Każda historia, każdy ciąg wydarzeń ma jakiś początek, rzecz jednak w tym, że nigdy dokładnie nie wiadomo, kiedy on się wydarzył. Dlatego trzeba się na coś umówić, że tym początkiem jest to właśnie, a nie coś innego. Za początek historii Falibora przyjmijmy sobie wieczorny dzwonek telefonu. Telefony się odbiera lub nie, tym razem jednak zaszło to pierwsze:
- No, co tam?
- ...
- Nie, nie jestem. I dziś nie będę.
- ...
- Nie wiem. Nie gadałem z nią chyba od dwóch tygodni.
- ...
- No to co? Czyż jestem stróżem siostry mojej? Poza tym to twoja dupa, więc chyba powinieneś mieć aktualniejsze dane.
- ...
- Naprawdę nie mam pomysłu, gdzie może być.
- ...
- Że co? Jakie kurwa znowu dziecko? Od kiedy to Malina ma jakieś dziecko, nic mi nie wiadomo na ten temat. O zabijaniu tego dziecka tym bardziej.
- ...
- No, to gadaj jak człowiek, że jest w ciąży i chce usunąć, a nie pieprz mi tu o jakimś zabijaniu dziecka. Ciąża to jeszcze nie dziecko.
- ...
- Niby dlaczego mam coś z tym robić? Jej brzuch, jej sprawa, jej decyzja, dorosła jest. Poza tym nawet nie wiedziałem o tej ciąży, teraz dopiero wiem to od ciebie.
- ...
- To dopiero pół dnia. Zaginięcie oficjalnie liczy się od czterdziestu ośmiu godzin, czy jakoś tak. Nie wiem zresztą, nie znam dokładnie tych przepisów.
- ...
- Nie ma sprawy. Jak ją spotkam, to powiem, że jej szukasz. Ale nic poza tym, ja się w wasze kłótnie nie wtrącam.
- ...
- Tak, tak. Na ra.
Borek kłamał niczym obecny premier. Po pierwsze był w domu, po drugie to Malina stała dwa metry od niego, po trzecie zaś tym razem uznał, że się wtrąci. Podbite oko jego siostry było dlań wystarczającym powodem. Ale jeszcze chwilowo nie teraz. Na razie palił głupa, bo wszystko by się wydało. Odłożył telefon i spojrzał na Malinę.
- Słyszałaś wszystko.
- Szuka mnie.
- To akurat było do przewidzenia. A teraz wróćmy do sprawy, zbriefujmy to wszystko. Pociąg mówisz że masz mieć o której?
- Dwunasta piętnaście, z Centralnego.
- Jak stoisz z kasą?
- Na zabieg mam, bilet już kupiłam, na inne ruchy też mam.
- Coś ci tam jeszcze dorzucę. Nigdy nic nie wiadomo, zawsze może coś wyskoczyć. Z Kaśką jak się umówiłaś? Już na dworcu?
- Niby tak, jeszcze mamy się zdzwonić.
- To idziemy spać. Pobudka o piątej, ogarniamy się i od razu wypad. Ten ciulek może nam tu się rano pojawić, ale chyba nie o szóstej? Zamówię taksówkę i gdzieś przeczekamy do waszego odjazdu. Od ściany chcesz, czy na skraju?
- Co od ściany?
- Jak chcesz spać?
- Aha, to. Wolę na skraju.
- To wszystko na dziś, a teraz siusiu, paciorek i zmulamy.
...
Ciulek pojawił się jednak o szóstej. Na szczęście chwilę wcześniej zajechała taksówka. Malina z plecaczkiem była już w środku, tylko Borek stał jeszcze na chodniku dopalając papierosa.
- Malina! Do domu!
Na widok biegnącego, ryczącego wściekle na całą ulicę mężczyzny Borek wyciągnął dłoń powstrzymującym gestem i krzyknął równie głośno:
- Nawet się kurwa nie próbuj zbliżać!
Wtedy to właśnie stało się coś dziwnego. Przybysz zatrzymał się nagle, jakby na niewidzialnej przeszkodzie, po czym upadł na wznak na chodnik. Borek szybko wskoczył do auta, zaś gdy ono ruszyło zaczął przyglądać się swojej dłoni. Malina obejrzała się na chwilę do tyłu, po czym spytała:
- Co mu zrobiłeś?
- Właśnie nic. Nawet go nie dotknąłem. Był ładne kilka metrów ode mnie, sam jakoś tak dziwnie zglebował.
- Pan to widział?
Pytanie Maliny było wyraźnie skierowane do kierowcy, ale ten wydał się tego jakby nie słyszeć. Za to odezwał się Borek:
- Siostra, nie myśl o tym. Powiedzmy, że się wziął poślizgnął i rozbił sobie pierdolony łeb o trotuar ze skutkiem eschatologicznym. To by nam nawet załatwiało temat skarcenia go za podbicie ci oka.
Po tych słowach Malina sięgnęła do torebki, wyjęła lusterko, zdjęła ciemne okulary i zlustrowała wspomnianą okolicę swojej twarzy.
- O tym też nie myśl. Nie jedziesz na konkurs miss dupek, tylko ogarnąć konkretny kłopot. Ale o tym też nie myśl.
- To o czym kurwa mam myśleć braciszku?
- Może na przykład o tym, jak sobie mamy zorganizować czas do odjazdu pociągu. Pora jest strasznie głupawa. Jak się nie ma co robić, to czasem nie wiadomo co ze sobą wtedy robić. Chyba nie będziemy zwiedzać miasta tym pojazdem? Trochę za droga taka wycieczka.
Faktycznie nie zwiedzali, szybko wpadli na tańszy pomysł. Zaś już po dwunastej piętnaście Malina wraz z przyjaciółką zmierzały do bardziej cywilizowanego kraju, gdzie kobiety traktowane są z należnym szacunkiem. Borek tymczasem uciął sobie dla sportu spacerek do domu. Umysł wciąż zajmowała mu scenka tajemniczego upadku byłego już szwagra. To na pewno nie wyglądało ani na skórkę od banana, ani na nagły atak serca. Nie była to też reakcja na jego okrzyk. Na wyciągniętą rękę też, ale tego już nie był taki pewien. Gdy taksówka ruszyła, to przez chwilę piekła go skóra na dłoni. Borek nagle poczuł, że chce usiąść na chwilę. Akurat było gdzie, bo na mijanym skwerku stała ławeczka, pusta, nie zasiedlona jeszcze o tej porze przez miejscowych meneli. Usiadł, po czym uważnie przyjrzał się swojej dłoni. Im bardziej się przyglądał, tym bardziej nic szczególnego nie widział. Po drugiej stronie alejki leżała pusta puszka po piwie. Borek uśmiechnął się w duchu i wyciągnął dłoń w jej kierunku, tak jakby chciał ją pchnąć. Zwizualizował sobie strumień niewidzialnej mocy płynącej do wybranego celu. Nic się nie wydarzyło. Ponowił próbę. Nadal nic.
