Tych mitów jest dosyć wiele, ale realia blogowe nie pomagają zebrać zbyt wielkiej ich kolekcji, tedy ograniczmy się centralnie do pięciu, dość znanych, dość popularnych:
1. Kot jest fałszywy
Co to znaczy, że ktoś jest fałszywy? Mówimy tak zwykle o kimś, czyje komunikaty nie pokrywają się z jego działaniem. Werbalne lub niewerbalne, to akurat detal. Czasem mamy rację, ale czasem tak też mówimy to tylko dlatego, że ktoś nie spełnia naszych oczekiwań, które sami tworzymy. Zwalamy jednak wtedy winę na tego kogoś, bo nie potrafimy pojąć, że to przecież my sami sobie zafundowaliśmy przykrość rozczarowania.
Jak to wygląda w przypadku kota? Owszem, kot na ten przykład potrafi udać, że go nie ma, umie też dyssymulować, gdy ma słabszą formę. Jest to mu potrzebne do przetrwania gdy poluje lub na niego polują. Jednak my odeń oczekujemy, że będzie wciąż manifestował swoją obecność, ale skoro tego nie robi, to nas to frustruje. Zaś przypisanie mu fałszywości to po prostu nasz sposób ogarnięcia napięcia będącego skutkiem tej frustracji. Centralnie tak, jak wspomniano akapit wyżej.
Przeważnie jednak kot nie ukrywa tego, że jest i nieraz ma nam wiele do powiedzenia. Ale robi to po kociemu, zaś wieki obcowania z człowiekiem nie zdążyły wykształcić jasnego, klarownego kodu przekazywania sobie danych. Jednak takiego kodu nie ma jeszcze nawet wśród ludzi, więc trudno wymagać tego od innego gatunku. No, i bajka się powtarza. Pod sygnały, które kot nam przekazuje podkładamy jakieś tam swoje wydumane treści, zaś gdy następuje niezgodność zwalamy winę na kota, jakoby był fałszywy.
Tymczasem jednak to nie kot jest fałszywy, tylko my jesteśmy słabo edukowalni nie przykładając się do nauki kociego języka.
2. Kot nie przywiązuje się do człowieka, tylko do miejsca
Bez wątpienia kot jest stworem terytorialnym, tak jak też całe mnóstwo innych, niemniej jednak, gdy wyczerpią się do końca zasoby na jego terenie, będzie ich szukał gdzie indziej, zaś gdy nowe rejony będą dlań dość atrakcyjne tam założy swoją bazę. Mieszkając przy człowieku raczej rzadko mu tych zasobów zabraknie, ale gdy zaczniemy mu ich skąpić po prostu odejdzie. Co mu może przeszkodzić? Rzecz jasna czynniki obiektywne, gdyż raczej trudno odejść mieszkając w bloku na szóstym piętrze bez możliwości wychodzenia.
Ale załóżmy, że jest to kot wychodzący. Nadal jednak może nie być mu łatwo podjąć taką decyzję, ze względu właśnie na przywiązanie do opiekuna, który poświęca mu swoją uwagę nie tylko karmiąc. Gdy nagle przestanie go karmić, to kot będzie miał spory dylemat do rozwiązania. Inna sprawa, że kocie gusta bywają różne pod kątem wyboru swojego ulubieńca w domu, czasem preferuje jedną osobę, czasem jednak trudno wyczuć, kogo lubi najbardziej.
Na pewno jednak większość kotów lgnie do naszego towarzystwa, lubi być przy nas, gdy coś robimy, choć nie musi to oznaczać ciągłego przebywania na naszych kolanach. Kot wydaje się mieć dość prostą psychikę, jednak gdy widzimy, jak różne osobowości mogą mieć koty mieszkające pod jednym dachem, to nagle jawi nam się ona jako niezwykle złożona.
3. Kot jest samotnikiem
Jest pewnym defektem naszego języka nazywanie samotnością sytuacji, gdy ktoś chętnie przebywa sam, bo po prostu to lubi. Samotność nie jest stanem fizycznym, tylko stanem umysłu, przykrym do tego, trudno zaś posądzać każdego takiego człowieka o masochizm. Niestety słowo "samość" jakoś się nie chce przyjąć do uzusu common codziennego.
To samo dotyczy też kotów, ale czy to naprawdę jest tak, że kot preferuje bycie bez towarzystwa innych kotów? Obserwacja grupy, co najmniej kilku kotów wykazuje, że takie typy się zdarzają, jednak stanowią one zdecydowaną mniejszość. Co prawda kot jest bardzo samodzielny, niezależny decyzyjnie, sam sobie okrętem, sterem, sternikiem, tudzież kapitanem. Niemniej jednak jego czas nie upływa jedynie na solowych akcjach, gdyż lgnie on też do innych kotów. Co prawda koty nie tworzą takich struktur społecznych, jak na przykład wilki, ale wolne koty miejskie, nie przypisane do ludzi mają tendencję do tworzenia kolonii, dość luźnych zbiorowości, niemniej jednak mających pewną subtelną konstrukcję. Co więcej, umieją one znakomicie działać zespołowo, nawet gdy są to obce sobie, nie znające się wcześniej osobniki. Osaczyć, upolować razem większą zdobycz, to dla takiej ekipy naprawdę nie jest żaden problem. Te koty już się dogadują zanim się dogadały, żadnych odpraw przed akcją im nie trzeba.
