04 lipca 2025

OPERATYWKA

Czarownice, czyli wiedźmy można sobie dzielić według różnych kryteriów, może być takim na przykład główne źródło utrzymania. Jedne to profesjonalistki, drugie to pasjonatki, które na płacenie rachunków zarabiają jakoś inaczej. Ale to wcale nie znaczy, że pierwsze lepiej czarują, bo ich wrogiem jest rutyna, zaś te drugie mają po swojej stronie wiele świeżości. Poza tym te drugie również nie odrzucają okazji, aby zarobić coś magią na boku. Wiele też wspiera nią swoje główne zajęcie, choćby taka Kaśka, pierwsza rakieta rehabilitacji, do której to ustawiają się długie kolejki szczodrych połamańców. Bynajmniej nie jest szarlatanką, uczciwie czaruje magią realną.
Jednak zawodowe wiedźmy mają to do siebie, że wielu pieniądze padają na mózg, zalewają oczy niczym lubrykant sromowy, stają się pazerne nad wyraz, co niejedną zresztą zgubiło. Doświadczyła tego Roxy, która kiedyś to próbowała wstąpić na taką właśnie ścieżkę kariery. Dupę jej uratowała Anita, jej najlepsza psiapsia od czasów jeszcze przedszkolnych, która zauważyła, że coś tu jej zdaniem jest nie tak. Rzecza jasna nie stało się to od razu, to tak nie działa. Trochę to musiało potrwać, żeby Ruda zobaczyła kanał, do którego zmierza, żeby zechciała coś zmienić. Bywały chwile, gdy cała przyjaźń obu pań wisiała na włosku, ale przetrwała tą próbę, zaś kontrola nad sytuacją wróciła na swoje miejsce. Jednak przez parę lat zawodowego czarowania Roxy zdążyła uzbierać pewną sumę dutków, za którą założyła własną firmę innego rodzaju. Co prawda do jej rozwinięcia, jak każdej zresztą firmy, również konieczna jest pewna doza pazerności, ale nie było to już takie szaleństwo, jak przedtem. Lisica rozwinęła tą firmę dość szybko. Nie było to co prawda żadne imperium biznesu, mimo to "Latająca miotła" mocno zaistniała na rynku, nie dała się zeń zmieść. Co prawda sprzątać każda może, czasem lepiej lub gorzej, lecz Roxy plus jej dziewczyny robiły to solidnie. Firma krzak stała się drzewem. Niezbyt wielkim, ale przecież szefowa była już wyleczona, umiar przestał być jej obcy, więc rozmiar nie miał znaczenia. Bardzo dużą dla niej podporą jest niejaka Tami, która choć nie jest wiedźmą, ani nawet kryptą, to od samego początku jest jej prawą ręką. W sprawach firmowych Roxy ufa jej wręcz bezgranicznie, bo ta kobieta po prostu nigdy nic nie zawala. Za to lewą jest od paru lat Malina. To jednak już wiemy, cała ta sprawa była już kiedyś omawiana, wiemy dobrze, kim jest Lalka, więc nie ma sensu tego powtarzać. Czas już, aby po tak rozbudowanym wstępie historycznym przejść do bieżących wydarzeń.
Było to wczesne popołudnie, gdy w bazie "Latającej Miotły", niewielkim budynku wynajmowanym na przedmieściach, w pokoju szefowej zebrała się trójka pań. Roxy, Tami oraz Malina, której ulubiona mina słodkiej idiotki była tym razem miną poważnie skupionej słodkiej idiotki. Ruda na wstępie zagaiła właśnie do niej:
- Lalka, przegięłaś trochę z tym zaklęciem. Za mocno.
- Nie miałam innej opcji. Dedlajn nas maca po dupie, zaraz nam ją wyrucha. Musiałam dziewczyny trochę podkręcić. 
- Trochę? Widziałam dziś rano to twoje trochę. One zapierdalają jak chiński kucharz żabowe siusiaki tasakiem. To nie jest sposób na dobrą robotę, tylko na wykończenie pracownika. Teraz będę musiała dać im tydzień wolnego, żeby doszły do siebie.
Malina nagle zmieniła ton, a minę na minę potulnej słodkiej idiotki.
- Przepraszam. Może faktycznie straciłam wyczucie.
Tym razem Roxy zmieniła ton, coś w niej puściło.
- Nie, to ja cię przepraszam. Byłaś bliżej, widziałaś więcej. Ja zajrzałam tam tylko na chwilę, nie spojrzałam dokładnie, ile jest jeszcze do zrobienia. Tami, chcesz coś powiedzieć?
- Nie, raczej nie. Byłam na tym obiekcie tylko na początku, ale jak widziałam, to jest naprawdę ciężki obiekt do roboty. Nawet miałam wątpliwości co do terminu.
Ruda podsumowała:
- Dobrze, już wszystko wiem. Zrobimy tak. Ja jutro nie mam kiedy tam jechać. Zajrzycie tam rano obie razem. Ty się Tami przyjrzysz, jak wygląda sytuacja, potem powiesz Lalce, jak ma to zaklęcie ustawić. Mamy dwa dni do odbioru roboty. Bo może jest tak, że nie trzeba odpuścić, tylko jeszcze bardziej podkręcić? Rzut na taśmę jakby. Resztę dnia działacie według swoich procedur. Teraz chwila przerwy, a potem wam opowiem, co też zabawnego się dzisiaj zadziało. Na razie luz, wolno palić.
Tami sięgnęła do zanadrza ze słowami:
- E-papierosów się nie pali, tylko wapuje.
- Wiem. To miał być głupi żart taki. Tylko kompletny, nieuleczalny debil nazywa używanie e-papierosów paleniem. Ja tytoniu nie praktykuję, ale to akurat wiem. Ziele też można wapować, tylko troszkę inna jest maszynka do tego.
- Z tego mojego ustrojstwa też można, ale olejek.
Zaś po przerwie Roxy oznajmiła:
- Byłam na spotkaniu, potem na lunchu z tym dyrektorem hotelu, co wam ostatnio wspominałam. Kroi się spore zamówienie, bo tam jakiś remont był, czy coś. Jutro jadę to obejrzeć. Tylko jest taka sprawa, że najpierw ma być przetarg, to zaś oznacza, że trzeba opracować ofertę. Lalka?
- Aha. Znaczy, że ja?
- Prawie. Razem to zrobimy. To znaczy nie zrobimy. Nic nie zrobimy, bo jest pewne obejście tego całego zamieszania.
Ruda wykonała efektowną pauzę i zassała łyka coli z puszki. Obie panie, Tami i Malina spojrzały na nią pytająco.
- No?
- Ten przetarg można... No, ten dyrektor tak może zrobić, żeby go nie było, tylko od razu my dostaniemy tą robotę. Pieniądze są, tylko on musi jeszcze pokombinować, ile on sobie może z tego ukraść, skubnąć na boku.
- Tak ci powiedział?
- Nie, no coś ty, centralnie nie tak, to są moje wnioski z tego, co powiedział. Tylko, że jest pewien haczyk.
- Bez haczyka ani rusz.
Tami rzuciła nagle:
- Cicho, nie przerywaj jej.
- Haczyk jest zabawny. Tego też mi wprost nie powiedział, tylko tak mniej wprost, ale przecież nie jestem jakąś jebaną idiotką.
- Chyba nie...
- Lalka, zamknij się! Streszczając przekaz, to mam dać mu dupy.
Zapadła cisza, wreszcie Malina zrobiła minę zawiedzionej słodkiej idiotki, wydęła swoje zmysłowe usta i wyartykułowała:
- Phi! Na takich haczykach wisi pół światowej polityki, wielkiego biznesu, czy czegoś tam jeszcze. Czuję się zawiedziona.
Za to Tami spytała:
- Co chcesz z tym zrobić?
Roxy wstała zza biurka i przeciągnęła się tak, że aż jej się rozpiął guzik od bluzki opiętej na jej prężnym, jędrnym biuście. Wreszcie odpowiedziała pytaniem na pytanie:
- A co mi radzisz?
- To twoja dupa.
- Wiem. Droczę się tylko.
Usiadła z powrotem i uśmiechnęła się wstrząsając włosami.
- Sprawa jest o tyle śmieszna, że ten gamoń nawet mi się podoba. Niestety spóźnił się bidulek. Jeszcze rok temu sama bym go przeleciała z marszu spotykając na ulicy bez żadnych biznesowych gier wstępnych. 
- Gry wstępne to archaizm.
- Lalka, nie mądrzyj się. Ja mówię. A mówię, że czasy się zmieniły. Mam teraz takiego mena, że na innych nie chce mi się nawet bąka puścić. Do tego już doszło.
- Chyba, że mój brat.
- Malina, bo zaraz ci jebnę. Borek jest zastrzeżony. Kręci mnie monstrualnie, mogę mu obciągnąć od ręki, dupą, cipą, japą, na drągu, w pociągu, w przeciągu, uchem, okiem, nosem, ale Nitce nigdy takiego numeru nie wytnę.
Jak pamiętamy, taki numer kiedyś wycięła Mala, zajęło jej to kilka minut, ale sytuacja, okoliczności były tak specyficzne, że Anita, która to widziała nie robiła z tego problemu, uznała, że to było no contest, nie odbyło się wcale.
- To teraz ja spytam, co chcesz z tym zrobić?
- Jak to co? Bierzemy to zlecenie.
- Czy to znaczy, że...
- Malinko, co jest z tobą? Jak kiedyś byłaś u mnie na szkoleniu to zadawałaś mądrzejsze pytania. Bierzemy zlecenie znaczy tylko, że bierzemy zlecenie.
Tami wtrąciła:
- Zdarzały się zlecenia, które zdobywałaś magią, tymi waszymi urokami, czy innymi czarami.
- No, i właśnie. Rzucanie uroków i dawanie dupy to na pewno nie to samo. Tu pierwszy krok wykonał już on. Zauroczył się sam, magią naturalną, ale rzecz jasna nie wie tego. Potem piłka jest moja. Biorę zlecenie, biorę zaliczkę, podpisujemy umowę. Nic tam nie będzie na temat dawania dupy. Wykonujmy zadanie, odbieramy resztę kasy, koniec filmu.
- Będzie draka. Koleś poczuje się wykiwany, bo nie zamoczył, sfrustrowany, zdysonansowany poznawczo. Zapaprze nam opinię na rynku, ciebie uzna za kurwę.
- Na to ostatnie mam akurat wyjebane, ale na nasz wizerunek już nie. Nasza firma jest mega, bo jest mega. Niestety kłamstwo powtórzone ileś tam razy stanie się prawdą, więc przestaniemy być mega. Aby temu zapobiec Pani Wiewióra użyje magii. Już nie mniejszej, naturalnej, bo to za wiele zachodu, tylko realnej. Malina do tablicy! Co zastosujesz?
- Sugestrix odpada, bo wdrukowywanie fikcyjnych wspomnień pukania się z tobą jest zbyt upierdliwe, koronkowa robota, więc pozostaje tylko antyurok. Skasuje mu to odrobinę pamięci, ale to będą bajty bez znaczenia.
- No! Brawo ty. Chociaż z tym sugestrixem to chyba może trochę przesadziłaś. Można szybko wdrukować wspomnienia, tylko takie mgliste raczej. Czy ty, jak się pukasz, to pamiętasz potem detale?
- Czasem tak z grubsza.
- No właśnie. Ale antyurok mimo wszystko jest prostszy. Dobrze, dziewczyny, jest coś jeszcze ze spraw bieżących? Tami? Malina?
- Mam dwie nowe do pracy.
- Po co mi to mówisz? Decyduj sama. Ja nie jestem lękowa, nie muszę wszystkiego kontrolować, od tego mam was. Jak czujesz, że są dobre, to przyjmuj, jak nie, to pogoń. Coś jeszcze?
- Właściwie to już nic.
- To ja mam pytanie. Dlaczego ten nowy pikap tak rzęzi?
- A co cię to obchodzi? Masz nas.
- Jak rzęzi już trzeci dzień, to zaczyna mnie to obchodzić. Na przykład teraz. Co to kurwa w ogóle jest? 
Roxy wstała zza biurka i podeszła do okna.
- Maniek! Zrobisz coś z tą padliną, czy ja mam tam kurwa zejść do ciebie? Nie znasz słowa warsztat? Przepiszesz mi je sto razy i na jutro chcę esemesa.
Gdy zasiadła znów za biurkiem spytała:
- Co się z wami wszystkimi dzisiaj wyprawia takiego dziwnego? Pierwszy dzień w robocie, czy co? Jak się porządnie was nie zjebie, to cały dzień wszyscy jakoś tak chujowo chodzą.
- Lato szefowo, lato.
- Aha. Jak lato, to nie było pytania. Ale kurwa żesz jego wewte lub ftamte tak ma nie być. Kocham was, ale teraz wypierdalajcie mi stąd. Koniec dotykania się cipami.
Nagle zadzwonił telefon, ten służbowy:
- Latająca miotła, słucham?
- ...
- Tak, robimy w bieliźnie jak jest bardzo gorąco. Sprzątamy też magazyny bieliźniarskie. Mimo wszystko jednak nasze pracownice używają majtek służbowych. Ale chyba nie o to panu się rozchodzi, tak? Dobrze pana sensuję?
- ...
- No. To dogadaliśmy się, znaczy nie dogadaliśmy się. Pa.
Roxy odłożyła telefon ze słowami:
- Bujaj się obleśna kutasino. Idź se do agencji, od naszych dupek wara. Aha, Malinko. Zobacz w jakim stanie dziewczyny mają ciuchy robocze. Jakoś muszą wyglądać, tak? Niech każda zgłasza, to dostanie wymianę jakby co. Nie ma co za bardzo oszczędzać, mamy w chuj tych mundurków. Rękawice im od razu wyfasuj nowe. Jeszcze jedno, na tym obiekcie co gadaliśmy weź z banku i wypłać im magiowe gotówką, tak pod stołem, bo pani Ewa jest na urlopie, pojęcia nie mam, jak to się księguje. Nie będę jej się wpieprzać we wte jej tabelki. Chyba, że któraś chce poczekać, ale to już się zorientujesz. Stefanowi też wypłać za te trzy dni, co jechał na zaklęciu dopingowym. Kartę masz, bo wczoraj nie oddałaś. Tami, a ciebie poproszę, żebyś kupiła słuchawkę do prysznica, tego naszego tu. Ale już tu nie wracaj, jutro się ją przykręci. Tu masz pieniądze na to, nie wiem ile takie coś kosztuje.
Malina z miną zadumanej słodkiej idiotki zaczęła macać się po kieszeniach szortów.
- Mam kartę? Tak, chyba mam. Nie, na pewno mam.
- Lalka, to nie jest śmieszny żart. Ale na wszelki wypadek mi ją pokaż. Nie patrz tak na mnie, wiem że ty nigdy nic nie gubisz. Ale dziś w to gorąco każda się może zakręcić.
Gdy Malina i Tami wyszły już z gabinetu Lisica zarzuciła swoje arcyzgrabne nogi na biurko, rozpięła kolejny guzik bluzki, sięgnęła po puszkę z dość ciepłą już colą i westchnęła:
- Ale mam wojsko kurwa.
Po czym przystąpiła do wnikliwego oglądania na służbowym laptopie nowej, promocyjnej oferty zaczepno obronnej bielizny bojowej marki Miss Pitsch, której to firmy była stałą, lojalnie abonamentowaną klientką ze złotą kartą premium.


4 komentarze:

  1. Bielizna bojowa brzmi groźnie, raczej z pasem cnoty mi się kojarzy.
    A czy jest jakiś wykaz zaklęć i czarów, antyuroków itd. Bo to mnie interesuje najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie się taka bielizna kojarzy raczej z BDSM, co akurat pasuje do Roxy, bo ona lubi czasem takie zabawy...
      nie ma takiego ogólnego, centralnego wykazu zaklęć żadnego rodzaju, co najwyżej ktoś mógł spisać sobie znane... to jest zwykle praktykowane w początkowym okresie, w czasie szkolenia, takie ściągawki... czasem się grupuje, dzieli zaklęcia na rodzaje: na przykład uroki, klątwy i zaklęcia pomocowe, ale to nigdy nie jest kompletne, bo są zaklęcia nie pasujące do żadnej szufladki, albo pasujące do paru naraz... nasze wiedźmy jednak nie używają takich spisów, wszystkie zaklęcia, które im przekazała Ciocia Lala lub które wynalazły same są jedynie w pamięci białkowej - mózgowej, choć być może któraś ma takie ściągawki z wcześniejszych lat... wiele zaklęć, technik jest zapominanych, potem wynajdywanych na nowo, sytuacja w tym temacie jest dość dynamiczna... poza tym wiele zaklęć jest personalizowanych: daną wersję może używać tylko jedna osoba, u innych może nie działać, trzeba ją przerobić... dodajmy jeszcze zaklęcia złożone, improwizowane na jedną okazję... bywają też zaklęcia, które działają tylko w określonych warunkach czasoprzestrzennych... są też zaklęcia lokalne, w innych miejscach nieznane... to wszystko pokazuje, jak skomplikowana jest cała ta sprawa... istnieje coś takiego, jak Teoria Magii, ale ta wiedza nigdy nie jest domknięta i kompletna...

      Usuń
  2. Znam takie „Latające Miotły” w realu. Tylko zamiast różdżek mają listy zakupów, a zamiast antyuroków – zdolność ogarnięcia życia między 7:00 a 23:00 z godnością i poczuciem humoru.
    Magia istnieje – tylko trzeba umieć ją rozpoznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzy z pięciu naszych bohaterek pracuje z miotłami: dwie w firmie "L.M." i jedna w klubie Oktagon, być może to jest tak, że misja czarownic polega na sprzątaniu świata... czwarta też pracuje w Oktagonie, ale w innej roli, za to czasem jej się zdarza po pracy stłuc jakiegoś złola, czyli też w pewnym sensie sprząta...

      Usuń