Zaznaczę od razu, że nie chodzi o modę na seksizm jako na seksizm, ale na słowo "seksizm". Ostatnio słyszę je i czytam dość często, rzecz jednak nie w tym, że często, lecz w tym, że bywa, iż pada ono bez pojęcia. Bez pojęcia w temacie, co to słowo w ogóle znaczy. Tedy przypomnijmy, że seksizm to zachowania oparte na poglądzie, iż jedna płeć jest lepsza od drugiej. Lepsza tak w ogólności, bez precyzowania pod jakim względem. Nie muszę chyba dodawać, że wypowiedź to też zachowanie. Okay, czas teraz na mały test:
Przychodzi mężczyzna do domu z pełną siatką zakupów. Kładzie je w kuchni na stole, wchodzi jego partnerka, ogarniają ten cały bałagan, nagle pada tekst od strony owej partnerki, żony, czy jakoś tam:
- Kochanie, a gdzie masło?
- No, przecież jest, kupiłem.
- Roślinne miało być.
- Ups...
- No tak, puścić chłopa samego do sklepu!
Stop! Jest seksizm, czy nie? Nie ma, ale znam takich, co się go tu dopatrzą. Tymczasem nie jest to bynajmniej żaden seksizm, tylko wyrażenie poglądu, iż mężczyźni nie potrafią robić zakupów. Kobieta jednak kontynuuje:
- Do niczego się nie nadajecie. Nie powinno się was wpuszczać do sklepów. Co ja gadam, nigdzie nie powinno się was wpuszczać!
Pytanie teraz zadajmy sobie centralnie, które z powyższych trzech zdań nosi znamiona seksistowskie? Ja chyba wiem, ale czy wszyscy tak samo wiedzą? Nie jestem tego taki pewien.
Dla zachowania równowagi płciowej przenieśmy się na ulicę, centralnie zaś na jezdnię. Stoją sobie auta na czerwonym, ale po zmianie świateł pierwsze nie rusza. No tak, przypadek "ja mu na gaz, a on zgasł". Kierowca drugiego za nim zaczyna się niecierpliwić, trąbi /lub nie/, w końcu skręca na sąsiedni pas i omija zawalidrogę. Pasażer rzuca nań okiem i mówi:
- No tak, baba, można było się spodziewać.
Kierowca również spogląda i dodaje:
- Do tego jakąś niedorżniętą minę ma.
Panowie wpadają w rechot, auto jedzie dalej, zaś my odpowiedzmy sobie na pytanie, czy tu miał miejsce jakiś seksizm? Moim zdaniem nie miał, ale coś mi się wydaje, że w tym przypadku nie wszyscy ze wszystkimi będą się zgadzać w tym temacie.
Jedziemy dalej, czyli znany, zaistniały jakiś czas temu casus "Jurek Owsiak vs. Plugawy Krystyn". Jak pamiętamy, to z grubsza poszło o to, iż miała miejsce diagnoza pewnych braków, zaległości pewnej posłanki w bardzo bliskich kontaktach cielesnych, tudzież pomysł, by je nadrobiła dla dobra swego, tudzież ogólnego. Zahuczało gromko dookoła: jedni - że "nietakt", drudzy - że "należało się". Tak się składa, że podzielam oba zdania, ale nie to nas teraz interesuje. Otóż padały też zarzuty, iż miał miejsce seksizm właśnie. Że zarzuty, to można się zgodzić, bo seksizm to przecież zło, ale rzecz w tym, że nie miał on wcale miejsca.
Tak naprawdę, to już od dłuższego czasu miałem wrażenie, że coś z tym seksizmem jest mocno nie tak. To się zaczęło, gdy jakąś reklamę uznano za "seksistowską". Okazuje się, że takich reklam jest sporo. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, niech wygugluje sobie "reklamy seksistowskie" i kliknie opcję "grafika". Oglądam se te fotki, oglądam, ale seksizmu nijak tam nie widzę. Niemniej jednak rozkminiłem i zatrybiłem istotę nieporozumienia, iż ma ona naturę lingwistyczną. Otóż słowo "sex" po angielsku jest homonimem, ma dwa znaczenia: albo "płeć", albo "seks" /czyli bardzobliskość cielesna/. Podobno "Polak potrafi", więc tym razem potrafił popierdolić pojęcia i każde nawiązanie do seksu nazywa "seksizmem". Ostatnio doszło już do takiej paranoi dziwacznej, że chamskie zaczepki na ulicy nie są już chamskie, lecz seksistowskie. Znaczy, tak są nazywane, do tego nawet te do seksu nie nawiązujące, co już przegina paranoję do spodu.
