wszystko jest tylko i wyłącznie złudzeniem,
absolutnie doskonałym,
które nie ma nic wspólnego z dobrem ani ze złem,
akceptacją ani odrzuceniem...
wszystkie rzeczy nie są takie, jakie wydają się być...
nie są także inne... można więc roześmiać się w głos i nie pytać, komu bije dzwon... bije, bo komuś płacą za szarpanie sznurem...
lepiej trzy, bo jak się zje pierwsze z dwóch, to się wraca do problemu... hm... tak jakoś mi się przypałętało na myśl, ale czy nie za mało perspektywicznie? :)
to trochę tak, jak z gwiazdami przed wieczerzą szabasową... religijny mosiek siada do niej, gdy pojawią się gwiazdy... tylko ile?... pierwsza to jeszcze nie gwiazdy, tylko gwiazda... gdy pojawia się druga, to dalej nie są gwiazdy, bo pierwsza się nie liczy... dopiero gdy pojawi się trzecia, to można mówić o gwiazdach... ot, taka talmudowa matematyka, czy raczej politechniczne rachunki, gdzie 2 = 3...
czwórka ma kilka znaczeń, interpretacji magicznych, ale tu akurat pojawiła się przypadkiem, więc przypisywanie jej znaczenia wydaje mi się mylnym tropem...
Rozbawiłeś mnie :) Jak było dostatecznie długo i istotnie (było?) to zachować w pamięci lub albumie, uronić łezkę lub wzruszyć ramionami i tyle. Ale ono nawet nie zostało zauważone, więc tak jakby go nie było. Przeszłość bez ciastka ma wpływ na przyszłość.
widzieć przedstawienie, a nie widzieć rzeczy... jakież to powszechne... a przecież tytuł wyraźnie informował, że ciastko to tylko rekwizyt w spektaklu... zaiste magiczne to ciastko, które potrafi do siebie przywiązać niejeden umysł...
Powoli...Ciastko to rekwizyt, rzecz symboliczna lub umowna, tak? Przedstawienie to proces, zdarzenie, zajście, tak? Tak ja to przynajmniej zrozumiałam i się do tego ustosunkowałam, a Ty piszesz: "widzieć przedstawienie, a nie widzieć rzeczy... jakież to powszechne" a dalej "a przecież tytuł wyraźnie informował, że ciastko to tylko rekwizyt w spektaklu...". Sam sobie przeczysz, a już na pewno nie ma takie rozumowanie odniesienia do mojego komentarza. BTW, mnie akurat magia ciastka nie jest w stanie zwieźć ;)
rekwizyty są, jeśli są, elementami spektaklu, przedstawienia, tak?... to gdzie tu jakaś sprzeczność?... za to ciekawe jest, czy widzisz na scenie ciastko, czy tylko swoje myśli o ciastku, tak jak domyślny bohater tej króciutkiej opowieści :)
Domyślny bohater tej króciutkiej opowieści przecież nawet go nie widział :) A moje myśli o "ciastku" nasuwają mi podejrzenia o uszczęśliwianiu na siłę.
no pewnie... mnie zresztą też.. i pewnie nie raz.... a teraz zamiast ciastka podstaw sobie słowo "życie"... ileż to ludzi myśli o tym życiu, zamiast po prostu żyć?...
Nie wiem, Piotrze, ilu, ale dla mnie zawsze dzień jest za krótki, choć wydawałoby się, że cóż taka seniorita ma ciekawego do roboty, jeśli brak jej sił na sprzątanie? :) Życie bez ciastka na pewno jest inne, niż z nim, ale czy lepsze? Tego nigdy się nie dowiemy.
to jest bardzo ciekawa sprawa... nie mamy siły na sprzątanie, ale żeby kogoś wkręcić w to sprzątanie zawsze te siły znajdujemy, LOL... to jest poza płcią, dotyczy tak senorit, jak senoritów... ... aha, czyli filozofujemy?... akurat ja nie lubię filozofować na poważnie, ale nieraz lubię dla czystego sportu... postawiłaś ciekawe pytanie, choć mocno wykraczające poza temat, a centralnie w ogóle nie na temat... mimo to spróbuję odpowiedzieć, ale tylko spróbuję, uprzedzam, że to może być marna odpowiedź... zapewne najlepiej by było, gdyby ciastka nie istniały, ale skoro już ktoś je sobie wymyśla, to jakoś trzeba z tym być... są dwa wyjścia: zrobić z tego ciastka problem, lub nie zrobić... wybór należy do wymyślaczki/a :)
Ciastko gdyby trafilo sie osobie o konotacjach nastawionych na duchowosc byloby kontemplowane. Gdyby trafilo na glodnego zostaloby skonsumowane ale... trafilo na sytego analityka ( naukowca) i poszlo sobie.
