- Czemu niekoniecznie?
Tak spytała Anita spojrzawszy na Malinę, która najpierw podeszła do Mali, polizała ją po policzku, wreszcie odpowiedziała:
- Bo wam, jak widzę, przesłuchanie jakby nieco utknęło, ale ja akurat swoje zrobiłam i może coś dalej ruszy do przodu.
Tak spytała Anita spojrzawszy na Malinę, która najpierw podeszła do Mali, polizała ją po policzku, wreszcie odpowiedziała:
- Bo wam, jak widzę, przesłuchanie jakby nieco utknęło, ale ja akurat swoje zrobiłam i może coś dalej ruszy do przodu.
Turbina zakręciła się na fotelu:
- Co miałaś zrobić? Byłam w szkole, to nie wszystko wiem.
- Mam dziś wolne, bo moja ekipa nie ma zleceń do końca tygodnia, do jutra znaczy się też, tak szefowo?
Tu Lalka spojrzał na Roxy, która tylko kiwnęła głową.
- To ja usiadłam do kompa i zaczęłam kopać po całym witchnecie, żeby się czegoś dowiedzieć więcej na temat tych całych Benges.
Anita wtrąciła jakby niecierpliwie:
- Więc czego się dowiedziałaś?
- Jak ma być? Sucha puenta, pełna relacja, czy...
- Może tak wypośrodkuj.
- Czekajcie, tylko muszę coś sprawdzić.
Malina podeszła do wciąż omdlałej Bengeski, ukucnęła, ujęła ją za brodę, po czym uważnie przyjrzała się jej twarzy.
- Tu się zgadza.
- Co się zgadza?
- Zaraz do tego dojdę. Od razu uprzedzam, że w witchnecie nie ma zbyt wiele o zakonie Benges. Swojej strony na pewno tam nie mają, w necie common też nie, bo tam w ogóle nic nie ma. Darknet też milczy na ich temat. Ale to, co znalazłam, po wielu zabiegach cedzących mity i kompletne, jak na moje oko brednie, może być interesujące. Więc one mają tą swoją religię, na temat jej teologii może kiedyś tam, zaś ta religia, jak każda religia na świecie ma swoje logo. Jak krzyżyk, jak księżyc, jak grabki, wiadomo. To wygląda tak...
Tu Lalka wyjęła z torebki kartkę papieru i puściła w obieg.
- Popatrzcie teraz na jej dziób.
- Zgadza się, ma to samo.
Tu Roxy zaprotestowała:
- Ale zaraz, Zira ma tego więcej różnych innych.
- Ma, bo tak ma mieć. Bo jest sporo wyżej w hierarchii. To są symbole jej kolejnych stopni. Ale ten mają wszystkie, robią je każdej, która przejdzie ich nowicjat. To jest logo podstawowe.
- Co miałaś zrobić? Byłam w szkole, to nie wszystko wiem.
- Mam dziś wolne, bo moja ekipa nie ma zleceń do końca tygodnia, do jutra znaczy się też, tak szefowo?
Tu Lalka spojrzał na Roxy, która tylko kiwnęła głową.
- To ja usiadłam do kompa i zaczęłam kopać po całym witchnecie, żeby się czegoś dowiedzieć więcej na temat tych całych Benges.
Anita wtrąciła jakby niecierpliwie:
- Więc czego się dowiedziałaś?
- Jak ma być? Sucha puenta, pełna relacja, czy...
- Może tak wypośrodkuj.
- Czekajcie, tylko muszę coś sprawdzić.
Malina podeszła do wciąż omdlałej Bengeski, ukucnęła, ujęła ją za brodę, po czym uważnie przyjrzała się jej twarzy.
- Tu się zgadza.
- Co się zgadza?
- Zaraz do tego dojdę. Od razu uprzedzam, że w witchnecie nie ma zbyt wiele o zakonie Benges. Swojej strony na pewno tam nie mają, w necie common też nie, bo tam w ogóle nic nie ma. Darknet też milczy na ich temat. Ale to, co znalazłam, po wielu zabiegach cedzących mity i kompletne, jak na moje oko brednie, może być interesujące. Więc one mają tą swoją religię, na temat jej teologii może kiedyś tam, zaś ta religia, jak każda religia na świecie ma swoje logo. Jak krzyżyk, jak księżyc, jak grabki, wiadomo. To wygląda tak...
Tu Lalka wyjęła z torebki kartkę papieru i puściła w obieg.
- Popatrzcie teraz na jej dziób.
- Zgadza się, ma to samo.
Tu Roxy zaprotestowała:
- Ale zaraz, Zira ma tego więcej różnych innych.
- Ma, bo tak ma mieć. Bo jest sporo wyżej w hierarchii. To są symbole jej kolejnych stopni. Ale ten mają wszystkie, robią je każdej, która przejdzie ich nowicjat. To jest logo podstawowe.
Anita spytała:
- Rozumiem, że to nie wszystko?
- Dobrze rozumiesz bratowo moja cudowna.
- To gadaj, bo już jest druga połowa nocy. Ty masz dobrze, ale reszta rano do roboty musi jechać.
Tu Mala pisnęła:
- Ja nie muszę.
- Wiem. Znam twój układ z Kaśką. Rób co chcesz, nie chcesz, to nic nie rób, ale robota ma być zrobiona. Bardzo zdrowe zasady zresztą.
- Ale też pojadę.
- To po co nam picze zawracasz? Lalka, kontynuuj.
- Najpierw coś tam na temat mocy. Tych magicznych, indywidualnych. Jak wiemy, każda ma swoją sygnaturę, jakby znamię takie. Coś tak, jak linie papilarne, tylko niematerialne. Tą samą sygnaturę mają też zaklęcia.
- Przedszkole teorii magii, skróć to.
- Ich realnie nie ma, ale można narysować. To teraz przyjrzyj się sygnaturze mocy naszej Turbi i popatrz jeszcze raz na tą kartkę.
Anita położyła dłoń na głowie, potem na brzuchu Mali.
- Okurwa! Ten wzorek na tym jest! Skąd wiedziałaś?
- Nie wiedziałam. Nie sprawdzałam. Wydedukowałam.
- Co to ma oznaczać?
- Według wierzeń Benges taka wiedźma, która na sygnaturze ma ten wzorek jest wybrana, wyjątkowa. Bardzo, bardzo dla nich ważna.
- Jak ma działać ta ważność?
- Po prostu oni wierzą, że ma ona szczególną moc...
- Rozumiem, że to nie wszystko?
- Dobrze rozumiesz bratowo moja cudowna.
- To gadaj, bo już jest druga połowa nocy. Ty masz dobrze, ale reszta rano do roboty musi jechać.
Tu Mala pisnęła:
- Ja nie muszę.
- Wiem. Znam twój układ z Kaśką. Rób co chcesz, nie chcesz, to nic nie rób, ale robota ma być zrobiona. Bardzo zdrowe zasady zresztą.
- Ale też pojadę.
- To po co nam picze zawracasz? Lalka, kontynuuj.
- Najpierw coś tam na temat mocy. Tych magicznych, indywidualnych. Jak wiemy, każda ma swoją sygnaturę, jakby znamię takie. Coś tak, jak linie papilarne, tylko niematerialne. Tą samą sygnaturę mają też zaklęcia.
- Przedszkole teorii magii, skróć to.
- Ich realnie nie ma, ale można narysować. To teraz przyjrzyj się sygnaturze mocy naszej Turbi i popatrz jeszcze raz na tą kartkę.
Anita położyła dłoń na głowie, potem na brzuchu Mali.
- Okurwa! Ten wzorek na tym jest! Skąd wiedziałaś?
- Nie wiedziałam. Nie sprawdzałam. Wydedukowałam.
- Co to ma oznaczać?
- Według wierzeń Benges taka wiedźma, która na sygnaturze ma ten wzorek jest wybrana, wyjątkowa. Bardzo, bardzo dla nich ważna.
- Jak ma działać ta ważność?
- Po prostu oni wierzą, że ma ona szczególną moc...
Mala zainteresowała się nagle:
- A ma?
- Turbi landryno, bo mnie rozczarujesz. Nie ma. Religie rzadko mówią, jak jest naprawdę, przeważnie wcale. Ten wzorek to tylko cecha osobnicza, jak linie papilarne, mówiłam to już. Wierzyć w te ich koszałki, to tak, jakby wierzyć, że blondynki są głupie, rude wredne, a brunetki mają zębate cipy.
- Ja jestem wredna, a ty głupia, więc coś w tym jest.
Roxy wyraźnie nie chciała się powstrzymać, żeby nie rozładować klimatu zbytniej powagi relacji Maliny. Za to Anita była nieugięta:
- Pytałam, jak ma działać ta ważność? Co z niej wynika poza tym, że moc takiej wiedźmy jest jakoś tam lepsza? Co wynika dla życia tego zakonu?
- Bo mi ciągle przerywacie. Takich wybranych musi być sześć, wtedy moc Bengesek ma połączenie ze światową, kosmiczną mocą. Według ich teologii. Ta szóstka jest jakby elitarna wtedy, super traktowana...
- Aż je zarżną w ofierze, po czym szukają następnych.
- Ruda!
- No co? Słyszałam o takich religiach. Wybraniec ma jak pączek w maśle do jakiegoś czasu, potem idzie do pieca, albo coś tam, żeby...
- Nie tym razem. Nie ma żadnych przekazów, żeby Benges składało jakieś żywe ofiary. Swoich wiedźm na pewno nie zabijają, bo to dla nich strata mocy dla całej reszty.
Roxy znowu wtrąciła swoje trzy grosze:
- Chociaż to jest pocieszające, że nam Mali nie zarżną. Dobrze dziewuchy, nie wiem, jak wy, ale ja już jestem nieco zmęczona, a jutro mam dużo spraw do ogarnięcia na mieście.
- Jutro? To już dziś. Czwarta rano. Bez szybkośpiocha ani rusz.
- No co? Szybkośpioch jest fajny. Godzina spania i jestem jak nowa.
Anita zgasiła entuzjazm Mali:
- Akurat tobie jest on najmniej potrzebny przy twojej nadaktywności. Jak będziesz przeginać z tym zaklęciem, to się wykończysz za kilka lat. Czyli co? Kończymy na dzisiaj?
Malina rzuciła:
- Ja jadę do domu, wyśpię się normalnie.
- A my się tu jakoś upakujemy. Bywało gorzej.
- Co z tą niedojdą?
- Nic. Ocucić i wygonić. Jest niegroźna. Na zakładniczkę się nie nadaje, bo nikomu na niej nie zależy. Zresztą za co zakładniczkę? Za obietnicę, że dadzą Młodej spokój? Bzdura. Kasiu, ożyw ją jakoś, ty umiesz po swojemu, Lalka ją wyprowadzi. Może podrzucić ją gdzieś? Na dworzec na przykład? Zresztą nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem.
Tymczasem Kaśka, milcząca już od jakiegoś czasu, zapatrzona gdzieś tam, pozornie nie słuchająca całej dyskusji, ujawniła, że tylko pozornie, bo nagle spojrzała bystro na Malinę i rzuciła zdecydowanym tonem:
- Daj mi tą kartkę! No, tą z tym z wzorkiem!
- Proszę. A co jest?
- Chyba mam. Chyba wiem, jak można to wszystko ogarnąć. Tak ogarnąć, żeby zakończyć tą całą aferę. Tylko daj mi ten świstek, niech spojrzę jeszcze raz, niech się upewnię porządnie.
Za to rano, gdy już wszystkie wychodziły oznajmiła:
- Dajcie mi czas... Tak do południa plus. Będzie dobrze.
CIĄG DALSZY NIEBAWEM
- A ma?
- Turbi landryno, bo mnie rozczarujesz. Nie ma. Religie rzadko mówią, jak jest naprawdę, przeważnie wcale. Ten wzorek to tylko cecha osobnicza, jak linie papilarne, mówiłam to już. Wierzyć w te ich koszałki, to tak, jakby wierzyć, że blondynki są głupie, rude wredne, a brunetki mają zębate cipy.
- Ja jestem wredna, a ty głupia, więc coś w tym jest.
Roxy wyraźnie nie chciała się powstrzymać, żeby nie rozładować klimatu zbytniej powagi relacji Maliny. Za to Anita była nieugięta:
- Pytałam, jak ma działać ta ważność? Co z niej wynika poza tym, że moc takiej wiedźmy jest jakoś tam lepsza? Co wynika dla życia tego zakonu?
- Bo mi ciągle przerywacie. Takich wybranych musi być sześć, wtedy moc Bengesek ma połączenie ze światową, kosmiczną mocą. Według ich teologii. Ta szóstka jest jakby elitarna wtedy, super traktowana...
- Aż je zarżną w ofierze, po czym szukają następnych.
- Ruda!
- No co? Słyszałam o takich religiach. Wybraniec ma jak pączek w maśle do jakiegoś czasu, potem idzie do pieca, albo coś tam, żeby...
- Nie tym razem. Nie ma żadnych przekazów, żeby Benges składało jakieś żywe ofiary. Swoich wiedźm na pewno nie zabijają, bo to dla nich strata mocy dla całej reszty.
Roxy znowu wtrąciła swoje trzy grosze:
- Chociaż to jest pocieszające, że nam Mali nie zarżną. Dobrze dziewuchy, nie wiem, jak wy, ale ja już jestem nieco zmęczona, a jutro mam dużo spraw do ogarnięcia na mieście.
- Jutro? To już dziś. Czwarta rano. Bez szybkośpiocha ani rusz.
- No co? Szybkośpioch jest fajny. Godzina spania i jestem jak nowa.
Anita zgasiła entuzjazm Mali:
- Akurat tobie jest on najmniej potrzebny przy twojej nadaktywności. Jak będziesz przeginać z tym zaklęciem, to się wykończysz za kilka lat. Czyli co? Kończymy na dzisiaj?
Malina rzuciła:
- Ja jadę do domu, wyśpię się normalnie.
- A my się tu jakoś upakujemy. Bywało gorzej.
- Co z tą niedojdą?
- Nic. Ocucić i wygonić. Jest niegroźna. Na zakładniczkę się nie nadaje, bo nikomu na niej nie zależy. Zresztą za co zakładniczkę? Za obietnicę, że dadzą Młodej spokój? Bzdura. Kasiu, ożyw ją jakoś, ty umiesz po swojemu, Lalka ją wyprowadzi. Może podrzucić ją gdzieś? Na dworzec na przykład? Zresztą nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem.
Tymczasem Kaśka, milcząca już od jakiegoś czasu, zapatrzona gdzieś tam, pozornie nie słuchająca całej dyskusji, ujawniła, że tylko pozornie, bo nagle spojrzała bystro na Malinę i rzuciła zdecydowanym tonem:
- Daj mi tą kartkę! No, tą z tym z wzorkiem!
- Proszę. A co jest?
- Chyba mam. Chyba wiem, jak można to wszystko ogarnąć. Tak ogarnąć, żeby zakończyć tą całą aferę. Tylko daj mi ten świstek, niech spojrzę jeszcze raz, niech się upewnię porządnie.
Za to rano, gdy już wszystkie wychodziły oznajmiła:
- Dajcie mi czas... Tak do południa plus. Będzie dobrze.
CIĄG DALSZY NIEBAWEM
Robi się ciekawie i chyba niebawem dowiemy się sedna. Śledztwo jak w dobrym kryminale...
OdpowiedzUsuńCiekawe, co jeszcze w tym witchnecie można znaleźć?
obawiam się, że jak w każdej odmianie neta można znaleźć przede wszystkim mnóstwo idiotyzmów, więc Malina wykonała sporo ciężkiej roboty :)
UsuńCHlip-chlip, miałam nadzieję na dłuższe przesłuchania. Może w podświadomym transie, żeby oszukać zaklęcie pieczętujące, i wtedy mogłoby dojść do przeciążenia źle zadanym pytaniem i mikro-wybuchu mózgu, i, i chyba jestem za bardzo za torturami : )
OdpowiedzUsuńCzemu ta Malina taka malina i nie przekazała tych wiadomości wcześniej? Na pewno je znała zanim tam dojechała, więc mogła zadzwonić i ułatwić wszystkim życie i próby przesłuchiwania. Jeszcze nie czytałam siódmego odcinka, bo dopiero zauważyłam, że się zmaterializował, ale może da się nałożyć na wszytskie czarownice takie bliźniaczkujące zaklęcie i zrobić sygnaturę mocy ideantyczną jak ten znak u każdej czarownicy w mieście? A może znajdą jakąś z podobną sygnaturą, która będzie chciała zająć miejsce Mali?
czytałem kiedyś takie future s-f, w którego uniwersum wszyscy mają wszczepione chipy połączone z netem, bazami danych, każdy jest w kontakcie z każdym na zawołanie i zastanawiałem się wtedy, dlaczego oni tam jeszcze nie powariowali...
Usuńale to tylko taka wstępna dygresja...
nie jestem taki pewien, czy Malina dałaby radę przekazać to, co przekazała jeszcze przed wyjazdem z domu przez telefon, pytanie jeszcze komu, pewnie Anicie, bo chyba nie w formie telekonferencji i pytanie jeszcze, co konkretnie miałaby powiedzieć?... pominę już kwestię, że jak na uwarunkowania blogowe wymagające pewnej prostoty byłoby to słabe do ogarnięcia literacko, i dla mnie, i dla czytających...
chyba coś już kiedyś pisałem o ściemnianiu sygnatur, ale tylko chyba, bo nie pamiętam, ale rzecz miała się tak, że taka iluzja działa raczej na początkujące i słabe wiedźmy, te lepsze by to przejrzały i faktycznie można mówić o swoistym wyścigu zbrojeń, tak jak w naszym realu metody fałszowania czegokolwiek ścigają się z metodami wykrywania, jednak w opowiadaniu trzeba to (znowu) nieco uprościć...
za to ostatnie zdanie: ciepło... bo niby dlaczego i po co Kaśka chciała na końcu przyjrzeć się jeszcze raz kartce ze wzorkiem?...
Przerwałeś w najciekawszym momencie, to wkurzający zabieg wszystkich pisarzy i filmowców 🤣 Każdy chce wiedzieć, co było dalej. Ja się zaraz dowiem, bo nadrabiam opóźnienia, ale ci, co czytają na bieżąco, mieli przewalone 😁
OdpowiedzUsuńpomysł stary jak świat, odkąd wymyślono jakiekolwiek seriale :)
UsuńZgadza się. Starszy nawet od seriali, bo stosowany w literaturze.
Usuńgazetowa powieść w odcinkach to też serial...
Usuńbtw, to zapewne wiesz, że "Ogniem i mieczem" najpierw było takim serialem i w tej wersji autor "utłukł" Skrzetuskiego, po czym go "wskrzesił" na skutek protestów czytelników? :)
Nie tylko Sienkiewicz tak publikował, np. Prus "Lalkę" też.
UsuńZmieni wzorek i do widzenia :p.
OdpowiedzUsuńz tym wzorkiem to nie takie proste, to trudniejsze, niż zmiana linii papilarnych, czy tęczówki oka...
Usuń