07 stycznia 2025

DŁUG (odc.1)

- No, i tak patrzę w to lustro, patrzę, prężę się, wyginam, wypinam i wszystko gra, wszystko na swoim miejscu, ale na koniec robię test na słuch, klepię się po dupie i coś mi tu fałszywie zabrzmiało... Nitka, ty mnie słuchasz?
- Jasne, kontynuuj, nie przeszkadzaj sobie.
Więc Roxy zakontynuowała:
- To ja wołam Miśka i stanęłam, zobacz, o tak...
Anita chwyciła ją za ramię:
- Siedź! Nie demonstruj mi tego tutaj!
Faktycznie, kafejka Pleciuga chyba nie była dobrym miejscem na to.
- No, dobrze. Ale czujesz, o co mi chodzi?
- Jak zwykle, a w porywach przeważnie.
- To ja tak stoję, zamknęłam oczy, aby się skupić na doznaniach słuchowych, słyszę, że on wchodzi i... No, i zgadnij, co potem zrobił?
- Nie wiem, ty mi powiedz.
- Wszedł.
- To już mówiłaś.
- Nie rozumiesz? Wszedł, postał chwilę, pojęcia nie mam, co robił przez tą chwilę, ale się domyślam, po czym wszedł.
- Rozuuumiem. Nie pytam gdzie, bo na dwoje wróżka wróżyła i nie ciekawam tego do tego. Ale tobie chyba nie o to do końca chodziło?
- No, i właśnie. Ale skoro już zaczął, to co mu będę przerywać? Lubię ten sport. A tego, co chciałam zaraz się w końcu doczekam.
- Doczekałaś?
- Nie za bardzo. Dziwnie się ociągał. To wreszcie go pytam, czy mi wreszcie przypierdoli tego klapsa, czy nie. 
- Przypierdolił?
- Jeszcze jak! Aż zapomniałam z wrażenia, po co to wszystko miało być. Ale po chwili mu mówię, żeby jeszcze raz, tylko tak ma być z wyczuciem. No, to poprawił. Z wyczuciem.
- I jaka puenta?
- Do puenty to jeszcze daleko, myśmy się dopiero zaczynali rozkręcać.
- Ruda, nie zrozumiałaś. Ta puenta i w ogóle całe to wasze przedpuencie kompletnie mnie nie interesuje. Spytam może tak samo, tylko inaczej: co usłyszałaś po tej poprawce?
- Niby dobrze, ale tak troszkę nieładnie mlasło.
- Czyli?
- Czyli jest tak, że od paru dni zapierdalam codziennie do Kaśki do klubu. Dziś też zaraz jadę, tylko najpierw pogadać chciałam. Normalnie to ja tam wpadam raz na tydzień, zwykle wystarczy, że ćwiczę w domu...
- Wiem. Mam tak samo.
- Ale byłam parę dni u rodziny, tak świątecznie i sama rozumiesz. Dupa się odjędrnia od takich gastronomicznych wizyt. Ale to jeszcze nie koniec, bo koniecznie musisz wiedzieć...
- Na pewno nie muszę wiedzieć, co było dalej, jak Misiek wszedł.
- Nie, ja już nie o tym. Ale może po kolei.
- Bardzo dobry pomysł.
- Znasz Orskiego?
- Powinnam? Kto to jest?
- Fakt, masz prawo nie znać. A pamiętasz walkę Kaśki w klatce?
- Oczywizda. Nasza Piękna pięknie wlała Bestii. Epokowo.
- To to jest ten koleś, który naraił jej tą walkę. Ja go poznałam tak, że byłam wtedy jej menadżerką, a on był przy podpisywaniu całej umowy. Więc potem sobie pogadaliśmy. Nawet do rzeczy chłopisko.
- Czyżbyś?
- Nie było żadnego czyżbysia. Ja od pół roku tylko z Miśkiem. Potem go już nie widziałam, dopiero jakoś teraz niedawno. Bo on po tamtej całej historii wykupił kartę do klubu i regularnie zasuwa na siłce.
- Ja mu się nie dziwię, Oktagon jest najlepszy...
- Żaden Oktagon kretynko! To Kaśka jest najlepsza.
- Ahaaa... To takie buty... Ale przecież...
- Tak, przecież. Obie wiemy, że Kaśka każdego spuszcza po brzytwie, czy raczej po maczecie. Zawsze tak miała, jeszcze przed Adaśkiem. Tak zresztą się stało od razu z Orskim, już na początku.
