29 marca 2023

CIASTECZKA /choroby Karyny duszenie w zarodku/

Tym razem Karyna przyszła do Zetek z pustymi rękami. Co prawda aż tak często do nich nie zaglądała, niemniej jednak nasze główne bohaterki uznały, że trochę tych kolacyjek już się uzbierało, więc pora jakoś się zrewanżować kulinarnie. Kilka dni wcześniej jednak była draka na ten temat, bo mistrzyni pierogów nie chciała się na to zgodzić, ale że narratora przy tym nie było, to wie tylko tyle, co powiedziały mu wiewiórki.
- Nie za wcześnie? Bo zaistniała taka sytuacja, że...
- Nie jest za wcześnie. Chodź Karynko, rozsiądź się pełną buzią.
Tak odparła Zoja, a Zula tylko coś mruknęła zawzięcie maziając po ekranie smartfona, po za tym nie było jej za łatwo coś powiedzieć mając przygryziony język. Karyna przycupnęła na pufie po drugiej stronie stolika, po czym od razu przeszła do rzeczy:
- Bo to było wczoraj tak, że kiedy Zenek wyszedł na chwilę do sklepu, to ja znalazłam na jego biurku pisemko z gołymi babami. Nawet nie znalazłam, po prostu samo leżało na wierzchu.
- Takie?
Mówiąc to Zoja pogmerała na półeczce pod stolikiem i rzuciła nań efekt tego grzebania. Karyna przyjrzała się temu uważnie i kiwając głową odparła:
- No, takie jakieś w tym stylu. To wy też?
- Co my też?
- To wy też to oglądacie? Gołe baby?
- Trudno, żeby leski oglądały gołych chłopów. Do tego jeszcze złote gwiazdy, których chłopy całkiem, wcale nie kręcą.
- Ja nie jestem złotą gwiazdą.
Zula oderwała na chwilę wzrok od telefonu i dodała:
- Kiedyś nieraz pieprzyłam się chłopami. Ale szybko mi przeszło, bo się okazało, że to jest słabe i w ogóle nie o to mi chodzi.
- Dobrze, Zulka, ale Karynka nie tym chyba chciała gadać?
Zula wzruszyła tylko ramionami i wróciła do swojego zajęcia. Za to Zoja spojrzała na Karynę uważnie i spytała:
- Kochanie, gdzie jest twój problem?
- No, bo ja tak sobie myślę...
- Za dużo myślisz.
- Zulka zamknij się! Masz gadżeta, to nim sobie gadżetuj. To teraz mów Karynko, co tak sobie myślisz? Zulka zamknij się!
- Przecież nic nie mówię.
- Ja tylko tak cię napominam, profilaktycznie.
- A ja mogę mówić?
Zoja uśmiechnęła się i zachęciła Karynę gestem.
- Bo ja sobie tak myślę, że może ja mu się już nie podobam?
- A ja sobie myślę, że zadam ci osobiste pytanie.
- No?
- Kiedy się ciućkaliście ostatnio?
- No, właśnie wczoraj, jak wrócił ze sklepu.
- Jak było?
- Zajebiście! Najlepiej było, jak...
- Stop, nie rozpędzaj się. Takich detali już nie musisz opowiadać. Ale wynika z tego jasno, że jednak mu się podobasz. Gdyby to robił na odpierdol się, to wtedy...
Zula zachichotała nagle znad wyświetlacza i wtrąciła:
- No właśnie, na odpierdol się...
- Co ty chciałaś przez to powiedzieć?
Zoja mówiąc to spojrzała na nią uważnie.
- Nic, po prostu żartowałam. Ale skoro jednak coś muszę mówić, to powiem coś tak na poważnie. Bo jak Zojka zacznie filozofować po swojemu, to tak uprości temat, że wszystko posupła. Otóż wcale nie jest tak, że jak było ci zajebiście, to się chłopu podobasz. Mnie z każdym było marnie, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że im się podobałam. Tu jest zupełnie coś innego na rzeczy.
- Czyli co?
To pytanie Zoja i Karyna zadały równocześnie.
- To ty sama sobie przestajesz się podobać.
Zapadła chwila ciszy, wreszcie Zula dodała:
- Sorry, ale prościej już nie umiem.
Po tych słowach znowu zajęła się smartfonem. Za to odezwała się Zoja, która uznała za stosowne uzupełnić, jako że Karyna nie miała zbyt mądrej miny:
- Po prostu zaczynasz się robić zazdrosna.
- Podobno odrobina zazdrości...
- Guzik prawda. Zazdrość to ciężka choroba, która może rozwalić najfajniejszy nawet związek. To jest po prostu paranoja, urojenie, że twój chłop lub baba cię zdradza.
- A jeśli naprawdę zdradza?
- Z kim? Z gołymi babami z pisemka? No, weź...
- No dobrze, a jeśli z realnymi dupami, a ja o tym nie wiem?
- To nie wiesz, ale nie możesz zakładać, że tak jest.
- A jeśli jednak przypalę Zenka na gorącym?
- To już wiesz. Ale co z tym masz zrobić, tego nikt za ciebie nie zdecyduje. Jedni nie wybaczają i koniec związku, inni wybaczają, sytuacje bywają naprawdę różne.
- Ale jak to rozpoznać?
- Nie ma sposobu. Są ludzie, dla których coś takiego, jak wierność jest bez znaczenia. Ale są tacy, których wierność zależy właśnie od ciebie. Myśl pozytywnie, że Zenek jest z tego drugiego gatunku.
- Co ty Zojka pieprzysz? Wcale ma o tym nie myśleć.
- Zuluś, dobrze ci się gra? To graj, nie wcinaj się. No, ale tu moje kochanie akurat ma rację. Wcale masz o tym nie myśleć.
- Tylko co zrobić, żeby mu się nie odmieniło?
Zula oderwała wzrok od aparatu, spojrzała na Zoję, po czym jak na komendę, zgodnym chórem odpowiedziały:
- Masz być super. Super dupą i na tym koniec.
Gdy Zula wróciła do grania, Zoja dodała:
- To jest jedyny sposób. Wszystkie przysięgi, zaklęcia, umowy, na papierze, bez papieża, to wszystko jest jeden wielki pic. Nawet nie ma sensu pytać, czy to działa, czy nie.
Zoja przerwała na chwilę, po czym dodała:
- Karynko, słoneczko nasze. Jesteś trochę młodsza od nas, mniej doświadczona, ale jesteś też dorosła dziewucha, więc wiesz, że dalsze drążenie tematu nie ma sensu. Stare przysłowie zen mówi, że nikt się za nikogo nie wysika.
- A co z tymi pisemkami?
- Nic. Może oglądaj je razem z Zenkiem?
- I się ucz!
To powiedziała Zula, która akurat odłożyła telefon na stolik, wstała z kanapy, po czym wyszła z pokoju. Dogoniły ją słowa Zoji:
- Zrobisz herbaty?
- Gdzie, w klopie?
- Oj weź. W kuchni, jak wyjdziesz z klopa.
- Zaraz przyjeżdża kolacja.
Tu Karyna się ożywiła:
- No właśnie, miałyśmy coś zjeść.
- Nie jesteśmy takie świetne, tak zajebiste w pichceniu jak ty, do tego jesteśmy leniwe, więc zamówiłyśmy coś z indyjskiej knajpy.
- Brzmi ciekawie.
Mówiąc te słowa równie ciekawie spojrzała na telefon Zuli, po czym wzięła go do ręki. Maźnęła palcem po ekranie, nagle zrobiła wielkie oczy:
- To jest gra? Bo mnie wygląda na jakieś gejowskie porno.
- Jedno i drugie naraz. Są takie gry. Zulka to lubi.
- To jednak oglądacie gołych facetów?
- Tylko ona i tylko podczas takich gier. Poza tym porno i golasy to jednak spora różnica. Ale lepiej to już odłóż na stół, bo Zulka jest bardzo czuła na dotykanie jej telefonu.  No już, kładź szybko, bo będzie taka draka, że wszystkim nam się jeść odechce.
Karyna zdążyła. Na czas też zadzwonił dzwonek do drzwi wróżący przybycie dostawcy cateringu. Zula przeszła przez pokój, aby się przekonać, czy to właśnie on. Przekonała się...
Jednak zanim cała trójka zabrała się do kolacji, Zoja wzięła do ręki pisemko leżące na stole, lecz zanim je gdzieś odłożyła spojrzała na Karynę mówiąc:
- Ale wiesz, z tą nauką z pisemek oglądanych razem z Zenkiem, to nie bierz tego tak za bardzo na poważnie.
- Czemu?
- Bo jak ktoś chce być tak za bardzo super, to może się to wtedy skończyć dosyć marnie, na super kompleksach.
- Jemy, czy dalej ględzimy?
To zdanie było już autorstwa Zuli.

50 komentarzy:

  1. tak sobie przez moment pomyslalam, ze ....w lesbijskim zwiazku musi byc trudniej pod pewnym wzgledem. Wzgledem fizycznej atrakcyjnosci. Kobiety to detalistki. Kazdy pieg, kroste, celulitis wysledza. Facet takich niuansow nie dostrzega- dopoki kobuety same go nie wyedukuja. Te Zule i Zole musza byc cielesnie chyba perfekcyjne bo inaczej moglyby sie zajezdzic wlasnym wygladem, jego niedociagnieciami i zwracaniem na fizyczne detale uwagi:))
    Mi sie od razu robi lepiej, kiedy uwazam, ze mam Celulitis a moj maz uwaza , ze nie mam. Przy kobiecie pratnerce mogloby byc z tym trudniej.
    A te gole baby... i ogladactwo- sprawa moze byc dyskusyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chce powiedziec, ze faceci wielu rzeczy nie widza- patrza ogolnie tym czasem kobiecie detal moze spieprzyc sytuacje. Facet ubral nie takie jak nalezy skarpety i ... kobiecie moze sio odechciec:)
      Z tym staraniem sie.... to moze byc okropna sprawa. Mozna przesadzic tym bardziej keidy ktos ma hopla na punkcie tego, ze ejst zdradzanym, albo moze byc zdradzonym- jakies wczesniejsze zranienie czy cos podobnego.... Wiadomo, ze troche w zwiazku trzeba sie postarac, ale najlepiej kiedy jest sie soba. I kiedy dostaje sie od partnera taki wlasnie luksus bycia soba. Bo jak sie ma takiego kogos przy sobie, kto wytyka nam , ze nieambitnie sie odzywiamy, nie takie programy ogladamy, cos znowuz nie tak zrobilismy to .... ciezka sytuacja.

      Usuń
    2. bo ja wiem?... czy leski stawiają urodę na pierwszym miejscu?... z moich, skromnych zresztą obserwacji, wynika, że to jest podobna sprawa, co w związkach heterycznych, gdzie tak naprawdę dla niewielu osób idealna uroda partnera/ki jest jakimś absolutnym priorytetem...
      natomiast przekaz "bądź super, to zredukujesz szanse na bycie zdradzoną/ym" nie dotyczy jedynie samej urody fizycznej, ale w takim krótkim opowiadanku trzeba użyć pewnej upraszczającej metafory, której nie można brać zbyt dosłownie...
      co do tego ostatniego, to dyskusyjna już jest kwestia granicy, za którą naturalna, zdrowa chęć obejrzenia czegoś ładnego zamienia się w coś, co diagnozuje się jako oglądactwo...

      Usuń
    3. na pytanie co to znaczy "być super" nie ma jednoznacznej, oczywistej odpowiedzi. każda/y musi ją sobie znaleźć sam(a)... oczywiście, że nie można wpadać w jakiś psychopatyczny perfekcjonizm, ale z drugiej strony być z kimś i ją/go kochać bezwarunkowo, za sam fakt istnienia, to po prostu jakaś mrzonka tworzona przez ludzi, którzy nic od siebie samych nie wymagają...

      Usuń
    4. p.s. system pokićkał kolejność wypowiedzi, bo poprawiałem jakiś błąd popełniony z pośpiechu, ale chyba trudno się w tym pogubić...

      Usuń
    5. Kiedyś wystarczały ludziom Wisłocka i kamasutra, teraz tyle tych pisemek, filmów i innych instrukcji, a ludzi nieszczęśliwych przybywa, ale w końcu zazdrość istniała zawsze.
      nie prościej pogadać z facetem i wyjaśnić to i owo?

      Usuń
    6. takie sprawy, jak "komunikacja (w związku) to podstawa" nasze bohaterki mają już chyba omówione, więc ten truizm jako autor pozwoliłem sobie pominąć, żeby opowiadanie nie zrobiło się za długie, a tym samym zbyt nudne... tworzenie takich ekspresji artystycznych to odpowiedzialność, trzeba dbać o komfort odbiorczyń/ów, LOL...
      ale tak poważniej, to czy nawet najlepsza komunikacja wszystko wyjaśnia, jeśli jedna ze stron ma łganie opanowane do perfekcji?... pozostaje tylko ostatnia deska ratunku, jaką jest własna Intuicja, ale gdy ktoś nie żyje z nią w harmonii, to nieraz opacznie ją rozumie... i takim właśnie sposobem, jako efekt tego nierozumienia powstaje zazdrość, na którą (jak trafnie zauważyłaś) cierpi coraz więcej nieszczęśnic/ków...
      a instrukcje są fajne, lecz tylko jako lektura pomocnicza, jeszcze nikt nigdy niczego porządnie nie nauczył się robić ograniczając się tylko do studiowania instrukcji...

      Usuń
    7. Pod warunkiem, że instrukcje czytamy we dwoje...

      Usuń
    8. to jest dobry pomysł :)

      Usuń
    9. Ale przyznajcie bez bicia, ze zazdrosc dodaje troche pieprzyku do zwazku... tak odpowiednio zazdrosnym powinno sie chyba byc, co? Mowie o odpowiedniej dozie zazdrosci. Nie przesadzac ale ... czemu nie pokazac , ze ta osoba jest pod nasza szczegolna "zazdrosnicza" atrencja:)

      Usuń
    10. nieprawda... zazdrość to syf, który psuje relacje...
      natomiast całe mnóstwo ludzi myli pojęcia... pieprzyku może dodać jedynie zabawa w prowokowanie do zazdrości, "powkurzanie trochę" partnerki/a, pogranie na jej/go damskiej/męskiej ambicji... różnica jest taka, jak między przemocą i BDSM, które jest tylko zabawą w przemoc, ale pod warunkiem, że obie strony wchodzą w uzgodnione reguły gry i nie przekraczają pewnych granic... jednak gdy ktoś je przekroczy, to zamienia się to w przemoc, a wtedy zabawa przestaje być zabawą, tylko zaczyna być destrukcją związku...

      Usuń
    11. A moze ten pieprzyk to to samo o czym ty piszesz jako prowokacji ?
      Bo zazdrosc taka chora to niewatpliwie destrukcja.

      Usuń
    12. jest jeszcze jedna różnica: kto inicjuje tą jazdę?...
      przy zabawie w prowokację zazdrości jedna strona zaczyna robić coś, co ma zbadać poczucie humoru partnera/ki... czasem przegnie, ale jeśli partner(ka) się wtedy wkurzy, to wcale jeszcze nie znaczy, że jest zazdrosna/y...
      za to z zazdrością jest tak, że to osoba chora na zazdrość zaczyna drakę, a partner(ka) może kompletnie nic nie robić, mimo to nadal będzie posądzana/y o zdradę lub chociaż o chęć jej wykonania...
      ale dlatego też, taka zabawa w prowokację zazdrości, choć to tylko zabawa, niekoniecznie bywa bezpieczna, bo partner(ka) naprawdę może się okazać być zazdrosna/y, a wtedy mamy przesrane :)

      Usuń
    13. Zazdrość jest paskudna, żadnego pieprzyku ani słodyczy...

      Usuń
    14. dokładnie, dlatego takie pogrywanie sobie z partnerką/em to wywoływanie wilka z lasu, to jest zabawa dla pary, która już jest ze sobą jakiś czas, dobrze się zna, ma bez zarzutu komunikację i zgrane poczucie humoru...

      Usuń
  2. Wracajac do wygladu fizycznego i kobietek.
    Facet staje porzed lustrem i wiekszego Adonisa niz jego odbiciw w lustrze nie widzi. Moze miec bebzun, jedno oko na maroko... ale jest najprzystojniejszym gosciem na swiecie. Kobietka laska patrzy na siebie w lusterku i zaczyna sie : " A co tu mi sie zrobilo? Kolejna kurza lapka? Ja piernicze ... jak sobie z tym radzic? O ... a tutaj nowy celulit sie pojawil" . Jej facet na nia patrzy i ... zabij, nie widzi problemu. Wtedy ona w rozpaczy go uswiadamia, aby moc sobie o tym z nim pogadac, a to jej wielki niewybaczalny blad wobec kobiecej populacji, lepiej dla nas, kiedy nie jestescie panowie uswiadamiani pod danym wzgledem. Albo milknie, przelyka to wszystko jakos i ... to chyba jej madrosc i sila:)
    I teraz mysle sobie tak, ze w zwiazku dwoch pan, takich wlasnie detalistek, moze byc upierdliwie, bo one wlasnie moga sobie o niedociagnieciach natury, czy pojawiajacym sie celulicie, obwislych piersiach pogadac. I moze byc tak,ze taka Zula robi Zoli uwage, ze : " Wiesz kochana cycusie ci obwisly". No i sie zaczyna: " No co ty . Pieprzysz... nic nie obwislo...to tobie chyba obwislo!".
    Wiadomo tam gdzie milosc nie powinno byc takich dyskusyj, ale ... jak baby zlosliwe to moga sobie pojechac po wygladzie. Nie beda sie chcialy rozebrac do lozka, albo po ciemku.))
    Ja , jak mam niezlosliwy dzien to kiedy mi kulezanka opowiada, ze cos jej obwislo z reguly mowie, ze zle widzi i to nieprawda, ale kiedy mam zlosliwy dzien to wtedy... czemu nie - przytakuje takiej obwislej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zgodzę się z takim uogólnieniem... w obu płciach zdarzają detalistki/ści, które/zy zrobią problem z każdej krostki, ale zdarzają się też osoby tak bezkrytyczne, że eksponują "walory", których większość ludzi nawet kijem nie chciałaby dotknąć, ani wręcz spojrzeć...
      różnica jest może tylko taka, że wśród kobiet więcej jest typów skrajnych: albo perfekcyjna detalistka, albo taka kompletnie bezkrytyczna, za to wśród facetów jest więcej typów mieszanych, takich "pomiędzy", a skrajne zdarzają się jednak rzadziej...
      jak dodać jeszcze do tego uwarunkowania kulturowe, które zmieniają się dynamicznie w różnych miejscach i czasach, to Twoje uogólnienie rozsypuje się już do reszty...
      ...
      stereotypów na temat lesbijek jest sporo, ale chyba najbardziej bzdurne są te tworzone przez filmy ero lub porno, według których leski to takie dżagi, że klękajcie narody... a najzabawniejsze jest w tym to, że wiele pań grających w tych filmach to czyste heteryczki, które po prostu dobrze grają swoje role na planie...

      Usuń
    2. W znajomosci gwiazd porno z pewnoscia tobie nie dorwnam.Z tymi uwarunkowaniami kulturowymi... panie drogi:) Zawezny "teren badan" do naszej europejskiej schedy:)

      Usuń
    3. okay... bez względu na wszystko, to różnica między płciami w kwestii urody z pewnością jest taka, że gdy rano, po naprawdę ostrej imprezie, facet staje przed lustrem w łazience, to jego pierwszym pytaniem jest: "kto ty kurwa jesteś?", a pierwsze pytanie kobiety w takiej sytuacji brzmi: "jak ty kurwa wyglądasz?", LOL...

      Usuń
  3. Cóż... nie czuję się targetem takich opowiadanek. :)
    Ale w dowód obecności si sympatii zostawiam kawałek muzyczki, którą ostatnio słucham:
    https://www.youtube.com/watch?v=25CuPRlWn0Y

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też lubię takie granie, niemęczące, bo męczące akurat nieraz się zdarza w tych rejonach muzycznych, a jak już panienka na wokalu, też bardzo luźnym, naturalnym, to jeszcze punkt ekstra...
      ...
      toś mnie trafił, bo ja naprawdę nie wiem, kto miałby być targetem tego cyklu, w ogóle o tym nie myślę, bo prawie wcale nie myślę, gdy to piszę, bo gdy zacznę myśleć, to wtedy się właśnie robi... jak się robi, gdzie jest to słowo?... aha, już wiem, męcząco się robi i wtedy ryfa jest :)

      Usuń
  4. Chętnie czytam takie historie o celebrytach. Zazdrość versus samoocena. Akurat czytałem o związku Olbrychskiego z Rodowicz. Zdradziła go, zerwał związek, ale dzięki odpowiedniej samoocenie nie spowodowało to negatywnych konsekwencji emocjonalnych. I do dziś się lubią, na dowód czego było zdjęcie uśmiechniętych starego Olbrychskiego i Rodowicz, oraz syna Olbrychskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nawet fajnie, wygodnie być celebrytą, nie trzeba się martwić o własne życie prywatne z pożyciem intymnym włącznie, bo czego byś nie zrobił, to i tak się nie liczy, media brukowe i tak wiedzą lepiej, co się naprawdę wydarzyło :)

      Usuń
  5. kluczowe jest zdanie: to Ty sama się przestajesz sobie podobać. No nikt tak nie zmiażdży kobiety, jak druga kobieta...i sama kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zuch Dziewucha!... mnie się też to zdanie najbardziej podobało podczas pisania, samo mi jakoś wskoczyło, bo ja dialogi konstruuję bardzo intuicyjnie... nawet chciałem je pokolorować, ale tylko bym popsuł ludziom zabawę, niech sami znajdą core opowiadania...

      Usuń
  6. Wszystko zależy od wzajemnych relacji, pornos nie jest straszny. gdy oglądany we dwoje. Jeśli druga strona nie chce, trzeba to uszanować, ale to rozmowa na temat swoich potrzeb jest najważniejsza.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nawet nie był żaden pornos, tylko pisemko typu "gole baby", ale to akurat nie stanowi żadnej różnicy, może być cokolwiek, miesięcznik "Działkowiec" albo "Myśli Mao", ważne, aby obie strony dobrze się razem bawiły podczas wspólnego oglądania...
      nie ma żadnej wątpliwości, że Karyna powinna o tym wszystkim pogadać z Zenkiem po powrocie do domu, a jako młodsza od Zetek i mniej doświadczona pewnie skonsultuje to z przyjaciółkami po, albo już podczas kolacji...

