18 października 2022

OSTATNI NIEOSTATNI FACET MALINY

- Masz dobry gust szwagierko.
- Do mnie mówisz?
Zadając to pytanie Malina spojrzała na Anitę, która jednak na nią nie spojrzała, bo studiowała bacznie bardzo układ fusów od wypitej właśnie yerby. Ale na pytanie odpowiedziała:
- Przecież nie do tego kubka.
- Zawsze lubiłam połączenie żółtego z niebieskim.
- Ale ja nie mówię o twoich majtach, które mi tak demonstrujesz swoim bezwstydnym rozkrakiem na kanapie.
- To o czym?
- Raczej o kim. O facetów mi chodzi.
- O którego? Bo u mnie ta sytuacja od półtora roku jest taka dość dynamiczna, że tak się wyrażę po wikańsku tak jakby.
- Ten ostatni. Ten tydzień temu, co cię widziałam.
- To nie ostatni.
- To tego chyba nie widziałam.
- Ale ten przedostatni faktycznie był nader fajny. Zerżnął mnie po gestapowsku, aż mi w uszach taśtaś gęgało, a tego akurat wtedy chciałam. Bo ostatni nie był fajny. Znaczy nie wiem, jaki był, bo nic nie było. Podczas wstępnej gadki wypruł się, że jest za życiem.
- Ekolog? To chyba dobrze?
- Może też i ekolog, ale niedobrze. Bo to o takie inne za życiem mu chodziło, według nowomowy. A ja się z takimi gockami nie pukam. Są jakieś zasady, tak? Czyli dobrze powiedziałaś: przedostatni był ostatnim. Ale tak tylko tymczasowo ostatnim, nieostatecznie.
- Ma jakieś imię?
- Coś ty taka dociekliwa nagle?
- Nie, nic. Taka tam małpia ciekawość.
- To w tym kubanie sobie przeczytaj. Bo ja akurat tego nie wiem. Nigdy nie pytam przed, od niedawna też nie pytam po.
- Rozwiniesz? Bo moja małpa jakby się nasterydowała.
- Bo to jest tak, że jak zapytam, a on powie że Jarek, to mnie to odrzuci, nawet gdyby mi się bardzo podobał. Po tamtej historii, co wiesz, pewnie pamiętasz, to ja znielubiłam imię Jarosław.
- No tak, pamiętam tą akcję, przynajmniej szkicowo.
- Fakt, ty wtedy akurat zaczęłaś być z Borkiem. Koincydencja taka wtedy wzięła była zaszła sobie, chronosynklastyczna zaiste do tego wręcz. Wyjechałam - brat singlowy, wróciłam - brat już takim nie pachnie. Nawet nieźle wam idzie do tej pory, jak widzę.
- Bo Borek jest za życiem, ale w tym normalnym po ludzku tego słowa znaczeniu. No, i twój brat jest w ogóle zajebisty. Przy takim facecie dupa sama się robi monogamiczna. Wiedziałam to już przed tym, zanim tego doświadczyłam. Czarownice tak czasem mają, że coś wiedzą, choć mają jeszcze tego nie wiedzieć. Ale opowiadaj dalej, nie przeszkadzaj sobie.
- Że niby co?
- Z tymi imionami jak to jest?
- Nie pytam przed już wiesz dlaczego.
- A po?
- To jest różnie. Jak nie było za dobrze, to też nie pytam, bo po co? Drugiej randki już nie będzie. Jak było dobrze to też nie będzie, ale mimo to wtedy pytam. Tak naprawdę nie wiem dlaczego. Może to moja małpa ciekawska tego chce? A ja od pewnego czasu jestem zerogamiczna, czyli pukanko tak, związek nie. Może kiedyś mi przejdzie, ale na razie jeszcze nie chce. Za to przeszło mi pytanie po, od niedawna nawet wtedy nie pytam. Czyli to, co mówiłam, to już czas przeszły. Teraz nie pytam nigdy.
- Przeszło spontanicznie, czy ma jakąś historię?
- Akurat ma. Wyłażę kiedyś z łóżka, idę pod prysznic, ale jeszcze zapytałam, jak on ma na to jebane imię. Nie chcesz wiedzieć, co mi odpowiedział. Pomyślałam sobie że kurwa ale wtopa. Pukałam się właśnie z Jarkiem, niezła kiła. Ale było fajnie, poza tym to jest inny Jarek, nie tamten. Żeby na przyszłość uniknąć takim akcji postanowiłam nie pytać także po, niezależnie od tego, czy było fajnie, czy nie za bardzo. Czekaj chwilę, do klopa muszę.
Gdy Malina poprawiała makijaż, Anita mruczała coś do kubka po yerbie. Wreszcie oporne fusy przemówiły. Czy raczej wyświetliły imię ostatniego faceta Maliny. Czarownica podjęła decyzję, że jej tego nie powie. Lubiła swoją szwagierkę, więc psucie jej humoru nie byłoby tym, co chciałaby wykonywać.

93 komentarze:

  1. W jakiej koligacji rodzinnej są owe szwagierki???
    szwagierka dla mnie, to siostra męża.
    Gust ma dobry, dużo lepszy od mojego,
    ale i tak wolę męża/kochanka swego;
    niż jej znajomego :)
    A o imię zapytałam, gdy go poznałam;
    to ryzyko wpuszczać do łóżka Incognito :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko się zgadza: Malina jest siostrą Borka, partnera Anity... to jasno widać z tekstu, nie trzeba się cofać do serialu "Grawitacja Ujemna", wystarczy uważnie przeczytać... co prawda Anita i Borek swojego związku nie rejestrowali /na razie, a być może nigdy/, ale to jest kompletnie bez znaczenia...
      a kwestia podejścia Maliny do imion... przy jej obecnej strategii "pukanko tak (i tylko jednorazowe), związek nie" to podejście jest dość logiczne... być może to podejście się zmieni, gdy Malinie się odmieni i zmieni strategię, ale to już jest gdybanie... na razie jest tak jak jest: Malina ma uraz do związków, a czy jej to przejdzie, czy nie, tego już nie wiemy...