4. Kot jest samowystarczalny
Ten mit raczej potraktujmy jako niefortunne sformułowanie, które brane dosłownie jest ewidentną bzdurą. Tu raczej chodzi o błędne rozumienie wspomnianej wcześniej samodzielności. Dość często się mawia, że "kot sobie poradzi". Często zresztą tak jest, jednak jest też sporo sytuacji, gdy sobie nie radzi. Inna sprawa, że kot pozostawiony sam w domu na dwa, trzy dni, gdy mu zostawimy odpowiednie warunki do zaspokojenia bazowych potrzeb zniesie to lepiej, niż pies. Przynajmniej tak to wygląda, ale wszystko zależy od tego, co rozumiemy przez radzenie sobie.
Sama historia ewolucji kota, dokładniej zaś mówiąc naukowo kota domowego /Felis silvestris/ sugeruje, że coś jest nie tak. Kot jako jedyny kotowaty przylgnął do człowieka, można nawet nazwać to pewną luźną, niezobowiązującą symbiozą tych dwóch gatunków. Zaś prawdziwych dzikich kotów żyjących w Naturze już nie ma, czy raczej prawie nie ma, bo czasem chodzą słuchy, jakoby ktoś widział żbika w lesie. Za to wolne miejskie koty, zwane czasem "piwnicznymi" raczej nie do końca są dzikie, mimo że tak też się nieraz na nie mówi. Żyją bowiem w sztucznej ludzkiej konstrukcji, korzystają z ludzkich produktów, co stawia ich dzikość pod dużym, czy nawet większym znakiem zapytania.
5. Kot musi pić mleko
Ten ostatni punkt potraktujmy już jako żart, choć są jeszcze ludzie, którzy uważają, że mleko, do tego jeszcze krowie, stanowi bazę kociej diety. Jest zgoła inaczej, czy nawet wprost przeciwnie. Mleko matki faktycznie stanowi tą bazę dla kociaka, ale tak mają wszystkie ssaki. Potem już sytuacja się zmienia, ten produkt staje się kotu do życia zbędny. Co więcej, dla dorosłego kota, dla większości, jest on szkodliwy. Niemniej jednak same koty za bardzo też tego nie wiedzą, raczej trudno im odmówić sobie takiego poczęstunku. Tak jak dzieci, które lubią batoniki będące dla nich trujące na dłuższy dystans.
Za to dla tych, którzy chcą swoim pupilom sprawić frajdę istnieje stosunkowo bezpieczna opcja. Na rynku można nabyć od dawna specjalne mleko dla kotów, pozbawione owych szkodliwych właściwości. Nadal jednak szalenie głupim pomysłem jest oprzeć dietę kocią na tym produkcie. Dobrze utrzymany, zdrowo chowany kot powinien dostawać takie mleko niecodziennie, tak jak inne desery, czy bonusy, które mu nieraz się funduje.
Outro 😼:
Koty to dranie. Nie istnieje żaden sposób, aby rozstrzygnąć, czy to jest fakt, czy mit. Ale między innymi za to je właśnie kochamy, że tego nie umiemy. To już na pewno nie jest mit.
1. Kot jest fałszywy
Co to znaczy, że ktoś jest fałszywy? Mówimy tak zwykle o kimś, czyje komunikaty nie pokrywają się z jego działaniem. Werbalne lub niewerbalne, to akurat detal. Czasem mamy rację, ale czasem tak też mówimy to tylko dlatego, że ktoś nie spełnia naszych oczekiwań, które sami tworzymy. Zwalamy jednak wtedy winę na tego kogoś, bo nie potrafimy pojąć, że to przecież my sami sobie zafundowaliśmy przykrość rozczarowania.
Jak to wygląda w przypadku kota? Owszem, kot na ten przykład potrafi udać, że go nie ma, umie też dyssymulować, gdy ma słabszą formę. Jest to mu potrzebne do przetrwania gdy poluje lub na niego polują. Jednak my odeń oczekujemy, że będzie wciąż manifestował swoją obecność, ale skoro tego nie robi, to nas to frustruje. Zaś przypisanie mu fałszywości to po prostu nasz sposób ogarnięcia napięcia będącego skutkiem tej frustracji. Centralnie tak, jak wspomniano akapit wyżej.
Przeważnie jednak kot nie ukrywa tego, że jest i nieraz ma nam wiele do powiedzenia. Ale robi to po kociemu, zaś wieki obcowania z człowiekiem nie zdążyły wykształcić jasnego, klarownego kodu przekazywania sobie danych. Jednak takiego kodu nie ma jeszcze nawet wśród ludzi, więc trudno wymagać tego od innego gatunku. No, i bajka się powtarza. Pod sygnały, które kot nam przekazuje podkładamy jakieś tam swoje wydumane treści, zaś gdy następuje niezgodność zwalamy winę na kota, jakoby był fałszywy.
Tymczasem jednak to nie kot jest fałszywy, tylko my jesteśmy słabo edukowalni nie przykładając się do nauki kociego języka.
