14 września 2023

PLUSKWA W MAJTKACH DWA /odc. 3/

- Jestem wkręcana w śledztwo w sprawie, która mnie wcale nie obchodzi.
...
- Nie wierzę w te wasze zaczarowane majtki.
...
- Dla mnie ta sprawa jest zamknięta.
...
- Wstawaj, jedziemy.
***Wciąż ten sam poniedziałek, ZULU późne popołudnie.
Drzwi otworzyła Anita.
- Masz taką minę Kasiu, jakbyś wcale tu nie chciała być.
- Ale rozmyśliłam się po drodze, tylko zapomniałam maski zmienić. Roxy ma kłopot, więc Malina ma kłopot, a gdy ona ma kłopot, to i ja mam kłopot.
- Wchodźcie dziewczyny.
W salonie na kanapie siedziała Roxy, na twarzy miała ciemne szkła w dużych oprawkach, a obok niej kot Dredek demonstrował światu, jak ma na ten swiat wyjebane. Malina usiadła na sofie naprzeciwko.
- Rozumiem, że nie czekamy do piątku z rozmową?
Zamiast Roxy odezwała się stojąca do tej pory Anita:
- Kaśka, siadaj proszę. Której coś do picia?
- Mnie nic. Prosto z obiadu jedziemy.
- Ja też dziękuję.
Ale gdy milcząca wciąż Roxy zdjęła okulary, Malina nagle wstała na równe nogi i krzyknęła, niezbyt głośno, ale zdecydowanie:
- Nie! Chcę już coś do picia. Nalej mi proszę jakąś dużą, mocną, treściwą, satysfakcjonującą lufę.
Po czym prawie jednym tchem dodała:
- Roxy, kto ci to kurwa zrobił?!
Kobieta bez słowa wyjęła telefon, maźnęła po nim chwilę, po czym położyła aparat na stoliku.
- Dredek, przesiadka!
Kaśka chwyciła kota, usiadła obok Roxy, a gdy przełożyła sieściucha na bok objęła ją ramieniem i przytuliła do siebie. Chyba trochę za mocno.
- Ałaaa!
- Co jest?
- To!
Roxy powolnym, przerywanym ruchem zdjęła z siebie bluzę, pod którą nie miała już nic więcej, nawet bra.
Wciąż jeszcze stojąca Malina krzyknęła w stronę kuchni:
- Anita! Przynieś mi od razu na drugą nogę!
***Wciąż ten sam poniedziałek, ZULU parę minut później.
- To mówisz, że widziałaś go już wcześniej?
Anita spojrzała uważnie na Kaśkę, która akurat przestała równie uważnie patrzeć na telefon Roxy.
- Tak, pierwszy raz przyszedł do sklepu, jakieś parę miesięcy temu, Jacuś mnie wtedy zawołał, bo gość chciał wiedzieć, ile wezmę za pełne fizjoreha po operacji złamania ręki.
- Miał złamaną rękę?
- Nie. Mówił, że idzie do szpitala na...
- Na łamanie ręki?
- Malinko, nie przerywaj. Takie rzeczy się zdarzają. Wcześniej miał wypadek, potem coś tam się źle zrosło, koleś wybierał się do poprawki.
- No, dobrze, to nieważne. Kiedy później go znowu zobaczyłaś?
- Jakieś trzy tygodnie temu. Był już po zabiegu, po tej całej chirurgii i wykupił u nas cały cykl reha. Ale ja się nim nie zajmowałam, tylko Czarek go ogarniał. Ćwiczenia, masaż, takie tam inne, wiadomo.
- Czarek?
- Kolega, nasz drugi instruktor.
- Nowy? Bo nigdy go nie widziałam u ciebie w pracy. Fajny?
- Malina! 
Anita szybkim, aczkolwiek jakby nieco ostentacyjnym ruchem odsunęła od szwagierki szklankę z niedopitym drinkiem.
- Kasiu, opowiadaj dalej.
- Raz z nim miałam tylko sesję, tak na zastępstwo, Czarek mnie prosił, bo coś tam mu wyskoczyło.
- Dostawiał się do ciebie? Próbował flirtować?
- Nie, chyba nie? Normalnie rozmawialiśmy. Ale przecież wiesz, że ja takich rzeczy na codzień zupełnie nie czuję.
- Jednak wpadłaś mu w oko. Może za tym pierwszym razem, może potem, nieważne w sumie kiedy.
- I ukradł ci frotkę.
To dodała Roxy.
- Ciągle je gubię. A ty skąd to wiesz?
- Bo mi ją dał. Potrzebna była do uroku.
- Nie rozumiem.
Tu wtrąciła się Anita:
- Kasiu, wiesz co to jest?
Mówiąc to pokazała jej malutką fiolkę. Na ten widok Kaśka pierwszy raz się uśmiechnęła od chwili przyjazdu.
- No pewnie. W to się pakuje pestki w head shopach.
- Nie tylko, jeszcze wiele, wiele innych rzeczy. Na przykład dekokty magiczne, no wiesz, eliksiry takie różne. Ta jest pusta, ale w takiej samej nasz wujek przyniósł urok od Roxy i nakapał ci do majtek.
- Ale jak, kiedy, jakim cudem?
W tym momencie odezwała się chwilowo milcząca Malina, która zdążyła już trzy razy spoważnieć:
- Kasiu, ja ci to już wiele razy mówiłam, że macie źle zorganizowaną szatnię. Wasze szafki, szafki klientów razem, ktoś się ciągle kręci, to naprawdę żadna sztuka coś komuś buchnąć. Albo podrzucić.
- Ale szafki są przecież zamykane...
- Nie rozśmieszaj mnie może. Z dupy jest to całe wasze zamykanie! Dredek to otworzy pazurem tylnej łapy w ułamek sekundy.
Anita uspokoiła ją gestem i zapytała:
- A dziś był? No, ten klient.
- Był.
- Też na zajęcia?
- Nie. Już skończył swój cykl. Wpadł tylko coś tam kupić, nie wiem nawet co, Jacuś go obsługiwał. Chwilę gadałam z nim, wtedy się kręciłam w sklepie.
- I właśnie wtedy się zorientował, że urok nie zadziałał. Po to przyszedł, aby sprawdzić, jak się sprawy mają.
- Znaczy co? Według planu miałam usiąść na ladzie i rozłożyć nogi?
- Nie aż tak, bez przesady. Ale poczuł, że coś nie gra...
- Od kiedy to faceci są tacy czujący?
- Poczuł, bo jest magiem! Mocnym magiem.
Kaśka i Malina spojrzały na Roxy pytająco.
- Byłam z nim kiedyś. Ostatni facet, którego traktowałam tak na poważnie. Zresztą nieważne. Długo to nie trwało, ale intensywnie. Rozstaliśmy się na spokojnie, bez złości. Po paru latach, właśnie niedawno, skontaktował się ze mną i dał mi to zlecenie. Naprawdę nie wiedziałam, na kogo to jest. Bywają takie zbiegi okoliczności, które nam do głowy nie przychodzą. 
- Czegoś tu nie rozumiem.
- Czego Kasiu nie rozumiesz?
- Jeśli on jest taki mocny czarodziej, to czemu nie umiał sam tego ze mną rozegrać, sam mnie zakląć w lalunię do pukania? 
- Murarz domy muruje, krawiec szyje ubrania...
- Rozumiem. Macie swoje specjalizacje w tym sporcie. Ale teraz już jestem bezpieczna? Bo siłą przecież mnie nie zerżnie.
- Nie jestem tego taka pewna.
Kaśka nagle wstała, dotknęła twarzy Roxy, obróciła ją lekko do siebie, przyjrzała się jej, uniosła jeszcze na chwilę jej bluzę, rzuciła okiem, po czym odeszła od stołu i oświadczyła stanowczo rozglądając się po zebranych:
- Wiecie co? Mnie już reszta szczegółów nie interesuje. Wiem, co chcę zrobić. Malinko, jedziesz? Podrzucę cię do domu. Aha, tylko poproszę mi jeszcze dać namiar na tego całego mojego niedoszłego oblubieńca.
- Nikt nigdzie jeszcze nie jedzie! Taka fajna, ładna i mądra dziewucha, a takie kretyńskie samobójstwo chce popełnić.
Kot Dredek konsekwentnie nie zmieniał swojej postawy życiowej. Ale reszta oczu osób zebranych w salonie zwróciła się w stronę drzwi, w których stała Ciocia Lala. Podeszła do stołu i postawiła na nim niepozorny flakonik.
- Anitko, tu masz to, o co prosiłaś. Zabieraj szybko Roxy do pracowni i ją odsiniacz, wylalkuj porządnie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego dopuściłaś, żeby zostać bez rezerwy.
BĘDZIE CIĄG DALSZY

23 komentarze:

  1. O robi się niebezpiecznie … Mag damski bokser . Jestem ciekawa jak załatwią tego obrzydłego maga … Mam nadzieje ,że dadzą mu wpierdol i pozbawią magicznej mocy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem, że w głównym wątku ma być happy end? :)

      Usuń
    2. Ja lubię szczęśliwe zakończenia .;-) Niemniej jednak tu Roxy fair się nie zachowała , ona go okradła i nie przekonuje mnie argument ,że może kasy potrzebowała . Powinna oddać pieniądze za rytuał którego nie zrobiła i wyjaśnić sprawę ,że nie może robić takiego rytu koleżance . Jeśli chodzi o usługi magiczne gdzie niekiedy życie od nich zależy uczciwość jest bardzo ważna . Nie oszukuję się choć ta sprawa jest dość mało istotna . Z drugiej jednak strony Roxy zasugerowała ,że zleceniodawca uroku jest zdolny do gwałtu ,,,Tak czy siak czekam na dalszą część twojego opowiadania ,

      Usuń
    3. być może Roxy nie zdążyła wyjaśnić sprawy klientowi, bo on od razu, wielce napalony zabrał się od razu do bicia?... być może wcale nie miała ochoty zwracać mu zaliczki?... poza tym chyba już za późno na gadanie o tym zwrocie?...
      weźmy przy okazji pod uwagę, że sytuacja jest dość dynamiczna, druga doba jeszcze nie upłynęła od krytycznego momentu...
      być może coś się wyjaśni w kolejnym odcinku?...

      Usuń
  2. Skoro mag się nie specjalizuje w wywoływaniu nimfomanii, i chyba też nie specjalizuje się w zaklęciach chorobowych/ dobijających ofiarę, to jaka magiczna specjalizacja mu zostaje? Leczenie? To by był chichot losu, pan damski bokser to mag od leczenia : ) Albo przewidywania przyszłości. Bo skoro to potężny mag, to inne profesje odpadają, bo są raczej z niższej półki.
    Tak czy siak, czy możemy już zacząć narzekać na głupotę Kaśki, że najpierw miała gdzieś, kto na nią ostrzył zęby, a tu się okazało, że niestety nie można być obojętną owcą i trzeba jednak się zainteresować sytuacją, zamiast na nią machać ręką, bo ,,to mi psuje energię i moje wolne od myślenia życie"? W świecie zależności jednak nie można sobie tak bagatelizować. Informacja to w sumie potężna broń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po pierwsze nie nadużywajmy słowa "nimfomania", nie mylmy jej z targetowanym napadem chuci, czy też ogólnie wysokim poziomem libido... za to znałem kiedyś lekarza, który tłukł swoją żonę, więc takie chichoty losu jednak się zdarzają, do tego w realu...
      na razie Kaśka wciąż jeszcze nie wierzy w to całe hokus pokus, włącza się do gry jedynie powodowana chęcią ukarania sprawcy pobicia koleżanki, abstrahując już od kwestii jej bojowego usposobienia... a czy w końcu uwierzy?... może tego się dowiemy w kolejnych odcinkach...
      no właśnie... chyba sobie daruję, jako autor, dokładne omawianie specjalizacji "potężnego maga", bo i bez tego ten serial zaczyna puchnąć wymykając się spod kontroli, sterując w kierunku "końca nie widać" :)

      Usuń
    2. Targetowany napad chuci też może być nimfomanią- przecieżnimfomania to nie jest ,,napalenie na wszystkich wokół'', tylko ,,nadmierne napalenie'' koniec. Wysoki poziom libido to nie nimfomania, racja, ale jak ktoś się ora rano, potem w samochodzie w drodze do pracy robi loda, w biurze ora się w kiblu, potem mizia się w metrze, a potem jeszcze idzie do łóżka wieczorem, no to cóż, to już wykracza poza wysokie libido. Nieważne. Nimfomania to mogą być targetowane napady chuci, jeśli to się ciągle powtarza. Nimfomanka to też dziewczyna, która zajeżdża na śmierć jednego faceta, nie musi rypać pół osiedla.
      Nie ważne, czy Kaśka wierzy w czar czy nie, ważne że teraz wie, że nie można ignorować zaczepek zdesperowanego adoratora. Czy to czary, czy to wysyłanie niechcianych liścików, czy wydzwanianie do jej koleżanek, czy przychodzenie pod jej pracę- nie można sobie tego ignorować, bo nie wiesz, czy następnym razem otruje ci kota, a za kolejnym wciągnie cię w ciemną alejkę. Więc nawet jak w czary nie wierzy, to niech jej się lampka zapali, że ktoś ,,dziwnymi sposobami" próbuje do niej dotrzeć.

      Usuń
    3. W tym fragmencie Burgundowa ma kupem racji:
      "(...) to jaka magiczna specjalizacja mu zostaje? Leczenie? To by był chichot losu, pan damski bokser to mag od leczenia : )"
      I nie przekonuje mnie panie Piotrze, ze znasz lekarza, ktory oklada wlasna malzonke.
      Lekarz to technik- to wiedza typowo techniczna, tak jak mechanik od samochodow. Jeden naprawia maszyny , drugi zna maszynerie ludzkiego ciala i bierze je na warsztat. Jaki on moralnie sie przedstawia to mniejsza z tym.
      W temacie magowie, charyzmatycy ( to koscielna nazwa dla ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami- probuje mowic waszym jezykiem) tak prosot to sie nie przedstawia. To "wiedza", "umiejetnosci", "dary" z calkiem innego obszaru ludzkiego poznawania i funkcjonowania ... w tym troche wiary potrzeba. I to kosztuje- tez mowiac waszym jezykiem. Nabycie takwoych umiejetnosci ( otrzymanie takowego daru) wcale oczywiste i proste nie jest.
      Pamietam Krawczyka jak w jednym z programow opowiadal jak "nabyl" dostal, czy tez zostal obdarowany darem " wiary" ( Kaska tego niewatpliwie nie ma) . To sie dzieje oczywiscie na tzw wlasne zyczenie- trzeba mkec ku temu wole, a jeszcze lepiej tak pragnac, ze hej...
      I kiedy go zapytano czy poprosilby znowu o przymnozenie wiary ( wiesz przeciez, wiara potrafi gory przeniesc). To sie chwile zastanowil i stwierdzil , ze chyba juz nie. Za duzo dla tego trzeba przejsc, przezyc... ta moc oczyszcza dwlikwenta zanim zacznie z nim wspolpracowac. A to boli, oj boli... czysci wewnetrznie jak ta lala.
      Przyjmijmy , po waszemu niech bedzie, ze ktos chce dostac umiejetnosc zawiadowywania czyjas chucia ( nimfomania) , ale w zamiam, ze : "Ok czlowiecze, tylko.... zaplacisz wlasnym libido." Chcialbys tak?
      Wszystko ma swoja cene.