naukowcy - analitycy też są głodni... głodni wiedzy... tylko pytanie, ile jej pozyskają bez empirii?... czy ich to nasyci?... bardzo filozoficznie zinterpretowałaś, ale ciekawie :)
Poniewaz naukowiec jest glodny wiedzy wiec analizuje ( to moze byc umysl analityczny choc strikte nie zajmujacy sie jakas konkretna nauka), ale nie az tak spragniony, aby poznac ciasteczko organoleptycznie:) Czyli w jakims tam kontekscie syty. Bardzo jakos tam zinterpretowalam ale naglowek do " prostych" tez nie nalezal. Jak tam szlo ( nie widze) ? Tanka o ciastku, choc wcale nie o ciastku. No to jedziemy jak chcemy:)
co powiesz na taką interpretację?; umysł analityczny tak się wkręcił w analizowanie, że nie zauważył, jak mu obiekt badań buchnęli i nie ma już co analizować... przyszło mi teraz do głowy takie dopowiedzenie, że najzabawniejsze jest potem pytanie: "jak to się mogło stać?" :)
Poszlam roznymi siezkami myslowmi i ta przedstawiona powyzej przez ciebie rowniez, ale wybralam oglednosc. Cala ta powyzsza twoja interpretacja to wlasnie to, co myslalam od samego poczatku. Czyli doszlismy do jednego , wspolnego rozwiazania:)
Te dywagacje na różowo podobne są do moich dywagacji o ciastku- zjeść, bo jestem głodna i znowu rozwalić sobie ryj trądzikiem, czy może się opzreć i go nie jeść. Może tym razem nic mi nie będzie. Ale dlaczego to ciastko tak na mnie działa? Po czym przychodzę do domu i okazuje się, że facet już dawno zeżarł to ciastko, o którym tak rozmyślam i rozwiązał mój dylemat : )
to nie są dywagacje, tylko epicka opowieść o czymś, co przydarza się a la longue całej gromadzie ludzi... czyli wychodzi na to, że masz pewien częściowy sposób na trądzik: nie przychodzić do domu jako pierwsza :)
Bywasz ostatnio enigmatyczny, upał i kanikuła, a my mamy ruszać szare komórki... Moje pytanie brzmi natomiast - co za On go nie widział, bo może to kluczowe jest?
mogła być "ona", ale wtedy metrum by mi się nie zgadzało, sylaba za dużo :) w kanonicznym haiku metrum jest 5-7-5, a w tance 5-7-5-7-7... i teraz są dwie szkoły: według jednej trzymanie się tego sztywno nie ma sensu, gdy się pisze w innym języku, niż japoński, a druga zaleca, aby jednak się trzymać, może poza jakimiś sporadycznymi wyjątkami... mnie się bardziej podoba ta druga, bo moim zdaniem ustawia wyżej poprzeczkę, w pewnym sensie... jakoś to Lato na razie mi nie pomaga w kleceniu dłuższych postów, a poza tym może lepiej nie ruszać szarych komórek, tylko pozwolić im się ruszać samodzielnie?...
niezła analiza... ale ciastko /to dosłowne/ jednak działa... najpierw na zmysły, a potem w nas, w trzewiach, współpracuje z nimi, choć czasem potrafi coś zepsuć... na ostatnie pytanie prawidłowa odpowiedź nie wymaga żadnego zastanawiania się, choć aby na to wpaść zwykle zaczynamy od tego zastanawiania, chociaż przez chwilę :)
Ja bym zadała inne pytania odnośnie ciastek, bo wbrew pozorom trzeba je zadać . Jaki skład mają ciastka ? Ile ciastka zawierają kalorii ? Czy ciastka zawieraja olej palmowy i sok fruktozowo glukozowy ? I ostatnie pytanie bardzo ważne ile zjeść ciastek ? Czy wszystkie zjeść czy zostawić na potem ?
"Tyle dróg budują, a nie ma dokąd iść" /Jaś Himilsbach, ponoć/... tyle pytań się zadaje, a nie ma sensownych odpowiedzi... prywatnie jestem wielkim entuzjastą pytania o olej palmowy, ale zostawmy to... myślę, że kluczowe, wręcz priorytetowe w tym wszystkim jest pytanie: czy ciastko nie jest zatrute?... rozmyślnie lub przypadkiem - to już jest bez znaczenia...
