19 października 2025

SYTUACJA MALI + NOWA SYTUACJA ANITY

Przygoda Mali w klubie techno nie była zbyt długo przedmiotem zainteresowania. Kaśka tylko następnego dnia widząc dziewczynę przy pracy, jak zwykle pełną krasy swojej formy, skwitowała wszystko następująco:
- To trochę tak, jakby maratończyk przebiegł całą trasę sprintem. Dobrze, że Lalka zaczuwała nad tobą i cię nawilżała. Wielu ludzi zapomina sobie wtedy o wodzie, zwłaszcza, jak się jeszcze czymś przedtem naćpają.
- Przecież wiesz, że nic nie ćpam.
Mala zrobiła minę, jakby chciała się naburmuszyć.
- Tak, wiem. Tylko dziecinny szampan bezalkoholowy.
Zaś wątek miłosny mający tam miejsce Kaśka już kompletnie zignorowała. Ale ona taka jest, mało romantyczna. Już trochę bardziej zwróciły na to uwagę urlopujące Anita i Roxy, gdy Malina zadzwoniła do bratowej przewinąć jej przebieg wypadków. Przy czym nie sam moment, ale kwestia maga wydały im się bardziej wart omówienia. Za to Lalka dotrzymała danego słowa. Przekazała Mali numer jego telefonu, poprosiła ją też, aby doń zadzwoniła.
- W pierwszej chwili przypanikowałam, że on cię chce porwać. Ale co za idiotka ze mnie, bo dotarło do mnie zaraz, że każdy normalny człowiek by cię chciał wynieść na powietrze z tej duchoty. Zrobisz co chcesz, ale ja bym do niego zadzwoniła na twoim miejscu. Na mnie zrobił fajne wrażenie. Naprawdę się troszczył o ciebie, czy wszystko jest w porządku.
Do tematu powrócono dopiero wtedy, gdy cała piątka w komplecie spotkała się podczas pleciugowego czwartku, gdy Nita i Ruda już wróciły z urlopu. Roxy zapytała od razu, bezceremonialnie:
- No Maleczko, jak tam było z tym magiem?
- Słodko.
Mówiąc to Turbinka zmysłowo oblizała usta.
- Tego się domyślam, ale czy jest jakiś dalszy ciąg?
- Jest. Spotykamy się czasami. Testuję na nim różne techniki.
W tym momencie odezwała się Anita:
- No, a ten jak mu tam, Grzesio? Co z nim?
- Też testuję. Chcesz znać szczegóły?
- Może niekoniecznie.
- A ja z przyjemnością.
To wtrąciła Roxy, co Nita skomentowała:
- Byłabym w szoku, gdybyś nie chciała.
Po czym zwracając się do Mali dodała:
- Czyli obecnie ogarniasz dwa siusiaki?
- Coś w tym rodzaju. I niech nikt mi nie pieprzy żadnych bzdur typu, że w związkach fuckin' friends nie ma uczuć, bo prawdziwe emocje są właśnie w seksie, a ja akurat jestem zakochana w obu swoich gamoniach. Teraz kombinuję, jakby tu zrobić, żeby tak sobie ich przelecieć naraz. Ale...
Turbi upiła łyk kawy, poprawiła się na krzesełku i oznajmiła:
- Coś wam muszę wyjaśnić. Ostatnio jestem coraz bardziej zajętą osobą. Od niedawna doszły mi jeszcze zajęcia na uczelni. Do tego w klubie, odkąd Stryjo przejął nowy obiekt mam zapierdol nie do opisania. Więc nie mam czasu na związki w waszym stylu, tak, jak kiedyś byłam z Mirkiem. Z Grzesiem mam to już dogadane, bo on ma podobnie. Studiuje, pracuje, trenuje, coś tam jeszcze robi. Tyle, ile dajemy sobie siebie tyle nam wystarcza.
Roxy szybko weszła jej w słowo:
- Ależ ja to rozumiem. Teraz tak wiele par funkcjonuje. Mnie teraz jednak nie interesuje, jaki masz system miziania się, tylko powiedz mi coś więcej na temat tego maga. I wcale nie o te, najważniejsze sprawy mi teraz chodzi.
- To może od początku. Mag to jest za dużo powiedziane. To taki raczej uczeń czarnoksiężnika, raczej niedzielny, z doskoku. Moc mu wykryto jakoś niedawno, na początku lata. Niewiele zresztą ma tej mocy. Niech Malina powie, bo ja na początku byłam zaiste w transie i nic nie poczułam. Dopiero jak się znowu spotkaliśmy.
Lalka kiwnąła głową i dodała:
- To prawda. Ja moc czułam, ale dużo tego nie było.
Wtedy spytała Anita:
- Ale uczy się na maga, jak rozumiem?
- I tak, i nie.
- Doprecyzujesz?
- No. Tu w mieście mieszka chwilowo. U swojej ciotki, zawodowej wiedźmy zresztą. Tobie i Rudej może być ona nawet znana, bo mnie na pewno nie. On uczy się od niej.
Nagle wtrąciła się Malina:
- Jak to? Facet szkoli się u czarownicy? Coś tu nie tak.
- Nie powiedziałam, że jest na szkoleniu. On tylko się uczy od niej wybranych elementów teorii magii. Mówiłam, że ta jego ciotka jest zawodową. Głównie leczy. Za to on jest lekarzem. Przyjechał na dość krótko coś tam od niej sobie pouzupełniać, poznać inny punkt widzenia. Mniej myślenia, więcej czucia.
Wtedy wtrąciła się Roxy:
- Teoretycznie to raczej nie powinno działać. Bez przeszkolenia od podstaw to on wiele nie pojmie. Te podstawy może mu dać tylko facet. Nie będę już rozwijać, czemu to tak jest. Ale magia realna ma sporo elementów, które są jakby wspólne dla obu płci. Ta jego ciotka maga z niego nie zrobi. Ale jako lekarzowi niektóre sprawy mogą się przydać. Ułatwić mu pracę.
- On mi tak właśnie to tłumaczył. Że on nie chce uczyć się magii, tylko spojrzeć inaczej na pewne aspekty swojej pracy. Intuicję chce sobie poprawić.
Tu odezwała się Anita:
- Dla mnie to jest uczciwe podejście do sprawy. Co prawda mam dość duże wątpliwości, jak go to może wzbogacić, jego wiedzę lekarską, czy umiejętności. Ale na pewno go nie zuboży. Czyli rozumiem, że on niedługo wyjedzie? Co wtedy z wami?
Zanim Mala odpowiedziała wtrąciła się Ruda:
- Co ty się Nita martwisz? Jak wyjedzie to oni sami dogadają, czy zrobić z tego problem, czy nie. Ty lepiej popatrz na Młodą, aż cała kwitnie od tych miłości. Niech ci to wystarczy.
- Pewnie, że się cieszę. Ja tak tylko pytałam może nie z troski, ale takiej zwykłej babskiej ciekawości. Już więcej nie cisnę.
W tym momencie Mala poprosiła:
- To może teraz wy nam coś opowiedzcie o waszym urlopie. Fajnie się bawiłyście? Były jakieś zabawne akcje? O pogodę nie pytam, bo dobrze się bawić można w każdą pogodę.
- Jedna akcja była na pewno.
Mówiąc to Roxy spojrzała wymownie na Anitę i dodała:
- No, powiedz im. Mówimy sobie wszystko, tak?
- Co mam im powiedzieć?
- Ty już dobrze wiesz co. Bo zaraz ja im powiem.
Malina, Kaśka i Mala zmieniły się nagle w trzy znaki zapytania. Zapadła chwila ciszy. Anita uniosła się nieco nad krzesełkiem, rozejrzała dookoła, poprawiła majtki wcinające się w pupę, po czym usiadła i siorbnęła łyka kawy. Wreszcie oświadczyła:
- Więc zaistniała taka sytuacja, że jestem w ciąży. Nie robiłam jeszcze testu, ale my przecież czujemy takie rzeczy.
Po chwili ciszy pierwsza zareagowała Malina:
- Ulala. Brat i bratowa mi się rozmnażają. Będę ciocią? Bo jak dobrze rozumiem, to jest twoja chciana ciąża, tak?
Kaśka spojrzała na nią jakby karcąco.
- Głupszego pytania to już nie było na składzie? Jakby była niechciana, to Nitka by się od ręki pozbyła kłopotu, a nam nic nie mówiła. Bo po co?
To akurat jest prawda. Doświadczona czarownica potrafi dobrze kontrolować swoje kobiece sprawy. Na przykład regulować swój cykl wedle życzenia. Zaś usunięcie sobie pechowej ciąży to dla niej jak zrobić siku. Wiedza o sobie i panowanie nad tym to podstawa bazowego szkolenia wiedźmy. Taką szkołę przynajmniej wyznaje linia nauki magii realnej według Cioci Lali. Anita uśmiechnęła się tylko kontynując:
- Temat mamy z Borkiem dogadany już od jakiegoś czasu. Tylko musiałam jeszcze przemyśleć, jak to wszystko zrealizować. Bo ja od zawsze bałam się zmasakrować sobie cipę. Mam ją na przyjemniejsze cele, niż rodzenie dzieci. Rozważałam cztery opcje. Adopcję, surogatkę, cesarskie i na koniec naturkę. Sporo gadałam ze starszymi siostrami, które już mają dzieci. Które rodziły naturalnie dodam. Trochę mnie odparanoizowały, sporo ja sobie przepracowałam w głowie, w końcu wybrałam to ostatnie. Ale...
Tu Anita zawiesiła głos i znowu sięgnęła po filiżankę.
- Na pewno nie chcę rodzić tutaj, w tym kraju. Coś sobie wybiorę za granicą, pieniędzy trochę mamy odłożonych. Do tego pojedzie ze mną Roxy. Medycyna medycyną, ale osłona magii medycznej też jest ważna. No, i sama obecność Rudej, tak w ogóle.
Roxy znamy głównie jako zdolną biznes woman i ekspertkę od magicznych uroków, szczególnie miłosnych. Mało jednak było dotąd wspomniane, że magia medyczna to dziedzina, w której jest ona również znakomita.
Pytań żadnych już nie było, za to Mala zaczęła się kręcić, chować telefon, ogarniać jak do pójścia sobie. Na zdziwione spojrzenia czarociółek odparła:
- Bo mam jeszcze randkę z Łukaszem.
- Łukaszem? Tak go nazwałaś, czy...
- Na pewno go nie pytałam. Sam się szarmancko przedstawił na pierwszym spotkaniu, znaczy pierwszym jak zadzwoniłam do niego. Mnie się podoba, więc nic nie zmieniałam.
Wykonała swój rutynowy rytuał oblizywania i obściskiwania pozostałych pań, na koniec długo nie mogła się odlepić od Anity. Wreszcie oświadczyła:
- Kurwa! Ale fajna mamucha z ciebie będzie. Wzruszyłam się.
Za to gdy odchodziła swym radosnym krokiem Kaśka mruknęła:
- Czy to nie ona dziś miała płacić rachunek za kawę?
Potem wskazując palcem na Anitę oznajmiła:
- Kochana, rozumiem, że teraz często do klubu będziesz zaglądać? Mamy nowy produkt: zajęcia dla dupek w sytuacji jak twoja. Przed i po porodzie. Żeby szybko wracały do formy. Świetna instruktorka prowadzi, a twoja darmowa karta wjazdu cały czas jest ważna.

5 komentarzy:

  1. Nie wiem, dlaczego, ale tego właśnie się spodziewałam po Twojej zapowiedzi 😀. Tzn. ciąży 😜.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapowiedzi?... aha, ten nieoficjalny, enigmatyczny spojler o zaskakującej nowinie... to pogratulować Intuicji :D

      Usuń
  2. W sumie faktycznie pozytywnie się pan mag zapowiada. Chociaż trochę za dobra partia się Mali trafiła : )
    Eh, chciałabym, żeby się tak dało regulować te kobiece sprawy wedle życzenia... Z rodzeniem to faktycznie z dwojga złego już lepiej naturalnie. Dziwne, że ludzie do tej pory nie ogarnęli jakoś tematu, żeby kobiety płaciły trochę mniejszą cenę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za dobra partia... rozumiem, znając Twoją sympatię do Mali :)
      jak czytam teraz w necie, to pęknięcia krocza podczas naturalnego porodu, różne rodzaje, z różnymi mniejszymi, czy większymi komplikacjami zdarzają około co trzeci przypadek i różnie potem bywa z leczeniem tego, z dalszymi ewentualnymi dolegliwościami... nie jestem kobietą, ale moim zdaniem jest się czego bać...
      wiedźmy mają większą zdolność do samoleczenia, regeneracji, ale wciąż nie są mutantkami, X-womankami, na których wszystko się idealnie, doskonale goi, jak na przysłowiowym psie...

      Usuń
  3. Rozmnażasz czarownice ciekawy wątek bdzoe w twoim opowiadaniu. Wytknę jednak spory błąd otóż nie ma cegoś takiego ,że mężczyzna adept magii musi się uczyć u mężczyzny a kobieta adeptka magii u kobiety wiedźmy . Ja nie wiem skjąd ty to wytrzasnąłeś ,ale to totalna bzdura Prywatnie znam maga faceta , który uczy kobiety i płeć nie ma tu nic do rzeczy.
    Różnica jest taka ,że faceta maga widzisz w astralu na niebiesko a kobietę maga na czerwono . Popraw ten błąd w przyszłym opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń