Jestem mizantropem. Stereotyp takowego to osobnik stroniący od ludzi, mało kontaktowy, wiecznie skrzywiony, nieraz złośliwy. Gdy zajrzymy do neta, aby znaleźć synonim do słowa "mizantrop" to wszystkie pasują do tego stereotypu. Za to żaden synonim nie pasuje do mnie. Nie powiem, czasem zdarzają się tacy, prezentujący takie to właśnie cechy, czy zachowania, generalnie jednak tak nie jest. Mówi się, że mizantrop "nie lubi ludzi", to akurat jest prawda, tylko pod warunkiem jednak właściwego rozumienia tego zdania. Mizantrop nie lubi ludzi jako gatunku zwierząt, tylko tyle, nic ponadto, wcale to nie determinuje jego cech osobniczych, które bywają bardzo różne.
Okay, ale ten post nie jest o mnie, tylko o tym, dlaczego nie lubię ludzi, czym sobie ten małpiszon zasłużył na ów brak sympatii. Bo nie lubię też kilku innych gatunków, na przykład kleszczy, czy komarów, ale nie aż tak bardzo. Jest nieco powodów, abym uznał, że "człowiek" to wcale nie brzmi dumnie, spróbuję wymienić trzy kluczowe:
Okrucieństwo.
Tak naprawdę, to nie ma czegoś takiego, jak obiektywne okrucieństwo. To tylko taka nazwa na określenie oceny pewnych zachowań, negatywnej oceny zresztą. Istnieje wiele czynności dokonywanych przez istoty żywe, które bywają postrzegane jako "okrutne". Na przykład to, jak kot traktuje nieraz swoją zdobycz po schwytaniu. Za to właśnie niektórzy nie lubią za bardzo kotów, ale to już jakby inna sprawa. Różnica pomiędzy okrucieństwem kota oraz człowieka jest zasadnicza. Kot tak właśnie został "narysowany" przez Naturę, taki ma schemat wpisany do swej matrycy zachowań, której nie kontroluje. Kot po prostu "musi" tak działać, tak samo zresztą jak inne zwierzęta innych gatunków, niż "naga małpa". Człowiek nie musi być okrutny. Nie wiadomo jest za bardzo, czy ten gatunek posiada jakiś "gen okrucieństwa", nie jest to jednak zbyt ważne. Istotne jest to, że pomijając pojedyncze przypadki, człowiek może chęć bycia okrutnym kontrolować. Być może czasem trzeba być okrutnym, to można poddać pod osobną dyskusję, nie ma jednak żadnej wątpliwości, że przeważająca część okrucieństw popełnianych przez ludzi to okrucieństwa zbędne, nadmiarowe, pozbawione sensu, przynajmniej zaś dostatecznego uzasadnienia.
Mania samobójcza.
Od razu trzeba tu wyjaśnić, że nie mam na myśli jakiejś indywidualnej, czy grupowej skłonności do odbierania sobie życia. Owa "mania" to raczej umowna nazwa obłędnego pędu do zniszczenia Natury, środowiska, które człowiek zamieszkuje. Samobójstwo, zbiorowa autodestrukcja swojego gatunku, plus innych przy okazji to raczej konsekwencja, niż cel owego pędu. Tak naprawdę, to raczej nikt nie dąży do zniszczenia siebie używając do tego zniszczenia Ziemi jako sposobu. Niemniej jednak wiadomo już od jakiegoś czasu, że tak to wszystko musi się skończyć. Mimo to robi się tak niewiele, aby ten proces zahamować. Doraźne "mieć i żreć" dominuje nad mniejszościowym, tudzież perspektywicznym "być". Można by teraz zapytać, skąd ta antypatia do tej ślepoty? Być może bardziej zrozumiały byłby jedynie brak szacunku? Ano stąd, że ta ślepota uderza już teraz we mnie plus osoby mi bliskie. Weźmy sobie na ten przykład zatrute powietrze, którym muszę oddychać, jako że drugiej atmosfery Ziemia nie ma. Reszta już jest logiczna: nie lubię tego, kto mi szkodzi.
Głupota.