Przyłapałeś mnie. Znalazłam dziś ciastko w szafce. Pomyślałam: - Po co to ciastko? - No jak to po co? Żeby je zjeść. - Dlaczego tu jest? - Nie dlaczego. Dla kogo!? Dla mnie! - Kusi mnie - Bo tak działa ciastko. Więc je zjadłam i nie ma. Poszło sobie do mojego brzuszka. Mąż i tak go nie widział :P
a brzunio w jakiej formie?... bo takie ciastko zaległe w szafce potrafi z czasem zakwitnąć i spacerować po szafce, ale gdy się szafkę otworzy, to ciastko udaje, że wcale tak nie jest :) mąż nie widział, to oczywiste, bo zeżarłby wcześniej i w ogóle nie byłoby tej rozmowy... znam Cię już na tyle, że wiem, iż z idiotą byś ślubu nie wzięła...
Dobrze, ze nie piszesz o ciasteczku (cookie) tylko o ciastku. Z ciasteczkiem to trudniejsza sprawa ale zwykle sie go zauwaza, zostawia albo wyrzuca. Ciastko tez sie zauwaza ale mowi sie, ze to kilka sekund slodyczy w ustach a latami w biodrach. Mam pytanie: kto to jest "on"?
"on" jest fikcyjny, obiekt literacki, równie dobrze mogła by być "ona", tylko jak wyjaśniłem w innym miejscu, zaburzyłoby to metrum wiersza... znajdź to sobie, dasz radę, głupia nie jesteś... z ciasteczkiem (cookie) sprawa jest prostsza, niż z ciastkiem lub ciastem (pie), tu decyzja jest spontaniczna, albo jemy, albo olewamy... niestety częściej to pierwsze, do głosu dochodzi małpi odruch "do garści i od razu do dzioba" i to właśnie bardziej ciasteczka, niż ciastka stoją za powstaniem dużego brzucha lub grubej dupy... a mnie dopadły wątpliwości, czy dobrałem trafną metaforę?... bo może faktycznie ciastko warto najpierw chociaż trochę przemyśleć?...
No wlasnie. Nasuwa sie mysl, ze fikcyjna "ona" zjadla "one" ciastko. Fikcyjne "on" nie przemawia do mnie, chce wiedziec kto sie ma kryc pod ta fikcja i dlaczego tylko "on" jest czlowieczy podczas gdy reszta jest "nijaka" (nijakiego rodzaju).
Ciastko ma krótki żywot i kończy pożarte - jak jest smaczne, lub na śmietniku, gdy nie jest. Piekące ciastka panie opowiadają, że najlepszy czas dla ciastka (i dla nich samych) jest ich przygotowanie do wypieku właśnie, bo ten moment decyduje o jego losie.
szczerze mówiąc, tak między nami chłopami, to zawsze bardziej mnie fascynowały te panie piekące ciastka, niż ich wypieki, chyba że na pupach, takie po klapsie :)
Jeśli ciastko potraktuje się jako symbol dobrego, ciekawego życia, to wypada ciastka mieć, a nie jeść. Zjedzone niczego nie zapewni nawet w przenośni, dlatego gromadzenie ciasteczek takie ważne. Patrz: sieć komputerowa. Zasyłam serdeczności
trzymając się tej metafory "ciastko = dobre, ciekawe życie" pozwolę sobie zapolemizować... wolę takie życie konsumować (czyli przeżywać), a nie tylko oglądać zamknięte w gablotce... wiem, że podobno zabawki kolekcjonerskie tracą swoją wartość w dutkach, gdy się je wyjmie z zapieczętowanego pudełka, ale mnie taki rodzaj zabawy kompletnie nie bawi... to tak, jak mieć atrakcyjną żonę i nie móc jej nawet przytulić, czy uszczypnąć w pupę, a jedynie ją podziwiać... w takie małżeństwo, na takich warunkach nie wchodzę... serdeczności :)
Może ciastko jest jakąś metaforą czegoś innego? Sam już nie wiem.
Będzie jak przy harcerce, która wyrwała (chyba) swojej rówieśniczce torbę z tęczą jednocześnie powodując obrażenia ręki u tamtej dziewczyny. Skazana na dwa lata więzienia już wyszła na wolność, prokurator o skrócie ZZ się do tego przyczynił. Jakby znaleziono tego od Peruna, to zaraz by było, że właściwie nagrodę powinien dostać za wyrzucenie dawnych wierzeń z Polski. Ręce opadają jak patrzy się na podejście do pewnych spraw po prawej stronie sceny politycznej.
bo tu może faktycznie chodzić o ciastko, ale jak je zastąpić czymś innym, to sens się nie zmieni, czyli i metafora, i dosłowana niemetafora na raz... ... czytałem kodeks postępowania karnego i tam jest artykuł dotyczący takiej właśnie sytuacji, okazuje się, że ziobro nie miał prawa samodzielnie podjąć takiej decyzji i w ogóle jest mocno nie tak, bo karę w takim przypadku zawiesza się jedynie, gdy zostaje niedługi okres do odsiadki, a w tej sytuacji, gdy naziolka dostała trzy lata, a wyszła po roku, to jakoś trudno nazwać pozostałe dwa "niedługim okresem" w stosunku do całych trzech, a żeby jeszcze było ciekawiej, to w dniu wyjścia z pudła czekało na nią przed bramą auto służbowe Ministerstwa Sprawiedliwości... pozdrawiam! :)
Czyli ciekawa gra myślowa z tego się wyłania, taka metafora Schrödingera.
Wszystko w tej sprawie stoi na głowie. Prawa strona krzyczy, że harcerka (a właściwie to raczej neonazistka jedynie) działała w obronie wyższych wartości, właściwie powinna dostać medal i pieniądze. Dla mnie okropne jest to jak ta władza w pewnych sytuacjach związanych z rocznicami wojennymi krzyczy, że nigdy więcej wojen, pokój na świecie itp. A poza tymi wydarzeniami romansuje ze zwolennikami idei Hitlera. Wszyscy nadają się na śmietnik historii. Ciekawy też jestem postaw ludzi takiego Bąkiewicza w obliczu zagrożenia wojną. Coś czuję, że samoloty rządowe miałyby dla nich dodatkowe rejsy.
Co do stosowania prawa wykazał się prezydent Duda nie jeden raz już. Zaczął z wysokiego C ułaskawiając Mariusza Kamińskiego i pana Wąsika. Według mnie lepiej by było dać na ich miejsce pełniących obowiązki, a w ich sprawach posterować ręcznie, żeby zostali jednak uniewinnieni przez sąd. Bo to ułaskawienie jest równie ,,pachnące" jak sprawa tej młodej neonazistki.
W sumie już nic mnie nie powinno dziwić, jednak z tym autem to już ewidentny dowód na miłość władzy do najdalszych zakątków prawicowej sceny.
może po prostu ciastko Schrodingera?... kotów się raczej nie je, choć czasem robią to niektórzy Tajlandczycy i sataniści, ale ci drudzy nie istnieją na pewno, zmyślają ich tylko autorzy horrorów i nawiedzone rz.-katole...
Mocna muza!!! Co do ciastka - ostatnio preferuję lody albo torty mojej córki. :)) Ta to potrafi zrobić ciasto! Ale to są wyjątki. Zwykle jadam ostatnio spaghetti bolognese, dorzucam sporo warzyw, nie tylko pomidory. A do placuszków białko, żeby były bardziej białkowe :)
czy słuchałaś kiedyś słabą muzę na tym blogu? :P :) a kukułkowe lody Twoja Córcia umi?... jadam lody od dziecka, a dopiero teraz na takie trafiłem, a może raczej one mnie... i ostatnio boruję szefową tej cukierni o jakiś stały rabat dla stałego klienta... to się teraz w korpomowie "program lojalnościowy" nazywa :)
chyba nie masz takich wrogów, którzy by Ci podsunęli zatrute ciastko, a cukiernia też raczej sprawdzona i salmonella raczej mało prawdopodobna, więc po co myśleć za dużo o naturze tego ciastka? :)
Chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko? Kup dwa!
OdpowiedzUsuńTak jakoś mi się przypałętało na myśl :-)
lepiej trzy, bo jak się zje pierwsze z dwóch, to się wraca do problemu...
Usuńhm...
tak jakoś mi się przypałętało na myśl, ale czy nie za mało perspektywicznie? :)
Nie. Bardzo rzeczowo! No chyba żeby kupić cztery...
Usuńto trochę tak, jak z gwiazdami przed wieczerzą szabasową... religijny mosiek siada do niej, gdy pojawią się gwiazdy... tylko ile?... pierwsza to jeszcze nie gwiazdy, tylko gwiazda... gdy pojawia się druga, to dalej nie są gwiazdy, bo pierwsza się nie liczy... dopiero gdy pojawi się trzecia, to można mówić o gwiazdach... ot, taka talmudowa matematyka, czy raczej politechniczne rachunki, gdzie 2 = 3...
UsuńIdealnie ciastkowa :-)
UsuńDo ciastek mam stosunek ambiwalentny, jako informatyka nieco mnie denerwują, zaś tych drugich już konsumować nie mogę.
OdpowiedzUsuńnie przywiązuj umysłu do słowa "ciastko", zastąp sobie je na przykład przez "piwo" i to będzie ten sam wiersz, a dokładniej jego przekaz...
UsuńWyraz ciastko powtarza się cztery razy. Kwadratowe ciastka...
OdpowiedzUsuńczwórka ma kilka znaczeń, interpretacji magicznych, ale tu akurat pojawiła się przypadkiem, więc przypisywanie jej znaczenia wydaje mi się mylnym tropem...
UsuńJak poszło, to po sprawie. Po co debatować o czymś, czego nie ma?
OdpowiedzUsuńi kto to mówi?... a podobno przeszłość ma znaczenie?...
UsuńRozbawiłeś mnie :)
UsuńJak było dostatecznie długo i istotnie (było?) to zachować w pamięci lub albumie, uronić łezkę lub wzruszyć ramionami i tyle. Ale ono nawet nie zostało zauważone, więc tak jakby go nie było. Przeszłość bez ciastka ma wpływ na przyszłość.
widzieć przedstawienie, a nie widzieć rzeczy... jakież to powszechne... a przecież tytuł wyraźnie informował, że ciastko to tylko rekwizyt w spektaklu...
Usuńzaiste magiczne to ciastko, które potrafi do siebie przywiązać niejeden umysł...
Powoli...Ciastko to rekwizyt, rzecz symboliczna lub umowna, tak? Przedstawienie to proces, zdarzenie, zajście, tak? Tak ja to przynajmniej zrozumiałam i się do tego ustosunkowałam, a Ty piszesz: "widzieć przedstawienie, a nie widzieć rzeczy... jakież to powszechne" a dalej "a przecież tytuł wyraźnie informował, że ciastko to tylko rekwizyt w spektaklu...". Sam sobie przeczysz, a już na pewno nie ma takie rozumowanie odniesienia do mojego komentarza.
UsuńBTW, mnie akurat magia ciastka nie jest w stanie zwieźć ;)
rekwizyty są, jeśli są, elementami spektaklu, przedstawienia, tak?...
Usuńto gdzie tu jakaś sprzeczność?...
za to ciekawe jest, czy widzisz na scenie ciastko, czy tylko swoje myśli o ciastku, tak jak domyślny bohater tej króciutkiej opowieści :)
Domyślny bohater tej króciutkiej opowieści przecież nawet go nie widział :)
UsuńA moje myśli o "ciastku" nasuwają mi podejrzenia o uszczęśliwianiu na siłę.
powiedzmy, że rzucił tylko okiem, coś zobaczył, ale wciąż nie widział :)
UsuńW takim przypadku wyrazy szczerego współczucia i zrozumienia ;) Też tak mam. Może i mnie kiedyś pitło jakieś ciastko?
Usuńno pewnie... mnie zresztą też.. i pewnie nie raz....
Usuńa teraz zamiast ciastka podstaw sobie słowo "życie"... ileż to ludzi myśli o tym życiu, zamiast po prostu żyć?...
Nie wiem, Piotrze, ilu, ale dla mnie zawsze dzień jest za krótki, choć wydawałoby się, że cóż taka seniorita ma ciekawego do roboty, jeśli brak jej sił na sprzątanie? :)
UsuńŻycie bez ciastka na pewno jest inne, niż z nim, ale czy lepsze? Tego nigdy się nie dowiemy.
to jest bardzo ciekawa sprawa... nie mamy siły na sprzątanie, ale żeby kogoś wkręcić w to sprzątanie zawsze te siły znajdujemy, LOL... to jest poza płcią, dotyczy tak senorit, jak senoritów...
Usuń...
aha, czyli filozofujemy?... akurat ja nie lubię filozofować na poważnie, ale nieraz lubię dla czystego sportu...
postawiłaś ciekawe pytanie, choć mocno wykraczające poza temat, a centralnie w ogóle nie na temat... mimo to spróbuję odpowiedzieć, ale tylko spróbuję, uprzedzam, że to może być marna odpowiedź...
zapewne najlepiej by było, gdyby ciastka nie istniały, ale skoro już ktoś je sobie wymyśla, to jakoś trzeba z tym być... są dwa wyjścia: zrobić z tego ciastka problem, lub nie zrobić... wybór należy do wymyślaczki/a :)
Ciastko gdyby trafilo sie osobie o konotacjach nastawionych na duchowosc byloby kontemplowane. Gdyby trafilo na glodnego zostaloby skonsumowane ale... trafilo na sytego analityka ( naukowca) i poszlo sobie.
OdpowiedzUsuńnaukowcy - analitycy też są głodni... głodni wiedzy... tylko pytanie, ile jej pozyskają bez empirii?... czy ich to nasyci?...
Usuńbardzo filozoficznie zinterpretowałaś, ale ciekawie :)
Poniewaz naukowiec jest glodny wiedzy wiec analizuje ( to moze byc umysl analityczny choc strikte nie zajmujacy sie jakas konkretna nauka), ale nie az tak spragniony, aby poznac ciasteczko organoleptycznie:) Czyli w jakims tam kontekscie syty.
UsuńBardzo jakos tam zinterpretowalam ale naglowek do " prostych" tez nie nalezal. Jak tam szlo ( nie widze) ? Tanka o ciastku, choc wcale nie o ciastku. No to jedziemy jak chcemy:)
co powiesz na taką interpretację?;
Usuńumysł analityczny tak się wkręcił w analizowanie, że nie zauważył, jak mu obiekt badań buchnęli i nie ma już co analizować...
przyszło mi teraz do głowy takie dopowiedzenie, że najzabawniejsze jest potem pytanie: "jak to się mogło stać?" :)
Poszlam roznymi siezkami myslowmi i ta przedstawiona powyzej przez ciebie rowniez, ale wybralam oglednosc.
UsuńCala ta powyzsza twoja interpretacja to wlasnie to, co myslalam od samego poczatku.
Czyli doszlismy do jednego , wspolnego rozwiazania:)
równania Einsteina mają wiele rozwiązań, z niektórych nawet sam twórca nigdy nie zdawał sobie sprawy...
Usuńtak mi się jakoś skojarzyło :)
Te dywagacje na różowo podobne są do moich dywagacji o ciastku- zjeść, bo jestem głodna i znowu rozwalić sobie ryj trądzikiem, czy może się opzreć i go nie jeść. Może tym razem nic mi nie będzie. Ale dlaczego to ciastko tak na mnie działa? Po czym przychodzę do domu i okazuje się, że facet już dawno zeżarł to ciastko, o którym tak rozmyślam i rozwiązał mój dylemat : )
OdpowiedzUsuńto nie są dywagacje, tylko epicka opowieść o czymś, co przydarza się a la longue całej gromadzie ludzi...
Usuńczyli wychodzi na to, że masz pewien częściowy sposób na trądzik: nie przychodzić do domu jako pierwsza :)
Bywasz ostatnio enigmatyczny, upał i kanikuła, a my mamy ruszać szare komórki...
OdpowiedzUsuńMoje pytanie brzmi natomiast - co za On go nie widział, bo może to kluczowe jest?
mogła być "ona", ale wtedy metrum by mi się nie zgadzało, sylaba za dużo :)
Usuńw kanonicznym haiku metrum jest 5-7-5, a w tance 5-7-5-7-7... i teraz są dwie szkoły: według jednej trzymanie się tego sztywno nie ma sensu, gdy się pisze w innym języku, niż japoński, a druga zaleca, aby jednak się trzymać, może poza jakimiś sporadycznymi wyjątkami... mnie się bardziej podoba ta druga, bo moim zdaniem ustawia wyżej poprzeczkę, w pewnym sensie...
jakoś to Lato na razie mi nie pomaga w kleceniu dłuższych postów, a poza tym może lepiej nie ruszać szarych komórek, tylko pozwolić im się ruszać samodzielnie?...
Facet pracuje z domu, więc na ogół zawsze przychodzę do domu jako ta druga i zastaję wszystkie snacki zeżarte do cna : )
OdpowiedzUsuńbrawo, dopracowałaś ten patent do perfekcji :)
UsuńPo co są ciasteczka"
OdpowiedzUsuńŻeby je zjeść.
Dlaczego jest to ciastko?
Jakiś egzystencjalizm wyczuwam.
Jak działa ciastko?
Ciastko nie działa. Ono leży i czeka- patrz punkt pierwszy
No poszło, bo na co miało czekać ,jak i tak "go nie widział"
Teraz się zastanawiam-czy wszystko musi mieć sens??
niezła analiza...
Usuńale ciastko /to dosłowne/ jednak działa... najpierw na zmysły, a potem w nas, w trzewiach, współpracuje z nimi, choć czasem potrafi coś zepsuć...
na ostatnie pytanie prawidłowa odpowiedź nie wymaga żadnego zastanawiania się, choć aby na to wpaść zwykle zaczynamy od tego zastanawiania, chociaż przez chwilę :)
Wpadłam do spamu, jak ciasteczko do kawy...
OdpowiedzUsuń"A gdy do kawy wpadł teść
UsuńSię wyłowiło go i cześć" :)
Ja bym zadała inne pytania odnośnie ciastek, bo wbrew pozorom trzeba je zadać . Jaki skład mają ciastka ? Ile ciastka zawierają kalorii ? Czy ciastka zawieraja olej palmowy i sok fruktozowo glukozowy ? I ostatnie pytanie bardzo ważne ile zjeść ciastek ? Czy wszystkie zjeść czy zostawić na potem ?
OdpowiedzUsuń"Tyle dróg budują, a nie ma dokąd iść" /Jaś Himilsbach, ponoć/... tyle pytań się zadaje, a nie ma sensownych odpowiedzi... prywatnie jestem wielkim entuzjastą pytania o olej palmowy, ale zostawmy to... myślę, że kluczowe, wręcz priorytetowe w tym wszystkim jest pytanie: czy ciastko nie jest zatrute?... rozmyślnie lub przypadkiem - to już jest bez znaczenia...
UsuńPrzyłapałeś mnie. Znalazłam dziś ciastko w szafce. Pomyślałam:
OdpowiedzUsuń- Po co to ciastko?
- No jak to po co? Żeby je zjeść.
- Dlaczego tu jest?
- Nie dlaczego. Dla kogo!? Dla mnie!
- Kusi mnie - Bo tak działa ciastko.
Więc je zjadłam i nie ma. Poszło sobie do mojego brzuszka.
Mąż i tak go nie widział :P
a brzunio w jakiej formie?... bo takie ciastko zaległe w szafce potrafi z czasem zakwitnąć i spacerować po szafce, ale gdy się szafkę otworzy, to ciastko udaje, że wcale tak nie jest :)
Usuńmąż nie widział, to oczywiste, bo zeżarłby wcześniej i w ogóle nie byłoby tej rozmowy... znam Cię już na tyle, że wiem, iż z idiotą byś ślubu nie wzięła...
Spokojnie świeże ciasteczko było.
UsuńNie, z idiotą ślubu nie wzięłam, pewnie w domu było więcej ciastek i to jedno mu się już nie zmieściło :P
Dobrze, ze nie piszesz o ciasteczku (cookie) tylko o ciastku. Z ciasteczkiem to trudniejsza sprawa ale zwykle sie go zauwaza, zostawia albo wyrzuca. Ciastko tez sie zauwaza ale mowi sie, ze to kilka sekund slodyczy w ustach a latami w biodrach. Mam pytanie: kto to jest "on"?
OdpowiedzUsuń"on" jest fikcyjny, obiekt literacki, równie dobrze mogła by być "ona", tylko jak wyjaśniłem w innym miejscu, zaburzyłoby to metrum wiersza... znajdź to sobie, dasz radę, głupia nie jesteś...
Usuńz ciasteczkiem (cookie) sprawa jest prostsza, niż z ciastkiem lub ciastem (pie), tu decyzja jest spontaniczna, albo jemy, albo olewamy... niestety częściej to pierwsze, do głosu dochodzi małpi odruch "do garści i od razu do dzioba" i to właśnie bardziej ciasteczka, niż ciastka stoją za powstaniem dużego brzucha lub grubej dupy...
a mnie dopadły wątpliwości, czy dobrałem trafną metaforę?... bo może faktycznie ciastko warto najpierw chociaż trochę przemyśleć?...
No wlasnie. Nasuwa sie mysl, ze fikcyjna "ona" zjadla "one" ciastko. Fikcyjne "on" nie przemawia do mnie, chce wiedziec kto sie ma kryc pod ta fikcja i dlaczego tylko "on" jest czlowieczy podczas gdy reszta jest "nijaka" (nijakiego rodzaju).
UsuńDodatek. ;) Dzieki za "kompliment" - jestem normalna; ani madra, ani glupia lub, i glupia, i madra. Mam niebieskie oczy, niektorzy mowia, ze ladne :)
UsuńCiastko ma krótki żywot i kończy pożarte - jak jest smaczne, lub na śmietniku, gdy nie jest. Piekące ciastka panie opowiadają, że najlepszy czas dla ciastka (i dla nich samych) jest ich przygotowanie do wypieku właśnie, bo ten moment decyduje o jego losie.
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc, tak między nami chłopami, to zawsze bardziej mnie fascynowały te panie piekące ciastka, niż ich wypieki, chyba że na pupach, takie po klapsie :)
UsuńJeśli ciastko potraktuje się jako symbol dobrego, ciekawego życia, to wypada ciastka mieć, a nie jeść. Zjedzone niczego nie zapewni nawet w przenośni, dlatego gromadzenie ciasteczek takie ważne. Patrz: sieć komputerowa.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
trzymając się tej metafory "ciastko = dobre, ciekawe życie" pozwolę sobie zapolemizować... wolę takie życie konsumować (czyli przeżywać), a nie tylko oglądać zamknięte w gablotce... wiem, że podobno zabawki kolekcjonerskie tracą swoją wartość w dutkach, gdy się je wyjmie z zapieczętowanego pudełka, ale mnie taki rodzaj zabawy kompletnie nie bawi... to tak, jak mieć atrakcyjną żonę i nie móc jej nawet przytulić, czy uszczypnąć w pupę, a jedynie ją podziwiać... w takie małżeństwo, na takich warunkach nie wchodzę...
Usuńserdeczności :)
O to ciastko :D
OdpowiedzUsuń"oto ciastko", czy "o, to ciastko"?...
Usuńbo "o to ciastko" robi wrażenie jakby pewnej niekompletności :)
Może ciastko jest jakąś metaforą czegoś innego? Sam już nie wiem.
