Mam wiadomość, a brzmi ona sobie tak:
JESTEM ZA ŻYCIEM...
...popieram więc protest przeciw MASAKRZE Puszczy Białowieskiej.
Właściwie na tym można by tekst tego posta zakończyć, ale co szkodzi jeszcze pogadać? Tak? Nawet jest o czym, bo właśnie dziś w realu dotarł do mnie tekst, jakoby ów protest był dziełem... "ekoterrorystów".
Taka oto ogarnęła mnie wtedy refleksja, jakichże to głupich, chorych, złych popaprańców, czyli dupków innymi słowy, mijamy na ulicy, w sklepie, czy gdzieś tam indziej na mieście i pojęcia nie mamy, kogo mijamy. Dopóki takie coś się nie odezwie i nie wyjaśni, czym jest.
Ekoterrorysta. Co to słowo tak naprawdę, kurwa, znaczy? No cóż, istnieje taka mentalnie porąbana grupa, fragment populacji zamieszkujący ten kraj, zwana różnie, chwilowo umówmy się tu na określenie "konserwatywne buractwo narodowe". Używają oni specyficznego, poprawnego politycznie żargonu, w którym /na przykład/ chamskie zbluzganie kogoś bez powodu to "nazywanie rzeczy po imieniu". Zostawmy jednak analizę lingwistyczną owej prawdziomowy, skupmy się na "ekoterroryzmie". Otóż według nich ekoterrorysta to każdy normalny człowiek szanujący przyrodę, używający mózgu /chociaż trochę/, mający więc jako taką świadomość, że nie jest on właścicielem Natury, lecz tylko tejże to Natury elementem. Ideologia polskiego konserwatywnego buractwa narodowego, zwana także też marksizmem narodowym, ze swoim postulatem: "nasyfić tak, by zniszczyć wszelkie życie", ma pewne umocowanie religijne, ale obecnie nawet lider tej religii, tudzież formalny szef firmy nią zarządzającej /niejaki Franciszek zresztą/ coś już zaczyna kojarzyć, trybić, ogarniać, pojmować. Ale to również chwilowo zostawmy. Poza tym prawdziomowa wspomnianego szemranego towarzycha nie jest żadną wartością, nie jest ona językiem uniwersalnym, lecz slangiem dupków jedynie.
Są, istnią jeszcze inne definicje, wikipedyczne lub słownikowe terminu "ekoterroryzm", ale tak na zdrowy rozum są one mało logiczne. Bo kto jest ekoterrorystą, tak naprawdę centralnie? Ten /lub ta/, kto terroryzuje, zasyfia, niszczy ekosystem. Na przykład /co zresztą nie podlega dyskusji/ podła zmiana uosobiona, zaś jej komisarzem, szefem tej konkretnej misji jest pewien Szyszko. Ekoterrorystą jest też każdy, kto mu pomaga, a także każdy, kto nie chce widzieć, co ten zbrodniarz wyprawia. Tak?
Styka..
Wychodzi na to, że swoje już pogadałem. Przeczytaliście, dowiedzieliście się i teraz już wiecie więcej. Ipso facto wiedzieliście już to wcześniej, tylko nie mieliście tego uświadomionego.
...
Jeszcze jedno. Post nie odnosi się centralnie wcale do ostatnich wydarzeń w Puszczy. Jego przekaz jest raczej ogólniejszej natury, zaś wspomniane wydarzenia /które wciąż się dzieją/ posłużyły jedynie jako inspiracja.
JESTEM ZA ŻYCIEM...
...popieram więc protest przeciw MASAKRZE Puszczy Białowieskiej.
Właściwie na tym można by tekst tego posta zakończyć, ale co szkodzi jeszcze pogadać? Tak? Nawet jest o czym, bo właśnie dziś w realu dotarł do mnie tekst, jakoby ów protest był dziełem... "ekoterrorystów".
Taka oto ogarnęła mnie wtedy refleksja, jakichże to głupich, chorych, złych popaprańców, czyli dupków innymi słowy, mijamy na ulicy, w sklepie, czy gdzieś tam indziej na mieście i pojęcia nie mamy, kogo mijamy. Dopóki takie coś się nie odezwie i nie wyjaśni, czym jest.
