22 listopada 2025

POWRÓT ŁOBUZIARY

- Właściwie to nie było nic do roboty.
- To prawda. Było jak ząb mleczak, którego nie trzeba rwać, bo za dzień, czy dwa po prostu sam wypadnie. Bardzo nie chciała tej ciąży, więc prawie sama sobie ją usunęła. Tak jakby niechcący. Nasze czary były tu wręcz zbędne.
W tą wymianę uwag między Maliną i Kaśką wtrąciła się Mala:
- Czyli co?
Lalka uśmiechnęła się do niej:
- Nic. Idź do łazienki, ogarnij się i załóż potem to.
- Co to jest?
- Taka podpaska trzy razy iksel. Przy tak wczesnej ciąży poronienie niewiele się różni od obfitszego okresu.
Gdy Mala wyszła Kaśka spytała:
- To co teraz robimy?
- Jak zwykle wyżerka. Idziemy do mamy.
Odparła Malina, po czym krzyknęła w stronę łazienki.
- Młoda! Jak skończysz, to zejdź do nas na dół!
Mama Lalki i Borka bardzo lubiła odwiedziny psiapsiółek jej córki. Mogła wtedy na luzie realizować swoje kuchenne hobby. Na co dzień pastwiła się kulinarnie nad Mariolką, dziewczyną Maliny, ale ta już nauczyła się wykręcać. Inne dziewczyny jednak nigdy nie odmawiały, bo też same poczęstunki były zawsze bardzo, bardzo pomysłowe. Zaś raz się czasem godnie puścić nie zaszkodzi nawet najbardziej dbającej o linię modelce.
Tego dnia akurat miała być podana ośmiornica po żydowsku, co ponoć było pewną nowinką, gdyż kuchnia żydowska takiej potrawy nie przewiduje. Ale mama Maliny jest osobą bardziej przewidującą, więc już po kilku minutach trzy czarownice zameldowały się przy stole. Mariolki akurat nie było, bo w sabatowe piątki piła piwo razem z facetami innych wiedźm ze znanej nam ekipy. Taki się rytuał zrobił już od dłuższego czasu.
Zostawmy jednak wiedźmy w spokoju przy ich posiłku, cofnijmy się trzy dni wcześniej  do wtorku. Mala jest już drugi dzień w pracy po tygodniowym urlopie, teraz zaś po krótkiej rozmowie na tematy służbowe z Kaśką i Stryjem w stryjowym gabinecie zagaduje na sam już koniec:
- Kasik, kto to są te... No, wczoraj takie dziewczyny spotkałam...
- Jakie dziewczyny?
- Pięć lasek w jednakowych, fioletowych, takich fluorotego, no, neonowych dresach. Nigdy wcześniej ich tu nie widziałam.
- Chyba wiem, o kim mówisz, ale co z nimi?
- Wczoraj szłam do szatni już po pracy. Mijałam się z nimi, zeszły mi z drogi, jedna na końcu, wyglądała na najstarszą nawet mi się ukłoniła, dzień dobry zapodała...
- Co chcesz? Umi czytać, a kultura to podstawa.
Cały personel Oktagonu nosił zielone dresy lub tiszerty z logo klubu na plecach. Na froncie zaś personel merytoryczny miał napis "instruktor" lub feminatyw tegoż, za to techniczny "serwis". Mala dodatkowo poniżej "kierowniczka". Zaś teraz wyjaśniła:
- Dobrze, ale zaintrygowały mnie.
Kaśka odwróciła się do Stryja, wymienili uśmiechy i odparła:
- Tak naprawdę, to znam tylko tą jedną. To Yakuza.
- Kto?
Wtedy wtrącił się Stryjo:
- Albo po prostu Zosia. Sąsiadka z dzielnicy. Mieszka na tym nowszym osiedlu szeregowców, wiesz których. Kasiu, opowiedz jej, bo to faktycznie ciekawa panienka.
- Na swój sposób ciekawa. Kawał bandziorzycy tak w ogóle. Ale może po kolei. Zośka jest stąd, ostra rozrabiara z niej była, zero litości. Zawsze się otaczała różnymi rozwydrzonymi panienkami, terroryzowały resztę małolatów na mieście. Taki dziewczyński gang sobie zmontowała.
- Nawet Kasi się kiedyś postawiła.
Dodał Stryjo, zaś Kaśka uzupełniła:
- Tak, był taki incydent. Miała jakieś piętnaście lat, jakoś tak, ja już dwadzieścia, ale podskoczyła mi wtedy naprawdę ostro.
- Wlałaś jej?
- Coś ty? Dzieciaka mam bić? Wsadziłam jej łeb pod hydrant na podwórku, zasadziłam kopa do dupy i od razu wygrzeczniała. Dzień dobry się nauczyła wołać już z daleka.
Stryjo podniósł głowę znad laptopa i oświadczył:
- Maleczko, musisz koniecznie wiedzieć, że Kasia potem jej bardzo pomagała. Bo jak tylko bardziej podrosła, dupcia i cycki nabrały mocy urzędowej...
- Stryju!
- No co? Mala jest nasza, możemy gadać normalnie. Tak, czy owak Zośka wdała się w dość nieciekawe towarzystwo, to już była taka poważniejsza gangsterka, po czym zaraz zaczęła sobie fundować kłopoty. Jeden po drugim.
- Wtedy jej pomogłaś? A jak?
- Było parę takich akcji, mniejsza o detale.
- Ale opowiedz, ja cię tak bardzo, bardzo ładnie proszę.
- Raz ją kiedyś wyrwałam ze zbiorowego gwałtu, niewiele już brakowało, a miałaby tatara w kroku. Innym razem mało co po prostu nie poszła grubo siedzieć. Darujmy sobie szczegóły. Parę jeszcze innych sytuacji. Wreszcie mi się udało ją zaciągnąć do nas do klubu. Niech tu szaleje.
Mala zdążyła już dobrze poznać Kaśkę, jej zacięcie pedagogiczne. Maczeta potrafiła być bardzo okrutna dla złoli, ale ciągle też przysposabiała różnych pacjentów, którzy jej zdaniem rokowali jakieś nadzieje.
- Trenowała?
- Jeszcze jak! Potem ją przekazałam dalej, myśmy nie mieli wtedy takich warunków jak teraz. Poleciłam ją znajomemu trenerowi od kickboksu, takiemu z wyższej półki, on ją posterował jak należy, sporo wtedy nawygrywała. Potem nagle wyjechała.
- Gdzie?
- Tego nie wie nikt, tylko sterta plotek. Kiedyś szukałam nawet po necie, czy może gdzieś nie wypłynęła sportowo, ale nic za bardzo nie znalazłam. Innych pogłosek powtarzać nie będę, bo jedna głupsza od drugiej.
- Ale wreszcie przyjechała?
- Tak, jakieś niecałe dwa miesiące temu. Trochę zaczyna po staremu, jej nowe wojsko już wczoraj widziałaś. A w klubie pojawiła się w zeszłym tygodniu kupić miesięczną kartę. Akurat wlazła na mnie, więc jej wcisnęłam kwartalną kartę rodzinną. Dobrze jest mieć chociaż iluzję kontroli nad tą jej ucieszną trzódką. Aha, jak się pojawią, to rzuć sobie okiem na parking. Na tanich skuterkach te panienki nie jeżdżą.
- Tak? Ciekawe za co to wszystko?
- To nas już nie obchodzi. Nie jesteśmy policją, ani skarbówką. Na dzielnicy jak wiem jest cisza i spokój, a tu w klubie zachowują się wzorowo. Bardzo grzeczne klientki.
- Tu zawsze wszyscy zachowują się wzorowo.
Mruknęła Mala. Akurat znała już dobrze historię klubu, która od samego początku jego istnienia nie zanotowała nigdy żadnego niemiłego incydentu. Stryjo nie zatrudniał ochrony, nie licząc nocnego stróża. Swego czasu ćwiczyli tu razem partcypanci konkurujących gangów, ale nikt nigdy na nikogo nawet krzywo nie spojrzał. Nie zdarzały się też żadne kradzieże, czy włamania do szafek w szatni. Nie było też handlu lewym koksem. Wystarczała charyzma Kaśki plus szacun, którym darzono Stryja, aby Oktagon miał opinię najbardziej friendly miejsca na świecie.
Ów Stryjo właśnie znowu oderwał się od klikania:
- No, moje dupeczki, koniec pogaduch. Pracujemy.
Więc Mala jak zwykle pilnie przepracowała cały dzień. Pod koniec szychty poszła na rutynowy obchód obiektów uzbrojona w zestaw różnych kluczy, aby jak zwykle coś przykręcić lub dokręcić, gdy będzie taka potrzeba. Akurat zaszła takowa na sali ogólnej siłowni. Gdy Turbi tam weszła rzucając ogólną hejkę nielicznym ćwiczącym jeden szybko poskoczył do niej:
- Z nieba nam spadasz. Zobacz, coś tu jest nie tak.
Dziewczyna podeszła do wskazanej maszyny, odpięła i zdjęła pas wypełniony kluczami, po czym zabrała się za badanie rozmiaru nieszczęścia. Kątem oka zauważyła też pięć dziewczyn ubranych w fioletowe, neonowe dresy. Dwie ćwiczyły, dwie gadały, jedna popijała wodę. Jedna z tych pierwszych akurat skończyła serię, po czym spojrzała na Malę i rzuciła:
- Ej, młoda, weź podaj mi ten ręcznik! No, rusz się!
Nagle zrobiło się bardzo dynamicznie, za bardzo, aby to detalicznie opisać. Zanim Mala zdążyła rozpoznać, do kogo były powyższe słowa adresowane dziewczyna pijąca wodę odstawiła butelkę, po czym znalazła się przy roszczącej ręcznika, następnie jednym ruchem ramienia spowodowała nagły kontakt jej twarzy z podłogą.
- Zachowuj się!
Podniosła za włosy głowę leżącej i dodała:
- A teraz przeproś panią kierowniczkę serwisu.
Mala odłożyła trzymany w ręku klucz, jej jak zwykle uśmiechnięta buzia spoważniała, zaś ona sama podeszła bliżej do wspomnianej dwójki. Łagodnym głosem spytała:
- Po co aż tak ostro?
Pochyliła się i spojrzała uważnie.
- Grubawo. Chyba ma rozcięty łuk brwiowy.
- Z nimi tak trzeba.
- Trzeba to teraz podać mi apteczkę. Będziesz tak miła?
Mala wskazała na ścianę, przy której na stoliczku stała nieduża plastikowa skrzyneczka. Yakuza, bo to ona była, jak się potem przedstawiła, posłusznie tam podeszła, po czym ją przyniosła. Turbina bardzo sprawnie opatrzyła siedzącą już na ławeczce poszkodowaną panienkę.
- Nic jej nie będzie, tylko niech tak sobie chwilę posiedzi.
- Jeszcze musi posprzątać.
Yakuza pokazała na zasychającą krew na podłodze.
- Nie musi. Mnie tu płacą za sprzątanie. Ale jeśli chcesz pomóc...
Mala uśmiechnęła się i dodała:
- Tam jest kubeł z mopem, ona niech jeszcze odpocznie, a ja szybko dokończę to ustrojstwo, co się tam zacięło. Bardzo, bardzo ładnie proszę.
Stężałe rysy twarzy Yakuzy nagle złagodniały, zmieniły się w miły uśmiech. Dziewczyna poszła we wskazanym kierunku, przyniosła sprzęt i bez słowa zabrała się za konserwację powierzchni płaskiej. Zaś Mala zabrała się za pracę przy zaciętej maszynie. Pozostałe panie w fioletowych dresach i reszta obserwujących, wszyscy wrócili do swoich ćwiczeń, zaś ta opatrzona spytała, tak nie wiadomo za bardzo kogo:
- Mogę już wstać?
Jakąś godzinę później Mala, już nie w służbowym dresie zmierzała do wyjścia z klubu. W recepcji czekała na nią, również przebrana Yakuza. Podeszła pytając:
- Napijemy się kawy?
Mala chwilę się zawahała.
- Dobrze. Ale nie tutaj, mam już dosyć tej klubowej, standardowej, służbowej kawy, opiła mi się. Ja cię zaprowadzę gdzie możemy pójść, tu zaraz niedaleko. Ale najpierw pójdziemy sobie na parking i pokażesz mi swój motocykl. Dobrze?

