Tytułem przypominającego i wyjaśniającego wstępu:
Jesteśmy w uniwersum cyklu o czarownicy Anicie i nie tylko o niej zresztą.
Kaśka jest najlepszą kumpelą Maliny, siostry mutanta Falibora (Borka), faceta wspomnianej Anity. Zwykle była postacią drugoplanową, ale miała też swoje pięć minut, gdy pomagała była swojej przyjaciółce będącej chwilową ofiarą bydlaka, który ją chciał zmusić do kontynuacji ciąży. Teraz znowu się pojawi na nieco dłużej tym razem.
Kaśka jest kobietą trenującą, która żadnego sportu się nie boi, ale za to seksualnie jest dypsomaniaczką. To oznacza, że na co dzień jest oziębła, ale co kilka miesięcy dostaje takiego świra, że kochliwość czarownicy Roxy, prawej ręki Anity w jej kowenie, można uznać relatywnie za wspomnianą oziębłość. Opisy scenek gangbangów, czy innych cumfiest, w których Kaśka wtedy bierze udział darujemy jednak sobie, gdyż sytuacja jest wtedy zwykle tak dynamiczna, że literacko nieogarnialna.
Nasza chwilowa bohaterka nie wierzy w Wyższą Magię, czy jakieś tam inne czarowstwa, nie kręci jej to, więc nie należy do kowenu Anity, tak jak Malina. Tak więc w sabatach udziału nie bierze, ale na after party czasem zagląda, tak gwoli zacieśnienia więzi z resztą pań, które ten kowen tworzą.
Dodajmy jeszcze, że Kaśka ma też dodatkowe hobby, jakim jest domowy growing Zioła. Konkuruje w tym z Anitą, która ma swoje uprawy, jednak jest to bardzo przyjazna rywalizacja, obie panie chętnie się wspierają, pomagają wzajemnie, wymieniają doświadczeniami.
. . . . . .
Kluczowego dnia żadnego sabatu nie było w domu Anity, tylko od razu after party na okoliczność Święta Plonów. Do tego wyjątkowe after party, bo nie żaden babski comber, tylko normalna impreza w mieszanym składzie. Gdy Kaśka dotarła na miejsce, nie zdążyła była sięgnąć do dzwonka, bo drzwi otworzyły się same. No, może same to za mocno powiedziane, bo za sprawą Anity. Czarownica miała dobrotliwy wyraz twarzy niczym Snoop Dog, zaś jej usta wyartkułowały stylizowany growl, którego nie powstydziłaby się Alissa White-Gluz w szczytowej formie:
- Czułam cię, wiedziałam, że się zbliżasz.
- No pewnie, pierwsza miotła na dzielni, to zobowiązuje.
Kaśka przekroczyła próg, obie kobiety wykonały niedżwiedzia, uściskały się radośnie, nagle jednak Anita odskoczyła, zaś na jej licu Snoop Doga zastąpił znak zapytania uprawiający miłość z wykrzyknikiem.
- O kurwa!
- Co jest Anitko? Co mi się tak przyglądasz?
- Kasiu, proszę, stój, zostań tu tak...
- Ale o co chodzi?
To pytanie jednak nie dotarło na miejsce przeznaczenia, gdyż Anita zniknęła. Zanim jednak Kaśka wzięła głębszy oddech, czarownica była już z powrotem. Nie sama, bo towarzyszyła jej...
- Ciocia Lala! No tak, bez ciebie nie ma tej imprezy.
Na temat wieku tej pani krążyły liczne hipotezy, padały zwykle liczby co najmniej trzycyfrowe, co nie miało żadnego znaczenia, bo Ciocia Lala, zwana też Kobietą Bywałą zawsze miała wygląd dorodnej milfy. Kiedyś była mentorką Anity, początkującej wtedy adeptki sztuki czarowskiej, obecnie jednak pełniła rolę jej konsultantki, gdy zdarzyło się coś naprawdę trudnego. Nic też dziwnego, że była obecna na tej imperezie, zapewne do tego jako gość honorowy. Kaśka poznała ją zupełnie osobno, mianowicie na basenie. Bo Ciocia Lala dbała o formę, nie tylko bynajmniej za pomocą samej magii.
Obie kobiety miały na tyle poważne miny, że Kaśka zaczęła nabierać wątpliwości, czy nie powinna zacząć się bać. Co byłoby dość trudne, bo ona niczego się nie bała, nie umiała już od dziecka. Zapytała jednak:
- Czy powiecie mi, co się dzieje?
Anita spojrzała na Ciocie Lalę, ta zaś zaczęła:
- Mówiąc krótko masz pluskwę.
- Pluskwę? Znaczy podsłuch?
- Nie taką pluskwę. Magiczną.
- Kasiu kochanie, ja świetnie znam twoje poglądy, wiem, co sobie myślisz, ale proszę, zaufaj nam teraz.
To już dodała Anita, dodając dodatkowo:
- Musimy cię zbadać.
Kaśka wzruszyła ramionami:
- Rozumiem, że to jakaś zabawa, gra, wkrętka, ale ufam wam dziewczyny, że ja też się zacznę zaraz bawić. Róbta ze mną, co chceta.
Ciocia Lala wreszcie się uśmiechnęła:
- Mądra dziewczynka. Do pracowni z nią?
Anita pokręciła głową:
- Gdzie? Skąd? Ekranowane, krzywdę jej zrobimy.
- To na górę! Zabawa dopiero się rozkręca, nikt tam jeszcze nie polazł się bzykać. Idziemy! Tylko dyskretnie, bez furii.
Cała trójka przemknęła pod ścianą omijając gwarne zgrupowanie na środku salonu i ruszyła do schodów. Te ruchy nie uszły jednak bacznemu wzrokowi Maliny, która przerwała nagle toczoną z kimś rozmowę, odstawiła szklankę, po czym przedarłszy się przez bawiących już była przy wspomnianej trójce.
- Co jest laski? Cracka macie?
- Co ci do głowy przyszło?
- Tak jakoś, samo, spontanicznie...
- Nie mamy cracka.
- Ale mogę z wami?
- A wiesz chociaż po co?
- Co dobre dla Kaśki, dobre i dla mnie.
Anita spojrzała na Ciocię Lalę:
- To się nazywa falstart imprezowy. Co robimy?
- Bierzemy ją. Co prawda taka początkująca wiedźmulka, jeszcze do tego porobiona, na nic nam się nie przyda, ale... Będzie wsparciem dla Kasi, gdy sprawy przyjmą jakiś dziwny tok wydarzeń.
Tu Ciocia Lala zwróciła się do Maliny:
- Chodź. Ale tak masz być, jakby cię nie było. Ani pisku, ani pierdu żadnego ma nie być! Pasuje? No!
- Nie wiem, o co chodzi, ale obiecuję.
Już prawie wchodziły do jednego z pokojów na górze, gdy Ciocia Lala nagle spytała Anitę:
- Gdzie jest Roxy?
- Spóźni się, dzwoniła wcześniej, ale obiecała dotrzeć.
- Chłopa jakiegoś obrabia?
- Roxy to Roxy, wiadomo...
Anita zamknęła drzwi, a Ciocia Lala zakomenderowała:
- Malina do kąta, sadzaj pupę na tym krzesełku, a ty Kasiu dawaj ten swój plecaczek na wstępne oględziny.
- Jak to?
- Mówione było, zaufaj nam.
Mówiąc to Anita wyciągnęła rękę w stronę Kaśki, która wręczyła jej plecak, który na koniec przejęła Ciocia Lala, która przycisnęła go sobie do brzucha, po czym zamknęła oczy. Po chwili westchnęła:
- Czysty. Nie trzeba grzebać w środku.
- To dobrze, czy źle?
- Nie wiem, ale wychodzi Kasiu na to, że musisz wykonać strip tease. Powoli, stopniowo, rzecz po rzeczy, aż znajdziemy.
- Kaśka nie jest pruderyjna, zresztą tu same swoje.
- Malinko, miałaś być cicho.
- Tak, ale nie jestem idiotką i nie jestem jeszcze tak nawalona, jak to sobie myślicie. Klątwy szukacie, tak?
Ciocia Lala spojrzała z uznaniem na Anitę. Tymczasem zaś Kaśka już była tylko w samych stringach. Reszta jej odzieży leżała na łóżku. Każdy ciuch został poddany temu samemu badaniu, co plecaczek. Ale efekt był ten sam. Czarownice spojrzały na Kaśkę, ta zaś szybko zdjęła majtki mówiąc:
- Ciekawe, co będzie, gdy też będą czyste.
- Zabawnie to zabrzmiało.
Ale Ciocia Lala jakoś nie podzielała zdania Anity. Badała kawałek tkaniny tak samo uważnie, jak inne rzeczy, po czym kiwnęła głową mówiąc:
- Jest. Ubieraj się, bo ci coś zmarznie. Anitko, przynieś jej jakieś majty, chyba masz jakieś nówki nieobsiusiane. Bo tymi tutaj to się zajmiemy osobno. Ale to już jutro, po imprezie, teraz się bawimy. Ty Kasiu już nie masz problemu, ale nie do końca. Bo chociaż jesteś chwilowo bezpieczna, to nie znika pytanie, kto ci to zrobił, po co i dlaczego?
Po chwili przyszła Anita niosąc pakiet nowych majtek, a w drugim ręku niedużą szkatułkę, którą podała Cioci Lali:
- Ekranowana.
Kaśka zajęta przebieraniem w majtkach rzuciła:
- To jak zamykanie wirusa komputerowego na kwarantannie.
- Dobrze kombinujesz, bo mechanizm jest podobny.
Ale zanim zaklęte majtki Kaśki zamknięto w szkatułce do pokoju weszła Roxy ze słowami wspartymi miną pełną wyrzutu:
- Szukam was po całym domu.
- Dobrze szukałaś, bo znalazłaś.
- Spieszyłam się, Święto Plonów to ważna sprawa.
- Widzę, że się spieszyłaś. Resztki randki ci zaschły na buzi. A my tu właśnie uwolniliśmy naszą koleżankę Kasię od klątwy. Jutro zbadamy ją dokładnie.
- Kasię?
- Nie, klątwę.
- Gdzie ta klątwa?
Anita podsunęła jej jeszcze nie zamkniętą szkatułkę.
- Co to ma być?
- Gacie. Babskie gacie.
- Mogę zobaczyć?
Nie czekając na jej odpowiedź Roxy wyjęła dwoma palcami kawałek tkaniny, obejrzała pod światło, powąchała, przyłożyła do czoła, po czym wybuchnęła głośnym, wesołym śmiechem.
- Co się brechasz kretynko?
- Bo to nie żadna klątwa. Tobie Anita się nie dziwię, bo na tym rodzaju magii tak świetnie się nie znasz, ale mistrzyni Ciocia Lala?
- Trochę już dziś wypiłam, więc nie wnikałam tak dokładnie. Najpierw trzeba było pomóc Kasi, a badanie odłożyłam na jutro. To co to jest według ciebie?
- Urok. Po prostu Kaśka wpadła komuś w oko, a że na co dzień jest zimną suką, to ten ktoś wpadł na taki właśnie pomysł.
Anita pokiwała głową i dodała:
- Kto ma się na tym lepiej znać, jak nie ty, skoro codziennie tak ogarniasz jakiegoś gamonia?
- Niecodziennie i nie wybieram gamoni. Nie jestem byle nimfomanką, która obciągnie i przysiądzie każdy kołek w płocie.
- Ale mniejsza z tym. Potrafisz teraz coś więcej na temat tych zauroczonych majtek? Tak chociaż na razie, na szybko?
- Dobrze, mówisz - masz.
Roxy zamknęła majtki w garści, usiadła na łóżku, zamknęła oczy i przez chwilę stała się jakby nieobecna. Gdy ta chwila minęła spojrzała po kolei na wszystkie obecne panie, a na koniec westchnęła:
- Ja pierdolę...
BĘDZIE CIĄG DALSZY
Jesteśmy w uniwersum cyklu o czarownicy Anicie i nie tylko o niej zresztą.
Kaśka jest najlepszą kumpelą Maliny, siostry mutanta Falibora (Borka), faceta wspomnianej Anity. Zwykle była postacią drugoplanową, ale miała też swoje pięć minut, gdy pomagała była swojej przyjaciółce będącej chwilową ofiarą bydlaka, który ją chciał zmusić do kontynuacji ciąży. Teraz znowu się pojawi na nieco dłużej tym razem.
Kaśka jest kobietą trenującą, która żadnego sportu się nie boi, ale za to seksualnie jest dypsomaniaczką. To oznacza, że na co dzień jest oziębła, ale co kilka miesięcy dostaje takiego świra, że kochliwość czarownicy Roxy, prawej ręki Anity w jej kowenie, można uznać relatywnie za wspomnianą oziębłość. Opisy scenek gangbangów, czy innych cumfiest, w których Kaśka wtedy bierze udział darujemy jednak sobie, gdyż sytuacja jest wtedy zwykle tak dynamiczna, że literacko nieogarnialna.
Nasza chwilowa bohaterka nie wierzy w Wyższą Magię, czy jakieś tam inne czarowstwa, nie kręci jej to, więc nie należy do kowenu Anity, tak jak Malina. Tak więc w sabatach udziału nie bierze, ale na after party czasem zagląda, tak gwoli zacieśnienia więzi z resztą pań, które ten kowen tworzą.
Dodajmy jeszcze, że Kaśka ma też dodatkowe hobby, jakim jest domowy growing Zioła. Konkuruje w tym z Anitą, która ma swoje uprawy, jednak jest to bardzo przyjazna rywalizacja, obie panie chętnie się wspierają, pomagają wzajemnie, wymieniają doświadczeniami.
. . . . . .
Kluczowego dnia żadnego sabatu nie było w domu Anity, tylko od razu after party na okoliczność Święta Plonów. Do tego wyjątkowe after party, bo nie żaden babski comber, tylko normalna impreza w mieszanym składzie. Gdy Kaśka dotarła na miejsce, nie zdążyła była sięgnąć do dzwonka, bo drzwi otworzyły się same. No, może same to za mocno powiedziane, bo za sprawą Anity. Czarownica miała dobrotliwy wyraz twarzy niczym Snoop Dog, zaś jej usta wyartkułowały stylizowany growl, którego nie powstydziłaby się Alissa White-Gluz w szczytowej formie:
- Czułam cię, wiedziałam, że się zbliżasz.
- No pewnie, pierwsza miotła na dzielni, to zobowiązuje.
Kaśka przekroczyła próg, obie kobiety wykonały niedżwiedzia, uściskały się radośnie, nagle jednak Anita odskoczyła, zaś na jej licu Snoop Doga zastąpił znak zapytania uprawiający miłość z wykrzyknikiem.
- O kurwa!
- Co jest Anitko? Co mi się tak przyglądasz?
- Kasiu, proszę, stój, zostań tu tak...
- Ale o co chodzi?
To pytanie jednak nie dotarło na miejsce przeznaczenia, gdyż Anita zniknęła. Zanim jednak Kaśka wzięła głębszy oddech, czarownica była już z powrotem. Nie sama, bo towarzyszyła jej...
- Ciocia Lala! No tak, bez ciebie nie ma tej imprezy.
Na temat wieku tej pani krążyły liczne hipotezy, padały zwykle liczby co najmniej trzycyfrowe, co nie miało żadnego znaczenia, bo Ciocia Lala, zwana też Kobietą Bywałą zawsze miała wygląd dorodnej milfy. Kiedyś była mentorką Anity, początkującej wtedy adeptki sztuki czarowskiej, obecnie jednak pełniła rolę jej konsultantki, gdy zdarzyło się coś naprawdę trudnego. Nic też dziwnego, że była obecna na tej imperezie, zapewne do tego jako gość honorowy. Kaśka poznała ją zupełnie osobno, mianowicie na basenie. Bo Ciocia Lala dbała o formę, nie tylko bynajmniej za pomocą samej magii.
Obie kobiety miały na tyle poważne miny, że Kaśka zaczęła nabierać wątpliwości, czy nie powinna zacząć się bać. Co byłoby dość trudne, bo ona niczego się nie bała, nie umiała już od dziecka. Zapytała jednak:
- Czy powiecie mi, co się dzieje?
Anita spojrzała na Ciocie Lalę, ta zaś zaczęła:
- Mówiąc krótko masz pluskwę.
- Pluskwę? Znaczy podsłuch?
- Nie taką pluskwę. Magiczną.
- Kasiu kochanie, ja świetnie znam twoje poglądy, wiem, co sobie myślisz, ale proszę, zaufaj nam teraz.
To już dodała Anita, dodając dodatkowo:
- Musimy cię zbadać.
Kaśka wzruszyła ramionami:
- Rozumiem, że to jakaś zabawa, gra, wkrętka, ale ufam wam dziewczyny, że ja też się zacznę zaraz bawić. Róbta ze mną, co chceta.
Ciocia Lala wreszcie się uśmiechnęła:
- Mądra dziewczynka. Do pracowni z nią?
Anita pokręciła głową:
- Gdzie? Skąd? Ekranowane, krzywdę jej zrobimy.
- To na górę! Zabawa dopiero się rozkręca, nikt tam jeszcze nie polazł się bzykać. Idziemy! Tylko dyskretnie, bez furii.
Cała trójka przemknęła pod ścianą omijając gwarne zgrupowanie na środku salonu i ruszyła do schodów. Te ruchy nie uszły jednak bacznemu wzrokowi Maliny, która przerwała nagle toczoną z kimś rozmowę, odstawiła szklankę, po czym przedarłszy się przez bawiących już była przy wspomnianej trójce.
- Co jest laski? Cracka macie?
- Co ci do głowy przyszło?
- Tak jakoś, samo, spontanicznie...
- Nie mamy cracka.
- Ale mogę z wami?
- A wiesz chociaż po co?
- Co dobre dla Kaśki, dobre i dla mnie.
Anita spojrzała na Ciocię Lalę:
- To się nazywa falstart imprezowy. Co robimy?
- Bierzemy ją. Co prawda taka początkująca wiedźmulka, jeszcze do tego porobiona, na nic nam się nie przyda, ale... Będzie wsparciem dla Kasi, gdy sprawy przyjmą jakiś dziwny tok wydarzeń.
Tu Ciocia Lala zwróciła się do Maliny:
- Chodź. Ale tak masz być, jakby cię nie było. Ani pisku, ani pierdu żadnego ma nie być! Pasuje? No!
- Nie wiem, o co chodzi, ale obiecuję.
Już prawie wchodziły do jednego z pokojów na górze, gdy Ciocia Lala nagle spytała Anitę:
- Gdzie jest Roxy?
- Spóźni się, dzwoniła wcześniej, ale obiecała dotrzeć.
- Chłopa jakiegoś obrabia?
- Roxy to Roxy, wiadomo...
Anita zamknęła drzwi, a Ciocia Lala zakomenderowała:
- Malina do kąta, sadzaj pupę na tym krzesełku, a ty Kasiu dawaj ten swój plecaczek na wstępne oględziny.
- Jak to?
- Mówione było, zaufaj nam.
Mówiąc to Anita wyciągnęła rękę w stronę Kaśki, która wręczyła jej plecak, który na koniec przejęła Ciocia Lala, która przycisnęła go sobie do brzucha, po czym zamknęła oczy. Po chwili westchnęła:
- Czysty. Nie trzeba grzebać w środku.
- To dobrze, czy źle?
- Nie wiem, ale wychodzi Kasiu na to, że musisz wykonać strip tease. Powoli, stopniowo, rzecz po rzeczy, aż znajdziemy.
- Kaśka nie jest pruderyjna, zresztą tu same swoje.
- Malinko, miałaś być cicho.
- Tak, ale nie jestem idiotką i nie jestem jeszcze tak nawalona, jak to sobie myślicie. Klątwy szukacie, tak?
Ciocia Lala spojrzała z uznaniem na Anitę. Tymczasem zaś Kaśka już była tylko w samych stringach. Reszta jej odzieży leżała na łóżku. Każdy ciuch został poddany temu samemu badaniu, co plecaczek. Ale efekt był ten sam. Czarownice spojrzały na Kaśkę, ta zaś szybko zdjęła majtki mówiąc:
- Ciekawe, co będzie, gdy też będą czyste.
- Zabawnie to zabrzmiało.
Ale Ciocia Lala jakoś nie podzielała zdania Anity. Badała kawałek tkaniny tak samo uważnie, jak inne rzeczy, po czym kiwnęła głową mówiąc:
- Jest. Ubieraj się, bo ci coś zmarznie. Anitko, przynieś jej jakieś majty, chyba masz jakieś nówki nieobsiusiane. Bo tymi tutaj to się zajmiemy osobno. Ale to już jutro, po imprezie, teraz się bawimy. Ty Kasiu już nie masz problemu, ale nie do końca. Bo chociaż jesteś chwilowo bezpieczna, to nie znika pytanie, kto ci to zrobił, po co i dlaczego?
Po chwili przyszła Anita niosąc pakiet nowych majtek, a w drugim ręku niedużą szkatułkę, którą podała Cioci Lali:
- Ekranowana.
Kaśka zajęta przebieraniem w majtkach rzuciła:
- To jak zamykanie wirusa komputerowego na kwarantannie.
- Dobrze kombinujesz, bo mechanizm jest podobny.
Ale zanim zaklęte majtki Kaśki zamknięto w szkatułce do pokoju weszła Roxy ze słowami wspartymi miną pełną wyrzutu:
- Szukam was po całym domu.
- Dobrze szukałaś, bo znalazłaś.
- Spieszyłam się, Święto Plonów to ważna sprawa.
- Widzę, że się spieszyłaś. Resztki randki ci zaschły na buzi. A my tu właśnie uwolniliśmy naszą koleżankę Kasię od klątwy. Jutro zbadamy ją dokładnie.
- Kasię?
- Nie, klątwę.
- Gdzie ta klątwa?
Anita podsunęła jej jeszcze nie zamkniętą szkatułkę.
- Co to ma być?
- Gacie. Babskie gacie.
- Mogę zobaczyć?
Nie czekając na jej odpowiedź Roxy wyjęła dwoma palcami kawałek tkaniny, obejrzała pod światło, powąchała, przyłożyła do czoła, po czym wybuchnęła głośnym, wesołym śmiechem.
- Co się brechasz kretynko?
- Bo to nie żadna klątwa. Tobie Anita się nie dziwię, bo na tym rodzaju magii tak świetnie się nie znasz, ale mistrzyni Ciocia Lala?
- Trochę już dziś wypiłam, więc nie wnikałam tak dokładnie. Najpierw trzeba było pomóc Kasi, a badanie odłożyłam na jutro. To co to jest według ciebie?
- Urok. Po prostu Kaśka wpadła komuś w oko, a że na co dzień jest zimną suką, to ten ktoś wpadł na taki właśnie pomysł.
Anita pokiwała głową i dodała:
- Kto ma się na tym lepiej znać, jak nie ty, skoro codziennie tak ogarniasz jakiegoś gamonia?
- Niecodziennie i nie wybieram gamoni. Nie jestem byle nimfomanką, która obciągnie i przysiądzie każdy kołek w płocie.
- Ale mniejsza z tym. Potrafisz teraz coś więcej na temat tych zauroczonych majtek? Tak chociaż na razie, na szybko?
- Dobrze, mówisz - masz.
Roxy zamknęła majtki w garści, usiadła na łóżku, zamknęła oczy i przez chwilę stała się jakby nieobecna. Gdy ta chwila minęła spojrzała po kolei na wszystkie obecne panie, a na koniec westchnęła:
- Ja pierdolę...
BĘDZIE CIĄG DALSZY
1. Określenie "pierwsza miotła na dzielni" znacznie poprawiło mi dzisiejszy nastrój.
OdpowiedzUsuń2. Pluskwa magiczna jawi mi się jako wynalazek stulecia :-))))
miotła to trochę archaizm, bo czarownice obecnie latają na odkurzaczach, ale mimo to jakoś fajniej brzmi...
Usuńwięcej niż stulecia, bo magiczne pluskwy znali już starożytni Enochianie, tylko jakoś to inaczej nazywali...
Na razie trawię Wstep. Bo ja późno doszłam bylam... No i mnie miotla na dzielni zmiotla.
OdpowiedzUsuńcoś tak czułem, że "miotła na dzielni" będzie hitem, LOL...
Usuńoj, wygląda mi na działanie matek różańcowych, ta klątwa w majtkach, ale one chyba magii nie używają? ale kto wie w sumie...
OdpowiedzUsuńużywają, używają, tylko dość okrojonej i nie nazywają tego "magią"... tylko pytanie, jaki interes miałyby w rzucaniu uroku na taką Kaśkę?... to już prędzej jakaś prywatna, pozastatutowa inicjatywa pojedynczej mamuśki...
UsuńEeee tam, od razu pluskwa, a może to tylko Pegasus?
OdpowiedzUsuńkonie (czasem skrzydlate, czasem nie) w majtkach mają faceci, tylko jest jeden problem: prawdziwy facet nie nosi majtek, tylko badeje...
Usuńchyba, że gej :)
Świat "magii" czyli życie codzienne czarownic budzi zawsze wiele pomysłów , refleksu. A twoje opowiadanie próbujące przybliżyć ten świat jest niekonwencjonalne czyli widziane twoimi oczami.
OdpowiedzUsuńmoja prywatna, osobista Czarownica nie chce mi nic opowiadać o świecie czarownic, bo mówi, że to "babskie sprawy", więc dokumentu o tym nie popełnię, mogę tylko literaturę piękną..
UsuńKlątwa w majtkach okaże się groźniejsza, niż myślimy? Lubię te twoje historie, nie wiem co na to wydawnictwa, ale brałabym taką książkę :D
OdpowiedzUsuńkiedyś, w pierwszych latach blogowania nawinął się klient na kilka tekstów, ale jechałem na oparach (kasowych), sprzedałem je z prawami autorskim i pojęcia nie mam, co się dalej z tym stało...
Usuń