Tym razem Anita nie lewitowała, gdyż nie medytowała, tylko siedziała zen. Różnica jest taka, że mimo tej samej pozycji ciała nie jest to żaden odlot, lecz przylot. Czysta obecność. Przekonał się o tym Borek, który po przyjściu do domu pomachał dłonią swojej kobiecie przed twarzą:
- No, i co mi tu powietrze entropisz?
Po chwili Anita dodała:
- Okay, wystarczy tego oświecenia.
Powoli zaczęła wstawać z poduszki, gdy Borek zapytał:
- Dokończymy poranną rozmowę?
Faktycznie, coś im ją wtedy zaburzyło, dziewczyna się trochę zeźliła, bo nie lubiła przerywania jej wykładu. A potem jakoś się wzięło i zapomniało.
- Dobrze, za chwilę. Jak wrócę.
Gdy zniknęła w łazience Borek sięgnął do stołu. Otworzył pudełko na nim leżące, które zawierało spliffa i kilka papierosów. Ale po dojrzałym namyśle niczego nie wybrał, odłożył paczkę. Zaraz potem do pokoju weszła Anita ubrana w kusą sukienkę. Rozmościła się na kanapie tak, że Borek bez trudu zauważył, iż czarownica nie ma na sobie majtek, po czym wzięła głęboki oddech, co oznaczało, że ma być teraz cicho, bo będzie opierdol.
- Jak już mówiłam rano, wszystko, co ludzie mówią może być pod pewnym względem prawdą, pod pewnym względem fałszem, zaś jeszcze pod innym zupełnie bez znaczenia. Mając tą wiedzę można być całkiem na luzie. Na przykład gdy ktoś ci powie na twój temat coś nieprawdziwego, to nie ma wcale powodu, aby się tym przejmować. Obojętne, czy to są miłe słowa, czy niemiłe. Pod pewnym względem mogą być one prawdziwe, bo być może wyrażają to, co też ta osoba myśli sobie o tobie. Pod innym względem nie są prawdziwe, bo ty zapewne myślisz inaczej. Pod jeszcze innym nie mają one znaczenia, bo nie mają wpływu na to, kim jesteś. Puenta jest taka, że nasza tożsamość jest niezależna od opinii innych ludzi.
Zapadła chwila ciszy, wreszcie Anita dodała:
- Koniec ględzenia. Teraz możesz mnie pocałować.
- Gdzie?
- Tam, gdzie najbardziej lubię.
- Chce ci się jechać do lasu? Bo mnie nie. Ale zaraz. Są ludzie, którzy budują swoją tożsamość na opiniach otoczenia. Nawet wielu.
- Ludzie? Chyba raczej androidy.
Nie pojechali do lasu...
- No, i co mi tu powietrze entropisz?
Po chwili Anita dodała:
- Okay, wystarczy tego oświecenia.
Powoli zaczęła wstawać z poduszki, gdy Borek zapytał:
- Dokończymy poranną rozmowę?
Faktycznie, coś im ją wtedy zaburzyło, dziewczyna się trochę zeźliła, bo nie lubiła przerywania jej wykładu. A potem jakoś się wzięło i zapomniało.
- Dobrze, za chwilę. Jak wrócę.
Gdy zniknęła w łazience Borek sięgnął do stołu. Otworzył pudełko na nim leżące, które zawierało spliffa i kilka papierosów. Ale po dojrzałym namyśle niczego nie wybrał, odłożył paczkę. Zaraz potem do pokoju weszła Anita ubrana w kusą sukienkę. Rozmościła się na kanapie tak, że Borek bez trudu zauważył, iż czarownica nie ma na sobie majtek, po czym wzięła głęboki oddech, co oznaczało, że ma być teraz cicho, bo będzie opierdol.
- Jak już mówiłam rano, wszystko, co ludzie mówią może być pod pewnym względem prawdą, pod pewnym względem fałszem, zaś jeszcze pod innym zupełnie bez znaczenia. Mając tą wiedzę można być całkiem na luzie. Na przykład gdy ktoś ci powie na twój temat coś nieprawdziwego, to nie ma wcale powodu, aby się tym przejmować. Obojętne, czy to są miłe słowa, czy niemiłe. Pod pewnym względem mogą być one prawdziwe, bo być może wyrażają to, co też ta osoba myśli sobie o tobie. Pod innym względem nie są prawdziwe, bo ty zapewne myślisz inaczej. Pod jeszcze innym nie mają one znaczenia, bo nie mają wpływu na to, kim jesteś. Puenta jest taka, że nasza tożsamość jest niezależna od opinii innych ludzi.