To również jakby trzeba rozumieć hasłowo. Nie ma jednoznacznej definicji głupoty, jest to pojęcie dość intuicyjne. Na pewno jednak nie jest to brak kompetencji, bo wszystkiego wiedzieć oraz umieć się nie da, tego od nikogo wymagać nie można. Historia głupoty jest taka, że kiedyś, nie wiadomo kiedy, człowiek podczas swojej ewolucji doznał pewnego defektu. Efekt tego defektu jest taki, że narzędzie zwane "mózgiem" otrzymane od Natury po prostu go przerasta. Naga małpa za dużo myśli dyskursywnie, za to olewa własną intuicję. Jej umysł tworzy całą stertę iluzji, których po prostu nie ogarnia. Takim zaś sposobem generuje fikcyjne problemy, tak jakby za mało było realnych. To wszystko może byłoby do przyjęcia, ale człowiek swoimi urojonymi problemami narzuca problemy innym, tym razem już faktyczne. No cóż, można by rzec, że to tak ma być, że tak działa ten gatunek, że tak jest "narysowany", więc co można zrobić? Okazuje się jednak, że można. Temat został już rozpracowany dawno, narzędzia istnieją, aby wspomniany defekt usunąć lub chociaż próbować. Ale pomijając jednostki człowiek nie chce tego zrobić, woli cierpieć, woli upieprzać życie sobie, tudzież innym. Nie jest to powód do sympatii, bynajmniej - przynajmniej.
Puentując ten esej można rozwinąć niejako "na odwrót" słowa pewnego ważniaka: "Bywają fajni, czasem wręcz wspaniali ludzie, warci sympatii, szacunku lub nawet miłości. Tylko gatunek czemuś kurewski".
Okay, ale ten post nie jest o mnie, tylko o tym, dlaczego nie lubię ludzi, czym sobie ten małpiszon zasłużył na ów brak sympatii. Bo nie lubię też kilku innych gatunków, na przykład kleszczy, czy komarów, ale nie aż tak bardzo. Jest nieco powodów, abym uznał, że "człowiek" to wcale nie brzmi dumnie, spróbuję wymienić trzy kluczowe:
Okrucieństwo.
Tak naprawdę, to nie ma czegoś takiego, jak obiektywne okrucieństwo. To tylko taka nazwa na określenie oceny pewnych zachowań, negatywnej oceny zresztą. Istnieje wiele czynności dokonywanych przez istoty żywe, które bywają postrzegane jako "okrutne". Na przykład to, jak kot traktuje nieraz swoją zdobycz po schwytaniu. Za to właśnie niektórzy nie lubią za bardzo kotów, ale to już jakby inna sprawa. Różnica pomiędzy okrucieństwem kota oraz człowieka jest zasadnicza. Kot tak właśnie został "narysowany" przez Naturę, taki ma schemat wpisany do swej matrycy zachowań, której nie kontroluje. Kot po prostu "musi" tak działać, tak samo zresztą jak inne zwierzęta innych gatunków, niż "naga małpa". Człowiek nie musi być okrutny. Nie wiadomo jest za bardzo, czy ten gatunek posiada jakiś "gen okrucieństwa", nie jest to jednak zbyt ważne. Istotne jest to, że pomijając pojedyncze przypadki, człowiek może chęć bycia okrutnym kontrolować. Być może czasem trzeba być okrutnym, to można poddać pod osobną dyskusję, nie ma jednak żadnej wątpliwości, że przeważająca część okrucieństw popełnianych przez ludzi to okrucieństwa zbędne, nadmiarowe, pozbawione sensu, przynajmniej zaś dostatecznego uzasadnienia.
Mania samobójcza.
Od razu trzeba tu wyjaśnić, że nie mam na myśli jakiejś indywidualnej, czy grupowej skłonności do odbierania sobie życia. Owa "mania" to raczej umowna nazwa obłędnego pędu do zniszczenia Natury, środowiska, które człowiek zamieszkuje. Samobójstwo, zbiorowa autodestrukcja swojego gatunku, plus innych przy okazji to raczej konsekwencja, niż cel owego pędu. Tak naprawdę, to raczej nikt nie dąży do zniszczenia siebie używając do tego zniszczenia Ziemi jako sposobu. Niemniej jednak wiadomo już od jakiegoś czasu, że tak to wszystko musi się skończyć. Mimo to robi się tak niewiele, aby ten proces zahamować. Doraźne "mieć i żreć" dominuje nad mniejszościowym, tudzież perspektywicznym "być". Można by teraz zapytać, skąd ta antypatia do tej ślepoty? Być może bardziej zrozumiały byłby jedynie brak szacunku? Ano stąd, że ta ślepota uderza już teraz we mnie plus osoby mi bliskie. Weźmy sobie na ten przykład zatrute powietrze, którym muszę oddychać, jako że drugiej atmosfery Ziemia nie ma. Reszta już jest logiczna: nie lubię tego, kto mi szkodzi.
Głupota.
