Krociny Dolne. Konkubinat w składzie: Agnieszka Makuch (lat 21) i Robert Dybciarz (lat 23) od pół roku zamieszkuje dwupokojowy lokal na Osiedlu Brząszcze. Podczas wspólnej wieczornej kolacji pani Agnieszka oddala się do łazienki, spędza tam kilkanaście minut czasu, po czym wraca do pokoju. Powolnym krokiem, zatopiona w myślach...
- Co tam? Co się dzieje?
- Nic.
- No weź... Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- No dobra. Jest coś nie tak, bardzo nie tak.
- Czyli co?
- To.
- Co to jest?
- Test ciążowy.
- No, i co ci wyszło?
- Ryfa. Jest problem.
- Że niby co?
- Wiadro! W ciąży jestem, kurwa, i tyle!
- Tiaaa...
- Tia, tia. Nie wiem, jak to się stało. Przejebane jest!
- Czy to znaczy, że jestem tatusiem?
- Jak to tatusiem? Masz jakieś dziecko z kimś?
- Jak to z kimś? Z tobą.
- Jakoś nie przypominam sobie, bym je rodziła.
- Jeszcze nie. Ale teraz jest.
- Gdzie? Teraz to ja jestem w ciąży. Dziecko dopiero może być...
- No właśnie...
- Ale nie będzie. Jak stoimy z kasą?
- Słabo, ale damy radę. Chyba.
- Trzeba to posprawdzać. Wiesz, koszta i tak dalej.
- To chyba tak prosto się nie da?
- Akurat mam koleżankę w pracy. Niedawno miała tak samo.
- Ma dziecko?
- Właśnie nie ma.
- Nic nie rozumiem. Ona nie ma, ale my mamy.
- Jeszcze nie. Mówiłam przecież, że nie będzie żadnego dziecka.
- Kochanie, o czym my w ogóle rozmawiamy?
- Jak to o czym? O krótkiej wycieczce.
- Wycieczce? Dokąd?
- Jolka, no wiesz, ta z pracy była na Słowacji. Tam podobno jest najtaniej.
- Co najtaniej?
- Jak to co? Zabieg. W Polsce tego nie chcę robić.
- Jaki zabieg?
- Kurwa, czy ja mówię po chińsku? Usuwam tą ciążę.
- Jak to, kurwa, usuwam? Chcesz zabić dziecko?!
= = = = = =
Agnieszka Makuch (lat 21):
- Czy jego naprawdę pojebało? Z kim ja się zadaję, z kim ja sypiam, z kim ja żyję? Zawsze był to normalny facet, a tu nagle zaczyna mi pieprzyć o jakimś dziecku, jakimś zabijaniu. To jakaś koszmarna masakra.
= = = = = =
Robert Dybciarz (lat 23):
- Zupełnie nic nie rozumiem. Ona chce zabić moje dziecko! Nasze dziecko! To prawda, że my nigdy wcześniej o takich sprawach nie rozmawialiśmy ze sobą. Zabezpieczaliśmy się, owszem, ale jak widać to nie zawsze działa. Jednak myślałem, że to odpowiedzialna dziewczyna. Nie mogę dopuścić do tego, co ona chce zrobić.
= = = = = =
Posterunkowy Krąsel:
- Otrzymaliśmy zgłoszenie od lokatora mieszkania przy ulicy Brunatnej, znanej przed dekomunizacją jako Czerwona, który poinformował o głośnej awanturze w sąsiednim mieszkaniu. Już po wejściu na klatkę schodową usłyszeliśmy krzyki kobiece i męskie, którym towarzyszyły inne hałasy natury mechanicznej. Po uzyskaniu zgody dyżurnego dokonaliśmy wejścia służbowego zastając mężczyznę stojącego nad leżącą kobietą. Na nasz widok odwrócił się i udał do okna w celu czynnej odmowy zatrzymania się na wezwanie. Po udaremnieniu tej próby został sprawnie doprowadzony do radiowozu i osadzony w policyjnej izbie zatrzymań do dyspozycji dalszych czynności. Leżącą kobietą zajęli się już wezwani ratownicy narodowego ratownictwa medycznego.