      Usuń
    4. nimfomania w swej definicji, jak każde uzależnienie, zawiera w swej istocie brak kontroli nad sobą, a co za tym idzie zaburzoną zdolność selekcji obiektu koniecznego do jej realizacji... czy kobieta zajeżdżająca na śmierć jednego, swojego faceta, a ignorująca resztę, to nimfomanka?... chyba jednak nie... bo to by było trochę tak, jak "piwny alkoholik", który na inne trunki nawet nie spojrzy, nawet na ciężkim kacu...
      w przypadku takiej panienki można najwyżej mówić o uzależnieniu od obiektu, od osoby swojego partnera, a nie od samego zachowania, a to już nie jest nimfomania... tu też może występować zaburzenie selekcji, ale nie partnera, tylko samych warunków do orania: w pociągu, na drągu, w przeciągu, czy na tłuczonym szkle, te sprawy tracą znaczenie...

      Usuń
    5. cd....
      Albo tak zbruka maga - jezeli bedzie szedl w te niemoralna strone mocy, ze dla niego zoofile, pedofilie, nekrofilie beda moralnie cacy... i sam bedzie probowal tego doswiadczyc- to wszystko kosztuje.
      Roxy, z tego co opisujesz, balansuje na krawedzi. I z tego co piszesz para sie tymi seksualnymi zakleciami, ale i ona wchodzi w sado macho... co prawda pedalskie juz, ale .... poobserwuj ja w jakim kierunku pojdzie.
      Bo wydaje mi sie, ze nie bierzesz tych przykladow osob z kosmosu ale zaczales sie w danym srodowisku obracac.

      Usuń
    6. @Ania...
      pomyliłaś coś... Roxy nic nie wspominała o sadomaso, tylko Ciocia Lala snuła wspominki ze swej bogatej biografii...
      ...
      piszesz:
      "Jaki on moralnie się przedstawia to mniejsza z tym"...
      a z drugiej strony wciąż mieszasz do dyskusji kwestie moralne...
      to jak to jest?... "mniejsza z tym", czy "większa"? :)
      na pewnym poziomie dar /predyspozycje do/ bycia dobrym (sprawnym) lekarzem, czy nawet mechanikiem od wozów drabiniastych i dar posługiwania się mocami magicznymi niczym się od siebie nie różnią, a to, co "obdarowany" z tym robi, a zwłaszcza ocena moralna jego poczynań, to zupełnie osobna sprawa... nie każda czarownica musi być "dobrą wróżką", aby być sprawną czarownicą... "sprawność" jest cechą (raczej) obiektywną, a "dobrość" stuprocentowo subiektywną, zależną tylko od systemu wartości obserwatora i nie mają one ze sobą nic wspólnego...

      Usuń
    7. @A...
      aha... i o jakiego Krawczyka w ogóle chodzi?... medialnie słyszałem o dwóch: muzyku i historyku, choć być może takich znanych jest jeszcze więcej, tylko ja ich chwilowo nie kojarzę... w sumie jest to dość popularne nazwisko, według netowej bazy PESEL cytuję:
      "Na początku 2023 roku nosiły je w Polsce 62 543 osoby, z czego:
      31 809 kobiet i 30 734 mężczyzn" :)

      Usuń
    8. Co tak sie unosisz?:)
      Jestem czytelniczka twojego tekstu to moge chyba sie wypowiedziec, co?
      Obserwator ma prawo dokonac oceny.

      Lecisz caly czas dialogami. I czasami , kiedy cztery osoby dialoguja, mozna sie zgubic. Czy to byla ciocia Lala , czy Roxy... narator troche oczyszcza tekst- taka moja nic nie znaczaca sugestia.

      Kwestia moralna w danym temacie ( czarow) jest dla mnie priorytetowa. Bo potem spotykac bedziemy takich Borkow ( Borek jako dyletant w sztuce i powrot do twoich wczesniejszych tekstow) , ktorzy paluszkiem bezmyslnie przewracaja furgonetki na rozpedzonym ruchem ulicznym trakcie... albo Roxy z mrowkami w dooopie, ktora chce posiac umiejetnosc podrywania zakleciami facetow , a potem nie stroniaca od wkrecania innych, Bogu ducha winnych kobiet, w relacje z dziadami co pozal sie Boze.
      Moralnosc w tych przypadkach to sprawa wiekszego znaczenia niz sie nam wydaje. "Mniejsza z tym..." to takie sobie stwierdzenie bylo... slabe bylo , no nie?:)

      Oczywiscie, ze te dary sie roznia. spec od wozow drabinastych, dobry lekarz, mag od nimfomanskich zaklec...
      Ktos stara sie swoja robote wykonywac suuuper dobrze- posiadl wiec zdolnosci manualane, techniczne i wiedze i malo w tym miejsca na moralne rozwazanie o jakosci funkcjonowania drobiny czy moralnym sklejeniu buta.
      Natomiast juz to , co robi w swoim fachu np.: taka blogowa Klarka ( sprzata hostel) to juz wyzsza szkola moralna w robocie. Scieli lozko z zyczeniami aby osobie, ktorej przypadnie tu sie zainstalowac dobrze sie spalo.
      Laska z klasa, artyzm w pracy a nie byle jakosc. To jest w ogole jakosc zycia. W tym przypadku dobra jakosc zycia.
      Czyli mozna byc dobrym rzemieslnikiem, opisany lekarz i byle jakim czlowiekiem - leje swoja babe.
      Roxy rzemioslo nie najgorsze ( zaklecia ponoc dzialaja), byle jaki czlowiek z niej ( sorry za ocene) - bo co jej tam za problem aby wkrecic nieznana kobiete w uklad z podlym chlopem. Zaden problem oby sie tylko kasa zgadzala.
      Tu nie potrzeba byc magiem. To zwykla psychologia. Nauka o czlowieku. Nie umie byc ktos uczciwy pod wzgledem kasy. To czy to mag, czy to zwykly pracownik jego firmy- odczuja te jego przypadlosc.
      Roxy to tylko nienajgorszy rzemieslnik, w zadnym wypadku nie nazwe jej artysta w danym fachu.
      I szczerze powiedziawszy - jak najdalej od niej.

      Usuń
    9. A z tymi peselami... zlituj sie i nie ponizaj sie...
      Bo robisz blablabla!!! :))
      Jakbys nie zauwazyl to umiechnelam sie pod koniec tekstu:)

      Usuń
    10. od czasu, gdy mi kiedyś zafu spod tyłka ukradli przestałem się unosić :)

      Usuń
    11. ale mnie naprawdę zaciekawiło, o którym Krawczyku mowa, z których Krawczyków on jest, czy też był... i co z tego, że to tylko dygresja?... na tym forum jest więcej dygresji, niż wypowiedzi na temat, tak było, jest i będzie od samego początku istnienia tego bloga, więc mnie też chyba wolno? LOL...

      Usuń
  3. Dwa odcinki do przeczytania
    Cztery piosenki do wysłuchania.

    https://youtu.be/gjxefaCTYp4?si=WWZIcA8E5m3DwPOh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę się uzbierało :)
      ale piosenki to można tak w tle, taki zresztą był zamysł, ścieżka dźwiękowa budująca klimat i w sumie nie trzeba dosłuchiwać do końca, najważniejsze jest pierwsze ileś tam taktów...

      Usuń
  4. Specjalizacja magów jest zrozumiała, zbyt dużo energii potrzeba do jednego zaklęcia, a co dopiero kilku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pewnie, magia to (jak?) nauka, a mag, który wszystko umie, niczego (porządnie) nie umie...

      Usuń
  5. "Roxy ma kłopot, więc Malina ma kłopot, a gdy ona ma kłopot, to i ja mam kłopot."

    Na kłopoty… Bednarski
    By się chyba przydał

    Behemoth
    Poszukałam tekstu, żeby cokolwiek zrozumieć z tego darcia się 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się nazywa przyjaźń pełna empatii :)
      ...
      oryginalne wykonanie /by KAT/ jest komunikatywne tekstowo, śpiewane czytelnie, ale tu akurat, do celów bieżących potrzebna była większa dynamika, więc użyłem coveru, niestety w stylu w swoich założeniach negującym tą czytelność...

      Usuń
  6. A co o tym wszystkim pomyślał Dredek?

    OdpowiedzUsuń