Oczywiście jestem w stanie pojąć, że język ewoluuje. Czasem niektórzy próbują tej ewolucji pomagać tworząc nowomowy, prawdziomowy, albo politycznie poprawny żargon konserwatystów, czy też jakichś tam innych porąbanych narodowych lewaków, katolskich zresztą. Zostawmy to jednak, bo w przypadku "seksizmu" to chyba raczej samo się tak porobiło. Być może tak ma być, ale konsekwencje tego mogą być co najmniej idiotyczne. Bo skoro gadanie o seksie jest seksistowskie, to sam seks tym bardziej jest seksistowski, a przecież seksizm to zło. Tak?
Niejaki Saul z Tarsu siedzi sobie w Nawii napruty winem i paląc jakieś zioła brecha się z frajerów, którzy sami się wpuszczają w jeszcze większy kanał, niż ten, w który on ich kiedyś wpuścił.
======
Suplement (19/12, 01:00)...
Kto to jest islamista?
Otóż okazuje się, że to taki naukowiec /kulturoznawca, religioznawca/, który zajmuje się tematem islamu. Ciekawe, nieprawdaż?
Przychodzi mężczyzna do domu z pełną siatką zakupów. Kładzie je w kuchni na stole, wchodzi jego partnerka, ogarniają ten cały bałagan, nagle pada tekst od strony owej partnerki, żony, czy jakoś tam:
- Kochanie, a gdzie masło?
- No, przecież jest, kupiłem.
- Roślinne miało być.
- Ups...
- No tak, puścić chłopa samego do sklepu!
Stop! Jest seksizm, czy nie? Nie ma, ale znam takich, co się go tu dopatrzą. Tymczasem nie jest to bynajmniej żaden seksizm, tylko wyrażenie poglądu, iż mężczyźni nie potrafią robić zakupów. Kobieta jednak kontynuuje:
- Do niczego się nie nadajecie. Nie powinno się was wpuszczać do sklepów. Co ja gadam, nigdzie nie powinno się was wpuszczać!
Pytanie teraz zadajmy sobie centralnie, które z powyższych trzech zdań nosi znamiona seksistowskie? Ja chyba wiem, ale czy wszyscy tak samo wiedzą? Nie jestem tego taki pewien.
Dla zachowania równowagi płciowej przenieśmy się na ulicę, centralnie zaś na jezdnię. Stoją sobie auta na czerwonym, ale po zmianie świateł pierwsze nie rusza. No tak, przypadek "ja mu na gaz, a on zgasł". Kierowca drugiego za nim zaczyna się niecierpliwić, trąbi /lub nie/, w końcu skręca na sąsiedni pas i omija zawalidrogę. Pasażer rzuca nań okiem i mówi:
- No tak, baba, można było się spodziewać.
Kierowca również spogląda i dodaje:
- Do tego jakąś niedorżniętą minę ma.
Panowie wpadają w rechot, auto jedzie dalej, zaś my odpowiedzmy sobie na pytanie, czy tu miał miejsce jakiś seksizm? Moim zdaniem nie miał, ale coś mi się wydaje, że w tym przypadku nie wszyscy ze wszystkimi będą się zgadzać w tym temacie.
Jedziemy dalej, czyli znany, zaistniały jakiś czas temu casus "Jurek Owsiak vs. Plugawy Krystyn". Jak pamiętamy, to z grubsza poszło o to, iż miała miejsce diagnoza pewnych braków, zaległości pewnej posłanki w bardzo bliskich kontaktach cielesnych, tudzież pomysł, by je nadrobiła dla dobra swego, tudzież ogólnego. Zahuczało gromko dookoła: jedni - że "nietakt", drudzy - że "należało się". Tak się składa, że podzielam oba zdania, ale nie to nas teraz interesuje. Otóż padały też zarzuty, iż miał miejsce seksizm właśnie. Że zarzuty, to można się zgodzić, bo seksizm to przecież zło, ale rzecz w tym, że nie miał on wcale miejsca.
Tak naprawdę, to już od dłuższego czasu miałem wrażenie, że coś z tym seksizmem jest mocno nie tak. To się zaczęło, gdy jakąś reklamę uznano za "seksistowską". Okazuje się, że takich reklam jest sporo. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, niech wygugluje sobie "reklamy seksistowskie" i kliknie opcję "grafika". Oglądam se te fotki, oglądam, ale seksizmu nijak tam nie widzę. Niemniej jednak rozkminiłem i zatrybiłem istotę nieporozumienia, iż ma ona naturę lingwistyczną. Otóż słowo "sex" po angielsku jest homonimem, ma dwa znaczenia: albo "płeć", albo "seks" /czyli bardzobliskość cielesna/. Podobno "Polak potrafi", więc tym razem potrafił popierdolić pojęcia i każde nawiązanie do seksu nazywa "seksizmem". Ostatnio doszło już do takiej paranoi dziwacznej, że chamskie zaczepki na ulicy nie są już chamskie, lecz seksistowskie. Znaczy, tak są nazywane, do tego nawet te do seksu nie nawiązujące, co już przegina paranoję do spodu.
Oczywiście jestem w stanie pojąć, że język ewoluuje. Czasem niektórzy próbują tej ewolucji pomagać tworząc nowomowy, prawdziomowy, albo politycznie poprawny żargon konserwatystów, czy też jakichś tam innych porąbanych narodowych lewaków, katolskich zresztą. Zostawmy to jednak, bo w przypadku "seksizmu" to chyba raczej samo się tak porobiło. Być może tak ma być, ale konsekwencje tego mogą być co najmniej idiotyczne. Bo skoro gadanie o seksie jest seksistowskie, to sam seks tym bardziej jest seksistowski, a przecież seksizm to zło. Tak?
Niejaki Saul z Tarsu siedzi sobie w Nawii napruty winem i paląc jakieś zioła brecha się z frajerów, którzy sami się wpuszczają w jeszcze większy kanał, niż ten, w który on ich kiedyś wpuścił.
======
Suplement (19/12, 01:00)...
Kto to jest islamista?
Otóż okazuje się, że to taki naukowiec /kulturoznawca, religioznawca/, który zajmuje się tematem islamu. Ciekawe, nieprawdaż?
Mozesz sobie tak dywagowac , ostatnio jednak w tv kobiety sie wypowiadaly i prawnik jakis tam, ze tekst: "Hej lala! Bucik ci sie rozpie****a!", jest wlasnie tego typu zargonem. Podchodzacym pod stawianie jednej plci nad druga, ze niby ta jedna to lepsza od tej drugiej...do tego jak siedzi kilku takich zargonistow i zaczynaja sie glosno brechtac to i cale ich zachowanie mozna podciagnac pod konkretny paragraf. Dlatego tlumacz se jak chcesz, ale jak w dzielo wejda prawnicy to czlek nie pisnie:)))
OdpowiedzUsuńA swoja droga ow tekscik filuterny taki, o rozpier******cym sie buciku jakos zniknal z zaczepek meskich, z czego bardzo sie ciesze, bo to zawsze jednak cos- prymitywizmu coraz mniej w meskiej czesc polskiego spoleczenstwa.
Trzeba jednak ludzi uswiadamiac:))
tekst o lali pamiętam, funkcjonowało coś takiego, miły dla adresatki zapewne nie jest, ale zaraz paragraf?... wróćmy jednak do kwestii seksizmu... bo zdarzyło mi się też go słyszeć, gdy dwie paniusie obgadywały nielubianą sąsiadkę i gdy wyszła akurat z bloku, to też jej puściły taki tekst... pamiętam też z dawnych czasów powiedzonko "elegancik z pianki puszcza dupą bańki", które słyszałem jako dzieciak, gdy jeden koleś tak mówił do drugiego o jakimś trzecim... co prawda ładunek wulgarności właściwie żaden, nawet w tamtych czasach, ale czy ten prawnik również podciągnąłby to pod seksizm?... a w ogóle to jest taki paragraf o seksizmie?... kodeks karny znam, ale dość fragmentarycznie...