Ekoterrorysta. Co to słowo tak naprawdę, kurwa, znaczy? No cóż, istnieje taka mentalnie porąbana grupa, fragment populacji zamieszkujący ten kraj, zwana różnie, chwilowo umówmy się tu na określenie "konserwatywne buractwo narodowe". Używają oni specyficznego, poprawnego politycznie żargonu, w którym /na przykład/ chamskie zbluzganie kogoś bez powodu to "nazywanie rzeczy po imieniu". Zostawmy jednak analizę lingwistyczną owej prawdziomowy, skupmy się na "ekoterroryzmie". Otóż według nich ekoterrorysta to każdy normalny człowiek szanujący przyrodę, używający mózgu /chociaż trochę/, mający więc jako taką świadomość, że nie jest on właścicielem Natury, lecz tylko tejże to Natury elementem. Ideologia polskiego konserwatywnego buractwa narodowego, zwana także też marksizmem narodowym, ze swoim postulatem: "nasyfić tak, by zniszczyć wszelkie życie", ma pewne umocowanie religijne, ale obecnie nawet lider tej religii, tudzież formalny szef firmy nią zarządzającej /niejaki Franciszek zresztą/ coś już zaczyna kojarzyć, trybić, ogarniać, pojmować. Ale to również chwilowo zostawmy. Poza tym prawdziomowa wspomnianego szemranego towarzycha nie jest żadną wartością, nie jest ona językiem uniwersalnym, lecz slangiem dupków jedynie.
Są, istnią jeszcze inne definicje, wikipedyczne lub słownikowe terminu "ekoterroryzm", ale tak na zdrowy rozum są one mało logiczne. Bo kto jest ekoterrorystą, tak naprawdę centralnie? Ten /lub ta/, kto terroryzuje, zasyfia, niszczy ekosystem. Na przykład /co zresztą nie podlega dyskusji/ podła zmiana uosobiona, zaś jej komisarzem, szefem tej konkretnej misji jest pewien Szyszko. Ekoterrorystą jest też każdy, kto mu pomaga, a także każdy, kto nie chce widzieć, co ten zbrodniarz wyprawia. Tak?
Styka..
Wychodzi na to, że swoje już pogadałem. Przeczytaliście, dowiedzieliście się i teraz już wiecie więcej. Ipso facto wiedzieliście już to wcześniej, tylko nie mieliście tego uświadomionego.
...
Jeszcze jedno. Post nie odnosi się centralnie wcale do ostatnich wydarzeń w Puszczy. Jego przekaz jest raczej ogólniejszej natury, zaś wspomniane wydarzenia /które wciąż się dzieją/ posłużyły jedynie jako inspiracja.
@(Adresat/ka wie, że jest adresatem/ką)...
OdpowiedzUsuńprzykro mi, że masz takie zasady, jakie masz i się ich trzymasz, gdyż Twój komentarz byłby zapewne ciekawy...
niestety jednak nie planuję /przynajmniej w najbliższej przyszłości/ zmieniać istniejącej obecnie procedury moderacyjnej...
"Czyńcie sobie ziemię poddaną"... No to czynią... In nomine Patris. A że ów Pater ma pustynny rodowód...
OdpowiedzUsuńdokładniej to jest tak, że ta bozia została wymyślona wśród pustynnych ludów koczowniczych... co to oznacza?... ano tyle, że:
Usuń1/czynienie tego kawałka Ziemi poddaną, żeby dała jakieś papu było wtedy dość żmudnym zajęciem i nie prowadziło do nieodwracalnych zniszczeń...
2/można było śmiecić do woli, bo te odpadki podlegały biodegradacji, zaś ludziom łatwo było znaleźć inne miejsce, jak już za bardzo naśmiecili... po powrocie w to miejsce za /np./ rok śladu po tym nie było...
czyli obecny problem nie tkwi w samej bozi, jako takiej, lecz braku zreformowania tej bozi zawczasu, dostosowaniu jej do nowych technologii, surowców, etc...
wspomniany Franciszek jakby nieco się ocknął i kibicuję mu życzliwie /w tym konkretnym temacie/, ale pomijając fakt, że jest on więźniem własnego systemu, to jest to robota na pokolenia, jednak dziadek długo już nie pożyje, a następca może wszystko artystycznie spierdolić...