= = = = = =
Doktor Ciabęda, rzecznik prasowy szpitala w Krocinach Dolnych:
- Pacjentka, kobieta lat około dwudziestu została przywieziona w nocy na Oddział Ratunkowy w stanie szoku pourazowego i obrażeniami na twarzy będącymi według jej słów efektem pobicia. Po wykonaniu odpowiednich badań i zabiegów pozostała na Oddziale Wewnętrznym na obserwacji, tam zaś jednak zaszła konieczność przeniesienia jej na Oddział Ginekologiczno - Położniczy. Po trzech dniach została stamtąd wypisana z zaleceniem wizyty kontrolnej u lekarza pierwszego kontaktu.
= = = = = =
Agnieszka Makuch (lat 21):
- Na szczęście poroniłam i cała ta sprawa skończyła się dla mnie dobrze. Za dwa, trzy dni zniknie mi też konieczność chodzenia w ciemnych okularach. Z Robertem koniec i na pewien czas nie mam też ochoty na żadnego innego faceta. Ale pewnie niedługo znów jej nabiorę, mam jednak nauczkę, by zanim się z takim zwiążę pewne ważne sprawy mieć z nim uzgodnione. Tak swoją drogą, to Robert kiedyś mi coś wspomniał o swoich sympatiach do narodowców, więc mogło mi się przecież coś zaświecić, jakieś światełko ostrzegawcze, że damskiego boksu z jego strony wykluczać nie mogę.
= = = = = =
Narrator:
Robert Dybciarz po złożeniu zeznań na komendzie i otrzymaniu pouczenia został zwolniony do domu, zaś śledztwo zostało umorzone ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu.
- Co tam? Co się dzieje?
- Nic.
- No weź... Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- No dobra. Jest coś nie tak, bardzo nie tak.
- Czyli co?
- To.
- Co to jest?
- Test ciążowy.
- No, i co ci wyszło?
- Ryfa. Jest problem.
- Że niby co?
- Wiadro! W ciąży jestem, kurwa, i tyle!
- Tiaaa...
- Tia, tia. Nie wiem, jak to się stało. Przejebane jest!
- Czy to znaczy, że jestem tatusiem?
- Jak to tatusiem? Masz jakieś dziecko z kimś?
- Jak to z kimś? Z tobą.
- Jakoś nie przypominam sobie, bym je rodziła.
- Jeszcze nie. Ale teraz jest.
- Gdzie? Teraz to ja jestem w ciąży. Dziecko dopiero może być...
- No właśnie...
- Ale nie będzie. Jak stoimy z kasą?
- Słabo, ale damy radę. Chyba.
- Trzeba to posprawdzać. Wiesz, koszta i tak dalej.
- To chyba tak prosto się nie da?
- Akurat mam koleżankę w pracy. Niedawno miała tak samo.
- Ma dziecko?
- Właśnie nie ma.
- Nic nie rozumiem. Ona nie ma, ale my mamy.
- Jeszcze nie. Mówiłam przecież, że nie będzie żadnego dziecka.
- Kochanie, o czym my w ogóle rozmawiamy?
- Jak to o czym? O krótkiej wycieczce.
- Wycieczce? Dokąd?
- Jolka, no wiesz, ta z pracy była na Słowacji. Tam podobno jest najtaniej.
- Co najtaniej?
- Jak to co? Zabieg. W Polsce tego nie chcę robić.
- Jaki zabieg?
- Kurwa, czy ja mówię po chińsku? Usuwam tą ciążę.
- Jak to, kurwa, usuwam? Chcesz zabić dziecko?!
= = = = = =
Agnieszka Makuch (lat 21):
- Czy jego naprawdę pojebało? Z kim ja się zadaję, z kim ja sypiam, z kim ja żyję? Zawsze był to normalny facet, a tu nagle zaczyna mi pieprzyć o jakimś dziecku, jakimś zabijaniu. To jakaś koszmarna masakra.
= = = = = =
Robert Dybciarz (lat 23):
- Zupełnie nic nie rozumiem. Ona chce zabić moje dziecko! Nasze dziecko! To prawda, że my nigdy wcześniej o takich sprawach nie rozmawialiśmy ze sobą. Zabezpieczaliśmy się, owszem, ale jak widać to nie zawsze działa. Jednak myślałem, że to odpowiedzialna dziewczyna. Nie mogę dopuścić do tego, co ona chce zrobić.
= = = = = =
Posterunkowy Krąsel:
- Otrzymaliśmy zgłoszenie od lokatora mieszkania przy ulicy Brunatnej, znanej przed dekomunizacją jako Czerwona, który poinformował o głośnej awanturze w sąsiednim mieszkaniu. Już po wejściu na klatkę schodową usłyszeliśmy krzyki kobiece i męskie, którym towarzyszyły inne hałasy natury mechanicznej. Po uzyskaniu zgody dyżurnego dokonaliśmy wejścia służbowego zastając mężczyznę stojącego nad leżącą kobietą. Na nasz widok odwrócił się i udał do okna w celu czynnej odmowy zatrzymania się na wezwanie. Po udaremnieniu tej próby został sprawnie doprowadzony do radiowozu i osadzony w policyjnej izbie zatrzymań do dyspozycji dalszych czynności. Leżącą kobietą zajęli się już wezwani ratownicy narodowego ratownictwa medycznego.
= = = = = =
Doktor Ciabęda, rzecznik prasowy szpitala w Krocinach Dolnych:
- Pacjentka, kobieta lat około dwudziestu została przywieziona w nocy na Oddział Ratunkowy w stanie szoku pourazowego i obrażeniami na twarzy będącymi według jej słów efektem pobicia. Po wykonaniu odpowiednich badań i zabiegów pozostała na Oddziale Wewnętrznym na obserwacji, tam zaś jednak zaszła konieczność przeniesienia jej na Oddział Ginekologiczno - Położniczy. Po trzech dniach została stamtąd wypisana z zaleceniem wizyty kontrolnej u lekarza pierwszego kontaktu.
= = = = = =
Agnieszka Makuch (lat 21):
- Na szczęście poroniłam i cała ta sprawa skończyła się dla mnie dobrze. Za dwa, trzy dni zniknie mi też konieczność chodzenia w ciemnych okularach. Z Robertem koniec i na pewien czas nie mam też ochoty na żadnego innego faceta. Ale pewnie niedługo znów jej nabiorę, mam jednak nauczkę, by zanim się z takim zwiążę pewne ważne sprawy mieć z nim uzgodnione. Tak swoją drogą, to Robert kiedyś mi coś wspomniał o swoich sympatiach do narodowców, więc mogło mi się przecież coś zaświecić, jakieś światełko ostrzegawcze, że damskiego boksu z jego strony wykluczać nie mogę.
= = = = = =
Narrator:
Robert Dybciarz po złożeniu zeznań na komendzie i otrzymaniu pouczenia został zwolniony do domu, zaś śledztwo zostało umorzone ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu.
= = = = = =
Wszelkie ewentualne podobieństwa danych: imion, nazwisk, nazw miejsc, miejscowości, tudzież skojarzenia z nimi są całkowicie przypadkowe.
Przypadek nietypowy. Z reguły to facet nie marzy o dziecku i naciska by by kobieta "coś z tym zrobiła".
OdpowiedzUsuńA sytuacje typowe i nietypowe w tych przypadkach są wynikiem braku edukacji i to nie tylko seksualnej.
Bo gdyby ludzie z sobą rozmawiali, to żadna ze stron nie byłaby zdziwiona reakcją drugiej strony na wynikłą sytuację.
Miłego;)
polemizowałbym z tym "nietypowy"... prędzej już niestereotypowy, bo ta "reguła", o której piszesz, to właśnie stereotyp, a nie reguła /bez cudzysłowu/... ale zgodzę się na kompromis, że przypadek nieco rzadszy, niż odwrotny...
Usuńnatomiast jak najbardziej się z Tobą zgadzam, że gdyby ludzie ze sobą rozmawiali, to... to po prostu takich związków raczej by nie było, nie wspomnę już o takich sytuacjach...
miłego :)...
Patrząc na dzisiejsze nastolatki mam podejrzenie, że chyba sztuka wydawania głosu jest zdecydowanie w zaniku- wychodzi toto ze szkoły z nosem w smartfonie, idą obok siebie i...cisza, nawet już mięsem nie rzucają.Pewnie trzeba będzie organizować specjalne kursy "jak rozmawiać z drugim człowiekiem", ewentualnie prowadzić kursy przekazu telepatycznego.
UsuńA ja myślę, że to pokolenie już stracone i żadne kursy im nie pomogą. Skoro takich rzeczy o sobie nie wiedzą, to co im może jeszcze pomóc!
