Jak się umówiły, tak się zdzwoniły. Joanna, Aśka dla przyjaciół, kumpela Karyny, ta co lubi oldskulowe selfie metodą xero sittin' i ma piękne, długie włosy przyszła o czasie. Zanim dotknęła pstryczka gongliczka usłyszała:
- Otwarte! Wjazd!
Po wejściu grzecznie zdjęła buty, po czym weszła do pokoju. Pod ścianą, twarzą do niej zresztą, na zafu siedziała Zula, poza nią nie było nikogo. Prawidłowo odczytując gest ręką siedzącej zajęła miejsce na poduszce obok. I na razie tyle. Zapadła cisza, którą zaburzały jedynie odgłosy ruchu ulicznego za oknem, ale takie się nie liczą.
- Otwarte! Wjazd!
Po wejściu grzecznie zdjęła buty, po czym weszła do pokoju. Pod ścianą, twarzą do niej zresztą, na zafu siedziała Zula, poza nią nie było nikogo. Prawidłowo odczytując gest ręką siedzącej zajęła miejsce na poduszce obok. I na razie tyle. Zapadła cisza, którą zaburzały jedynie odgłosy ruchu ulicznego za oknem, ale takie się nie liczą.
Po pewnym czasie, zbliżonym długością do około dwudziestu minut ciszę przerwały trzy głośne klaśnięcia. Aśka spojrzała kątem oka na Zulę, która lekko się poruszyła, powoli wstała, więc zrobiła to samo. Obejrzawszy się zobaczyła Zoję stojącą przy drzwiach do drugiego pokoju. Odpowiedziała uśmiechem na uśmiech, po czym zachęcona ruchem jej dłoni umościła się we wskazanym fotelu. Naprzeciw niej na kanapie rozsiadła się Zula. Zoja zaś ruszyła do kuchni, po drodze pytając tylko:
- Kawa, herbata, czy niespodzianka?
- Niespodzianka? Tak, proszę niespodziankę.
- Drugi punkt dla ciebie. Za odwagę.
- Za co mam pierwszy?
- Za pochodzenie. Psiapsie naszej psiapsi Karynki to także nasze psiapsie. Pozostał jeszcze punkt trzeci, kluczowy do zaliczenia. Ale to już Zula ogarnie. Zapowiadała, że będzie okrutna, opowie kawał o Gąsce Balbince.
- Idź już kochanie, tylko wody nie przypal.
Mówiąc to Zula wreszcie uśmiechnęła do Aśki, bo do tej pory jej twarz nie komunikowała żadnych emocji. Po czym zakontynuowała:
- Widzisz Joasiu, sytuacja jest taka, że my jesteśmy bardzo zajęte kobietki, więc nie możemy uczyć każdego, kto do nas przyjdzie. Stąd też potrzeba pewnej selekcji. Taki mały test zen. Powiedz mi, co jadłaś dziś na śniadanie?
Odpowiedź Joanny padła błyskawicznie:
- Już zjadłam.
Zula otworzyła bardzo szeroko oczy patrząc na testowaną adeptkę, po czym wykonała ustami zdecydowanego banana.
- No, to już po zabiegu. Witaj w klubie.
- To nie muszę się całkiem depilować?
Oczy, które wróciły do zwykłych rozmiarów rozwarły się znowu szeroko, zaś sama Zula pochyliwszy się do przodu spytała:
- Co ci ta Karyna nagadała?!
- Nie, nic. Może ja coś pomyliłam?
- Z pewnością zaszła pewna pomyłka, typuję jednak Karynkę, że to ona coś nabzdurzyła. Bo z tą depilacją to wcale nie było tak, że... No, w każdym razie nie było to w ramach treningu zen. Zojka! Co jest z tobą tam?
To było jednak zbędne pytanie, bo Zoja już była obok i stawiała pełną tacę na stole. Po czym spytała Zulę:
- Jaka puenta?
- U mnie zdała.
- Rokuje?
- Rokuje.
- To u mnie też zdała.
Joanna spojrzała bystro na Zoję, potem na Zulę:
- Zawsze jesteście takie zgodne?
- Przy ludziach zawsze. Przynajmniej w istotnych sprawach. To jest przecież jeden z ważnych filarów udanego związku. Kwestię tego najważniejszego już pominę, bo to chyba raczej wiesz. Dorosła dziewczyna jesteś.
Mówiąc to Zoja usiadła na kanapie tuż obok swojej partnerki, podsunęła Asi przykryty talerzykiem kubek, po czym oświadczyła:
- Skoro część formalną mamy już za sobą, to po prostu pogadajmy. Masz jakieś pytania? Poważne, niepoważne, mądre, głupie, jakie tylko chcesz.
- Kawa, herbata, czy niespodzianka?
- Niespodzianka? Tak, proszę niespodziankę.
- Drugi punkt dla ciebie. Za odwagę.
- Za co mam pierwszy?
- Za pochodzenie. Psiapsie naszej psiapsi Karynki to także nasze psiapsie. Pozostał jeszcze punkt trzeci, kluczowy do zaliczenia. Ale to już Zula ogarnie. Zapowiadała, że będzie okrutna, opowie kawał o Gąsce Balbince.
- Idź już kochanie, tylko wody nie przypal.
Mówiąc to Zula wreszcie uśmiechnęła do Aśki, bo do tej pory jej twarz nie komunikowała żadnych emocji. Po czym zakontynuowała:
- Widzisz Joasiu, sytuacja jest taka, że my jesteśmy bardzo zajęte kobietki, więc nie możemy uczyć każdego, kto do nas przyjdzie. Stąd też potrzeba pewnej selekcji. Taki mały test zen. Powiedz mi, co jadłaś dziś na śniadanie?
Odpowiedź Joanny padła błyskawicznie:
- Już zjadłam.
Zula otworzyła bardzo szeroko oczy patrząc na testowaną adeptkę, po czym wykonała ustami zdecydowanego banana.
- No, to już po zabiegu. Witaj w klubie.
- To nie muszę się całkiem depilować?
Oczy, które wróciły do zwykłych rozmiarów rozwarły się znowu szeroko, zaś sama Zula pochyliwszy się do przodu spytała:
- Co ci ta Karyna nagadała?!
- Nie, nic. Może ja coś pomyliłam?
- Z pewnością zaszła pewna pomyłka, typuję jednak Karynkę, że to ona coś nabzdurzyła. Bo z tą depilacją to wcale nie było tak, że... No, w każdym razie nie było to w ramach treningu zen. Zojka! Co jest z tobą tam?
To było jednak zbędne pytanie, bo Zoja już była obok i stawiała pełną tacę na stole. Po czym spytała Zulę:
- Jaka puenta?
- U mnie zdała.
- Rokuje?
- Rokuje.
- To u mnie też zdała.
Joanna spojrzała bystro na Zoję, potem na Zulę:
- Zawsze jesteście takie zgodne?
- Przy ludziach zawsze. Przynajmniej w istotnych sprawach. To jest przecież jeden z ważnych filarów udanego związku. Kwestię tego najważniejszego już pominę, bo to chyba raczej wiesz. Dorosła dziewczyna jesteś.
Mówiąc to Zoja usiadła na kanapie tuż obok swojej partnerki, podsunęła Asi przykryty talerzykiem kubek, po czym oświadczyła:
- Skoro część formalną mamy już za sobą, to po prostu pogadajmy. Masz jakieś pytania? Poważne, niepoważne, mądre, głupie, jakie tylko chcesz.
Special bonus track dla niebojących się trudnej muzy: