25 czerwca 2022

Poprzeczna do urojonej

Czasem jest tak, że komentując na jakimś forum blogowym pojawia mi się pomysł na posta, na jakąś dłuższą wypowiedź na dany temat, na szersze rozwinięcie tegoż komentarza. Temat akurat jest na czasie, jako że ostatnio najnowszy projekt prawnej normalizacji traktowania kobiet przez państwo, chwilowo neokomunistyczne, znowu poszedł się huśtać. Mimo to warto było próbować, mimo zerowych szans na sukces, nie tym jednak chcę się akurat teraz zająć. Pojawiła mi się bowiem inna kwestia, taka jakby przy okazji. Już tłumaczę, tudzież objaśniam:
Wiele kobiet, choć jak wiele, nie wiem, twierdzi, że temat przerywania ciąży to babska sprawa, zaś chłopom guzik do tego. Nie jest to prawda, bo choć to nie mężczyzna ma fizjologiczny problem ciąży, to jednak fakt jej zaistnienia jakoś tam jego dotyczy, jako współsprawcy. Może on rzecz jasna czmychnąć, co być może jest najprostsze, co poniektórzy nawet tak robią, nie zmienia to jednak faktu, że problem wcale nie znika. Więc chyba lepiej jest nie musieć czmychać, tylko jakoś to bardziej elegancko ogarnąć? 
Mężczyźni różnie reagują na wiadomość o ciąży kobiety, z którą akurat mieli byli cielesną okoliczność, bez wielkiego znaczenia jest przy tym, czy ta okoliczność była chwilowa, czy związkowa. Zdarza im się radość, zdarza się się też jakieś jej przeciwieństwo. Tych reakcji bywa całe spektrum, ale tego nie ma sensu wyliczać. Skupimy się teraz na tym, co taki koleś, jeden, czy drugi, sobie uważa, jakie ma zdanie na temat decyzji, czy kobieta ma tą ciążę donosić, aby finałowo zakończyła się dzieckiem, czy też pozbyć się kłopotu. Konkretnie zaś, kto ma decydować? Okazuje się, że na ten temat również panuje pewien rozrzut poglądów wśród panów, bowiem nie tworzą oni wcale tak homogenicznej grupy, jak twierdzą niektóre stereotypy. To zaś przenosi się na różne zdania, co do tego, jakie ma być prawo zwane "aborcyjnym".
Nie jest też prawdą, jakoby spór na temat tego prawa toczyły strony "panie" versus "panowie". Takiej linii podziału wcale nie ma, jest za to, istnieje linia poprzeczna do tej fikcyjnej. Jej strony zaś krótko, choć opisowo można określić jako "panie i panowie przyjaźni kobietom" oraz "panie i panowie wrodzy kobietom". Być może najciekawsza, bo absurdalna jest część "panie wrogie kobietom", skupmy się jednak na panach. Skąd ta linia podziału, jakie właściwości ma jedna ich grupa, jakie ma druga? Jak to jest, że jedni panowie lubią i szanują panie, drudzy wprost przeciwnie, skąd to się bierze?
Odpowiedź jest bardzo prosta, zaś realia blogowe każą ją jeszcze bardziej uprościć. Otóż panowie "za (aborcją)", czyli przyjaźni paniom, nie mają zbytnich problemów na ich punkcie, przynajmniej takich poważniejszych. Za to panowie "przeciw (aborcji)", czyli wrodzy owym paniom, to istna czeluść pełna po brzegi rozmaitych porąbań, przypadków zaiste psychiatrycznych dotyczących relacji damsko - męskich, nie tylko tych cielesnych bynajmniej, ale całej fury innych, na rozmaitym tle. Dlatego też panowie "za" traktują kobiety jak ludzi, jak partnerki na każdym poziomie, czy aspekcie, zaś dla panów "przeciw" płeć żeńska to rzeczy, androidy, czasem nawet po prostu szmaty. Inaczej nie chcą lub też nie umieją ich postrzegać. Nie zawsze jest to takie jasne, gdyż wielu znakomicie potrafi to maskować tworząc pozory kurtuazji, udawanego szacunku. W istocie zaś jest to taki sam szacunek, jaki się żywi do własnego auta, czy telefonu.
To właściwie koniec wywodu, uprasza się jedynie Kawiarnię, aby darowała sobie uwagi na temat zbytniego uproszczenia, czy też uogólnienia sprawy. Tak po prostu miało być, it's only blog, nie żadna tam dysertacja naukowa. Tytułem zaś gagu finałowego przypomnę dyskusję na temat terminu "dupa", dość często używanego przez panów, ale przez panie również, bynajmniej niepejoratywnego, na określenie jakiejś kobiety. Nie jest tu moją intencją reaktywacja tej debaty, chcę tylko coś napomknąć. Otóż owo słowo, tak użyte, nieraz budzi czyjeś oburzenie. Pytanie zaś brzmi, kto to oburzenie najczęściej artykułuje? Nie, bynajmniej nie panie. Otóż najczęściej zgiełk podnoszą owi panowie "przeciw", którzy najmniej do pań mają szacunku. Książkowy, kliniczny przykład hipokryzji, o której wspomniałem wcześniej.
I jeszcze coś, taki dodatek niekonieczny. Zdrowe, czyli wolnościowe poglądy społeczne na różne kwestie nie muszą oznaczać zdrowej psychiki w temacie kobiecym. Nie każdy człowiek, który jest "za Ziołem" jest "za aborcją". Bywa też odwrotnie, że ktoś przyjazny paniom jest marychofobem. Ale to już jest zupełnie osobny temat...