UsuńTo, że ktoś nie rozróżnia seksizmu od wulgaryzmu, w optymistycznej wersji, od obelgi, to fakt.
OdpowiedzUsuńTekst przytoczony powyżej przez Anię zaliczyłbym jednak do obelg, nie do seksizmu.
Sprawa jest jednak chyba bardziej złożona, bo zwróciłbym uwagę na ewolucję (przemianę) języka potocznego. Chyba jednak sam język, jeśli nie celowo użyty do deprecjacji kobiet, trudno uznać za seksizm. Klasycznym przykładem jest tu wypowiedź Owsiaka. Dopóki wypominał Krysi pewne braki, trudno mówić o seksizmie, ale gdy zaproponował jej rozwiązanie to już jednak seksizm w połączeniu z pierwszym.
W tym wszystkim chodzi tez o kontekst wypowiedzi. W jakiej sytuacji zostaly one uzyte, co zaistnialo wczesniej i te inne....
Usuńchyba się gubię... postawienie diagnozy - jeszcze nie seksizm, propozycja terapii - już seksizm?...
Usuńprzypomniała mi się akcja z czasów stażu w szpitalu:
dwie piguły obgadywały jakiegoś pacjenta i jedna powiedziała coś w tym stylu /cytuję/:
"on chyba nigdy w życiu jeszcze nie zakutasił"...
diagnoza postawiona, ale czy w tej diagnozie nie zawiera się już propozycja terapii?...
drugi przykład - dyskusja w MĘSKIEJ szatni sportowej... nie pamiętam o co chłopakom poszedł spór, ale nagle jeden mówi:
"chyba dawno z krzyża nie spuściłeś, że takie bzdury gadasz?"...
adresat próbuje coś odpowiedzieć, ale tamten go brutalnie gasi:
"idź lepiej gruchę zwal, to ci przejdzie!"...
zrobiła się szarpanina, trzeba było kogutów rozdzielić, ale mniejsza z tym... pytanie brzmi, czy miał miejsce seksizm, a jeśli tak, to kiedy i dlaczego?... bo to jest analogiczna akcja, jak tekst Owsiaka...
Takie wypowiedzi we własnym gronie, mężczyzn czy kobiet to nie jest seksizm, to dokuczanie. Owa aluzje kierowane do płci przeciwnej już mają znamiona seksizmu. Kobiety między sobą często opowiadają, że faceci myślą tylko mniejszą głową i trudno to nazwać seksizmem, ale gdy wyda taką opinię bezpośrednio facetowi, to już seksizm.
Usuńwiadomo, że w kręgu jednopłciowym granica pomiędzy rubasznością i chamstwem jest mocno przesunięta... z kolei w towarzystwie mieszanym zależy ona od stopnia wzajemnych zażyłości w konkretnym gronie...
UsuńSeksizm to jest dyskredytowanie jednej lub drugiej płci z podkreśleniem tej "płci" w geście, słowie itp.
OdpowiedzUsuńCzęściej spotyka kobiety, ale i facetów też dotyka. Jestem seksistowska, kiedy twierdzę, że niski facet podkreśla swoje męskie ego kupnem wielgachnego auta. Wyraźnie dyskredytuję tu faceta z powodu niskiego wzrostu.
A co najdziwniejsze, to chyba mam swoją wredną seksistowską rację, bo to nie tylko moje spostrzeżenie:):):)
zamiast buta mógłby to być sportowy samochód lub pies rasy bojowej na grubym kańczugu... po prostu pewna potoczna interpretacja teorii Freuda, ale Freud ten fragment swojej teorii odniósł właśnie do mężczyzn i czy to znaczy, że on też popełnił seksizm?...
Usuń...
ale za to przypomniała mi się zabawna historia... kiedyś byliśmy w kilku kumpli na mieście i jeden z chłopaków zobaczył taki właśnie sportowy samochód, po czym mówi:
- fajny przedłużacz fiuta...
drugi zażartował:
- co, zawiść cię zżera?...
zatrzymaliśmy się na chwilę rzucić okiem na to cacko i było mnóstwo śmiechu, bo po chwili wyszła ze sklepu KOBIETA i wsiadła do wozu...
