- Czy to znaczy, że...
- To znaczy, że...
Nie dokończył, bo nagle coś huknęło na korytarzu.
- Co to było?
- Nic. Pewnie Zofia dynamicznie zamknęła drzwi do trójki.
- To ja idę na obchód pacjentów.
- A ja idę po testy, maseczki i spadam do Zoe. Ale jeszcze coś mi miałeś wyjaśnić z tymi badaniami grypowiczów.
- Aha, te badania. Chyba sama się domyśliłaś, że jedynka i dwójka to nie grypa, tylko ten najnowszy koronawynalazek. Tak w ogóle, to nam to niczego nie zmienia. W ośrodku tym bardziej czerwony reżim zakaźny, a lek trzeba i tak wypróbować, co by im nie było.
Doc chwycił swój niezbędnik lekarski i ruszył na obchód. Zanim wszedł do jedynki coś przykuło jego uwagę przy drzwiach trójki. Gdy bliżej się temu przyjrzał, okazało się, że jest to telewizor.
...
- To znaczy, że...
Nie dokończył, bo nagle coś huknęło na korytarzu.
- Co to było?
- Nic. Pewnie Zofia dynamicznie zamknęła drzwi do trójki.
- To ja idę na obchód pacjentów.
- A ja idę po testy, maseczki i spadam do Zoe. Ale jeszcze coś mi miałeś wyjaśnić z tymi badaniami grypowiczów.
- Aha, te badania. Chyba sama się domyśliłaś, że jedynka i dwójka to nie grypa, tylko ten najnowszy koronawynalazek. Tak w ogóle, to nam to niczego nie zmienia. W ośrodku tym bardziej czerwony reżim zakaźny, a lek trzeba i tak wypróbować, co by im nie było.
Doc chwycił swój niezbędnik lekarski i ruszył na obchód. Zanim wszedł do jedynki coś przykuło jego uwagę przy drzwiach trójki. Gdy bliżej się temu przyjrzał, okazało się, że jest to telewizor.
...
Gdy wieczorem Doc wszedł do sypialni, Sue leżała całkiem naga na łóżku z rozchylonymi udami i robiła selfie. Spojrzał na nią i spytał:
- Czy możesz przestać na chwilę?
- Rozumiem, że chcesz pogadać o pracy?
- Jakże ty mnie dobrze rozumiesz. Tak, musimy zamknąć jakoś ten dzień, a twoje czynności nieco mnie...
- Dekoncentrują. Dobrze, zaczynaj.
- Czy możesz przestać na chwilę?
- Rozumiem, że chcesz pogadać o pracy?
- Jakże ty mnie dobrze rozumiesz. Tak, musimy zamknąć jakoś ten dzień, a twoje czynności nieco mnie...
- Dekoncentrują. Dobrze, zaczynaj.
Sue odłożyła telefon na bok, usiadła na posłaniu i okrywszy się dość niedbale kocem spojrzała na Doca w niemym oczekiwaniu.
- Obiekty numer jeden i dwa mają grzecznie leżeć. Rano zmierzysz im rutynowo gorączkę, pozakładasz wenflony i podasz nasz lek. Jedynka właściwie nie ma żadnych objawów, ale dwójka wygląda nieco gorzej. Nie jest jednak tragicznie.
- Co z Alim?
- Alim?
- Tak go nazwałam dla wygody.
- Ale czemu Ali?
- Bo krótkie.
- Więc może po kolei. Z nim to samo: wenflon i lek. Ale to jeszcze nie koniec. Czy jutro też planujesz odstawić tą szopkę ze strojem Siostry Gorące Wargi?
- Masz jednak z tym jakiś problem.
- Problem jest, ale nie tam, gdzie może ci się wydawać.
- Intrygujące doktorku.
- Wiesz, co to jest must?
- Musti, taki kotek ze starej kreskówki.
- Kompletnie nie to. Must to jest taki stan w który wpadają słonie podczas samczej rui. Właściwie to nawet nie jest ruja, to jest po prostu amok na skutek nagłego wzrostu poziomu testosteronu. Takie słonisko atakuje wszystko dookoła.
- Czy nasz Ali ma taki must?
- Nie aż tak, trochę teraz przesadziłem, aby oddać powagę sprawy. Testosteronu co prawda mu nie sprawdzałem, tylko tak zbadałem go ogólnie, ale choć zachowywał się spokojnie, to był naprawdę mocno pobudzony. Zresztą widziałaś podgląd jego pokoju.
- Albo się modli, albo łazi od ściany do ściany.
- Ten ban na telewizor to był twój pomysł?