- To co on tam jeszcze robi? 
- Tu akurat nie do końca wszystko jest klarowne. Ale jak zapłacił za roczny abonament, to co ma się zmarnować? Nawet jak jest jasne, że szefowa nie da mu dupy. Tak?
- Czekaj, ale skąd ty to wszystko wiesz? Na pewno nie od Kaśki. Od Maliny też nie, bo chociaż niezła gaduła, to na temat kaśkowej cipy dziób trzyma na kłódkę. Sama tak? Chyba nie bardzo.
- Nitka, rozczarowujesz mnie. Kto wie najlepiej, co się dzieje w klubie, kto zna tą budę tak, jak jej nie zna ani Kaśka, ani nawet jej stryjek, główny szef zamieszania? Dociera? Is anybody home?
- Racja! Nie zatrybiłam od razu, bo ja rzadko tam jestem, ale faktycznie. Mala tam jest teraz szefową techniczną, a że wszędzie się umie wkręcić...
- To teraz bomba na koniec! Być może Orski myśli jeszcze o Kaśce, ale jest dupa, która go wzięła na celownik i mu to szybko wybije z głowy. Może już wybiła, skoro są po pierwszej randce.
- Pierwszej, czy dopiero przedpierwszej?
- Tego nie wiem, takich detali nie znam. Była umowa, że z Malą gadamy o tym wszystkim delikatnie, to mocniej nie cisnę. Ale tak, czy owak, to jest dobra wiadomość, nasza Turbinka nam zdrowieje.
- Być może zawsze była zdrowa, tylko my sobie wymyśliłyśmy, że koniecznie musi mieć różne niefajne traumy do leczenia?
Tu mniej zorientowanym należy wyjaśnić, że Mala, zanim trafiła pod opiekę reszty wiedźm była pod ścisłą kontrolą Pamali złej czarownicy. Także złej matki, bo czy można nazwać dobrą kobietę, która swoja małoletnią córkę stręczy swoim kochankom? Jedyny fajny seks, jakiego doznała to był szybki lodzik z Borkiem, na polecenie matki zresztą, paradoksalnie. Gdy Mala na samym początku wyznała to wszystko swoim nowym siostrom, te szybko uznały zgodnie, że nie są władne stawiania diagnoz, że jeśli nawet coś tam jest z dziewczyną nie tak w sprawach bazowych, to najlepszą strategią na najbliższy okres jest niedziałanie. Wygląda na to, że to się sprawdzało, że wystarczało same przebywanie wśród normalnych, wyluzowanych kobiet. Być może też coś tam miała do powiedzenia Ciocia Lala, która została jej mentorką. Ale to, co się działo i dzieje podczas ich wspólnych spotkań nie jest znane nawet narratorowi.
Wróćmy jednak do akcji naszej zajmującej opowieści:
Po ostatnim zdaniu Anity roześmiana jak dotąd Roxy nagle nadzwyczaj spoważniała, zadumała się na chwilę, po czym odparła:
- Odkąd ją obserwuję, to nigdy nie przejawiała żadnych objawów żadnej choroby. Już jak przez pierwsze dni mieszkała u mnie, to miała aurę czystą jak piczka po brazylianie. Może z jednym włoskiem najwyżej.
Westchnęła cicho i dodała:
- No, dobrze Niteczko, pogadałyśmy, kocham cię jak zwykle, ale ja teraz walę do klubu. Mam tylko tendencyjne pytanie: kto płaci za kawę i dlaczego padło akurat na ciebie?
Lecz Anita nie podjęła żartu, tylko nagle chwyciła Rudą za ramię:
- Chyba tak szybko nie wyjdziesz. Czujesz?
- Okurwa! Faktycznie. Idzie tu jakaś nasza, znaczy nie nasza, tylko jakaś obca nasza. Moc ma niezłą, godną uwagi, ale sygnatury nie znam. W sumie gówno mnie obchodzi, co to za jedna, ale małpia ciekawość każe mi zostać jeszcze przez jakąś chwilę.
I została. Obie wiedźmy skupiły uwagę na drzwiach do kafejki.
CIĄG DALSZY NIEBAWEM