To również jakby trzeba rozumieć hasłowo. Nie ma jednoznacznej definicji głupoty, jest to pojęcie dość intuicyjne. Na pewno jednak nie jest to brak kompetencji, bo wszystkiego wiedzieć oraz umieć się nie da, tego od nikogo wymagać nie można. Historia głupoty jest taka, że kiedyś, nie wiadomo kiedy, człowiek podczas swojej ewolucji doznał pewnego defektu. Efekt tego defektu jest taki, że narzędzie zwane "mózgiem" otrzymane od Natury po prostu go przerasta. Naga małpa za dużo myśli dyskursywnie, za to olewa własną intuicję. Jej umysł tworzy całą stertę iluzji, których po prostu nie ogarnia. Takim zaś sposobem generuje fikcyjne problemy, tak jakby za mało było realnych. To wszystko może byłoby do przyjęcia, ale człowiek swoimi urojonymi problemami narzuca problemy innym, tym razem już faktyczne. No cóż, można by rzec, że to tak ma być, że tak działa ten gatunek, że tak jest "narysowany", więc co można zrobić? Okazuje się jednak, że można. Temat został już rozpracowany dawno, narzędzia istnieją, aby wspomniany defekt usunąć lub chociaż próbować. Ale pomijając jednostki człowiek nie chce tego zrobić, woli cierpieć, woli upieprzać życie sobie, tudzież innym. Nie jest to powód do sympatii, bynajmniej - przynajmniej.
Puentując ten esej można rozwinąć niejako "na odwrót" słowa pewnego ważniaka: "Bywają fajni, czasem wręcz wspaniali ludzie, warci sympatii, szacunku lub nawet miłości. Tylko gatunek czemuś kurewski".
Być może ktoś czytając powyższy tekst jest na tyle głupi, aby wziąć go osobiście i poczuć się obrażonym. Nie sądzę, aby tak się stało, bo idioci tu raczej nie zaglądają. Ale gdyby jednak, przypadkiem, to tak miało właśnie być. Poza tym to nie ja go obraziłem, tylko sam sobie to obrażenie stworzył.
"Ten post nie jest o mnie, tylko o tym, dlaczego nie lubię ludzi, czym sobie ten małpiszon zasłużył na ów brak sympatii".
OdpowiedzUsuńPrzepraszam- a kim Ty jesteś - cha, że tak zapytam? - "nie ludziem"?
Podobno najlepiej naprawia się świat [ludzi] poczynając od siebie. Nie wystarczy lubić tylko siebie, bo to podobno egoistyczne, ale polubić innych takimi jakimi są.
A może ludziom to zwisa czy Ty ich lubisz czy nie???.
Należałby sięgnąć do źródła - dlaczego ""naga małpa"
jest okrutna??? z czego to wynika?
moja przynależność gatunkowa nie ma tu nic do rzeczy...
Usuńnie widzę nic złego w egoizmie, każdy jest egoistą, także altruista, bo altruizm to tylko pewna odmiana egoizmu, a kto nim nie jest /czyli jest pozbawiony instynktu samozachowawczego/ umiera przeważnie tuż po urodzeniu się...
ludzkości z pewnością zwisa, czy ją lubię, czy nie, ale mnie zwisa, czy jej zwisa...
okrucieństwo niewątpliwie ma pewien związek ze wspomnianą dalej głupotą /choć nie tylko/, ale to miał być tylko krótki esej, więc już tego nie rozwijałem...
Odnajduję w sobie podobny rys rozczarowania ludzkością. Lubię i podziwiam wielu ludzi. Jednocześnie czasem przechodzi to moje pojęcie jak można nie robić użytku z potencjału kory mózgowej, która tak czy siak zużywa ogromny procent naszej energii. W szczególności brzydzi mnie skłonność do cierpienia i kreowania nowych problemów społecznych w imię kultu niewidzialnych przyjaciół.
OdpowiedzUsuńgdy tworzyłem ten post uporczywie mi się wciskała wizja humanoida, który znalazł kałacha i kompletnie nie wiedząc, co z nim zrobić chaotycznie strzela z niego dookoła...
Usuńnie pasowało mi to kompozycyjnie do tekstu, ale teraz o tym wspominam w ramach luźnej rozmowy już po występie...
Nie wiem czy można lubić ludzi ogólnie. Tak się chyba nie da.
OdpowiedzUsuńWielu z nas także stroni od ludzi, od tłumów, od częstych i mnogich kontaktów.
Zwłaszcza gdy pracuje się z dużą liczbą osób naraz, to prywatnie szukamy odosobnienia.
Na pewno trzeba unikać ludzi, którzy nas meczą, lekceważą itd.
Chyba sprawdza się zasada - traktuj innych jakbyś sam chciał być traktowany.
można lubić /lub nie/ piwo jako takie, ale nie przeczy to temu, aby lubić /lub nie/ jakieś jego odmiany lub konkretne marki...