2. Kot nie przywiązuje się do człowieka, tylko do miejsca
Bez wątpienia kot jest stworem terytorialnym, tak jak też całe mnóstwo innych, niemniej jednak, gdy wyczerpią się do końca zasoby na jego terenie, będzie ich szukał gdzie indziej, zaś gdy nowe rejony będą dlań dość atrakcyjne tam założy swoją bazę. Mieszkając przy człowieku raczej rzadko mu tych zasobów zabraknie, ale gdy zaczniemy mu ich skąpić po prostu odejdzie. Co mu może przeszkodzić? Rzecz jasna czynniki obiektywne, gdyż raczej trudno odejść mieszkając w bloku na szóstym piętrze bez możliwości wychodzenia.
Ale załóżmy, że jest to kot wychodzący. Nadal jednak może nie być mu łatwo podjąć taką decyzję, ze względu właśnie na przywiązanie do opiekuna, który poświęca mu swoją uwagę nie tylko karmiąc. Gdy nagle przestanie go karmić, to kot będzie miał spory dylemat do rozwiązania. Inna sprawa, że kocie gusta bywają różne pod kątem wyboru swojego ulubieńca w domu, czasem preferuje jedną osobę, czasem jednak trudno wyczuć, kogo lubi najbardziej.
Na pewno jednak większość kotów lgnie do naszego towarzystwa, lubi być przy nas, gdy coś robimy, choć nie musi to oznaczać ciągłego przebywania na naszych kolanach. Kot wydaje się mieć dość prostą psychikę, jednak gdy widzimy, jak różne osobowości mogą mieć koty mieszkające pod jednym dachem, to nagle jawi nam się ona jako niezwykle złożona.
3. Kot jest samotnikiem
Jest pewnym defektem naszego języka nazywanie samotnością sytuacji, gdy ktoś chętnie przebywa sam, bo po prostu to lubi. Samotność nie jest stanem fizycznym, tylko stanem umysłu, przykrym do tego, trudno zaś posądzać każdego takiego człowieka o masochizm. Niestety słowo "samość" jakoś się nie chce przyjąć do uzusu common codziennego.
To samo dotyczy też kotów, ale czy to naprawdę jest tak, że kot preferuje bycie bez towarzystwa innych kotów? Obserwacja grupy, co najmniej kilku kotów wykazuje, że takie typy się zdarzają, jednak stanowią one zdecydowaną mniejszość. Co prawda kot jest bardzo samodzielny, niezależny decyzyjnie, sam sobie okrętem, sterem, sternikiem, tudzież kapitanem. Niemniej jednak jego czas nie upływa jedynie na solowych akcjach, gdyż lgnie on też do innych kotów. Co prawda koty nie tworzą takich struktur społecznych, jak na przykład wilki, ale wolne koty miejskie, nie przypisane do ludzi mają tendencję do tworzenia kolonii, dość luźnych zbiorowości, niemniej jednak mających pewną subtelną konstrukcję. Co więcej, umieją one znakomicie działać zespołowo, nawet gdy są to obce sobie, nie znające się wcześniej osobniki. Osaczyć, upolować razem większą zdobycz, to dla takiej ekipy naprawdę nie jest żaden problem. Te koty już się dogadują zanim się dogadały, żadnych odpraw przed akcją im nie trzeba.
4. Kot jest samowystarczalny
Ten mit raczej potraktujmy jako niefortunne sformułowanie, które brane dosłownie jest ewidentną bzdurą. Tu raczej chodzi o błędne rozumienie wspomnianej wcześniej samodzielności. Dość często się mawia, że "kot sobie poradzi". Często zresztą tak jest, jednak jest też sporo sytuacji, gdy sobie nie radzi. Inna sprawa, że kot pozostawiony sam w domu na dwa, trzy dni, gdy mu zostawimy odpowiednie warunki do zaspokojenia bazowych potrzeb zniesie to lepiej, niż pies. Przynajmniej tak to wygląda, ale wszystko zależy od tego, co rozumiemy przez radzenie sobie.
Sama historia ewolucji kota, dokładniej zaś mówiąc naukowo kota domowego /Felis silvestris/ sugeruje, że coś jest nie tak. Kot jako jedyny kotowaty przylgnął do człowieka, można nawet nazwać to pewną luźną, niezobowiązującą symbiozą tych dwóch gatunków. Zaś prawdziwych dzikich kotów żyjących w Naturze już nie ma, czy raczej prawie nie ma, bo czasem chodzą słuchy, jakoby ktoś widział żbika w lesie. Za to wolne miejskie koty, zwane czasem "piwnicznymi" raczej nie do końca są dzikie, mimo że tak też się nieraz na nie mówi. Żyją bowiem w sztucznej ludzkiej konstrukcji, korzystają z ludzkich produktów, co stawia ich dzikość pod dużym, czy nawet większym znakiem zapytania.
5. Kot musi pić mleko
Ten ostatni punkt potraktujmy już jako żart, choć są jeszcze ludzie, którzy uważają, że mleko, do tego jeszcze krowie, stanowi bazę kociej diety. Jest zgoła inaczej, czy nawet wprost przeciwnie. Mleko matki faktycznie stanowi tą bazę dla kociaka, ale tak mają wszystkie ssaki. Potem już sytuacja się zmienia, ten produkt staje się kotu do życia zbędny. Co więcej, dla dorosłego kota, dla większości, jest on szkodliwy. Niemniej jednak same koty za bardzo też tego nie wiedzą, raczej trudno im odmówić sobie takiego poczęstunku. Tak jak dzieci, które lubią batoniki będące dla nich trujące na dłuższy dystans.
Za to dla tych, którzy chcą swoim pupilom sprawić frajdę istnieje stosunkowo bezpieczna opcja. Na rynku można nabyć od dawna specjalne mleko dla kotów, pozbawione owych szkodliwych właściwości. Nadal jednak szalenie głupim pomysłem jest oprzeć dietę kocią na tym produkcie. Dobrze utrzymany, zdrowo chowany kot powinien dostawać takie mleko niecodziennie, tak jak inne desery, czy bonusy, które mu nieraz się funduje.
Outro 😼:
Koty to dranie. Nie istnieje żaden sposób, aby rozstrzygnąć, czy to jest fakt, czy mit. Ale między innymi za to je właśnie kochamy, że tego nie umiemy. To już na pewno nie jest mit.
Wiele rozjaśniłeś, zwłaszcza komuś, kto mało zna koty i nigdy z nimi nie mieszkał.
OdpowiedzUsuńTo o mleku słyszałam. Nawet koty żyjące wolno, są dokarmiane przez mieszkańców, bo lepiej mieć koty w pobliżu, niż myszy...
Czy będzie ciąg dalszy?
o kotach będzie na pewno, jeszcze nie jeden raz, ale o serialu, czy choćby cyklu tematycznym, na przykład o mitach, nie myślałem... się zobaczy :)
UsuńMoje koty to istoty wolne. Wychodzą na wieś kiedy chcą i wracają kiedy chcą. Karmimy. Leczymy. Przytulamy. Śpimy z nimi. Bawimy się. Na wzajem się nie lubią. Niestety. Za to Maniek lubi nasze suki. Bardzo. Ale też gdy Ciri zbyt jest namolna dostaje pace po łbie albo z dupy jej robi bęben. Serio. Poza tym wszystko co napisałeś o tych guslach to prawda. Tragiczne konsekwencje tych guseł ponoszą koty na wsiach...gdzie nadal się uważa że kot się sam wyżywi. Myszkami. Nie trzeba go też leczyć i szczepić.
OdpowiedzUsuńnasze też robią co chcą, pomijając takie rzadkie epizody, jak choroba Krajki, gdy miała wtedy ZOK /zakaz opuszczania koszar/, nawet Lucek, który jest trochę jakby "specjalnej troski" robi co chce i świetnie sam zna swoje granice...
Usuńza to relacje wzajemne w tej ekipie /cztery koty i psiak/ nie są do ujęcia w jedno, czy nawet pięć zdań... trochę mnie absorbuje Hamlet /ten z fotki/, z którym nie wiem do końca jeszcze, czy to on za bardzo próbuje dominować resztę kotów, czy one za bardzo robią z tego problem, bo zaiste ma posturę dominacyjną /ponad dziesięć kilo żywej kociej masy/...
zgadzam się z Tobą co do guseł, choć nie wiem za bardzo jak to centralnie u mnie na wsi wygląda, gdzie kotów spotyka się dość sporo...
Mam złe wspomnienia związane z kotami. Nie zastanawiałam się nad mitami, ale sama zaobserwowałam, że te mitry, niekoniecznie są mitami, a raczej bardziej realnym zjawiskiem. Kot kotu nierówny.
OdpowiedzUsuńBurza, burzy nierówna. Ten kto głosi, że ktoś inny sieje burzę, sam tę burzę wywołał. I to nie Ty byłeś P. Kanalio:)
te mity są tak znane, że chyba nikt za bardzo nie pamięta, jak powstały, a tym bardziej za czyją przyczyną...
Usuńa przykre wspomnienia też mam, choć nie z powodu mitów, tylko moich ewentualnych błędów albo czystego pecha, któremu zapobiec nie było jak, nigdy jednak nie zawinił kot, nawet jak wykonał jakąś szkodę...
Demonia Cat:):):):P) Muza jak zawsze świetna, a i tancerka kocia wymiata:)
Usuńjest znakomite, ale mam drobne zastrzeżenia do montażu filmiku, bo się ciut marnie synchronizuje muza z tańcem w niektórych momentach...
UsuńAle to wcale nie przeszkadza w odbiorze. No i zależy kto się na czym skupi:):):):)
UsuńKiedy jestem z Bezą u weta, zawsze przeglądam tablice z rasami psów i kotów. Nie miałam pojęcia, że jest tak wiele kocich ras. A co jedna to piękniejsza. No, ale nie dla mnie taki sierściuch. Chyba już nigdy się nie przekonam. Kot tylko do podziwiania z daleka.
spoko, nie przeszkadza, bo to jest drobny niuans, tak przy okazji...
Usuńkocich ras naprodukowano naprawdę sporo, ale ja mam mieszane uczucia, bo niektóre (moim zdaniem) nie powinny w ogóle powstać... to samo mam zresztą z psami, czy innymi zwierzakami... ale to jest w ogóle temat na osobnego posta...
natomiast jak znam z grubsza (od Ciebie) Twoje uwarunkowania, to kot w Twoim domu i posiadłości raczej chyba nie wchodzi w rachubę... raczej, bo życie różne płata figle :)
No i cóż tu dodać, gdy wszystko zostało opisane. Może wzorem Pawlaka z "Samych Swoich" orzec, że "kot musi być Łowny"? Oczywiście to też nie do końca jest prawdą, ale ... Miałem kilka kotów, ale chyba nielegalnie, bo same przyszły i zostały.
