to ciastko?". Mimo tego cieszę się, że A. Holland tym filmem dołożyła swoje piękne "3 grosze" do udupienia PiS-u.

      Usuń
    5. film utwardził oba elektoraty: za pis i anty pis, ale jak wpłynął na niezdecydowanych?... naprawdę, zaprawdę pojęcia nie mam...

      Usuń
  4. Była na nim moja bliska koleżanka, przeżyła bardzo, w kinie cisza grobowa, jej mąż mundurowy, nie czuł się urażony, więc może są jednak dwa filmy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brak ksobności to objaw dobrego zdrowia psychicznego, takiego męża można tylko pogratulować Twojej koleżance...
      film oglądałem w Krakowie, tam chyba weselsi ludzie mieszkają, bo wśród ogólnej ciszy na widowni dwa drobne momenty heheszków jednak miały miejsce :)

      Usuń
  5. Na filmie nie byłam, choć bardzo chciałabym. Agnieszka Holland jest dla mnie sama w sobie gwarancją jakości, a temat ważny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można by rzec, że do kina zwabiła mnie marka, choć filmów A.H. nie widziałem zbyt wiele, plus czysta małpia ciekawość, o co jest tyle wrzasku... film odebrałem jako niezły, ale jakoś nie wpłynął na moje poglądy na temat o którym opowiada, bo to są dwie różne sprawy...

      Usuń
  6. Jeju, żeby się do Ciebie zalogować to z kilofem musiałam przyjść. Co do filmu to się ostatnio tak medialnie odcięłam, że tylko przypadkiem wiem o jaki film chodzi, więc nawet się nie mam co tu za dużo wypowiedzieć. Ale może jeszcze się skuszę obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo magia magią, a kilof to kilof, dyskusji zero, tak? :)

      Usuń
  7. Od czasu wyroku pseudo Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji nie oglądam reżimówki , nawet na nich nie zerkam jednym okiem więc nie wiem o czym piszesz .
    Film oglądałam ale hm mnie nie urzekło .Już pierwsza scena ,w której uchodźcy w samolocie mówią ,że oni chcą przez Polską dostać się do Szwecji mnie zniesmaczyła . Jak chcą się dostać do Szwecji to niech stosują oficjalne metody dostania się do nago kraju a nie wtargnięcie do niego na chama zwłaszcza ,że nie uciekają bezpośrednio z terenu wojennego tylko już byli na terenie bezpiecznym np. w Turcji . Nie przekonuje mnie ,że zawracają dupę jakiemuś wujkowi w Szwecji . Poza tym są kraje muzułmańskie bardzo bogate niech tam jadą . Jest też taka scena w filmie w której stary dziad z Syrii namawia młodego chłopaka na podziękowanie Allachowi za dostanie się do Białorusi a młody chłopak nie chce się modlić . Już ta scena mówi kim są imigranci nawiedzonymi talibami . No i kolejna kwestia już techniczna akustyka filmu totalnie beznadziejna , często można było nie zrozumieć co mówią ,ale tak samą było ze słynną Idą też pokazanie Polaków jako takich sepleniuchów …;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na mojej projekcji też padło parę kwestii, których nie zrozumiałem, czyli coś faktycznie mogło być nie tak ze ścieżką dźwiękową filmu od strony technicznej...
      sam scenariusz trudno mi ocenić, bo nie tworzyłem sobie oczekiwań, jaki ma być i nie próbowałem go odnosić do faktycznej sytuacji z tymi imigrantami, słabo mi znanej zresztą, więc na resztę komentarza nie umiem Ci odpowiedzieć...

      Usuń
    2. Film był taki ponury , szary taki hm komunistyczny a tak Polska niezależnie co o niej myślimy i jakie mamy uwagi , ja mam bardzo krytyczny stosunek do Polski i Polaków tak nie wygląda . Poza tym nie pokazano problemów zwierzaków na Białoruskiej granicy a one też tam giną i są okaleczane a to jest dla mnie ważniejsze niż jacyś pożal się boże imigranci .

      Usuń
    3. koloryt był zabiegiem artystycznym, aby wywołać pewien klimat u widza i chyba wywołał, bo choć były dwa śmieszne momenty, to jakoś mało było śmiechu na moim seansie, a z innych relacji to ponoć wcale go nie było...
      dla mnie też priorytetem w tej całej historii na granicy jest los zwierzaków, ale myślę sobie, że to mógłby być temat na osobny film, bo tutaj to byłyby trochę dwa grzyby w barszcz...