Zapadła chwila ciszy, wreszcie Anita dodała:
- Koniec ględzenia. Teraz możesz mnie pocałować.
- Gdzie?
- Tam, gdzie najbardziej lubię.
- Chce ci się jechać do lasu? Bo mnie nie. Ale zaraz. Są ludzie, którzy budują swoją tożsamość na opiniach otoczenia. Nawet wielu.
- Ludzie? Chyba raczej androidy.
Nie pojechali do lasu...
Informacja dla nowych lub słabo pamiętających:
Czarownica Anita jest bohaterką serialu ===TU===. Ten serial już się dawno skończył, niemniej jednak postać wydaje się być rozwojowa twórczo.
Nasuwa się pytanie kto może opowiedzieć o naszej tożsamości w sposób najbliższy prawdy?
OdpowiedzUsuńCzytałem recenzje tego filmu, jeszcze nie miałem okazji oglądać. Właściwie zapomniałem nawet już o nim.
Wciąganie mrówek brzmi zadziwiająco. Ciekawe czy powodowały jakieś doznania
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
co do uprawnień, to sam podmiot, chyba że je na kogoś sceduje...
Usuńco do kompetencji, to również sam podmiot, jeśli jest oświecony lub chociaż w stanie kensho...
tylko wcześniej pojawia się inne pytanie: po co myśleć o tej swojej tożsamości tworząc sobie problem jak to ubrać w słowa?...
...
trzeba zobaczyć całą tą scenę, wtedy się wyjaśni, po co (filmowy) Ozzy wciągnął te mrówki podczas spotkania z chłopakami przed ich pierwszą poważniejszą trasą koncertową... podejrzewam, że nie o doznania chodziło...
pozdrawiam! :)
Hmm. Taki opierdol lubię!
OdpowiedzUsuńno, nie wiem... z czarownicami różnie bywa... wypsknie się takiej przeklęcie i przerywacz może już nikomu potem nie przerwać, niczym niejaki Anderson /znany potem jako Neo/ podczas pierwszego spotkania z agentem Smithem...
UsuńCos mi sie wydaje, ze to bedzie ostatnia kobieta Borka. Taka do grobowej deski. Opuszczenie jej moze byc zapowiedzia dalszego zycia w piekle... bedzie sie jej ciagle w opierdolu myslnym "wypskinac". Do momentu az nie zadowoli sie nowym meskim nabytkiem:)) No chyba ze to ona chcialaby go wymienic na nowszy model. Zaspokojona emocjonalnie pozegnalaby go czarowniczym blogoslawienstwem:))
UsuńNie wiem ? Jak zabezpieczac sie przed czarownicami? Mam zlozyc ( niewiadomo jak zareaguje na moj wpis) palce w krzyzyk? Splunac przez lewe ramie i obrocic sie trzy razy ? A moze nacharchac na kogos? :))
@Ania...
Usuńjak pamiętasz z serialu, to choć pierwsza nie była, to była pierwsza "tak na poważnie"... a co będzie dalej?... pojęcia nie mam...
może tak dla urozmaicenia zafundować im jakiś kryzysik, albo chociaż porządną kłótnię w jakimś opowiadanku?...
do przemyślenia...
inna sprawa, że przy ich uzbrojeniach w środki rażenia zbyt poważna sprzeczka to by było bardzo ryzykowne zachowanie...
Mozesz sobie kombinowac, czemu nie... a zycie i tak pisze wlasny scenariusz i to taki aby zabolal, bo czegos od nas chce. Chce nas w czyms wycwiczyc, nauczyc, pokazac, oswiecic:)
UsuńNajbardziej lubiła być całowana w lesie? Wcale się nie dziwię! :-))))
OdpowiedzUsuńto się nazywa "mieć gustowny gust" :)
UsuńBo tam biegaja po tych lasach- plasaja- na golasa i sie im potem chce... calowac w chaszczach:)
Usuńczasy są teraz takie, że bez dobrego zaklęcia na kleszcze mowy nie ma o takim golaśnym pląsaniu, jakąś Nagrodę Kirke powinno się ufundować za jego wynalezienie i ogłoszenie światu...
UsuńTam... wykrecasz sie. Po co zaklecie? Calowanie sie w lesnych krzaczorach to tylko taka gra przedwstepna. Po akcji ma sie powod poszukiwania kleszczy w ciele partnera i moze dojsc do kolejnej akcji... Wycwiczyc sie w tym i zdobyc tytul " Lesnego kochanka roku", zapewniajacego calodzienny orgazm z dobrym wstepnym przygotowaniem:) Niezle przeprowadzaona gra wstepna. A jakie ryzyko , adrenalinka... czy wszystkie kleszcze ubite, gra w lesnego chowanego, w wilka i Czerwonego Kapturka... i temu podobne.