39 komentarzy:

  1. Jeśli bohaterki mają takie umiejętności, żeby „niechcący” poronić wczesną ciążę to czemu po prostu jej nie zapobiegają? Nie potrafią? Przecież w świecie czarownic taka profilaktyka byłaby prosta, szybka i bezpieczna. Np. chwilowe zaklęcie, działające jak magiczna prezerwatywa;-) Chyba, że chodziło Ci o pokazanie pewnej „nieprzewidywalności życia” i że mimo umiejętności i czarów, niektóre sprawy i tak się zdarzają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiedźmy zapobiegać ciąży czarami potrafią również, aczkolwiek nie jest zbyt jasne, czy zawsze byłoby to takie proste... same umieją zabezpieczyć się doskonale, choć Mala akurat to jeszcze młodziutka tak wiekiem, jak też stażem wiedźmulka i wielu rzeczy, tak w w czarach, jak w sztuce kochania dopiero się jeszcze uczy... za to pytanie, kiedy inne kobiety szukają pomocy u czarownicy?... zwykle dopiero wtedy, gdy jest już za późno, więc popytu na magiczną antykoncepcję za bardzo nie ma...
      natomiast prawidłowo odczytujesz przekaz całego cyklu... chodzi o odkłamanie stereotypu czarownicy jako wszechmocnej bogini, pokazanie, że tak bardzo wiele nie różnią się od innych ludzi, na przykład czasem im się zdarza mieć pecha...

      Usuń
    2. Tak podejrzewałam, że doświadczenie w magii przychodzi z wiekiem i latami praktyki, jak w każdej sztuce i powoli czyni z wiedźmy mistrzynię.
      Ale chociaż potrafią wiele to tak naprawdę są bardziej ludzkie, niż chciałyby legendy. To jak uchylenie drzwi do prawdy...

      Usuń
  2. Ośmiornica po żydowsku? no tak, trzeba tradycję naginać do światowych nowinek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to raczej mama Maliny jest pionierką, a może po prostu udało jej się dostać koszerną ośmiornicę, wystarczy, żeby taka miała łuski...

      Usuń
  3. Jestem zafascynowana ośmiornicą po żydowsku 🦑✡️🕎🐙. Znasz jakieś bliższe szczegóły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie się wydaje, że to jak karp po żydowsku, tylko trzeba użyć innego rodzaju mięsa od innego zwierzaka, a przyprawy jak zwykle na wyczucie, intuicyjnie, przynajmniej tak ja bym to robił...

      Usuń
    2. nie lubisz mięsa karpia, czy w ogóle żadnego mięsa?... no cóż, cudzych gustów się nie powinno oceniać, więc nie będę...

      Usuń
    3. Nie zjadam przyjaciół.

      Usuń
    4. kleszczy i komarów też?... ale to chyba z innych powodów...

      Usuń
    5. Konsekwentnie - nie zjadam. I mąki ze świerszczy też nie tknę. Wege to wege.

      Usuń
    6. chciałem kiedyś spróbować suszonych pasikoników, w sumie to taka sucha krewetka, ale cena była bandycka, więc odpuściłem, niepedagogiczne jest tyle płacić... ale w tym sklepie prawie wszystko /prawie, bo kadzidełka kosztowały normalnie/ ma bandyckie ceny... co powiesz na zwykły zeszyt w granicach 40, czy 50 złotych?...

      Usuń
    7. To jakaś paranoja. W życiu i po własnym trupie!

      Usuń
  4. Te czarujące czarownice mają podobne problemy, jak zwykłe kobiety żyjące w społeczności. Kto by pomyślał, że potrafią łagodzić konflikty zamiast je prowokować. I to, że również nie jest im lekko, też mnie dziwi...
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawda o czarownicach nie ma nic wspólnego ze stereotypami, prawie nikomu do głowy nie przychodzi, że są to przede wszystkim kobiety, a jakieś tam zdolności i umiejętności to jest kwestia wtórna... czy wszystkie kobiety umieją grać w szachy lub brydża?... nie... a jakoś nikt szachistkom, czy brydżystkom nie przypisuje tych cech, co wiedźmom... fascynujące...
      serdeczności :)

      Usuń
  5. "Mariolki akurat nie było, bo w sabatowe piątki piła piwo razem z facetami innych wiedźm ze znanej nam ekipy."

    Biedna Mariolka... wyobraziłam sobie scenkę. Ech...trafiło się dziewczynie piwo z chłopami. Zamiast pleciugato czy tam cuś innego w gronie dziewczyn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biedna?... dlaczego?... gdyby nie lubiła tych spotkań, to by w nich pewnie nie brała udziału... jakże bardzo czasem lubimy dyktować komuś gust, nieprawdaż?...

      Usuń
    2. Prawdaż... bo ja tak po kobiecemu myślę. Leska czy nie to jednak umysł kobiecy i... co to za impra z facetami? Oglądają swoje programy... sikają na stojąco... po imprze śmierdzą piwem zamiast szampanem. (P)

      Usuń
    3. ale niektóre kobiety, tu akurat masz rację, że orientacja nie ma znaczenia, czasem kręci ten męski światek, może intuicyjnie czują, że nie jest on taki prosty, jak się powszechnie wydaje? :)

      Usuń
    4. Niektóre kobiety kręci męski światek? No pewnie, że kręci tak, jak i mężczyzn kręci świat kobiet. Biologia, fizjologia ma tu wiele do powiedzenia, gdyby nie to, bylibyśmy sobie totalnie obcy. Nie chcielibyśmy pokonywać barier inności. Może byśmy nawet ze sobą walczyli na zabój, ale seksualność wiele rozmiękcza.

      Czytałam Księgę mężczyzn Osho. Może to dziwnie zabrzmi, ale czułam się nieswojo przy tej lekturze. Nie chciałabym takiego typowo męskiego świata. Nie jest kolorowy. Nie podoba mi się.

      Usuń
    5. Może Mariolce to nie robi problemu. Ale ... inaczej się bawicie, inaczej pachniecie- nie mówię, że brzydko, ale inaczej. Trzeba się przyzwyczaiĉ.
      Jak Mariolka sama do łazienki pójdzie? My kiedy tylko możemy to do takich miejsc jak toaleta wręcz stadem pomykamy, we dwójeczkę...samej to jakoś tak nie teges.
      I wychodzi bacto, że jej Lalka rolę faceta w tym związku przeznaczyła. A Mariolka jakby nie było, jest kobieta.
      Dlatego stwierdziłam, że jest biedna.

      Usuń
    6. choć info na ten temat jest dosyć niejasne, to z grubsza piwne piątki zaczęły się wtedy, gdy Anita zeszła się z Borkiem... ona w piątki miała swoje sabaty, więc on wtedy pił piwo z najlepszym kumplem Adaśkiem... potem, gdy Roxy się ustatkowała, to zaprosili do kompanii Miśka... mniej więcej też wtedy Lalka zeszła się z Mariolką, która nie jest wiedźmą, więc w sabatach udziału brać nie może, co najwyżej jako obiekt, gdyby na przykład zachorowała... oczywiście Mariolka może w tym czasie robić wiele innych rzeczy, ale nagle skądś powstał pomysł, żeby dołączyć ją do kompaniji, a jej się to jak widać spodobało...
      pojęcia nie mam, jak to jest z rolami w parach les, myślę, że to jest o wiele bardziej skomplikowane, niż kalka par hetero... z filmów dla dorosłych na pewno się tego nie dowiemy, o co w takich parach chodzi... co prawda mam kuzynkę leskę, bardzo się lubimy, nawet się z nią widziałem niedawno, ale takich tematów, raczej dość intymnych, jakoś nigdy nie poruszaliśmy...
      a co do Osho, to bardzo dawno nic jego nie czytałem, może pora sobie coś przypomnieć, taką powtórkę sobie zrobić?...

      Usuń
    7. Ja nie wiem co to Ania pisze, że nie chce być w towarzystwie samych facetów. Ja za tym tęskniłam całe lata, bo tak, byłam w klasie żeńskiej, potem studia humanistyczne, też mało chłopaków, to chodziło się na dyskoteki na politechnikę, potem praca w szkole, też mało facetów. Aż wreszcie po czterdziestce się doczekałam, dostałam lukratywny kontrakt w miejscowym zakładzie metalurgicznym, i jego filiach, gdzie hutników uczyłam angielskiego ponad 10 lat. I wyobrażam sobie co myśleli i fantazjowali moi dorośli uczniowie. Bardzo mnie to bawiło i podpuszczałam ich na tyle ile byłam w stanie i na ile mogłam sobie pozwolić. Wypytywanie po angielsku o wszystko to było metodycznie, sprawdzanie czasow słownictwa, uśmiechanie się,siadanie na ławce, pochwały i zachwyty nad studentem, umawianie się na lekcje typu one to one, dekolty krótkie spódnice, nachylanie się podczas sprawdzania pracy i cały wachlarz tych lekcyjnych flirtów. Uwielbiam uczyć facetów wielozmysłowo. Nawet teraz, gdy jestem już panią w średnim wieku, to i tak widzę ich spojrzenia na moje nogi czy dekolt. Jeden z moich dawnych uczniów mieszka koło mnie i zawsze jest taki miły, mówię mu że na lekcjach był taki nieśmiały zasłuchany. Prawie się znowu czerwieni. Był to rodzaj władzy jaką się miało nad dorosłymi uczniami. Teraz nazwalibyśmy to prawie mobbingiem. Uczyli się, bo ja ich chwaliłam, zachwycałam się ich wiedzą i chcieli zasłużyć na taką pochwałę. Ponadto mogli dogadać się ze swoimi nowymi zagranicznymi szefami.

      Usuń
    8. to jest bardzo rozmaicie: jedne kobiety lepiej się czują w towarzystwie kobiet, a inne mężczyzn, lepiej się z nimi dogadują, podobnie jest z facetami... tylko, że to są wszystko ogólniki... akurat Mariolka spotyka się towarzysko z partnerami przyjaciółek jej partnerki, które są też jej przyjaciółkami i widać jej się to podoba, skoro to robi... możemy jeszcze się domyślać, czy raczej domniemywać, że z jednym z tych facetów łączy ją szczególna relacja, bo jej kiedyś dupę uratował i to w dosłownym sensie... ale w sumie to my bardzo niewiele wiemy o Mariolce, jest drugorzędną postacią tych opowiadań, więc co możemy więcej o niej powiedzieć?...

      Usuń
    9. Wcielam się za każdym razem w różne twoje bohaterki.🤣 Bo my też miałyśmy klub wiedźm, Jak już pewnie wspominałam i stosowałyśmy różne sztuczki przypominające przygody twoich bohaterek.

      Usuń
    10. to może zbyt prywatne pytanie, ale je zadam: która z nich jest Ci najbardziej bliska?... z którą jest Ci najbardziej po drodze?... inna sprawa, że każda jest nieco inna i każda mi inną swoją historię, do tego nie o każdej wiadomo tyle samo i tak samo, więc odpowiedź nie musi być taka prosta...

      Usuń
  6. Ciekawe pomysły. Łobuziary tylko do czasu są takie , później jak dorosną ( a czasami to niektóre dorastają i po 40 ) stają się kobietami mądrymi życiowo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda... choć nasza łobuziara jest postacią raczej trzecioplanową, to od czasu do czasu jeszcze zajrzymy, co się u niej dzieje...
      pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ciekawe co się u niej będzie działo , jak będzie sobie radzić w życiu.

      Usuń
  7. Czyli wszystko pod kontrolą, jak zwykle. Ale czuję, ze zaraz się coś wydarzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie można wykluczyć... co prawda nowa bohaterka Zosia - Yakuza jest na razie postacią trzecioplanową, ale na tyle barwną, że może się pojawić znowu i czymś nas zaskoczyć...

      Usuń
  8. Ciach ciach i po krzyku. Mala wraca do lobuzowania z facetami i ich molestowania fajnie i dodatkowo nową koleżankę sobie znalazła . Ciekawie czy się zaprzyjaźnią . Może będą się tak przyjaźnić jak Kaśka z Maliną przeciwieństwa się przyciągają ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do chłopów, to można się zgodzić, że trochę łobuzuje, ale być może to jest konieczne, aby się trochę przeszła podobną ścieżką, co Roxy i Malina swego czasu?... taka karma, jakby powiedział jakiś mądry wujek :)
      od pogawędki przy kawie o motorach do zakoleżankowania się jeszcze daleko... na razie Mala pokazała, na swój miły, łagodny sposób, kto rządzi w klubie /pomijając Kaśkę i Stryja będących poza dyskusją/ i próbuje realizować to, o czym wspominała Kaśka: mieć kontrolę, a przynajmniej jej pozory, nad kimś, kto co prawda kłopotów jeszcze nie sprawił, ale jest do tego zdolny...

      Usuń
  9. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na tę cudną pisownię "trzy razy iksel". "Iksel" to przepiękne słowo! 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pisząc dialogi nie używa się dużych liter ani skrótów, tylko tak, jak ludzie gadają...

      Usuń
    2. Toś mi nowinę sprzedał! 😅

      Usuń
  10. A to sobie poczytałam, znów wprowadzasz w świat czarownic :)
    Podoba mi się chyba najbardziej ten szacunek i bycie silną, jako ustawienia standardowe.
    Pozdrowienia i serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już chyba wprowadziłem, bo od pewnego dłuższego już czasu wrzucam prawie tylko, poza sporadycznymi, jednostkowymi wyjątkami, kolejne opowiadania o tym świecie... a także, co akurat słusznie zauważyłaś, o pewnym typie kobiet, które choć są tak rozmaite i niepowtarzalne, to łączy je pewien zespół cech, które uważam za pozytywne...
      pozdrowienia serdeczne i serdeczności pozdrawiające :)

      Usuń