10 komentarzy:

  1. No tak po świętach i innych wizytach świątecznych zawsze tyłek i brzusio rośnie , potem trzeba to zbijać . Czarownice mają też swoje magiczne sposoby na odchudzanie , więc dla nich to mały problem .

    Co do sprawdzania w magii to jest coś takiego jak skanowanie w magii , więc nie potrzeba beblającej Turbinki ,aby się dowiedzieć tego i owego ,ale może Twoje czarownice tej techniki nie znają .

    Z Malą robi się ciekawie , może będzie mały romans / Tylko problem polega na tym ,że ona jest nieletnia , więc adorator może mieć kłopoty, mimo że jej tam wiek trochę w papierach zmienili . Ciekawa jestem co będzie dalej …

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. magia magią, ale poćwiczyć też trzeba, tak działają te czarownice...
      nawet bez zmieniania w papierach Mala jest legalna, a w ogóle to do końca nie wiadomo, kto zaadorował, może to ona właśnie zrobiła pierwszy krok?... taka sugestia wynika z gadania Rudej... poza tym być może Mala zrobiła to nie dla siebie, ale dla Kaśki, żeby jej koleś nie zawracał dupy?... poza tym Kaśka potrafi czasem zbyt ostro traktować zbyt nachalnych dobiegaczy... jak wiemy, Mala to bardzo uczynna panienka...
      no, i na koniec kwestia tej traumy, jest, czy nie jest?... być może Mala wypluła z siebie cały syf podczas pierwszej rozmowy z Anitą w kafejce?... jak pamiętamy stolik się wtedy zatrząsł...
      sporo spraw jest niewyjaśnionych, ale może tak właśnie ma być :)

      Usuń
  2. O matko, taki lament nad utrata jędrności? To stad tyle sztucznie nadmuchanych i pooprawianych kobitek! z czasem i tak wszystko klapnie, siły przyciągania żaden zabieg nie poprawi.
    Nie wiedziałam, że są randki przedpierwsze.
    To skanowanie to na mendowatość by się przydało - skanujesz i już wiesz z kim masz do czynienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aha, czyli teraz już wiem, że jak kobieta dba o formę, to się mówi, że ona sobie robi zabiegi...
      bywają takie randki, kiedyś praktykowano nawet całe ich serie, dziwne to było, ale kiedyś wiele zwyczajów bywało dziwnych...
      za to owo skanowanie to w naszym świecie po prostu Intuicja, coś, co gatunek ludzki zatraca, bo woli za dużo myśleć...

      Usuń
    2. Nie , to nie tak!
      Dbać o formę trzeba, jakoś wyglądać tez wypada, ale bez rwania włosów z rozpaczy...teraz już 20-latki poprawiają to i owo.

      Usuń
    3. taka mocna wiedźma i twarda biznes woman, jak Roxy nie daje się ponosić rozpaczy, ona po prostu konkretnie zareagowała na nie pasujący jej stan rzeczy :)

      Usuń
  3. Trafiłam przypadkiem, ale chyba zostanę na dłużej :) Wciągająco piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wyganiam, a co więcej, serdecznie zapraszam :)

      Usuń
  4. Obca nasza brzmi intrygująco, tajemniczo i zaciekawia. Czekam na nią!
    I ciekawe, czy już wymyśliłeś zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to w sumie jest proste: nasza = też czarownica, obca nasza = czarownica z jakiegoś innego podwórka, nieznana nam...
      jeszcze nie...

      Usuń