53 komentarze:

  1. Uważam, że została pominięta bardzo ważna grupa panów ,,przeciw'', która jest na tyle duża i reprezentatywna w polskim społeczeństwie, że aż grzech o niej zapomnieć. To grupa totalnych tradycjonalistów, która nadal wierzy w czasy, w których uważano, że kobieta nie jest wystarczająco mądra, by podejmować racjonalne decyzje. Dlatego należy podjąć je za nią, bo u pani mózg nie działa. Oni akurat mają cały wachlarz miłych zachowań dla pań i naprawdę je szanują, ale uważają za ,,nieszkodliwe'' idiotki.
    A co do tego, czy panowie powinni się wypowiadać, to na początku uważałam, że absolutnie nie. Ale teraz jak tak myślę, to w końcu też ich dziecko i co w sytuacji, kiedy ona nie chce, a on chce? Czy on mógłby ją pozwać do sądu za podjęcie tej decyzji za oboje? Czy powinien mieć takie prawo? Uważam, że nadal ostateczną decyzję powinna podejmować kobieta, bo to ona będzie uziemiona przez prawie rok, wyłączona z pracy, będzie się źle czuć, będzie ryzykować zdrowiem (jakąś cukrzycą ciążową), po czym to ona będzie się rozciągać do granic możliwości jak gumka recepturka i w pasie i tam na dole, więc mimo wszystko to ona powinna mieć finalny głos w tej sprawie.
    Ja ogólnie jestem przeciw aborcji z okazji ,,odwidziało mi się''/ to jeszcze nie czas/ nie mam kasy/ jednorazowy wyskok. Podobał mi się popzredni kompromis aborcyjny. Albo inaczej- mam nadzieję, że sama nie pobiegłabym na zabieg z okazji ,,odwidziało mi się'', ale uważam, że taka opcja powinna być dostępna, bo może inni chcieliby z niej skorzystać. Tylko tyle i aż tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wydaje mi się, że tej grupie poświęciłem najwięcej uwagi, tylko dość skąpo wspomniałem o ich motywacjach... zaś uzasadnienie "kobieta nie jest wystarczająco mądra" sprowadza ją do poziomu kota, dziecka albo androida właśnie, tyle że z jakąś tam przystawką AI o dość ograniczonym zasięgu... w końcu ja też kota nie pytam o zdanie, czy mam mu zapodać Fiprex na kleszcze...
      czyli może za ostro naszkicowałem, powinno być: dla niektórych rzecz, a dla niektórych coś pomiędzy rzeczą i osobą, tak jak ten kot... tak czy owak jednak, to dużej różnicy nie ma, bo wciąż nie jest to pełnia praw przysługujących osobie...
      ...
      przechodząc do wymiany własnych poglądów, to uważam, że udział współautora ciąży /bynajmniej nie ojca, bo skąd ojciec, skoro płód nie jest jeszcze dzieckiem?/ może polegać jedynie na głosie doradczym, a ostatnie słowo ma nosicielka tegoż płodu... czyli mamy zgodność...
      co do powodów przerwania ciąży, to do dwunastego tygodnia zupełnie mnie one nie obchodzą i kobieta nie powinna mieć obowiązku nikomu się tłumaczyć ze swojej decyzji... coś, co mnie może się wydawać błahe, dla niej może wcale takie nie być, więc ostateczna ocena też do niej należy...
      obchodzić mnie zaczyna po tym terminie, bo wtedy dopiero można zaczynać mówić o płodzie jako osobie, podmiocie... i wtedy jestem za prawem do trzech wyjątków wspomnianych w ustawie "kompromisowej" /cudzysłów ma tu charakter ironiczny, wręcz sarkastyczny/...

      Usuń
    2. Miałam raczej wrażenie, że opisywana grupa, to grupa szczerze nielubiąca kobiet, uważająca, że tradycja/ facetci/ cokolwiek innego są ważniejsze od głupich bab. Ja z kolei mówię o facetach, którzy szczerze szanują kobiety, ale chcą je ,,chronić'' tak jak się chroni głupie dziecko czy szczeniaczka. Więc dla pierwszej grupy będę głupią babą, którą trzeba trzymać na smyczy, dla drugiej będę słodką idiotką, którą należy otoczyć opieką. Dlatego mam poczucie, że te dwie grupy nei mogą siedzieć w tym samym worze.

      Usuń
    3. wszystko jest w porządku, wręcz znakomicie... ja tylko naszkicowałem startowo pewien dwubitowy podział, a Ty kopnęłaś piłkę dalej rozwijając temat, dzieląc jeden worek na dwa subworki... ale kierunek nadal jest ten sam, bo tak, czy owak, czy jedni, czy drudzy, to nadal nie jest to ta pełnia sympatii i szacunku, jakiej by się od faceta należało spodziewać...

      Usuń
    4. Czy ja wiem- często ktoś jest empatyczny i z szacunkiem w jednej dziedzinie, a w drugiej już ani trochę. Jeden zaakceptuje, że nie chcę tej konkretnej ciąży, ale nie zaakceptuje faktu, że nie lubię dzieci i wolę urodzić i oddać do adopcji. Dlatego rozdzieliłam tą grupę na dwie- bo czasami dajemy innym wybór w jednej ważnej kwestii, a nie przełkniemy ich wyboru w innej kwestii. Zaczynam za bardzo nadgorliwie drążyć : )

      Usuń
    5. nie, dlaczego?... drąż dalej, jeśli masz ochotę, zakazu nie ma... fajnie się Ciebie czyta i w ogóle fajnie się z Tobą gada :)

      Usuń
  2. Kwestia za i przeciw chwilowo jest mi obojętna, choć nie przestała mnie interesować argumentacja i zabiegi propagandowe, mające na celu nakłanianie do przyjęcia określonej strony barykady. Autor stosuje podział na dobro/zło, brak szacunku/szacunek - czyli podejście zerojedynkowe. Rozumiem intencje, choć metoda działa tylko na ludzi o określonych poglądach, utoczonych przez przyjętą narrację a nie samodzielne myślenie. Ale to standard, więc i metody najpopularniejsze.
    Dlatego też plakat mnie rozbawił bardzo, ze względu na przyłożenie skali ciężkości kwestii aborcyjnych do tematu związków. Wygląda na to, że każda laska powinna robić sondaż, czy facet będzie ją wspierał akurat w kwestii aborcji...

    Ostatnio zacząłem się również zastanawiać, co ma wspólnego ów nacisk na to prawo do aborcji z eksperymentem Calhouna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie jest post polemiczny w temacie "za, czy przeciw", tak więc bardzo słusznie ta kwestia chwilowo jest Ci obojętna... nie przepadam za bardzo za komentarzami nie na temat...
      ten post to tylko próba scharakteryzowania ludzi zależnie od tego, czy są "za", czy "przeciw", a co do jej dyskretnej /termin matematyczny/ szkicowości, to sam o tym wspomniałem pozostawiając Kawiarni szerokie pole do głębszych rozważań...
      ...
      co do związków to sobie myślę tak: gdy para idzie do łóżka, to do związku droga może być jeszcze daleka i wcale tam zresztą nie prowadzić, ale jeśli zaczynają się wstępne podchody, aby ten związek zmontować, to różne sprawy warto omówić i do tych spraw zaliczałbym kwestie przerywania ciąży, wliczając w to także aspekt prawny...
      ...
      za to w temacie eksperymentu Calhouna nawet jeszcze nie zacząłem się zastanawiać, więc raczej nie pogadamy :)

      Usuń
    2. "ten post to tylko próba scharakteryzowania ludzi zależnie od tego, czy są "za", czy "przeciw",(...)"

      To zadna proba scharakteryzowania. :) To konkretne ukierunkowanie Czytelnika co jest ok, a co ok nie jest. Ktorzy faceci sa godni uwagi, a od ktorych nalezy uciekac gdzie pieprz rosnie...
      Konkretne wyrazenie wlasnego stanowiska ( z obiektywiztmem nie majace nic wspolnego). Przekaz brzmi jasno: "Facet, ktory jest przeciwko aborcji jest tym nieszanujacym kobiet, a wiec zlym, nie ok. Pozor! Nogi za pas. A ten za aborcja jest godny kobiecej uwagi. Umiejacy szanowac panie". I jak dobrze, ze autor tego posta znajduje sie w grupie panow godnych uwagi:)

      Problem lezy tylko w doborze siebie nawzajem. Dla pani, ktora jest uksztaltowana prolajf, nieszanujacym kobiet jest partner za aborcja. No bo jak on moglby sobie pomyslec, ze ona moglaby usunac? Coz za buraczek. Dla kobiety uksztaltowanej w ta druga strone buraczkiem jest pan prolajfowiec. Taki koles to sloma z butow.

      Dla mnie problem rozmow o aborcji nie istnialby gdyby wszystkie panie wspolzyjace ( decydujace sie na wspolzycie ) dbaly o antykoncepcje. Nie dbaja, wiec mamy to, co mamy.
      Zaczelaby sie wowczas spoleczna debata na temat rownouprawnienia w antykoncepcji. Faceci wola wygode. Niech ona to ogarnie, bez pomyslunku jak to moze wplywac na jej zdrowie. Panowie swoich klejnotow nie pozwola tknac- dla mnie to jest akurat buractwo. Ale to tylko moje osobiste zdanie, nie wszechprawda.
      I nie meiszac prosze, ze jak prolajfowiec to i od razu ten mowiacy "wara od moich klejnotow"- moze tak byc, ale nie musi. A Pan prochoice tak by nigdy nie powiedzial. W glowie ludziom roznie sie uklada. Mozna byc prochoice z powodu poteznego seksualnego egoizmu. Niech sie kobiety nie obawiaja rozdawac na prawo i lewo. Trzeba eliminowac ich strach przed byciem porzucona z dzieckiem, bo zawsze istnieje wyjscie z karkolomnej dla niej sytuacji- dziecko ( material genetyczny) nie jest podmiotem jakichkolwiek dyskusji- tzn stalo sie, ale przeciez mozna zapobiec. Oby tylko nie stresowac ludzkich samic, oby sie tylko w sobie nie zamykaly i byly otwarte na seksualne rozkosze. Coby nie bylo: czy to ciaza czy zabieg aborcji ... to zawsze ona jest na pierwszej lini ognia i to jej cialo. :) Sprawy te moga kobiety wyhamowywac w pedzie ku seksualnemu rozdawnictwu. Moze je tez wyhamowywac sprawa niezdrowej antykoncepcji.
      A ja lubie takich panow, ktorzy mowia: " Antykoncepcja? Ja to ogarne":)

      Usuń
    3. Wiesz Piotrze, para idąca do łóżka może mieć rozbieżne zdanie na n tematów, w którym podejście do aborcji stoi z reguły bardzo daleko w hierarchii - gdyż na pierwszym miejscu stoi jednak pójście do łóżka. Gdy dojdzie do związku zacząłbym od tego, czy para chce mieć razem dzieci, a nie dokonać razem aborcji, ale diabeł tkwi w szczegółach - zależy co się chce komu wbić w łeb - jak choćby tezy, że przeciwnicy aborcji są wrodzy kobietom pozostające w sferze Twoich osobistych uprzedzeń, albo chęci ukierunkowania odbiorcy, albo cholera wie - może nawet fantazji.