OdpowiedzUsuńBędzie jak przy harcerce, która wyrwała (chyba) swojej rówieśniczce torbę z tęczą jednocześnie powodując obrażenia ręki u tamtej dziewczyny. Skazana na dwa lata więzienia już wyszła na wolność, prokurator o skrócie ZZ się do tego przyczynił. Jakby znaleziono tego od Peruna, to zaraz by było, że właściwie nagrodę powinien dostać za wyrzucenie dawnych wierzeń z Polski. Ręce opadają jak patrzy się na podejście do pewnych spraw po prawej stronie sceny politycznej.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
bo tu może faktycznie chodzić o ciastko, ale jak je zastąpić czymś innym, to sens się nie zmieni, czyli i metafora, i dosłowana niemetafora na raz...
Usuń...
czytałem kodeks postępowania karnego i tam jest artykuł dotyczący takiej właśnie sytuacji, okazuje się, że ziobro nie miał prawa samodzielnie podjąć takiej decyzji i w ogóle jest mocno nie tak, bo karę w takim przypadku zawiesza się jedynie, gdy zostaje niedługi okres do odsiadki, a w tej sytuacji, gdy naziolka dostała trzy lata, a wyszła po roku, to jakoś trudno nazwać pozostałe dwa "niedługim okresem" w stosunku do całych trzech, a żeby jeszcze było ciekawiej, to w dniu wyjścia z pudła czekało na nią przed bramą auto służbowe Ministerstwa Sprawiedliwości...
pozdrawiam! :)
Czyli ciekawa gra myślowa z tego się wyłania, taka metafora Schrödingera.
UsuńWszystko w tej sprawie stoi na głowie. Prawa strona krzyczy, że harcerka (a właściwie to raczej neonazistka jedynie) działała w obronie wyższych wartości, właściwie powinna dostać medal i pieniądze. Dla mnie okropne jest to jak ta władza w pewnych sytuacjach związanych z rocznicami wojennymi krzyczy, że nigdy więcej wojen, pokój na świecie itp. A poza tymi wydarzeniami romansuje ze zwolennikami idei Hitlera. Wszyscy nadają się na śmietnik historii. Ciekawy też jestem postaw ludzi takiego Bąkiewicza w obliczu zagrożenia wojną. Coś czuję, że samoloty rządowe miałyby dla nich dodatkowe rejsy.
Co do stosowania prawa wykazał się prezydent Duda nie jeden raz już. Zaczął z wysokiego C ułaskawiając Mariusza Kamińskiego i pana Wąsika. Według mnie lepiej by było dać na ich miejsce pełniących obowiązki, a w ich sprawach posterować ręcznie, żeby zostali jednak uniewinnieni przez sąd. Bo to ułaskawienie jest równie ,,pachnące" jak sprawa tej młodej neonazistki.
W sumie już nic mnie nie powinno dziwić, jednak z tym autem to już ewidentny dowód na miłość władzy do najdalszych zakątków prawicowej sceny.
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Czyli ciastko PKanali to kot Schrödingera... hmmm... tylko, ze kot ma podobno 7 żyć a ciastko?
Usuń@Echo. Takie skojarzenie przyszło mi do głowy. Słyszałem, że kot ma 9 żyć ale może się coś zmieniło po drodze, nie wiem.
UsuńPozdrawiam!
może po prostu ciastko Schrodingera?... kotów się raczej nie je, choć czasem robią to niektórzy Tajlandczycy i sataniści, ale ci drudzy nie istnieją na pewno, zmyślają ich tylko autorzy horrorów i nawiedzone rz.-katole...
UsuńMocna muza!!!
OdpowiedzUsuńCo do ciastka - ostatnio preferuję lody albo torty mojej córki. :))
Ta to potrafi zrobić ciasto!
Ale to są wyjątki. Zwykle jadam ostatnio spaghetti bolognese, dorzucam sporo warzyw, nie tylko pomidory. A do placuszków białko, żeby były bardziej białkowe :)
czy słuchałaś kiedyś słabą muzę na tym blogu? :P :)
Usuńa kukułkowe lody Twoja Córcia umi?... jadam lody od dziecka, a dopiero teraz na takie trafiłem, a może raczej one mnie... i ostatnio boruję szefową tej cukierni o jakiś stały rabat dla stałego klienta... to się teraz w korpomowie "program lojalnościowy" nazywa :)
Ostatnio nie zadaję sobie pytania po co i dlaczego, od razu ciastko zjadam.
OdpowiedzUsuńchyba nie masz takich wrogów, którzy by Ci podsunęli zatrute ciastko, a cukiernia też raczej sprawdzona i salmonella raczej mało prawdopodobna, więc po co myśleć za dużo o naturze tego ciastka? :)
Usuń