OdpowiedzUsuńpewnie Pawlak chciał powiedzieć, jakiego kota mu trzeba na gospodarstwie i jakiego Witia ma kupić na targu, ale dyplomów, czy certyfikatów łowności jak do tej pory jeszcze nie wprowadzono na tym rynku...
Usuńlegalność zawsze zależy od zapisu w kodeksie, niestety kociego kodeksu nie znamy, a jeśli chodzi o Twój, to skoro zostały, to ich pobyt został zalegalizowany i w tym momencie jest bez znaczenia, czy ten pobyt wcześniej był legalny, czy w chwili ich przybycia dokonałeś stosownej w nim poprawki...
Strasznie nie lubię głupoty i tumaństwa. Opisane zabobony znakomicie wpisują się w tę definicję.
OdpowiedzUsuńtego jest o wiele więcej, wymieniłem tylko pięć i nadziwić się nie mogę, że ludzie od wieków mają koty w domach, czy w obejściach, mają okazję obserwować je na codzień i mają tak nikłą wiedzę o nich, wielu nawet do tej pory... kot może jest tajemniczy na swój sposób, ale wiele tych jego tajemnic, to nie są żadne tajemnice, tylko ludzka ślepota i głupota...
UsuńDokładnie tak. I, niestety, kojarzy mi się to zjawisko z uporczywie ciemnokatolickim chłopstwem odpornym nie tylko na wszelką wiedzę, ale nawet na skłonność do dążenia do niej.
Usuńdobrze się kojarzy... całe mnóstwo słowiańskiej wiedzy i nawyk jest zdobywania przez obserwacje Natury zaczął szlag trafiać od czasu tzw. "chrztu" podczas chrystianizacji tych ziem, która prowadziła do ogłupienia ludzi je zamieszkujących, cokolwiek by słowo "ogłupienie" miało znaczyć...
UsuńNajpewniej oznacza z taką lubością wpajane przekonanie, że nauka i rozum to zło, a prostaczkom otworzą wszystkie bramy raju, byle tylko łykali każde g... podane na tacy przez jedynie słuszny krk.
Usuńpodobno. ale tylko podobno, bo prawdy historycznej nie znamy, pozytywnie do kotów był nastawiony prorok Muhammad, a co za tym idzie także islam, którego nauczał, więc mity stawiające koty w niekorzystnym świetle to zapewne "obraza uczuć religijnych" w regionach islamskich, choć rzecz jasna to tylko teoria, a z praktyką zapewne bywa różnie, jak w każdej religii... ale przy moim pierdolcu na punkcie kotów, to na ten kawałek islamu chętnie się nawrócę, a być może już jestem wyznawcą i szczerze mówiąc, to naukowe, rozumowe podejście do tego tematu niewiele mnie obchodzi =^-.-^= :)
UsuńNajgłupszy zabobon to ten, że koty mogą udusić człowieka.
Usuńowszem, funkcjonuje coś takiego, taki bzdurny przesąd, mimo że technicznie nawet maine coon nie potrafiłby tego dokonać, a jest to naprawdę duża, ciężka i silna rasa kota...
UsuńDokładnie takie są koty. Nie jestem znawczynią kotów, ledwie obserwatorem, ale często o pewnego rodzaju ludziach mówi się, że jest jak kot. I ci ludzie tacy są, jak opisałeś ;)
OdpowiedzUsuńKota zdrowa, obyło się bez operacji, za to Starszy liże rany :) Mocno go podrapała u pani wety.
BTW, oglądałeś Głęboką Wodę?
trzeba przyznać, że koty nie są zbyt potulnymi pacjentami, chociaż w tym też jest wiele przesady... dużo tu zależy od profesjonalizmu wety/a, zootechniczki/ka, która/y asystuje i pomaga /jeśli ktoś taki jest pod ręką/, sporo też od samego opiekuna, który też zwykle współpracuje... inna sprawa, że tak często się z kotem do tego weta nie chodzi, więc nieraz trudno przewidzieć jego reakcje...
Usuńrozrzut tych reakcji bywa rozmaity... kiedyś musiałem pędzlować pięciu kotom uszy codziennie, bo któreś wyłapało świerzbowca, to z każdym była inna jazda... jedna skrajność to był kot uległy, współpracujący, który świetnie się bawił tym wszystkim, a druga skrajność to kot z piekła rodem, do którego potrzebowałem co najmniej jedną osobę do pomocy i afera była na całą chałupę...
...
cieszę się, że Twoja/Wasza Kota "spadła na cztery łapy" :)
...
"Głęboka Woda"?... nie znam, musiałem spytać Wujka Gugla, powiedział, że serial, a ja w serialach to w ogóle marny zawodnik jestem...
Oj, ale ten powinieneś zobaczyć. To o pracy i pracownikach ośrodków pomocy społecznej. Jest na Netflixie. Każdy odcinek, to inny rodzaj problemów, od przemocy w rodzinie po uzależniania.
Usuńokay, się spróbuje, akurat znam tą tematykę z pierwszej ręki, bo miałem i mam znajomych pracujących w tej branży, może być dobra okazja porównać prawdę czasu z prawdą ekranu :)
UsuńJako posiadacz Koty, potwierdzam to co tu napisano. Aczkolwiek kocia rzeczywistość i zwyczaje są o wiele ciekawsza niż wymyślone na ich temat brednie.
OdpowiedzUsuńchyba, że cykl "Wojownicy", którego bredniami bym nie nazwał, tylko fajnie napisaną bajką, którą równie fajnie się czyta, a co najważniejsze, nikt nam w niej nie wmawia, że to nie jest bajka...
UsuńJeżeli miałabym odnieść się do kotów, uważam ,że trzeba zrobić podział na płeć.
OdpowiedzUsuńOn kot według moich obserwacji to łachudra jedna ,która potrafi się całymi dniami gdzieś szlajać. A potem potulnie wraca. Głód go dopada.
Ona kotka to przeważnie domatorka, łasa wszelkim przytulaniem i głaskaniem.
Jeżeli trafi jej się mieć małe, to nie raz przyniesie je do łózka pod pościel .I wielkie zdziwienie ,czego od niej się chce.
Kotka nie raz przyniesie mysz jeszcze w drgawkach przedśmiertelnych. A potem zdziwiona, że właścicielka nie chce jej wszamać, tylko wyrzuca.
Kot nie jest fałszywy, jest indywidualistą.
Koty w pewnym sensie przywiązują się do miejsca. Chodzi o te podwórkowe. Wiedzą pod którym oknem na jedzenie czekać. Domowy przywiązuje się do człowieka.
Kot nie jest samotnikiem. Po prostu nieraz nie ma ochoty na towarzystwo człowieka. Trzeba to uszanować.
Nikt nie jest samowystarczalny. Kot też.
Jeżeli chodzi o mleko. Z dzieciństwa pamiętam, że zawsze przy dojeniu krowy kot musiał miskę mleka dostać.
A, że im to szkodzi to może inna sprawa.
Ludzie to dranie.
"łachudra" to ocena, określenie nienaukowe, z tym dyskutować nie sposób... muszę to przemyśleć, czy przypadkiem nie obraaaża moich uczuć religijnych, LOL...
Usuńpłeć mózgu funkcjonuje także u kotów, ale z tym domatorstwem to jest mocno dyskusyjna sprawa... bardziej dyskusyjna, niż sama płeć mózgu...
moje dwie kotki kiedyś tam nic nie przynosiły do łóżka, tylko rodziły z marszu od razu w pościeli... wcale nie miałem do nich o to pretensji... po prostu za kark tą całą rodzinkę i do przygotowanej wcześniej miejscówki, którą wcześniej kotka "wzgardziiiła", a odkąd wynaleziono pralki i detergenty problem zapapranej pościeli znikał do zera...
indywidualist(k)a... czy to źle, czy dobrze? :)
a tym mlekiem to jest tak, jak z biciem dzieci: "mnie ojciec lał w dupę i wyszedłem na ludzi"... różnica jest może taka, że kot mimo wszystko chętnie pije mleko, a dziecko raczej niechętnie daje się katować...
ludzie to dranie... ujmuję Twą dłoń z pisadłem i potwierdzam z Tobą tą myśl na papierze wespół-wzespół... takie konsensusa zasługują na ich zapisanie...
Do tych obserwacji dodałabym, że kot jest mniej wymagający "w obsłudze"niż jakiekolwiek inne zwierzę. Byle miał jedzenie, wygodne spanie i kuwetę do dyspozycji- a będzie zadowolony.
OdpowiedzUsuńJedne koty lubią pieszczoty, inne- nie. Mój lubi i bardzo się z tego cieszę, bo lubię się przytulić do jego miękkiego futerka.
Piękny jest Twój kot, choć przyznam, że dość groźnie wygląda i chyba nie każdemu pozwala się do siebie zbliżyć.
Po.ba.s :))
zadowolony tak, ale czy szczęśliwy?... obsługa kota w temacie uszczęśliwiana jest bardziej złożona, niż psa, konia, czy nawet słonia, mimo że duży... ale celem istnienia gatunku ludzkiego jest uszczęśliwienie wszystkich kotów, więc może kiedyś doczekamy się rzetelnej instrukcji tegoż :)
Usuńten kot trzy godziny temu przyszedł do mnie mrucząc przyjaźnie z dziobem umazanym we krwi niczym wampir, który obrabował magazyn świeżych wątrób wielorybów i to dopiero było "groźnie wyglądać"... śledztwo w toku, aczkolwiek czynności przełożyłem na rano, jak będzie jasno na polu...
po.bas.s. :)
A ja mam wrażenie, że jakiś demon koci cię opętał, bo tylko ci koty w głowie.;-) Czas może na egzorcyzmy; -))) A tak już poważniej ludzie nie znają się na zachowaniach zwierząt, więc tworzą sobie różne mity, co doprowadza do tragedii życiowych. Edukacja biologiczna mocno u nas kuleje, bo zamiast uczyć się o zachowaniach zwierząt to uczą się bzdur o przekroju żaby czy lancetnika a potem braki wychodzą …
OdpowiedzUsuńA ta kicia na zdjęciu prześliczna sama bym się w niej hm zakochała ;-)
masz rację, resztę mam gdzie indziej, niż w głowie :)
Usuńa tak poważniej, to mądrze nawijasz... behawior kotów, psów, czy innych popularnych zwierzaków (przy)domowych powinien być nauczany w szkołach... komarów i kleszczy zresztą też, w tym przypadku żeby skuteczniej je tłuc...
kicię na zdjęciu już kochasz, może nawet o tym już wiesz, ale być może nie masz tego jeszcze uświadomionego, LOL...