      Akurat plakat trzymaj się z daleka od faceta który będzie cię namawiał do aborcji wyglądałby równie kuriozalnie, choć sytuacja na pierwszy rzut oka jednakowo nieprzyjemna.

      Usuń
    4. @Ania...
      w kwestii formalnej: niewiele mam wymagań od Kawiarni na forum, zaś Tobie nawet pozwalam na więcej, niemniej jednak wolałbym, abyś gadała po ludzku: nie żaden "prolajf" (pro-life), tylko "anti-choice"... pro life to jest wtedy, gdy np. dbamy o Naturę, albo np. ratujemy komuś życie, na ten temat nawet nie myśl, aby próbować ze mną dyskutować...
      ...
      co do tematu, to nie przeczę, że jest to próba scharakteryzowania facetów z punktu widzenia pro choice, tylko zauważ podstawową rzecz: pro choice nikomu nie narzuca, co ma robić z ciążą, od dawna funkcjonuje hasło: "aborcja zła? to jej nie rób", zaś anti choice narzuca to na chama, więc mowy nie ma o żadnej symetrii w tym sporze publicznym...
      ...
      natomiast zgodzę się z Tobą co do antykoncepcji, faktycznie jest coś nie tak, że to kobieta musi się tym martwić, bo wielu mężczyzn uważa, że to nie jego problem... ale wielu też troszczy się o te sprawy, choćby z prostej przyczyny: aby nie mieć bólu głowy, gdy usłyszy "wiesz, mamy problem"...
      których jest więcej?... może Ty to wiesz, ale ja nie jestem besserwisser i tego akurat nie wiem...

      @Radku...
      masz rację, że kwestia "czy chcemy mieć jakieś dzieci, kiedy ewentualnie, pod jakimi warunkami, etc" też powinna być obgadana i być może nawet nieco wcześniej... toć napisałem wyraźnie, że kwestia stosunku do aborcji powinna być jednym z tematów, ale słowem nie wspomniałem nic o priorytetach...
      ...
      sorry /a może nie sorry?/, ale ten tani chwyt utożsamiający pro choice z "namawiaaaniem do aborcji" ze mną nie przechodzi i nigdy nie przechodził...
      tak między nami, to przyznam, że nigdy nie lubiłem tych idiomów "być za aborcją" i "być przeciw aborcji", bo często są brane dosłownie i powodują nieprozumienia, choćby takie, jak wspomniane utożsamianie...

      Usuń
    5. @ panie kanalia :)
      Wkurzywszy sie? Przeciez nie raz bylo pisane u ciebie w takowy sposob i jakos lekcji nie udzielales. Ale sie wykladu dorobilam:) Prolajfami byli tu nie raz w komentarzach, nazywani przeciwnicy aborcji. Czyzby cos sie zmienilo?

      Usuń
    6. @Ania...
      zwalmy to na moje lenistwo, że czasem zdarzy mi się nie zauważyć tego lapsusu, tylko jest jedna sprawa: co to znaczy u Ciebie "nie raz"?... bo lenistwo lenistwem, ale pamięć mam niezłą i wiem, że popełniany on tu bywa rzadziej, niż sporadycznie...

      Usuń
    7. @ pkanalia

      W spawach "proszojsow" uswiadamiaj ich samych. Zaloze sie, ze wielu z nich nie zdaje sobie sprawy, jak to ty probujesz to ulozyc, ze pro choice oznacza wybor. Dla wielu z nch sprawa jest prosta- jestesmy przeciw tamtym, jestesmy za aborcja.

      Usuń
    8. @ kanalia
      "pamięć mam niezłą i wiem, że popełniany on tu bywa rzadziej, niż sporadycznie..."

      Smiem twierdzic, ze mam lepsza :) Bywaja blogerzy, ktorzy tylko tak wypowiadali sie o pro life, tak?

      Usuń
    9. Piotrze, Twoje mechanizmy wyparcia różnych pojęć, czy sytuacji, które się zdarzają, ale nie mieszczą w Twoim dopasowanym do wyznawanej ideologii myśleniu nie są moim problemem również, więc dyskusje co na Ciebie działa możesz naprawdę również stosować z innym rozmówcą. Nie zrozumiałeś - wyjaśniam: Prawdę mówiąc słowem nie wspomniałem o żadnym prosro, tylko porównałem pewien sposób narracji - w końcu istnieją faceci, którzy próbują zmuszać kobiety do aborcji bo nie podoba im się wizja płacenia alimentów i inne takie. Jakoś mam niejasne wrażenie, że jest to przypadek częstszy, niż przymuszanie do urodzenia dziecka. Tym bardziej świadczy to o manipulowaniu w główce komuś przy użyciu takiego hasełka, ale ostatecznie - zależy co kogo jara.

      Usuń
    10. "Twoje mechanizmy wyparcia różnych pojęć etc"...
      zaczyna się... zaczyna się ucieczka od tematu i rozkminka psychiki autora... LOL...
      ...
      jasne, że zdarzają się przypadki facetów, którzy zmuszają kobiety do przerwania ciąży, ale na temat ilu ich (stosunkowo do reszty) nie mamy raczej twardej wiedzy, tylko pewne intuicje, które być może mocno się różnią...
      ale zwróciłeś uwagę na ciekawą rzecz, że mój (szkicowy) podział nie wyczerpuje całego zbioru... okazuje się, że tacy kolesie nie mieszczą się w żadnej z zaproponowanych grup... bo z jednej strony są "za", ale z drugiej trudno u nich szukać sympatii, czy szacunku do kobiet... nie oponuję przeciwko Twojemu uzupełnieniu...

      Usuń
    11. Ojej, ojej. Faktycznie to by się zaczynała, jakbyś sam nie stosował podobnych zagrywek w stosunku do grup ludzi, z którymi Ci niekoniecznie poglądowo po drodze. Generalnie przyznam się, że za każdym razem gdy coś takiego czytam, staram się wpleść w komentarz taką właśnie prowokację - i z reguły w myśl porzekadła "uderz w stół..." następuje reakcja z Twojej strony. :) Pora może wyciągnąć jakieś wnioski?

      Twardej wiedzy faktycznie nie mamy, ale wystarczy odwołać się do logiki i odpowiedzieć na pytania - w jakich sytuacjach facet przymusza kobietę do rodzenia - a w jakich przymusza do aborcji i co dla niego samego jest z reguły korzystniejsze .
      Oczywiście że szkicowy Twój podział nie wyczerpuje zbioru, bo powstał pod tezę, a nie został stworzony po to, by jakąś postawić. :)

      Usuń
    12. ależ okay, ja nawet w tą grę wchodzę /choć selektywnie: nie ze wszystkimi/, byle nie przekraczała ona granic, które swego czasu przekroczył pewien rogaty kopytniak (raciczniak?)...
      ...
      wydaje mi się, że /w pewnym grubym uproszczeniu, jak zwykle/ motywacje "przymuszacza do aborcji" są bardziej racjonalne, a "przymuszacza do rodzenia" bardziej irracjonalne... ale to wcale nie wyjaśnia, nawet nie daje przesłanki do oszacowania, których jest więcej... chociaż, gdy tak spojrzeć, jak wielu idiotów nas otacza, których trudno posądzić o racjonalność, to...
      /tu zostawię takie niedopowiedzenie wężykiem :) /...

      Usuń
  3. Niektórzy panowie nie chcą w ogóle dziecka, ale seks i owszem, całą odpowiedzialność za antykoncepcje cedują na kobiety, bo tak prościej.
    Są tez i tacy, co odchodzą, gdy rodzi się kalekie lub chore dziecko i wina za to także obarczają kobiety.
    Jak by nie patrzeć, kobieta najczęściej zostaje sama z problemem, więc jeśli mężczyzna nie zadeklarował się konkretnie w temacie antykoncepcja/aborcja/odpowiedzialność - nie ma prawa głosu.
    Największymi znawcami zdrowia i psychiki kobiet oraz kondycji rodziny są oczywiście nasi duchowni - eksperci pierwszego sortu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak wspomniałem Ani, nie wiem, jak wielu facetów dba o antykoncepcję, a jak wielu nie dba... istnieją jedni i drudzy, zgodzę się jednak, że tych drugich powinno być jak najmniej...

      Usuń
  4. Partner seksualny powinien wspierać swoją kobietę (albo dupę, jak tak wolisz) nie tylko, gdy ona nie chce ciąży, ale i wtedy, kiedy jej chce. A sumie to, podobnie jak Jotka, uważam, że mężczyźni powinni wziąć na swoje barki odpowiedzialność za to, by niechcianych ciąż nie było. Do tej pory to kobiety faszerują się hormonami i innymi wymyślnymi instrumentami w celu antykoncepcji, tracąc przy tym zdrowie. A przecież istnieje coś takiego jak wazektomia - rach ciach i po problemie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na dodatek (nie wiem czy ze wzgledu na promocje zabiegu, czy faktycznie tak jest) opowiada sie, ze to , jak dotychczas, najzdrowsza forma antykoncepcji. Na dodatek odwracalna, jakby sie parce z czasem potomstwo zamarzylo.
      Poczytalam tez forum i wypowiedzi panow na temat takiej antykoncepcji dla mezczyzn. Moze jeden glos byl na tak, reszta nie pozwolila by sie w podobny sposob "zalatwic" z obawy o seksualna forme, wlasne zdrowie... nie pozwolili by tez, aby jakas ekpia majstrowala przy ich meskosci.
      I to jest zenada i caly szacunek do kobiet. Nam mozna podawac niezdrowe srodki, bo przeciez wyjscia nie mamy- gro kobiet pozostanie wtedy z ewentualnymi wpadkami i bedzie sie z systemem aborcyjnym mocowac.. Panowie, ci "szanujacy nas" wespra kobiety w akcjach zwiazanych z aborcja, wyjda nawet z nami na ulice, niech majstruja spece przy naszych cialach, ale nie daj panie aby oni mieli cos z soba zrobic. :)

      Zdaje sobie sprawe, ze sa panowie odpowiedzialni, ale zanim takimi sie stana to przeciez wypadaloby poprobowac. Sprawdzic ow seks... i to dziewczynom matki aplikuja ten hormonalny syf ( o ile w ogole tym sie zajmuja), aby nie weszly za mlodo w pieluchy; zas chlopaka nie prowadza sie na wazektomie.

      Usuń
    2. od zawsze uważam, że partner powinien wspierać kobietę bez względu na to, jaką ona podejmie decyzję...
      natomiast w tej całej sprawie intryguje mnie ludzki prymitywizm w podejściu do technicznej strony seksu... pytanie brzmi, co zrobić, gdy tak się akurat złożyło, że nie ma pod ręką żadnego zabezpieczenia, a do tego kobieta wie, że właśnie ma dzień płodny?... nie odpowiem na to pytanie, bo ani mi w głowie instruować dorosłych ludzi... wspomnę tylko wymijająco, że seks jest na tyle bogaty w warianty zabawy, że są na to sposoby...

      Usuń
    3. " pytanie brzmi, co zrobić, gdy tak się akurat złożyło, że nie ma pod ręką żadnego zabezpieczenia, a do tego kobieta wie, że właśnie ma dzień płodny?..."

      Pewnie, ze mozna sie wtedy inaczej pobawic. Nic nie stoi na przeszkodzie. Ale czy nie mozna wtedy sobie tez powiedziec "nie, nie mozemy"? Bo wiesz, jak sie zacznie, rozbudzi... to mozna inaczej skonczyc niz sie planowalo:)) Szczegolnie u mlodych. Umiejetnosc pewnej zdrowej wstrzemiezliwosci tez powinno sie czasami przecwiczyc.

      Usuń
    4. @Ania...
      chyba jest trochę inaczej: to właśnie młodzi /w obecnych czasach/ mają większą wiedzę techniczną, niż wielu starszych, dla których seks to tylko "po katolicku"...

      Usuń
    5. Wiem, wiem ... pisales jak to odkrywales... tzn ta wiedze, ktora mlodzi posiedli blyskawicznie:)) Wyssali z mlekiem matki :)) Dla mnie twoje "po katolicku" nigdy tego nie oznaczalo. No coz.
      Druga sprawa- wiem jak u mlodych bywa. Sam tez byles mlody, tak? Lepiej potrenowac czasowa - chwilowa- wstrzemiezliwosc:)) Ponoc trening nie zabija, a czyni mistrza.

      Usuń
    6. @Ania...
      gdy byłem młody, to nie było jeszcze "obecnych czasów"... co prawda więcej wiedziałem i umiałem, niż większość moich ówczesnych rówieśników, to wciąż mniej się na tym znałem, co obecni młodzi...

      Usuń
    7. @Ania. Kiedy wspomniałam w jakiejś dyskusji blogowej o wazektomii, jeden z panów napisał: "Ale to boli" :))))
      @Piotr, a co Ty sądzisz o tej męskiej antykoncepcji?

      Usuń
    8. @Szarabajka...
      o ile wiem, to poza gumą nic mądrzejszego w temacie męskiej antykoncepcji do tej pory nie wynaleziono... ale jestem za takim wynalazkiem, gdyby się pojawił... to przecież jest wygodniejsze, niż ból głowy, czy partnerka na pewno się zabezpieczyła...
      natomiast wazektomię trudno mi nazwać "antykoncepcją" ze względu na jej nieodwracalność... względną, bo to można odkręcić, ale łatwe nie jest, to trochę jak z tatuażem... nie widzę jednak przeszkód /oprócz finansowych, być może/, aby się temu mógł poddać facet, który przemyślał temat, że nie ma ochoty już dalej się rozmnażać i nie chce mu się inaczej kombinować... sam zabieg w żaden sposób nie upośledza zdolności do uprawiania miłości (w pełni, wraz z efektami specjalnymi), więc no problem...

      Usuń
    9. " (...) natomiast wazektomię trudno mi nazwać "antykoncepcją" ze względu na jej nieodwracalność... względną, bo to można odkręcić, ale łatwe nie jest, to trochę jak z tatuażem..."
      No wlasnie:) Powstanie szramka. Miejsce , w ktorym wiadac bedzie , ze cos sie majstrowalo, ale ogolnie nasieniowod sprawny bedzie, no nie?:)
      Troche to zabawne... jak to faceci: "Blizna pozostanie. Mozna odkrecic, ale latwe nie jest" ... to cos o czym szarabajka pisala: "Ale to boli" :)) :)

      Usuń
    10. @Ania...
      pierwszą operację odkręcenia wazektomii przeprowadzono w Stanach już bardzo dawno, od tamtego czasu mikrochirurgia poszła kilka pięter do góry, nadal jednak nie są to tanie rzeczy i nie ma gwarancji sukcesu...

      Usuń
    11. Przeeeeeeeeeestan:) Wez no:) To tak samo jak z aborcja. Tysiac sie udalo, a podczas 1001 pacjantka zeszla:( Wtedy sie mowi, ze moze miala jakies ukryte choroby i takie tam... Pomimo wszystko kobiety chcom, bo nie majom wyjscia, kiedy zawiedzie ich "antykoncepcja na oko", albo opijanie sie herbatka z lisci malin. :)

      Poczytaj tutaj.
      https://www.wazektomia.com/
      Obecnie dostepna jest wazektomia bez skalpela. Mikrochirurgia poszla bardzo do przodu.
      Nie panikuj i nie siej paniki:))

      Usuń
    12. Gwarancji sukcesu nie ma na spirale, nie ma na podwiazanie jajowodow... Kobiety robia te rzeczy bez gwarancji. A lykanie hormonow? Masz na to gwarancje? A jednak... panie w to wchodza.
      Panowie, bardzo o siebie dbacie.

      Usuń
    13. Dodam tylko jeszcze , ze ja Was baaaardzo szanuje i jakby co to wyjde na ulice z transparentami, aby plci meskiej, tak przeze mnie szanowanej, ulatwic dostep do zabiegow wazektomii. Na razie jednak wychodzi mi na to, ze takiej potrzeby nie ma:)

      Usuń
    14. @Ania...
      chyba za szybko czytałaś, albo zamiast tekstu czytałaś własne myśli, bo nie doczytałaś, że mowa nie jest o wazektomi, tylko o zabiegu odwracania wazektomi, przywracaniu nasieniowodów do stanu wcześniejszego...
      to tak, jak z obcięciem ręki: zawsze jest skuteczne, ale jej przyprawienie na miejsce już nie zawsze, nawet przy obecnie dostępnych metodach...

      Usuń
    15. A ty na stronke o wazektomii nie wszedles? Zaraz na wstepie. Pierwszy punkt "odhaczony"
      ODWRACALNA, 100% skuteczna, Najtansza i najzdrowsza, Najbezpieczniejsza, Bez bolu, Bez stresu, Bez narkozy, Bez igly, Bez skalpela, Bez oczekiwanych ciaz....
      Kurcze, po co kobiety tak sie truja?
      Bo Faceci drza o czlonka?
      POczytaj sobie, prosze , o wazektomii bez skalpela , nazywanej WBS :))

      Usuń
    16. Rewazektomia. Moze ciut bardziej skomplikowana, bo wymaga anastazjologa... no ale przy aborcji jest podobnie, tez wymaga specjalistow- czyli po rowno:)
      https://www.wazektomia.com/rewazektomia


      Usuń
    17. wróć do tekstu... napisałem "nieodwracalność" i dodałem zaraz /cytuję/ "względną, bo to można odkręcić, ale łatwe nie jest, to trochę jak z tatuażem"... a nie jest łatwe, bo: droższe niż wazektomia, bardziej pracochłonne, oraz ryzyko, że coś pójdzie nie tak jest wyższe...
      porównanie z tatuażem jest jak najbardziej trafne:
      porównaj sobie ceny i pracochłonność zrobienia tatuażu z ceną i pracochłonnością przywrócenia skóry do stanu przed tatuażem... porównaj wspomniane ryzyka jakiejś skuchy...
      tak więc daj już spokój i nie szukaj nieistotnych detali do czepiania się...

      Usuń
    18. Ale sterylizacja kobiet nie jest w Polsce legalna nawet dla tych ,którym poródy groża utratą zdrowia i zycia wide Alicja Tysiąć ,której lekarz z powodu jej wady wzroku i sytuacji finansowej powinien zrobić sterylizacje . Wazektomia jest legalna ale sterylizacja nie . To jest dopiero kontrola ciał i płodności kobiet. .

      Usuń
    19. Posumowujac.
      Czekam , ktory z panow na to wpadnie, ale trudno oczekiwac czegokolwiek skoro w dyskusji wzielo udzial tylko dwoch odwaznych. Malo facetow do dyskusji, ale Wasza plec tak jakos dziwnie ma. Wielu nie gada... nie wiem z czego to wynika. Z niewiedzy, z niecheci dowiedzenia sie ( ruszenia glowa), ze strachu o cialo...(?) trudno sie mowi.

      Antykoncepcja meska- przeciez ona daje facetom spora wolnosc i bycie panami wlasnego ciala ( dodajmy plemnikow). Przy Waszej antykoncepcji to wy decydujecie czy bedziecie ojcami, czy nie. Tylko mi nie mow, ze przeciez macie- gume:) Jednym ona odpowiada , a drudzy uciekaja przed nia jak diabel przed swiecona woda.
      Kobieta w przypadku Waszej antykoncepcji musi wejsc z Wami w dialog: " czy pozwolicie,czy zezwolicie, czy chcecie byc ojcami..." teraz nikt Was zbytnio o to nie pyta, a caly ciezar spoczywa na kobiecie. Dla kobiet, ktore nie daza do bycia matkami to utrapienie, zas dla pan, ktore matkami planuja byc i daza do tego to mozliwosc manipulacji. Nie wiem jaki jest procent dziewczyn lapiacych meza na ciaze, ale i w takim przypadku Wasza antykoncepcja to Wasze zabezpieczenie nie bycia wkreconym, zlapanym.
      Jak nic panowie powinni sie nawzajem uswiadamiac na temat wazektomii, a nie pisac, ze tatuaz, ze wlasciwie odwracalno nieodwracalne, nie tanie....kobiece zabezpieczenie tez nie bywa tanie- nie ma co robic z igly widly.
      Dla mnie sprawa jest jasna: udostepnilibyscie wszystkie drogi kobietom ,aby was tylko w danej sprawie zbytnio osobiscie nie tykac. :))

      Usuń
    20. @Ania...
      czyli wychodzi na moje, że nie czytasz... w tym wątku, kilka pozycji wyżej napisałem wyraźnie /cytuję/:
      "o ile wiem, to poza gumą nic mądrzejszego w temacie męskiej antykoncepcji do tej pory nie wynaleziono... ale jestem za takim wynalazkiem, gdyby się pojawił... to przecież jest wygodniejsze, niż ból głowy, czy partnerka na pewno się zabezpieczyła"...
      czyli nie do mnie ta Twoja perora...

      Usuń
    21. A co niby z tej twojej wypowiedzi wynika? Przeczytaj sam siebie, moze uda ci sie siebie samego zrozumiec. Nic nie wynika oprocz lawiranctwa:)
      Wynika, ze do tej pory tylko guma, nic madrzejszego nie wymyslono- guma ponad wszystko:) Czytajmy dalej... ale jestes na tak, za takim super wynalazkiem gdyby sie pojawil :( Coz za szkoda, wielka szkoda... GDYBY sie pojawil...
      Wypada zapytac... pojawil sie, czy guma nadal najmadrzejsza?
      Wiesz co piszesz?

      Usuń
    22. @Ania...
      czy to znaczy, że jednak coś wynaleziono innego, tylko ja jestem taki niedoinformowany?... to wyświadcz mi tą przysługę i powiedz co to jest i gdzie to można kupić?... pisz po ludzku, konkretami, bo kręcisz już gorzej niż Łoś, aż się sama zaplątałaś w tym......

      Usuń
    23. Nie, nie... nic innego ... guma ponad wszystko. :) Tak troche konserwatywnie u ciebie pod wzgledem seksualnych nowinek antykoncepcyjnych .Ja wiem, ze jak sie czlowiek przywiaze do czegos, sprawdzil to szkoda sie tego pozbywac i z chaty i ze swiadomosci:))

      Usuń
  5. No to włożyłeś kij w mrowisko
    Temat jest niezwykle skomplikowany.
    Ale ja może z innej beczki . Tak to nas natura /Bóg/ stworzyła ze kobiety zawsze są na przegranej pozycji. I chyba nic tego nie zmieni nigdy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za to post prosty...
      czy na pewno na przegranej?... bo to w sumie dziwne, że Natura tak pograła, skoro sama jest kobietą... tu musi być jakiś haczyk :)

      Usuń
  6. W zakazie prawa aborcyjnego chodzi przede wszystkim o ograniczenie mobilności kobiet taka kobieta, która ma dzieci ma ograniczone możliwości przemieszczania się, zmiany pracy, ma ograniczenia finansowe, karierę zawodową, którą bardzo trudno pogodzić z rola matki, bo w większoąściu domów cały ciężar spoczywa na kobietach, ale przede wszystkim chodzi o zdegradowanie jej zdrowotnie i fizycznie, bowiem porody to uszczerbek na zdrowiu, witalności i mocy kobiet oraz ich niezależności. Z resztą na tych porodówkach to robią świadomie horror byle jak największy, byle jak najgorzej przeciąć i najgorzej z szyć, co się baba będzie cieszyć z seksu niech będzie dyskomfort nie będzie jej się chciało nawet seksu uprawiać, bo nie da rady to zdradzać nie będzie.
    Taka kobieta ma kiepskie zdrowie i kiepską emeryturę, co wpływa na to, że potem musi się trzymać mężczyzny, bo się sama za nędzne 1200 zł sama nie utrzyma, a potem na stare lata tyłek podcierać teściom a na koniec facetowi taka darmowa opiekunka.
    Żadnemu mężczyźnie nigdy nie chodziło o dzieci płody są tylko środkiem do tego celu. Zresztą płody dla mężczyzn to czysta abstrakcja . Oczywiście jak sam w notce napisałeś wśród konserwatywnych mężczyzn jest pewna kurtuazja w stosunku do kobiet, ale to jest tylko mydlenie oczu dla idiotek. Nie od dziś wiadomo, że mężczyźni dzielą kobiety na bydło do przelecenia zwane prostytutkami i bydło do zapłodnienia, o czym wielokrotnie mówił naczelny wódz konserw Janusz Korwin Mikke, Kiedy już się wykorzystają dana kobietę zdrowotnie, fizycznie to potem zmienia się ją na młodszy model. Wystarczy popatrzeć na losy słynnej już pary Marcinkiewiczów a także młodszej jej wersji niejakiej Justyny Żyły, która przez 10 lat zajmowała się tylko domem facet ją zdradzał a ona teraz trudniej się emocjonalnie dźwiga po tym całym konserwatywnym związki a lata lecą,. …
    Mężczyzno nie chodzi o dzieci, bo się dziećmi nie zajmują a jak urodzą się kalekie pierwsi uciekają od problemów tu im chodzi o to, aby te kobiety pod każdym względem zdegradować.
    Natomiast ciekawe jest to, co napisałeś o słowie dupiarz najwięcej krytykowali za te słowa konserwatywni mężczyźni z resztą to mi przypomina moje słynne już krowy rozpłodowe a napisałam tylko, że tak są kobiety traktowane.

    Jeśli chodzi o konserwatywne kobiety ja nazywam to zjawisko syndromem przecwelowanej cipy, wiem jak to wulgarnie brzmi, ale to pokazuje syndrom tych kobiet, które nie podskoczą żadnemu facetowi ani w życiu realnym ani internetowym, bo są za słabe i fizycznie i psychicznie, więc muszą sobie poszukać ofiary kogoś, kogo moga pokopać, kogoś, nad kim będą górować czy chodzi im o dzieci nie chodzi im tylko o podwyższenie sobie samooceny i tak już niskiej. Cwel zawsze szuka kogoś, kto będzie pod nim, dlatego solidarność kobiet bywa krucha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już się Kawiarnia doczekać nie mogła, aż wreszcie się pojawisz... no, może nie wszyscy, ale na pewno parę osób... ale już jesteś i jak zwykle nie sprawiasz zawodu... niczym Harley Quinn z młotem w jednej ręce i z bejsbolem w drugiej, waląc nimi konkretnie i rzeczowo, nie szczędząc nikogo, kto na to zasłużył...
      taki wojowniczek trzeba kobietom, skoro część facetów ani myśli ich bronić...

      Usuń
    2. Rozumiem ,że należysz do tych osób które nie mogły się doczekać pojawienia się mojej osoby -)))
      Ja jestem wbrew pozorom bardzo sprawiedliwa w ocenie, choć ciutke ulgowo traktuje kobiety w moich komentarzach ze względu na ten syndrom sztokholmski. Myślę, że moja nazwa tego syndromu ( jak to ujęłam syndromu przecwelowanej cipy) jest słuszny i warto się nad nim zastanowić i bardziej go przeanalizować.

      Usuń
    3. chyba się trochę spóźniłaś... duet Twoich potencjalnych adwersarzy odtańczył już swoje i rozrywki raczej nie będzie :)

      Usuń
  7. Amerykański Sąd Najwyższy uznał kilka dni temu, że kobiety nie mają prawa usuwać ciąży i od razu pojawiły się protesty.
    A gdyby tak kobiety składały ikrę jak nasi przodkowie albo nawet skrzek?
    Niestety nie da się nawet jaja znieść. Trzeba rodzić.
    Żyjemy, ale po co?
    Temat rzeka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. protesty uzasadnione, aczkolwiek daleki jestem od dramatyzowania, choć być może dlatego, że zawsze jestem od tego daleki :) tak już mam...
      filozoficzne pytanie "po co żyjemy?" ma prostą odpowiedź, tą kwestią przestałem się zajmować już jako (późny) małolat...

      Usuń