      Usuń
    4. "Nie przekonuje mnie ,że zawracają dupę jakiemuś wujkowi w Szwecji"
      Po to są wujkowie, żeby im dupę zawracać

      "stary dziad z Syrii namawia młodego chłopaka na podziękowanie Allachowi "
      Nie każdy muzułmanin jest talibem

      "akustyka filmu totalnie beznadziejna"
      Z tym jest problem

      "Film był taki ponury"
      Temat filmu raczej nie jest wesoły

      "Poza tym nie pokazano problemów zwierzaków na Białoruskiej granicy a one też tam giną i są okaleczane a to jest dla mnie ważniejsze niż jacyś pożal się boże imigranci"
      Coś chyba nie tak.
      Ale jak to się mawia
      Poznasz człowieka po czynach jego, a tutaj mamy słowa

      Usuń
    5. @ Asenata
      To prawda ,że nie każdy muzułmanin jest talibem ,ale warto sobie przeczytać książkę Księgarz z Kabulu to się przekonasz jaki jest tam typ pseudo liberalnego mężczyzny a tacy mężczyźni to spory problem dla nas europejek . Mamy swoich białych konserwatystów ,z którymi nie tak łatwo wygrać wystarczy popatrzeć na efekty czarnych protestów. Nie chce mieć tutaj beżowych konserw , którym co prawda bardzo podoba się niby wolność i Europa i pokazali ją w niemieckiej kolonii ,kiedy molestowali Niemki i inne europejskie kobiety . Imigranci to problem dla nas kobiet a ja nie mam ochoty chodzić z nożem po ulicy i się przed nimi bronić , chce żyć tak jak żyje a nie wypracowywać sobie jak to radziła jedna z niemieckich polityczek pewnych sposobów zachowań aby nie kusić imigrantów .

      Jeśli chodzi o ponurość i akustykę to ja mam wrażenie ,że jest to celowe zagranie pokazania Polaków jako takich prymitywnych prostaków z wadą wymowy , to moim zdaniem jest celowy zabieg Pani Holland jest tak światowym reżyserem ,że chyba powinna wiedzieć jak się robi filmy na europejskim czy amerykańskim poziomie ,

      Usuń
    6. Księgarz z Kabulu
      "Asne Seierstad poznaje drugie oblicze Sułtana Chana, patriarchalnego tyrana, kierującego się w życiu rodzinnym prastarymi, plemiennymi zasadami i właśnie szykującego się do ślubu z kolejną kobietą."
      Plemienne zasady
      To jest często problem

      Trzeba mieć świadomość tego ,że muzułmanin
      Jest inny poza terenem swojego kraju,rodu
      A inny jest jak osiada przy rodzinie.

      "Nie chce mieć tutaj beżowych konserw"
      hmm!

      "kiedy molestowali Niemki i inne europejskie kobiety"
      Gdzie jest wina, powinna być kara

      Państwo nie za bardzo powinno dawać przyzwolenia na duże skupiska imigrantów.
      Ale nie ma chyba pomysłu jak rozwiązać problem

      "Imigranci to problem dla nas kobiet"
      Nie ma imigrantów
      to nie ma molestowań i gwałtów?

      Nie oglądałam filmu
      ale "Pani Holland jest tak światowym reżyserem"
      Reżyserką 😉

      Usuń
  8. W czasach, gdy Koleżanka Małżonka nie była jeszcze Koleżanką Małżonką, a zaledwie dobrą znajomą, wybraliśmy się do kina na film "Ksiądz". Sami pewnie byśmy nie poszli, ale ludzie, którzy nie widzieli tego "bluźnierczego i antypolskiego*" filmu, swoimi protestami zrobili mu taką reklamę, że musieliśmy sami przekonać się, jak to z nim jest. I miałem takie same odczucia, jak Ty teraz.
    __________
    *wiadomo, że jak "uderza w Kościół", to jest antypolski, choć nawet wzmianki o polskiej kiełbasie w nim nie było

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pamiętam czasy zgiełku w Watykanie z okazji filmu "Ostatnie kuszenie Chrystusa" i tak sobie myślę, że krytykanctwo /bo przecież nie krytyka/ produktów sztuki przez ludzi, którzy tylko "coś tam słyszeli" o nich istnieje od dawna...

      Usuń
  9. Jak wiesz pisałam o tym filmie...
    Sytuacja jest podobna jak w przypadku filmów o klerze. Tamte filmy krytykowały i oburzały się na nie osoby które ich nie widziały i nie miały zamiaru zobaczyć. I to też jest ciemnota... no bo jak można oburzać się na coś o czym nie ma się pojęcia???

    OdpowiedzUsuń
  10. Udało mi sie wpisać komentarz!!!
    Pozdrawiam Piotrze serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz, jak chcesz, to potrafisz :)
      to chyba cecha gatunkowa, aby zamiast coś obejrzeć zacząć o tym za dużo myśleć i wtedy to tak jest: gdy się myśli, że jest cacy, to jest cacy, a gdy się myśli, że jest be, to jest be, łatwiej to drugie, bo myślenie pozytywne jest za trudne, a resztę już ogarnia agencja jotpepe...
      pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  11. Kiedyś "Zabić księdza" był filmem "antypolskim, plującym i atakującym". Czasy i ustroje przemijają, a sposoby działania propagandy pozostają niezmienne. I pewien sposób niemyślenia w niektórych kręgach - również.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. był taki film, ale za bardzo już nie pamiętam ani jego samego, ani klimatu wokół niego... ale generalnie masz rację: pewne schematy niemyślenia, a raczej nadmiernego myślenia w nieprawidłowym kierunku nie są wynalazkiem obecnych czasów, tylko funkcjonują od dawna...
      pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń