09 października 2020

Jak to jest z tym gustem?

To było jakoś tak podczas oficjalnego lockoutu:
- Wiesz, jaki łańcuszek ostatnio chodzi na fejsie?
Pojęcia nie mam zielonego, nie fejsuję, zaglądam tam może raz na kwartał, to skąd mogę coś wiedzieć na temat tych łańcuszków? Ale niech sobie gada chłopina, niech opowiada, może czegoś się dowiem? To się dowiedziałem. Rzecz polegała na wymienieniu iluś tam, pięciu, czy też dziesięciu wykonawców, którzy ukształtowali, mieli znaczący wpływ na muzyczny gust respondenta. Był też wariant płyt lub konkretnych utworów, ale to jakby to samo co do idei. No, i zaczęła się wyliczanka:
- U mnie to było to i to...
- A u mnie to, tamto i coś tam jeszcze...
Ale nagle się zorientowałem, że my gadamy kompletnie od rzeczy, nie na temat. Wyliczamy jedynie muzę, która kiedyś zrobiła na nas wrażenie, wywołała jakieś "Wow! Lubię to!". Ale żeby tak się stało, gust musiał istnieć już wcześniej. Bo skąd by było wiadomo, czy komuś się coś podoba, a co nie? Poza tym to wcale nie musi być tak, że tylko bodźce akustyczne ten gust kształtują. Być może ma znaczenie, co jadała kobieta w ciąży zanim stała się matką, czyli gdy posiadacz gustu nie był jeszcze "kimś", nawet dzieckiem?
Puenta mi wyszła taka, że głupi ten łańcuszek jakiś był, źle było postawione pytanie. Nie co "ukształtowało", ale co "się podobało" powinno być. Zawsze to jakoś milej, gdy się zwali winę na kogoś, że źle zapytał, zamiast przyznać, że się nie umiało odpowiedzieć.

61 komentarzy:

  1. To ja Ci się zwierzę, co zadecydowało o moich gustach. W sumie natura :) Jestem impulsywna, żywiołowa, kochałam tańczyć, więc brały mnie głównie utwory rytmiczne. Nie, nie disco polo ;) Ale lubiłam też śpiewać, więc szukałam utworów takich, których mogłabym się nauczyć i powtórzyć. I jeszcze, do czego się niechętnie przyznaję, jestem sentymentalna. Stąd pewnie moja miłość do Szopena, przy którym trudno tańczyć lub go zaśpiewać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. natura, to "coś", co siedzi w człowieku kształtuje gust /nie tylko muzyczny zresztą/... podoba mi się ta odpowiedź, prosta, intuicyjna i zatrzymuje temat na odpowiednim poziomie, bez pchania się za głęboko w filozoficzne dywagacje "co kształtuje naturę tej, czy innej osoby" :)

      Usuń
  2. Melomanii mają swoje gusta :) a ponieważ mnie w dzieciństwie słoń na ucho nadepnął [bo w dzieciństwie to się łaziło tu i tam,a że byłam mała, to słoniowi łatwo było przybrać moje ucho :)] więc co będę teraz pakować się bez sensu między wódkę a zakąskę; skoro są gusta i guściki, to czemu miałoby ich nie być w muzyce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kto jest melomanem, a kto nie jest, to sprawa umowna, kwestia wrażliwości na muzykę i jak ważna jest ta muzyka w życiu, ale gdzie jest obiektywna granica, tego nikt nie wie...

      Usuń
    2. Wrażliwość na muzykę, to przede wszystkim kwestia genów, potem warunki rodzinne w jakich się dorasta, a następnie środowisko.
      Jak się nie ma słuchu ani głosu, to o gustach muzycznych się nie dyskutuje, a to dotyczy mnie :) wiele zależy też od charakteru człowieka; bo jedna muzyka uspakaja, a inna przyprawia i wściekliznę :) przy jednej można zasypiać, a przy innej rozładować temperament;
      Z tej racji że u mnie dusza romantyka, to nie tyle muzykę co piosenki mam ulubione; metal za ciężki na moje zszarpane nerwy;
      pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Okresowa zmiana gustu muzycznego wprawdzie zależy od "mody", ale trzeba wiele odsłuchać, grać, by trafiło cię: To jest to!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. umiejętność grania to jakby osobna sprawa, kiedyś próbowałem grać na basie i okazało się, że grałem gorzej niż Sid Vicious, co ponoć wcale nie jest takie proste :)

      Usuń
  4. Tak nie do końca się z Tobą zgodzę. Byłem fanem The Beatles aż tu niespodziewanie pojawił się przebój „A Whiter Shade of Pale” Procol Harum. W ten oto sposób znalazłem się w kręgu zdecydowanie innej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okay, ale co spowodowało, że ten przebój tak do Ciebie trafił?... Twój gust, jego drobny fragment, o którym wcześniej nie wiedziałeś, że istnieje, ale on już był, bo inaczej ten kawałek by Ci się tak nie spodobał :)

      Usuń
    2. Dorabiasz fakty do teorii. Bo niby gdzie był? U Santor, czy u Fogga, a może Mazowsze w jakieś przyśpiewce ludowej? ;)))

      Usuń
  5. Jeżeli ktoś chłonie muzykę od maleńkości i obraca się wśród osób na nią wrażliwych, to ucho ma czułe na muzykę w ogóle, a prędzej czy później dociera do tego, co go najbardziej rusza, wzrusza i to właśnie te mniej lub bardziej świadome poszukiwania nas kształtują.
    Ja się staram zawsze dowiedzieć, jakiej muzyki słuchają moi nowi znajomi, jakiej przyjaciele. Często dzięki temu wzbogacam sama swój repertuar. Bo słucham wszystkiego (z wyjątkiem disco polo) od muzyki popularnej, poprzez klasyczną, jazz, blues, house, r'n be, a w ostatnich latach znajduję co raz więcej rapu i hip-hopu, które mnie ruszają.
    Ale i mocniejsze kawałki, jeśli ktoś podsunie mi takie, których mogę słuchać, bo rozróżniam dźwięki akustycznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "czego słuchasz?" - to jest dość częste pytanie podczas zawierania znajomości, zwłaszcza wśród małolatów, aby znaleźć wspólne wibracje, jakieś wstępne zahaczenie do pogadania i nie powiem, mnie też to nadal jeszcze często ciekawi, ale odkąd zobaczyłem, jak beznadziejne są niektóre "metalówy" /tudzież "metale"/ ta sprawa zeszła u mnie trochę na dalszy plan...

      Usuń
    2. No tak, dla małolatów kwestia wyboru muzyki, a teraz to pewnie i gier lub filmów na Netflixie ma zapewne podstawowe znaczenie w utrzymywaniu znajomości. U mnie ostatnio bywają inne kryteria, ale to się zmienia i ewoluuje z czasem.

      Usuń
  6. Gust się kształtuje w ciągu życia. Co oznacza li tylko to, że to czego słuchasz wcześniej ma wpływ na to, czego słuchasz później, jeśli później nie zdominuje nas intelektualne lenistwo. Kiedyś słuchałam Modern Talking (miałam wtedy 10 lat). Już nie słucham, bo zamiast 5 tys. razy przesłuchać to samo, słuchałam coraz bardziej skomplikowanych utworów. Siłą rzeczy w takich warunkach, proste melodie zaczynają być w którymś momencie za proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja akurat nie biorę muzyki /ani innej sztuki/ "na intelekt", tylko "na intuicję", czyli jak słucham, to słucham, nie myślę o tym co słucham, może ewentualnie później...
      to, że gust nie jest niczym stałym, to akurat wiadomo, mam tylko duże wątpliwości, czy gust muzyczny kształtuje sama muzyka jedynie... ale na pewno Modern Talking nie spowodowało, że w wieku 10 lat pierwsze doświadczenie z ich słuchaniem było dla Ciebie fajne, to by było chronologicznie nielogiczne... i o tym w sumie centralnie jest ten post...

      Usuń
    2. Powodem tego, że ich lubiłam, z dzisiejszej perspektywy, jest prostota melodii. Lubiłam też ostre, wyraziste kolory. Obydwa moje "lubienia" były kwestią rozwojową - dzieci zazwyczaj lubią proste kolory i wyraziste melodie, słuchają, czytają i widzą tak, jak ich umysł jest w stanie przetwarzać na tym etapie życia. Zresztą to jest też jedna z możliwych odpowiedzi na to zadumanie o guście - przetwarzamy to, co możemy przetwarzać, u każdego człowieka te możliwości są inne.

      Usuń
  7. Akurat połowicznie zabawiłem się w ten łańcuszek (znaczy się, codziennie przez tydzień (albo 10 dni - nie pamiętam) waliłem na profil zdjęcia płyt, które kształtowały mój gust, choć nikogo nie nominowałem, bo mam okropny kłopot z takim zawracaniem dupy i wywieraniem swojego rodzaju presji. Za to dodatkowo sobie utrudniłem, robiąc zdjęcia wyłącznie z mojej prywatnej płytoteki. Właśnie ze względu na tak postawione pytanie, mocno się zastanawiałem, co fotografować. Bo czym innym są płyty, którymi się chwilowo fascynowałem, a czym innym te, które stały się klasyką i inspiracją do poszukiwań w danym kierunku. Przykład: moją ulubioną płytą Grechuty jest "Szalona lokomotywa" na podstawie Witkacego, ale sfotografowałem "Korowód", bo to on wywarł na mnie takie wrażenie, że szukałem w tych klimatach, choć mocno się zastanawiałem, co powinienem wybrać. Za to wcale się nie zastanawiałem, dlaczego nie umieszczę Starego Dobrego Małżeństwa, choć jako osiemnastolatek nauczyłem się na pamięć wszystkich utworów z "Dla wszystkich starczy miejsca" (z chwytami gitarowymi włącznie), bo co prawda byli użyteczni przy ognisku, ale do słuchania okazali się nudni jak flaki z olejem. Każda z tych płyt w swoim czasie mi się podobała, ale nie każda ukształtowała mój gust muzyczny, chyba że włączamy w to selekcję negatywną - osobiście wolę się skupiać na inspiracjach, niż na nutkach - paskudkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli nie ja jeden miałem wątpliwości, czy pytanie jest dobrze postawione i czy przypadkiem nie odpowiadam na inne pytanie, np. "z jaką muzą było/jest mi dobrze", "jaka muza kiedyś tam mnie sieknęła?" albo "jaką muzę uważam za jakoś tam ważną?"...

      Usuń
  8. Och, Sabacik:):) No i już wiesz. Mnie wkurza takie sformułowanie- "O gustach się nie dyskutuje", bo niby dlaczego nie? Taki sam temat do dyskusji, mało tego, to jest idealny temat do dyskusji. Ale... dyskusji prowadzonej w taki sposób, by komuś nie sprawić przykrości. Ja wyrażam swoją opinię o czymś, ktoś inny o tym samym przeciwną. Poza tym właśnie dyskusja o gustach wyrabia tolerancję- mnie się nie podoba, ale nic mi do tego, kto co lubi.

    Na fejsie był też łańcuszek dotyczący przeczytanych książek- ulubionych.
    Nie masz pojęcia, co "stare baby" przedstawiały- "Ania z Zielonego Wzgórza", jakieś inne bzdety pensjonarskie. I co? Miałam wyśmiać? Jak lubią takie książki, to ich sprawa:)
    A gust muzyczny? To zależy od tzw. "ucha". Ale ja widzę, że często te osoby, które preferują w ubiorze, w wystroju domów, ogrodów tzw. gust wiejski czy dyskotekowy, w muzyce lubią właśnie disco-polo albo pop, no ewentualnie dance. Poza tym istnieją "mody" i ludzie podatni na nie, niejako zmieniają swój gust. Co mnie niezmiernie dziwi, bo ja uważam, że jednak ma się jakiś określony "kręgosłup" jeśli chodzi o te sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o gustach się nie dyskutuje w tym sensie, że Twój gust nie jest lepszy od mojego, a mój nie jest lepszy od Twojego, ale pogadać informacyjnie sobie można, nawet warto, bo skąd mam wiedzieć jakie kwiatki lub ciastka Ci kupić w prezencie? :)
      ...
      gusta (muzyczne) mogą się zmieniać, znałem gościa, który z metalu nagle przeskoczył na jazz... ja tego nie trybię, bo nie trybię jazzu, ale to jego gust, nie mój, więc... no właśnie... dyskutował o tym nie będę :D

      Usuń
    2. Bezy, uwielbiam bezy:)Cukrowe, ale futerkową też:)Jazzu również nie lubię. Nie znoszę hałaśliwych starych dixielendów, ale nowoczesnego też nie lubię. Ja mówię o dyskusji, nie o dyskusji w celu skrytykowania:)

      Usuń
    3. Bezę to na pewno lubię jedną, niestety na odległość, ale może kiedyś podjadę i spróbuję poczochrać, pytanie jeszcze, czy Beza lubi mnie? :)
      stary, klasyczny dixieland to ja jeszcze zniosę, tego da się słuchać, ale ten nowoczesny jazz to faktycznie porażka, kompletnie nie współbrzmi ze mną, nie te wibracje...
      dyskusję o gustach w tym powiedzonku rozumiem jako ocenianie jakiegoś gustu, ale neutralna wymiana informacji, bez oceniania tego gustu to już inna sprawa, to akurat wykluczam... wiadomo, że mój gust jest najlepszy (dla mnie), ale cudzy jest tak samo fajny, tu nie ma sprzeczności...

      Usuń
  9. Gust to wg Wikipedii: predyspozycja, sentyment, skłonność, smak, predylekcja, słabość, przychylność, zamiłowanie, zainteresowanie, charakter, klasa, zapał, sympatia, pasja, afekt, pociąg, usposobienie, ciągoty, namiętność, feblik, inklinacja, upodobanie, tendencja, chęć, temperament, ...
    A ponieważ z gustem się nie dyskutuje, to madmienię tylko, że w obszarze muzyki nie mam specjalnych upodobań. Każdy rodzaj muzyki jest dobry, ale w zależności od sytuacji, i stanu psychofizycznego. Lubię słuchać (czasem grać) Chopina - bo to takie polskie - Mozarta, bo uduchawia, Wagnera, bo daje moc, Griega, bo uspokaja, Albinoniego i Vivaldiego, bo, bo ... Ale trawię też drugą stronę w postaci np. nawet Zenka Martyniuka. Oczywiście tego co "w środku", czyli Pop , Hard, Metal, Ballada, itd., słucha się częściej. Nie sądzę, aby był jakiś człowiek, który przez całe swoje życie słucha tylko jednego rodzaju muzyki, no chyba, że jest spokrewniony z krową w kwestii żucia trawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno tak mówi Ciotka Wiki?... bo ja też zajrzałem i było tylko "smak" /niekoniecznie w sensie gastronomicznym/...
      ja bym gust zdefiniował tak: zespół uwarunkowań powodujących, że pewne "okoliczności przyrody" /osoby, rzeczy, wydarzenia, etc/ są dla kogoś bardziej lub mniej miłe, coś bardziej lubimy robić, doświadczać, coś mniej, w ogóle lub w szczególe...
      ...
      jak twierdzisz "z gustem się nie dyskutuje", co ja rozumiem, że się go nie ocenia /w sensie: ludzi o jakimś guście/, ale przeczytaj swoje ostatnie zdanie, w którym jednak zadyskutowałeś :)

      Usuń
    2. https://www.google.com/search?q=gust+synonim&oq=gust+&aqs=chrome.1.69i57j69i59j0l6.5393j0j15&sourceid=chrome&ie=UTF-8
      Jeżeli ktoś ma chorą wątrobę to za cholerę nie polubi wysmażonych befsztyków, podobnie, gdy jest np. wegetarianinem. Trudno też przyjąć, że kompozytor oper polubi Zenka, a ktoś po ciężkiej pracy fizycznej szukający podkładu muzycznego pod umysłową pracę wybierze Rap. I odwrotnie, nikt raczej na weselu nie zatańczy Rachmaninowa. To dlatego wrzuciłem m.zd. ważny kontekst sytuacyjny i psychofizyczny.
      Co do dyskusji to myślę, że ona zasadniczo różni się od ewolucji, a to miałem na myśli pisząc o krowich poglądach. Nie sądzisz chyba, że noworodek będzie do końca sojego życia słuchał jednego rodzaju muzyki.
      Natomiast różnicę pomiędzy ukształtowaniem, a podobaniem rozumiem tak, że podoba się to co w danej chwili - uwzględniając sytuację i psychofiz. - się podoba. Natomiast ukształtowanie to taki upgrade naszego umysłu, czyli poznawanie.

      Usuń
    3. trochę nie tak, bo mając chorą wątrobę nadal można lubić wysmażone befsztyki i to, czy się je konsumuje, czy nie zależy od innych uwarunkowań, np. ktoś oszacował, że "raz się puścić i kasztelance nie zaszkodzi" albo ma w ogóle gdzieś zalecenia medyczne... aczkolwiek ten gust może się zmienić po przykrym doświadczeniu i skojarzeniu go z faktem zjedzenia takiego befsztyku... ale nie musi...
      ja kiedyś mocno się rozchorowałem i moja podświadomość skojarzyła to z kolacją złożoną z midi prażonych na blasze i mój gust się zmienił, od tamtej pory nie lubię żadnych małży... jest to nielogiczne, bo nie zawiniły małże, odmiana mięczaków, tylko konkretna zepsuta sztuka... jednak to dowodzi, że gust nie kształtuje się drogą racjonalnego rozumowania...
      ale chyba rozumiem, o co Ci chodzi, że chwilowe /miłe lub przykre/ doświadczenie nie musi świadczyć o guście... np. ktoś nie lubi disco-polo, ale na konkretnym weselu ta muzyka mu sprawiała frajdę... ja to też postrzegam jako gust, który uwzględnia pewne wyjątki, np. ktoś generalnie woli blondynki, ale jakąś konkretną brunetką też nie pogardzi...

      Usuń
    4. Zaczynamy zahaczać o psychologię behawioralną, która - w olbrzymim uproszczeniu - zakłada, że np. każde nieoczekiwane klepnięcie w dupę spowoduje taką samą reakcję. To prawda, ale nie do końca. Gdy bodźce pojawiają się zbyt często to organizm przestawia swoje progi wrażliwości, czułości, selektywności, postrzegania, itd., ... I to właśnie powoduje, że za pierwszym razem po klepnięciu (czyli odebraniu bodźca) chcemy zabić tego, kto to zrobił, za drugim razem zrewanżujemy się, za kolejnym uśmiechniemy, itd., itp.,
      Podałem przykład z befsztykiem, ale jest to jeden z tysięcy przykładów i wątków, bo przecież konsument może być zupełnie zdrowy gastrycznie, ale przejedzony tymi befsztykami zacznie je zwracać. Podobnie jest z gustem muzycznym. To, że ktoś wykonując jakieś czynności lubi słuchać np. metalu nie musi oznaczać, że taki ma gust.
      Podejrzewam więc, że chodzi Ci o procesy związane z kształtowaniem (a raczej kreowaniem) gustu swojego, albo innych osób. A to jest jeszcze bardziej złożony problem, dlatego przyjmuję, że z gustem się nie dyskutuje. Tym bardziej, że w zasadzie odnosisz się do bardzo wąskiego obszaru gustu muzycznego opartego na tym, czy "ktoś coś lubi".

      Usuń
    5. jak wspomniałem Jaskółce, "dyskusję o gustach" rozumiem jako ocenianie jakiegoś gustu, to akurat wykluczam w rozmowach...
      za to "dyskusja z gustem" to osobna sprawa, gust siedzi w podświadomości i faktycznie mamy słaby wpływ na to, czy coś wywoła u nas przyjemne doznania, czy przykre, jedyne co możemy zrobić, to przewidzieć "jak będzie" i to też ze słabą dokładnością... można nad tym pracować, np. polubić cudze bąki, ale bez gwarancji skuteczności...
      użyłem muzyki jako przykładu, bo to było dość proste, ale temat jest rozwojowy, można go rozciągnąć na gusta kulinarne, odzieżowe, seksualne, czy jakieś tam inne, tylko więcej komplikacji by było... zresztą z muzyką też można to skomplikować, użyję Twojego przykładu: ktoś lubi słuchać metalu wykonując jakieś czynności i nie jest to do końca gust muzyczny, ale gust polegający na tym, że ten ktoś "lubi słuchać metalu wykonując jakieś czynności"...
      zaś klaps /panienkę w pupala/ to już temat na długie męskie debaty przy piwie, mimo swojej prostoty :)
      natomiast faktycznie, chodzi mi o cały proces kształtowania się gustu, że gust istnieje zanim doszło do konkretnego doświadczenia, ale nie przeczy to temu, że samo doświadczenie może ten gust utrwalić, wzmocnić lub zmienić, nawet o 180 stopni... choćby sprawa tej panienki, która wcześniej miała w umyśle uprzedzenie do klapsów, po takim klapsie zmienia zdanie, że "w sumie fajnie było" i od tej pory zacznie aranżować sytuacje, aby znów tego doświadczyć...

      Usuń
  10. Ktoś powiedział, że gust albo się ma, albo nie. Zależy w czym ten gust ma się przejawiać.
    Bywają zwolennicy Zenka Martyniuka, bywają wielbiciele Krzysztofa Pendereckiego.
    Gust chyba też się zmienia. Mój mąż w tej chwili dziwi się, że mógł kiedyś słuchać heavy metalu itp.
    Nie wiem czy można ukształtować czyjś gust/uwielbienie dla muzyki poważnej, jeśli zabij, ale ktoś tego nie czuje i koniec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze ma się jakiś gust... gadanie, że ktoś nie ma gustu, jeśli lubi np. disco-polo to jest takie dowartościowywanie siebie, gdy lubimy coś innego, ale nie jesteśmy do końca pewni, czy dobrze lubimy...

      Usuń
  11. Inaczej - ktoś kto np. coś Ci zaproponował do słuchania, a Tobie się spodobało - można powiedzieć że ukształtował gust, zwłaszcza jeśli wcześniej czegoś podobnego nie słuchałeś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okay, ale jeśli się spodobało, to za sprawą gustu, czyli gust (ten konkretny fragment) istniał już wcześniej, tylko jeszcze o tym nie wiedziałem...

      Usuń
  12. Wydaje mi się, że w różnych okresach życia różne rodzaje muzyki się podobają. I nie są to tylko indywidualne upodobania, bo przecież są nieustanne poszukiwania nowych brzmień czy nowych rodzajów muzyki i wszystko to odbija się na indywidualnym odbiorze.
    Chętnie słucham różnych rodzajów muzyki poza bardzo ciężkimi brzmieniami- te są dla mnie niestrawne.
    Po.ba.s :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to, że gust /także muzyczny/ może się zmieniać zostało już uzgodnione w innym miejscu, mnie bardziej zastanawia, czy sama muzyka ma na to wpływ i próbuję ustalić, że niespecjalnie...
      po.ba.s :)

      Usuń
  13. Wydaje mi się że najważniejsze jest to, żeby gust mieć własny a nie cudzy.
    I nie dlatego że "puszczają jakiegoś Zenka czy Ziutę" ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie, to jest bez znaczenia, czy ktoś coś lubi (lub nie) dlatego, że ktoś mu wmówił, że to jest fajne (lub nie)... tak naprawdę, to my do końca nie wiemy, nie znamy do końca przyczyn tego lubienia (czy nielubienia)... problem jest dopiero wtedy, gdy ktoś idzie na koncert jakiegoś Zenka, udaje, że się dobrze bawi, a tak naprawdę strasznie się męczy :)

      Usuń
  14. Jeszcze nie miałem okazji przed kamerami występować, nawet w roli przechodnia. :) Ale może i na mnie przyjdzie pora kiedyś.

    Mogło też chodzić o to, że w jakiś odpowiedni do kadru sposób chodzisz czy coś. :)

    Co do gustu to jednak trzeba mieć według mnie jakąś podstawę, coś co się lubi już, by móc poznawać jakieś nowe wytwory artystyczne. Co nie przeszkadza w dowolnym odkrywaniu muzyki czy sztuki, bez jakiegoś klucza specjalnego.

    A te łańcuszki na FB są coraz głupsze. Też jakoś nie mam specjalnie ochoty brać w nich udziału. Dla mnie ta strona jest pomocna do kontaktu z ludźmi, śledzenia jakichś ulubionych rzeczy i ewentualnie do śledzenia paru grup, gdzie się zapisałem.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "jakąś podstawę", czyli co?... co było początkiem?... tego nie wiemy... już małe dzieci uśmiechają się i podrygują, gdy jakaś muza im się podoba, a na inną tak nie reagują, to zaś świadczy o tym, że jakiś gust już mają... jakaś podstawa zapewne jest, ale niekoniecznie muzyczna i mogła zaistnieć już w życiu płodowym, gdy nie ma jeszcze mowy o "dziecku"...
      ...
      łańcuszki pamiętam tylko blogowe, jak się nie miało pomysła na nowego posta, a poprzedni już śmierdział starzyzną, to się puszczało w eter jakiś zestaw pytań, zagadnień i już było o czym pogadać... a sam fejs, czy twit to już osobne zagadnienie, może coś kiedyś o tym napiszę...
      pozdrawiam! :)

      Usuń
    2. Ciężko powiedzieć kiedy ten gust powstaje. Za to można już mówić o momencie, gdy ktoś świadomie sięga po coś, co kojarzy mu się przyjemnie i poszerza w ten sposób horyzonty.

      Wychodzę z założenia, że jak nie mam specjalnie o czym pisać na blogu to raczej nie wyduszam nic na siłę. Dawniej zdarzało mi się tak, potem jakoś mi minęło.

      Tak to chyba z filmami bywa, kręci się coś, męczy przy tym, a potem ktoś zmienia plan i wszystko do kosza się nadaje. To tak jak z tym filmem co kręcili w mojej okolicy ostatnio, nie mają nawet jeszcze ostatecznego tytułu, więc szanse są jakieś, że wszystko trafi na śmietnik sztuki.

      Nie mam żadnych przygód z filmem jak do tej pory. Jakoś nie czuję się na tyle pewny, żeby coś przed kamerą robić.

      ,,Acid Rain" z filmów krótkometrażowych, które ostatnio widziałem uważam za najlepszy. Może sam scenariusz nie jest super idealny, jednak całość się broni według mnie. O innych to nie ma co pisać. Spróbuję jeszcze zagranicznych produkcji, może trafi się coś ciekawego.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Pytanie, co ukształtowało nasz gust muzyczny, literacki, kulinarny jest dobrym pytaniem. Możemy się wtedy zastanowić, co nas teraz najbardziej interesuję a co interesowało nas kiedyś. Ludzie dojrzewają a w toku życia zmieniają się nasze preferencje i zainteresowania. To, czym interesowaliśmy się mając 30 lat, gdy będziemy mieć lat 60 interesować nas nie będzie, co jakiś czas trzeba trochę wymyślać siebie na nowo. Nie można mieć cale życie tych samych zainteresowań, pasji czy sięgać po te same rzeczy. Zycie ludzkie dzieli się na etapy, w etapie szkoły podstawowej możemy słuchać np. rapu a na studiach zmieni się nasz gust na rocka to normalne zjawisko, ale trzeba mieć świadomość, jakie mieliśmy etapy zainteresowań a takie łańcuszki w tym pomagają.

    Warto też zwrócić uwagę na to, kto jakie ma wykształcenie osoba np. po filologii czy muzykologii poda zupełnie inne ulubione książki czy muzykę tzw. bardziej ambitniejszą niż osoba mało czytająca z niższym wykształceniem. Trzeba brać to pod uwagę a nie dziwić się, że ktoś np. podał książkę np. Pan Samochodzik a inna osoba np.. Ulissesa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym wykształceniem to nie jest takie proste, bo wybierając szkołę, czy uczelnię już się kierujemy jakimś gustem... przeważnie, bo to różnie bywa, czasem za dziecko wybierają rodzice... miałem kiedyś taką koleżankę w liceum matematycznym, ona tej szkoły sama nie wybrała, ale studia już wybrała sama i zdała na iberystykę... ale kiedy się u niej pojawił taki akurat gust, tego ona sama nie wiedziała, podobno odkryła to czytając Cortazara w podstawówce...

      Usuń
  16. No, nie wiem... Myślę, że inny gust będzie miał ktoś, w czyim domu rodzice puszczali Liszta, Mozarta i Chopina - mimo że jego to wcale nie interesowało - i inne upodobania będzie miał ktoś, w czyim domu słuchano disco. Czym skorupka za młodu nasiąknie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okay, wcale nie twierdzę, że muzyka słuchana w dzieciństwie nie ma żadnego znaczenia, bo ma, ale skutek może być różny, jeden dzieciak potem lubi ten rodzaj, a drugi wprost przeciwnie...

      Usuń
  17. Kocham muzyke
    Wszelka
    https://youtu.be/Vn8phH0k5HI

    https://youtu.be/Nkwvod-s7Tc

    https://youtu.be/IY5Ejus6kgc
    Na fb pisze z ludźmi o muzyce
    Co dziwne
    Kocham śpiwac
    Ale gdy zaczynam teace znajomych🤣
    ko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli sytuacja jak na "Rejsie":
      "- Stawiam wniosek przesunięcia koleżanki do sekcji gimnastycznej. Będzie w kolektywie, nabierze jeszcze więcej optymizmu życiowego i co też jest ważne, przestanie śpiewać." :)

      Usuń
    2. Dokładnie tak się ma ta moja sytuacją z muzyką :)

      Usuń
    3. z faktu, że ktoś lubi śpiewać (lub na czymś grać) nie wynika wcale, że to umie...
      a kiedy się umie?... wtedy, gdy ktoś tak śpiewa lub gra, że nie traci znajomych :)

