Nie znam oryginalnej nazwy, zaś patent poznałem wiele lat temu, gdy gościłem u krysznowców na obrzędzie plus after party z okazji jakiegoś ich religijnego święta. W necie można znaleźć mnóstwo pomysłów na wszelakie wynalazki kulinarne, nieraz bardzo, bardzo wyrafinowane, ale jako że piękno często tkwi w prostocie, tedy Słodki Ból wcale przy tym nie wypada tak źle.
Składniki do wersji bazowej:
Jabłka
Miód
Chili (suszone)
Ilości i proporcje dobieramy "na intuicję", nie żałujemy jednak ani miodu, ani chili. Jakby nie było ma być słodko i ma boleć!
Jabłka ucieramy razem ze skórką po uprzednim wyjęciu gniazdek nasiennych. Chili mielimy na proszek. Wszystko razem mieszamy na w miarę jednolitą masę.
Koniec przepisu.
Można spożywać jako oddzielne danie, deser, można stosować jak dodatek do innych potraw. Co prawda krysznowcy jadają wege, ale jeśli ktoś nie jest wege, to Słodki Ból może się sprawdzić jako analogia żurawiny do mięs. Niezłym pomysłem mogą być naleśniki z otrzymaną tym sposobem masą lub posmarowanie nią omletu. Pole do eksperymentowania jest wręcz nieograniczone.
Warianty:
Obok jabłek lub zamiast nich można użyć gruszek.
Zamiast miodu może być syrop klonowy lub brązowy cukier.
Można też dietetycznie zminimalizować cukry proste i użyć stewii lub ksylitolu, ale spożycie zbyt dużej ich dawki jest zachowaniem ryzykownym grożącym wylądowaniem na dzbanie w trybie nagłym. Na to jest pewien sposób: mieszamy wspomniane z inuliną, też naturalnym składnikiem. Co więcej, takiż to mix ma smak bardziej zbliżony do cukru. Niemniej jednak warto sprawdzić, czy nam taka słodycz pasuje, poza tym to drożej wychodzi.
Mile widziane są cynamon i utarty imbir.
Ciekawym pomysłem są też drobno posiekane suszone daktyle, śliwki, morele, figi czy też rodzynki. Przy pomocy blendera kończymy dzieło, zaś gdy masa wydaje nam się zbyt gęsta możemy to skorygować dodając na przykład jakiegoś rzadszego owocu, jak puszkowany ananas, czy też brzoskwinia lub też samego sosu. Trzeba jednak pamiętać, że te dodatki również są słodkie, więc wymagają kolejnej porcyjki chili dla równowagi.
Jak widać, czym więcej składników, tym dalej od oryginału, takie lecso, ratatouille, czy też bigos wychodzi, ale nie będziemy z tego przecież robić problemu.
Na koniec wersja minimalistyczna. Polega to na tym, że bierzemy suszoną papryczkę chili za ogonek, zanurzamy w miodzie, chwilę mieszamy, dziubdziamy nią tam chwilę, po czym tkamy ją sobie do dzioba uważając tylko, żeby nie kapło. Ot, przekąska taka...
Bon appetit 😋
Składniki do wersji bazowej:
Jabłka
Miód
Chili (suszone)
Ilości i proporcje dobieramy "na intuicję", nie żałujemy jednak ani miodu, ani chili. Jakby nie było ma być słodko i ma boleć!
Jabłka ucieramy razem ze skórką po uprzednim wyjęciu gniazdek nasiennych. Chili mielimy na proszek. Wszystko razem mieszamy na w miarę jednolitą masę.
Koniec przepisu.
Można spożywać jako oddzielne danie, deser, można stosować jak dodatek do innych potraw. Co prawda krysznowcy jadają wege, ale jeśli ktoś nie jest wege, to Słodki Ból może się sprawdzić jako analogia żurawiny do mięs. Niezłym pomysłem mogą być naleśniki z otrzymaną tym sposobem masą lub posmarowanie nią omletu. Pole do eksperymentowania jest wręcz nieograniczone.
Warianty:
Obok jabłek lub zamiast nich można użyć gruszek.
Zamiast miodu może być syrop klonowy lub brązowy cukier.
Można też dietetycznie zminimalizować cukry proste i użyć stewii lub ksylitolu, ale spożycie zbyt dużej ich dawki jest zachowaniem ryzykownym grożącym wylądowaniem na dzbanie w trybie nagłym. Na to jest pewien sposób: mieszamy wspomniane z inuliną, też naturalnym składnikiem. Co więcej, takiż to mix ma smak bardziej zbliżony do cukru. Niemniej jednak warto sprawdzić, czy nam taka słodycz pasuje, poza tym to drożej wychodzi.
Mile widziane są cynamon i utarty imbir.
Ciekawym pomysłem są też drobno posiekane suszone daktyle, śliwki, morele, figi czy też rodzynki. Przy pomocy blendera kończymy dzieło, zaś gdy masa wydaje nam się zbyt gęsta możemy to skorygować dodając na przykład jakiegoś rzadszego owocu, jak puszkowany ananas, czy też brzoskwinia lub też samego sosu. Trzeba jednak pamiętać, że te dodatki również są słodkie, więc wymagają kolejnej porcyjki chili dla równowagi.
Jak widać, czym więcej składników, tym dalej od oryginału, takie lecso, ratatouille, czy też bigos wychodzi, ale nie będziemy z tego przecież robić problemu.
Na koniec wersja minimalistyczna. Polega to na tym, że bierzemy suszoną papryczkę chili za ogonek, zanurzamy w miodzie, chwilę mieszamy, dziubdziamy nią tam chwilę, po czym tkamy ją sobie do dzioba uważając tylko, żeby nie kapło. Ot, przekąska taka...
Bon appetit 😋
"Na koniec wersja minimalistyczna. Polega to na tym, że bierzemy suszoną papryczkę chili za ogonek, zanurzamy w miodzie, chwilę mieszamy, dziubdziamy nią tam chwilę, po czym tkamy ją sobie do dzioba uważając tylko, żeby nie kapło. Ot, przekąska taka..." Ta wersja najbardziej mnie przekonuje, jak wszystko, co hardcorowe.
OdpowiedzUsuńZdrowia
o właśnie, zdrowia... bo taka przekąska zdrowiu też służy...
UsuńCałkiem ciekawy i prosty przepis, lubię czekoladowe cuda z chilli.
OdpowiedzUsuńNie zamieniłabym jabłek na gruszki, bo chyba w tej wersji zbyt mdłe.
Do mięs jak najbardziej lub jako dodatek do chipsów lub krakersów:-)
czekoladę z chili poznałem później i to też jest fajna koncepcja... za to nie miałem jeszcze okoliczności z czekoladą z wasabi, tylko ze słyszenia, że taka jest na rynku...
UsuńSamo wasabi jest OK. Jak zjadam takie "bolejące", to odczuwam błogą "słodycz" duszy- bardzo dobre.
Usuńi nos odtyka, gdy się zatka :)
UsuńI kanaliki łzowe oczyszcza ;-)
Usuńtyż :)
UsuńLubię inne smaki.
OdpowiedzUsuńszanuję Twój gust :)
UsuńChyba jadłem coś podobnego w Grecji, jako dodatek do ciasta i alternatywnie do mięs. Niezłe.
OdpowiedzUsuńpomysł jest prosty jak koło, więc niejeden lud to koło swego czasu wymyślił... nie tylko krysznowcy, Grek też potrafi...
UsuńBędąc na diecie nie mogę pozwolić sobie na tego rodzaju degustację.
OdpowiedzUsuńJabłka, gruszki, banany;akceptuję; lecz w Chili nie gustuję :)
ależ rozumiem, kiedyś mocno przeginałem z chili i też skończyło się przymusową dietą... niemniej jednak nadal chili lubię, ale nauczyłem się umiaru w tym temacie...
UsuńNie jestem aż taką zwolenniczką chilli, żeby sobie fundować tę bolesną przekąskę. Ostatnio często za to robię mus z jabłek, z dodatkiem cynamonu i imbiru właśnie. Stosuję jako nadzienie do naleśników i uwielbiam! :)
OdpowiedzUsuńpodobno raz się puścić i kasztelance nie zaszkodzi :)
UsuńKiedyś byłbym nie od tego. Lubiłem ekstremalne wyzwania smakowe... Ale teraz pewnie zgaga by mnie sponiewierała!
OdpowiedzUsuńod dawna już nie trzeba mieć recepty na omeprazol...
UsuńMam wątpliwości. Ostatnio odkryłam dla siebie kandyzowany imbir. To jest to! ;)
OdpowiedzUsuńkandyzowany imbir jest super, ale lubię też taki surowy, maćkany w miodzie...
Usuńsama roślinka jest ładna, sadzisz kłącze do doniczki z ziemią i gotowe, tylko ciepło musi być, jednak bez ekspozycji na Słońce...
No no taki prosty przepis. Muszę spróbować, nie wiem czy dużo takiego deseru spożyję, ale spróbować warto. 🤗
OdpowiedzUsuńdawkowanie według uznania, humoru i ewentualnych ograniczeń natury dietetycznej :)
UsuńJa bym zrobiła tą potrawę na ciepło np. na patelni z oliwą z oliwek lub upiec w piekarniku jak zwykle pieczone jabłka tylko zamiast cynamonu z dodatkiem miodu i chili.. Możemy też jabłka ugotować …tu przepis.
OdpowiedzUsuńhttps://jakzdrowozyc.pl/najprostszy-jesienny-deser-gotowane-jabluszka/
to już chyba będzie inna potrawa, ale sam pomysł niezły...
Usuńtylko jeden drobiazg: oliwa powoduje, że chili działa z pewnym opóźnieniem i łagodniej... myk oryginału polega na tym, żeby receptory (słodkiego) smaku i receptory bólowe zostały zaatakowane równocześnie...
Znaczy się: musowo trzeba spróbować!!! :-)
OdpowiedzUsuńno, a nie? :)
UsuńLubię ból i prostotę pierwsza i ostatnia wersja mnie przekonuje :D
OdpowiedzUsuńUtwór też fajny :)