18 grudnia 2017

Moda na seksizm, czyli poplątanie pojęć

Zaznaczę od razu, że nie chodzi o modę na seksizm jako na seksizm, ale na słowo "seksizm". Ostatnio słyszę je i czytam dość często, rzecz jednak nie w tym, że często, lecz w tym, że bywa, iż pada ono bez pojęcia. Bez pojęcia w temacie, co to słowo w ogóle znaczy. Tedy przypomnijmy, że seksizm to zachowania oparte na poglądzie, iż jedna płeć jest lepsza od drugiej. Lepsza tak w ogólności, bez precyzowania pod jakim względem. Nie muszę chyba dodawać, że wypowiedź to też zachowanie. Okay, czas teraz na mały test:
Przychodzi mężczyzna do domu z pełną siatką zakupów. Kładzie je w kuchni na stole, wchodzi jego partnerka, ogarniają ten cały bałagan, nagle pada tekst od strony owej partnerki, żony, czy jakoś tam:
- Kochanie, a gdzie masło?
- No, przecież jest, kupiłem.
- Roślinne miało być.
- Ups...
- No tak, puścić chłopa samego do sklepu!

Stop! Jest seksizm, czy nie? Nie ma, ale znam takich, co się go tu dopatrzą. Tymczasem nie jest to bynajmniej żaden seksizm, tylko wyrażenie poglądu, iż mężczyźni nie potrafią robić zakupów. Kobieta jednak kontynuuje:
- Do niczego się nie nadajecie. Nie powinno się was wpuszczać do sklepów. Co ja gadam, nigdzie nie powinno się was wpuszczać!
Pytanie teraz zadajmy sobie centralnie, które z powyższych trzech zdań nosi znamiona seksistowskie? Ja chyba wiem, ale czy wszyscy tak samo wiedzą? Nie jestem tego taki pewien.
Dla zachowania równowagi płciowej przenieśmy się na ulicę, centralnie zaś na jezdnię. Stoją sobie auta na czerwonym, ale po zmianie świateł pierwsze nie rusza. No tak, przypadek "ja mu na gaz, a on zgasł". Kierowca drugiego za nim zaczyna się niecierpliwić, trąbi /lub nie/, w końcu skręca na sąsiedni pas i omija zawalidrogę. Pasażer rzuca nań okiem i mówi:
- No tak, baba, można było się spodziewać.
Kierowca również spogląda i dodaje:
- Do tego jakąś niedorżniętą minę ma.

Panowie wpadają w rechot, auto jedzie dalej, zaś my odpowiedzmy sobie na pytanie, czy tu miał miejsce jakiś seksizm? Moim zdaniem nie miał, ale coś mi się wydaje, że w tym przypadku nie wszyscy ze wszystkimi będą się zgadzać w tym temacie.
Jedziemy dalej, czyli znany, zaistniały jakiś czas temu casus "Jurek Owsiak vs. Plugawy Krystyn". Jak pamiętamy, to z grubsza poszło o to, iż miała miejsce diagnoza pewnych braków, zaległości pewnej posłanki w bardzo bliskich kontaktach cielesnych, tudzież pomysł, by je nadrobiła dla dobra swego, tudzież ogólnego. Zahuczało gromko dookoła: jedni - że "nietakt", drudzy - że "należało się". Tak się składa, że podzielam oba zdania, ale nie to nas teraz interesuje. Otóż padały też zarzuty, iż miał miejsce seksizm właśnie. Że zarzuty, to można się zgodzić, bo seksizm to przecież zło, ale rzecz w tym, że nie miał on wcale miejsca.
Tak naprawdę, to już od dłuższego czasu miałem wrażenie, że coś z tym seksizmem jest mocno nie tak. To się zaczęło, gdy jakąś reklamę uznano za "seksistowską". Okazuje się, że takich reklam jest sporo. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, niech wygugluje sobie "reklamy seksistowskie" i kliknie opcję "grafika". Oglądam se te fotki, oglądam, ale seksizmu nijak tam nie widzę. Niemniej jednak rozkminiłem i zatrybiłem istotę nieporozumienia, iż ma ona naturę lingwistyczną. Otóż słowo "sex" po angielsku jest homonimem, ma dwa znaczenia: albo "płeć", albo "seks" /czyli bardzobliskość cielesna/. Podobno "Polak potrafi", więc tym razem potrafił popierdolić pojęcia i każde nawiązanie do seksu nazywa "seksizmem". Ostatnio doszło już do takiej paranoi dziwacznej, że chamskie zaczepki na ulicy nie są już chamskie, lecz seksistowskie. Znaczy, tak są nazywane, do tego nawet te do seksu nie nawiązujące, co już przegina paranoję do spodu.
Oczywiście jestem w stanie pojąć, że język ewoluuje. Czasem niektórzy próbują tej ewolucji pomagać tworząc nowomowy, prawdziomowy, albo politycznie poprawny żargon konserwatystów, czy też jakichś tam innych porąbanych narodowych lewaków, katolskich zresztą. Zostawmy to jednak, bo w przypadku "seksizmu" to chyba raczej samo się tak porobiło. Być może tak ma być, ale konsekwencje tego mogą być co najmniej idiotyczne. Bo skoro gadanie o seksie jest seksistowskie, to sam seks tym bardziej jest seksistowski, a przecież seksizm to zło. Tak?
Niejaki Saul z Tarsu siedzi sobie w Nawii napruty winem i paląc jakieś zioła brecha się z frajerów, którzy sami się wpuszczają w jeszcze większy kanał, niż ten, w który on ich kiedyś wpuścił.

======
Suplement (19/12, 01:00)...
Kto to jest islamista?
Otóż okazuje się, że to taki naukowiec /kulturoznawca, religioznawca/, który zajmuje się tematem islamu. Ciekawe, nieprawdaż?