Krótko, gdyż na temat małżeństw jednopłciowych mam niewiele przeważnie do powiedzenia, bo tak generalnie to na temat każdych małżeństw, także różnopłciowych mam niewiele do powiedzenia. Rejestracja związku, zwana krócej ślubem jest dla mnie jedynie dodatkiem do tegoż związku. Na pewno nie mam nic przeciwko tej instytucji, rozumiem też ludzi, dla których ta rejestracja może być jakoś tam ważna. Brak mi jedynie empatii dla takich, dla których jest to priorytet absolutny, ponad to, co de facto taką parę łączy. Bo jak się okazuje, takich ludzi jest nawet sporo.
Natomiast co mnie może obchodzić ślub dwóch pań lub dwóch panów, skoro jako heteryka to mnie zupełnie nie dotyczy? Pominę już taką sprawę, jak to, co mnie może obchodzić jakakolwiek umowa obcych mi osób, skoro nie jest ona wymierzona swoimi skutkami we mnie? Natomiast można sobie wyobrazić taką sytuację, gdy dwie panie lub dwóch panów orientacji hetero /podkreślmy to koniecznie/, mieszkają ze sobą, przyjaźnią się, do tego zaś poza sobą nie mają żadnych innych bliskich osób. To może się zdarzyć, zwłaszcza, gdy osiągną już pewien wiek, nazwijmy to umownie "senioralny". Dlaczego nie mogliby zawrzeć umowy ze skutkami prawnymi takimi, jakie ma klasyczny ślub? Tak naprawdę, to podkreślenie ich orientacji hetero jest tu bez sensu, bo to tak naprawdę jest wyłącznie ich prywatną sprawą, jaki seks uprawiają, lub nie. Okay, można by rzec, że mogą sobie pójść do notariusza, by podpisać stosowny dokument, ale równie dobrze tak samo mogą postąpić pani plus pan zamiast iść do urzędu stanu cywilnego. Można jednak uprościć całą procedurę, rejestrację takich umów cedując na owe urzędy. Notariuszom to pracy nie ujmie, mają jej dość i bez tego.
Tak jeszcze wracając do kwestii seksu, to leski i geje raczej do łóżek heterykom nie zaglądają, więc dlaczego niektórych hetero tak strasznie irytuje to, czego oglądać wcale nie muszą? Mnie na przykład bliskość cielesna między chłopami brzydzi, ale przecież nie muszę tego ani robić, ani oglądać, ani nawet myśleć na ten temat. Więc what da fuckin' problem? To jest coś, czego pojąć nie potrafię, ni wała nie umiem.
Nie potrafię też pojąć takiego argumentu(?) ludzi przeciwnych wspomnianej rejestracji, jak slogan na temat "rozbijania" lub "niszczenia" rodziny, jako ewentualnego skutku tegoż. Być może to jest "metafora taka", zaś ja jestem za głupi, by ją pojąć, bo fizycznie, realnie to ja tego "niszczenia" nie widzę. Jaki wpływ może mieć ślub dwóch pań lub panów na losy innej rodziny? Żadnej rodziny nie można rozbić żadnym sposobem, to może zrobić tylko ona sama od wewnątrz. Można co najwyżej siłą takich ludzi odseparować od siebie, ale quo modo ma się to stać jako wynik podpisania przez jakieś dwie panie lub dwóch panów jakiegoś kwitu w urzędzie? Czyli wspomniany "argument" o rzekomym "niszczeniu" jest po prostu z dupy wzięty, nie ma co tego dalej omawiać, tracić na to czas.
Okay, nagadałem się już aż za dużo, jak na moje "mieć niewiele do powiedzenia", pora na puentę. Jest ona taka, że w ewentualnym referendum jestem za prawem do ślubów, rejestracji związków jednopłciowych. Tylko na Zamolxesa, niech mi nikt nie pieprzy bzdur na temat "legalizacji", bo w polskim prawie żaden związek nie jest nielegalny. Nielegalny, przynajmniej teoretycznie jest tylko seks zbyt blisko spokrewnionych osób, ale to już jest zupełnie osobna sprawa, inny temat prawny.
Aha... Jeszcze zostaje kwestia adopcji, ale teraz mi się nie chce tym zajmować. Nie wykluczam jednak, że to jakoś samo wypłynie podczas ewentualnej dyskusji na forum. Zwłaszcza, że ten temat też jest na temat.
Natomiast co mnie może obchodzić ślub dwóch pań lub dwóch panów, skoro jako heteryka to mnie zupełnie nie dotyczy? Pominę już taką sprawę, jak to, co mnie może obchodzić jakakolwiek umowa obcych mi osób, skoro nie jest ona wymierzona swoimi skutkami we mnie? Natomiast można sobie wyobrazić taką sytuację, gdy dwie panie lub dwóch panów orientacji hetero /podkreślmy to koniecznie/, mieszkają ze sobą, przyjaźnią się, do tego zaś poza sobą nie mają żadnych innych bliskich osób. To może się zdarzyć, zwłaszcza, gdy osiągną już pewien wiek, nazwijmy to umownie "senioralny". Dlaczego nie mogliby zawrzeć umowy ze skutkami prawnymi takimi, jakie ma klasyczny ślub? Tak naprawdę, to podkreślenie ich orientacji hetero jest tu bez sensu, bo to tak naprawdę jest wyłącznie ich prywatną sprawą, jaki seks uprawiają, lub nie. Okay, można by rzec, że mogą sobie pójść do notariusza, by podpisać stosowny dokument, ale równie dobrze tak samo mogą postąpić pani plus pan zamiast iść do urzędu stanu cywilnego. Można jednak uprościć całą procedurę, rejestrację takich umów cedując na owe urzędy. Notariuszom to pracy nie ujmie, mają jej dość i bez tego.
Tak jeszcze wracając do kwestii seksu, to leski i geje raczej do łóżek heterykom nie zaglądają, więc dlaczego niektórych hetero tak strasznie irytuje to, czego oglądać wcale nie muszą? Mnie na przykład bliskość cielesna między chłopami brzydzi, ale przecież nie muszę tego ani robić, ani oglądać, ani nawet myśleć na ten temat. Więc what da fuckin' problem? To jest coś, czego pojąć nie potrafię, ni wała nie umiem.
Nie potrafię też pojąć takiego argumentu(?) ludzi przeciwnych wspomnianej rejestracji, jak slogan na temat "rozbijania" lub "niszczenia" rodziny, jako ewentualnego skutku tegoż. Być może to jest "metafora taka", zaś ja jestem za głupi, by ją pojąć, bo fizycznie, realnie to ja tego "niszczenia" nie widzę. Jaki wpływ może mieć ślub dwóch pań lub panów na losy innej rodziny? Żadnej rodziny nie można rozbić żadnym sposobem, to może zrobić tylko ona sama od wewnątrz. Można co najwyżej siłą takich ludzi odseparować od siebie, ale quo modo ma się to stać jako wynik podpisania przez jakieś dwie panie lub dwóch panów jakiegoś kwitu w urzędzie? Czyli wspomniany "argument" o rzekomym "niszczeniu" jest po prostu z dupy wzięty, nie ma co tego dalej omawiać, tracić na to czas.
Okay, nagadałem się już aż za dużo, jak na moje "mieć niewiele do powiedzenia", pora na puentę. Jest ona taka, że w ewentualnym referendum jestem za prawem do ślubów, rejestracji związków jednopłciowych. Tylko na Zamolxesa, niech mi nikt nie pieprzy bzdur na temat "legalizacji", bo w polskim prawie żaden związek nie jest nielegalny. Nielegalny, przynajmniej teoretycznie jest tylko seks zbyt blisko spokrewnionych osób, ale to już jest zupełnie osobna sprawa, inny temat prawny.
Aha... Jeszcze zostaje kwestia adopcji, ale teraz mi się nie chce tym zajmować. Nie wykluczam jednak, że to jakoś samo wypłynie podczas ewentualnej dyskusji na forum. Zwłaszcza, że ten temat też jest na temat.
W całej rozciągłości podzielam Twą opinie w tym temacie. Zawsze mnie wnerwiało i nadal wnerwia to chore zainteresowanie sprawami płci w stosunku do osób trzecich.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
exactly... jak mawiali starzy Enochianie:
Usuń"mądrego człeka głowa nie boli, jak się sąsiad p[censored]"...
miłego :)
Myślę tak samo, w całej rozciągłości i nie mogę już słuchać w obecnej kampanii kandydatów na stolec o ideologii LGBT, o seksualizacji dzieci i podobnych bzdurach.
OdpowiedzUsuńsię niedobrze robi, zwłaszcza że oni sami nie wiedzą, na czym ta cała "ideologia" czy "seksualizacja dzieci" miałaby polegać, tylko tak plotą bezmyślnie jeden za drugim....
UsuńPrzypomnij mi i popraw jeśli się mylę, ale PiS chyba nie ratyfikował Konwencji Antyprzemocowej, prawda? Jeśli rodzina się rozpada, to przecież akurat przez przemoc, a nie płeć. Pieprzenie o "dobru rodziny", jej "obronie przed LGBT to czysta hipokryzja. Albo kabaret. Tyle, że nie śmieszny.
OdpowiedzUsuńDziecko ma być przede wszystkim bezpieczne i kochane. Jeśli będzie się czuło źle, że ma dwóch tatusiów lub dwie mamusie, to głównie za sprawą "życzliwego otoczenia", które je wytknie pseudokatolickim palcem.
nie byłem pewien, więc spytałem ciotki Wiki i okazuje się, że Polska ratyfikowała jeszcze przed rządami PiS, zaś PiS się odgraża od samego początku swych rządów, że ją wypowie...
Usuń...
największy idiotyzm w tym wszystkim, to jakoby rodzina jednopłciowa mogła zmienić dziecku orientacje, z którą się urodziło, szkoda słów to komentować...
Jeśli partia obecnie rządząca, czy inni tam faszyści, podejmują ten temat, to znaczy tylko tyle, że sądzą, że tego wymaga od nich ich celowany wyborca. Gdy to przyjmiemy, możemy zapytać, co wyborców cudze penisy i pochwy obchodzą. Wyborcy zapewne wspomną coś o Jezusie, który, jak głosi Pismo, chodził w towarzystwie kilkunastu przyjaciół płci męskiej, zamiast założyć rodzinę, lub o Wielkim Higieniście, dla którego kariera watykańska była milsza od podstawowej komórki społecznej. Te dyskusje już przerobiłam. Pytanie dlaczego cudze penisy i pochwy są tak interesujące pozostaje pytaniem bez odpowiedzi, za to dostaję mnóstwo markowania, że mój oponent zainteresowany jest tzw. duchowością. Już mi się nie chce tego słuchać. I dlatego zagłosuję przeciw każdemu kandydatowi, który będzie bredził o zagrożeniu lgbt.
OdpowiedzUsuńz tym "zagrożeniem" to jak z "ideologią", nikt kto o tym zagrożeniu plecie nie potrafi wyjaśnić, na czym miałoby ono polegać...
UsuńA jednak pleść może długo, i jak pewnie nie raz miałeś okazję się przekonać, po ataku w repertuarze jest oj oj oj, atakują mnie matko przenajświętsza, o jezu, oj oj, litanię do maryi umieszczę, bo jak o tych ich penisach z wąsatym mężem myślimy, to spać nie możemy. Odniesienia do religii są nie na miejscu, bo widać na oko, kto się do zasad własnego wyznania stosuje, a za tym całym parawanem jest niezadowolenie z własnego życia i moralna płycizna, ewentualnie chęć politycznego zysku (co obserwujemy teraz). To powoduje, że w sieci na ten temat nie chce mi się rozmawiać. Życie weryfikuje każdy nieżyciowy pogląd, sooner or later.
UsuńA wynikło to wszystko z tego, że władze (kościelne i państwowe) chcą mieć kontrolę nad życiem prywatnym populacji ludzkiej. A ilu kościół zyskał by wyznawców gdyby jednopłciowcom śluby dawał.
OdpowiedzUsuńkościół wyznawców, a PiS wyborców...
UsuńTemat jest o wiele bardziej złożony niż się wydaje, a różnorodność jego odcieni zależy od punktu siedzenia i widzenia. Oczywiście jako zwykły obywatel hetero moje poglądy są podobne do tych jakie opisujesz w poście, czyli mniej więcej coś pośredniego między "moja chata z kraja", a "nie moje małpy, nie mój cyrk".
OdpowiedzUsuńW przeszłości zajmowałem się działalnością społeczną i wiem, że zjawisko związków pozamałżeńskich rodzi szereg problemów z obszaru funkcjonowania struktury i pomocy społecznej (prawa spadkowe i cywilne, świadczenia chorobowe i opiekuńcze, zinstytucjonalizowane formy wsparcia, itd., itp.,).
Z pozycji rządowej można mieć pewność, że małżeństwa z przyszłością prokreacyjną uzyskają większą przychylność władz (kredyty, odszkodowania, demografia).
Także gospodarka będzie bardziej życzliwa dla małżeństw, które w założeniach są bardziej ukierunkowane na długofalowe uczestnictwo nie tylko w dochodzie narodowym (wykorzystują to np. pracodawcy). Trudno więc "potępiać w czambuł" to, że władza zagląda obywatelom do majtek, natomiast krytycznie trzeba oceniać to, że robi to w czasie kampanii, albo stosuje jako przykrywkę dla swoich potknięć i afer.
trochę uprościłem na mocy "licentia blogica", a teraz tak się zastanawiam na frazą "przyszłość prokreacyjna"... jak to rozumieć?... dzietność potencjalna /fizycznie możliwa/, czy dzietność deklarowana... to pierwsze nie gwarantuje realizacji, a to drugie już jakby na starcie brzmi nieco nonsensownie... jak na razie program 500+ nie działa, jeśli chodzi o spodziewane efekty, za to działają programy "in vitro", które bynajmniej jak na razie tanie nie są... a poza tym co z dziećmi niechcianymi, porzuconymi lub odebranymi rodzinie z racji patologii?... i tu się pojawia temat adopcji... co się bardziej opłaca ze społecznego punktu widzenia: stawiać wysokie warunki chętnym, czy premiować wysokimi zasiłkami?...
Usuńniestety jak na razie możemy tylko poteoretyzować, bo obecna rządząca opcja polityczno-ideologiczna jest impotentna (sic!), jeśli chodzi o radzenie sobie z tą problematyką...
"Przyszłość prokreacyjna" - no faktycznie masz rację, ja też uprościłem to pojęcie. Ale myślę, że nie ma co rozwijać, bo najlepiej to rozumieją pracodawcy przyjmujący do pracy nowe osoby. Jednym pasuje, że dzieci są, innym to przeszkadza (np. długofalowe delegacje oddalone od miejsca zamieszkania), a jeszcze inni kuszą rodziców dostępnością żłobków i przedszkoli ... jak widać zjawisko jest znane i doceniane.
Usuń"In vitro", i aborcja to poboczne, ale nie mniej istotne uwarunkowania. Natomiast adopcja - wg mnie - mogłaby, a nawet powinna pełnić ważną rolę wzmacniającą trwałość związków pozamałżeńskich (LGBT).
W tej sprawie mam dość jednoznaczne zdanie. Formalne związki partnerskie jak najbardziej, ale czy to się musi akurat nazywać małżeństw? W końcu chodzi tylko o ten sam statut prawny związku jakie ma małżeństwo. Niech by się to nazywało „homopara”, jeśli obrońcy rodziny tak bardzo się oburzają. Aż jestem ciekaw, jaka byłaby ich reakcja na taki wybieg?
OdpowiedzUsuńz jednej strony nazewnictwo wydaje się być obojętne, z drugiej jednak trochę dziwne stosować podwójne nazewnictwo na umowę o tych samych skutkach prawnych... to tak jak na rudego /przykładowo/ alkoholika wymyślać odrębną nazwę, mimo że kolor włosów nie ma nic wspólnego z jego chorobą... co prawda dla niektórych przeciwników ślubów owa nazwa "małżeństwo" jest solą w oku, tylko pytanie, czy warto tworzyć jakąś nową fikcję w ramach politycznego kompromisu?... i szczerze mówiąc, nie znam odpowiedzi na to pytanie...
UsuńTo chyba jednak nie tak. Ja też twierdzę, że to byłoby pewną fikcją - inna nazwa dla związków hetero, inna dla homo. Problem tkwi w tym, że głównym argumentem przeciwników tych drugich jest właśnie nazwa. Niestety, na dziś takich jest całkiem sporo, nawet jeśli nie więcej. Dla niech niezbywalnym przywilejem jest nazwanie hetero związku. małżeństwem. Dopóki ta mentalność się nie zmieni, a szybko się nie zmieni, przydałby się jakiś kompromis.
Usuńtak na dobrą sprawę, to chodzi tylko o dwie niewiele się różniące od siebie wersje tego samego formularza, więc może faktycznie nie ma o co kruszyć kopii? :)
UsuńOni się po prostu boją, że runie ich patriarchalny świat, głównie mężczyźni mają ten lęk, bo najwięcej na tym tracą. Boją się runięcia schematu i szkieletu tego, że większość osób także hetero będzie zawierało związki partnerskie zamiast małżeńskich oraz tego, co sam napisałeś, że związki partnerskie mogą być zawierane nie tylko z powodu orientacji, ale z powodu tego, że będzie się to opłacać.
OdpowiedzUsuńKobiety zarabiają mniej i mają mniejszą o polowe emeryturę z tego, co słyszałam przeciętna emerytura mężczyzny to 2100 na rękę a przeciętna emerytura kobiety to 1100 na rękę, dlatego kobiety nie odchodzą od mężczyzn po prostu same się nie utrzymają na emeryturze, dlatego trwają w nieciekawych związkach to się nazywa zmuszanie kobiet do kurwienia się, Niby teoretycznie opłacałoby się mężczyznom związać z innym mężczyzną ze względów finansowych, bo zarabiają więcej, ale jest jeden problem dość duży otóż w wieku senioralnym każdy potrzebuję pomocy brzydko to nazwę podcieranie tyłka a mężczyzna drugiemu mężczyźnie w razie niedyspozycji tyłka nie podmyje – taka jest w większości mentalność męska, Po prostu obawiają się, że mężczyźni na stare lata byliby pozbawieni opieki kobiet, bo kobiety wolałyby bardziej zawrzeć związek z kobietą, bo wzajemnie mogłyby liczyć na siebie w trudnych chwilach niż z mężczyzną, który gdyby były niegramotne raczej się nimi nie zajmie, bo rzadko mężczyźni zajmują się schorowanymi partnerkami,
To samo dotyczy rodzicielstwa głównie kobiety dziećmi się zajmują i głównie one z tymi dziećmi do końca są w chorobie ,kalectwie, w trudnych sytuacjach, co wdzieliśmy w proteście matek z niepełnosprawnymi dziećmi, ojciec był tam chyba tylko jeden. Z czasem okazałoby się, że opłaca się bardziej związać z kobietą i wychowywać wspólnie z nią dziecko , bo jest to gwarancja stabilności niż z mężczyzną, który raczej jest tylko dodatkiem, który nie płaci na dzieci i się nimi nie zajmuje.
I jeszcze jedna sprawa podobno wszystkie kobiety sa biseksualne , łatwiej wchodzą w związki lesbijskie niż mężczyźni , sam napisałęś ,że sex dwóch mężczyzn cię brzydzi ,ale większości kobiet raczej nie brzydzi sex z kobietą …
poruszyłaś nową sprawę, na razie tu jeszcze nie omawianą... bo termin "związki partnerskie" oznacza też nie tylko związki par jednej płci, ale wszystkie związki rejestrowane według prostszej procedury... moim zdaniem procedura powinna być jedna, jak najprostsza i nie widzę sensu podziału na "małżeństwa" i "małżeństwa light"... być może stoi za tą opinią moje umiłowanie prostoty i niechęć do tworzenia zbędnych komplikacji...
Usuń...
z tym podmywaniem tyłka facetowi przez faceta to chyba przesadziłaś, aczkolwiek coś w tym jest, że do pracy salowego w szpitalu, czy opiekuna w domu opieki mniej się kwapi mężczyzn, niż kobiet...
...
mnie seks męsko-męski brzydzi, ale znałem dziewczynę, którą strasznie kręciła twórczość yaoi /japońskie porno gejowskie/, za to rzygała na samą myśl o seksie damsko-damskim...
z drugiej jednak strony, w naszym kręgu kulturowym bardziej szokuje dwóch kolesi czulących się na ulicy, zaś dwie panie prawie na nikim nie robią wrażenia...
ja sobie myślę, że teza o biseksualności (wszystkich?) kobiet jest mocno uproszczona, po prostu seksualność kobieca jest inna, niż męska, a większa akceptacja społeczna dla pewnych zachowań wśród kobiet, niż mężczyzn to jest już kwestia wtórna, kulturowa... ale specem nie jestem w tej dziedzinie, spierał się nie będę...
to akurat proste jest, czytasz aisab, to wiesz jak to działa ;-)))))
OdpowiedzUsuńpodszyte katolicka doktryną, wspierane przez katolicka organizację, podparte przez biblię. Fundamentalizm katolicki. Arogancki. Homofobiczny. Nawołujący do nienawiści wszelkiej - rasowej, wyznaniowej, płciowej i w zakresie orientacji sex.
Ponadto jest to politycznie temat zastępczy. Przykrywka dla afer i brak pomysłu na wyjście z kryzysu. Cud gospodarczy zafundowała pisowcom Po.
Przykrywka dla zawłaszczania państwa.
