28 stycznia 2021

Tak kontrolnie, gwoli pokrzepienia serc

Posłuchajcie ludzie mojej opowieści
Co ja wam tu gadam, w głowie się nie mieści
Piętnastego roku, roku pamiętnego
Ludzie pogłupieli, swój sprzedał swojego

Wróciła komuna, której tak nie chciano
Pod nową postacią jej nie rozpoznano
Za złotych pół tysia oddał wolność wszystkich
Idiota polaczek, który brzuchem myśli

Lasy wytrzebiane, dzieci ogłupiane
Kobiety kaprysem klechów zniewalane
Zamiast świeckim państwo kościelnym się staje
Kurwizyjne info kłamstwa zapodaje
 
Kroją dutki, kroją partyjni rzeźnicy
By wykroić więcej, co ich poprzednicy
Pod małego pieczą niewolników zgraja
Wozi dupę furą moherów katabas

Co ja wam tu gadam w głowie się nie mieści
Zaraz będzie koniec mojej opowieści
Nie dać się komunie, to nasze zadanie
Niech Moc będzie z nami na przyszłe sprzątanie

20 stycznia 2021

Sumo - piękno prostoty reguł gry

- Dwa grubasy się przepychają i co w tym ciekawego?
Tak często brzmi opinia na temat sumo i jest w tym nieco prawdy, ale tylko nieco. Bo istotnie oryginalna, japońska wersja zawodowa tego sportu, w której jest tylko kategoria "open" preferuje panów raczej pokaźnej tuszy jako faworytów. No, i właśnie tylko "panów", ale do tego wrócimy na koniec. Jednak komuś, kto interesuje się sztukami i sportami walki, kto ma względnie spore pojęcie na ich temat, walka sumo może dostarczyć zaiste wiele wrażeń. Ileż tam jest niuansów, smaczków technicznych, mimo że samo starcie trwa zwykle kilka sekund. To nie tylko samo przepychanie, to jest całe mnóstwo manewrów, zagrań taktycznych, czasem akcja trwa tak szybko, że trzeba slow replaya, aby rozpoznać, co tam się tak naprawdę stało. Same reguły są bardzo proste. Wygrywa ten, który spowoduje, że jego przeciwnik znajdzie się poza polem walki lub dotknie podłoża inną częścią ciała, niż podeszwa stopy. Do tego kilka zakazów, czego nie wolno robić, aby nie popełnić faulu. Nie będziemy tego już zbyt dokładnie wyłuszczać, od tego jest net, tam można sobie wszystko znaleźć.
Jednak sumo to nie tylko sama walka. Jak niektórym wiadomo lub też wcale nie wiadomo, w wielu kulturach świata sport był mocno związany z jakąś religią, taką, jaką akurat wyznawano w danej społeczności. Jedno towarzyszyło drugiemu, były ze sobą ściśle związane, zintegrowane. Można dociekać, czy popisy sprawności fizycznej były dodatkiem do obrzędu, czy też obrzęd był oprawą rywalizacji jedynie, nie ma to jednak sensu, bo bywało zresztą różnie. Najbardziej znany przykład europejski to igrzyska mające miejsce w starożytnej Grecji. Zawody sumo również były kiedyś połączeniem sportu i obrzędu shinto, rodzimej religii japońskiej, do tej pory zaś ich częścią jest ceremonialna oprawa. Treści stricte religijnej raczej już tu niewiele, ale forma pozostała, funkcjonuje nadal pieczołowicie kultywowana.
Tej formy jednak już nie ma, pozostały jedynie jej symboliczne szczątki podczas zmagań sumo amatorskiego. Od wielu lat ten sport jest bowiem uprawiany w wielu krajach, także w Polsce. Nieco elementów nieco zmieniono, unowocześniono, choćby pole walki zbudowane z innych materiałów lub strój sędziego, niemniej jednak bazowe reguły pozostały wciąż te same. Ustalono kategorie wagowe, zaś co jest najważniejsze, to mogą startować też panie, bynajmniej żadne "grubasy" zresztą. Co widać w całej swej krasie na załączonym filmiku poniżej: