Ten ekran mógłby być nieco krótszy. Ale nie jest, więc zbieg ulic Witosa i Beethowena nie jest zbyt bezpieczny. Dlatego kierowcy skręcający w prawo skradają się swoimi autami niczym kot do wróbla, zaś piesi i rowerzyści mocno wyciągają swe szyje w lewo zanim zdecydują się trawersować przejście, mimo ciepłej zachęty płynącej od zielonego światła. Tak jest zwykle, ale nie zawsze. Na przykład gdy za kółkiem siedzi Pan Pospieszny, zaś Gadżetująca Panienka ani myśli spojrzeć, gdzie jest, tylko śmiało kroczy przed siebie z cielęcym wyrazem twarzy wgapiona w tablet.
- Żesz kurwa mać!
Pan Pospieszny zahamował w samą porę, zaś Panienka oparła się o maskę jego auta, po czym nawet nie zaszczyciwszy kierowcy spojrzeniem ruszyła dalej z debilnym uśmieszkiem na skądinąd niebrzydkiej buzi. Szła tak dalej głucha na bluzgi goniące ją od strony ruszającego pojazdu, aż doszła do wysepki. Pan Pośpieszny na odchodnym rzucił jeszcze okiem w lusterko i...
- No co jest?!
Zobaczył bowiem, że dziewczyna zachwiała się i upadła. Zatrzymał auto, dał na wsteczny, wycofał i wjechał tyłem na chodnik. Wysiadł i podszedł do leżącej.
- Halo, laska, co ci jest?
Pochylił się, obrócił ją na plecy...
W zamieszeniu karetkowo - policyjnym, które nastąpiło pół godziny później nikt nie zauważył różowego tabletu leżącego w kępce zarośli porastających wysepkę.
===
- Masz nowy tablet? Pokaż! Skąd masz?
- Znalazłam.
- Pierdolisz.
- Poważnie mówię. Znalazłam wczoraj.
- Pokaż.
- Do ręki to niech ci poda twój Seba. Oczkami się patrzy, nie rąsią.
- Nie ma na co patrzeć. Taki pedalski kolor. Fuj.
- Bo ja jestem pedałem.
Dwie licealistki jednocześnie wybuchnęły śmiechem i ruszyły po schodach wiodących na peron metra. Akurat właśnie wjeżdżał skład w kierunku na Kabaty.
- No to pa. Do jutra.
- Buziaczek.
Dziewczyna z różowym tabletem w ręku została sama na peronie. Od razu zabrała się do gadżetowania, zaś już po chwili jej twarz nabrała głupkowatego wyrazu, typowego dla tej odmiany transu. Gdy wjechało metro weszła do wagonu. Zanim zajęła miejsce wpadła na słupek, co skwitował ironicznym uśmiechem pasażer siedzący nieopodal. Stacja po stacji skład mknął w kierunku Młocin, zaś wagon pustoszał i zostało ich tylko oboje. Wreszcie nadszedł czas na pasażera, który wysiadając rzucił jeszcze okiem na dziewczynę z tabletem. Przez umysł przeleciała mu jakaś scenka porno z jej udziałem, po czym cała sprawa zniknęła z jego pamięci gdy już szedł peronem w kierunku schodów. Gdyby się obejrzał w samych drzwiach, być może dostrzegłby, że niedoszła bohaterka owej scenki pochyliła głowę, po czym upadła przed siebie na podłogę. Różowy tablet upadł pod przeciwległą ławkę...
===
Komisarz Dokłada uśmiechnął się na widok wchodzącego kolegi:
- Jak tam po urlopie?
- Smutno, bo się skończył. A co tutaj?
- Nic, po staremu. Prawie, bo jest nowa, młoda pani patolog. Ładne zwierzątko nawet, nie powiem.
- Posuwałeś już ją?
- No weeeź. Zimna, profesjonalna suka, nawet nie poflirtujesz.
- W pracy nie, ale po pracy?
- Pomyśl. Żeby było coś po pracy, trzeba zacząć w pracy, tak?
- Rozumiem, nie ma punktu zahaczenia?
- Cicho, o wilczycy mowa...
Kobieta w nienagannie skrojonym fartuchu, która wyłoniła się zza załomka korytarza dostojnym i pewnym krokiem, świadczącym bez najmniejszej wątpliwości, że umie używać szpilek, podeszła do rozmawiających mężczyzn.
- Pani doktor, pozwoli pani, nasz kolega, aspirant Helski.
- Ten kolega, który był na urlopie?
- No właśnie, tak się akurat złoży...
- Błęcka. To ja od razu panów poproszę na dół.
Kobieta odwróciła się, ruszyła przed siebie, wyraźnie dając do zrozumienia, że do głowy jej nie przyszło, by obaj panowie nie poszli za nią. Tak też się stało, ruszyli posłusznie wymieniając jedynie dyskretne niewerbalne uwagi wyrażające uznanie dla tego, co okrywał fartuch pani patolog. Po chwili wszyscy zeszli schodami na dół, potem zaś weszli do pomieszczenia na końcu korytarza. Na dwóch stołach leżały bez wątpienia martwe ciała ludzkie pokryte zielonymi płachtami. Doktor Błęcka podeszła do nich i zaczęła mówić, jednocześnie odsłaniając leżące zwłoki.
- Najpierw małe wprowadzenie dla kolegi aspiranta Helskiego. Tą tu dziewczynę znaleziono przy przejściu dla pieszych, świadek twierdzi, że po prostu zachwiała się i upadła.
- Co ja z nim miałem. Tysiąc chyba razy mi powtarzał wystraszony, że to nie on ją potrącił, że ona tak sama z siebie upadła...
- A potrącił?
- Nic na to nie wskazuje.
- Drugą dziewczynę znaleziono w metrze.
- Świadkowie?
- Tylko kobieta, która wsiadła i taką już ją zastała.
- Co po wstępnych oględzinach?
- Na razie nic. Wyszło na to, że mamy je kroić.
- My?
- Kroić będę ja, a wy będziecie asystować i protokołować.
- Takie ładne ciała, aż szkoda je psuć.
- Kolego aspirancie, to nie był profesjonalny żart.
- Taka tam odrobina humoru, dla nabrania dystansu do pracy.
- Ale zanim zaczniemy, coś chcę wam pokazać. Chwileczkę.
Doktor Błęcka ruszyła do pomieszczenia obok.
- Faktycznie zimna suka.
- Królowa lodu.
Tą wymianę szeptów przerwał powrót pani patolog, niosącej ze sobą grubą książkę. Podeszła do ściany, nacisnęła włącznik, po czym rozbłysnęły lampy zawieszone nisko nad stołami. Ich światło sprawiło, że leżące na stole ciała nabrały jakby zupełnie nowego kolorytu, jasności i kontrastu.
- Co to jest?
- No właśnie, co to jest?
Pod skórą obu zwłok widać było wyraźne czerwone ścieżki.
- Czytałem kiedyś o robaku geograficznym. To takie paskudztwo rodem z Amazonii lub jakiejś innej dżungli. Składa jaja pod skórą, larwy drążą potem ścieżki które wyglądają podobnie. Widziałem zdjęcia, ale tamte ścieżki są nieregularne, tworzą różne zawijasy. Ale to jest coś kompletnie innego, to jest cały schemat. Jakby wypalony układ nerwowy, ale to też nie to.
- Układ nerwowy. Ciepło panie kolego aspirancie, ale nie gorąco.
Kobieta w fartuchu otworzyła książkę i położyła ją na stole.
- A to co znowu?
- Kiedyś na studiach zajmowałam się w ramach hobby medycyną chińską. To jest jej niezłe kompendium, taka encyklopedia jakby. Popatrzcie sobie uważnie na te ryciny.
Błęcka obróciła jedno z ciał na brzuch.
- Co wy na to, panowie?
- Pasuje idealnie. Ale co to jest?
- To są tak zwane meridiany, kanały, którymi płynie energia chi. Tylko jest jedno ale, do tego wcale nie takie małe. Nikt nigdy naukowo nie potwierdził, że te meridiany oraz ta cała chi w ogóle istnieje. To co widzimy może być pierwszym dowodem.
Zaległa chwila ciszy, którą przerwał Dokłada:
- Przepraszam z góry za nieprofesjonalne słowo, którego użyję pod koniec wypowiedzi, ale wychodzi na to, że pani doktor ma szansę na Nobla, lecz nasze śledztwo jest jeszcze w czarniejszej dupie, niż na to wyglądało na początku.
Kobieta uśmiechnęła i się odparła:
- Bierzemy się do roboty i nie wiem, jak wy panowie, ale gdy już to skończymy, to choć nie będę chciała, to mimo to będę musiała się porządnie napić. Tu nie opodal jest taka chińska knajpka i liczę na to, że jako dżentelmeni nie puście tam kobiety samej. A teraz idę po narzędzia, a wy też szykujcie się do pracy.
Po tej przemowie pani patolog udała się na zaplecze, zaś obaj policjanci patrzyli na siebie z osłupiałymi minami. Po chwili jak na komendę wyartykułowali z siebie ściszonymi głosami, ale dużymi, bardzo dużymi literami:
- UŚMIECHNĘŁA SIĘ?!?!
===
Kamil Ciućko wkroczył do składu metra z zestawem do sprzątania. Od razu rzucił mu się w oczy różowy tablet leżący pod ławką. Rozejrzał się błyskawicznie, schylił i schował gadżet do plecaka. Mruknął przy tym do siebie:
- Znalezione - nie kradzione. To wyrównanie za tamten obrzygany wagon. Należy mi się.
Tablet przeleżał w plecaku Kamila dobre kilka tygodni. Chłopak przypomniał sobie o nim dopiero po sesji, wcześniej całą jego uwagę pochłaniał kołowrót czynności: praca, nauka, praca, nauka et caetera plus przerwy na spanie. Ale tego wieczoru leżał sobie wygodnie na tapczanie w towarzystwie puszek piwa i oglądał swoje znalezisko. Co prawda kolor niezbyt mu się podobał, ale co tam wygląd, ważne jest wnętrze. Wnętrze działało, uśmiechało się do niego z ekranu. Co prawda zbyt wiele aplikacji Kamil tam nie znalazł, ale ta jedna gra wydawała się być niezmiernie ciekawa...
===
Przed wielkim lustrem stoi naga dziewczyna kontemplując swoją urodę. Czuje się naprawdę świetnie nabuzowana krążącą w niej energią, dzięki której może być wciąż tak zdrowa, piękna, mądra, wręcz doskonała. Czuje też dumę z siebie, że odkryła sposób na to, że potrafiła go wprowadzić w życie. Odwraca się na chwilę, rzuca okiem na obraz wiszący na ścianie. Ogarnia ją refleksja, że wtedy, w tamtych czasach nie było takiej technologii, ale teraz...
Jej haj przerywa wesoła melodyjka.
- Mamy nową bateryjkę do wyssania.
Z tymi słowami na ustach odwraca się do stołu, na którym stoi laptop otoczony istną plątaniną przewodów, urządzeń i różnych narzędzi, od bardzo złożonych, po prozaiczną lutownicę. To on właśnie wygenerował ową melodyjkę. Dziewczyna spogląda na ekran, po czym bierze ze stołu coś, co przypomina końcówkę stetoskopu połączoną kablem z komputerem. Przykłada ją sobie do brzucha, trzy palce poniżej pępka i uśmiechając się cicho szepcze:
- Moc jest z nami.
Praprapraprababcia Elżbieta patrzy z obrazu na tą scenę wzrokiem pełnym przyjaznej i życzliwej aprobaty.
- Żesz kurwa mać!
Pan Pospieszny zahamował w samą porę, zaś Panienka oparła się o maskę jego auta, po czym nawet nie zaszczyciwszy kierowcy spojrzeniem ruszyła dalej z debilnym uśmieszkiem na skądinąd niebrzydkiej buzi. Szła tak dalej głucha na bluzgi goniące ją od strony ruszającego pojazdu, aż doszła do wysepki. Pan Pośpieszny na odchodnym rzucił jeszcze okiem w lusterko i...
- No co jest?!
Zobaczył bowiem, że dziewczyna zachwiała się i upadła. Zatrzymał auto, dał na wsteczny, wycofał i wjechał tyłem na chodnik. Wysiadł i podszedł do leżącej.
- Halo, laska, co ci jest?
Pochylił się, obrócił ją na plecy...
W zamieszeniu karetkowo - policyjnym, które nastąpiło pół godziny później nikt nie zauważył różowego tabletu leżącego w kępce zarośli porastających wysepkę.
===
- Masz nowy tablet? Pokaż! Skąd masz?
- Znalazłam.
- Pierdolisz.
- Poważnie mówię. Znalazłam wczoraj.
- Pokaż.
- Do ręki to niech ci poda twój Seba. Oczkami się patrzy, nie rąsią.
- Nie ma na co patrzeć. Taki pedalski kolor. Fuj.
- Bo ja jestem pedałem.
Dwie licealistki jednocześnie wybuchnęły śmiechem i ruszyły po schodach wiodących na peron metra. Akurat właśnie wjeżdżał skład w kierunku na Kabaty.
- No to pa. Do jutra.
- Buziaczek.
Dziewczyna z różowym tabletem w ręku została sama na peronie. Od razu zabrała się do gadżetowania, zaś już po chwili jej twarz nabrała głupkowatego wyrazu, typowego dla tej odmiany transu. Gdy wjechało metro weszła do wagonu. Zanim zajęła miejsce wpadła na słupek, co skwitował ironicznym uśmiechem pasażer siedzący nieopodal. Stacja po stacji skład mknął w kierunku Młocin, zaś wagon pustoszał i zostało ich tylko oboje. Wreszcie nadszedł czas na pasażera, który wysiadając rzucił jeszcze okiem na dziewczynę z tabletem. Przez umysł przeleciała mu jakaś scenka porno z jej udziałem, po czym cała sprawa zniknęła z jego pamięci gdy już szedł peronem w kierunku schodów. Gdyby się obejrzał w samych drzwiach, być może dostrzegłby, że niedoszła bohaterka owej scenki pochyliła głowę, po czym upadła przed siebie na podłogę. Różowy tablet upadł pod przeciwległą ławkę...
===
Komisarz Dokłada uśmiechnął się na widok wchodzącego kolegi:
- Jak tam po urlopie?
- Smutno, bo się skończył. A co tutaj?
- Nic, po staremu. Prawie, bo jest nowa, młoda pani patolog. Ładne zwierzątko nawet, nie powiem.
- Posuwałeś już ją?
- No weeeź. Zimna, profesjonalna suka, nawet nie poflirtujesz.
- W pracy nie, ale po pracy?
- Pomyśl. Żeby było coś po pracy, trzeba zacząć w pracy, tak?
- Rozumiem, nie ma punktu zahaczenia?
- Cicho, o wilczycy mowa...
Kobieta w nienagannie skrojonym fartuchu, która wyłoniła się zza załomka korytarza dostojnym i pewnym krokiem, świadczącym bez najmniejszej wątpliwości, że umie używać szpilek, podeszła do rozmawiających mężczyzn.
- Pani doktor, pozwoli pani, nasz kolega, aspirant Helski.
- Ten kolega, który był na urlopie?
- No właśnie, tak się akurat złoży...
- Błęcka. To ja od razu panów poproszę na dół.
Kobieta odwróciła się, ruszyła przed siebie, wyraźnie dając do zrozumienia, że do głowy jej nie przyszło, by obaj panowie nie poszli za nią. Tak też się stało, ruszyli posłusznie wymieniając jedynie dyskretne niewerbalne uwagi wyrażające uznanie dla tego, co okrywał fartuch pani patolog. Po chwili wszyscy zeszli schodami na dół, potem zaś weszli do pomieszczenia na końcu korytarza. Na dwóch stołach leżały bez wątpienia martwe ciała ludzkie pokryte zielonymi płachtami. Doktor Błęcka podeszła do nich i zaczęła mówić, jednocześnie odsłaniając leżące zwłoki.
- Najpierw małe wprowadzenie dla kolegi aspiranta Helskiego. Tą tu dziewczynę znaleziono przy przejściu dla pieszych, świadek twierdzi, że po prostu zachwiała się i upadła.
- Co ja z nim miałem. Tysiąc chyba razy mi powtarzał wystraszony, że to nie on ją potrącił, że ona tak sama z siebie upadła...
- A potrącił?
- Nic na to nie wskazuje.
- Drugą dziewczynę znaleziono w metrze.
- Świadkowie?
- Tylko kobieta, która wsiadła i taką już ją zastała.
- Co po wstępnych oględzinach?
- Na razie nic. Wyszło na to, że mamy je kroić.
- My?
- Kroić będę ja, a wy będziecie asystować i protokołować.
- Takie ładne ciała, aż szkoda je psuć.
- Kolego aspirancie, to nie był profesjonalny żart.
- Taka tam odrobina humoru, dla nabrania dystansu do pracy.
- Ale zanim zaczniemy, coś chcę wam pokazać. Chwileczkę.
Doktor Błęcka ruszyła do pomieszczenia obok.
- Faktycznie zimna suka.
- Królowa lodu.
Tą wymianę szeptów przerwał powrót pani patolog, niosącej ze sobą grubą książkę. Podeszła do ściany, nacisnęła włącznik, po czym rozbłysnęły lampy zawieszone nisko nad stołami. Ich światło sprawiło, że leżące na stole ciała nabrały jakby zupełnie nowego kolorytu, jasności i kontrastu.
- Co to jest?
- No właśnie, co to jest?
Pod skórą obu zwłok widać było wyraźne czerwone ścieżki.
- Czytałem kiedyś o robaku geograficznym. To takie paskudztwo rodem z Amazonii lub jakiejś innej dżungli. Składa jaja pod skórą, larwy drążą potem ścieżki które wyglądają podobnie. Widziałem zdjęcia, ale tamte ścieżki są nieregularne, tworzą różne zawijasy. Ale to jest coś kompletnie innego, to jest cały schemat. Jakby wypalony układ nerwowy, ale to też nie to.
- Układ nerwowy. Ciepło panie kolego aspirancie, ale nie gorąco.
Kobieta w fartuchu otworzyła książkę i położyła ją na stole.
- A to co znowu?
- Kiedyś na studiach zajmowałam się w ramach hobby medycyną chińską. To jest jej niezłe kompendium, taka encyklopedia jakby. Popatrzcie sobie uważnie na te ryciny.
Błęcka obróciła jedno z ciał na brzuch.
- Co wy na to, panowie?
- Pasuje idealnie. Ale co to jest?
- To są tak zwane meridiany, kanały, którymi płynie energia chi. Tylko jest jedno ale, do tego wcale nie takie małe. Nikt nigdy naukowo nie potwierdził, że te meridiany oraz ta cała chi w ogóle istnieje. To co widzimy może być pierwszym dowodem.
Zaległa chwila ciszy, którą przerwał Dokłada:
- Przepraszam z góry za nieprofesjonalne słowo, którego użyję pod koniec wypowiedzi, ale wychodzi na to, że pani doktor ma szansę na Nobla, lecz nasze śledztwo jest jeszcze w czarniejszej dupie, niż na to wyglądało na początku.