Kij ma dwa końce jak zwykle.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu na swoim fb byłem atakowany postami znajomych, którzy wywołali prawdziwą batalię przeciw wycinkom drzew w pobliskim lasku. Zdziwiło mnie to niepomiernie, bo gdy przed trzema i czterema laty znikały całe połacie drzew, co nawet uwieczniłem na zdjęciach, nikt się nawet nie zająknął, że mu szkoda.
Miałbym też nieraz problemy z umiejscowieniem "porąbanej grupy o nazwie umownej konserwatywne buractwo narodowe" po którejś stronie barykady w walce z "ekoterroryzmem". Jeżeli pan Krzysztof Mączkowski (wiceprezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Poznaniu) krytykuje działaczy krakowskiej Ligi Ochrony przyrody za absurdalną blokadę budowy szpitala w Prokocimiu, bo wyrosły tam jakieś samosiejki - to jest jeszcze za ochroną środowiska, czy jest już w porąbanej grupie tych buraków?
Takich casusów mógłbym wymieniać jeszcze dużo, powiększając rozdział na "buraków" i "ekoterrorytów", wykazując, że przykuwanie się do drzewek nieraz budzi emocje i daje komuś poczucie walki o jakieś wyższe dobro ludzkości, ale sensu może nie mieć za grosz.
oby tylko dwa... tych końców kija jest o wiele więcej, ja tylko ultra szkicowo rzuciłem temat do dyskusji, by go rozwinęła...
Usuńna tą chwilę przychodzą mi do głowy takie końce:
- brak wiedzy wśród co poniektórych nawiedzonych "ekologów", czego efektem bywają nieraz akcje kompletnie pozbawione sensu, wręcz szkodliwe w dalszym dystansie dla ekosystemu... de facto zaś tej wiedzy mają mało nawet fachowcy i obawiam się, że zanim jej wystarczająco dużo pozyskają, nie będzie już o czym się uczyć...
- żądza pieniądza, czyli cwaniacy, którzy pod szyldem "ochrony środowiska" chronię je tylko pozornie, de facto zaś kręcą jedynie ostre lody...
- Prawo Parkinsona... dotyczy ono każdej organizacji, bez względu na to, czy ich cele i założenia są naprawdę szczytne, czy tylko takowe udają... po przekroczeniu pewnych rozmiarów nie da się upilnować wielu nieprawidłowości, przekrętów i efekt jest taki, że taka firma niektórym bardziej się kojarzy z owymi przekrętami, niż z jej działalnością statutową... i niestety miewają oni pewne podstawy, by tak sobie daną firmę kojarzyć...
...
owszem, pewne metody walki w obronie Natury bywają mocno dyskusyjne /choćby to przykuwanie się do drzew/, ale można też je postrzegać jako akty desperacji, gdy repertuar w miarę pokojowych środków jest na wyczerpaniu... bo potem pozostają już tylko takie manewry, jak wynajęcie killera, snajpera, by odstrzelił /na przykład/ takiego Szyszkę w płonnej nadziei, że drugi łeb hydrze nie odrośnie, jakiś zamach stanu lub coś w tym guście, albo rzeczywisty terror... ale to ostatnie byłoby już samobójczym paroksyzmem bezradności...
Te odgałęzienia kiełkują z jednego pnia. :)
UsuńChwila, w której ktoś doszedł do wniosku że na ekologii można zarobić stała się w wielu przypadkach trumiennym wiekiem, do idei zrównoważonego dbania o środowisko. Gdzie diabeł nie może tam ekologa pośle.
Co do wiedzy o ochronie środowiska, to do dzisiejszego dnia nie wiem kto ma rację w sporze o tą Puszcze Białowieską. Pomysł wycinki jest o wiele starszy niż posada Szyszki na stołku ministra środowiska i już w 2014 budził kontrowersje. Zajrzyj np. pod ten link:
http://www.santaopb.pl/
zajrzałem, przejrzałem, przeczytałem /choć może nie wszystko/... no cóż, problem filozoficzny "jak pomagać Naturze, by pomagać, a nie dobijać?" istnieje już od dawna i końca nie widać, jeśli chodzi o finalne rozstrzygnięcie... kwestia kornika rzecz jasna również się w to wpisuje... ale co do obecnej polityki pogromcy bażantów, to... ale yooo :)...
UsuńSANTA to grupa wsparcia Szyszki, w istocie część lobby drzewnego, zainteresowanego wycinką puszczy. Ich propagandowe bzdury są pozbawione podstaw naukowych, a fotorelacje zasadzają się na próbach wywoływania emocjonalnych reakcji osób nie mających pojęcia o tym jak np. wygląda naturalny las (tj. ze znacznym udziałem martwego drewna). Garść pierwszych z brzegu informacji na temat proweniencji tej "organizacji ekologicznej":
Usuńhttps://oko.press/zielone-ludziki-ministra-szyszki/
http://www.newsweek.pl/polska/organizacja-santa-czyli-kim-sa-ekolodzy-ktorzy-chca-wycinki-puszczy-bialowieskiej,artykuly,387004,1.html
A tutaj przykład jednej "metod działania" tej grupy:
http://puszcza-bialowieska.blogspot.com/2013/10/orlik-ochrona-i-pomowienia-ekologow.html
Nie wiem ile zarabiają na sprzedaży drewna, przypuszczam że jednak rzeczywiście potwierdzają tezę o możliwości czerpania profitów z "ekologii".
OCN
OCN...
Usuńprzyznam, że gdy czytałem deklarację programową tej SANTY i rzuciłem okiem na fotki wraz z podpisami, to bardzo mocno mi się coś nie zgadzało... niestety nie znalazłem wczoraj czasu i odłożyłem na weekend głębsze drążenie, by się doedukować w temacie, ale widzę, że mnie wyręczyłeś... czyli wychodzi na to, że takich "szyszków" jest sporo więcej, niż mogłoby się wydawać... zbyt optymistyczne to nie jest, ale wspominałem już wcześniej, że nadzieja, iż samo odstrzelenie Szyszki załatwi sprawę jest nadzieją płonną...
Patrz, a oni na teledysku krzyżem wymachują i nikt im jeszcze sprawy nie wytoczył?
OdpowiedzUsuńKiedyś spotkałam się z określeniem terroryści grupy ekologów, którzy przypięli się do drzew i nie chcieli dopuścić do budowy obwodnicy, bo to naruszyłoby środowisko cennej żabki. Lubię żabki, zwłaszcza cenne i powinny w swoim środowisku żyć. Jednak.... argument drugiej strony brzmiał- potrzebna obwodnica, bo pół miasta żyje w smrodzie spalin i hałasie.
I jest klincz terrorystyczny.
rzecz w tym, że z tymi żabkami to nie jest tylko kwestia lubienia ich lub nie...
Usuńw lokalnym ekosystemie dużego miasta sprawa jest prosta:
to nieważne, czy władze tego miasta lubią koty /te "piwniczne"/, ważne jest, czy lubią szczury...
z żabkami na otwartym terenie ta zależność jest trudniejsza do uchwycenia, dla buraka wręcz nie pojęcia, bo sieć wzajemnych relacji pomiędzy żywymi organizmami jest o miriady rzędów wielkości bardziej skomplikowana...
bo okazuje się, że im szybciej wytępimy te żabki broniąc się od spalin i hałasu, tym szybciej od tych spalin i hałasu zdechniemy... tak to działa i tyle...
Niech więc władze naszych miast wreszcie pójdą po rozum do głowy (marzenia jak ptaki;)) i zaczną to, co na Zachodzie robi się już od dawna: ograniczać prędkość i ruch samochodowy w centrach miast, zwężać ulice, likwidować miejsca parkingowe. Miasto powinno być środowiskiem przyjaznym mieszkańcom w różnym wieku, chroniącym ich przed nadmiernym hałasem, zanieczyszczeniem powietrza, zapewniającym bezpieczne przemieszczanie się. Polskie, zakorkowane i zaczadzone spalinami miasta, stoją niejako w opozycji do tych postulatów, folgując zasadzie "cztery kółka ponad wszystko". Jakby ich gospodarze nie wiedzieli, że można i trzeba żyć inaczej. Cholera, w tym kraju na mieszkańca przypada już więcej aut niż w większości państw UE! I to przeważnie wciąż jakimś cudem jeżdżących, zasyfiałych trumien. 500m do najbliższego sklepiku, apteki czy fryzjera naprawdę można przejść piechotą, szkoda że nie wszyscy biorą to sobie do serca.
UsuńOCN
niby coś tam próbują robić, sporo jeżdżę po mieście na rowerze /autem bardzo rzadko/ i niby coś tam widzę... ale jest to tylko "coś" i często "niby coś"... po wyborach samorządowych, gdy PiS zdobędzie przewagę nawet to "niby coś" się skończy...
Usuń...
he, he, znam takich ptysiów, nawet miałem w rodzinie takiego wujka, który do sklepu za rogiem po głupie "piwo" /czy coś w tym guście/ odpalał furę i ni wała nie dawał sobie nic wytłumaczyć... to są wdrukowane automatyzmy, przez które nijak się przedrzeć... wujek nie brał sobie nic do serca, w końcu serce wzięło samo do siebie i się zrobiło po wujku...
Jakaś wybiórcza jest ta troska o ekologię. Sama na tym się,łapię. A jak nie ma rady, to zawsze liczy się kasa. nam w tej chwili narzucają uchwałę sejmiku woj katowickiego, dot ogrzewania. I usiłują nam mówić, że bardziej ekologiczne jest spalanie węgla niż mułu. A tak naprawdę chodzi nie o to co leci do atmosfery, tylko o to, że z mułu jest więcej popiołu niż z węgla i nie ma gdzie tego popiołu składować.
UsuńPrawdą jest, że popiół jest też nieekologiczny, ale to zamydlanie prawdy no i mocno stuknie nas po kieszeniach. Inna sprawa, że ponoć jest to sposób na ratowanie polskich kopalni. Ale ja to jednak odbieram jako ekoterroryzm.
Pan Minister ma takie ekologiczne nazwisko a drzew nie lubi .Chyba ma traumę po szkole jak go wyzywali od szyszek i stąd nienawiść do drzew;-)))
OdpowiedzUsuńKonserwy nie lubią żywych istot, pewnie gdyby te drzewa były w stadium prenatalnych to by zaciekle o nie walczyli a tak to chcą je wycinać …Może wkrótce zaczną walczyć o nasiona? Bo skoro zygota to człowiek to nasiona muszą według nich być drzewami…;-))))
exactly... nie ma za bardzo nic więcej do dodania...
UsuńOstrożnie z Szyszko, bo Szyszko to waaażna szyszka. U nas w San Escobarze tacy też pod rządową ochroną.
OdpowiedzUsuńakurat to tak niestety z grubsza jest, bo Szyszko jest pod ochroną pola mocy Rydzyka i nawet mały mu za bardzo nie podskoczy...
UsuńMam wrażenie, że odwracanie znaczenia słów to ogólna tendencja tego rządu i dotyczy znacznie większej ilości słów niż tylko ekoterroryzm.To element prania mózgu i przerażające jest, jak wielu z nas temu konserwatywnemu buractwu narodowemu /medal za trafne nazewnictwo!/ zaczyna się poddawać! :((
OdpowiedzUsuńPo.ba.s.
nazywam to od dawna "prawdziomowa", przez analogię do orwellowskiej nowomowy...
Usuńpo.ba.s :)...
Masakra. Przyznam ,że trzeba mieć skrajnie ograniczone widzenie rzeczywistości by bredzić o czymś takim a dlaczego tak uważam? Moje rozumowanie jest banalnie proste. Leśnicy i wszyscy w lesie pracujący, aby zarobić muszą mieć las i co wyciąć i co sprzedać jednak, jeśli wytną za dużo w tym roku w przyszłym pensyjka spadnie a niektórzy stracą pracę w związku z tym robią tak by w przyszłym roku też było bo nie znajdą pracy w europie która już wszystko wycięła. Z puszcza jest tak samo...trzeba zrobić porządek by za jakiś czas nie stracić utrzymania. Ekolodzy uważają inaczej? Czy ci sami którzy wynajmowali firmy wysokościowe by siedziały na drzewach i udawały protestujących za kasę która ucieszyła każdego?. i jeszcze Szyszko...chyba to pierwsza od lat lub nawet pierwsza w ogóle ustawa która oddała mi prawa jakie mi się należą. Prawo do decydowania o swoim. Oczywiście banda baranów co to nigdy niczego nie miała a jedynie na cudzym pastwisku się pasła podniosła raban i posłowie, musieli coś pogrzebać i spieprzyć . Przez chwilę byłam panią swojej ziemi a teraz znów jak za komuny. Może owe wspomniane przeze mnie stado baranów zaprotestuje przeciwko podatkowi od nieruchomości bym nie płaciła za coś co jest moje. Nie zaprotestuje ?...no tak bo to stado baranów na cudzym się pasące. Obraziłam kogoś....najmocniej przepraszam. Poprawię się jak będę miała po temu możliwość.
OdpowiedzUsuńoj tam, oj tam, zaraz "obraziłam"... lepiej pasuje "nie umiem rozmawiać i zamiast przejść do rzeczy, zaczynam od fantazji na temat wyraziciela poglądów innych, niż moje jedynie słuszne"...
Usuńna razie masz żółtą kartkę... nie za poglądy, ale za ową nieumiejętność rozmawiania... za kolejny taki numer będzie kartka w barwach "kaczyńskich", czyli czarno-brunatno-czerwona...
...
przyznam, że w temacie prawa do wycinki drzew na swoim terenie kiedyś sam byłem zwolennikiem opcji, że skoro mój teren, to moje murzyny... znaczy, drzewa, chciałem rzec... eko-myślenia miałem wtedy niedobór, ale potem zmądrzałem... mimo to nadal nie twierdzę, iż poprzednie przepisy "przedszyszkowe" były znakomite... można je jednak uznać za pewien kompromis /idealnych przepisów w tym temacie nie idzie wymyślić/, bo na skalę małej działki i jednego, dwóch drzew można je było obejść robiąc tak, by drzewo ewidentnie nadawało się do wycięcia, a ekosystem by się od tego nie zawalił... na większą zaś skalę byłaby afera /i słusznie/...
tymczasem Szyszko i s-ka wylali z kąpielą nie tylko dziecko, ale także zygoty... otworzył kurek na full i doszło do rzeźni... oberwał ekosystem i ludzie /im się to zdrowotnie odbije po latach/... ale czego się można spodziewać po idiocie, który przyczynę smogu upatrzył w pracach polowych, na polach na których leżał dziewiczy śnieg?...
Leśnicy dysponują w Polsce wielkimi obszarami tzw. lasów gospodarczych, czyli de facto plantacji drzew nie mających z prawdziwym lasem za wiele wspólnego. Wydzielenie zaledwie kilku % szczególnie ważnych przyrodniczo lasów najwyraźniej jest dla nich solą w oku - z gospodarczego punktu widzenia kompletnie nieistotną, ale chyba nie do zniesienia, skoro chcą zniszczyć i przebudować również te tereny pod pozorem fałszywej "troski o środowisko". Tak zwany "porządek" w ich wykonaniu to czysta demolka i utrata różnorodności gatunkowej, w efekcie - rzeczywista utrata natury na rzecz wspomnianej plantacji zarządzanej przez szefów grup wsparcia Szyszki w rodzaju SANTA.
UsuńEuropa, która podobno wszystko wycięła, ma więcej lasów niż Polska. Odsetek powierzchni leśnych w Polsce jest niższy od przeciętnego dla państw UE.
OCN
@OCN...
Usuńbardzo lubię Twój stonowany, wyważony głos rozsądku na swoim forum blogowym... bo sam mój post inicjujący to... to tylko post... mniej lub bardziej odjechany tekst plus jakieś tam elementy graficzne, tudzież muzyczne /bardzo istotne zresztą/... na forum funkcjonuję już nieco inaczej... czasem tnę w bola /tak, jak lubię/, czasem gadam poważniej... gdy Ty się pojawiasz ze swoją wypowiedzią robi się tak bardziej... konkretniej... ot, taki "balance factor", jakby to nazwał nieboszczko ASLV...
i tak ma być, i tak mi pasuje...