      Usuń
    2. "a kwestia podejścia Maliny do imion..."do czasu; dopóty wodę w dzbanie noszą dopóki ucho się nie urwie;
      jak ją jakiś zarazi syfem, to bez imienia, nie tylko dupa blada, ale i wstyd że incognito do łózka wpuszcza do tego jeszcze szukaj w polu dziada, który syfem zaraża.

      Usuń
    3. aha... czyli jak nie znamy imienia, to może mieć syfa, a jak je poznamy, to już mniejsze ryzyko... ciekawa koncepcja, tylko czy to na pewno tak działa?...
      a z tym wstydem to już jakaś chora jazda... wstyd jest wtedy, gdy kogoś boli, z kim taka Malina się pie... itd... a przecież to jej prywatna, osobista dupa, więc jej sprawa... Anitę może trochę to obchodzić, bo to kumpela (bratowa do tego), której Malina sama się zwierzyła, ale jak widać granicy między ciekawością i wścibskością nie przekracza... ale reszta wiochy niech się zajmie własnymi wyrkami zamiast zaglądać do cudzych... to oni niech się wstydzą, że tej granicy uszanować nie potrafią...

      Usuń
    4. Jak złapie HIV-a to już nie tylko jej prywatna sprawa, bo koszta ponosi społeczeństwo. Podobno bezpieczniej z prostytutkami, bo podobne one są obowiązkowo badane, no i one przynajmniej kasę trzepią a nie tak za friko.

      Usuń
    5. nie wiem, skąd się bierze to idiotyczne przekonanie, że jak ktoś się często kocha i często z kimś innym /tylko co to znaczy "często"?/, to robi to bez ładu, bez składu, bez pomyślunku, z byle kim, byle jak i byle gdzie...
      tak czasem się zdarza, ale tylko czasem... przeważnie jednak ludzie mają zdolność i umiejętność selekcji, więc nie robią tego z byle kim, a o bezpieczeństwo też przeważnie dbają, szczególnie kobiety, które obok HIV-a, czy syfa mogą też zachorować na niechciany brzuch...
      a leczenie np. HIV /zachowawcze w tym akurat przypadku/ jest refundowane, ale dla ubezpieczonych, więc w czym problem?... gdy była pierwsza fala zakażeń, kiedyś tam, to może było to bezpłatne dla wszystkich /aczkolwiek z lekami było wtedy jeszcze bardzo krucho, więc to raczej teoria tylko była/, ale teraz sytuacja się zmieniła, o żadnej epidemii mowy nie ma, a same leki zresztą potaniały i nie ma co dramatyzować...
      tylko tu znowu kobiety mają gorzej, bo usunięcia pechowej ciąży /bo nie ma stuprocentowych zabezpieczeń/ nikt im nie zrefunduje, nawet się ubezpieczyć nie można od tego, ale to się zmieni, trzeba myśleć pozytywnie...

      Usuń
    6. oto właśnie mi się rozchodzi...o to "gorzej" ;
      "Jak nie urok, to przemarsz wojsk; syf; kiła i mogiła;
      sraczka, padaczka i kolekcja minerałów;
      a do tego jeszcze ciąża niechciana;
      czy to nie za wysoka cena, za chwileczkę zapomnienia???

      A co do imienia; to imię się zmienia;
      nie jest powiedziane, że raz na zawsze dane.
      W dzisiejszych czasach płeć można zmienić;
      a imienia nie ???

      Usuń
    7. żeby nie było, to ja postępowania Maliny nie oceniam, a tym bardziej jej nie brooonię, skonstruowałem tylko taką postać literacką, nie z sufitu bynajmniej zresztą, a oceniać to niech sobie ocenia Kawiarnia i wcale nie chcę się w to wtrącać...
      ale powiem tylko jedno, powtórzę co już wspomniałem w innym miejscu:
      są takie kobiety, które gdy ostro się przejadą na jednym facecie, to odpuszczają sobie potem wszystkich facetów... nikt od braku "tego sportu" z głodu jeszcze nie umarł, ale wiele osób wariuje...
      Malina zatrzymała się w dobrym miejscu /moim zdaniem/: związki z facetami sobie (na razie?) odpuściła, ale samych facetów nie odpuściła... być może coś tam ryzykuje, selekcjonuje ich zresztą starannie, ale za to zachowa zdrowie psychiczne...
      ...
      no, i widzisz, dogadaliśmy się z tym imieniem... nawet urzędowo można je zmienić: wchodzi do biura Janina, wychodzi Joanna, a czasem Dżoana...
      tak naprawdę, to jest to samo imię etymologicznie, ale taki przykład dobrałem, żeby było śmieszniej :)
      i nic nikogo nie zabolało, może tylko w kieszeni na opłatę skarbową, ale to chyba nie są drogie rzeczy?...
      a życiu nie zmieni się nic, bo ewentualny chłop i tak będzie do niej mówił "Foczko" albo "Bąbelku", LOL...

      Usuń
    8. p.s. sprawdziłem opłatę urzędową w USC za zmianę imienia: 37 złotych... to chyba nie jest wielki majątek, nawet jak na tą bidę, którą nam rządzący neokomuniści zawinszowali ostatnimi czasy...