- Nie. To już była samodzielna inicjatywa salowej Zofii w ramach pedagogiki specjalnej. Sama się mocno uśmiałam, jak zobaczyłam ten telewizor za drzwiami.
- Dobra, oddasz mu jak zasłuży, ale wróćmy do sprawy. Ja po prostu nie chcę, byś wchodziła do niego sama. Pamiętaj, że oprócz napalenia to on cię mocno nienawidzi.
- Spróbowałby mnie dotknąć.
- Nie bądź taka pewna siebie. Zresztą nawet jeśli ty go uszkodzisz to dla nas jeszcze gorszy kłopot. Wchodzisz razem z Zofią i to jest polecenie służbowe siostro Sue, nie podlega negocjacjom.
- Będzie jeszcze ciekawiej. Dołączy do nas Zoe, opowiedziałam jej wszystko i weźmie udział w zabawie. Widziałeś ją, laska jest jak trzeba. Czy to już jest koniec odprawy wieczornej? Czy mogę już pana pocałować doktorku?
Mówiąc ostatnie zdania Sue powstała na baczność. Ale Doc się odsunął i wstrzymał ją gestem dłoni mówiąc:
- Jeszcze pytanie. Skąd bierzecie takie ciuchy na wyspie?
Sue ukucnęła i rozpinając mu spodnie odparła:
- To już są nasze babskie tajemnice.
...
Następnego dnia jedli śniadanie w dyżurce:
- Wszystko widziałem na ekranie.
- Podobało się?
- Siostra Ratched super, ale Zoe to już żywy ogień.
- Taka miała być, jak kotka w rui.
- Widziałem, widziałem to jej zmysłowe ocieranie się o niego, niby przypadkiem, szkoda że mu cycków nie pokazała.
- Co innego mu pokazała, włącz replay. Tu, tu, właśnie tu. Widzisz? Kamera dokładnie nie pokazuje z tej strony, ale zwróć uwagę, co się dzieje, gdy on siedzi, a ja mu podaję lek przez wenflon. Zobacz, Zoe stawia tu nogę na krześle obok i poprawia pończochę. To był moment, gdy sama miałam kłopot, by nie wybuchnąć śmiechem.
- To nie jest mobbing, to jest już sadyzm.
- Nikt go nie tknął przecież.
- Tak, Zofia tylko pokazała palcem i już wykonał "padnij". Pojęcia nie mam, jak tak można zgnoić faceta w niecałe półtorej doby bez użycia przymusu bezpośredniego.
- Faceta? To przecież kompletna ciota. Ty zupełnie nie rozumiesz psychiki takich typów. Mocni są tylko w grupie z kałachami.
- No nie, nie tak. Przecież to nie jest żaden szmatogłowy bojownik dżihadu, tylko jakiś książę, inna sfera zupełnie.
- Zgoda. W jego przypadku to jest ochrona za plecami. Ale to jest tylko różnica przedstawień, istota sprawy jest jednak taka sama. Wystarczy na takiego huknąć i już ma pełne gacie. Jutro będzie jeszcze ciekawiej.
- Coś znowu jeszcze wymyśliła?
- To już jest pomysł Zoe. Czy przyjrzałeś się kiedyś Zofii uważnie? Kawał baby, co? Ale ona wcale nie jest tęga, tylko po prostu duża. Bardzo dorodna kobieta, żaden herod, tylko naprawdę sexy dupa.
- No, powiedzmy. Odkąd jesteśmy razem to jakoś mało zwracam uwagę na seksowność innych dup, skupiam się na tobie raczej, do tego w czasie wolnym przeważnie.
- To teraz zwróć uwagę mój pracusiu. Pomysł Zoe jest taki, żeby ubrać ją w stylu "dominatrix", wręczyć pejcz i...
- Chyba nie będzie go tłuc? Nie zgadzam się.
- Po co? Walnie raz w słół i Ali sam pod niego wejdzie.
- Pamiętasz "siatkarkę"? Może tak ją do kompletu?
- Yoo-Yoo? Znam ją, ale ona się nie nadaje. Za nerwowa jest, od razu gościa strzeli w japę. Wtedy naprawdę będą kłopoty.
- Ja tylko żartowałem. Ale żeby uniknąć kłopotów, to dziś trzeba gościa wyprowadzić do sali rekreacyjnej na dwie godziny. Niech się trochę porusza, wybiega na bieżni, pokica na steperze, niech się trochę rozładuje. Nie jest zakaźny jak grypiarz, czy koroner, więc można to zrobić. I oddaj mu ten telewizor.
- To ma już obiecane. Jak kibel porządnie u siebie umyje. Tylko mu zablokuję kanały erotyczne. Za dużo szczęścia na raz by było.
- Co za złośliwa suka.
- To co, idziemy do pracy?
...
Tego dnia jednakże zbyt wiele tej pracy nie było. Tyle tylko, co przygotować jedynie trzy małe pakiety leku do sprzedaży. Komu? To już była sprawa pana Hagena. Niemniej jednak trochę czasu zajęło, gdyż Doc wszystko sprawdzał po kilka razy. Popołudnie również było dość leniwe, więc Sue pojechała do Zoe, zaś Doc już po obchodzie pacjentów krzątał się po Labie wykonując różne kompletnie zbędne czynności. Ale jako nałogowiec po prostu źle się czuł bez jakiegoś zajęcia. Za to wieczorem Sue wyciągnęła go na romantyczny spacer nad morze. Jednak upojne chwile na skalistej plaży przerwało im nagle światło latarki i ostry krzyk:
- Stać! Ręce tak, żebym je widział!
Po chwili oświetlił ich drugi snop, a do ich uszu dobiegł znajomy, charakterystyczny głos Maksa:
- Przecież to nasi, daj spokój.
- Identyfikatory!
- Wyluzuj, to siostra Sue i pan doktor. Naprawdę przepraszamy państwa za to przykre nieporozumienie.
Tu odezwała się Sue:
- Przecież nic się takiego nie stało. Twój kolega bardzo zdrowo zareagował. To był nasz błąd, że nie zgłosiliśmy wam tego wyjścia po zmroku. Jak ci na imię kolego?
- Wadim.
- Jutro wasz szef, pan Sato dowie się, że pan Wadim jest dobrym pracownikiem. A ty Maks kiedy do nas zajrzysz?
- Jakoś tak jutro po południu. Nockę mam dziś.
Gdy ochrona odeszła Doc zapytał:
- Po co Maks ma do nas zaglądać?
- Bo będzie miał do ciebie sprawę. A sprawa jest dość ważna, tylko ja ci zapomniałam wcześniej powiedzieć.
- Czyli?
- Będzie cię prosił, żebyś został jego świadkiem.
- Jakim znowu świadkiem?
- Nie rozumiesz? Zoe i Maks biorą ślub.
TO BE CONTINUED...
- Obiekty numer jeden i dwa mają grzecznie leżeć. Rano zmierzysz im rutynowo gorączkę, pozakładasz wenflony i podasz nasz lek. Jedynka właściwie nie ma żadnych objawów, ale dwójka wygląda nieco gorzej. Nie jest jednak tragicznie.
- Co z Alim?
- Alim?
- Tak go nazwałam dla wygody.
- Ale czemu Ali?
- Bo krótkie.
- Więc może po kolei. Z nim to samo: wenflon i lek. Ale to jeszcze nie koniec. Czy jutro też planujesz odstawić tą szopkę ze strojem Siostry Gorące Wargi?
- Masz jednak z tym jakiś problem.
- Problem jest, ale nie tam, gdzie może ci się wydawać.
- Intrygujące doktorku.
- Wiesz, co to jest must?
- Musti, taki kotek ze starej kreskówki.
- Kompletnie nie to. Must to jest taki stan w który wpadają słonie podczas samczej rui. Właściwie to nawet nie jest ruja, to jest po prostu amok na skutek nagłego wzrostu poziomu testosteronu. Takie słonisko atakuje wszystko dookoła.
- Czy nasz Ali ma taki must?
- Nie aż tak, trochę teraz przesadziłem, aby oddać powagę sprawy. Testosteronu co prawda mu nie sprawdzałem, tylko tak zbadałem go ogólnie, ale choć zachowywał się spokojnie, to był naprawdę mocno pobudzony. Zresztą widziałaś podgląd jego pokoju.
- Albo się modli, albo łazi od ściany do ściany.
- Ten ban na telewizor to był twój pomysł?
- Nie. To już była samodzielna inicjatywa salowej Zofii w ramach pedagogiki specjalnej. Sama się mocno uśmiałam, jak zobaczyłam ten telewizor za drzwiami.
- Dobra, oddasz mu jak zasłuży, ale wróćmy do sprawy. Ja po prostu nie chcę, byś wchodziła do niego sama. Pamiętaj, że oprócz napalenia to on cię mocno nienawidzi.
- Spróbowałby mnie dotknąć.
- Nie bądź taka pewna siebie. Zresztą nawet jeśli ty go uszkodzisz to dla nas jeszcze gorszy kłopot. Wchodzisz razem z Zofią i to jest polecenie służbowe siostro Sue, nie podlega negocjacjom.