UsuńJakby sie tak Borek troche rozejrzal to moze jakies warsztaty dalo by sie z tego zorganizowac, lesna terapie dla parek?
Usuńto Ty myślisz, że Anita z Borkiem tylko na jednego buziaka dymają do lasu?...
Usuńciekawa może być za to gra końcowa: oboje gacie do góry, worki w garść i kto sprzątnie więcej puszek, butelek i innych śmieci...
i to się nazywa prawdziwa miłość: najpierw do siebie, a potem do Natury :)
Nie.. od razu, ze na jednego buziaka... myslalam, ze na grzyby dymaja:) Potem czyszcza z lesnego mchu, nabijaja na druty, rozwieszaja, susza... w miedzy czasie miziaja sie raczetami z grzybkami... pokazuja sobie ( grzybki), ktory wiekszy, dorodniejszy... (p). A ty od razu, gornolotnie...zadaniowo- butelki, puszki... milo bylo a teraz za wory:)
UsuńMnie kiedyś przy takim hasaniu mrówka upipcyła w... ogrodzie teściowej :-)))
UsuńBe, jedna mrówka? Ja kiedyś w lesie jak ta Telimena zaliczyłam całe mrowisko. Przywlokłam te małe upierdliwce do akademika i musiałam poprosić współlokatorkę o pomoc, a ona taka świętojebliwa była i nijak nie umiałam wytłumaczyć skąd się wzięły :)
UsuńŚciślej biorąc, nie wiem, czy jedna, w każdym razie bolało.
UsuńCierp ciało, kiedyś chciało ;)
Usuńbyle tylko nie wyciągać z tego błędnych wniosków typu "nie hasać w plenerze", słuszniejszy jest "trzeba bardziej uważać" :)
UsuńTez kiedyś robiliśmy to w lesie, a do lasu rowerem :-)
OdpowiedzUsuńNiektórzy bardzo biorą sobie do serca opinie innych o sobie i wydaje im się, ze mogą zadowolić wszystkich...
faktycznie, lasów coraz mniej...
Usuń...
"Dbaj o to, co myślą o tobie inni ludzie - świetna recepta na karierę niewolnika"...
/spostrzeżenie jakiegoś dawnego mądrego wujaszka/...
A mnie opinia ludzi obchodzi.
OdpowiedzUsuńAndroid.
bardzo?...
Usuńw rzeczy samej, to czarownice też czasem pytają (np. swoich facetów), jak (np.) się mają ubrać (np.) do... powiedzmy, że do lasu :)
A jak zmierzyć to bardzo? Powiem tak: nie na tyle bardzo, żeby się zaprzeć swojego zdania i prawdy o sobie. Wtedy mój komentarz byłby inny :) Ale tak, ciężko mi, gdy jestem osądzana, niemniej nie umarłam z tego powodu.
UsuńA las kochałam, bywałam często, do czasu ery kleszczy. Miałam kłopoty...i mi jakoś las obmierzł.
A ja sie ze zdaniem szarabajki zgadzam. I co? No... i co mi zrobicie? :)))
Usuń@Szarabajka...
Usuń"ciężko było", "nie umarłam"... czyżby to oznaczało, że te osądy były/są negatywne?...
...
kleszcze /nie tylko leśne/ są mi podpadnięte głównie ze względu na koty, które wciąż muszę przeglądać i fiprexować... niemniej jednak wzmogły one /kleszcze, nie koty/ moją czujność, gdy zaglądam do lasu i nie wszystko tam robię tak chętnie, jak kiedyś :)
@Ania...
może pochwalimy za nonkonformizm?(!) :)
No... nareszcie.... bo zero pochwal w tym zyciu, tylko wszystko nie tak, do bani. Wszedzie gdzie sie czlowiek nie obejrzy- czegos chca, oczekuja:))
UsuńA tak inaczej do sprawy podchodzac. Swiat zewnetrzny to niezle lustro. Mozna sie w nim przejrzec. Warto zwracac uwage na informacje zwrotna, ale madrze. Trzymac samego siebie na tzw. wodzy. W ryzach.
Nie wszystko ludziom bedacym w naszym otoczeniu sie w nas podoba. Maja swoje zastrzezenia, a to, ze z nami sa swiadczy o tym, ze sa naszymi ludzmi. I nam tez nie wszystko sie u ludzi podoba. I tak sie trzemy i korygujemy nasze charaktery, wychowujemy nawzajem, ale tez mozemy sprowadzac sie nawzajem na manowce. Bo jakby nie bylo zyjemy w poteznych zaleznosciach od siebie nawzajem. Nie da sie tego uniknac. Ruch jednego powoduje ruch drugiego etc.
@Ania...
Usuńtemat bynajmniej nie jest zerojedynkowy... do rzadkości należą skrajne przypadki: ludzie, którzy mają kompletnie wyrąbane na cudze opinie lub którzy są jak chorągiewki na wietrze... ta środkowa większość jednak chce się podobać i nie chce się nie podobać... i wtedy pozostają dwie sprawy: pierwsza, to pytanie "komu?", czyja opinia nas obchodzi, a czyja wcale?... a druga, to kwestia przywiązania umysłu do tych opinii i tak sobie myślę, że Anicie o to właśnie chodziło...
...
zupełnie przy okazji pomyślałem sobie o mediach społecznościowych, gdzie system anonimowych lajków i dislajków mocno sprzyja mnożeniu się takich "chorągiewek" i "androidów"...
Mysle sobie, ze tak, jak ty ta sprawe opisujesz maja ludzie mlodzi. To w ich srodowisku jest bycie popularnym, lajkowanym, szalenie istotne.
UsuńStrasi raczej tak juz nie maja, ale wiadomo jak jest- mozna byc starszym niedojrzalym.
A z wiekiem i przeprowadzonymi zyciowymi refleksjami dochodzi sie do wniosku, czy tez odkrycia, ze ... wszyscy jestesmy tacy sami... i nic co ludzkie nie jest nam obce. Ma sie wtedy wyrabane na teksty w stylu: "ale ty zazdrosna jestes", "ale ty narowisty bywasz", "nie ma w tobie za grosz pokory"... no bo nie ma, jako i w tym obok. Pokorna to ja bywam, ale nie na stale.
Wazne co czlowiek z tym co ma w sobie czyni. Mozna zazdroscia zabic, wiec trzeba kogos az TAK zazdrosnego, jakos ogarnac... no i z reguly srodowisko jego najblizsze go ogarnia.
Z zycia mojego najblizszego. Jak moja mama cale zycie sie wychwalala, ze nie ma w sobie zazdrosci. Faktycznie ojcu w tym nie dorownywala. Nie zadroscila ludziom bogactw, pomyslnosci w uczuciach, ale... kiedy ktos z jej znajmych dostawal wieksze mieszkanie- powiekszal swoj metraz zyciowy -dostawala przyslowiowego zajoba. Nie robila tym nikomu krzywdy ( nie donosila, nie obgadywala), ale ojcu dziure w brzuchu wiercila. "Rusz sie . Felek z jednym dzieciem dostal, a ty z trojka siedzisz na 37 metrach kwadratowych... do roboty!"
Takie tam. Czyli jakies wlasne zazdrosiowe poletko posiadala:) Wszyscy jestesmy tacy sami. Jakby uszyci na miare:) A jednak indywidualne poczucie odrebnosci ( wlasnego jestestwa) posiadamy:)
Piotr, tak, bywają negatywne. Ale przy bliskim poznaniu zyskuję :)
Usuńjak mawiał /w książce o Szwejku/ podporucznik Dub do podkomendnych: "ty mnie nie znasz, ale ty jeszcze mnie poznasz" :)
UsuńMądra rada czarownicy a ten, kto nie słucha miotłą po głowie dostanie i dobrze. ;-)))) To, co o nas myślą inni to nie nasza sprawa Amen; -)))) Opowiadanie fajne lubię tą bohaterkę i fajnie, że wróciłeś do tej postaci. Może reaktywujesz ten serial na swoim blogu?
OdpowiedzUsuńDruga piosenka mi się podobała taka magiczna.
czasem nieźle jest wiedzieć, co ktoś o nas myśli, kwestia tylko kto tym autem kieruje: my, czy pasażer z tylnego siedzenia...
Usuńna razie to jest lato więc o serialach raczej mowy nie ma... a gdy się lato skończy, to... to będzie skończone...
Czekaj, koniec? Aż musiałam odkopać jedenasty odcinek i dopiero teraz zauważyłam pod nim napis ,,Koniec''. A ja cały czas czekałam na kontynuację. Może jakiś sezon drugi czy coś?
OdpowiedzUsuńbo "koniec" jest zawsze na koniec ostatniego odcinka...
Usuńnie planuję drugiego sezonu, przynajmniej podczas lata, ale Anita raczej chyba jeszcze się pojawi...