Kobieta uśmiechnęła i się odparła:
- Bierzemy się do roboty i nie wiem, jak wy panowie, ale gdy już to skończymy, to choć nie będę chciała, to mimo to będę musiała się porządnie napić. Tu nie opodal jest taka chińska knajpka i liczę na to, że jako dżentelmeni nie puście tam kobiety samej. A teraz idę po narzędzia, a wy też szykujcie się do pracy.
Po tej przemowie pani patolog udała się na zaplecze, zaś obaj policjanci patrzyli na siebie z osłupiałymi minami. Po chwili jak na komendę wyartykułowali z siebie ściszonymi głosami, ale dużymi, bardzo dużymi literami:
- UŚMIECHNĘŁA SIĘ?!?!
===
Kamil Ciućko wkroczył do składu metra z zestawem do sprzątania. Od razu rzucił mu się w oczy różowy tablet leżący pod ławką. Rozejrzał się błyskawicznie, schylił i schował gadżet do plecaka. Mruknął przy tym do siebie:
- Znalezione - nie kradzione. To wyrównanie za tamten obrzygany wagon. Należy mi się.
Tablet przeleżał w plecaku Kamila dobre kilka tygodni. Chłopak przypomniał sobie o nim dopiero po sesji, wcześniej całą jego uwagę pochłaniał kołowrót czynności: praca, nauka, praca, nauka et caetera plus przerwy na spanie. Ale tego wieczoru leżał sobie wygodnie na tapczanie w towarzystwie puszek piwa i oglądał swoje znalezisko. Co prawda kolor niezbyt mu się podobał, ale co tam wygląd, ważne jest wnętrze. Wnętrze działało, uśmiechało się do niego z ekranu. Co prawda zbyt wiele aplikacji Kamil tam nie znalazł, ale ta jedna gra wydawała się być niezmiernie ciekawa...
===
Przed wielkim lustrem stoi naga dziewczyna kontemplując swoją urodę. Czuje się naprawdę świetnie nabuzowana krążącą w niej energią, dzięki której może być wciąż tak zdrowa, piękna, mądra, wręcz doskonała. Czuje też dumę z siebie, że odkryła sposób na to, że potrafiła go wprowadzić w życie. Odwraca się na chwilę, rzuca okiem na obraz wiszący na ścianie. Ogarnia ją refleksja, że wtedy, w tamtych czasach nie było takiej technologii, ale teraz...
Jej haj przerywa wesoła melodyjka.
- Mamy nową bateryjkę do wyssania.
Z tymi słowami na ustach odwraca się do stołu, na którym stoi laptop otoczony istną plątaniną przewodów, urządzeń i różnych narzędzi, od bardzo złożonych, po prozaiczną lutownicę. To on właśnie wygenerował ową melodyjkę. Dziewczyna spogląda na ekran, po czym bierze ze stołu coś, co przypomina końcówkę stetoskopu połączoną kablem z komputerem. Przykłada ją sobie do brzucha, trzy palce poniżej pępka i uśmiechając się cicho szepcze:
- Moc jest z nami.
Praprapraprababcia Elżbieta patrzy z obrazu na tą scenę wzrokiem pełnym przyjaznej i życzliwej aprobaty.
Ale fajne, wszystko co lubię, dobry kryminał, trochę SF, nieco thrillera, będzie coś jeszcze w tym stylu?
OdpowiedzUsuńta konkretna historia jest zamkniętą całością, sequela nie przewiduję... ale w tym czy podobny stylu z pewnością nieraz coś będzie...
UsuńTo ja czuję niedosyt... a co dalej z Kamilem Ciućko? czy podzielił los dziewczyn? czy tak jak one; lecz milej bo w towarzystwie puszek piwa wyzionął ducha?
OdpowiedzUsuńtak właśnie miało być, by pozostawić ten niedosyt, aby czytający pofantazjowali sobie dalej sami... podpowiem tylko, że wcale nie musiał istnieć tylko jeden różowy tablet, choć żadna to podpowiedź, bo raczej jest to dość logiczne, że powinno być ich więcej w obiegu, gdy pierwszy już się sprawdził...
UsuńHhhmmm> powiadasz aby sobie pofantazjować? Horrorów się boję [bo potem mam koszmary senne]; za SF nie nadążam i nadziwić się nie mogę wnukowi [4 latka] który ogląda filmy ze "strasznymi", [bardziej go kręcą bo niszczą, rozwalają wszystko] i "dobrymi" autami.
UsuńMusiałabym więc ukierunkować na... melodramat :)
Kiedyś mieliśmy wypożyczalnię filmów na kasetach i DVD, więc ten świat fantazji, potworów, mrzonek i łzawych filmików jakoś mi sie przejadł. Czy dałoby się z tego zrobić...komedię???
dałoby... komedię da się zrobić ze wszystkiego...
UsuńTo poproszę o...komedię :)
UsuńNowoczesne wampirzyce.W pewnym sensie to uzasadnione zgranie z gadżetem typu smartfon. Na razie młodym wysysają inteligencję, może i życie z czasem zaczną. Meridiany istnieją, dobry akupunkturzysta jest na wagę złota. Chińczycy w swych sztukach walki potrafią zadać jeden niezbyt silny cios, który może zabić.Ale znają go tylko nieliczni- na szczęście.
OdpowiedzUsuńz meridianami sprawa jest otwarta... z jednej strony terapia oparta na tej teorii potrafi działać cuda /sam kiedyś uczyłem się podstaw shiatsu/, z drugiej jednak fizycznego ich istnienia nie stwierdzono, choć nie można zaprzeczyć, że są one poza zasięgiem poznania obecnych metod badawczych... czyli można by rzec, że istnieją tak "pośrednio" lub wirtualnie...
Usuńco do ciosów, to faktycznie istnieje całe mnóstwo punktów witalnych, których wrażliwość wynika ze zwykłej, klasycznej fizjologii, ale coś takiego jak np. "dim-mak" to już jest niestety urban legend, sorry :)...
Digital Vampires... :D
OdpowiedzUsuńSkojarzyło mi się z jakimś utworem HM, ale nie przypominam sobie jakim...
Wrzucam ten - bo zachciało mi się go posłuchać po przeczytaniu:
https://www.youtube.com/watch?v=I63PmbPDN4w
I coś by wypadało napisać na temat samego opowiadanka. Kilka lat temu dane mi było obejrzeć film "Stay Alive" - Krwawa Hrabina zabijała w grze komputerowej - motyw technologicznego krwiopijcy - dosłownie - wykorzystany był też w czeskim filmie "Upir z Feratu", gdzie wampirem było auto - specjalnie ucharakteryzowany model Skody :) - więc motyw dość mi znany - a spodziwałem się jakiegoś twistu na zakończenie. Np. wprowadziłbym element jakiegoś wirusa, który... a kysz, Radek, to nie Twoje opowiadanie... :D
Ale zgrabna jest segmentacja tegoż shorta. :)
pomysł pierwotny miał charakter dosłowny, w stylu "gore", że z wyświetlacza wychyla się szponiasta łapa i urywa gadżetnicy buzię z połową głowy... dopiero na tym surowym materiale zaczęła mi się kształtować reszta...
Usuń...
jedyne "digital" jakie mi się kojarzy to "Digital Bitch" Black Sabbath z /marnej zresztą moim zdaniem/ płyty "Born Again"... ale nie zaszkodzi odsłuchać, bo wiem z doświadczenia, że takie stare, niezbyt lubiane kawałki z czasem potrafią nabrać rumieńców...
https://youtu.be/uPsHgn4KqM0
Ciekaw jestem efektu. :D Wymagałoby to jednak znacznej przebudowy tekstu, bo patolodzy nie mieliby wątpliwości, co jest powodem zgonu "gadżeciar".
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=0C3IKqh-q1A
To ja poszerzę nieco wiedzę na temat "digitalowych" piosenek. :)
A Born Again całkiem, lubię, choć nie wiem czasem czy słucham Purpli, czy Sabbathów. Tytułowy numer całkiem fajny jest, chyba jednak mieli gorsze płyty...
po drodze były jeszcze pomysły typu "wypalone oczy" lub "wyssana tkanka nerwowa" i scenka z rzygającym kierowcą /tym na początku/, koncepcja wirusa też się pojawiła w międzyczasie, ale nie kleiło mi się to wszystko, nie wiedziałem, co z tym dalej robić...
Usuń...
z "Born Again" za to wiąże się pewna anegdota... swojego czasu podszedłem do stolika sprzedawcy kaset na dawnym bazarze na warszawskiej "Spójni"... miał w ofercie głównie jakieś disco, ale mnie to nie interesowało i wybrałem właśnie "Born Again" /wtedy mi nieznane/... sprzedawca był autentycznie wzruszony, zareagował tekstem:
- nareszcie klient, który słucha PRAWDZIWEJ muzyki...
tą "prawdziwą muzykę" przyswoiłem i czasem sam tego określenia używam, zwykle gdy mowa jest o jest klasyce HM...
p.s. jeszcze określenie "muzyka DUŻA", tak kiedyś powiedział Kaczkowski, gdy w MiniMaxie prezentował "Ace of Spades" Motorhead'a...
UsuńE tam..jakos tak :(
OdpowiedzUsuńLubie happy end-y. Powiedzmy sobie , ze ta rozowa pantera, w koncu sie w kims zakochala i go na maxa nie wycyckala. Nie puscila z torbami , jak poprzednich swoich uzytkownikow:)
Przystojny Kamil Cucko zrobil na niej tak niesamowite wrazenie, ze o maly wlos instalacja elektryczna , przewody, diody i te inne sie jej nie przegrzaly.
Stala sie przykladna pania domu. Potulna kurka domowe, ktora przy Kamilu C ogarnela swoje mordercze predyspozycje:)
I ubralbys kobite na zdjeciu w jakies porzadne majty. Bo tak wisi glowa w dol , wzyna sie jej to i owo… niewygodnie niewiescie byc musi.
Usuńmnie właśnie nie za bardzo kręcą happy end-y w horrorach itp... po głowie mi chodzi coś takiego mocno "doomy", żeby czytelnika zdołować do spodu, odebrać wszelką nadzieję, ale żeby nie było nudno po drodze...
Usuń...
miałem jeszcze do wyboru kobitę w spodniach lub wcale bez majtek, ale ta najfikuśniej fikała nogami, gdy się ją obróciło w Photoshopie i była najprostsza do wyszparowania z tła oryginalnej fotki...
Ja zas zauwazylam , ze nie kreca mnie zakonczenia na zasadzie "zamienili sie miejscami", np.: ten , ktory trzymal w klatce sam zostal do niej zamkniety… Ni elubie keidy historia nie ma zakonczenia a po watku widac, ze moze toczyc sie kolem.
UsuńNo i ow brak nadzieji, ciekawie ale bez nadzieji. Samo zlo, ale za to nudy brak:) Jakos tak nie po mojemu, no ale kazdy jest inny. Lubie kilogramy nadzieji i kolor zielony:)
Kiedy o zdjecie biega. Zdaje sobie sprawe, ze przyciagnelo cie owe fikusne fikanie nogami. Co tam, ze babce tylek marznie i na nogi stanac nie moze. Wedlug moich predyspozycji najfajniejsza bylaby ta w spodniach:)) Przynamniej cieplo:)
też lubię zielony, ale lubię też pewną równowagę i takie "okrutne" fabułki mi jej dostarczają...
Usuń...
skąd wiesz, gdzie i kiedy się toczy akcja fotki?... według mnie w jakimś atelier, a tam zwykle jest dość ciepło...
Modleki ciagle narzekaja na zle warunki pracy, ze zimno, ze dlugo , ze niewygodna pozycja i tak godzinami, bo oswietlenie nie takie, albo wlasnie ustawiaja… tak ze wiesz, moje zarzuty wcale nie musza byc bezpodstawne:)
Usuńbo to wszystko przez to oświetlenie LED... klasyczne żarówy grzały kiedyś aż miło... zresztą nawet halogeny też są niczego sobie w tym temacie...
UsuńFajnie też jest gdy na blogach nadzy mężczyźni fikuśnie fikają a nie tylko dziewczyny …;-)
UsuńNo, no … uderz w stol a nozyce sie odezwa… oczywiscie mam na mysli siebie.
UsuńBo jest taka sprawa. Na tego bloga wchodzi wiecej kobiet iz facetow . Pod tym postem wypowiadalo sie 8 pan i czterech panow. Kobiety gora. Mezczyzna jest wlascicielem owego bloga i moze robic to, co mu sie zywnie podoba. Fikusnie majtajace nozkami zwierzatko tez moze sobie tutaj wmontowac. Jego pole, jego prawa… ale szkoda, ze zapomina iz gada w wiekszosci z plcia przeciwna i ta plec moze czuc sie pod wzgledem wrazen wzrokowych niedopieszczona:)))
Faceci pod kazdym wzgledem sa tu faworyzowani:) I na co nam to, drogie panie?
temat był już tu maglowany kiedyś nieraz... i uwierzcie mi Dziewczyny naprawdę jest mi niefajnie z tym, że posiałem link do filmiku takiego specjalnie dla Pań i do tej pory pojęcia nie mam, gdzie ten filmik znaleźć... ale pracuję nad tym i jak znajdę, to spełnię Wasze pragnienia w specjalnym poście...
UsuńPkanalia ; Owszem ten temat był maglowany, ale nic z tego maglowania do tej pory nie wyniknęło ….A innych filmów na Internecie nie ma oprócz tego, którego szukasz i nie możesz znaleźć? Takich filmów jest mnóstwo tylko trzeba chcieć poszukać …;-))
UsuńAnia wszystkie kobiety komentujące na tym blogu w ramach walki o równość
powinny napisać; My chcemy gołych facetów na tym blogu”;-)
Nie może być tak, ze tylko kobiety są nago przedstawiane. Ja wiem, że my jesteśmy piękniejsze od facetów i żadem facet ładnej lasencji nie dorównuje, ale korona z głowy by facetom nie spadła gdybyśmy od czasu do czasu o męskich fotkach i przyrodzeniach męskich pogadały a te skromniejsze popatrzyły sobie, na co nieco. ;-))))
tamten film był jedyny w swoim rodzaju...
Usuń...
wszystko fajnie poza tym, że na tym blogu od dawna nie była publikowana żadna fotka nagiej kobiety...
Fakt dawno nie było gołej kobiety na tym blogu, ale nigdy nie było gołego faceta na tym blogu. Może na początek spróbuj dawać np. pary osób kobieta i mężczyzna którzy są nadzy będzie wilk syty i owca cała.;-) Tu masz przykładową fotografię;
Usuńhttp://i.pinger.pl/pgr357/13d36662001a9db44d34758e/seksowna-para-pod-prysznicem.gif.jpg
Jest coś dziwnego z tymi męskimi fotkami. Jakiś czas temu gazetę wczytałam Wiedza i życie i był tam artykuł pt, czym różni się kobieta od mężczyzny. Fotografia kobiety w tym artykule była zupełnie naga a dolną cześć ciała zasłaniała tylko rękoma natomiast mężczyzna był ubrany w spodnie i goły tors. Wydawało mi się to dziwne, że penisa męskiego nie pokazano. Jest jakieś tabu w naszej kulturze, że gołe kobiety są pokazywane, ale goli mężczyźni nie i to widać na blogach także tym blogu, a przecież konserwatyzmu raczej zarzucić ci nie można…
ale ona przecież na pewno nie jest naga pod tym prysznicem...
Usuń...
masz rację, coś jest zagadkowego w tym... taki zabawny przykład to japońskie przepisy dotyczące produkcji porno... cenzury nie ma poza jednym wyjątkiem: musi być zakryty, czy jakoś tam zamazany ów penis... niby to inna kultura, ale jednak bliżej jej cywilizacyjnie do euroatlantyckiej, niż np. arabskiej... tak czy owak, to jest to jakaś dziwaczność...
Jakby tak kanalia zaczal tutaj fotki golych mezczyzn wrzucac to by pojawily sie gadki, ze jest rozowy:)) Takie spoleczenstwo, a kanalia zyje w kupie spolecznej i … ma jak najbardziej praworzadne i spolecznie akceptowane seksualne sklonnosci, upodobania.
UsuńNiczym nie odbiega od ogolu.
Pomimo tego, ze jest TAKI WOLNOSCIOWY jak stad do Krakowa to raczej niczym nas nie zaszokuje, bo jak kazdy facet, pomimo , ze cos tam akceptuje to najlepiej jak to ma miejsce na cudzym podworku, a nie na jego wlasnym:))
Dobrze, ze ci nie odpowiedzial, abys u siebie na blogu wmontowywala fotki penisow:))
POwyzszy komentarz byl adresowany do Julianne.
UsuńCałkowicie się zgadzam z tym, co napisałaś Aniu ; -))) Najłatwiej być wolnościowym na cudzym terenie niż na własnym. Wszyscy mniej lub bardziej liczą się z tym a co ludzie powiedzą ;-) Np. Anglicy w swoim kraju są powściągliwi i układani a w Polsce wrzeszczą w kawiarniach lub latają nago po ulicy o różnych incydentach takich czytałam, więc tu masz 100% racji.
UsuńNatomiast, jeśli chodzi o naszego PKanalie; Z tego, co wiem PKanalia urodził się i część młodości spędził w PRL a to był kraj konserwatywny, w którym nie było rewolucji seksualnej jak na zachodzie, więc ma naleciałości konserwatywne, bo PRL go ukształtował, a ze jest inteligentny to te naleciałości jak mógł tak skorygował. Jak patrzę na blogerów, którzy komentują na blogu PKanalii, prolifowców i pseudo wolnościowców, którzy na stare lata wyzwalają się z katolicyzmu to czepianie się PKanalii, że jest konserwą nie jest ok… Nie można oczekiwać od tego człowieka, że będzie aż tak wyluzowany jak 30 letni chłopak mieszający na zachodzie w kraju liberalnym.
Nie prowadzę już żadnej blogowej działalności, więc PKanalia nie mógłby mi napisać abym sama wmontowała sobie takie fotki, poza tym gdybym prowadziła blog nie miałabym problemu z wklejeniu takiej fotki i filmiku na swoim blogu i PKanalia o tym doskonale wie.
ja się też zastanawiałem nad tym blogiem Julianne, którego od dawna już nie ma, a o nowym nie słyszałem, ale to raczej chodziło o takie powiedzonko, że czasem się ripostuje coś tym stylu, że "sam(a) sobie coś tam zrób etc"... tak więc chyba nie ma co tworzyć zagadnienia...
Usuń...
to prawda, że za (poprzedniego) peerelu panowała spora kołtuneria w temacie seksu i nawet niektórzy polscy hipisi lub ich późniejsi naśladowcy bywali mocno zblokowani w tym temacie, ale z drugiej strony w niektórych kręgach towarzyskich nie było wcale aż tak tragicznie i istniało trochę normalnych ludzi...