      Usuń
    9. Mnie się nie chce oceniać Twoje bohaterki; każdy orze jak może; jeden lubi seks jak koń owies, a inny jest aseksualny; nic na to nie poradzisz - taka uroda :)
      No popatrz jakie udogodnienie; 37 złotych... i już nie jestem Aisab tylko Basia :) za czasów mojej młodości trzeba to było robić sądownie;

      Na marginesie podzielę się trudnościami z zapisem imienia matki;
      po II wojnie zrobiono bajzel w papierach i wszystkie [większość] Marianny zaczęto zapisywać jako Marie; po latach narobiło się z tego powodu syfu;
      Rodzeństwo urodzone przed wojną miało imię matki Marianna; a urodzeni po wojnie Maria. Nie dostałabym spadku po Mamie, gdyby majątek miała, bo w mojej metryce urodzenia było Maria, a w jej Marianna.

      Usuń
    10. no, faktycznie... imię zapisane w papierach w dokładnym brzmieniu może być bardzo istotne... bardzo ciekawy przykład...
      ciekaw jestem, czy ta jest z drugim imieniem: mam w metryce, w dowodzie, ale tak naprawdę wcale go nie używam i do wielu dokumentów wcale go nie wpisuję... no, ale teraz rozstrzyga numer PESEL i takie drobiazgi nie mają już znaczenia...

      Usuń
    11. Dopiero teraz zeszłam poniżej [na komentarze] i w związku z tym mam pytanie;
      Piotrze czy masz problem;
      " z patologiczni wyznawcy tylko romantycznie i po bożemu oraz po ślubie ))))))

      PKanalia19/10/22 18:52
      ...i koniecznie myśleć o poczęciu :) "

      powtarzam pytanie ; CZY MASZ Z TYM PROBLEM???
      bo JA NIE !
      Jakie to infantylne; zajmować się cudzą "dupą" kiedy własnej się nie ogarnia; jak suka spuszczona z łańcucha, gdy ma cieczkę:)
      człowiek to nie zwierze i oprócz popędu seksualnego ma jeszcze...rozum; choć widać u niektórych ten rozum zatrzymał się na etapie dojrzewania, dlatego traktuje seks jak chleb powszedni. Bez seksu można żyć, ale bez chleba nie; tak mi się wydaje.
      Teatralną to ja ignoruję, ale widać z Tobą też niepotrzebnie dyskutuję.
      Nie podzielam Twego poglądu na te sprawy, tylko nie potrafię pojąć dlaczego zwróciłeś uwagę Ani;
      PKanalia19/10/22 17:07
      "Ania, zachowuj się! :)"
      a nie Teatralnej???
      Twój wybór; Twoja sprawa;
      Teatralnej wolno tu innych obrażać, ale Ani NIE ???
      Twoja Kawiarnia; Ty tu decydujesz kogo akceptujesz a kogo nie.
      Do mnie należą wnioski;
      pozdrawiam i spadam :)

      Usuń
    12. @Aisab...
      jeśli coś jest śmieszne, to niekoniecznie oznacza, że śmiejący się ma z tym problem... w cytowanym przypadku nie mam żadnego, to jest po prostu śmieszne i tyle :D...
      cytujesz wybiórczo te zwracania uwagi... rozmyślnie, czy po prostu coś przegapiłaś?...

      Usuń
    13. Piotrze> co jest śmiesznego w tym;
      "tylko romantycznie i po bożemu oraz po ślubie i koniecznie myśleć o poczęciu..."
      dla Was to patologia??? a może to Wy jesteście zboczeni, bo zwierzęcym instynktem zakażeni???
      jestem romantyczką i dla mnie seks bez miłości to... patologia;
      prostytutki przynajmniej mają z tego pożytek; a nie kierowanie się zwierzęcym instynktem;"walenie" dla sportu albo dla ilości zaliczeń, to nie zboczenie??
      a słyszałeś o "białych małżeństwach" albo o małżeństwach które nie mogą mieć dzieci i do skutku starają się o ich poczęcie???
      jestem romantyczką i dla mnie seks bez miłości to...zwierzęca choroba;
      czy to śmieszne? czy teraz jest Ci do śmiechu???
      jak można z butami włazić w intymną sferę życia człowieka i nazywać patologią???

      Usuń
    14. mogę mówić tylko za siebie:
      śmieszne jest traktowanie jeden wybrany model, czy schemat uprawiania seksu jako jedyny słuszny i do tego wszystkich obowiązujący... nie jest śmieszne, że ktoś tak ten seks uprawia, bo to akurat kompletnie mnie nie obchodzi, jest poza horyzontem mojego zainteresowania... za to śmieszne jest właśnie to idiotyczne przekonanie, że cały świat tylko marzy o tym, żeby mu ten schemat narzucić... zaś o seksie bez miłości nawet mowy nie było, więc po prostu coś tu mocno sobie dośpiewujesz, nadinterpretowywujesz /bulwa, to już dłuższych słów nie bylo? :) /, ale skoro tak się prosisz o ten temat, to faktyczne jest śmieszne inne idiotyczne przekonanie, że jeśli ktoś odstępuje od tego schematu nawet na stopkę, to w uprawianym przez niego seksie tej miłości nie ma...
      zarzut rzekomego "włażenia z butami etc" i "nazywania patologią" po prostu oddalam, bo to pierwsze nie miało miejsca, zaś słowa "patologia" wcale nie użyłem, zaś z tego co jasno widać, ktoś go użył / w formie przymiotnikowej zresztą/ w zupełnie innym kontekście...