      Usuń
  7. Zulka została spacyfikowana i uciszone przez Zojkę hi hi hi i dobrze , bo się ona za bardzo wymądrzała …;-)
    Oglądanie pisemek to nie problem, oglądanie striptizu to też nie problem, ale problem się zaczyna, kiedy facet się w to za bardzo wkręca i wpływa to na relacje a są takie przypadki. Inaczej mówiąc warto mieć zawsze oczy dookoła głowy, aby nie dać się robić w wała. Zawsze warto się starać, ale albo ktoś nas chce i mu wystarczamy albo nie chce i na to ratunku nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś pomyliłaś, bo to Zoja jest bardziej teoretyczka, a Zula bardziej praktyczka... Zoja jest spokojniejsza, a Zula bardziej obcesowa... ale spoko, bo czasem jak piszę nowy odcinek to też mi się to potrafi popieprzyć z tymi imionami...
      ...
      powiem Ci coś ciekawego... wiele kobiet dostaje szału, gdy jej facet ogląda się za innymi, w realu, czy nawet na obrazku... a tymczasem moja Lady jest cholernie mądra dupa i sama mi nieraz zwraca uwagę na jakieś atrakcyjne laski w okolicy... co prawda nie wiem, czy tylko z tego powodu, ale zazdrość w naszym związku kompletnie nie istnieje...

      Usuń
    2. Ano rzeczywiście m się coś poprzestawiało miało być odwrotnie . ;-)
      A czy ty jesteś tak wyluzowany i nie zazdrosny ,że pokazujesz swojej lady fajnych facetów ?

      Usuń
    3. jestem zbyt zarozumiały i zadufany w sobie, aby w ogóle widzieć innych fajnych facetów, a co dopiero komuś ich pokazywać, ale to też jest niezły sposób na to, aby nie być zazdrosnym, LOL...

      Usuń
  8. Dostrzegam w ich rozumowaniu błąd merytoryczny, nawet kilka. Jeśli Karynie było zajebiście, to to wyklucza to, że przestaje się podobać sama sobie. Kobieta, która się sobie nie podoba, z seksu raczej czerpać przyjemności nie będzie, bo podczas tego seksu zastanawia się, jak wygląda, a nie czy jest fajnie. Więc może być dla niej ok w łóżku, jeśli się sobie nie podoba, ale do opziomu ,,zajebiście'' to już nie dociągnie. Drugi błąd moim zdaniem to to, że jak facet nie robi tego na odwal się, to mu się podobasz. Istnieje cała rzesza egoistów, istnieją ci, co nie pojmują jak co działa, istnieją lenie, istnieją ci, co wierzą w niestworzone idiotyzmy stworzone z opowieści kolegów/ Internetu (czarni mają większego, im szybciej tym lepiej, jak ją mocno klepnę to będzie super, albo ona powinna krzyczeć jak opętana). O ile ten drugi błąd może nie być błędem, jeśli z rozumowania wykluczamy tych egoistów, albo niedoinformowanych, o tyle pierwszy błąd zawsze błędem będzie- jeśli kobieta się sobie nie podoba, to nie ważne co facet postrafi odstawiać w łóżku, zajebiście nigdy nie będzie.
    Ale za to się zgodzę, że aby uchronić się od zdrady, trzeba być po prostu zarąbistą dupą- wyznaczać granice, być trochę złą babą od czasu do czasu, bo miłych dziewczyn nie mających szacunku do samych siebie, niestety nikt nie lubi. Mimo że kościół i starsze pokolenia wmawiały nam, że trzeba być miłą dziewczyną.
    Ale z tym oglądaniem pisemek z facetem i uczeniem się...Może panowie potrafią odróżnić świat realny od pisemka, i mimo że napatrzą się na ideały w gazecie, to i tak realnie oceniają zreczywistość. Ale damski mózg tak nie funkcjonuje. My w połowie się pouczymy z pisemka, a w połowie już na zawsze będziemy myśleć, żeśmy nie aż tak idealne jak laski z pisemek : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudno rozstrzygnąć, co dla Karyny oznacza "zajebiście" zważywszy na jej historię /vide poprzednie odcinki/ i co ona tak ocenia, czy konkretną sesję wyrwaną z kontekstu całokształtu jej obecnego związku, czy w ogóle całość tego związku, a wspomniana sesja ma być potwierdzeniem tej oceny... być może też jest tak, że każde pozytywne doświadczenie jest dla niej "zajebiste" /wielu ludziom zdarza się nadużywać tego słowa/, a być może jest w niej świeża pamięć tego wydarzania i gdyby ten dialog z opowiadania miał miejsce kilka dni później, to nie odniosłaby się do tej sesji tak entuzjastycznie, tylko użyłaby jakiegoś bardziej stonowanego słowa... nie znamy też całości jej pożycia fizycznego z Zenkiem, czy zawsze jest jej z nim wtedy "zajebiście", czy czasem niekoniecznie...
      zaś co do "na odpierdol się", to wcale nie musi oznaczać, że ta druga strona się nie starała, a po prostu tylko tyle, że nie spełnione zostały nasze oczekiwania i tak akurat sobie to tylko tłumaczymy zwalając winę na tą drugą stronę... bo może też być tak, że ktoś (w swoim odczuciu) zrobił "to" na odpierdol się, ale mimo to partner(ka) będzie zachwycona/y...
      zaś co do bycia "super" osobą to jest tak, że czasem nam się wydaje że tacy jesteśmy, ale mimo to partner(ka) nas i tak zdradza... tu punktem ciężkości sprawy nie jest definicja "bycia super", ale to, że po prostu musimy coś z siebie dać, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo tej zdrady, a nie liczyć na to, że do niej nie dojdzie bez względu na to, czy coś w ogóle robimy, czy też nie... nieraz bowiem jest tak, że ktoś wymaga wierności z zasady, bo "się nie zdradza", a zupełnie nie bierze pod uwagę tego, że sam(a) tą zdradę prowokuje swoim jakimś działaniem, funkcjonowaniem...
      za to na ile uczymy się z jakiś wzorców, które podsuwają nam na przykład jakieś pisemka, a na ile mamy do tego dystans, to moim skromnym zdaniem od naszej płci zbytnio nie zależy...

      Usuń
    2. Rozmowa wybitnie pokazuje, że Karyna miała za zadanie opowiedzieć o tym, jak było ostatnim razem, kiedy to robili, więc moim zdaniem opowiedziała o najświeższej sytuacji- tutaj sprawa jest jasna. Nie ma co filozofować. Jej koleżanki są bardzo otwarte, czasem aż za bardzo, więc nie widzę powodu, by kłąmała. Dlatego kiedy mówi, że było zajebiście, to ja jej zupełnie wierzę, że prawdziwie uważa, że było zajebiście. I nie roztrząsam tego dalej na części pierwsze.
      Jeśli mój partner myśli, że zrobił coś na odwal się, a mi się podobało- to on ma problemy z samooceną/ rozumieniem moich oczekiwań. I wtedy to jego problem, nie mój. Ale jeśli nie było fajnie, ale widziałam, że się starał (bo to widać, czy się ktoś stara, ale nie wychodzi, czy się nie stara dlatego było źle), to nie ocenię tego jako na odwal się- bo ewidentnie widać było, że się stara. I znowu sprawa jest dla mnie jasna.
      Z tymi zdradami to się zgodzę- jak ktoś jest super i do związku dokłada, to zdrada się nei pojawia. No chyba, że partner jest z grupy narcyzów/ innych psychopatów/ ma jakieśdeficyty z dzieciństwa itp i nic go nie satysfakcjonuje. Ale ogólnie, wśród w miarę normalnych osobników, zdrady nei ma jak się jest super i się stara. Martwi mnie tylko to, że kobiety od pokoleń są uczone tego, by być grzeczniusimi ustępliwymi szarymi myszami, a potem mąż ,,podświadomie'' oczekuje kompletnie czego innego i odchodzi do ,,złej'' kobiety. Tyle pokoleń, a jeszcze się nie nauczyłyśmy!
      Jak to nei zależy od płci? Był gdzieś taki kawał, że równouprawnienie to będzie panowało na świecie dopiero wtedy, kiedy gruba i łysa kobieta stanie przed lusterm i powie z całym przekonaniem ,,ale jestem super''. W większości panowie nie mają ażtakich kompleksów jak panowie, z reguły też panie mają mniej logiki i częściej dają się nabrać na bajki i fantazje- dlatego z kolorowych pisemek panowie wyniosą ,,chcę tego spróbować ze swoją laską'', a panie ,,czy jak się wygną do tyłu, to będę mieć bardziej płaski brzuch i będzie to tak dobrze wyglądać jak w tym pisemku''?

      Usuń
    3. no właśnie, tu nie ma żadnej filozofii, tylko Karyna odpowiedziała praktycznie, dosłownie na pytanie jak było ostatnio, a gdyby filozoficznie dodała "jak zwykle" mielibyśmy więcej danych, bo to by mogło znaczyć, że Karyna bardzo lubi ten sport w dowolnym wydaniu i wersji, albo o tym, że jej poprzedni facet był marny...
      tu pojawia się pytanie, czy to przypadkiem autor się nie postarał podczas konstrukcji tego fragmentu ścieżki dialogowej, ale to już problem autora :)
      kontynuując temat tego "nie starania się", to sam miałem kiedyś przypadek, gdy zrobiłem to "na odpierdol się" i dobrze o tym wiedziałem, mimo to panienka zrobiła wielkie oczy i spytała "jak ty to zrobiłeś?"... w tym momencie ja zrobiłem wielkie oczy... okazało się po chwili rozmowy, że ze swoim poprzednim facetem nigdy nie szczytowała... niemniej jednak było to nasza sytuacja "pierwszorazowa", gdy nie wiadomo było jeszcze, czy chcemy dalej kontynuować tą znajomość, czy w ogóle jakiś związek z tego może być... ale w przypadku nawet krótkiego związku raczej (choć też nie zawsze) można poznać, czy ta druga strona się postarała, czy nie, bo już jest jakaś skala porównawcza... tak więc skłonny jestem Ci ustąpić przyznając rację...
      ...
      od płci zależy trochę coś innego, o czym już wspomniałem już w innym wątku... rozrzut postaw kobiet w ocenie siebie jest bliższy czarno-białemu, przeważnie kobiety są albo kompletnie bezkrytyczne, albo wiecznie wątpiące, w porywach do kompleksów... za to rozrzut postaw facetów jest bardziej urozmaicony, bardziej rozmazany, pełen odcieni szarości...
      ...
      uwaga na temat szkolenia do roli ustępliwych szarych myszek ciekawa i trafna, dodam tylko, że potem na dwoje babka wróżyła... albo taka kobieta trafi na lękowego konserwatystę, który oczekuje od niej postawy niewolnicy, albo na normalsa, który kobiet się nie boi i chce mieć partnerkę, a nie androida na pilota...

      Usuń
  9. Nie jest tak, że dla zaspokojenia popędu płciowego partnerzy muszą się sobie podobać. W większości decyduje doświadczenie, wyobraźnia, projekcja marzeń, okazjonalność (aby dwoje chciało naraz), odgrywanie różnych ról, itd., itp., To dlatego wśród podaży i popytu na materiały towarzyszące sferze porno/erotyki znajdują miejse także osoby starsze, grubsze, nawet z wyraźnymi deformacjami budowy ciała. Pojawia się zapotrzebowanie na seks udziwniony (np. sado maso), a nawet wyraźnie zboczony (zoo i nekrofilia).
    Z zazdrością jest tak jak z pieprzem, trzeba uważać, aby nie przepieprzyć wieprza pieprzem, bo wtedy jest niesmaczny. Bez odrobiny zazdrości/pieprzu jest zresztą to samo. No i najważniejsze ... w dobrym seksie rozmiarowagowzrosty (n.b. członka i pochwy) mają znaczenie drugorzędne, liczy się pełna osobowość (kompatybilność?) partnera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, że na osiągnięcie satysfakcji seksualnej /ogólnie lub w pojedynczym przypadku/ może składać się wiele różnych czynników, nie wszystkie też są od nas zależne... natomiast z tym "podobaniem się" to trzeba najpierw zapytać, czy chodzi o samą zdolność do odbycia takiej sesji, czy o tą wspomnianą satysfakcję... o ile w pierwszym przypadku faktycznie to podobanie się nie jest konieczne, to w tym drugim wydaje mi się, że sporo zależy od tego podobania się... aczkolwiek z drugiej strony patrząc, to są ludzie, którym wystarczy sam fakt, że w ogóle do tej sesji doszło...
      a co do zazdrości, to ta sprawa była omawiana w innym miejscu... tu istotne jest, o czym rozmawiamy... czy o zazdrości, która się pojawia bez żadnych podstaw, czy o gierkach, które niektóre osoby prowadzą, aby wywołać zazdrość u partnera/ki... to pierwsze to po prostu choroba, a to drugie to zachowanie ryzykowne, a czasem wręcz niebezpieczne...

      Usuń
    2. Kiedyś, z nudów, próbowałem policzyć ile miałem "sesji" z nowopoznanymi dziewczynami (albo ile z nich miało mnie) i w okresie od 1967 do 1985 r. nie udała mi się ta sztuka. Kontakty były przypadkowe nieraz nawet bez słów (np. w pociągu, w toalecie, w akademiku, w pracy), mogło to być ok. 300 sesji. Ten okres przerwała w 1985 r. epidemia strachu przed HIV. I od 1985 r. do chwili obecnej "zaliczyłem" (albo mnie zaliczono) 5 sesji, w tym długoletnia przyjaciółka i żona. Piszę o tym, bo wydaje mi się, że w praktyce trudno "na dzień dobry" dopytywać się o szczegóły sesji.
      Z zazdrością też nie jest tak jednoznacznie, bo można być zazdrosnym/ą ze względu na atrakcyjność i zdradę fizyczną z innym partnerem/ką, ale moim zdaniem ważniejsza jest zazdrość o zdradę rujnującą całość związku.

      Usuń
    3. innymi słowy, ile było dziewczyn, z którymi miała miejsce co najmniej jedna sesja... mnie się dość dawno zepsuł licznik jeśli chodzi o okresy "singlowe", za to w okresach "związkowych" rachunek jest szybki - tyle dziewczyn, ile było związków... logika jest prosta: skoro jestem w tym związku, to jest mi dobrze, na tyle wystarczająco, aby nie wchodzić w inne, boczne opcje... przy czym należy zaznaczyć, że bycie w związku zarejestrowanym wcale nie musi oznaczać, że faktycznie jest się w związku...
      no tak, można pojmować zdradę jako fizyczną, czyli złamanie paktu na wyłączność cielesną, albo jako nielojalność, która z poziomem fizycznym może nie mieć nic wspólnego, ale tak, czy owak zazdrość to urojenie (lękowe), co wynika tautologicznie z samej definicji zazdrości: "tworzenie sobie (przykrej) iluzji, że do zdrady doszło, dojdzie lub ma miejsce w obecnej chwil"...
      natomiast jeśli partner(ka) przypali partnerkę/a na realnej zdradzie, to już nie ma zazdrości, tylko urażona kobieca/męska duma, często mylone z zazdrością...

      Usuń
    4. Nie jestem pewien, czy zasada "...skoro jestem w tym związku, to jest mi dobrze ..." sprawdzi się w każdych okolicznościach, bo wiadomo, że zmiana warunków otoczenia (awans, wyjazd, zmiana kwalifikacji) może ujawnić braki dotychczas niezauważalne. No chyba, że związek traktujemy wyłącznie jako udany "ciąg sesyjny".
      Często z zazdrości przechodzi się do konkurencji, i na odwrót, bo wektory są tutaj dwukierunkowe. Oczywiście mógłbym rozwinąć teorię, chociażby "guglową", ale myślę, że ważniejsza jest praktyka. Wynika z tego, że zazdrość - która n.b. przecież dotyczy także innych sfer i obiektów - niekoniecznie musi być objawem chorobowym, bo znacznie częściej bywa bodźcem do autooceny i progresu na osi chociażby "podobania się".
      Nie piszę o tym z grafomańskich powodów, tylko chciałbym zwrócić uwagę na to, że kwestia "podobania się", w kontekście związków opartych na bardziej istotnych podstawach, nie ma większego znaczenia. Ale to już nieco inna sprawa.

      Usuń
    5. faktycznie, między fazą "jest związek" i "nie ma (już) związku" często istnieje faza "coś jest nie tak (z tym związkiem)", tak obszar nieoznaczoności, gdy nie wiadomo za bardzo, czy ten związek istnieje, a wtedy trudno mówić o ewentualnej zdradzie, tak ją nazywać... pominąłem tą kwestię dla uproszczenia, żeby nie filozofować...
      ...
      zazdrość o coś /np. o jakiś stan posiadania, osiągnięcia, etc/, to jest zupełnie różne, homonimiczne użycie słowa "zazdrość", nie na temat... czymś zupełnie innym jest zazdrościć komuś fajnej/go partnerki/a, a czymś zupełnie innym jest być zazdrosną/ym partnerką/em...
      ...
      kwestia "podobania się" jest najbardziej kluczowa, właśnie z tego powodu ludzie wkręcają się w związki... aczkolwiek nieraz bywa tak, że komuś podoba się nie osoba, tylko inne aspekty tego związku, na przykład pieniądze tej osoby, a często bywa jeszcze tak, że komuś chodzi o samo "bycie w związku"... a jeśli komuś się nic nie podoba, to kojarzy się to ze związkiem pod przymusem, co w niektórych rejonach świata jeszcze miewa miejsce...

      Usuń
  10. No nie wiem... Ja się sobie podobam, nie jestem jak Karyna, a mimo to padłam ofiarą porzucenia. To chyba nie tak działa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy porzucenie, czy też odejście drugiej osoby koniecznie oznacza zdradę?... może tak być, że przy okazji ta osoba zdradzi, ale nie musi, to są dwie różne sprawy... poza tym to faktycznie tak nie działa, że jeśli ktoś się sobie nie podoba, to za to pada ofiarą zdrady i tekst wcale tak tego nie przedstawia... więc o czym my w ogóle rozmawiamy?...
      okay, ale że miło się rozmawia, to nie przerywajmy tego... załóżmy, że faktycznie zostałaś zdradzona, do tego bez żadnego powodu... o takich przypadkach jest wspomniane gdzieś po drodze... takie sytuacje się zdarzają, gdy trafimy na osobę, dla której wierność jest pojęciem bez znaczenia... ktoś zdradził, a do tego jeszcze odszedł, czy też porzucił...
      niestety takich pechów przewidzieć nie ma sposobu... można tylko omówić co robić już po fakcie... ludzie reagują różnie:
      a) po odchorowaniu takiego wydarzenia wracają do równowagi, do normalnego funkcjonowania...
      ale nie wszyscy... niektórzy reagują lękowo i sobie wmawiają, że wszyscy inni ludzie też tak mają, że za kolejnym razem będzie tak samo i wtedy:
      b) unikają wkręcania się w kolejny związek...
      c) unikają nawiązywania bliższej relacji, bo boją się, że się wkręcą w związek...
      d) unikają seksu, bo boją się nawiązania bliższej relacji, bo boją się, że się wkręcą w związek... chyba najcięższy przypadek...
      ale to nie koniec, bo zdarza się jeszcze jeden wariant:
      e) zaczynają się mścić na niewinnych ludziach... nawiązują z nimi relacje, rozwijają w związek, po czym sami zdradzają taką osobę, tak rewanżowo niejako...
      rzecz jasna taktownie nie zadam Ci pytania do którego punktu byś się zaliczyła, bo to jest zbyt prywatne pytanie...

      Usuń
    2. Źle mnie zrozumiałeś. Ja nie o zdradzie myslałam, zresztą zdradzona NIE zostałam. Miałam na myśli kwestię podobania się sobie lub niepodobania i wpływu tegoż na uczucia drugiej strony ("To ty sama sobie przestajesz sie podobać"). Zrozumiałam to jako sugestię, że jeżeli kobieta sama sobie przestaje się podobać, to facet w jakis sposób to wyczuwa i traci zainteresowanie nią. Oczywiście mogłam to zrozumieć mylnie, w każdym razie tak zrozumiałam. No i teraz chodzi o to, że ja NIE przestałam sie sobie podobać, a mimo to rozstaliśmy się (ten jeden raz w moim życiu nie z mojej inicjatywy). No i to mi nie zagrało.
      Nawiązują natomiast do pytania, którego mi NIE zadałeś, odpowiem na nie, bo nie są to dla mnie tajemnice mrożące krew w żyłach. Odpowiedź f) weszłam niebawem w nowy związek (czyli chyba tak naprawdę Twoje a)).

      Usuń
    3. to faktycznie jakieś nieporozumienie wyszło...
      w samym dialogu szło o to, że Karyna zaczęła paranoizować, że może się już mniej podoba Zenkowi, czy może nawet wcale, Zula uznała to za objaw niepodobania się sobie samej, a Zoja poszła dalej, że to może być przyczyna zazdrości, która też jest odmianą paranoi...
      tak więc Twój komentarz był jakby nie na temat i właściwie to mogłem swoją odpowiedź ograniczyć do pierwszego akapitu... no, ale dlaczego mamy sobie nie pogadać, nawet nie na temat?...
      i teraz mnie zaciekawiło to, co napisałaś i przyznam, że nie wiem, czy facet może to wyczuć, że ona się sobie mniej podoba... jak jest empatycznym bystrzakiem, to może wyczuje, ale mam spore wątpliwości... natomiast prędzej wyczuje zazdrość z jej strony... i teraz, jak o tym sobie nie pogadają, to ona może go zacząć nękać tą swoją zazdrością... a jak to się dalej zacznie tak rozwijać, rozkręcać, to w skrajnym przypadku może się wkurzyć i faktycznie ją zdradzić, bo skoro ona "wie lepiej", to czemu nie?... albo ją po prostu zostawi, bo co on się będzie z wariatką szarpał?...
      natomiast z pewnością zacznie tracić nią zainteresowanie, jeśli ona przestanie dbać o siebie, bo to się po prostu widzi, nie trzeba żadnej empatii do tego... ale jak z kolei nie widzi, to może znaczyć, że już wcześniej zaczął tracić nią zainteresowanie z jakichś tam powodów... możliwych sytuacji może być naprawdę sporo, wszystkich nie damy rady omówić...
      rzecz jasna z Tobą to nie ma nic wspólnego, tak sobie tylko teoretyzujemy dla sportu...

      Usuń
    4. Taki sport to ja lubię. Nie dostaje człowiek zadyszki, serce mu nie łomocze i pot nie leje się strumieniami :-)

      Usuń
  11. Zazdrość (zwłaszcza przy pornografii) zwykle pojawia się w wyniku niskiej samooceny to akurat prawda, ale... Ktoś jeszcze w czasach internetu czyta takie pisemka? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kult nośnika papierowego obejmuje głównie książki i komiksy, ale czasopisma wszelakie jeszcze funkcjonują, więc opowiadanko nie wydaje się być jeszcze tak bardzo anachroniczne... co prawda porno to ja już dawno nie widziałem w sprzedaży, ale takie z gołymi panienkami /bynajmniej żadne porno, nie mylmy pojęć/ jeszcze się spotyka, istnieją na rynku...

      Usuń
  12. Dziewczyny gadają z sensem, o dziwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze, że Karyna zdążyła odłożyć ten telefon, bo Zulka przestaje gadać z sensem, gdy go ktoś dotyka :D

      Usuń