I na koniec, przeciętny wyborca pisu, to jest zwykły burak, który w dupie był i gówno widział. sorry.
mam taką uwagę, żeby żaden wyborca PiS nie brał tego powyżej osobiście i nie strzelał fochów z tego powodu...
Usuń...
a co do reszty... doktryna PiS to wypisz wymaluj marksizm, gdzie chodzi o ukształtowanie pewnego modelu człowieka, tyle że zamiast homo sovieticus jest homo catholicus...
no i w punkt.
UsuńPiotrze - jak nie brać tego osobiście kiedy jestem tam "stygmatyzowana"; gdyby Ci zależało na Czytelnikach to tego rodzaju obraźliwe komentarze po prostu byś usuwał.
UsuńTen komentarz dowodzi miłości bliźniego w wydaniu ateisty i antypisowca;typowa mentalność Kalego;
za takie towarzystwo to ja podziękuję;
czy to foch? NIE! mam prawo do godności osobistej i do...swego zdania oraz poglądów;
@Aisab...
Usuńjeśli (niefajny) komentarz jest adresowany do kogoś konkretnego na forum, to zwykle coś z tym robię, jest cały wachlarz możliwości...
za to ksobność to cecha, którą uważam za pewien defekt mentalny i nie widzę powodu, by taką cechę u kogoś wspierać...
ŁAŁ
Usuńmogę ewentualnie za buraka wydusić przepraszam.
ale zdania nie zmieniam ))))))))))))))))))))))))
pozdro
Baśka ))))) no ubawiłaś mnie, moralność Kalego?! ty zobacz lepiej co twoi apostołowie wypisują na twoim blogu, jak nazywają komentujących, którzy ośmielają się mieć inne zdanie, ludźmi o mentalności gnidy, esbekami, ubekami,
Usuńi to grzecznych komentatorów, którzy tylko zwracają im uwagę, że to co wypisują i co ty wypisujesz, to hipokryzja i homofobia. Ja byłem mniej uprzejmy, to mnie zbanowałaś i zblokowałaś. Ale wcześniej nagonka i hejt mnie dotknął, jak nigdzie indziej.
Kali, to twoje drugie imię )))))))
PKanalio - BRAWO.
Apostata
Basia, Twój ruch... żeby nie było, to czasem udostępniam ten saloon, żeby moi goście mogli sobie nawrzucać, pocisnąć, ponaparzać się, poczochrać, tak trochę ruchu dla zdrowia żeby było...
Usuńtedy, jeśli chcecie, let there be rock /kar za pasywność w regulaminie nie ma/, znacie zasady /tak przypuszczam, jak ktoś zapomni, to... zapomni, wtedy będziemy się tym zajmować, zen pure :) /, rośnijcie w siłę i bawcie się dobrze:
https://youtu.be/3f2g4RMfhS0
Ach.... "nie mam nic przeciwko, ale". Od takich tekstów ( nie Twoich) robi ni się niedobrze. Jak nie ma ktoś nic przeciwko, to niech się odpier...li od LGBT i zamknie ryjek. Nie jego doopka, nie jego sprawa. I co to kogoś boli, jak jego nie dotyczy? Wstrętne gady dwulicowe.
OdpowiedzUsuńtak, to jest dokładnie tak, jakby komuś powiedzieć "nic do ciebie nie mam, ale jak cię spotkam, to ci dam w dziób" :)
UsuńO legalizacji (jaz zwał, tak zwal) będzie można pogadać, kiedy przestanie się ludziom nieheteronormatywnym odbierać człowieczeństwo. Czytałeś, co głoszą czterej jeźdźcy nienawiści czyli Duda, Brudziński, Żalek i Czarnek? Tu już nie chodzi o dyskryminację. Jesteśmy o krok wyżej w piramidzie nienawiści Allporta... Napisałam o tym na scenkach tekst.
OdpowiedzUsuńczasem jestem niechlujem językowym, a czasem dla równowagi staję się sztywnym purystą, jeśli uznam, że to ma znaczenie - to tak a propos słowa "legalizacja" w tej materyji...
Usuńoczywiście, że sprawa nie jest na dziś, czy jutro /a w sumie powinna być już na wiele lat temu/, tylko na za ileś tam jakichś umownych jednostek czasu, ale zawsze warto o takich sprawach pogadać od czasu do czasu, tak chociaż kontrolnie, dla orientacji... it's only blog :D
W sumie mam podobne zdanie na ten temat, niech się rejestrują - choć zauważyłem że zarówno za jak i przeciw najbardziej gardłują ludzie których to wcale nie dotyczy.
OdpowiedzUsuńOstatnio uznałem że w dupie mam ideologiczne przepychanki na ten temat. :)
samo grono ludzi LGBT nie ma w tej sprawie jednolitego zdania... tak samo jak heterycy, z których jedni biorą śluby, a innym nie jest to wcale do szczęścia potrzebne...
UsuńRóżnica polega jednak na tym, że osoby heteroseksualne mogą dokonać wyboru, czy wezmą ślub czy nie. U osób nieheteronermotywnych też pewnie niektórzy by chcieli, a inni nie. Ale powinni mieć możliwość dokonania takiego wyboru. Teraz nie mogą decydować.
Usuńokay, w tym sensie masz rację...
UsuńScenki,
Usuńnie zmienia to faktu, że debata o tym ma co innego na celu tak naprawdę - stworzenie atmosfery zagrożenia z jednej, albo jakiejś masowej dyskryminacji z drugiej strony i wymieniania się plaskaczami między tymi co za i tymi co przeciw. Nadal w imię wyimaginowanego dobra jakiegoś promila społeczeństwa. To obłęd jakiś...
politycy się plaskają, ale na ulicy ludzie nie są już tak delikatni i czasem dochodzi do mordobicia, w porywach do rzeźni... eskalacja tego procesu jest jak najbardziej prawdopodobna..
UsuńA to już związki partnerskie nie wystarczą; musi być małżeństwo?
OdpowiedzUsuńJuż tolerancja nie wystarczy, musi być afirmacja???
właśnie podczas debaty z Asmo uznałem, że nie ma co się upierać przy urzędowej nazwie, w końcu procedura i treść samej umowy jest taka sama, jedynie kosmetyczne różnice samych druczków, a jak to wyjdzie w języku potocznym, to już samo jakoś się okaże...
UsuńOwszem nie wystarczą. Równość wobec prawa im to gwarantuje. konstytucja im to gwarantuje.
UsuńJak zwał, tak zwał ale równość być musi. Jeśli związki partnerskie będą miły moc prawną tak jak małżeństwa, to chrzanić te biblijne brednie.komu one potrzebne.
Jaka tolerancja?
Dziś zjednoczona prawica słowami Dudy i innych posłów PIS przemawiała bardzo tolerancyjnie, tak tolerancyjnie, że zostaliśmy uznani za najbardziej homofobiczny kraj Unii Europejskiej.
Brawo.
Wypychanie mniejszości na margines, piętnowanie, stygmatyzowanie to jest tolerancja?
No chyba, że łaskawie pozwala im się w ogóle żyć w tym kraju mlekiem i miodem płynącym. Byleby nie włazili ludziom porządnym w oczy.
Bo przecież te marsze równości to sodomia i gomorrra panie.
Dupy na wierzchu, tacy nie ubrani i jaja sobie robią ze wszystkiego, no jakże to tak.
no taki kraj i taka mentalność. nie poradzisz.
Apostata.
Takiego wała konstytucja gwarantuje. :)
UsuńArt 18 mówi, że
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
Więc gdzie ta równość w tym macierzyństwie i rodzicielstwie? Nawet związek dwóch kobiet - z których obydwie na dobrą sprawę mogą urodzić, wymaga odstawienia kogoś na boczny tor. Dzieciak do końca życia nie będzie aż tak głupi, żeby wierzyć, że ma dwie biologiczne matki.
Zażalenie do Pana Boga, że geje nie mogą rodzić zaś lesbijki nie mogą płodzić; ale....ale... skoro ateiści uważają, że Boga nie ma, to nie ma do kogo wnieść takiego zażalenia;
Usuńchyba że zażalenie na niesprawiedliwość NATURY;
jednym dała za dużo a drugim wcale :) :) :)
tak sobie pomyślałem, że jeśli w związku ma chodzić tylko o rozmnażanie, to może unieważniać z klucza małżeństwa (hetero), które po roku, czy dwóch nie wykazały tym rozmnożeniem?... to też byłoby zgodne z Konstytucją, może nawet jeszcze bardziej, niż obecnie :)
UsuńA od kiedy konstytucja nakazuje rozmnażanie? Konstytucja zakłada ochronę prawną osób które się rozmnażają - z tego względu niemożliwe jest pełne zrównanie osób heteronormatywnych i niehtereronormatywnych...to akurat powinno być zrozumiałe.
UsuńRademenesII - wszystko zależy od interpretacji i dobrej woli.
UsuńKonstytucja gwarantuje równość obywateli wobec prawa.
Tak uwielbiany przez oponentów LGBT Art.18 nie używa sformułowania, że małżeństwem jest TYLKO związek kobiety i mężczyzny,
konstytucja gwarantuje objęcia szczególną ochroną i opieką państwa instytucji małżeństwa, ale tylko w założeniu, że chodzi o związek mężczyzny i kobiety.
NIE MA TAM ANI SŁOWA o definicji jedynie słusznej rodziny.
Mało tego są już wyroki sądów w sprawie interpretacji tego Atyk.
pierwszy z brzegu:
” treść art. 18 Konstytucji nie mogłaby stanowić samoistnej przeszkody do dokonania transkrypcji zagranicznego aktu małżeństwa, gdyby w porządku krajowym instytucja małżeństwa jako związku osób tej samej płci była przewidziana. Powyższy przepis nie zabrania przy tym ustawodawcy, by ten mocą ustaw zwykłych zinstytucjonalizował status związków jednopłciowych lub też różnopłciowych, które z sobie wiadomych przyczyn nie chcą zawrzeć małżeństwa w jego tradycyjnym rozumieniu – napisano w wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (sygn. akt IV SA/Wa 2618/18).
Apostata
nie mówię, że Konstytucja nakazuje rozmnażanie, tylko że mój pomysł jest z nią niesprzeczny... co więcej, pozbawienie ochrony par "nieproduktywnych" umożliwia większą ochronę tych "produktywnych"...
Usuńnajprościej to wyjaśnić w aspekcie materialnym... małżeństwo ma prawo do płacenia podatków razem, co obniża wpływy do budżetu... jeśli małżeństwo przestaje nim być, budżet ma więcej kasy na wspieranie pozostałych, "dzietnych" par...
to zresztą nie jest taka nowa idea, kiedyś funkcjonowało tzw. "bykowe", które było jednym z wariantów jej realizacji...
Rademenes i Baśka - powtarzam konstytucja gwarantuje RÓWNOŚĆ obywateli wobec prawa. To podstawa demokracji. Nie zależnie od czegokolwiek. Wszyscy są równi, tylko trzeba zacząć to egzekwować. Za chwilę jakiś homofob wymyśli, że LGBT nie ma prawa pracować w szkole!! I faktycznie i Ty i Baśka odbieracie to tylko w kategoriach prokreacji. Współczuje wam )))))
UsuńApostata
Apostata.