...
a wracając do Freuda, czy pamiętasz z przed kilku lat takiego nazi lewaczka /nick litościwie pominę/, który na forach blogowych przy każdej okazji chwalił się, że ma broń palną, nawet jak to było nie na temat?... tamten to dopiero musiał mieć problem ze swoim męskim ego :D...
w końcu ktoś mu to wreszcie wytknął, ale czy to też był seksizm?... zwłaszcza, że o ile dobrze pamiętam ten ktoś miał męski nick...
A ja bym powiedziała, że głupota pozostanie głupotą, niezależnie od nazwy. Trochę pokory po obu stronach i będzie normalnie...
Usuńjakby nie było, Freud zajmował się w pewnym sensie głupotą :)...
UsuńNie rozumiem o jaka pokorę chodzi? Z Wami dziele się moim seksistowskim spostrzeżeniem, ale nigdy takiemu facetowi nie powiedziałam o tym wprost. Natomiast w odróżnieniu do kobiet, wielu facetów zwraca się wprost do kobiet z takimi uwagami, wskazującymi na dyskredytacje ich płci. I to właśnie jest seksizm w czystej postaci. te zwroty wprost, by podkreślić swoją "wyższość" a kobiecą 'małość', wadę, ośmieszyć, zażenować, zawstydzić, upokorzyć.
UsuńFreud działał w inne rzeczywistości i mając jeszcze mały dostęp do wiedzy. Nie wiem, jakby teraz nazwał swoje teorie i spostrzeżenia. To późniejsze pokolenia rozbudowały jego teorię i zdefiniowały/uzupełniły/wykluczyły wiele pojęć w tym zakresie.
A nie słyszałaś podobnych odzywek ze strony kobiet w stosunku do mężczyzn? Niektóre kobiety, mając uraz w stosunku do jednego faceta, bo miały pecha, złorzeczą na płeć przeciwna, że trudno tego słuchać...
UsuńObie strony więc mają tyle samo na sumieniu, chociaż zgadzam się, że facetom więcej uchodzi na sucho...
@Jotka...
Usuńtakie kobiety nazywa się "feminazistkami"... to takie pseudofeministki, które przejechały się na jednym, może dwóch mężczyznach i odreagowują frustrację na wszystkich...
...
oczywiście nie można tego mylić z rytualnymi formułkami obowiązującymi na babskich combrach, przy których humor koszarowy to (pan) pikuś, gdyż to zjawisko akurat jest nieszkodliwe...
Seksizmem jest pogląd, że któraś z płci jest gorsza. Czyli stwierdzenie "O rany, baba za kierownicą", można by od biedy za takie uznać, gdyż zakłada, że chłop poradziłby sobie lepiej na jej miejscu. Rzecz w tym, że ja uważam równość płci za bzdurę - bo chyba nikt nie neguje, że mężczyzna jest (oprócz wyjątków) od kobiety fizycznie silniejszy, a kobieta odporniejsza na ogół psychicznie (na stres np.).
OdpowiedzUsuńIdąc dalej tekścik o "lali", jest co najwyżej chamski.
Sprostuję też, że to nie Polacy spieprzyli pojęcia, a Hamerykany, skracając łacińskie sexualis (należące do płci), do sex. I tak określenie "to have sex", oznacza stare dobre ruch%$ko. :)
równość płci jest niejednoznacznym pojęciem, ale z grubsza bym je rozumiał jako równe traktowanie w sytuacjach społecznych, w których pleć nie powinna mieć znaczenia... problem w tym, że niekoniecznie jest jasne w których...
Usuńbzdurą jest za to wyciąganie wniosku lepszości jednej płci od drugiej w oparciu o lepszość /statystyczną/ w jakiejś dziedzinie...
...
oni tylko stworzyli homonim, co jeszcze nie uważałbym za spieprzenie sprawy... inna sprawa, że w różnych dokumentach anglojęzycznych czasem jest rubryka "sex", czasem "gender"...
ale temat "gender" to jeszcze osobniejsze spieprzenie, tym razem już nie wiem, czyje, w każdym razie polska odmiana tego spieprzenia potrafi być nader zabawna...