- Będzie jeszcze ciekawiej. Dołączy do nas Zoe, opowiedziałam jej wszystko i weźmie udział w zabawie. Widziałeś ją, laska jest jak trzeba. Czy to już jest koniec odprawy wieczornej? Czy mogę już pana pocałować doktorku?
Mówiąc ostatnie zdania Sue powstała na baczność. Ale Doc się odsunął i wstrzymał ją gestem dłoni mówiąc:
- Jeszcze pytanie. Skąd bierzecie takie ciuchy na wyspie?
Sue ukucnęła i rozpinając mu spodnie odparła:
- To już są nasze babskie tajemnice.
...
Następnego dnia jedli śniadanie w dyżurce:
- Wszystko widziałem na ekranie.
- Podobało się?
- Siostra Ratched super, ale Zoe to już żywy ogień.
- Taka miała być, jak kotka w rui.
- Widziałem, widziałem to jej zmysłowe ocieranie się o niego, niby przypadkiem, szkoda że mu cycków nie pokazała.
- Co innego mu pokazała, włącz replay. Tu, tu, właśnie tu. Widzisz? Kamera dokładnie nie pokazuje z tej strony, ale zwróć uwagę, co się dzieje, gdy on siedzi, a ja mu podaję lek przez wenflon. Zobacz, Zoe stawia tu nogę na krześle obok i poprawia pończochę. To był moment, gdy sama miałam kłopot, by nie wybuchnąć śmiechem.
- To nie jest mobbing, to jest już sadyzm.
- Nikt go nie tknął przecież.
- Tak, Zofia tylko pokazała palcem i już wykonał "padnij". Pojęcia nie mam, jak tak można zgnoić faceta w niecałe półtorej doby bez użycia przymusu bezpośredniego.
- Faceta? To przecież kompletna ciota. Ty zupełnie nie rozumiesz psychiki takich typów. Mocni są tylko w grupie z kałachami.
- No nie, nie tak. Przecież to nie jest żaden szmatogłowy bojownik dżihadu, tylko jakiś książę, inna sfera zupełnie.
- Zgoda. W jego przypadku to jest ochrona za plecami. Ale to jest tylko różnica przedstawień, istota sprawy jest jednak taka sama. Wystarczy na takiego huknąć i już ma pełne gacie. Jutro będzie jeszcze ciekawiej.
- Coś znowu jeszcze wymyśliła?
- To już jest pomysł Zoe. Czy przyjrzałeś się kiedyś Zofii uważnie? Kawał baby, co? Ale ona wcale nie jest tęga, tylko po prostu duża. Bardzo dorodna kobieta, żaden herod, tylko naprawdę sexy dupa.
- No, powiedzmy. Odkąd jesteśmy razem to jakoś mało zwracam uwagę na seksowność innych dup, skupiam się na tobie raczej, do tego w czasie wolnym przeważnie.
- To teraz zwróć uwagę mój pracusiu. Pomysł Zoe jest taki, żeby ubrać ją w stylu "dominatrix", wręczyć pejcz i...
- Chyba nie będzie go tłuc? Nie zgadzam się.
- Po co? Walnie raz w słół i Ali sam pod niego wejdzie.
- Pamiętasz "siatkarkę"? Może tak ją do kompletu?
- Yoo-Yoo? Znam ją, ale ona się nie nadaje. Za nerwowa jest, od razu gościa strzeli w japę. Wtedy naprawdę będą kłopoty.
- Ja tylko żartowałem. Ale żeby uniknąć kłopotów, to dziś trzeba gościa wyprowadzić do sali rekreacyjnej na dwie godziny. Niech się trochę porusza, wybiega na bieżni, pokica na steperze, niech się trochę rozładuje. Nie jest zakaźny jak grypiarz, czy koroner, więc można to zrobić. I oddaj mu ten telewizor.
- To ma już obiecane. Jak kibel porządnie u siebie umyje. Tylko mu zablokuję kanały erotyczne. Za dużo szczęścia na raz by było.
- Co za złośliwa suka.
- To co, idziemy do pracy?
...
Tego dnia jednakże zbyt wiele tej pracy nie było. Tyle tylko, co przygotować jedynie trzy małe pakiety leku do sprzedaży. Komu? To już była sprawa pana Hagena. Niemniej jednak trochę czasu zajęło, gdyż Doc wszystko sprawdzał po kilka razy. Popołudnie również było dość leniwe, więc Sue pojechała do Zoe, zaś Doc już po obchodzie pacjentów krzątał się po Labie wykonując różne kompletnie zbędne czynności. Ale jako nałogowiec po prostu źle się czuł bez jakiegoś zajęcia. Za to wieczorem Sue wyciągnęła go na romantyczny spacer nad morze. Jednak upojne chwile na skalistej plaży przerwało im nagle światło latarki i ostry krzyk:
- Stać! Ręce tak, żebym je widział!
