Mówi się, że Buddha Sjakjamuni podczas swych wędrówek edukacyjnych zalecał, aby nie zawracać sobie tyłka kwestią istnienia, czy braku istnienia żadnej bozi, bo jeśli istnieje, to jest zbyt niepojęta, zaś jeśli jej nie ma, to tym bardziej szkoda na to czasu. No cóż, akurat mam nieco elastyczniejsze podejście do sprawy, czasem dla zabawy, dla czystego sportu można sobie wrzucić do głowy parę zbędnych szpargałów, by je trochę poprzerzucać. Nie sądzę też, by Buddha jako oświecony był pozbawiony luzu, dystansu, poczucia humoru, bo nie byłby był do końca oświecony, tedy bawić też się lubił. Jednak rzadko się tak bawię, umiar to podstawa, bo gdy człowiek się czymś bawi za wiele, może zacząć brać tą zabawę na poważnie. Poza tym nie ma za bardzo zbytnio z kim się bawić, bo większość jest do spodu uwarunkowana chrystianocentrycznie, zaś taka teologia mnie już zupełnie nie interesuje. Za to ciekawa jest teologia słowiańska, mimo że cała religia, jako że jest religią jest już dla mnie nie do przyjęcia.
Panteon bogów słowiański jest nader liczny, gdy zaś się doda doń jeszcze nieco bogów kompletnie urojonych przez Jana Długosza, nieboszczyka zresztą, to robi się ich całkiem pokaźna gromadka. Skupmy się jednak na głównym Bogu, centralnym kierowniku zamieszania. Popularnie zwie się on Świętowit lubo Światowid, jednak tylko popularnie. Tak poważniej bowiem, to nazywa się to Bóg Najwyższy, czasem Najwyższy Porządek, Najwyższa Instancja, albo też Moc Wszechogarniająca i Wszechobecna. Co ciekawe, teologia rodzimej religii słowiańskiej nie precyzuje do końca, czy jest to byt osobowy, czy nie jest, pozostawia się to już do rozstrzygnięcia każdemu wyznawcy indywidualnie. Przyznam, że ten drugi wariant jest do przyjęcia. Pytanie tylko, czy bóg nieosobowy to jeszcze bóg, ale to już niech sobie rozkminiają filozofowie. Natomiast ciekawy jest sam symbol Boga, będący jednocześnie logo religii, jak też jednej z kilku organizacji wyznaniowej rodzimowierców, Rodzimego Kościoła Polskiego. Jego najprostsza wersja to pewna odmiana krzyża, zwana "Ręce Boga", czasem zaś pieszczotliwie, skrótowo: "Grabki". Ta symbolika tak wali po oczach, że nie uważam za konieczne, by ją w ogóle tłumaczyć. Za to podzielę się skojarzeniem zaiste naukowym. Obecna fizyka zna cztery rodzaje bazowych sił, oddziaływań podstawowych występujących we w całym Wszechświecie: słabe, silne, elektromagnetyczne oraz tudzież grawitacyjne. Te dwa pierwsze dawnym Słowianom raczej nie były znane, trzecie znali na kilka sposobów, zaś czwarte mieli na co dzień, bez przerwy ich bezpośrednio dotyczyło. Do tego zasięg grawitacji jest wszechogarniający, więc Grabki pasują do niej jak ulał. Rzecz jasna dawni wyznawcy tak tego zapewne nie postrzegali, tudzież nie nazywali. Zamiast tego dorobili wielu zjawiskom wszelakie dodatkowe atrybuty, ale tak właśnie działa każda religia naturalna. Niemniej jednak postrzegam to jako przejaw pewnej głębokiej intuicji pierwotnej. Od razu też mi się zapala napis złożony ze słów niedawno zmarłego profesora Stephena Hawkinga: „Ponieważ istnieje grawitacja, Wszechświat może i będzie stwarzał się z niczego”. Otóż to, niczego więcej dodawać nie widzę sensu.
...
Tytułem suplementu wspomnę coś o pewnym słowiańskim bogu, dość niezbyt wysokiej rangi zresztą, którego postrzegam nad wyraz pozytywnie. Najpierw jednak dwa słowa na temat etyki Słowian. Generalnie całą etykę można podzielić na pewne działy, zaś kluczem są podmioty relacji, na przykład "człowiek - człowiek". Tymi relacjami rodzimi bogowie raczej się nie zajmują, pozostawiają decyzję ludziom, jakie zachowania są be, jakie cacy. Natomiast relacje "człowiek - Natura" mocno budzą ich żywotne zainteresowanie, tu już pilnują, żeby było "po bożemu", by ludzie czerpali zasoby Natury, ale nie niszczyli nic bez sensu. Mój ulubieniec to Leszy, zwany też Borowym, Leśnym Lichem albo Leśnym Dziadem. Pilnował przestrzegania bazowej zasady brzmiącej: "Zero rozrabiania w lesie", zaś winnych jej łamania karał nader niemiło. Zgodnie ze starą regułą Indian Prerii, iż kara musi być surowa, aby ukarany wiedział, jak wielkie zło popełnił. Jak żesz teraz ów zacny bóg by się przydał obecnymi czasy w tym pięknym słowiańskim kraju, nieprawdaż? Być może już nie żyje, niczym Pan, jego grecki kumpel po fachu, może jednak tylko zasnął głęboko? Miejmy tedy wiarę, że huk wystrzałów myśliwych, łoskot harvesterów lub warkot aut przywożących śmieci do lasu wreszcie Go obudzą i się zadzieje!
-----------------
W poście wykorzystano nieco odrobinę ciut materiał zawarty na stronie oficjalnej Rodzimego Kościoła Polskiego ===TU=== na którą to zresztą zapraszam chętnych chcących poznać co nieco na temat rodzimej wiary Słowian, przodków niejednej/go, kto ich kraj obecnie zamieszkuje.
Panteon bogów słowiański jest nader liczny, gdy zaś się doda doń jeszcze nieco bogów kompletnie urojonych przez Jana Długosza, nieboszczyka zresztą, to robi się ich całkiem pokaźna gromadka. Skupmy się jednak na głównym Bogu, centralnym kierowniku zamieszania. Popularnie zwie się on Świętowit lubo Światowid, jednak tylko popularnie. Tak poważniej bowiem, to nazywa się to Bóg Najwyższy, czasem Najwyższy Porządek, Najwyższa Instancja, albo też Moc Wszechogarniająca i Wszechobecna. Co ciekawe, teologia rodzimej religii słowiańskiej nie precyzuje do końca, czy jest to byt osobowy, czy nie jest, pozostawia się to już do rozstrzygnięcia każdemu wyznawcy indywidualnie. Przyznam, że ten drugi wariant jest do przyjęcia. Pytanie tylko, czy bóg nieosobowy to jeszcze bóg, ale to już niech sobie rozkminiają filozofowie. Natomiast ciekawy jest sam symbol Boga, będący jednocześnie logo religii, jak też jednej z kilku organizacji wyznaniowej rodzimowierców, Rodzimego Kościoła Polskiego. Jego najprostsza wersja to pewna odmiana krzyża, zwana "Ręce Boga", czasem zaś pieszczotliwie, skrótowo: "Grabki". Ta symbolika tak wali po oczach, że nie uważam za konieczne, by ją w ogóle tłumaczyć. Za to podzielę się skojarzeniem zaiste naukowym. Obecna fizyka zna cztery rodzaje bazowych sił, oddziaływań podstawowych występujących we w całym Wszechświecie: słabe, silne, elektromagnetyczne oraz tudzież grawitacyjne. Te dwa pierwsze dawnym Słowianom raczej nie były znane, trzecie znali na kilka sposobów, zaś czwarte mieli na co dzień, bez przerwy ich bezpośrednio dotyczyło. Do tego zasięg grawitacji jest wszechogarniający, więc Grabki pasują do niej jak ulał. Rzecz jasna dawni wyznawcy tak tego zapewne nie postrzegali, tudzież nie nazywali. Zamiast tego dorobili wielu zjawiskom wszelakie dodatkowe atrybuty, ale tak właśnie działa każda religia naturalna. Niemniej jednak postrzegam to jako przejaw pewnej głębokiej intuicji pierwotnej. Od razu też mi się zapala napis złożony ze słów niedawno zmarłego profesora Stephena Hawkinga: „Ponieważ istnieje grawitacja, Wszechświat może i będzie stwarzał się z niczego”. Otóż to, niczego więcej dodawać nie widzę sensu.
...
Tytułem suplementu wspomnę coś o pewnym słowiańskim bogu, dość niezbyt wysokiej rangi zresztą, którego postrzegam nad wyraz pozytywnie. Najpierw jednak dwa słowa na temat etyki Słowian. Generalnie całą etykę można podzielić na pewne działy, zaś kluczem są podmioty relacji, na przykład "człowiek - człowiek". Tymi relacjami rodzimi bogowie raczej się nie zajmują, pozostawiają decyzję ludziom, jakie zachowania są be, jakie cacy. Natomiast relacje "człowiek - Natura" mocno budzą ich żywotne zainteresowanie, tu już pilnują, żeby było "po bożemu", by ludzie czerpali zasoby Natury, ale nie niszczyli nic bez sensu. Mój ulubieniec to Leszy, zwany też Borowym, Leśnym Lichem albo Leśnym Dziadem. Pilnował przestrzegania bazowej zasady brzmiącej: "Zero rozrabiania w lesie", zaś winnych jej łamania karał nader niemiło. Zgodnie ze starą regułą Indian Prerii, iż kara musi być surowa, aby ukarany wiedział, jak wielkie zło popełnił. Jak żesz teraz ów zacny bóg by się przydał obecnymi czasy w tym pięknym słowiańskim kraju, nieprawdaż? Być może już nie żyje, niczym Pan, jego grecki kumpel po fachu, może jednak tylko zasnął głęboko? Miejmy tedy wiarę, że huk wystrzałów myśliwych, łoskot harvesterów lub warkot aut przywożących śmieci do lasu wreszcie Go obudzą i się zadzieje!
-----------------
W poście wykorzystano nieco odrobinę ciut materiał zawarty na stronie oficjalnej Rodzimego Kościoła Polskiego ===TU=== na którą to zresztą zapraszam chętnych chcących poznać co nieco na temat rodzimej wiary Słowian, przodków niejednej/go, kto ich kraj obecnie zamieszkuje.