- Do trzech razy sztuka.
Po trzeciej próbie Borek wstał z ławki i ruszył przed siebie alejką, nagle jednak znienacka, zupełnie spontanicznie odwrócił się do tyłu i wyciągnął rękę w stronę leżącej puszki.
- Ożeszjapierdolę!!!
CIĄG DALSZY NASTĄPI
- No, co tam?
- ...
- Nie, nie jestem. I dziś nie będę.
- ...
- Nie wiem. Nie gadałem z nią chyba od dwóch tygodni.
- ...
- No to co? Czyż jestem stróżem siostry mojej? Poza tym to twoja dupa, więc chyba powinieneś mieć aktualniejsze dane.
- ...
- Naprawdę nie mam pomysłu, gdzie może być.
- ...
- Że co? Jakie kurwa znowu dziecko? Od kiedy to Malina ma jakieś dziecko, nic mi nie wiadomo na ten temat. O zabijaniu tego dziecka tym bardziej.
- ...
- No, to gadaj jak człowiek, że jest w ciąży i chce usunąć, a nie pieprz mi tu o jakimś zabijaniu dziecka. Ciąża to jeszcze nie dziecko.
- ...
- Niby dlaczego mam coś z tym robić? Jej brzuch, jej sprawa, jej decyzja, dorosła jest. Poza tym nawet nie wiedziałem o tej ciąży, teraz dopiero wiem to od ciebie.
- ...
- To dopiero pół dnia. Zaginięcie oficjalnie liczy się od czterdziestu ośmiu godzin, czy jakoś tak. Nie wiem zresztą, nie znam dokładnie tych przepisów.
- ...
- Nie ma sprawy. Jak ją spotkam, to powiem, że jej szukasz. Ale nic poza tym, ja się w wasze kłótnie nie wtrącam.
- ...
- Tak, tak. Na ra.
Borek kłamał niczym obecny premier. Po pierwsze był w domu, po drugie to Malina stała dwa metry od niego, po trzecie zaś tym razem uznał, że się wtrąci. Podbite oko jego siostry było dlań wystarczającym powodem. Ale jeszcze chwilowo nie teraz. Na razie palił głupa, bo wszystko by się wydało. Odłożył telefon i spojrzał na Malinę.
- Słyszałaś wszystko.
- Szuka mnie.
- To akurat było do przewidzenia. A teraz wróćmy do sprawy, zbriefujmy to wszystko. Pociąg mówisz że masz mieć o której?
- Dwunasta piętnaście, z Centralnego.
- Jak stoisz z kasą?
- Na zabieg mam, bilet już kupiłam, na inne ruchy też mam.
- Coś ci tam jeszcze dorzucę. Nigdy nic nie wiadomo, zawsze może coś wyskoczyć. Z Kaśką jak się umówiłaś? Już na dworcu?
- Niby tak, jeszcze mamy się zdzwonić.
- To idziemy spać. Pobudka o piątej, ogarniamy się i od razu wypad. Ten ciulek może nam tu się rano pojawić, ale chyba nie o szóstej? Zamówię taksówkę i gdzieś przeczekamy do waszego odjazdu. Od ściany chcesz, czy na skraju?
- Co od ściany?
- Jak chcesz spać?
- Aha, to. Wolę na skraju.
- To wszystko na dziś, a teraz siusiu, paciorek i zmulamy.
...
Ciulek pojawił się jednak o szóstej. Na szczęście chwilę wcześniej zajechała taksówka. Malina z plecaczkiem była już w środku, tylko Borek stał jeszcze na chodniku dopalając papierosa.
- Malina! Do domu!
Na widok biegnącego, ryczącego wściekle na całą ulicę mężczyzny Borek wyciągnął dłoń powstrzymującym gestem i krzyknął równie głośno:
- Nawet się kurwa nie próbuj zbliżać!
Wtedy to właśnie stało się coś dziwnego. Przybysz zatrzymał się nagle, jakby na niewidzialnej przeszkodzie, po czym upadł na wznak na chodnik. Borek szybko wskoczył do auta, zaś gdy ono ruszyło zaczął przyglądać się swojej dłoni. Malina obejrzała się na chwilę do tyłu, po czym spytała:
- Co mu zrobiłeś?
- Właśnie nic. Nawet go nie dotknąłem. Był ładne kilka metrów ode mnie, sam jakoś tak dziwnie zglebował.
- Pan to widział?
Pytanie Maliny było wyraźnie skierowane do kierowcy, ale ten wydał się tego jakby nie słyszeć. Za to odezwał się Borek:
- Siostra, nie myśl o tym. Powiedzmy, że się wziął poślizgnął i rozbił sobie pierdolony łeb o trotuar ze skutkiem eschatologicznym. To by nam nawet załatwiało temat skarcenia go za podbicie ci oka.
Po tych słowach Malina sięgnęła do torebki, wyjęła lusterko, zdjęła ciemne okulary i zlustrowała wspomnianą okolicę swojej twarzy.
- O tym też nie myśl. Nie jedziesz na konkurs miss dupek, tylko ogarnąć konkretny kłopot. Ale o tym też nie myśl.
- To o czym kurwa mam myśleć braciszku?
- Może na przykład o tym, jak sobie mamy zorganizować czas do odjazdu pociągu. Pora jest strasznie głupawa. Jak się nie ma co robić, to czasem nie wiadomo co ze sobą wtedy robić. Chyba nie będziemy zwiedzać miasta tym pojazdem? Trochę za droga taka wycieczka.
Faktycznie nie zwiedzali, szybko wpadli na tańszy pomysł. Zaś już po dwunastej piętnaście Malina wraz z przyjaciółką zmierzały do bardziej cywilizowanego kraju, gdzie kobiety traktowane są z należnym szacunkiem. Borek tymczasem uciął sobie dla sportu spacerek do domu. Umysł wciąż zajmowała mu scenka tajemniczego upadku byłego już szwagra. To na pewno nie wyglądało ani na skórkę od banana, ani na nagły atak serca. Nie była to też reakcja na jego okrzyk. Na wyciągniętą rękę też, ale tego już nie był taki pewien. Gdy taksówka ruszyła, to przez chwilę piekła go skóra na dłoni. Borek nagle poczuł, że chce usiąść na chwilę. Akurat było gdzie, bo na mijanym skwerku stała ławeczka, pusta, nie zasiedlona jeszcze o tej porze przez miejscowych meneli. Usiadł, po czym uważnie przyjrzał się swojej dłoni. Im bardziej się przyglądał, tym bardziej nic szczególnego nie widział. Po drugiej stronie alejki leżała pusta puszka po piwie. Borek uśmiechnął się w duchu i wyciągnął dłoń w jej kierunku, tak jakby chciał ją pchnąć. Zwizualizował sobie strumień niewidzialnej mocy płynącej do wybranego celu. Nic się nie wydarzyło. Ponowił próbę. Nadal nic.
- Do trzech razy sztuka.
Po trzeciej próbie Borek wstał z ławki i ruszył przed siebie alejką, nagle jednak znienacka, zupełnie spontanicznie odwrócił się do tyłu i wyciągnął rękę w stronę leżącej puszki.
- Ożeszjapierdolę!!!
CIĄG DALSZY NASTĄPI
Tak mnie czasem ciekawi, czy niektórym ludziom przychodzi jednak do głowy inne rozwiązanie problemu niż słynny "zabieg"... ale za chwilę przyszło mi do głowy, że pewnie tak, tylko wtedy nie mogą być bohaterami propagan... "choice'owej" dykteryjki, bo autor nie wyobraża sobie innej opcji. ;)
OdpowiedzUsuńmnie za to teraz zaciekawiło, jak wielki byś miał dysonans poznawczy, gdyby w kolejnym odcinku okazało się, że coś poszło nie tak i skończyłoby się eschatologicznie dla pacjentki, wisz, rozumisz, taki moralitet o tym, jak to "bozia pokarała", czy coś w tym guście :)
UsuńTeraz skoro już to skomentowałem - żaden...
UsuńW innym wypadku zależy jakbyś to podał, bo sam fakt, że ten zabieg się nie odbędzie bo ciężarna wywinie kopyta, jeszcze nie świadczy o wydźwięku opowiadania. Ale i tak generalnie od razu rzuca się w oczy ciąg - facet bije laskę, więc dla niej naturalne jest rzucenie faceta i siłą ciągu pójście na zabieg.
Poza tym mam wrażenie (ale nie pewność) że błędnie używasz terminu eschatologiczny, to nie jest pojęcie równoznaczne ze słowem "śmiertelny"
to według Ciebie laska jedzie na zabieg, bo oberwała od chłopa?...
Usuńja to widzę inaczej: najpierw był konflikt "usunę!" vs. "nie usuniesz!", wreszcie chłopu na koniec puściły nerwy i ją trzepnął... zauważ taką rzecz, że sam jej wyjazd raczej nie był na spontan w stylu "wsiąść do pociągu byle jakiego", tylko musiał wymagać pewnych przygotowań... co za tym idzie, sama dyskusja zaczęła się kilka dni wcześniej, a w międzyczasie kobitka robiła swoje (mniej lub bardziej w tajemnicy), bo decyzję i tak podjęła nieodwołalnie, eschatologicznie :P
no właśnie, co do "eschatologiczny" to masz sporo racji, ale bardzo lubię to słowo, fajnie brzmi i nieraz go używam w znaczeniu "ostateczny", "nieodwołalny", czasem nawet "nieunikniony", a "śmiertelny" też się wpisuje w konkretne konteksty, metafora taka, zabieg stylistyczny :)
Niee... nie upraszczałbym aż tak. :D
UsuńAle to takie typowe elementy - przemoc, usunięcie ciąży... To że awantura była na punkcie tej tej ciąży i w zasadzie robi psychola z faceta, który nie chciał się na nią zgodzić... No wicie rozumicie...
No ale dobra, zobaczymy czym mnie zaskoczysz.
w uproszczeniu chodzi o kolejność przyczynowo - skutkową: czy decyzja o zabiegu była skutkiem aktu przemocy, czy akt przemocy wyniknął z deklaracji decyzji o zabiegu... moim zdaniem zdecydowanie to drugie, taki miałem przynajmniej zamysł i wydaje mi się to jasne...
UsuńZnaczy facet był cacy, nagle jak pojawiła się ciąża, zmienił się w potwora na wieść, że jego panna chce dziecko usunąć, ok... rzadka sytuacja ale nie niemożliwa. :D Ale co ona nam tak naprawdę zmienia jednak w narracji proaborcyjnej? Nic absolutnie.
UsuńZresztą powiem wprost - nie przeszkadza mi jeśli ktoś zawiera jakiś swój pogląd w swojej twórczości, bo jest on inny od mojego - bo mam wrażenie, że tak sądzisz w tej chwili - Radek się przypieprzył bo nie pała entuzjazmem do postulatów proaborcyjnych. W każdym wypadku czy jest to punkt widzenia inny czy nie nie lubię propagandowego wręcz chlustania określonymi wątkami.
A takie wątki się pojawiają - o ile pamiętam u Borowca był taki proaborcyjny z elementem przemocy i nawet chyba antynatalistyczny - tyle że nie wbijany młotkiem jak u Ciebie (bo to już któryś z kolei chyba krążący wokół tego tematu).
Wtrace sie, powiem jak jakas tam kobieta, jak ja to widze po przeczytaniu tego fragmentu, ktory bedziesz Piotr dalej rozwijal, wedlug potrzeb chwili lub spontanicznych przemyslen.
UsuńKiedy dorastalam nie poznalam wsrod znajomych nikogo, tzn. nie poznalam i nie slyszalam wsrod opowiadajacych o mezczyznie, ktory uzywalby piesci w stosunku do partnerki , bo ta chce usunac ciaze. Czasy takie byly ze aborcja to w sumie jeden ze srodkow antykoncepcyjnych. Taka swiadomosc komunistyczna. Czyli bili sie ludzie, potem w lozku godzili ( dosc wyrozumiale podchodzilo sie do mezczyzn piesciarzy, i ich potluczonych kobiet) a jak sie przytrafilo to i usuniecie niechcianej ciazy wchodzilo w rachube, bez wielkiego olaboga.
Teraz swiadomosc sie zmienila. Srodki antykoncepcyjne to nie ta bajka jak w latach 70 siatych czy poczatku osiemdziesiatych. Dostep juz dla nastolatek uprawiajacych seks. Seks przedmalzenski to zadne tabu. I nie przekonaja mnie gadki, ze w szkolach nie ma rzetelnej nauki, ze neokomuna nas cofa. Nic z tych rzeczy, nie ta reotoryka. Mlodzi wyjezdzaja poznaja swiat z innej beczki niz Polska, maja dostep do roznorodnych kanalow telewizyjnach i internetowych w tym do porno- a mlodych to interesuje... o srodkach anty wiedza wiele. Sa wystarczajaco wyksztalceni w sztuce ars amandi. To musialby byc ktos zyjacy w puszczy i odosobnieniu, aby nic nie wiedziec i nic nie "umic". Dla rodzin gdzie panuje przemoc zalozono niebieska linie. Ludzi uswiadamia sie w rozmaitych spotach. Feministki swoje robia . Mlode laski nie obawiaja sie wyjsc z transparentami "Moja pusia nie Jarusia". Faceci sa inaczej wychowani, ucza sie swiata kobiet, przyjmuja do wiadomosci, dziela obowiazkami domowymi.
I slabo przekonuje mnie przekonywanie, ze laska w opowiadaniu zarwala jednorazowego ciosa, zadanego w wyniku dyskusji o tym, ze ona chce usunac. :) Dziwie sie ,ze on podrapany z tej dyskusji nie wyszedl i ciosa w jajca nie zarwal, ze w ogole ta pani ofiara nie zadala mu "eschatologicznego" ciosa patelnia. Albo ze nie targala gazu pieprzowego w torebce.
Nie przekonujesz mnie. Slabo ci to wychodzi.
Wiem, ze chcesz pokazac jak skandalicze w skutkach moze byc ograniczenie dostepu do aborcji, ale poslugujesz sie miernymi postaciami, czy tez tak prozaicznymi przypadkami, ze az mdli. Ona dala, bo chciala, nie zabezpieczyla sie bo... nie wyszlo. Chuc zwyciezyla nad mysleniem. Pan idealny nie byl, ale no coz , taka zapchaj dziura dopoki sie ktos lepszy nie przatrafi. Ludzka bylejakosc.
Mnie przekonal reportaz ludzi z pro choice. Wylapali do niego idealny przypadek, nie za lzawy- taki w sam raz. Reportaz puszczali w TVN 24 . Przyznam , ze mnie "wykwintna moralistke", postawilo to pod sciana :)
Postaraj sie . Przyluz bardziej do roboty, bo inaczej zamarudze cie na smierc:)
@Radku...
Usuńepizod początkowy tego odcinka nie jest wzięty z sufitu, tylko oparty na autentycznych przypadkach... schemat w uproszczeniu jest taki: para ma uzgodnione, jak się zachowają w momencie zaistnienia pecha, ale gdy do pecha dochodzi on nagle zmienia zdanie i forsuje to swoje nowe zdanie, czasem nawet siłowo... zdarza się jeszcze wariant taki, że to ona zmienia zdanie, ale on mimo to forsuje trzymanie się wcześniejszych ustaleń... oczywiście przypadki, gdy w końcu /w końcu, bo przecież nigdy od razu/ dochodzi do fizycznej przemocy są stosunkowo rzadkie, niemniej jednak się zdarzają...
...
nie mam żadnego wpływu na Twoje widzenie tego fragmentu odcinka jako "propagandowy" i nawet nie próbuję go mieć...
tak naprawdę, to na razie mam pomysł dopiero na drugi odcinek i nie wiem, czy wątek problemu jednej z bohaterek będzie dominował serial, czy pozostanie jedynie epizodem, a ona sama osobą drugiego, czy piątego planu...
@Ania...
spróbuj rozszerzyć kąt widzenia: bohaterka odcinka nie oberwała za chęć usunięcia ciąży, tylko za niepodporządkowanie się woli, czy też kaprysowi partnera... czy po tej drobnej modyfikacji nadal uważasz, że nie słyszałaś o użyciu pięści przez faceta wobec swojej kobiety?...
A to co innego. Oczywiście że takie przypadki się zdarzają. W różnych konfiguracjach. W różnych chwilach. Czasem też baba wali w chłopa jak w bęben... :)
UsuńNo mój Boziu, wpływu nie masz nie próbujesz i nie masz zbytnio możliwości mieć. Natomiast cóż - fakt, że ta strona która sprzeciwia się aborcji nie będzie raczej w Twojej opowieści stroną pozytywną jest aż za oczywisty. :D
Pkanalia
UsuńKat widzenia powinienes chyba ty rozszerzyc.
Wspolczesne panienki to nie panienki z historiami z czasow twojej mlodosci i najlepszego wieku rozplodowego:)
Nie chodza z poobijanymi oczetami. Dlatego przez chwile przez mysl mi melinia przebiegla , bo tam to faktycznie moga ludzie tkwic w glebokim sredniowieczu, kiedy chodzi o rownosc plci i inne poboczne watki:)
Juz to kiedys tutaj pisalam. Moja babcia miala takie pojecie o plodzie, ze to bezksztaltna galareta i nic wiecej ... ot masa, ktorej mozna sie pozbyc. Za dawniejszych czasow nie robilo sie tez halo z aborcji. Nie pamietam tez nauki kosciola w danym zakresie. Co prawda jako studentke dopadly mnie filmy uswiadamiajace, ale dotyczylo to plodow 7, 8 miesiecznych.... Wiedza ludzka na dany temat byla w sumie nijaka. Obecnie i to wcale nie rzadko, zdarzaja sie lekarze przeciwni aborcji- kiedys chyba takich problemow ( w stylu sumienie lekarza, toz to tylko mechanik ciala) nie bylo.
Dzieki technologii ludzie znaja rozwoj embrionlany-plodowy dzien po dniu. Uswiadamiaja sie. Wiedza, ktora zdobywamy nie dziala na korzysc aborcjonalistow. Pojawiaja sie dylematy i to nie tylko w kregach ludzi wierzacych, ale i filozofow, naukowcow, lekarzy, etykow...
W Niemczech nie ma tez tak, ze hulaj dusza piekla nie ma. Sa ograniczenia w dokonywaniu aborcji. Nie ma, ze jak laska sobie zazyczy aborcji po 3 miesiacu , a plod jest zdrowy , to otrzyma. Jak ktoras najdzie na pozniejsza aborcje to tez wyjezdza i szuka gdzie by ow zabie dokonc. Ta wolnosc to Polacy chca miec w sumie nieograniczona, a niestety bywa tak, ze zdobycze naukowe, poszerzanie wiedzy owa wolnosc zaczynaja ludziom zawezac.
To, co sie dzieje w Polsce jest srogie i moze w pewnych przypadkach doprowadzic do tragedii, ale nie moze tez byc tak, ze dostep nieograniczony i kiedy sie tylko ma ochote to mozna, bo jak to jedna z celebrytek zablysnela: "mieszkanie za male" , albo ty tutaj w komentarzach, ze ustalaja co zrobia jakby doszlo do ciazy. Zabezpieczac sie trzeba, a nie dojdzie do problemu.
@Ania...
Usuńprzecież świetnie wiesz, że z przemocą domową jest tak, jak np. z alkoholizmem, czy inna narkomanią... te patologie nie dotyczą jedynie melin, czy meneli, ale także ludzi stojących wysoko na oficjalnej drabinie społecznej, zdarzają się także w "dobrych" domach... więc nie udawaj proszę idiotki, bo i tak w to nie uwierzę...
...
to nie była celebrytka, tylko normalna artystka, jeden news tabloidalny z nikogo jeszcze nie robi celebryty... ale mniejsza z tym... dla mnie akurat ograniczenia lokalowe miejsca zamieszkania są jak najbardziej dobrym, poważnym uzasadnieniem dla decyzji o nie rozmnażaniu się zbyt mnogo...
...
o tym, ze nie ma stuprocentowych zabezpieczeń też pewnie świetnie wiesz, ale jak fikuśnie przypadkiem, niespodziewanie może czasem dojść do ciąży tego już detalicznie dorosłej osobie opowiadać nie będę...
PKanalia
UsuńPrzemoc domowa, oczywiscie ze moze sie trafic wszedzie i jak kiedys byla bezkarna a ludzie z tym zyzyci tak obecnie jest potepiana , pietnowana, naglasniana i obecnie nie latwo takim przemocowcom uprawiac ow proceder. Dziwie sie, ze laski z podbitym okiem ktos gdzies nie zglosil.)
Niech bedzie, ze normalna artystka i wiazac ta wypowiedz z twoim trzecim podpunktem- Zgoda. Najlepiej w trudnych sytuacjach ekonomicznych nie sprowadzac mnostwa dzieci na swiat, ale kiedy czlowiek musi sie zabawic, bo inaczej sie udusi, i nie moze zadowolic sie przyslowiowa szklanka wody, to powinien zastosowac w momentach, kiedy spodziewac sie mozna dni plodnych podwojnego zabezpieczenia. Zajscie w ciaze jest wtedy rowne zeru i sadze, ze nie trzeba tego "staremu wyjadaczowi" pisac (p) :)
Tyle tu wątków,że chyba w telenowele pójdzie.
OdpowiedzUsuńtym razem planuję krócej, ale że tak jak poprzednio nie mam wizji całości, powstawała ona podczas pisania, to nie ma gwarancji, że się nie przeciągnie...
UsuńByle tylko to przeciąganie nie trwało tak długo jak serial Klan
UsuńCzyli lat 25.
I,żeby akcja się tak nie skomplikowała jak kiedyś w tym australijskim serialu o krokodylach.
O ile dobrze pamiętam tak wszystko zagmatwali,że sami już nie wiedzieli co kręcą 😁
Często słyszę uzasadnienia sejmowych przeciwników obowiązkowych szczepień na Covid, odnoszących się do argumentu o prawie samostanowienia o swoim ciele. Jak im się to nie kłóci z bezprawiem aborcyjnym? Pojęcia nie mam.
OdpowiedzUsuńto jest naprawdę znakomite pytanie...
UsuńNo to czekam na ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńno... będzie... tylko jak wspomniałem gdzieś wcześniej, spróbuję kontrolować rozwój wydarzeń, żeby nie wyszedł taki tasiemiec, jak poprzednio... ale niekoniecznie może mi się udać...
UsuńProbuje umiescic akcje w czasie. Wspoczesnosc to, czy zapyziala komuna? Bo mentalnie bohaterowie tkwia chyba w komunie. On ja leje, ona mu daje i plodza niechciane dzieci, albo akcja dzieje sie na wspolczesnej melinie. Slaby dostep do srodkow antykoncepcyjnych, mysl feministyczna w powijakach i... Wmieszany w akcje dreczacy obecnie kobiety watek. Problem z usunieciem ciazy. Ona musi szukac po swiecie tej dobroci.
OdpowiedzUsuńWspoczesnie dostep do srodkow atykoncepcyjnych to nieprzymierzajac jak do cukierkow. Do wyboru i koloru- Mozna sobie jakis dopasowac. Kobiety juz nie milcza i nie cierpia - feminizm je uswiadamia. A tu taka jedna bidula zapodziala sie informacyjnie. Facet ja leje, ona poslusznie daje... potem nagle sie przebudza, kiedy brzusio rosnie i zdobywa sie na heroiczny akt odwagi. Stawia sie (jakby wczesniej nie mozna bylo) i nawiewa. Jak na ofiare boza , dosc zdecydowanie sie zachowuje, wie co robic, ale wczesniej nie wiedziala.
Kobieta jestem i powinnam wspolodczuwac jej bol, ale co zrobic. Nie sympatyzuje z dana postacia.
Na dodatek owe meskie srodowisko, w ktorym bohaterka sie obraca... toc kobieta to tylko dupa, albo ta czesc ciala- najwazniejsza, nieprawdaz? Mozna babe po ryju czasami napukac... w koncu nie o rylo tu chodzi.
Ale nie wiesz Aniu, czy ona nie dostała lanie za to właśnie, że nie chce tego dziecka urodzić. Wygląda na to, że ten facet jednak chce ją z powrotem do domu przyprowadzić...
UsuńNie wiadomo jeszcze po co, ale jednak!
PKanalia - świetnie zakończenie pierwszego odcinka.
Napięcie akcji po owym "Ożeszjapierdolę!!! u mnie na maksa. :)
Bo tak sobie kombinuję, że przy ujemnej grawitacji ta puszka albo musiała pofrunąć w kierunku od Borka (tylko skąd pewność, że akurat nie od podmuchu wiatru?), albo że ją pogięło na miejscu, co byłoby w większej kompatybilności z akcją ze szwagrem .... :)
Puszka puszką, ale co dalej robić z taką niespodziewaną "mocą"?
Mario
UsuńJakby nie bylo myslenie jeszcze z komuny macie. Taaaa na pewno dostala lanie, a za co? Mogla za wiele. Mi wystarczy ten braciszek, juak on sie zwraca do bylego swagra w sprawie siostry? Cos w stylu "twoja dupa". Przyznasz, ze srodowisko meskie przednie ja otacza. Skoro ona nawykla do takich tekstow o kobietach w domciu rodzinnym, to nie dziwota, ze potem trafia na takich, ktorzy ja instrumentalnie traktuja.
@Ania...
Usuńchciałbym mieć Twój problem, bo ja mam poważniejszy, choć teoretycznie taki sam... Ty nie wiesz "kiedy" jesteś w świecie mojej opowiastki, a ja nie wiem "kiedy" jestem w realnym świecie swojego kraju, wiele wskazuje na to, że cofnął się on właśnie do czasów zapyziałej komuny, do tego jeszcze rumuńskiej a la Ceausescu...
współczesny dostęp do środków antykoncepcyjnych jest tu też zupełnie inny, niż w Twoim kraju, ale to już jest temat na osobną notkę...
kolejna sprawa: przy tak małej ilości danych w opowiadaniu każdy ma szerokie pole do popisu w ekstrapolacji całego uniwersum... ale z jednym zapolemizuję... otóż to niekoniecznie musiało być tak, że on ją "leeeje", jest całe mnóstwo par, gdzie jakieś zachowanie przemocowe wyskakuje nagle, jak diabełek z pudełka, nawet po kilku latach słodkiego, harmonijnego pożycia tej pary... druga sprawa, to nawet gdy para ma uzgodnione kwestie "co zrobimy, jeśli będzie ten pech?", to jednej stronie potrafi nagle odbić i zmienia zdanie, zwykle to niestety jest on... dodaj do tego całą rzeszę par /a jest ich większość/, które "tych" spraw dokładnie nie obgadują, tylko każde przyjmuje jakieś ukryte założenia... ba... jeszcze więcej par nic zbytnio ze sobą nie dogaduje, tylko pakują się w związki, z rejestracją włącznie, bez chwili namysłu, aby tylko "być w związku"... temat też kiedyś już poruszałem na tym blogu, może doń jeszcze wrócę, więc nie będę dalej rozwijał...
na koniec kwestia tej "dupy"... otóż od dość dawna już jest tak, że kobiety przejęły od mężczyzn ich język, żargon, słownictwo, kiedyś używane tylko w ściśle męskim gronie... poruszają się w tym zupełnie swobodnie, bez fochów i bez krępacji... czy to dobrze, czy źle?... nie wiem... stwierdzam tylko fakt...
@Maria...
powiedzmy, że dobrze kombinujesz, ale nie będę przecież spojlerował, zwłaszcza, że sam jeszcze nie wiem do końca, zbyt detalicznie, jak ma dalej potoczyć się akcja...
no, i właśnie, co robić z mocą?... wszelcy komiksowi, czy filmowi superherosi, czy inne mutanty jakoś nigdy z tym nie mają problemów... a mnie zaintrygowała sytuacja, gdy ktoś ten problem ma...
Aniu, nie bardzo wiem dlaczego Ty tak tą "komuną" szafujesz na prawo i lewo. Pewnie że takiego asortymentu środków antykoncepcyjnych jak dzisiaj nie było, bo i poziom naukowo-techniczny był inny, ale jakieś tam "globulki" czy prezerwatywy jednak były dostępne. A żeby usunąć niechcianą ciążę nie trzeba było do Holandii jechać, bo robiono to na miejscu w każdym szpitalu z oddziałem ginekologicznym (dla ubezpieczonych możliwe, że nawet za darmo), a dla nieubezpieczonych odpłatnie w prywatnych gabinetach ginekologicznych.
UsuńByły jakieś organizacje zajmujące się świadomym macierzyństwem więc i jakaś wiedza z tego zakresu była dostępna.
A już zupełnie nie rozumiem tezy, że facet musi w ciąży partnerki widzieć tylko problem do usunięcia, a nie przyszłego oczekiwanego potomka, którego jest gotów przyjąć i pokochać.
Mario
UsuńDlaczego do mnie tego typu gadka? Chyba nie rozumiesz ( na pewno nie rozumiesz) o co mi chodzi.
Piotr maluje oweg przyszlego, oczekujacego potomka, tatusia niezbyt przychylnie. Z Piotrem pogawedz, nie ze mna. Przeciez to facet przemocowy, jakim on ojcem bedzie to szkoda gadac. Oczekuje (?)... calkiem mozliwe, ale sie nie nadaje. Niedorozwiniety jakis.
Polska to się zmieniła jedynie wizualnie na korzyść Nie jest już taka brudna i brzydka a kobiety rzeczywiście mają więcej świadomości niż te z lat 9o tych ,ale pod innymi względami , mentalnymi kulturowymi i prawnymi się cofnęliśmy. Pigułka dzień po jest w Polsce niedostępna to samo globulki dopochwowe , musisz kupować w Czechach jeśli chcesz mieć taki medykament . Natomiast w PRL mimo różnych absurdów aborcja była legalna nawet w zaawansowanych ciążach ( mam na myśli drugą połowę PRL ) Szwedki do nas przyjeżdżały na aborcje a teraz my korzystamy z gościnności naszych sąsiadów .
UsuńCoz za cywilizacyjne osiagniecie:) Jestem pod wrazeniem. Legalna aborcja nawet w zaawansowanych ciazach. Faktycznie cofnelismy sie do krola Cwieczka.
Usuń"na pewno nie rozumiesz" - powiedział w poczuciu własnej "mądrości" .....
UsuńG... Aniu wiesz co ja rozumiem, a czego nie. :)
A nie przyszło Ci do głowy, żeby pisać mniej ale za to bardziej z sensem?
A co? Zrozumialas? Gdyby tak bylo to bys mi nie wyjasniala , ze moze byc facet oczekujacy dziecka. Moze byc i to wcale nierzadko ma miejsce. I moze byc facet nie oczekujacy potomka.
UsuńOgolnie oczekiwanie to cos pozytywnego
Piotra zas tak konstruuje narracje, ze postac oczekujaca jest negatywna, postac nieoczekujaca kreslona jest pozytywnie. Jako ofiara przemocy itd. Czytelnik niejako z urzedu sie nad nia pochyla.
@Ania...
Usuńz pewnością on może nie budzić sympatii czytelnika, bo "uderzył kobietę", ale czy to od razu znaczy, że jest przemocowy?... to z tekstu wcale nie musi wynikać... a może być jeszcze tak, że ona gdy ochłonie, to mu wybaczy, da drugą szansę?... nawet ja, jako autor nie wiem jeszcze, jak ten wątek dalej pociągnąć...
nie wiadomo też, tak naprawdę, jakie były ustalenia tej pary odnośnie ewentualnej ciąży... możliwych wariantów jest wiele... mogli ustalić, że nie chcą ciąży /a w konsekwencji dziecka/, przynajmniej na razie, a jemu nagle odbiło... mogli być otwarci na tą ciążę, tylko ona nagle spanikowała, gdy do niej doszło... a być może w ogóle od początku nie było między nimi jasności, co zrobią w sytuacji ciążowej... czyli jak widać, narracja nie mówi dokładnie, co mogło się wydarzyć w ciągu kilku dni wcześniej i czytelnik zwykle sobie dośpiewuje resztę, ekstrapoluje przeszłość, a czy dobrze się domyślił, to się okaże potem, albo nie okaże i pozostanie ze swoją domniemaną wersją...
W całkiem prozaiczny wątek wplotłeś siły nadprzyrodzone, bardzo ciekawe, czekam więc na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńczasem takie splątania faktycznie bywają ciekawe...
UsuńOj, dzięki Ci za skutek eschatologiczny - siedzę i bulgoczę w monitor. Coś pięknego! Będę oczekiwać dalszego ciągu z zapartym tchem i stolcem.
OdpowiedzUsuńz obietnicami dalszych ciągów bywa różnie, jedne są eschatologiczne, inne nie za bardzo, ale tym razem się postaram...