Po chwili oświetlił ich drugi snop, a do ich uszu dobiegł znajomy, charakterystyczny głos Maksa:
- Przecież to nasi, daj spokój.
- Identyfikatory!
- Wyluzuj, to siostra Sue i pan doktor. Naprawdę przepraszamy państwa za to przykre nieporozumienie.
Tu odezwała się Sue:
- Przecież nic się takiego nie stało. Twój kolega bardzo zdrowo zareagował. To był nasz błąd, że nie zgłosiliśmy wam tego wyjścia po zmroku. Jak ci na imię kolego?
- Wadim.
- Jutro wasz szef, pan Sato dowie się, że pan Wadim jest dobrym pracownikiem. A ty Maks kiedy do nas zajrzysz?
- Jakoś tak jutro po południu. Nockę mam dziś.
Gdy ochrona odeszła Doc zapytał:
- Po co Maks ma do nas zaglądać?
- Bo będzie miał do ciebie sprawę. A sprawa jest dość ważna, tylko ja ci zapomniałam wcześniej powiedzieć.
- Czyli?
- Będzie cię prosił, żebyś został jego świadkiem.
- Jakim znowu świadkiem?
- Nie rozumiesz? Zoe i Maks biorą ślub.
TO BE CONTINUED...
Ten Ali to zejdzie na zawał, a nie od wirusa, a jak nie na zawał, to mózg mu zlasuje od oglądania TV, bo pewnie tam tylko publiczną odbierają...
OdpowiedzUsuńnadmiar testosteronu faktycznie zwiększa ryzyko zawału, ale to w dłuższym okresie czasu... tu, jak się dziewczyny za bardzo rozbrykają, może raczej grozić jakaś poważniejsza psychiatria...
Usuńco do telewizji, to taki magnat, jak pan Hagen raczej powinien dysponować szerszymi możliwościami odbioru różnych telewizji świata, także publicznych, być może nawet TVP Polonia tam dociera?...
Jakbyś w paru momentach zrobił wstawki hard porno, to aspirowałbyś do miana ucznia Eda Lee... Może warto przeczytać?
OdpowiedzUsuńnawet o soft porno się nie ocieram i raczej mam zamiar się tego trzymać :)
UsuńJak tak dalej pójdzie to w finale wszyscy powinni umrzeć.
OdpowiedzUsuńtego nie można wykluczyć, ale to też oznaczałoby brak DRUGIEGO SEZONU, bo nie byłoby o kim pisać...
UsuńJak zwykle wciągający rozdział, muszę przyznać, że moment w którym Maks dowiaduje się że będzie świadkiem na ślubie jest całkiem zabawny, bo to takie nie codzienne okoliczności :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs: czytanko.pl
uściślijmy, że to Maks się żeni, a Doc ma być świadkiem, ale rozumiem, że to taka pomyłka z pośpiechu była...
Usuńwłaśnie na tym polega ten chwyt, na wprowadzeniu niespodzianego motywu familijnego, ale bez pośpiechu, /spoiler!/ do chwili ślubu jeszcze się co nieco będzie "działo", takiego raczej niefamilijnego :D
A ja się już w tym pogubiłam, bo...nie nadążyłam.
OdpowiedzUsuńJeden się żeni -kto z kim? po co ? dlaczego?
a czy po ślubie będzie wesele???
wtedy wszyscy od wszystkich się pozarażają
więc szczepionka Doc będzie rozchwytywana;
oj, nie wiem;;; nic nie wiem więc chyba piszę głupoty :)
było czytać powoli i w skupieniu...
Usuńale wyjaśnię również powoli i cierpliwie:
- żeni się Maks, pracownik ochrony, z Zoe, pracownicą działu gospodarczego, przy okazji psiapsiółą Sue...
- "niektóre pary tak już mają, że chcą sobie wziąć ślub" /to cytat z następnego odcinka/...
- po ślubie zwykle jest jakieś wesele, nawet symboliczne, ale na razie nie ma jeszcze pewności, czy ten ślub się odbędzie...
- na wyspie nie ma epidemii, są tylko jak na razie dwa wykryte przypadki, które grzecznie leżą w izolatkach...
- to NIE JEST szczepionka, wróć do miejsca, gdzie jest to wyjaśnione...
i jak, lepiej już? :)
Lepiej; idę czytać dalej ...
Usuń