Usuństronienie od ludzi może mieć różne powody, niekoniecznie to świadczy o mizantropii i niekoniecznie mizantropia musi się objawiać tym stronieniem...
zaś "traktuj ludzi jakbyś sam chciał być traktowany" to po prostu instrument "wychowywania" innych ludzi, tylko rzecz w tym, że on często nie działa, tak samo zresztą, jak nie działa "traktuj ludzi tak, jak oni ciebie"... temat na osobną dysputę...
Bertrand Russel zauważył, że jako zbiorowość ludzie nie są mądrzy. I ja się z tym zgadam, aczkolwiek nie chcę sobie pozwalać na nielubienie ludzi, bo następnym krokiem jest pogarda i wszelkie towarzyszące negatywne uczucia, zmieniające człowieka w starego, zgorzkniałego i przemądrzałego piernika.
OdpowiedzUsuńakurat mam zaufanie do siebie i jak do tej pory nie doświadczyłem na sobie takich zmian, o których wzmiankujesz...
UsuńBo to widać u innych a nie u siebie. :)
UsuńNie żebym sugerował coś, bo wszak nie znam Cię wcale.
Usuńwspomniałeś o pogardzie... pogarda do niechęć plus budowanie poczucia własnej wartości kosztem obiektu owej niechęci... kwestię poczucia własnej wartości mam na tyle przepracowaną, że pogarda nie ma u mnie warunków do pojawienia się...
UsuńTo nie takie proste. To wręcz skomplikowane - ludzie nie dają się lubić, bo są tacy jacy są. Mają szereg cech, których nie dostrzegamy u siebie, bo siebie na ogół lubimy, albo wydaje nam się że tych cech które krytykujemy nie mamy wcale, albo w mniejszym stopniu. Nie ma szans żeby nie pojawiło się przy tym jakieś tam poczucie wyższości, nawet jeżeli nie nazwiemy go jawną pogardą, tylko poczuciem własnej wartości.
UsuńZaobserwowałem coś takiego jakiś czas temu u siebie, też machnąłem elaborat na temat ludzkiej głupoty, ale dziś mam wrażenie że to nie było dobre podejście. I tyle.
to faktycznie nie jest proste... poczucie wyższości wobec gatunku "człowiek", gdy samemu jest się jego przedstawicielem jest czymś kompletnie absurdalnym... za to możliwe jest poczucie wyższości wobec innych ludzi, gdy ktoś ocenia się jako jednostka wybitna... i takim ludziom, z braku równorzędnych partnerów mogą się zdarzyć zachowania potocznie uważane za "mizantropiczne", mogą przejawiać takie cechy, ale to nie jest mizantropia sensu stricto...
Usuńmizantropia to "nielubienie" gatunku Homo sapiens jako całości, a nie innych ludzi z wyłączeniem siebie...
aczkolwiek może się zdarzyć, że ktoś nie umie pogodzić ze sobą antypatii do ludzi (gatunku) z sympatią do jednostek (włącznie z sobą) i miewa to różne skutki, jak np. schizofrenia, czy jakaś forma autodestrukcji, ale za to nie odpowiada już mizantropia, tylko jego konstrukcja psychiczna...
Starałem się czytać uważnie, ale coś mi w tym eseju umyka. Niby tłumaczysz swoją mizantropię, ale jednocześnie nic nie powiedziałeś, jak zatem powinien wyglądać świat ludzi (małpy sobie daruję). Wszystkie te cechy, które wymieniłeś i nie lubisz w końcu da się uzasadnić, raz lepiej, raz gorzej, niemniej one wynikają z naszej natury „zwierzęcości”. Nawet owa głupota. Najbliżej mi do opinii Moniki, choć zabrakło mi konkretu – występująca się wśród gatunku ludzkiego chęć bycia przywódcą, tzw. samcem alfa (ale to dotyczy też kobiet).
OdpowiedzUsuńRadek przedstawił koncepcję Russela, ale ta wydaje się błędna, bo nawet jeśli w swej masie ludzie są niemądrzy, to tylko za sprawą przywódców zarówno tych społecznych, jak i tych duchowych.
Oczekuję, że skoro w eseju zabrakło na to miejsca, to może w komentarzu dowiem się jak ma wyglądać świat według mizantropa? ;)
chyba za dużo ode mnie wymagasz... esej jest o moim braku sympatii do gatunku "człowiek", a nie o moich oczekiwaniach w stosunku do niego, a na pewno już nie jest o moich oczekiwaniach na temat społeczeństwa, jakie moim zdaniem powinien stworzyć... być może wcale nie mam pomysłu na to społeczeństwo, a być może jakiś mam, tylko nie umiem go opisać?... poza tym tworzenie sobie nadmiaru oczekiwań to jeden z przejawów owej "głupoty", o której wspomniałem, bo gdy się nie spełniają powstaje właśnie problem z niczego...
Usuńbazowe oczekiwania można sobie odczytać nie wprost z tekstu, np. powstrzymanie się od okrutnych zachowań, bycie pro-eko lub pozbycie się nadmiaru (dyskursywnego) myślenia i uznałem, że rozwijanie tego zbytnio byłoby sprzeczne z zamysłem lapidarności tegoż tekstu...
nie wspomniałem nic na temat dążenia bycia alfą, gdyż nie jest to cecha budząca moją antypatię, co najwyżej politowanie, ale też nie zawsze i niekoniecznie...
Za dużo? Przecież nie żądam ideowych deklaracji, wystarczy napisać na wstępie „moim skromnym zdaniem” ;)) Tymczasem Twoje tłumaczenie, że możesz się rozczarować, przypomina mi moje rozczarowanie z powodu braku sukcesów w Lotto. Bo przecież nie gram ;))
UsuńMnie w końcu właśnie zależało na tych bazowych oczekiwaniach, ale nie aż tak bardzo oględnie, jak tu ująłeś w komentarzu. Nie mając się do czego odnieść, trudno je skomentować.
nawet grając w Lotto zdrowiej jest nie oczekiwać wygranej... inna sprawa, że wiele osób gra w gry losowe bardziej dla adrenaliny związanej z oczekiwaniem, niż dla wygranej, zaś sama wygrana to już tak przy okazji, bonus taki... ciekawe za to jest, jak wielu z nich przekracza granicę, za którą ta zabawa przestaje być zdrowa... ale to osobna sprawa, jakby nie na temat...
Usuń...
odnoszę wrażenie, że próbujesz jednak ze mnie wycisnąć komunikat "co ma zrobić ludzkość (gatunek Homo sapiens), aby zasłużyć na moją sympatię?"... no, to będzie kłopot, bo mechanizm pozyskiwania mojej sympatii tak u mnie nie działa, spełnianie moich (ewentualnych) oczekiwań nie gwarantuje sukcesu... tym bardziej, jeśli to ma być coś, co ma totalnie wyrąbane na moją sympatię, czy antypatię, a tak właśnie dokładnie jest z każdym gatunkiem zwierząt...
Ludzie, jako gatunek, nie jest dokonały, ale ciągle ewoluuje. W sumie to od nas zależy, czy damy fory głupim i okrutnym, czy, przeciwnie, stać nas będzie na zdecydowany opór.
OdpowiedzUsuńGłupota to dla mnie, tak to czytam, nie wrodzone, niskie IQ, ale wykorzystanie intelektualnego potencjału, żeby, jeśli nawet nie krzywdzić bliźnich, to przynajmniej przymykać na krzywdę oczy. I to jest okrucieństwo.
ewolucja fizyczna gatunków biegnie swoim powolnym tempem, za to ewolucja kulturowa człowieka przybrała tempo zawrotne i efektem jest brak harmonii między jednym i drugim... weźmy sobie jako przykład taki prozaiczny temat, jak odżywianie: całe mnóstwo rodzajów żarcia plus nawyki żywieniowe są po prostu szkodliwe, bo ciało nie nadąża w wykształceniu zdolności do jego optymalnego metabolizmu...
UsuńMam wrażenie, że jeszcze nie znalazłeś sensu, sposobu na swoje życie. A może utraciłeś? Sądzę, że powodem mizantropijnych rozterek jest tłok i natłok "nagich małp" - za dużo ich jest. Może covid pomoże...
OdpowiedzUsuńśmiała hipoteza, tak jeden wariant, jak drugi, ja zaś nie wiem, jak zareagować... może najlepsze będzie krótkie stwierdzenie, że się mylisz?...
Usuńza to mamy tu wręcz książkowy przykład nadmiarowego myślenia /tu o osobie autora/ zamiast "po prostu" czytania tekstu...
Ostatnio widziałam film PLATFORMA na Netflixie, dość przerażający..... Pokazujący co się dzieje, albo co się stanie jak ludzie nie będą myśleli o innych. Polecam.
OdpowiedzUsuńfilmu nie widziałem, ale wspomniana w poście głupota ludzka polega też na tym, że mimo tak rozwiniętego aparatu percepcji większość ludzi nie dostrzega faktu, że wszystko jest ze wszystkim powiązane i w wielu sytuacjach brak myślenia o innych jest de facto brakiem myślenia o sobie...
UsuńTo wszystko w tym filmie można znaleźć. Polecam. Ja trochę go oglądałam z przerażeniem.
OdpowiedzUsuńna razie poczytałem o nim, może być ciekawie...
UsuńMyślę, że ta "naga małpa" niestety nie została tak skonstruowana, aby żyć pośród prawie 8 miliardów takich samych "nagich małp". I tu zadziałała negatywna moc psychologii tłumu. Ludzi poszczególnych lubię, ale tłum już staje się przerażający w swojej głupocie i okrucieństwie.
OdpowiedzUsuńmyślę, że zdolność do zbiorowego wzajemnego nakręcania się w emocjach nie jest jakąś szczególnie ludzką cechą, tak ma wiele innych zwierząt, za to faktycznie: tempo nauki życia w tak wielkiej zbiorowości jest wielokroć wolniejsze od tempa rozmnażania się...
UsuńChyba mam podobnie i z wiekiem, gdy już uwolniłem się od pragnienia bycia lubianym i szanowanym przez wszystkich, które to pragnienie dominowało moją osobowość przez pierwsze ćwierćwiecze mojego żywota, doszedłem do wniosku że jedynym wyjściem jest "idę tam, gdzie idę, nie idę, gdzie nie idę, idę tam, gdzie lubię, nie idę, gdzie nie lubię", bez nadmiernego oglądania się na towarzystwo (w sensie: NIC NA SIŁĘ).
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, jakie rozczarowanie ludzkością mógłbym dopisać do Twojej listy i myślę, że byłoby to odwrócenie ról między ludzkością i dobrami materialnymi. Pierwotnie dobra materialne miały służyć człowiekowi, jednak dziś, to człowiek służy dobrom materialnym i dopóki nie nastąpi katastrofa zagrażająca jego istnieniu, kontynuuje ten sposób funkcjonowania. Typowy przykład: Kasa. Dla pieniędzy człowiek ryzykuje życie, często dla gównianych pieniędzy. Ot, na przykład pracownik budowlany zamiast pracować 8 godzin przez pięć dni w tygodniu, proponuje szefowi, że będzie pracować 6 albo i 7 dni w tygodniu po 10-12 godzin, za odpowiednią zapłatą oczywiście. No i po pół roku takiej pracy, przez zmęczenie źle zabezpiecza maszynę, która miażdży mu ręce aż po łokcie. Dlaczego? Bo służył pieniądzowi, podczas gdy to zarobiony pieniądz miał służyć jemu. W ten sposób ludzkość nabawia się także nerwic, depresji, agresji, itp. itd.!
to działa tak, że ludzie gromadzą dutki i różne rzeczy /wiele zresztą kompletnie im niepotrzebnych/, potem żyją w ustawicznym lęku, że to stracą... tedy więc wymyślili całe mnóstwo sposobów, aby to zabezpieczyć, ale nic się nie zmienia, lęk nadal pozostaje, tym razem o to, że zabezpieczenia zawiodą... ciekawe :)
UsuńDodałabym go tych grzechów ludzkości ''hipokryzję''. Uwielbiamy wytykać innym ludziom dokładnie te same wady, które sami mamy. Uwielbiamy myśleć o sobie jako o istotach kierujących się logiką i rozważnymi przemyśleniami, a tak naprawdę kierują nami emocje, lęki i wyuczone schematy.
OdpowiedzUsuńco prawda obserwuje się zwierzęta, które narzucają pewne reguły gry innym w grupie, a same ich nie przestrzegają, ale nie wiadomo do końca, czy uznać to za hipokryzję, czy to tylko błędna interpretacja oparta na antropomorfizacji ich zachowań... tak więc hipokryzja pure, sensu stricto to chyba faktycznie ludzki "wynalazek"...
UsuńO mamuńciu jakie to wszystko mądre.!!!! :-))
OdpowiedzUsuńI jakie życiowe!
Bo generalnie to "człowiek brzmi bardzo nędznie, wręcz haniebnie..."
no toć baaa :)
UsuńNajbliżej mi chyba do tego, co powiedział Rademenes II. Nie chciałabym być złośliwą , zgorzkniałą wiedźmą , którą ludzie wolą obchodzić z daleka...
OdpowiedzUsuńto nie bądź... mizantropia wcale nie determinuje cech i zachowań przypisywanych mizantropom... stereotyp "mizantropa" wziął się z tego, że tylko tacy akurat są widoczni... pozostałą większość trudno rozpoznać po samym zachowaniu, jest to wręcz niemożliwe, nie mają tego wypisane na czole...
UsuńPrzyczyną tych wszystkich cech ludzkich, które wymieniłeś jest chęć zdobycia władzy, panowania nad światem ludzi i zwierząt a także wszechświatem. Człowiek uważa się za centrum wszechświata i chce nad nim panować a że nawet nad sobą nie potrafi panować to inna rzecz. Mamy umysł, ale jest on niedoskonały, nie potrafimy go używać mądrze z korzyścią dla świata i siebie.
OdpowiedzUsuńpotrzeba władzy i kontroli otoczenia bierze się z lęku... lęk jest mechanizmem przetrwania istniejącym u wielu gatunków zwierząt, to lęk nie pozwala np. wsadzać bezmyślnie nosa, czy łapy w każdą dziurę, taki lęk nazywa się wtedy "ostrożność" i nie ma w tym żadnej patologii... natomiast u całej masy ludzi lęk, jego poziom przekracza granicę, poza którą jest już chorobą... to się zawiera we wspomnianej przeze mnie głupocie, aczkolwiek faktycznie mogłem to szerzej rozwinąć...
Usuńinna sprawa, że dążenie do dominacji miewa też swoje racjonalne uzasadnienie, czasem po prostu ktoś musi objąć funkcję kierownika grupy, ktoś najbardziej kompetentny... nie zmienia to jednak faktu, że gdy taki dominant zaczyna rozszerzać zakres swojej władzy bez potrzeby, wtedy już mamy do czynienia ze wspomnianym nadmiarem lęku...
Tak działa chyba każdy człowiek, na nasze szczęście można wybierać sobie na znajomych takich, którzy w taki sposób działają w najmniejszym stopniu, nie czynią po prostu krzywdy światu. A reszta to już temat na odrębne wpisy, związane z wpływem władzy, pieniądza itp. na człowieka.
OdpowiedzUsuńW Turbo nie wgryzłem się jeszcze tak dokładnie. Nie mniej warto wiedzieć, że poza pewnymi ogranymi kawałkami mają sporo więcej do zaoferowania. Teraz kręcą mnie dźwięki z byłej Jugosławii. :) Zwłaszcza grupa Elektryczny Orgazm jakoś do mnie przemawia swoim przekazem.
Obserwacje zwierząt uznaję za ważną część życia. Ile się można nauczyć zachowań od nich.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
moje stwierdzenie, że człowiek /jako gatunek/ jest (mniej lub bardziej) okrutny, anty-eko i głupi ma charakter statystyczny, czyli opisuje pewną większość, a nie wszystkich osobników... ale faktycznie, może być tak, że każdy ma potencjał, aby takim być, tylko niektórzy albo tych cech z jakichś przyczyn nie rozwinęli lub coś z nimi zrobili tak, że już ich nie mają...
Usuń...
trochę zapomniała mi się kapela Elektriczni Orgazam, a przecież swego czasu byłem na ich koncercie w Remoncie, dziękować, że mi ich przypomniałeś, już daję nura do YT, niech mi zrobią dzień...
pozdrawiam! :)
Ewolucja, jako proces bardzo powolny, zwyczajnie nie nadąża za cywilizacją. I ten fakt tworzy znacznie więcej problemów, niż te, które wymieniłeś, a które - tak mi się wydaje - są efektem właśnie ślamazarności procesu ewolucji. Dopóki cywilizacje trwały tysiące lat niemal bez zmian, jakoś szło. Teraz to tak przyspieszyło, że biologia - a z nią psychika - zostaje daleko w tyle.
OdpowiedzUsuńjuż w innym miejscu na forum wspomniałem, że postęp cywilizacyjny /nazwałem to "ewolucją kulturową"/ jest za szybki w porównaniu z ewolucją biologiczną, ale moim zdaniem jest to efekt właśnie defektu zaistniałego "jakoś tak" podczas tej ewolucji... tak żeby być sprawiedliwym, to można znaleźć kilka produktów cywilizacji, za które można ten gatunek polubić, ale ogólny bilans daje jednak (w mojej subiektywnej ocenie) wynik ujemny...
UsuńMam podobnie, PKanalio - tyle ze dla mnie to proste i zrozumiale : kocham ale nie koniecznie lubie. Kazdego (i jego prawa) szanuje, jako calosc ale w tej calosci dostrzegam roznice nie pozwalajace mi lubiec czy popierac dana osobe.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo podobne do np sytuacji rodzinnej - kochamy swe dzieci nad zycie ale nie znaczy to iz nie dostrzegamy ich przywar, ze nie posiadaja w swej osobowosci czegos co chetnie zmienilibysmy na lepsze.
Naturalnym jest jednych polubic a innych nie, kazdy tak ma w swym zyciu - i to jest w porzadku dopoki nielubienie nie pociaga za soba nieprzyjaznych krokow.
Mam 73 lata a gdyby przyszlo mi wyliczyc ludzi naprawde lubianych i na ktorych moglabym polegac to starczyloby mi palcow jednej reki. Nie mysle ze to moja wina, mysle ze to odbicie tego jakimi ludzie sa.
Nie przejmuj sie swoja mizantropia - to tylko oznacza ze bardziej od innych potrafisz oceniac i wyciagac wnioski.
nie mam żadnego problemu ze swoją mizantropią, ale nie wykluczam, że jakiś problem ze sobą mają ludzie nie rozumiejący prawidłowo znaczenia słowa "mizantropia"...
Usuńpodejście do ludzi /jako jednostek/ to osobna sprawa... generalnie do nowo spotkanych, poznanych osób mam podejście pozytywne, dostają one ode mnie pewne minimum szacunku, życzliwości i takich tam innych... co prawda moja intuicja ma tu też sporo do powiedzenia, ale coś takiego, jak "uprzedzenia" nie funkcjonuje u mnie... zaś dalej to już bywa różnie, to już od nich zależy, co z tym "pakietem startowym" zrobią...
Życie zaczyna naśladować kiepską telewizję i pokazywać Kiepskich do naśladowania. Słowa, jak "miłosierdzie", "wartości chrześcijańskie", także tytuły również się zdewaluowały, kiedy stoją przy niewłaściwych nazwiskach, przykładem sędzia Krycha, prawnik ..., więc powoli zaczynam wypisywać się z porządku ludzkiego...
OdpowiedzUsuńSerdeczności
ktoś ten tytuł kiedyś nadał, co może świadczyć o tym, że pewne choroby umysłu istniały już wcześniej, tylko my jakby mniej zwracaliśmy kiedyś na to uwagę albo sami chorzy bardziej się kryli ze swoją ułomnością...
Usuńserdeczności :)
Doskonale Ci się udało wypunktować "ludzkość".
OdpowiedzUsuńdziękować :)
UsuńZgadzam się w całości z tezą, że człowiek to istota bezmyślnie okrutna, bo głupotę najkrócej bym jednak określiła bezmyślnością.
OdpowiedzUsuńNie mówię tu o myśleniu typu: gdzie jest najbliższy sklep nocny, skąd skołować kasę, kiedy się nie chce pracować, bo do tego jakoś znaczna część społeczeństwa i wybitne zdolności do kombinatorstwa, a jak sama nie wie, to się dowie lub podpatrzy. No taka już ludzka (a nie tylko polska) cecha.
Ktoś, kto nie lubi ludzi w potocznym tego znaczeniu, ma zupełnie inny stosunek do nich, niż Ty. :) Więc z tą tezą się nie zgodzę. Myślę, że nie lubimy (bo ja też nie) pewnych kategorii i typów ludzi.
A tak jest w zasadzie ze wszystkimi - oprócz psychopatów czy socjopatów, dla których każdy człowiek czy szerzej - każde stworzenie - to jedynie narzędzie do realizacji własnych celów.
Nie wyobrażam sobie życia bez empatii, jednak często trudniej est właśnie ludziom, którzy mają jej nadmiar, niż tym całkowicie lub niemal całkowicie jej pozbawionym.
Pozdrowienia i serdeczności!
nie potrafię rozstrzygnąć, co powoduje więcej szkód, czy bezmyślność, czy nadmiar myślenia, zwłaszcza, że (paradoksalnie) obie cechy potrafią występować na raz u jednej osoby...
Usuńmetaforycznie ujmę to tak, że Natura dała człowiekowi /rozumianemu jako gatunek/ wspaniałe narzędzie w postaci rozwiniętego mózgu, ale zapomniała dołączyć instrukcję obsługi...
pozdrowienia i serdeczności! :)
Ja to jestem rasowy introwertyk... od dziecka chyba. Ostatnio najlepiej czuje sie w samotnosci. Zaczely mnie meczyc relacje z ludzmi bo co rusz napotykam na jakies wredne zlosliwe typy. Czasem mam dosc.
OdpowiedzUsuńGdybyśmy nadal skakali po drzewach nie byłoby tego problemu. Niestety coś za coś. Może u innych zwierząt nie występuje takie niezwiązane z instynktem okrucieństwo ale czy istnieje taka prawdziwa dobroć, poświęcenie, miłość i przyjaźń? Może coś można zauważyć ale czy to są uczucia, których zwierzęta są naprawdę świadome? Mamy ludzi głupich ale za to też trafiają się prawdziwie inteligentni. Część działa destrukcyjnie, część naprawia i tworzy coś pięknego.
OdpowiedzUsuń