UsuńNo fakt, skoro nie ma słowa TYLKO, może być to związek człowieka ze słoniem. Ale nie o tym mowa - pozostaje kwestia tej ochrony prawnej i równości wobec tej ochrony - bo o ile sama rejestracja związku faktycznie nie jest wielkim problemem - zrównanie praw już tak - i tu stoją na przeszkodzie kwestie czysto pragmatyczne, a nie sama dobra wola i interpretacja. Pozostaje je bowiem korygować adopcją - ten temat nie był poruszany - ale moim zdaniem jest istotny i to bardzo. Z wielu względów - które nie potrzebują nawet stawiania sprawy na ostrzu noża - jak w przypadku panów Petera Truonga i Marka Newtona.
Piotrze, zaczynasz mieszać jakieś kwestie, które nijak się nie mają do tej rejestracji. Ja zauważyłem tylko pewien konstytucyjny kruczek - Ty uciekasz się do rzeczy niebyłych, albo swoich fantazji. :)
Apostata, ja tylko zauważam że tu żadna równość nie jest możliwa. :) Możesz równie dobrze hodować psa i owcę i w pewnym momencie wpaść na to, że są równe i karmić jedno i drugie sianem.
Usuń@Radku...
Usuńteraz faktycznie już trochę żartobliwie przyfantazjowałem, ale zauważ, że po linii tego, co napisał Apostata o Konstytucji: "wszystko zależy od interpretacji i dobrej woli"...
inna zaś sprawa, że ostatnimi laty o Konstytucji można już gadać tylko żartobliwie :)
@Apostata...
jak dobrze pamiętam, aczkolwiek nie detalicznie, to już w czasach tzw. "IV RP" były takie akcje z wykluczaniem ludzi LGBT /nawet takich domniemanych/ z pracy w szkołach...
RademenesII - no tak mogłem się spodziewać jakiegoś słonia... dziwne, że nie kozy, tak powszechnej teraz w porównaniach homofobów z jedynej słusznej partii.
UsuńWy sobie żartujecie i nie ma dobrej woli do rozwiązania problemu a tu dzieją się ludzkie dramaty. Owszem powstają rodziny gejowskie, zwłaszcza lesbijskie i rodzą się dzieci i chodzi głównie o to, jak są traktowane.
Co słyszą na temat swojej rodziny. Podobnie jak dzieci z in vitro.
To jest słabe w naszym podobno katolickim społeczeństwie i jak to się ma do słów Jezusa "cokolwiek uczyniliście najmniejszemu z braci moich, mnieście uczynili"?
PKanalia - owszem były i to jest niepokojące po aktualnej nagonce na LGBT. Za chwilę dostaniemy ukaz carski, żeby się określać w zakresie preferencji seksualnych. Czyli obcinać pejsy, rozdziewać chałaty, uczyć zdrowaśmarjo...
I faktycznie o jakich prawach konstytucyjnych my tu mówimy?
skoro konstytucji się używa do celów politycznych a nie przestrzega.
Apostata
Profesor Płatek tak uważa, że się ich tam rodzi nawet więcej niż w rodzinach heteroseksualnych, ale ja mam wrażenie, że to jest coś na zasadzie ustrzelenia słonia (a już zostańmy przy tym zwierzaku) z parasola. Zresztą można to sprawdzić - obserwując odosobnioną populację samych gejów i samych lesbijek - jaki byłby przyrost naturalny bez tego czynnika hetero. Obawiam się że zerowy.
UsuńJa rozumiem dramat, ja rozumiem nawet potrzebę zmian i edukacji w zakresie szacunku do każdego człowieka, który swoim życiem nie robi krzywdy innemu. Z tym że argumentacja działaczy rozmaitych zaczyna być sprowadzana do absurdu.
Twoja argumentacja też zaczyna być absurdalna, co ty tu udowadniasz?? oczywiste oczywistości?? nauczane w czwartej klasie na biologii??
UsuńHomoseksualne rodziny istnieją, mają dzieci(gówno kogo obchodzi czy za pomocą wudu, szamaństwa, czy in vitro, czy kosmita ich zapylił) i chcą legalizacji. bo normą jest w cywilizowanym kraju równe i godne traktowanie ludzi niezależnie od czegokolwiek.
Prawda jest taka, że homofobi, przeciwnicy LGBT in vitro i cała ta zakłamana katolicka banda antyhumanitarna nie ma nic na swoją obronę, kiedy głosi hasełka nazistowakie i bezczelnie wyciera sobie jeszcze swoje zakłamane ryjki Konstytucją, a g.... ją czytała, bo wiedziałaby, co w niej jest na temat równości, wolności obywateli.
UsuńOtóż:
"WOLNOŚCI, PRAWA I OBOWIĄZKI CZŁOWIEKA I OBYWATELA
ZASADY OGÓLNE
Art. 30.
Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.
Art. 31.
Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
Art. 32.
Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.
Art. 33.
Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym.
Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń."