      Usuń
  18. Do muzyki mam bardzo lekkie podejście, bo jednym uchem słucham a drugim wypuszczam. Coś tam czasem zostaje na dłużej, ale bez przesady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gust powoduje, że to, czego się słucha sprawia przyjemność, przykrość lub jest obojętne, ale nie ma to zbyt wiele wspólnego z tym, czy i na ile ktoś się przywiązuje do takiego, czy innego zestawu dźwięków... silne wrażenie (na plus lub na minus) podczas, czy na skutek jakiegoś doświadczenia może wywołać przywiązanie, ale nie musi...

      Usuń
  19. Czy po takiej "zażartej" dyskusji wreszcie wiesz;
    "Jak to jest z tym gustem?"
    a może to chodzi o to, że są gusta i guściki?
    także do muzyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem trochę więcej na temat opinii innych...

      Usuń
  20. Hmmm... no ale trochę jest tak, ze muzyka słuchana w młodości determinuje przynależność do jakiejś grupy/subkultury, a to nas jednak w jakiś sposób światopoglądowo kształtuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kwestia subkultur sama w sobie jest ciekawa, ale trzeba by zapytać, dlaczego ktoś przynależy lub identyfikuje się z taką, a nie inną subkulturą i jak to widzi z perspektywy czasu?... myślę, że rozrzut odpowiedzi byłby dość spory i jest też całe mnóstwo ludzi, których motywacje nie mają nic wspólnego z rodzajem muzyki popularnej w danej subkulturze, nie musi wręcz ich ta muzyka wcale kręcić...

      Usuń
  21. Przeczytałem wszystkie komentarze i - sądząc po Twoich odpowiedziach - wydaje mi się, że usiłujesz wyważać otwarte drzwi. Bo przecież od kilkudziesięciu już lat wiadomo, że geny przenoszą nie tylko wiedzę o budowie organizmu, ale i informacje o doświadczeniach i reakcjach przodków. Z drugiej strony wiadomo, że posiadanie jakichś genów i kształtowanie się w jakimś środowisku także nie gwarantuje zakładanych efektów. Można jeszcze dalej iść tą drogą, ale już w tym momencie widać, że teza, iż "Twój gust jest lepszy niż mój" (n.b., bo ja bardziej wolę klasykę niż metall), i dlatego Twoje wnuki będą napierdzielały w talerze, a moje w klawisze, nie sprawdzi się. Nie jestem pewien, czy takie podejście do problemu wyczerpuje także moje wątpliwości, bo przecież końcowym kreatorem naszej osobowości jest jednak mózg i umysł. Jeżeli więc pojawią się błędy w percepcji mózgu to i umysł "bezradnie rozłoży ręce". Myślę, że już wystarczająco pokomplikowałem to co wydawało się takie proste. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na temat "czyj gust jest lepszy?" nie gadam wcale, co nadmieniłem już wcześniej...
      za to ciekawostką jest, że respondenci Łańcuszka podają przykłady "na tak", jako kształtujące ich gust, jego stan w chwili odpowiedzi, a przecież niezłą odpowiedzią byłyby przykłady "na nie", w końcu jakby nie było, jeśli czegoś się nie słucha to także składowa gustu...

      Usuń
  22. Jest jeszcze coś, o gustach się nie dyskutuje, ponieważ każdy ma jakie ma i dodatkowo posiada do tego prawo.
    Kocham muzykę wszelkiego rodzaju, może dlatego, że nieustannie przewija się w moim życiu i sądzę, ze nie jest istotna czy moja racja, czy moja dupa, ale najważniejsze pozostaje kochać muzykę, bez względu na jej rodzaj....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a czy to nie jest na odwrót, że muzyka (wszelkiego rodzaju) przewija się w Twoim życiu właśnie dlatego, że ją kochasz?...
      to jest główna zagwozdka tego posta :)

      Usuń
  23. Ok, kolejna próba komentowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Odpowiedzi
    1. sorry, tym razem dotknął Cię drobny pech, po prostu ustawiłem moderację na ileś tam dni i zapomniałem przedłużyć, jako że z powodów realu nie mam zbytnio głowy do blogowania, a kolejny post mocno mi się opóźnia...
      spróbuj teraz, moderacja jest ustawiona tak, że przed 30-tym jej nie ma...

      Usuń