      Usuń
    15. Słowa "patologia" ["patologiczni wyznawcy"] nie użyłeś; ale przyklepałeś; wielokropkiem i dopiskiem. Aprobata; współwinny.
      Jak do tematu podchodzę, wyraziłam się na początku naszej dyskusji.
      Nie oceniam nikogo ani nie obrażam; ale też nikogo nie wyzywam od patologii, dlatego wara od mego wyznania i od mego romantyzmu..
      Podobno seksoholizm jest chorobą...romantyzm nie :)

      Usuń
    16. jak ktoś chce się poczuć obrażony, to zawsze może sobie wymyślić, że ktoś/coś go obraaaża, nawet kubek z herbatą na stole, który tak strasznie obraźliwie się patrzy na niego...
      tak więc w tym momencie pasuję w tym temacie, z takim retorycznym tylko pytaniem na koniec: "po kiego Ty sobie to robisz?" :)

      Usuń
    17. Uderz w stół a patologia wyznaniowa się odezwie. Werdykt: Winny.
      co za piękna gównoburza.

      Usuń
    18. @PKanalia - oraz Przepraszam cie za postawianie w niezręcznej ? sytuacji.

      Usuń
    19. Teraz przydałby się zamiast Kawiarni ten Saloon, żeby te wszystkie dyskusje czymś mocniejszym przepić.
      Czekaj, ja i tak nie mogę 😭

      Usuń
  2. "Przy takim facecie dupa sama się robi monogamiczna" popłakałam się ze śmiechu. No i to "chronosynklastyczna", infundybuła znaczy się, hę?

    OdpowiedzUsuń
  3. No pewnie, że lepiej nie wiedzieć, bo imię jest ważne, bywają imiona odstraszające na starcie, więc tym bardziej, jeśli tylko seks , bez widoków na zwiazek, to po co jeszcze katować się Karolem, Józefem, Adolfem itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a Włodzimierz to już kompletna porażka, chociaż po polsku nawet jeszcze jakoś to brzmi... za to ja chyba miałbym blokadę seksu z Krystyną lub z Kają, LOL... ale z Beatą już nie, bo osobiście znałem tylko fajne Beaty...

      Usuń
  4. Najgorzej jak taki podejdzie i pierwsze co powie to: "Cześć, Jarek jestem" :P.
    "Przy takim facecie dupa sama się robi monogamiczna." - piękny cytat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i co odpowiedzieć na taką prezentację?... otworzyć oczy szeroko mówiąc jadowitym głosem "szok!"?... reakcja prawidłowa, brawojasiu, ale co dalej???...
      ...
      ten cytat chyba centralnie wyjaśnia kwestię, czy człowiek jako gatunek jest monogamiczny, czy poligamiczny?... odpowiedź jest prosta: "to zależy, z kim się leży", LOL...

      Usuń
  5. Mnie zachowanie Maliny i kobiet, które miały podobne przeżycia, co bohaterka twojego opowiadania nie dziwi. Trudno znaleźć mężczyznę w Polsce mającego dobrze poukładane w głowie, niestety większość ma skrzywienia w tym temacie. Na szczęście aborcja bez granic zaczęła uświadamiać kobiety, aby nie wchodziły w najmniejsze relacje z panami, którzy są przeciwni aborcji, bo to wróży kłopoty i to poważne a nawet grozi śmiercią w skrajnych przypadkach. Od siebie dodam, pochwale się, że ja mam takiego faceta, który jest za aborcją na życzenie i pierwszy poleciał na czarne protesty, czym mnie niesamowicie ujął; -) No, ale nie każda kobieta ma tyle szczęścia, co ja ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, to szczęśliwa kobitka z Ciebie, oby takich więcej, bo gdy kobieta szczęśliwa, to świat jest weselszy :)
      tylko jest jeden szkopuł... ta akcja jest nieco obosieczna, bo kolesie mogą zacząć kłamać, żeby móc sobie pociurlać... dobra wiadomość jest jednak taka, że większość z nich da dyla, gdy się dowie o ciąży, więc nie będą przeszkadzać w kasacji kłopotu...
      ale wracając do Maliny, to jest jeszcze inne niefajne zjawisko... niektóre kobiety, gdy się porządnie przejadą na jakimś ptysiu, to reagują zbyt przesadnie i w ogóle sobie ten sport odpuszczają... jest to ryzykowne, bo choć od braku tegoż ponoć się nie umiera, to jednak zwariować można i wielu takim paniom naprawdę porządnie odbija... akurat Malina zatrzymała się tam gdzie trzeba...

      Usuń
  6. Nie napiszę niczego sensownego, bo też niczego takiego nie wyczytałam, żeby się do tego odnieść. Co, oczywiście, nie znaczy, że tekst tego nie zawiera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem, punktu zahaczenia nie zauważyłaś...
      i z tego wszystkiego nie wiem, czy chwalonym za arcydzieło, czy ganionym za literackiego knota... ale nie wszystko trzeba wiedzieć i da się dowiedzieć, więc przyjmę to z pokorą :)

      Usuń
  7. :) O żadnym knocie nie ma mowy ;) Chwilowo, podobnie, jak mój laptop, straciłam co poniektóre funkcje, działamy więc w tej destrukcji kompatybilnie. Mam nadzieję na poprawę naszych parametrów, ale póki co tylko napisałam, co wiedziałam, czyli nic :) Żebyś wiedział, że Cię nie olewam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak zacząłem mieć różnicę charakterów z ostatnim lapciakiem, to zacząłem rozglądać się za nowym... i nagle mnie olśnilo: "na cholerę mi lapciak, skoro go nigdzie nie wożę ze sobą?"... więc tym razem kupiłem zwykłą kolumnę, monitor już miałem, nawet sensowny, inne peryferia też i taniej wyszło... a jak się spieprzy DVD-ROM to się osobno wymieni za grosze... bo w lapciakach ten fragment zawsze się pieprzy pierwszy, mechanika nie wyrabia i nie wiadomo co z tym potem robić...