Usuńkursy komunikacji międzyludzkiej istnieją od dawna, tylko ich prowadzenie nie jest zbyt genialnym sposobem na zrobienie dużych pieniędzy...
Usuńtrochę lepiej już mają dentyści...
Ten tekst przypomina mi taki plakat, wedle którego wszyscy Żydzi roznosili wszy i tyfus plamisty.
OdpowiedzUsuńZaś facet bijący laskę to pewnikiem narodowiec (niektórzy widzieliby w tym miejscu katolika). Jakaś obsesyjka?
faktycznie można mówić o pewnych obsesjach popularnych wśród narodowców, ale tym akurat ten post się nie zajmował...
UsuńAleż do mnie dociera przesłanie tego postu, z pewnych względów nie mam chęci się nad nim rozwodzić, jak nad większością tzw. fikcji zaangażowanej w jakąś ideologię. Zastanawiam się jeno, czemu tak często w rolach rozmaitych zwyroli obsadzani są u Ciebie narodowcy, jako taki synonim zła wszelkiego... :D.
UsuńDało mi to do myślenia, czy ja również mógłbym sobie znaleźć taką grupkę chłopców (a może dziewcząt?) do bicia. Przez chwilę myślałem, że mogłyby to być feministki, ale nie kopie się leżącego. No i wyszło mi w końcu, że nie jestem w stanie, nie uciekając się do przykładów jednostkowych.
@ Rademenes II:)
UsuńTak sie wlasnie dosc czesto zdarza u PKanalii , ze kiedy podejmuje sie on postu w temacie pro choice to tymi czarnymi, bezsensownymi charakterami sa albo katolicy, ktorzy na dodatek w niedziele po Mszy ida zalac robaka a potem bija swoje kobiety, lub ostatnio role czarnych charakterow przejeli narodowcy.
Jedynymi sensownymi facetami sa ci pro choice. Tylko oni sa w stanie zrozumiec kobiete. Szanuja ja. Calkowicie zdani sa na jej wole i prawo wyboru. Gorzej jak wybierze ona nie tak, jakby sobie ow pro choice wyobrazal. Wtedy przyjmie na siebie finansowa odpowiedzialnosc za jej wybor. Jezeli , powiedzmy tak, jak w powyzszym przypadku , postanowi ona usunac dziecko wtedy taki gosc zostaje i ja wspiera po zabiegu...potem bzykaja sie bez przeszkod dalej. Natomiast, kiedy zdecyduje sie taka kobieta urodzic, to on ma tez swoj wybor- zostawia ja, bo nie jest przygotowany na bycie ojcem, pieluchy i te inne, albo juz byl ojcem i nie chce mu sie tego powtarzac, ale .... finansowo wezmie ten JEJ WYBOR na klate.
Prawdziwi, dojrzali i odpowiedzialni faceci. Daj nam panie tylko takich.
@Radku...
Usuńto nie to, że nie lubię narodowców, nie lubię po prostu pewnej mentalności, która charakteryzuje też pewną statystyczną większość ludzi, którzy się z tą ideologią utożsamiają...
przy okazji daję też szansę tym sensowniejszym, którzy jeszcze są do uratowania, by spojrzeli krytycznie na siebie i coś ze sobą zrobili... co prawda wielu z nich strzeli focha lub uda, że to ich nie dotyczy, albo po prostu nic nie pojmie, ale tak to już jest z każdą satyrą, że jako narzędzie pedagogiczne działa tylko na niektóre jednostki, ale na zbiorowości wcale...
...
za to feministki wydają mi się zbyt różnorodną grupą, by je flekować lub stawiać na piedestał, to wynika z samej różnorodności i niejednoznaczności definicji słowa "feminizm", więc faktycznie bez jednostkowych przykładów ani rusz, ale to już będzie dotyczyć konkretnych osób, a nie feministek... za to zaiste wdzięcznym obiektem do wyśmiania mogą być ludzie, którzy tworzą lub żyją w iluzji stereotypu zwanego "feministki urojone"...
To mentalność ogólnoludzka, nie zarezerwowana dla żadnej z grup. Ogólnie ludzkość jako zbiorowość jest durna, bez względu z jaką ideologią się utożsamia.
UsuńKuźwa, czemu więc mi trudno znaleźć taką, która gada z sensem?
tego nie wiem, może źle szukasz?... być może klucz tych poszukiwań oparty na stereotypie wymaga zrewidowania?... więcej podpowiedzieć nie umiem...
Usuń...
jak najbardziej zgadzam się z tym, że większość ludzi to idioci, choć poziom tego idiotyzmu bywa indywidualnie zróżnicowany... zgadzam się też, że idiotów można znaleźć wśród wyznawców każdej ideologii... niemniej jednak ideologie też się różnią stopniem idiotyzmu i jedne przyciągają więcej idiotów, inne mniej...
Źle szukam? W Polsce mamy kilka znanych feministek, jest p. Środa, jest p. Gretkowska... jeżeli czytam u jednej, że przyczyną ludobójstw jest myślistwo, a u drugiej o "wojnie kobiet z resztą świata, który traktuje je jak właściciele niewolników na plantacjach lub panowie na folwarkach zarządzający upodlonym pańszczyzną chłopstwem".
UsuńTo dla mnie jest to totalny bełkot rodem z komunistycznego manifestu i nawet jeśli wśród roszczeń feministek są rzeczy ważkie, które wymagają rozwiązania (dyskryminacja w miejscu pracy), to takie androny całkowicie je przykrywają. Jakoś nie słyszałem, żeby któraś się odcinała od tego typu bredni, a zatem? Gdzie kuźwa są te mądre feministki???
być może retoryka stosowana przez niektóre feministki pozostawia sporo do życzenia, tu jestem w stanie się zgodzić, bo mnie też niektóre wypowiedzi są w stanie... powiedzmy, że zniechęcić, ale to dla mnie mocno za mało, by oceniać cały feminizm en bloc na plus lub na minus... feminizm nie jest czymś homogenicznym, można by nawet rzec, że właściwie każda feministka tworzy swoją autorską wersję feminizmu... dodajmy jeszcze do kompletu pewną grupę kobiet /nazywam je umownie "feminazistki"/, który mimo używania etykietki "feministka" wcale nimi nie są, tylko z prywatnych powodów chcą po prostu dowalać mężczyznom, wszystkim jak leci...
Usuńdodajmy jeszcze do tego, że feministki różnią się pod względem siły przebicia i takim sposobem tworzy się właśnie stereotyp, gdy ktoś tworzy sobie obraz feminizmu na podstawie kilku przypadkowych wrzasków, które akurat usłyszał...
ani mi w głowie bynajmniej bronić feminizmu jako takiego, bo są nurty i pojedyncze postulaty, które gorąco popieram, ale są też takie, które przyprawiają mnie o ból wątroby... tu chodzi o coś innego... gdy się gada np. o wspomnianej Gretkowskiej, co robi be, co cacy, to jest to rozmowa o Gretkowskiej, a nie o feminizmie...
Niby tak. Tylko zważ jeszcze, że taka osoba, która mówi z sensem, rzadko eksponuje akurat swój feminizm, jako ideologiczną przynależność do owej grupy. Powstaje pytanie, czy walcząc o prawa kobiet musi być feministką czy nie, choć z definicji feminizm powinien to właśnie znaczyć. Tymczasem współcześnie idzie za tym również ideologia, w której można znaleźć wiele sprzeczności (z największą bzdurą jaka może być o równości płci, która w ogóle nie bierze pod uwagę różnic między K i M), a od której feministki nie potrafią się jakoś uwolnić.
UsuńZresztą nie oszukujmy się, takie przykłady o których wiemy, ostro pracują na ten stereotyp, a jeżeli nie jest on właściwy dla jakiejś grupy - powinna się ona od niego zdecydowanie odciąć. Tymczasem nic takiego nie następuje.
sprzeczności w feminizmie jako ideologii są logiczną konsekwencją różnorodności jej wariantów... niefajnie zaczyna być dopiero, gdy ktoś artykułuje jakiś pogląd zawierający sprzeczności w jednej lub nawet pewnej serii wypowiedzi... ale rozważania na temat, czy ktoś głosi pewien pogląd /sensowny lub nie/ jako osoba z imienia i nazwiska, jako feminist(k)a, czy też jako /np./ doktor nauk humanistycznych wydają mi się mocno zahaczające o obszar zwany "zawracanie dupy"...
Usuń...
pojęcie "równości płci" faktycznie jest pewnym problemem, starszym, niż samo pojęcie "feminizmu" i być może feminizm do tej pory nie potrafi sobie z nim poradzić, tylko nie jestem tak naprawdę pewien, kto tworzy ten problem?... już dawno zauważyłem, że krytyka feminizmu często opiera się na wciskaniu feministkom takiego znaczenia pojęcia "równość płci", którego nigdy mu nie nadawały i nie formułowały... mocno mi się to kojarzy z mniej lotnymi umysłowo krytykami teorii Darwina, których krytyka polega na strzelaniu focha z powodu (rzekomego) nazwania ich matek "małpami"...
...
nie bardzo mam pomysła, jak feministki mają się odcinać od stereotypu, niezależnie już od tego, na ile go współtworzą... co by nie zrobiły, to ta bardziej buracka część krytyków feminizmu, która de facto krytykuje feminizm "urojony" dopatrzy się tego stereotypu nawet w FEMEN-kach, które z pewnością nie mają z tym stereotypem nic wspólnego i nie muszą się od niego odcinać...
Zgadzam się z anabell, że gdyby ludzie ze sobą rozmawiali także na te drażliwe tematy to mniej byłoby niespodzianek, ale nie zawsze łatwo zorientować się, kto kim jest . Ludzie udają, zatajają swoje poglądy po to, aby przymilić się do partnera / partnerki a czasami nie poruszają drażliwych tematów po to, aby nie stracić danej osoby, przełykają zwłaszcza na początku znajomości te rzeczy, które im nie odpowiadają. Jednak faktem jest, że gdy ktoś ma pro narodowe poglądy to należy bacznie mu się przyglądać, ale też trzeba mieć otwarte oczy na przeciwną stronę, np. na środowisko Antify, które jest niby wolnościowe, liberalne, ale i tam możemy spotkać konserwatystów, których trudniej zlokalizować niż w środowisku nazioli, bo wiadomo, że naziole z automatu konserwami są;-)
OdpowiedzUsuńNatomiast ciekawym wątkiem w twoim opowiadaniu był watek bicia głównej bohaterki, bo skoro była w ciąży a tak bardzo ów mężczyzna chciał mieć dziecko i już uważał ten płód za dziecko to jak usprawiedliwi bicie kobiety w stanie jak to mówią po katolicku błogosławionym ? . Sam w końcu swoim zachowaniem doprowadził do poronienia, czyli niechcący wyświadczył jej przysługę .;-)
chyba trudno wymagać od kolesia o naziolskich, czyli (brunatno) lewackich sympatiach umiejętności widzenia świata takim, jaki jest oraz w pełni logicznego, racjonalnego rozumowania... na pewno nie stłukł jej dla jej dobra, ale dla wyłącznie swojego, a przysługa, którą jej wyświadczył była tylko nieprzewidzianym skutkiem ubocznym...
Usuń...
natomiast co do wchodzenia w związki, to dużą rolę grają tu emocje, więc siłą rzeczy jest to /naukowo mówiąc/ "gra z ograniczoną informacją"... z drugiej strony jednak człowiek, który eliminując element spontanu próbuje "grać w szachy" z innymi ludźmi, rozpracowywać "teren" do końca, skazuje się na bycie singlem, pominę już kwestię, że pozbawiając się tegoż spontanu stawia pod znakiem zapytania swoje człowieczeństwo...
Skoro odcinek pilotażowy, czekam na ciąg dalszy. Przykładów na pewno Ci nie zabraknie ;-)
OdpowiedzUsuńnie pilotażowy, ale tylko próbny... nie przeczę jednak, że jakaś "zygota" koncepcji nieśmiało próbuje zaistnieć, ale do fazy "dziecko" droga jeszcze daleka...
UsuńTa parka to nawet niezle dobrana. Ona zemsci jak szewc do niego. Mam wrazenie , czytajac ten twoj tekst , ze ona do niego wrecz warczy : "Padnij! Powstan!"... a potem on ja rzuca o glebe. Oni oboje to narodowcy? W sumie w sposobie bycia i ideologicznie dobrani.
OdpowiedzUsuńOgolnie to milo, ze zeszles z katolikow. Szkoda, ze akcja nie dzieje sie w srodowisku naukowcow.
nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek "wchodził" na katolików... niedawno nawet broniłem co poniektórych... może spróbuj doprecyzować, o co Ci chodzi, bo być może nie zrozumiałem...
Usuń...
nie było potrzeby precyzować jak zarabiają na życie bohaterowie tekstu, być może któreś z nich faktycznie jest naukowcem... co prawda ludzie wyżej wykształceni bardziej są skłonni do bycia "pro choice", ale to tylko dość nieokreślona tendencja statystyczna, nie do końca udowodniona, bo wśród naukowców jest całe mnóstwo mentalnych faszystów...
Nie bardzo rozumiem sens tego dialogu i jego skutków. Argumenty mogą być bardzo różne i czy taki ich przydział jest adekwatny do rzeczywistości, nie będę się spierał. Jestem facetem, ale tak jakoś wewnętrznie mi się wydaje, że intencje Twojego "bohatera" nie są do końca zbyt oczywiste.
OdpowiedzUsuńdialog wydaje się być dość prosty... ilustruje on sytuację, gdy nagle okazuje się, że w pewnym konkretnym temacie dwie osoby żyją w dwóch różnych uniwersach pojęciowych... takie sytuacje się zdarzają... ktoś poddaje się projekcji na temat drugiej osoby /i vice versa/, tworzy ukryte założenia, które nagle, niespodziewanie stają się błędne...
Usuńza to intencje bohatera się zmieniają w czasie... intencją finałową jest już jedynie chęć rozładowania własnego napięcia...
To znaczy trzeba rozmawiać na wszystkie tematy,żeby potem pomoc lekarska potrzebna nie była
OdpowiedzUsuńtaka jest w sumie puenta... co prawda na wszystkie tematy tak od razu się nie da, ale myślę, że ten jest na tyle kluczowy, by obdarzyć go pewnym priorytetem... lekarz miałby wtedy mniej roboty i być może dlatego, że ten związek w porę przestałby istnieć...
UsuńBolesne...
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zachwyciła mnie ul. Brunatna, dawniej Czerwona.
tak, ten epizodyczny gag uważam za dość udany...
UsuńJak dla mnie to jaki ktoś ma światopogląd nie jest rzeczą zawsze łatwą do ukrycia, nawet przy próbach zawsze coś można powiedzieć, co nas ,,zdradzi". Co do tematu aborcji czy ogólnie położniczych to wydaje mi się, że jesteśmy na poziomie nawet nie XIX wieku w tym momencie. Dziwi mnie upór rządzących, skoro już bodajże dwa razy były czarne marsze, oznacza to, że Polacy nie są za zmianami w tym zakresie, tak jak twierdzi np. pani Godek. Przecież zawsze można ugłaskać kler w inny sposób, no chyba, że się mylę w tym względzie.
OdpowiedzUsuńOK. Dziś faktycznie informatyk ma zupełnie inne zadania, umiejętności itd. niż nawet w latach 90. (końcówce), gdy miałem w szkole taki właśnie przedmiot. Komputer był dla mnie nowością, więc niemal wszystko co się z nim wiązało wywoływało u mnie wielkie WOW. :) Do dziś czasem tak mam. A wracając do informatyków, jak byłem pierwszy raz w urzędzie pracy widziałem ogłoszenie dla nich, jednak wymagania były jak dla pracownika NASA, tyle języków programowania wymaganych i podobnych spraw. I nie jestem pewny czy ktoś się zgłosił, choć pensja wynosiła ponad 10 tysięcy na miesiąc.
Pozdrawiam!
i tak, i nie... bywają związki, w których nawet po kilku latach ludzie niewiele o sobie wiedzą i nagle potrafi wyskoczyć jakaś niespodziewajka...
UsuńKaja Godek nic nie twierdzi, tylko po prostu kłamie w żywe oczy, ale przecież całe "anti-choice" oparte jest na kłamstwie już od samej bazy...
To jak dla mnie taki związek nie powinien się tak nazywać. Jeśli są jakieś tajemnice, niedomówienia, które przy jakiejś okazji wychodzą. Z drugiej strony niech każdy postępuje jak uważa za słuszne.
UsuńJak słucham takich ludzi jak ta pani, to nie daję rady i wychodzę, często po pierwszym zdaniu. Nie umiem ocenić na ile kłamstwo rządzi tym ruchem. Na pewno nienawiść do innych jest ich głównym paliwem.
Pozdrawiam!
to akurat prawda, że jest całe mnóstwo związków, które postrzegane z zewnątrz aż zapraszają do pytania dlaczego ci ludzie są ze sobą... sprawa prosta nie jest, ale myk po części polega na tym, że wielu ludzi nie wchodzi w związek ze względu na tą drugą osobę, ale po to "aby być w związku"... z czego to wynika?... czasem z nacisku otoczenia ("nie masz jeszcze nikogo?"), a czasem z niskiego poczucia własnej wartości, obawy przed byciem singlem, bo druga taka okazji może się już nie trafić... gdy dodamy do kompletu fakt, że większość ludzi po prostu nie umie się komunikować z innymi, to potem wydarzają się różne mało zabawne sytuacje...
Usuńpozdrawiam! :)...
Biedni ci mężczyżni.
OdpowiedzUsuńMuszą tłuc te swoje baby bo one potworami sa i chciałyby te dzieci poczęte zabijać i zabijać...
oj tak, niektórzy to nawet zwierają szeregi i się zrzeszają z rozpaczy, to się "meneniści" nazywa, czy jakoś tak...
UsuńWłaśnie: Poruszyłeś dwie istotne sprawy. Po pierwsze: Jeśli facet jest groźny dla kobiety, najbezpieczniej jest go pogonić, bez żadnych wymówek i udawania, że to jego "sposób wyrażania miłości". Po drugie: uporczywe nazywanie zygoty "dzieckiem" zachęca do wysłania autora takiej narracji do podstawówki, by ogarnął różnice, zdał egzamin i od tej pory używał poprawnej terminologii.
OdpowiedzUsuńtu mamy pewien problem, bo obecne polskie podstawówki mają zalecenia programowe, by nauczać terminologii poprawnej, ale w pewnym tylko sensie, bo politycznie poprawnej, zaś o ogarnianiu czegokolwiek jest w nich mniej, niż niewiele...
UsuńHistoryjka w polskich realiach niestety dość realistyczna. A facet, który podnosi rękę na kobietę to zwyczajnie śmieć, nic go nie usprawiedliwia, niezależnie od tego, jakie ma powody ideologiczne.
OdpowiedzUsuńkwestia podnoszenia ręki na kobietę wydaje się /dla nas, w miarę normalnych, cywilizowanych ludzi/ poza dyskusją, okazuje się jednak, że obecne państwo ma nieco inne zdanie, powiedzmy: "odrębne"...
UsuńTemat jak najbardziej na czasie.. a i do łatwych nie należy. Nie wiem czy użycie siły w takiej (lub innej) sytuacji cokolwiek zmienia - chyba lepiej.. porozmawiać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
jasne, ale jak się na końcu okazało, ktoś sympatyzował ze środowiskiem, które dość specyficznie definiuje "rozmawianie"...
Usuńpozdrawiam serdecznie! :)...
Strasznie mi się podoba spostrzeżenie, że brunatny to w rzeczywistości czerwony, raz po raz burczący głosem tow. Wiesława. Jeśli o patriotyzm chodzi, we własnym domku ten prawdziwek nie widzi problemu w ekonomicznie uzasadnionym zatrudnianiu podobno nienawistnych, wschodnich sąsiadów.
OdpowiedzUsuńOCN
to spostrzeżenie, że lewactwo to lewactwo ma już długą brodę, ale nie wszyscy to jeszcze pojmują, więc czasem trzeba mówić/pisać o (brunatnym) lewactwie...
Usuńbtw to niedawno słuchałem kawałek expose jakiegoś ministra i tembr głosu, barwa, akcentowanie, styl wypowiedzi etc, to wypisz wymaluj właśnie tow. Wiesław był, a że gość był już w bardziej niż średnim wieku i mocno skąpo owłosiony, to wzmacniało to wrażenie...
Co prawda kobieta też mogła troche inaczej poprowadzić tę rozmowę, co w żadnym wypadku nie usprawiedliwia czynu tego "wielkiego obrońcy zycia". Mimo wszystko trudna sytuacja kiedy jedno z przyszłych rodziców chce dziecka, a drugie nie. Najlepiej jesli para przedyskutuje takie kwestie "co, gdyby" przed rozpoczęciem współżycia.
OdpowiedzUsuń