...
a co do meritum... naprawdę próbuję uruchamiać jakieś rezerwy empatii i racjonalnego zrozumienia dla strategii Szyszki i wciąż mi wychodzi na outpucie zmutowana, pierdolnięta genetycznie ośmiornica po lobotomii dzierżąca w mackach maczety, kałachy i "brudne" bomby jądrowe...
p.jzns :)...
Nasuwa mi się jedno stare, ale wciąż sprawdzające się powiedzenie: "Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę"
OdpowiedzUsuńchodzi o kasę, potrzebną, by ratować swoje zdrowie i życie, które się sobie niszczy, walcząc o kasę...
Usuńczy jakoś tak w tym guście...
mnie zaś wychodzi, że taki Szyszko niczym się nie różni od dżihadysty, który wysadzając siebie w pizdu, wysadza przy okazji innych dookoła...
OdpowiedzUsuńpan kanalia mnie strofuje a sam dokładnie to co ja robi ale..nic to. Nie czepiajmy się . Mam jednakowoż pytanie. Narzekacie Panowie, Panie, źle niedobrze itd więc jak powinno być na moim terenie.Proszę o propozycje. Mam 10ha działki . Moja i tylko moja.Dom, las, jezioro. Jakie mam mieć prawa?... takie jak ja uważam, mój teren i robię na nim co chcę czy tak jak panowie, mój teren a wy mi zarządzacie ?
hm... Kolegium Moderacyjne uznało za stosowne pewne wątpliwości rozstrzygnąć na korzyść petenta/ki, ergo:
Usuń- co do skargi na jakiegoś pana, który strofuje i okazał się kanalią, bo robi to samo /czyli strofuje?/ nie bardzo wiem, co z nią robić, jak się do niej odnieść... bo w cz'jem d'jeło?... że strofuje dwa razy? /bo na to wygląda/... bez doprecyzowania sprawy ani rusz, poza tym nie mogę obiecać, że będę potrafił lub chciał potrafić pomóc...
- trochę podobna sprawa jest z tymi narzekającymi... że co jest źle, niedobrze, itd?... jeśli chodzi o mnie, to na nic nie narzekam, stwierdzam tylko, że jest beznadziejnie... w temacie poczynań tego całego Szyszki, bo rozumiem, że o to chodzi?...
- co do reszty, to kwestia sprowadza się do pytania "kto jest właścicielem Natury?", a raczej "czy Natura ma jakiegoś właściciela?"... pytania natury światopoglądowej, filozoficznej wręcz... od odpowiedzi na nie trzeba wystartować, by stworzyć jakieś sensowne prawo... moim zdaniem takiego właściciela nie ma i być nie może... z drugiej jednak strony, jakiś zarządca by się przydał, jest wręcz konieczny, ale tylko zarządca, a nie właściciel... bo człowiek /dominujący na Ziemi gatunek zwierzaka/ jako właściciel kompletnie się nie sprawdza...
nie oczekuj please, bym teraz na cito podał propozycję prawa doskonałego... uznaj, że nie umiem, przynajmniej chwilowo nie umiem, nie pogniewam się... powtórzę jedynie to, co wcześniej, że poprzednie prawo było niezłe, choć zapewne wymagające pewnych korekt... jednak "korekta a la Szyszko" jest po prostu zbrodnią, zabójstwem Ziemi i człowieka /gatunku/... nie wiem, na jakiej ideologii ów Szyszko tą zbrodnie opiera /znam tylko plotki, to jednak za mało/, wiem tylko, że ów Szyszko chce zabić /na raty/ MNIE i wielu innych mniej lub bardziej mi bliskich ludzi... przy okazji też siebie, ale to mnie niewiele obchodzi... może tylko tyle, że lepiej by było dla Ziemi i ludzi, by zaczął to zabijanie od siebie, nie na raty zresztą, tylko od razu, zaręczam, że wyszło by to na dobre i Ziemi, i ludziom, także tym, dla których przypisane im prawnie 10 ha działki to cały ich świat...
UsuńDziękuję za poświęcony mi czas.
ya're welcome :)...
UsuńWychodzi na to, że ekoterroryści pokłócili się z ekoterrorystami.
OdpowiedzUsuń