...
za to coś mi się przypomniało, tak trochę na temat i nie na temat:
od pewnego czasu krąży w Polsce taka urban legend na temat małolatów grających w tzw. "słoneczko"... w tamtych czasach też taka bajda krążyła, tylko nazywało się to "gra w gwiazdę", ale z grubsza miało to wyglądać bardzo podobnie...
Kanalia:)
UsuńPrzeczytalam twoj poprzedni ( wykasowany juz) komentarz w tej sprawie i (?) bleeeeeeeeeeeeee… Jednak sie zreflektowales i wykasowales go:))
Moze te nasze nicki, to nie calkowity przypadek ? Znowu, nie odbieraj tego az tak bardzo personalnie, bo dywaguje se li tylko bez jakichkolwiek uszczypliwosci.
Moze inaczej to ujme- Tak, jako i pani Sroda, zauwazam pewne spoleczne niefajne nalecialosci w funkcjonowaniu facetow wobec kobiet.
Julianne ani ja ( jak widac na zalaczonym obrazku ) nie podejmniemy oreza do boju. Wow! Moze sie nawet solidarnie wobec siebie zachowamy? :)))
O seksie to ja sie wole nie wypowiadac, bo nic na jego temat nie wiem- zielona jestem, wychowana w czasach peerelu. Nawet hipiska nie bylam , nie mowiac nic o krypto hipisostwie, gdyz za szczawiowata na te ideologie jeszcze wtedy bylam.
@ Julianne
Ze niby szanowny gospodarz skorygowal pewne swe nalecialosci peerelowskie? Mylse, ze jako facet ( zreszta jak wiekszosc panow) nie wyrabia za tym, o co kobietom wspolczesnie chodzi i biega. Stara sie, nie powiem, ale nie wyrabia:))
@Ania...
Usuńto miał być jakiś bój?...
komentarz był adresowany nie do mnie, więc swoją odpowiedź skasowałem, ale Julianne napisała coś tam, w sumie też nie do mnie, więc uznałem, że coś jednak wtrącę... zresztą temat obyczajowości tamtego peerelu w omawianej dziedzinie jest ciekawy sam w sobie z historycznego punktu widzenia... być może warte jest to osobnego posta, ale nic nie obiecuję...
tak w ogóle, to w tym sezonie bloga nie ma fotek golasów żadnej płci, więc tak naprawdę nie ma o czym /przynajmniej na razie/ dyskutować...
Myślę Aniu, że powinnaś napisać PKanalii, jakie zachowania w nim uważasz za konserwatywne, bowiem pisanie, że jest konserwą bez podawania przykładów zachowania jest nie fajne. Facet nie wie nawet, o co ci chodzi i sam pewnie nie widzi w sobie żadnych zachowań konserwatywnych. Bez podawania przykładów to wygląda na takie dowalanaki, które niczego nie zmieniają.
UsuńJulianne
UsuńJakie dowalanki? Nic mu nie dowalam. We wspolczesnym swiecie faceci, ci ktorzy decyduja sie o tym mowic, mowia, ze gubia sie przy wspolczesnych kobietach. Jezeli same moje pokolenie kobiet uwaza , ze kobiety we wspolczesnych czasach sa trudne do wspolzycia szczegolnie matki synow tak mawiaja - boja sie o swoich chlopakow.
Oczywiscie kanalia jest wyjatkowy pod kazdym wzgledem.
Wy jestescie przewrazliwieni. Kazde slowo uwazacie za szpile w dupsko.
Kiedy pisze o tym , ze dobrze ze ci kanalia nie powiedzial abys u siebie cos tam umieszczala, a nie nakrecala go na umieszczanie np.: zdjec penisow i nie wkrecala w to jego bloga. To od reki zaczyna sie dywagacja, ze … no, no … przypinam sie do tego, iz prowadzisz byc moze bloga… ze byc moze cos insynuuje. Zamiast po prostu przyjac to normalnie. To tak jakby w towarzystwie przypadkowo o czyms powiedziec, co np.: zatyka co poniektorych bo chyba cos ich samych uwiera, a to tylko ktos , nieswiadomie , potelnil Fauxpas I nawet to nie ejst jakies tam Fauxpas, ktos tylko cos powiedzial , a ze zaswedzialo kogos z tego powodu gdzies, to sorry wodzu.
Mi sie nie chce z nim pisac, bo to nic nie daje.
nie ma o co się spierać, bo ja faktycznie jestem konserwatywny w pewnych wybranych sprawach... na przykład myję zęby tradycyjną techniką, jakiej mnie nauczono jeszcze w dzieciństwie...
Usuńale na pewno nie jestem konserwatystą /w sensie ideologii/, bo od wszelkich systemów autorytarnych i (pro)totalitarnych mnie wręcz odrzuca...
No i mnie tez odrzuca, ale nie nazwe sie liberalem, bo obyczajowo, pomimo ze nie przeszkadzam i staram sie nie wnikac, dajac ludziom wolnosc zycia tak, jak chca dopoki to nie zagraza mi lub ogolnie, raczej sie nie wtracam, chyba ze ktos uwaza za wtracanie sie, wyrazanie wlasnego zdania.
UsuńNa wiele rzeczy i spraw, ktore swiat chce nam wcisnac, ze od tego zalezy nasza wolnosc, patrze podejrzliwie. Na wiele bym sie nie zdecydowala, gdyz uwazam , ze wolnosc czlowieka jest w nim , a nie w manifestowaniu sie na prawo i lewo stylem zycia.
Choc to, co czynimy , jak zyjemy, mocno nas okresla.
Mnie z tego opowiadania wynika, że koniecznie trzeba zakazać medycyny alternatywnej, ze wskazaniem na chińską.
OdpowiedzUsuńto faktycznie mogłoby pomóc rozwiązać wiele śledztw w sprawach niewyjaśnionych zgonów...
UsuńA ja pasuję dzisiaj. Przeczytałam, podobało się:) A w tej chińskiej knajpce to jaką wodę podają? Różową energetyczną?
OdpowiedzUsuńtak prawdę powiedziawszy, to te chińskie wody energetyczne zwykle okazują się jakąś słabizną... no, ale może pani doktor patolog chciała tylko dla smaku?...