      Usuń
  8. Szwagierki wydają się być na podwyższonym testosteronie albo rapujące, bez subtelności językowych, dialog po byku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękować :) co prawda w temacie dialogów to ja Tarantino nie jestem, ale pracuję nad tym...
      a sam język... teoretycznie to ma być stylizacja, ale jak tak się posłucha uważnie ludzi na ulicy, w sklepie, w domu, czy w zagrodzie, to oni naprawdę tak gadają, a kobitki szczególnie...

      Usuń
  9. Sorry Kanalio ale nie mogę się oderwać od natrętnego wyobrażania sobie jak wyglądają , gdy to czytają, patologiczne wyznawczynie po 60 ce (OBUCHACHA))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. n przykład ten fragment:Ale ten przedostatni faktycznie był nader fajny. Zerżnął mnie po gestapowsku, aż mi w uszach taśtaś gęgało, a tego akurat wtedy chciałam. Bo ostatni nie był fajny. Znaczy nie wiem, jaki był, bo nic nie było. Podczas wstępnej gadki wypruł się, że jest za życiem.
      - Ekolog? To chyba dobrze?
      - Może też i ekolog, ale niedobrze.

      ))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))00

      Usuń
    2. generalnie ja za Chutnikową i innymi nowatorkami i nowatorami podążam oraz wcześniej nie była mi obca wojna polsko-ruska. także ten powtórzę zaMargo: dialog po byku.

      Usuń
    3. ach i nie przestaję się śmiać, gdy patologiczne wyznawczynie usiłują literaturę zniżyć do poziomu, który rozumieją:
      ach nie będziemy przecież tak normalnie w katolickim kraju tu dywagować o pierdoleniu i seksie, i o figurach sextorycznych, no przecież to bardzo źle wpływa na społeczeństwo, na zdrowie w tym psychiczne. blebleble uchaucha

      Usuń
    4. czekam jeszcze, aż dostaniesz reprymendę za słownictwo wulgarne, kolego :-P
      A może miejscem następnego pukania, będzie kościół, albo zakrystia?? albo kaplica na cmentarzu? Może Malina jest też zbieraczką wrażeń obrazoburczych, nie tylko lubi sex??
      się rozgadałam. sorry.

      Usuń
    5. ten fragment faktycznie wydaje mi się udany, ale jak widzę w komentarzach hitem odcinka jest "dupa monogamiczna", LOL...
      ...
      za to babeczki po 60-tce... żebyś Ty wiedziała jakie ostre aparatki jeżdżą ze mną gminnym autobusem do miasta po zakupy... czasem sobie pogadamy, czasem coś niechcący podsłucham... to nie są żadne "patologiczne wyznawczynie", one są po prostu "nasze" :)

      Usuń
    6. a czy ja napisałam że wszystkie po 60 ce to patologiczne wyznawczynie ? ja tu widzę jedną ;-)))))))))))))))))))))))))))))))a cichcem czyta druga.achacha

      Usuń
    7. Ufff jak dobrze , ze to nie ty ta wyznawczynia jestes. Do cichy sie raczej nie zaliczasz, glosna jestes :) No chyba, ze wiek.. po szescdziesiatce czy tuz przed?

      Usuń
    8. nie mówię, że to napisałaś, wspomniałem tylko o co poniektórych współpasażerkach z autobusu, tak mimochodem, skoro padła ta liczba :)
      ale tutaj mi żadnych nie zaczepiaj, bo wszyscy w Kawiarni (Ty też) są pod ochroną... chyba, że ktoś naprawdę chce się z kimś potarmosić each other, to wtedy czasem mogę udać, że nie widzę, jak Kawiarnia na chwilę zamienia się w Saloon... jakby nie było to tylko forum blogowe i nic tu się nie dzieje na poważnie :)

      Usuń
    9. Ania, zachowuj się! :)

      Usuń
    10. @ania- ani przed a tym bardziej po.

      Usuń
    11. @Kanalio, mówiłam, patologiczni wyznawcy tylko romantycznie i po bożemu oraz po ślubie ))))))

      Usuń
    12. ...i koniecznie myśleć o poczęciu :)

      Usuń
    13. @ t.
      Niepotologiczni zas , tacy po twojemu, to bez romantyzmu? Za leb i ... na poslanie i puku, puku?:)

      Usuń
    14. ojtam ojtam, takie rach ciach z marszu albo szybki lodzik w korporacyjnym schowku na szczotki mogą też być bardzo romantyczne, bo nikt nie wie, co to dokładnie znaczy... romantycznie jest wtedy, gdy ktoś się czuje romantycznie w takiej sytuacji, a jak nie czuje, to nie jest jej/mu romantycznie... i dla mnie to jest koniec dyskusji o romantyzmie...

      Usuń
    15. @T...
      ad. 19/10/22 11:48 "czekam jeszcze etc"...
      ten Twój komentarz system wrzucił do spamu, w zamieszaniu go przegapiłem, ale się znalazł...
      a więc:
      kiedyś /tylko nie pamiętam kiedy/ napisałem jakieś opowiadanko, gdzie był motyw pukania na ambonie w kościele (rz-kat.), ale nie pamiętam już reakcji... może warto ten motyw odświeżyć?... nie wiem... co prawda bohaterki cyklu o czarownicy Anicie w serialu "Grawitacja ujemna", właśnie Malina i jej psiapsióła Kaśka w jednym odcinku były na cmentarzu, ale pukania nie było, tylko znalazły Święte Zioło, które zrobiło im miłą niespodziankę, więc to chyba inny temat...
      słownictwo "wulgarne"?... nie widzę problemu:
      1. w kwestiach bohaterów opowiadań to tylko cytowanie, więc się nie liczy, a narrator wcale tego nie używa...
      2. w innych postach zachowana jest proporcyja, bo ja zawsze mam proporcyję, a jeśli ktoś ma inne zdanie, to...
      to niech sobie ma, to nie mój problem i nie ja go tworzę...
      3. w dyskusjach forumowych: patrz punkt 2...

      Usuń
    16. Patologią dla mnie jest aprobowanie tylko jednego modelu dopuszczania seksu i to koniecznie katolskiego z poczęciem i dla poczęcia. Patologia jest dla mnie zmuszanie innych do tej patologii.

      Usuń
    17. Jakby to napisać

      Ten temat nie należy do kręgu moich zainteresowań 😁

      A tak poza tym to człowiek całe życie się czegoś dowiaduje 🤨

      Usuń
  10. Czuje w tym , w podejsciu Maliny, seksizm. Nie podoba mi sie... facet moze chciec uczucia, romantyzmu, pocalunku, przegadania nocy, przytulenia...a ona tak bez wstepow wszelakich dymanko i zegnaj (p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jaka wyrafinowana ( faceci tworza kobiety sucze) ... kiedy zaliczy dobre dymanko to w ramach nagrody goscia o imie zapyta. Oby tylko je zapamietala:)

      Usuń
    2. seksizm?... czyżby się kroiła znowu nudna dyskusja o tym, co to jest seksizm?... ja tu za bardzo nie widzę, żeby Malina uważała kobiety za lepsze od mężczyzn, na odwrót zresztą też... ma tylko uraz do związków i uraz do niektórych typów facetów... może jej to przejdzie kiedyś, może nie przejdzie... ale to nie jest żaden seksizm...
      natomiast skąd my możemy wiedzieć, jak wyglądają detalicznie te jej randki?... może są bardzo romantyczne i klimatyczne, pełne czułości i takich tam innych ozdobników?... tylko tak to sobie nazwała w babskiej rozmowie bratowej ze szwagierką, bo "pukanko" brzmi krócej i zabawniej, niż bułkie przez bibułkie w stylu "oglądanie kolekcji motyli" :)

      Usuń
    3. E tam... cos zamydlasz:) Przy taki klimatycznym podejsciu do sprawy ida na stol takie wiadomosci jak wiek, imie -nazwisko, czy na wyjezdzie ( w delegacji) , czy tylko na miasto wyszedl sie przewietrzyc. Czy ma obraczke, czy nie ma... ile dzieciorow musi wykarmic, czy tez alimentow sie naplacic. ... bo wtedy wiesz - klimat swoje robi- przy winie jest gadane :) Czlowiek sie otwiera ... problemami przynudza... a pukanko to pukanko. Techniczne podejscie do sprawy. I na taka kobiete od zajec technicznych Malwina mi obecnie wyglada.

      Usuń
    4. czy Ty naprawdę myślisz, że jeśli ludzie spotykają się na jednorazową sesję, to tak jak w pornolu gonzo, gacie z tyłka i do meritum?... to się akurat mylisz... nieraz sporo się dzieje przed, po, a także w międzyczasie...
      za to kogo obchodzi, czy ta druga osoba ma kogoś, czy tam jakieś dzieciaki, skoro z góry się nastawia na ten jeden raz?... za to pogadać o sztuce i pójść na koncert lub do galerii obrazów, czy o przyrodzie spacerując wtuleni w siebie po ogrodzie botanicznym bardzo chętnie, to są tematy uniwersalne, nieraz wplecione w program spotkania...
      życie seksualne takich singli bywa nieraz bardziej urozmaicone różnymi dodatkami, niż pary w stałym związku, zwłaszcza, gdy jest ono przeżarte rutyną codzienności... to właśnie u takiej pary bywa jak w tym pornolu: szask - prask i po wszystkim, a potem siusiu, paciorek i spać...

      Usuń
    5. No wiesz. Kiedy czyta sie moja poprzedniczke ... ta na gorze to... czemu nie. Jednorazowa sesja jak w pornolu gonzo. Romantyzm wysmiany i przypisany patologicznym wyznawcom... no to jak to w koncu jest?
      Imienia nie chce twoja bohaterka znac, a chyba od jakiegos imienia powinno cie chyba zaczac? Moze od jakiejs ksywy, pseudonimu partyzanckiego... no od czegos, co okresli jak sie mamy ewentualnie zwracac do naszego pukanego przedmiotu, czy tez przedmiotu do pukania:)
      Zaznaczam jednak - nie znam sie na rzeczy , bo doswiadczenia w przypadkowych sesjach mi brak wiec ... mylic sie moge , przyznaje.

      Usuń
    6. tak naprawdę, to nastawianie się, że to będzie "tylko raz" jest tak samo chore, jak nastawianie się, że będzie z tego związek, najzdrowiej jest wcale o tym nie myśleć, tylko być tu i teraz...
      ale nie zapominajmy, że Malina ma uraz i to dość mocny, bo nawet jak jest bardzo fajnie, to powtórki nie chce, bo nie chce się za bardzo wkręcić...
      przykład Maliny jest dość skrajny, bo zwykle jednak ludzie, którzy bronią się przed wkrętką ewentualnych powtórek nie wykluczają, bardziej miękko podchodzą do sprawy... pokręcą razem, pokręcą i dopiero po jakimś czasie się wycofują, jak poczują, że sprawy zaszły za daleko ich zdaniem...
      ...
      o romantyzmie to mi się gadać nie chce, bo co to w ogóle znaczy?... to jest pojęcie na intuicję, a nie na myślenie, więc można sobie o tym gadać ad mors defecatus i nigdy się nie znajdzie dobrych słów, aby to dokładnie zdefiniować...

      Usuń
    7. No pewnie; co tam gadać o romantyzmie;
      przecież;
      miłość to uczucie głupie;
      zaczyna się na ustach;
      a kończy się na dupie;

      tak postrzegana miłość
      też ma swój kres;
      pewnie o tym jeszcze nie wiesz;
      ale i Ciebie kiedyś dopadnie starczy uwiąd;
      i wtedy pozostaną Ci jedynie spisane tutaj
      fantazje erotyczne;
      bo miłość to nie tylko seks....

