06 kwietnia 2025

Bumerangowe brednie

Owe brednie to taki szczególny rodzaj fałszów, które to już dawno zostały wyjaśnione, że nimi są, odkłamane, ktoś się dowiedział jak jest, więc już wie, ale tu się nagle okazuje, że znowu nie wie. Więc wraca taka rewelacja do obiegu niczym kometa jakowaś ze skrajów układu planetarnego do centrum siejąc kolejną plagę ogłupienia ludzi. Do nich na przykład należą wszelkie marychofobiczne poglądy, które są tylko poglądami, czy wręcz mitami, nie żadną wiedzą przecież, ale nimi akurat zajmować się nie będziemy. Za to powrócił ostatnio inny kompletny hogwash dezinformujący, jakoby branża filmów dla dorosłych miała uprzedmiotawiać kobiety. Tą odmianę twórczości filmowej czasem nazywa się porno, ale to nie jest zbyt dobre słowo, bo często bywa nadużywane do nazywania rzeczy, które żadnym porno nie są. Jednak jest krótkie, wygodne, więc niech sobie już będzie, ważne tylko, aby mieć doń pewien dystans. Otóż ów hogwash nie jest do końca taki hogwash jeśli dotyczy on aktorek, czy też aktorów pracujących na niewolniczych zasadach, ale to dotyczy akurat każdej pracy, każdej branży, oraz każdej płci, więc po co robić zbędny zgiełk? Samo zaś porno to bardzo rozmaita, różnorodna dziedzina, czasem trafiają się prace dość niezłe edukacyjnie, ale czasem wprost przeciwnie, wtedy są jak westerny, które historii Dzikiego Zachodu raczej nie uczą. Dorosły to wyłapie, ale małolat nie odróżni jednego od drugiego, więc taka edukacja może mieć dość randomowe efekty. Ale wróćmy do tego rzekomego uprzedmiotowienia. Na pewno tak nie jest, gdy na tapecie jest dział gejowski, bo tam raczej kobiety są mało obecne na planie, ale on stanowi pewną mniejszość, za to przeważająca większość to filmy straight, gdzie obie płcie biorą przeważnie udział, choć czasem też tylko same panie. Tu akurat nie płeć ma znaczenie, tylko pewne czynności, których panowie wobec siebie nie podejmują. Za to na temat samego uprzedmiotowienia zwykle plecie albo jakiś tam katolicyzm, albo pewna zdrowa inaczej odmiana feminizmu, zwana oziębłym lub aseksualnym. To drugie to takie paniusie, które wszędzie widzą molestowanie, nie wiedzą też, co to jest seksizm, więc używają tego słowa bez pojęcia. Obie grupy mają wspólną cechę, mianowicie boją się spraw zasadniczych, czyli innymi słowy przekazywania sobie dobrych wibracji bezpośrednio. Jako, że jest to lęk, czyli strach przed urojonymi zagrożeniami, więc jedne urojenia chętnie tworzą kolejne. Tymczasem jest zupełnie inaczej, nieraz bywa, że wręcz przeciwnie. Panie mają możliwość aktorskiego wyrażania siebie całościowo, za to od panów zwykle brany jest tylko ich fragment, reszty kamera nie obejmuje, więc jeśli ktoś tu jest przedmiotem, to właśnie taki pan, dysponent owego fragmentu. Tak właśnie jakoś jest, tak to działa, że nie chce być inaczej. Do tego dochodzi jeszcze aspekt finansowy. Gdy się porówna gaże pań oraz panów, to te pierwsze otrzymują sumy wielokroć większe, niż ci drudzy, co więcej, czasem nawet nie dostają oni ani grosza, do tego robotę stracić łatwo, zaś na ich miejsce pojawia się stu następnych chętnych. Lista gwiazd płci żeńskiej jest bardzo długa, za to gwiazdorów zarabiających konkretniejsze pieniądze zadziwiająco skromna. Czy przy takich warunkach owi panowie mają prawo czuć się jak rzeczy, przedmioty, skoro jak rzeczy są traktowani? Naszym zdaniem mają solidne podstawy do tego.
To by było tyle na temat. Aha, jest tylko jeden drobiazg. Tematem tej pracy nie jest, kto konsumuje takie produkcje, nikogo to tutaj nie interesuje, nie obchodzi wcale. Więc jeśli ktoś czuje kompulsywną potrzebę wypowiedzi nie na temat, czyli poinformowania publicznie, czy lubi lub nie lubi tak się bawić, czy nawet edukować, to może doznać zignorowania na forum. Czyli możemy uznać sprawę za klarowną, tak? Żeby nie było, że nie było uprzedzane.

19 komentarzy:

  1. Akurat porno nie oglądam, nie mam potrzeby, ale czasami widuję śmiałe sceny w filmach. Niekiedy są pięknie i subtelnie zrobione, niekiedy mało apetycznie i kompletnie bez związku z treścią, ale jeśli już o tym mowa, to gdy pokazuje się parę, to chyba uprzedmiotowienie pary, a nie kobiety li tylko? O zarobkach wiedzy nie mam, aktorki twierdzą że dostają mniej od aktorów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli para zgadza się być filmowana w ramach swojej pracy gdy je, rozmawia, spaceruje, czy też kocha się, czy robi cokolwiek innego, to o żadnym uprzedmiotowianiu mowy nie ma... aczkolwiek czasem się zdarza, że reżyser postępem, czy nawet siłą wymusza na aktor(k)ach granie scen, które nie do końca chcą grać /np. znana dawna sprawa z Marią Schneider "Ostatnie tango w Paryżu"/ i wtedy zaczyna się uprzedmiotowianie...
      kwestia zarobków w filmach erotycznych sporo się ostatnio zmienia odkąd wprowadzono "kamerki" i wpuszczanie filmów do neta /np. via OnlyFans/, ale choć aktorki i aktorzy są wtedy bardziej "na swoim", bardziej decydują o sobie, to na stawki wciąż mają mały wpływ, co najwyżej jakieś supergwiazdy mogą sobie pozwolić na stawianie warunków, ale w sumie zawsze tak było i w klasycznym kinie... za to aktorki od zawsze narzekają na płace, że im mało :)
      osobiście pamiętam tylko z czasów PRL jak epizodystom płacono najwięcej, gdy scena była jakoś tam ryzykowna, trudna do wykonania lub na golasa...

      Usuń
  2. Witaj. Tak się zastanawiam, pod wpływem czego? kogo? napisałeś tę notkę? Wiadomo, że produkuje się różne filmy, także porno i każdy wybiera, co mu pasi. Nie widzę problemu. Aktorzy (taką mam nadzieję) są dorośli, wiedzą na co się piszą i za ile. Czy ja czegoś nie rozumiem? Chyba nie znam kontekstu :)
    Ale pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to moje motywacje są tak konieczne, aby przeczytać i ewentualnie odnieść się do tekstu notki?... akurat nie są one zbyt szczególne... chwilowo zrobiłem sobie przerwę w tworzeniu opowiadań, a temat przypomniał mi się jakoś przypadkiem... wiem, że od czasu do czasu się pojawia na blogach, czy na innych mediach społecznościowych, kiedyś wbiłem się w jakąś dyskusję o nim, aż specjalnie wtedy sprawdziłem, czy to prawda, okazało się, że nie, że to bzdura, więc teraz mając nieco czasu podsumowałem to i opublikowałem...
      a tak swoją drogą, to od zawsze mnie fascynowało, że niektórzy zamiast czytać teksty blogowe zaczynają myśleć, co na przykład autor jadł na obiad zanim taki tekst napisał...
      pozdrawiam równie serdecznie :)

      Usuń
  3. :):):):)temat iście wiosenny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwilowo Wiosna ma chyba przerwę, więc pytanie, czy to dobry moment na wiosenne tematy?...

      Usuń
    2. Jakby nie było jednak ta wiosna jest, a jak wiosna to....krew się burzy:):):)

      Usuń
  4. Za specjalnie nie oglądam, ale są takie filmy poro, które lepiej aby nie trafiły " w oczy" młodych dziewczyn i chłopców. Bo mogą dziewczyny wręcz do seksu zniechęcić a nie zachęcić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu się zgadzam, co prawda to kwestia gustu, więc nie ma jednej słusznej estetyki, ale trafiają się czasem takie produkcje, że faktycznie niektórym młodym może odejść ochota na ten sport... inna sprawa, że niektóre płatne strony kierują się pewną estetyką i z grubsza wiadomo, czego się tam spodziewać, ale młodzi zwykle zaglądają na strony darmowe, a tam jest istna mieszanka produkcji piratowanych zewsząd, jak popadnie...

      Usuń
  5. Ja chyba nie jestem postępowa... 🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli?... po prostu nie rozumiem tego komentarza w odniesieniu do posta... równie dobrze mogłabyś napisać "kopytko", czy też na ten przykład "po ile ogórki?" i wyszłoby centralnie na to samo...

      Usuń
    2. No, chodziło mi o to, że nie mam zbyt liberalnych poglądów, jeśli chodzi o tę dziedzinę "sztuki".

      Usuń
    3. czyli coś byś zakazała, tylko co?...

      Usuń
  6. Tu chyba chodzi o to, że takie filmy w większości adresowane są właśnie do mężczyzn. Tyle tylko, że mężczyzna przeważnie jest wzrokowcem i na niego takie obrazki po prostu częściej, statystycznie rzecz biorąc, działają, podczas gdy na kobietę - niekoniecznie. Może one zwyczajnie czują się tym faktem poszkodowane?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być może tak było kiedyś, że była to męska rozrywka, ale od pewnego czasu sporo kobiet ogląda takie produkcje, wybrane rodzaje, do tego jeszcze powstają odmiany targetowane do kobiet, a żeby było zabawniej, to wiele z nich tworzą właśnie kobiety... poza tym podkreślmy, że teza o rzekomym uprzedmiotowianiu kobiet jest lansowana przez pewną ich grupę, wiele innych pań jej nie podziela...

      Usuń
  7. Na przełomie lat 50/60 ub.w. pasjonowałem się sportem polegającym na oszukiwaniu biletera kinowego tak, aby wpuścił na "film dla dorosłych" t.zw. 18+ Sztuka ta polegała na tym, aby, m.in. za pomocą sfałszowania legitymacji szkolnej, albo "chodzeniu na palcach" móc zakupić upragniony bilet. Mimo tego na większości tego typu filmów wynudziłem się okropnie, bo "momenty były" i owszem, ale trwały krótko. Poza tym film dla mnie, ówczesnego kilkunastolatka (10-14 lat), często był niezrozumiały. Przodowały w tym filmy japońskie, oznaczane 18+, nie dla "golizny", ale dla krwawej jatki, tradycji i polityki. Nie wiem czemu filmy dla dorosłych zaczęto przyrównywać z filmami porno, bo sama obecność golizny nie przekonywała. W akademiku robiliśmy m.in. zawody polegające na ściganiu się "kto pierwszy uzyska pełny wzwód" bez użycia dopingu (zdjęcia, filmy, masaż, itp). Po rozpięciu rozporka i wydobyciu zaganiacza nie wolno było operować słowem i dotykiem. To przekonało nas, że porno to niekoniecznie tylko ruszające się obrazy. I to jest problem zasadniczy, bo nie wszystko co ma być porno, tym porno jest, a to co dla jednego jest super, dla innego może być kitem.
    Co do uprzedmiotowienia to wydaje się, że nie ma tu szczególnej dyskryminacji płciowej, bo decyduje popyt, mimo tego, że już podział płci na piękną i brzydką sugeruje wybór, chociaż gusta się zmieniają ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak dotąd epokowo kwestię "porno" ogarnął J.Urban (RIP), który oskarżony o rozpowszechnianie grzecznie poprosił o ścisłą prawną definicję, w efekcie czego sprawę umorzono jeszcze w fazie gry wstępnej, nawet nie doszło do pierwszego złożenia w tej walce...

      Usuń
    2. Definicje bywają lepsze, gorsze, byle jakie i to rozstrzygnął jeden biegły sądowy z zawodu psycholog. Wg niego ten sam bodziec (dźwięk, obraz, film) może wywołać różne skojarzenia tego samego człowieka. Reakcja jest uzależniona m.in. od miejsca, czasu, i stanu psychicznego adresata, a więc o tym, czy dany artefakt spełnia definicje porno decyduje odbiorca.

      Usuń
    3. określeniem "porno" najczęściej szafują ludzie, którzy reagują lękowo /tzw. "święte oburzenie"/ na jakieś bodźce, czy o to chodziło temu biegłemu?...

      Usuń