UsuńJa wierzę, ze mamy moc, która czasem się uaktywnia w ekstremalnych sytuacjach :) I dlatego wierzę w tę rękę :)
OdpowiedzUsuńw ekstremalnych sytuacjach ludzie faktycznie bywają zdolni do działań, które normalnie wcześniej nawet by im do głowy nie przyszły...
Usuńhttps://www.onet.pl/informacje/onetwarszawa/siostry-w-srodku-nocy-znalazly-dziecko-w-oknie-zycia/6kgvmvb,79cfc278
OdpowiedzUsuńnie bardzo Twój komentarz jest na temat, ale tys pikny i do przyjęcia w ramach reguł tego forum...
Usuńniczym maliniak powiem tak:
nie mam nic do samej idei "okien życia", nie mam tylko zaufania do instytucji, która je prowadzi... ale to nie jest ważne... "okna życia" nie rozwiązują zasadniczego problemu, który polega na tym, że niektóre kobiety po prostu nie chcą być w ciąży, przechodzić tego stanu, nie chcą przeżywać porodu, itp...
tylko nie pisz mi teraz nic o "szklance wody", bo się pogniewamy :)
UsuńNo to mnie rozbawiłeś; " niektóre kobiety nie chcą być w ciąży..."
pomijając gwałt, rada jest prosta jak drut;
niech nie uprawiają seksu;
bo chyba nie uważasz, że w ciążę zachodzi się siedząc na mokrej ziemi
albo od przeciągu :) mamy XXI wiek więc takie teorie już nie mają racji bytu;
za każdą przyjemność się płaci, jeśli nie używa się rozumu, tylko kieruje się instynktem zwierzęcym [popędem seksualnym];
czy zwierzętom [ssakom] usuwa się ciążę???
nie chcą mieć złamanej nogi - niech nie chodzą...
Usuńnie chcą mieć sraczki - niech nie jedzą...
nie chcą mieć covida - niech nie oddychają...
faktycznie, Twoje rady są proste jak drut :/
1) niech patrzą pod nogi i nie łażą po wertepach albo po ślizgawce bądź trzymają się barierki; mają rozum to niech go uzywają; o! .
Usuń2) niech nie żrą byle czego, albo stosują dietę, jak ja :)
3) niech stosują się do zaleceń sanitarnych; jak się nie uważa, to można złapać nie tylko covida, ale też syfa...
4) a jeśli mimo to im się zdarzy, to nie leczyć....
Usuńnaprawdę czytać hadko te Twoje rady...
Lepiej/łatwiej zapobiegać niż leczyć;
Usuńbo konsekwencje "leczenia" mogą być różne.
tak, tak, ja znam tą katolicką logikę opartą na kulcie cierpienia i poczucia winy, że jak ktoś nie uważał, to ma być za karę chory i nie powinno się go leczyć...
UsuńTo nie jest żadna "katolicka logika" lecz samo życie.
UsuńMając obsesję na punkcie katolicyzmu, można czepić się
byle czego; nawet cierpienia i poczucia winy.
Profilaktyka – lepiej zapobiegać niż leczyć
w każdej dziedzinie, także ciążowej.
To nie jest li tylko sprawa katolików.
Taki brat to skarb z resztą wiesz, że ja zawsze lubiłam i lubię mężczyzn, którzy pomagają kobietom w aborcjach …; -) Bohater twojej notki powinien wykorzystać swoje nowe moce do walki z anty choice –owcami pokroju jego już byłego szwagra czy Kai Godek wraz z jej koleżankami z ordo luris
OdpowiedzUsuńA tak już realniej to kobiety w Polsce umierają z powodu braku dostępu do aborcji była Iza z Pszczyny teraz umarła Agnieszka z Częstochowy istna patologia. Dobrze, że jest Aborcja bez granic, feministki wzięły się do roboty lepiej późno niż wcale.
Czekam na dalszą część tej historii ;-)
naprawdę jeszcze nie wiem, jako autor, na co bohater wykorzysta swoje moce... może zrobi tak, jak sugerujesz, a ja znowu będę czytał w komentarzu na temat "propagandy"... zobaczymy... koncepcja serialu jest jeszcze zbyt otwarta, aby coś zdecydować...
Usuń...
niejaki Kremówa wymyślił kiedyś określenie "cywilizacja śmierci"... okazał się chyba prorokiem, bo neokomuniści właśnie budują jej zaczątki... pierwsze ofiary już są...
To ja tylko przypomnę - pewno przyziemiając i spłaszczając temat - że w PRL laska w ciąży, a jeszcze bardziej, samotna matka wychowująca dziecko, była najbardziej uprzywilejowaną osobą. Jej priorytety w dostępie do dóbr wszelakich były tak obszerne, że spowodowały chyba największy "baby boom" w historii Polski.
OdpowiedzUsuńSamotna matka bo byl lekki obyczajowy obciach. Samotna bo facet jej nie chcial i zostawil w ciazy jako (mowiac podworkowo):" glosna reklame cichej roboty". no chyba ze porzucil prawowita malzonke na rzecz kochanki, wtedy faktycznie - ona pokrzywdzona i nalezao sie jej wspolczucie spoleczenstwa i przywileje wszelakie ...
UsuńZnane mi w tamtych czasach dziewczyny baly sie jak ognia samotnego macierzynstwa.
faktycznie odbiegło dość daleko od tematu, myślałby kto, że post opowiada o losie samodzielnych /bo niekoniecznie samotnych/ matek w czasach PRL...
Usuńale okay, to jest wolne forum :)
jak dobrze pamiętam, to system traktował takie matki faktycznie bardzo przyjaźnie, ale na poziomie jej otoczenia bywało już różnie, zaś na wsi lub w małych miasteczkach to już taka miała przechlapane...
czyli oboje macie rację...
z kolei dostęp do aborcji był na pełnym luzie, wystarczyło skierowanie od ginekologa "z przyczyn społecznych" /nawet istniała jakaś oficjalna łacińska formułka/, nawet ubezpieczenie nie było konieczne... kłamstwem propagandowym jest jednak gadanie o aborcji "jako antykoncepcji"... tak się zdarzało bardzo sporadycznie, a gdy kobieta dokonywała zbyt wiele zabiegów to nawet te jedno- lub dwu- razowe patrzyły na nią dość krzywo...
@Ania
UsuńNie chodziło mi o ukazanie relacji środowiskowych (bo przecież na drugim końcu były częste przypadki, gdy matki "na stanowiskach" brały rozwody, urlopy wychowawcze i "niespłacalne" kredyty - i te osoby były uznawane jako b. zaradne), ale o ukazanie stosunku państwa do przyszłych matek i ich dzieci.
Zapowiada się fascynująco! :)
OdpowiedzUsuńpo.ba.s.
nie twórz sobie zbyt wielkich oczekiwań, żeby rozczarowanie za bardzo nie bolało...
Usuńpo.ba.s. :)
Swoją drogą chciałabym mieć takie czarodziejskie moce w dłoniach...
UsuńPo.ba.s.:))
To trochę jak z podnoszeniem samochodu gołymi rękami, gdy leży pod nim ktoś ranny. Niby niemożliwe, a są na to relacje. Może w tym przypadku taka moc poszła w inne rejony używającego. :)
OdpowiedzUsuńCo do samego sedna opowieści to faktycznie może się dziać i dziś i kiedyś. Bo jak patrzy się na pomysły rządu to ma się wrażenie, że ,,dziś jest wczoraj" czy jakoś tak. Miło zrobiło mi się jak przeczytałem co działo się ostatnio w Ordo Iuris. Nie ma to jak stworzyć sobie mentalne kajdany, które potem samo życie weryfikuje. Tak samo z próbami zakazywania czegoś innym, co samemu się robi (zakaz/utrudnienie rozwodów-zdrada w OI, zakaz aborcji-prawdopodobne korzystanie przez działaczki, tak samo jak podobno z PiS-u przychodzili/ły do pewnego znanego ginekologa).
Jeszcze mam pewne ćwiczenia z taśmą, ta co mam jest przedostatnia w hierarchii mocy, dalej tylko czarna. Śmierć w oczach, brzmi strasznie. Ale jak może pomóc to chyba zobaczę w praktyce.
Pozdrawiam!
sam bylem świadkiem, gdy starszy pan w ataku złości przesunął maszynę, której nie było w stanie ruszyć trzech dorosłych, wysportowanych byków... ale to nadal jest fizycznie realne, podczas gdy realność oddziaływania na odległość jest mocno dyskusyjna...
Usuń...
"śmierć w oczach" to metafora taka, to jest wtedy, gdy ostatnie powtórzenie w serii robi się z okrzykiem zgrozy, że może się nie udać... w treningu rozbudowy tkanki mięśniowej to powtórzenie stanowi 80% wartości całej serii...
pozdrawiam! :)
O ja cierpię dolę.... nigdy dosyć tematu. I komentarze u poszczególnych osób nie zmieniają się. Było by to godne podziwu to trwanie przy swoim, gdyby nie zmieniająca się szybko rzeczywistość. To, co przekonywało jeszcze wczoraj, dzisiaj jest do.... ........
OdpowiedzUsuńJa też trwam przy swoim, damski bokser nie godny nawet minuty pozostawania z kobietą, niezależnie, czy jest ona w ciąży z nim i chce usunąć, czy jest i nie chce usunąć, czy nie jest w ogóle w ciąży.
Szkoda, że kobiety nie mają takiej siły w dłoniach.
no, nie wiem, jest trochę takich, które potrafią zdrowo trzepnąć :)
Usuń"Im bardziej się przyglądał, tym bardziej nic szczególnego nie widział". Jakbym słyszał Kubusia Puchatka :)
OdpowiedzUsuńWe śnie mam często taką moc i używam jej do popychania lub przyciągania różnych przedmiotów, a także do latania (ale to już trochę trudniejsza sztuka). Niestety, na jawie czuję tylko mrowienie w palcach - i nic! Oszustwo jakieś, ta cała rzeczywistość...
bo to jest zapożyczone z Kubusia Puchatka, to nic złego naśladować dobre wzorce literackie :)
Usuń...
rzeczywistość z pewnością jest przereklamowana... dlatego ja uważam, że oświecenie oświeceniem, można sobie widzieć rzeczy i sprawy takimi, jakimi są, ale nie ma to jak porządna, fajna iluzja...
Widzę, że nie ważne, ilebyśmy dyskutowali o aborcji, to i tak wszyscy mają cały czas te same i niezmienne argumenty, np w stylu ,,to trzeba było nie iść do łóżka''- no tak, geniusz roku, mamy XXI wiek i medycynę od tego, żeby jakoś sobie życie upraszczać, a nie utrudniać. ,,A bo są okna życia''- no super, w życiu nie chciałabym marnować dziewięciu miesięcy życia na trudy ohydnej ciąży, a potem rozrywać się na porodówce tylko po to, żeby i tak dzieciak poszedł na straty, bo go nie chcę.
OdpowiedzUsuńA teraz na poważnie- nie jestem za aborcją na życzenie, bo ,,nie chcę dziecka teraz, bo nie chcę dziecka akurat z tym facetem, bo nie mam kasy, bo to nie odpowiedni moment''. Jak dla mnie to nie jest wystarczający argument- wtedy ,,to nie idź do łóżka'' ma sens jako argument. I mam nadzieję, że gdybym miała problem tylko takiego niewielkiego kalibru, to jednak na zabieg bym nie poszła (niemniej jednak, jeśli inni chcą na niego iść z takich powodów, to niech idą, przecież nie msuimy wyznawać tych samych wartości, a do aborcji kwalifikować nas powinny fakty- jest bezpieczna czy nie, da się zrobić czy nie, a nie kompas moralny). Z drugiej strony, jeśli był to gwałt, dziecko jest chore lub matka jest chora- to uważam, że tutaj nie powinno być w ogóle dyskusji czy wolno czy nie wolno tę aborcję przeprowadzić- bo od tego jest medycyna. Przypadki chodzą po ludziach.
Śmieszy mnie trochę, że ludzie czytając o facecie, który uderzył swoją kobietę od razu uważają, że przedstawiona historia dzieje się kilkadziesiąt lat temu. A niby czemu? Teraz mamy takie piękne społeczeństwo, że nie ma gwałtów, morderstw, a kobiety są tak świetnie pzred edukację seksualną poinformowane jak to wszystko działa? Mimo upływu lat mamy takie same problemy jak kiedyś i też występuje przemoc w rodzinie.
Aborcja i... siły nadprzyrodzone, niezły melanż.
OdpowiedzUsuńWidzę dłuższe opowiadanko. To mi się podoba. Mam zaległości u Ciebie to też przywędrowałam do pierwszego rozdziału.
OdpowiedzUsuńAborcja ojoj spodziewaj się wizyty jednej blogerki i żywych dyskusji jeśli tylko Cię znajdzie :P. Ale i bez niej już tutaj głośno się zrobiło xD. No cóż temat trudny, smutny, to w jakim kraju żyjemy, to że opisana sytuacja mogła mieć miejsce naprawdę. No może poza nadprzyrodzonymi zdolnościami... Chociaż kto wie ;).
Chcę tylko zaznaczyć, że zaczęłam czytać od pierwszego odcinka, jak Odyn przykazał. No to lecimy :*
OdpowiedzUsuń