      Usuń
    8. @Aisab...
      może już nie rób pornola dywagacjami, na czym można kończyć, w końcu to kwestia gustu, toć można też przecież i na łokciach, w końcu to tylko kwestia gustu...
      i kwestią gustu jest też postrzeganie miłości, form w jakich ludzie mogą ją sobie okazywać...
      natomiast gdzie Ty tu w tym opowiadaniu dostrzegłaś fantazje erotyczne?... chyba raczej psychologiczne, do tego wcale nie fantazje zresztą, bo z życia wzięte, w życiu zaobserwowane...

      Usuń
    9. @Ania - no wiesz, kiedy się czyta Twoje pretensje, te na górze, kiedy to sama poczułaś się wywołana do odpowiedzi ))) to się ma wrażenie, że dopuszczasz jedynie skrajne doznania. albo, jak na prawdziwego katolika przystało, jedyną opcje katolicką. dla mnie patologiczną. Współczuję.

      Usuń
    10. @ t.
      Oszczedz sobie wspolczucia wobec mnie. Po co marnowac energie. Powspolczuj sobie- moze to wspolczucie bedzie owocne?

      Usuń
  11. Czasem się zastanawiam, po co ludziom seks. Czy chodzi o to, żeby wytykać palcami że inni to fuj... po bożemu, a ja to jestem taka nowoczesna/y ? że aż trzeba się tym chwalić ?
    Gadanie o seksie mnie nie podnieca, ja po prostu... lubię seks, w którym biorę udział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że ludzie uprawiają seks w różnych celach i chyba tak w dwóch słowach trudno byłoby je wymienić...
      tak się przyglądam, kto komu się czym chwali w opowiadaniu... niewątpliwie Anita chwali się swoim facetem, udanym seksem z nim... za to Malina niczym się nie chwali, po prostu opowiada, do tego jeszcze nie o seksie, tylko o sobie...
      tylko ja nie bardzo rozumiem, dlaczego dwie kumpele, psiapsióły miałyby sobie nie pogadać o seksie, a nawet pochwalić, jeśli któraś ma ten seks udany, satysfakcjonujący?... osobiście nie widzę w tym nic złego...
      natomiast w komentarza nie widzę, żeby ktoś się czymś chwalił, a zwłaszcza swoim podejściem do seksu...
      a może ja po prostu nie znam znaczenia słowa "chwalić się"?... no cóż, rządzący obecnie neokomuniści sporo majstrują przy polskim języku zmieniając go w nowomowę, że być może nie nadążam za tymi zmianami...

      Usuń
    2. Ależ, niech sobie gadają. Mnie chodzi o to, że DLA MNIE przyjemność to seks, a nie gadanie o nim.
      Nie wiem, co do słownictwa ma neokomunizm, może (a raczej na pewno) ja nie znam znaczenia neokomunizmu, no cóż niektórzy (niekoniecznie neo, komuniści, lewica, prawica czy kto tam jeszcze) majstrują przy języku polskim, że już się pogubiłam.

      Usuń
    3. mówiąc, że nie lubisz gadania o seksie, że nie sprawia ci ono przyjemności już o nim gadasz... ot, taki pardoksik zabawny...

      Usuń
    4. ooo, gadam, że nie lubię gadać, che, che. To teraz powiem bardzo mądrze (postaraj się to dostrzec, tę moja mądrość) - życie składa się wyłącznie z paradoksów :)

      Usuń
    5. dostrzegam, bo sam to zresztą zauważyłem kiedyś i ująłem wtedy w zdanie "życie to jeden wielki koan"...
      /koan to taka zagadka bez logicznego, racjonalnego rozwiązania "na myślenie", nieraz nawet samo jej sformułowanie bywa absurdalne/...

      Usuń
  12. Swoja drogą, nie zastanawiałam się nad celem seksu. Może rozwiń temat. Czy może być seks bezcelowy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. seks bezcelowy, czyli seks dla samego seksu?... może być... taki seks jest zresztą najzdrowszy dla umysłu, bo człowiek nie zawraca sobie wtedy głowy myśleniem "po co?", tylko po prostu się kocha całym sobą...

      Usuń
  13. Chyba zawsze pytałabym o imię. Mimo że dla mnie do seksu nie trzeba kochać. Ale uważam, że po seksie, na skutek hormonów, i tak zaczniemy coś czuć do tego przlotnie poznanego faceta- czasami tylko dlatego, że hormony nam każą, czasami dlatego, że sytuacja ,,to tylko na chwilę'' wymyka się spod kontroli. Tak czy siak, nie jestem zbyt wiernym typem, przynajmniej nie ,,mentalnie'', ale mimo wszystko czuję się odpowiedzialna nawet za obiekty moich chwilowych uczuć. Dlatego imię chciałabym znać. Z czystego szacunku do obiektu, który zaszczyciłam swoją obecnością w łóżku : ) Poza tym, imię to bardzo ważna informacja- też niesie ze sobą jakieś ,,cechy'' i prawidłowości na temat noszącej je osoby i jej charakteru. Ja to bym zapytała nie tylko o imię, ale też o znak zodiaku i na tej podstawie podjęłabym decyzję, czy delikwent nadaje się na jedną noc czy nie, czy będzie potem robić problemy, czy nie będzie się chciał odczepić, czy będzie za bardzo analizować i fatalistycznie próbować nas wepchać w związek, mścić się, czy w ogóle ma zadatki na kochanka, czy raczej będzie kiepski. Więc imię i znak zdecydowanie chciałabym znać : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. choć nie wierzę w związki między imieniem i datą urodzenia /znak zodiaku/, a osobowością, to moje prywatne wierzenie jest tu bez znaczenia, a Twoje podejście wygląda na sensowne: tak, czy owak chcesz coś wiedzieć więcej, niż tylko to, że facet robi na Tobie dobrze wrażenie...
      ale zauważmy, że Malina też nie kocha się z każdym, który jej się spodoba, tylko również robi jakiś wywiad wstępny... tyle, że jej kryteria selekcji są inne: np. m.in.stosunek do aborcji, zaś imię uważa za informację nieistotną, zwłaszcza, że ma uraz na imię "Jarek", więc tym bardziej nie chce sobie tworzyć dodatkowego problemu...