Najbardziej kjrzywdzący z tych mitów to ten o tym, że koty są fałszywe. Nie rozumiem, kto wysnuł taki wniosek. To, źe kotki nie są aż tak głupawo przeszczęśliwe widząc właściciela jak pies nie znaczy, że od razu są na drugim biegunie i są fałszywe. Chociaż czasami lubią zrobić na złość, jak pewnie każdy inny zwierzak, jednen mniej, drugi bardziej.
OdpowiedzUsuńJa bym powiedziała, że kolejnym mitem jest też to, że kota nie można obłaskawić i i tak będzie chadzał włąsnymi ścieżkami. Kot też trochę się da ,,wytresować'' jak pies. I na pewno będzie nas po kociemu lubić jako właścicieli. Poza tym, istnieją gatunki kotów, które są zupełnie inne niż nasze pospolite dachowce, ale to już inna bajka.
oczywiście, że kot znakomicie daje się obłaskawić i można go nawet uwarunkować na pewne sygnały do pewnych zachowań ("wytresować") , choć rzecz jasna nie można oczekiwać takich efektów, jak z psami, bo to jest po prostu inny gatunek, którego umysł działa inaczej, niż psi, inna też jest z nim komunikacja... myślę, że ten mit po części bierze się stąd, że wielu ludzi próbuje do kota podchodzić jak do psa, a to po prostu nie działa...
Usuń...
inna sprawa, że koty i psy chowane razem, zwłaszcza rówieśnicy od malucha potrafią przejmować od siebie różne zachowania i sposoby komunikowania się, ale to jest też osobna bajka, kwestia tworzenia się pewnych specyficznych, unikalnych wzorców dla konkretnej "komórki społecznej" jaką jest kot, pies i ludzie, z którymi razem mieszkają...
Jestem większą psiarą niż kociarą, chociaż przez me życie przeszły dwie kocie samice Mela i Saba. Były wspaniałe i myszki lapały i lubiły głaski ale swoimi drogami chadzały.
OdpowiedzUsuń"chodzenie własnymi drogami", czyli naukowo mówiąc "niezależność i samodzielność decyzyjna" kotów raczej mitem nie jest, choć z drugiej strony to wcale nie jest tak, że kot zawsze działa "na opak" w stosunku do ludzkich oczekiwań, choćby ze względu na te oczekiwania, które same bywają na opak, bo wynikają z marnej znajomości własnego kota i kotów jako takich... co więcej, jeśli mamy tej wiedzy więcej i mocno się zakumplujemy z konkretnym kotem, to jego zachowania są dla nas przewidywalne, aczkolwiek z grubsza, bo wciąż nadal potrafi on nas czymś zaskoczyć...
UsuńSłyszałam bardzo wiele mitów o kotach, w które nie wierzyłam. Jak się okazuje jednak, twój post pokazał, że wciąż niektóre uważałam za prawdę! Cieszę się, że takie wpisy powstają :)
OdpowiedzUsuńteż kiedyś wierzyłem w niektóre mity, dokładniej zaś w jeden, którego nie wymieniłem, nadal jednak nie wymienię, bo to straszny krindż wierzyć w taką bzdurę, nawet jako nastolatek :)
UsuńWięcej wiem (tak mi się wydaje) na temat psów. Nie mniej miałem parę razy do czynienia z super kotami, które były do schrupania. ^_^ Ostatni taki kot wpakował mi się na kolana jak byłem w Konstancinie na rehabilitacji. Było mi go szkoda, bo było widać ślady świądu i tego typu spraw. Nie mniej jakoś nie miałem sił, żeby go usuwać jakoś nachalnie. :)
OdpowiedzUsuńNie jest źle. Babcia przeżyła 93 lata, wprawdzie ostatnie trzy leżąc i coraz bardziej ,,niknęła", nie mniej ważne jest to, że teraz już nie cierpi. Bo jednak ostatni miesiąc był koszmarny, opiekunka też już nie dawała rady.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
pamiętam, jak kiedyś opowiadałeś o tym kocie... ja go nie kojarzę, choć byłem w ośrodku mniej więcej w podobnym czasie, ale tylko na krótkich, szybkich konsultacjach, więc na spotkanie z nim szanse miałem mniejsze...
Usuńpozdrawiam! :)
Co do owej rzekomej fałszywości - mówisz, że to nasza wina, że nie potrafimy odczytać kocich sygnałów. Ale jakoś dziwnie od psa potrafimy (nie wszyscy i nie zawsze - ale nie ma rzeczy doskonałych). Dlaczego więc nie dogadujemy się z kotem? Może kot tego nie chce?
OdpowiedzUsuńtrochę inaczej:
Usuńkot w porównaniu z psem wykazuje mniejszą ekspresję komunikując się z człowiekiem, jest konkretniejszy, niż pies, którego komunikaty są pełne "small talks", ozdobników bez żadnego znaczenia... w świecie ludzi jest zresztą podobnie: człowiek oszczędniejszy w tej ekspresji również odbierany jest jako mało towarzyski, a czasem wręcz jako odpychający i właśnie "fałszywy"...
to wszystko ma związek ze wspomnianą w innym miejscu prostotą struktury społecznej, którą kot jest zdolny stworzyć z innymi kotami, podczas gdy psia struktura jest bardziej złożona...