No i całkowicie się zgadzam z takim podejściem. Niestety jest to w praktyce niemożliwe - pracodawca woli czasem zatrudnić faceta niż kobietę, bo ten pierwszy nie spierdoli mu na urlop macierzyński. I to jest seksizm, a nie jakieś tam głupie odzywki.
UsuńNie będę się wymądrzać, bo ja mam dość niepospolite poglądy na sprawy damsko męskie, męsko męskie, damsko damskie itd i to raczej na dłuższą i bardziej wszechstronną dyskusję jest.
OdpowiedzUsuńPoczytałam komentarze i...jak zwykle dochodzę do wniosku, że nic nie zastąpi dobrego wychowania, granica między "wulgarnym seksizmem", a nazwijmy to "sympatycznym wytykaniem" słabości ze względu na płeć jest zauważalna i wg mnie oczywiście rozróżnialna.
Dobra, nie powinnam się wypowiadać bo my ze Wspaniałym często mówimy sobie rzeczy które mogłyby podpadać pod paragraf jako zachowania seksistowskie.
A gdyby tak ktoś wynalazł tabletkę "anty" która zlikwidowałaby popęd i jako skutek uboczny/bonus potrzebę zdobywania żywności/jedzenia to w jaką stronę powędrowałaby ludzkość?
Pozdrawiam.
relacje w "zgranej" parze podlegają osobnym regułom - ich własnym, więc pewne pojęcia, kryteria oceny tracą sens... czy ktoś z zewnątrz ma jakiekolwiek kompetencje, by wartościować dialogi np. państwa Bundy'ch? :)...
Usuń...
chodzi o taką mieszankę "AntyAmo" z metamfetaminą?... po takim specyfiku nie chciałoby się ludzkości pójść nigdzie... nawet "na stronę"... ale co by się nagadała, to by się nagadała...
pozdrawiam :)...
Przypomina mi się, Piotrze taka ballada sprzed lat:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=CNwYQDmmig4
Zawsze mnie niezmiernie ten song bawił, a zatem czy mam już zakamuflowaną opcję seksistowską?!
Nazwałbym siebie skromnie, co najwyżej... seksofonem!!!
pacia
byle tylko nie zostać seksobójcą... co prawda piękna to śmierć, ale po co?...
Usuńpacia :)...
Ludzie, tak ogólnie, chyba lubią używać słów, których znaczenia nie do końca pojmują.
OdpowiedzUsuńMiędzy chamstwem (podążającym w kierunku skrajnego buractwa) i seksizmem jest różnica (a jednocześnie, obydwa te pojęcia niekiedy mogą się zazębiać) i bardzo bym sobie życzyła, aby niektórzy to raczyli dostrzec.
No, ale wszystko jest tak płynne, zależne od towarzystwa i panujących w nim zażyłości, że dłuuuugo można by o tym rozprawiać.
Pozdrawiam :)
oczywiście, że mogą się zazębiać, niemniej jednak są to dwie różne sprawy... bo seksizm może ubrać białe rękawiczki, być bardzo "ą" i "ę", zaś buraczyć można na każdy temat...
Usuńpozdrawiam :)...
Teoretycznie ten problem już dawno został zdefiniowany i rozwiązany, z czym nie bardzo się zgadzam.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem zagłębiamy się, albo spuszczamy ( ☺ ) na seksizmy, czyli b. ogólnie na komunikację międzyludzką, wtedy i tam, gdzie brakuje nam rzeczowych argumentów. Przecież nie wiemy dlaczego ta "baba" nie zdążyła ruszyć po zmianie świateł (przyczyn może być kilkadziesiąt, od b. ważnych do prawie groteskowych). Nie wiemy też dlaczego ten fiut kupił sobie wypasioną furę, ale w obu przypadkach łatwiej i wygodniej nam jest wykazać swoją wyższość i przy.ebać seksizmem.
Nie jest to więc kwestia wychowania, ogłady, temperamentu, czy mody na seksizm, tylko sposób odreagowywania osobników niedostosowanych społecznie.
Haha no coś w tym jest, ostatnio nawet sama źle użyłam tego wyrazu, co prawda w ramach żartu, ale jednak :P. No nic trzeba napisać kolejną seksistowską książkę :P
OdpowiedzUsuń