      Usuń
  14. Ciekawa sprawa z imionami jest. Wystarczył jeden Hitler by splugawić Adolfa na zawsze. Z kolei Alfons potrzebował aż całej grupy zawodowej... Stalinowi nie udało się spostponować Józefa, a Janusz i Grażyna to wiadomo... Teraz Jarek jest na cenzurowanym, ale to przecież nie koniec... Na przykład osoby związane z teatrem mogą mieć wstręt do imienia Piotrek, bo minister kultury kulturę im chamuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wszyscy mogą pamiętać, ale kiedyś była heca z imieniem Albin... nawet krążył taki kawał:
      Przychodzi gość do urzędu z wnioskiem o zmianę personaliów:
      - Jak się pan nazywa?
      - Albin Chuj.
      - No, faktycznie... A po zmianie jak ma być?
      - Jan Chuj.
      ...
      za to Adolfa kiedyś znalem... nie był to mój żaden kumpel, raczej znajomy w porywach do kolegi... ale jak pamiętam, to nikt nie robił zagadnienia z imienia, wszyscy mówili Adek, Adi, Adzio i po krzyku... co prawda czasem był obiektem żartów, ale z zupełnie innych powodów i tak na mój gust, to on był jakiś taki... trochę dziwny :)

      Usuń
  15. Pod koniec lat 80' ub.w. zdarzyło mi się być studentem podyplomówki, organizowanej w trybie sesji wyjazdowych. Co oznaczało dla nieźle ustawionych już zawodowo ludzi w wieku 25-35 lat comiesięczne przebywanie na kilkudniowych zjazdach uczelnianych nie muszę chyba wyjaśniać. Już po roku zaczęliśmy się zastanawiać jak pozdrawiać mijające nas na uczelni koleżanki (także wykładowczynie)? Aby nie popełniać gafy zawsze staraliśmy się przypomnieć sobie, czy z daną osobą spaliśmy, czy nie? To było ważne, bo od rodzaju znajomości mówiło się "dzień dobry", albo "cześć". Z rozmów z dziewczynami wywnioskowaliśmy, że one miały podobne dylematy. Oczywiście nie dotyczyło to wszystkich "studentów", bo na kierunku studiowało ok. 60 osób, co przy 4 grupach dawało spory materiał "przesiewczy". Imiona w tamtych czasach nie były ważne, często - dla zachowania anonimowości - podawało się imiona zmyślone. Podobne warunki, chociaż na mniejszą skalę, panowały w miejscu pracy aż do czasu, gdy w 1985 r. odkryto HIV ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie, gdy powiem (zimne) "dzień dobry" lasce z którą miałem wcześniej okoliczność może to być odebrane jako recenzja (niepozytywna) i może być jej przykro, a po co jej to fundować, nawet gdy recenzja byłaby zasłużona...
      można jakoś z tego wybrnąć ciepłym, wesołym "dzień dobry", ale tu jest ryzyko, że ona strzeli focha odbierając to jako kpinę...
      znakomita opowieść :)

      Usuń
  16. Bycie "za życiem" to taki wytrych katooszołomów, którzy tak naprawdę nie są za żadnym życiem poza ludzkimi zygotami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frau, uważaj, bo za chwilę i Ty będziesz na tapecie )))))) ponownie )))) i kolejna gównoburza gotowa.... biedny PKanalia.

      Usuń
    2. warto przytoczyć reguły tego forum z bocznej szpalty:
      "reguła jest jedna:
      RÓBTA CO CHCETA...
      dotyczy ona też MNIE..."
      a moja chcetość jest nieraz m.in. taka, że interweniuję, gdy się ktoś przypierdala centralnie do kogoś w adresowany (wprost lub w owulujący... stop, wróć!... zawowalowywowu... nożesz kurwa czarnek jebany!... ukryty sprytnie) sposób...
      wypowiedź Komentariuszki Frau Be w żaden sposób nie tworzy żadnej przesłanki do takiej interwencji...
      PKanalia locutus - causa finita...
      howgh i LOL...

      Usuń
    3. PKanalia nie wywołuje gównoburz. I chyba nie byłam u niego na tapecie jako bohaterka tejże.
      Popadam w zadumę...

      Usuń
    4. PKanalia owszem nie...

      Usuń
    5. To jestem nieco skołowana, jakoś nie wydaje mi się, żebym była heroiną gównoburzy ;-)

      Usuń
    6. achacha Frau ))))))))))) paduam.

      Usuń
    7. padua, bo osuabua :)
      co rzecz jasna niczego nie wyjaśnia...

      Usuń
    8. i to ja ją osuabiuam!

      Usuń
    9. Ty mnie rozsmieszasz na Maxa

      Usuń
  17. Czekaj no.
    Troszkę się pogubiłam w tym wszystkim.
    I jakie jest to ostatnie imię to się nie dowiem.
    Są sprawy trudne i trudniejsze 😵

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to imię wyczytane w fusach zna tylko czarownica Anita i "narrator wszechwiedzący", ale to chyba akurat nietrudna zagadka? :)

      Usuń