czy kot chce się z nami dogadać?... gdyby się bawić w taką antropomorfizację kocich zachowań, to kot "stowarzyszony" z ludźmi, "mający dom" dość chętnie komunikuje swoje potrzeby i emocje, ale z uwagi na ową oszczędność ekspresji jego komunikaty są gorzej dostrzegane od komunikatów psa, natomiast kot "niestowarzyszony", zwany też "dzikim" faktycznie może nie tyle nie chce się dogadywać, co po prostu nie ma takiej potrzeby, ma inną strategię korzystania z zasobów, którymi człowiek dysponuje... niemniej jednak w tym drugim przypadku również może się przywiązać do ewentualnej "kocie babci" dokarmiającej koty na osiedlu i gdy nagle ktoś inny nasypie karmę do misek, to kot miewa wtedy chwilę dysonansu poznawczego i potrafi to publicznie zakomunikować...
aha, jeszcze jedno, trochę odbiegając od tematu:
pies wcześniej zaczął towarzyszyć człowiekowi i ściślej współpracować międzygatunkowo, zaś kot bardzo długo funkcjonował przydomowo jedynie /i nieraz tak jest nadal/ i nie było potrzeby aż tak bogatej komunikacji z nim i stąd też po części się biorą w wielu przypadkach ludzkie oczekiwania wobec kocich zachowań, że będą kalką psich zachowań, na zasadzie "kot = pies-bis, inny wariant psa"...
Kiedyś po działkach chodziły bezdomne koty . Jakiś czas temu je wyłapali i wywieźli no i od roku walczę z myszami w altanie z resztą nie tylko ja . Więc zdecydowanie wolę koty choć też czasem złościły to kopały na grządkach ale myszy mnie do szału doprowadzają
OdpowiedzUsuńwładze miasta, które dopuściły do takiej akcji wykazały swoją bezdenną niekompetencję w zarządzaniu tym miastem i sprawa wręcz ociera się o kryminał, bo spowodowały nią zwiększenie zagrożenia epidemiologicznego...
UsuńOsobiście jestem zdania, że najbardziej fałszywym, zakłamanym i toksycznym stworzeniem jest człowiek . I dlatego też ma on często problem ze zrozumieniem i dogadaniem się z innym żywym organizmem czy to kocim czy psim czy nawet w obrębie własnego gatunku .
OdpowiedzUsuńmam to samo zdanie...
UsuńMój tata wspominał, że pod wpływem tego typu mitów funkcjonował wręcz zabobon, który nakazywał zostawić kota w starym domu. Pamiętał taką sytuację ze swojego dzieciństwa, gdy w czasie przeprowadzki jego babcia zostawiła kota w starym mieszkaniu, bo wierzyła, że kot jest związany z miejscem i podróżowanie z nim przynosi pecha.
OdpowiedzUsuńtego nie znałem i aż mnie wzdrygło ze zgrozy... inna sprawa, że jeden z naszych kotów doświadczył takiego zostawienia przez poprzedniego opiekuna, ale ten osobnik w ogóle powinien mieć zakaz zajmowania się nie tylko kotami...
Usuńzaś sam mit w naszym przypadku kompletnie się nie sprawdza - rok już minął i pecha jak nie ma, tak nie ma, choć powinien być podwójny :)
Koty żyją w klanach :D
OdpowiedzUsuńJeju musiałam się napatrzeć na zdjęcie, nim przeszłam do wpisu <3 Piękność.
Dobrze napisane o fałszywych kotach, czy nawet bardziej w odniesieniu do ludzi. Często to nasze własne nie do końca słuszne osądy.
Nasz kotek jest bardzo do nas przywiązany. Jak mnie lub męża nie ma w domu, to druga osoba może zaobserwować, jak reaguje, słysząc kroki na schodach :).
od napisania i publikacji posta kot zdążył odwiedzić weta i stracić jednego kła, ale już jest po kryzysie, forma wróciła, a urody nie ubyło...
Usuńno właśnie, skoro kot się "nie przywiązuje", to dlaczego na wybrane osoby, na ich samo przybycie, ich odgłosy reaguje tak, a na inne inaczej?...
Ludzie mają kłopot z dogadywaniem się między sobą ... dlatego tym bardziej nic dziwnego , że / poza nielicznymi osobnikami/ generalnie nie rozumieją kotów ani też innych zwierzaków będących na domiar złego z poza ich własnego gatunku :)
OdpowiedzUsuńexactly...
UsuńPrawda jest taka, że nie można nikogo wrzucać do jednego worka, czy to chodzi o człowieka, czy o zwierzę. Każdy jest indywidualną jednostką. Tak różną od siebie, że dziwię się, że kiedyś powstawały tak absurdalne mity... Chociażby to z mlekiem. Bardzo dobrze, że wielu właścicieli jest jednak tego świadomym i nie podaje go w kociej diecie... Fałszywość, samotność, to samo można powiedzieć o ludziach. A jakoś nie ma o tym mitów? ;) Bardzo dobrze, że je tutaj rozwiałaś.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kot!
Pozdrawiam cieplutko.
mit o mleku można jeszcze uzasadnić: kot poczęstowany mlekiem zwykle go nie odmówi, po prostu nie, że to mu raczej zaszkodzi, ale wniosek z tej obserwacji zaiste absurdalny...
Usuńa mit o upodobaniu do samości?... zwykle w domach ludzie trzymali jednego kota, a resztę miotu topili i takim sposobem sami stworzyli ten mit z niczego...
pozdrawiam równie pozytywnie termicznie :)