Daję link, by mogli sobie doczytać i nie mylili również Art. 18 z ART 48, kiedy mówią o prawach rodziców i małżeństwie, wsadzając wszystko do jednego wora jako Art 18.
https://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm
I logiczne jest, że jak jesteś obywatelem w tym kraju, to masz takie same prawa jak inni obywatele w tym kraju. W ogóle nie powinno być dyskusji, czy gej jest człowiekiem, a tym samym czy jest obywatelem, czy nie. To jakaś straszna nieludzka "wojna" została rozpętana przez homofobów i innych idiotów z obsesjami seksualnymi oraz tych, co to tak często głoszą, iż rodzina jest dla nich najważniejsza, co też stało się ich obsesją. W głowie mi się nie mieści, by móc obywateli polskich tak znieważać i poniżać. A to wszystko robią ludzie, którzy klęczą przed Maryjką, modlą się do Boga, który im kazał miłować bliźniego. Mamy samych katolickich paranoików czy co?
UsuńI jeszcze zadziwiające jest zachowanie takich ludzi, kiedy popierają prezydenta, który wyraźnie łamie prawo, działa wbrew Konstytucji i nawołuje do nienawiści. Oczywistym jest, że taki prezydent natychmiast powinien być zdjęty z urzędu, a ludzie powinni odwrócić się do niego tyłem. Wstyd i hańba dla tych, co go popierają.
UsuńAisab, czy Ty w ogóle rozumiesz o czym mówi Konstytucja? Czy Ty w ogóle myślisz, kiedy piszesz te durnoty swoje?
I.... szczytem Twojej bezczelności jest, kiedy każesz LGBT składać zażalenie do Boga, że takimi się urodzili. To w takim razie złóż zażalenie do Niego, że dał Ci taki mały rozumek i homofobiczne nastawienie: Co za zakłamanie- to nie ty, to Bóg Cie taką skonstruował, dlatego ci wolno szczuć na ludzi i ich obrazać. Co za obłuda.
Wybacz Piotrze- na takie durne słowa musiałam zareagować imiennie. Niech się czuje stygmatyzowana, kiedy potrafi innych stygmatyzować. Nie to poczuje.
@Jaskółka...
Usuńluz, no problem... na kontrolowane bójki zezwalam na tym forum, ale skoro Basia nie ma ochoty się naparzać, to może na tym niech się to zakończy...
No i dobrze, Bo ja też nie mam ochoty z nią "dyskutować". Nie ta "półka":)
UsuńMoże brak tolerancji to brak wiedzy- zawsze jest jakiś lęk przed nieznanym. Tyle, że tej wiedzy się unika, mało- zabrania i piętnuje. Błędne koło!! :(
OdpowiedzUsuńwiększość zachowań nietolerancyjnych wynika z braku wiedzy, a podłoże jest lękowe... wiele osób unika tej wiedzy /syndrom "nie słucham cię!"/, bo może się okazać, że bało się fikcji, a to uderzy w poczucie własnej wartości, co miłe nie jest... jest to zresztą bardzo często proces zupełnie nieświadomy i dlatego nie jest łatwo dotrzeć do takiej osoby...
UsuńCzłowieku, to Ty nie wiesz, dlaczego lud nie chce się zgodzić na związki jednopłciowe? Powód jest jeden - argument praktycznie nie do odparcia przez najwybitniejszych specjalistów:
OdpowiedzUsuńBO NIE!
nie wiem, czy chcę, nie wiem, czy muszę, po prostu LAJKUJĘ ten komentarz, samo jakoś tak pojechało :)
UsuńPonieważ podzielam Twą opinię, tak co do rejestracji związków, jak i braku wpływu na rozbijanie rodzin przez związki partnerskie (co to się w mętnych łbach nie uroi, że rodziny nie rozbija damski, czy dziecięcy bokser, ćpun, seksoholik, czy hazardzista, tylko ktoś kto sobie żyje spokojnie za cudzymi drzwiami), skupię się na tym, co tu można dodać. Związki partnerskie nie tylko niczego nie niszczą, ale i niejedno budują. Dam przykład dwóch moich znajomych. Obie są Polkami z wyższym wykształceniem, jedna jest architektem, a druga marketingowcem. Obie wyjechały do Irlandii, bo były prześladowane ze względu na orientację seksualną. Obie znalazły sobie irlandzkie partnerki, obie tu pracują i tu budują PKB, a pieniądze wywalone przez Polskę na ich edukację poszły się j...ć, bo w grajdole nadwiślańskim towarzystwo nie załapało, że wartość człowieka leży gdzie indziej, niż w jego orientacji seksualnej. W Irlandii obie dziewczyny są sumiennymi pracownikami, jedna z nich bywa nawet moją przełożoną. Oczywiście głuptakownia z Grajdołkowa nie rozumie dlaczego na tym traci, ale to naprawdę nie mój problem, bo ja akurat żyję w kraju, który korzysta z tego, że nad Wisłą jest tyle nieogarów, którzy na swoje nieszczęście mają wpływ na decyzje władz, które na własne życzenie pozbywają się wpływów z pracy wykształconych kobiet.
OdpowiedzUsuńlistę osób wartościowych o (ustalonej lub domniemanej) orientacji homoseksualnej można rozwijać dowolnie długo, do tego jeszcze nie ma żadnych dowodów na to, że ten gust produkuje więcej szkód, niż gust heteroseksualny... wszelkie teoryjki na temat tych szkód pochodzą jedynie od mentalnych faszoli różnego sortu pełniąc rolę racjonalizacji ich lęków, a lęk, jak kiedyś wspominałem, to strach przed zagrożeniem urojonym... i tu jesteśmy w pewnym kłopocie, bo nie ma jak (szybko) przekonać takiego, że nie ma smoka, którego on widzi, a nawet jeśli jakiś jest, to nie ma żadnego powodu, by tego smoka się bać...
Usuń