UsuńWspółczesna zła czarownica, która znalazła sposób na utrzymanie wiecznej młodości za pośrednictwem nowych technologii. Ciekawa historia;-))))
OdpowiedzUsuńA tak swoją droga już chyba z trzeci raz czepiasz się młodych kobiet, które sobie lubią pomiziać paluszkiem coś ciekawego… Może tak naprawdę chodzi ci o to, że zajęte mizianiem tabletu lub smartfona nie są zainteresowane tobą ….;-)))) Bo faceci, to jakoś nie przeszkadzają ci , gdy nos mają wciśnięty w jakieś miziadło;-))))
Fotka fajna w twoim stylu;-)))
no nieee... na końcu jest chłopak, więc seksizmu mi zarzucić nie można... co prawda on nie włazi pod samochody i na słupki w metrze, tylko gadżetuje w domu, na tapczanie... ale to już jest oparte na obserwacjach, bo jakoś mniej się widuje takich chłopaków na mieście, niż dziewczyn...
UsuńJa tam patrzę na dziewczyny i na facetów i widzę, ze faceci równie często nos mają w swoich smartfonach, jeśli jednak skupia się uwaga tylko na tyłkach lasencji to rzeczywiście innych zjawisk można nie zauważyć;-)))))
Usuńjakbym się skupiał na tyłkach, to nie widziałbym, co mają w rękach... znaczy nie tyłki, ale lasencje... :P...
UsuńJakbyś się PKanalio nie skupiał tylko na lasencjach i tym, co trzymają w rękach widziałbyś więcej np. facetów ogłupionych z nosem w smartfonach …;-))))
UsuńSkrzyżowanie Witosa i Beethowena jest mi znane. I stacja Młociny. Chyba poruszamy się w tym samym rejonie... Czyta się dobrze, szkoda że nie ma jasnego zakończenia. Człowiek musi sobie wymyślić sam. I nazwiska fantastyczne, jak z typowego polskiego kryminału:)
OdpowiedzUsuńbardzo nie lubię tego skrzyżowania... tylko zarośla na wysepce domalowałem w ramach licentia poetica... w końcu gdzieś ten tablet musiałem schować :)...
UsuńCzy ja Ci już pisałam że jestem pełna uznania dla Twojej blogowej twórczości.? /A tak przy okazji ... to czy jest jakaś Twoja twórczość na papierze???/
OdpowiedzUsuńNie pisałam?
No to ZNOWU piszę :-)))
kiedyś zdarzyło mi się sprzedać (skutecznie) nieco tekstów, ale jak, kiedy, gdzie i czy w ogóle się ukazały drukiem nie dane mi było już się dowiedzieć...
UsuńZajrzyj jeszcze do mnie bo tam jest pytanko
UsuńTak mnie ciekawi.. Czy ta e-wampirzyca jest w stanie wciągnąć również głupotę swoich ofiar i zarazić się nią. Drapieżnik zwykle łatwiej i szybciej zaraża się różnymi chorobami, więc...
OdpowiedzUsuńjak na moją szalenie płytką znajomość taoizmu, to sama chi jako taka nie może być ani zdrowa, ani chora, ani mądra, ani głupia, ani etc... a z tego by wynikało, że e-wampirzyca głupoty wyciągnąć od ofiary nie ma jak, co najwyżej sama może zgłupieć bardziej, jeśli wcześniej już była mądra inaczej...
Usuńzadajmy sobie jednak pytanie, czy idiotka wpadła by na taki pomysł, jak opisano, a co więcej, czy umiała by go zrealizować?...
Od dawna uważałem, że smartfon to narzędzie szatana.
OdpowiedzUsuńno toć baaa... chyba nawet wiem, której jego wersji... to ten z "Atomówek", On jest taki różowy...
Usuń/to nie przypadkowe wciśnięcie SHIFT-a: piszę "On", bo on tak ma na imię/...
https://youtu.be/KI8ZFcNivPI
Tak by się chciało mieć takie ciało [zawsze] i takiego smartfon też choć wcale nie musi być różowy; :)
OdpowiedzUsuńciało, czy smartfon /kolor dowolny/?...
Usuńco wybierasz?...
Kurcze a ja nie lubię rózowego...ale młodość na zawsze kto wie ;) czekam na więcej
OdpowiedzUsuńtak naprawdę to nie wiem, skąd mi się wzięło, że ten tablet ma być różowy... to chyba tak jak z tą zagadką o piszczącym zielonym śledziu wiszącym na drzewie, który piszczy tylko dlatego, aby było trudniej zgaść, co to jest...
UsuńSuper thriller z takim erotycznym wątkiem 😆
OdpowiedzUsuńBravo 😎😋
Jestem pełna uznania
erotycznym?... w którym miejscu?...
UsuńPrzy zakończeniu😆😅
Usuńchodzi o tą bateryjkę do wyssania?...
Usuńale to nie przecież nie w tym sensie...
Sens w tym że życie wypełniają elektroniczne gadżety i gubimy się wszyscy pomiędzy wirtualnym a realbym światem...
UsuńAle. .. czy istnieje jakiś realny?
😆
Powiem Ci, że to świetnie napisane opowiadanie. Ja razem z Babcią jestem pełna uznania dla Twoich umiejętności. :)
OdpowiedzUsuńi co ja mam odpowiedzieć na taki komentarz?...
Usuńpo prostu: dziękować i cieszyć się, że (opowiadanie) się podobać :)...
W jakiejś reklamie widziałam takie urządzenie na którym , na pana zdjęciu, na głowie stoi dziewczyna. Miało służyć do odchudzania. Tekstu nie przeczytałam, zmęczona już pierwszym zdaniem . Nie ma więc sensu bym kłamała że ładne lub nie. Sam pan wie wy to grafomania a ludzie się nabrali, czy artyzm a ludzie nie dostrzegli....
OdpowiedzUsuńto gdzie ta dziewczyna stała na głowie?... chyba w tej jakiejś reklamie, bo na zamieszczonym zdjęciu nie ma takiej sytuacji...
Usuńdobra decyzja z tym nieczytaniem tekstu... skoro się nie potrafi pojąć, co się dzieje na prostej, czytelnej fotce, to tekst będzie z pewnością jeszcze bardziej za trudny to pojęcia...
...ha ha ha ha....dziękuje pięknie. Rozbawił mnie pan . Nie wpadłam na to ,że może pan kwestionować co widzę i wmawiać mi że nie widzę co widzę. Mam nadzieję,że sprawił pan sobie przyjemność, odnosząc się do mnie dość nieładnie i że czuje się pan teraz kimś lepszym.
UsuńNiebezpieczne nowe technologie 🤔
OdpowiedzUsuń