31 sierpnia 2020

ANTYWIRUS /odcinek 13/

- Już nie żyjesz, ty pierdolona dziwko.
- Już mam pełne gacie.
Riposta Sue była natychmiastowa, lecz Ali raczej jej nie usłyszał, bo jeszcze szybszy był pan Arnold, który na sam koniec otrzepał dłonie i zwrócił się do stojących kobiet:
- Po prostu nie lubię chamstwa.
Sue spojrzała na okrwawione drzwi kabiny śmigłowca, potem przykucnęła przy leżącym na płycie człowieku. Szybko zbadała jego funkcje życiowe i odetchnęła z nieukrywaną ulgą.
- Dycha zwierzak. Panie Arnoldzie, jest pan zaiste dżentelmenem, ale jak pan widzi, mamy tu pewien problem.
- Biorę to na siebie. Od razu idę do pana Hagena. Wyjaśnię mu, co się stało i pani przezacna osoba nie ucierpi nawet minimalnie. Nie ma takiej możliwości.
- Nie za bardzo, bo mam dodatkową robotę. Takiego zdechlaka nie mogę wypuścić z wyspy, a pilot też go nie weźmie na pokład.
Pilot akurat się pojawił:
- Co temu misiu jest?
- Spadł ze schodów.
- Ja go w tym stanie nie wezmę.
- Spokojnie, to już jest ustalone.
- A jak się z tego wytłumaczę?
- Zwal to na mnie, że uznałam stan pacjenta za niepozwalający na transport. Zresztą lekarz zaraz podjedzie i to potwierdzi.
Sue sięgnęła po telefon:
- Doc? Rzuć wszystko co robisz, weź zestaw pierwszej pomocy, nosze z pasami i przyjedź mi tu zaraz wózkiem na lądowisko.
- ...
- Zero pytań. Po prostu zrób to, o co proszę.
Pilot z dezaprobatą oglądał kabinę.
- Maszynę mi upaprał.
Pan Arnold uśmiechnął się:
- Nie panikuj, wlecisz w chmurę i ci ładnie wszystko umyje.
Gdy Doc już przybył spojrzał na leżącego:
- Co mu się stało?
- Zderzył się z helikopterem.
Ali jakby wracał do siebie, ale Zofia nie pozwalała mu się poruszyć przytrzymując leżącego na płycie. Doc podrapał się w głowę.
- Pachnie wstrząsem mózgu. To co, do Briana z nim?
- Wykluczone. Bierzemy go do nas.
- Dlaczego?
- Dla dyskrecji. Poza tym to jest nasza kupa do sprzątnięcia, więc my ją po cichu sprzątniemy. Po co nam mieszać Briana do tego?
Tu wtrącił pan Arnold:
- To chyba już nic tu po mnie?
- Proszę tylko pomóc wtaszczyć go na nosze i na wózek, a reszta tak, jak ustaliliśmy. No, Zofio, do góry miśka.
Tak oto Ali wrócił do pokoju numer trzy. Był już całkiem przytomny, więc Doc udzielił mu instrukcji:
- Leż tak sobie i nie wstawaj, bo się źle poczujesz. Zaraz ci zrobimy tomografię, czy sobie czegoś nie popsułeś tam w środku. A ty Sue wreszcie mi opowiedz to całe wydarzenie.
...
Tomografia wypadła pomyślnie, Ali dostał coś na spanie, zaś Doc wreszcie mógł pójść do Sato. Wybierał się doń już wcześniej, ale telefon od Sue zmienił mu plany.
- Siadaj Sato, musimy chwilę pogadać. Możesz zdjąć maseczkę, twój pokój ma reżim żółty. Test się nie potwierdził.
- Nie mam korony?
- Nie masz, ale to nie był błąd Briana. Po prostu te testy są do kitu, czasem dają plusowy odczyt z różnych dziwnych powodów. Ale zrobiłem ci wszystkie wiremie, jakie mam możliwość tu zrobić.
- No, i co wyszło?
- Właściwie to nic ci nie jest. Masz florę wirusową jak większość normalnych zdrowych ludzi. Z tym się nic nie robi, nie ma powodu, żeby cię tu trzymać. Ale ja jednak drobny, trochę naciągany powód znalazłem. Przechodziłeś kiedyś wietrzną ospę?
- Chyba tak, nie bardzo pamiętam.
- Zresztą nieważne. Znalazłem śladową ilość VZV, to jest wirus półpaśca. Niczym ci to za bardzo nie grozi, jednak w wyjątkowych okolicznościach wirus może się namnożyć i zrobić ci kuku. Chcesz się tego pozbyć?
- No pewnie.
- Czyli od jutra dostaniesz nasz lek. To się podaje codziennie przez trzy dni. Potem trzy dni badań kontrolnych i po krzyku. Zgadzasz się na takie coś?
- Jasne.
- Tylko stawiam jeden warunek. Jak się zorientujesz, że z Rudą nic ci nie wyjdzie, to zwalniasz nas z umowy. Stoi? Liczę na to, że będziesz umiał odpuścić, jeśli trzeba. Nie każdy facet to umie.
- Postaram się. Ale wiesz, że to tylko słowa?
- Wiem, ale nic innego z tym nie zrobimy.
...
Podczas kolacji Doc z dość wyraźnym zaciekawieniem popatrywał w monitor numer cztery. Po chwili do dyżurki weszła Sue.
- To ta nowa?
- No.
- Jak ma na imię?
- Nova.
- No coś ty?
- Jako VIP jest incognito i tak chciała się nazywać.
- Ale wiesz Doc, jesteś świntuch.
- Dlaczego?
- Podglądasz gołą pacjentkę.
- Nie podglądam, tylko oglądam. Nie pacjentkę, tylko tatuaże.
- Ale cycki ma sztuczne.
- No, i kto tu podgląda pacjentki?
- Co mamy jeszcze dziś do roboty?
- Nie ma to, jak dobrze zmienić temat.
- Mamy coś, czy nie mamy?
- Na dziś koniec.
- To teraz zgaś ten peep show i zajmij się prawdziwymi cyckami.
Mówiąc to Sue zaczęła rozpinać bluzkę.
...
Rano Doc zrobił krótką odprawę:
- Sue. Antybiotyk dwójce, wiremia czwórce.
- Silikonowa Nova
- Że co?
- Nic, tak mi się zrymowało.
- Ruda. Założysz wenflony jedynce, piątce i szóstce. Dziewczyny mają koronę, więc u nich reżim czerwony, maseczki i tak dalej. Jedynka ma żółty i może wychodzić kiedy chce, nawet na dwór. Potem zmienisz opatrunek trójce, ale nie wchodzisz tam sama, tylko z Zofią. Jak już to zrobisz, masz wolne do popołudnia. Potem zostaniesz sama na oddziale. Weź sobie wtedy jakąś książkę, czy laptopa, ponudzisz się do wieczora w dyżurce. Resztę ci opowiem przed wyjściem, co jak działa, co robić, czego nie robić.
Gdy nieco później Doc podawał lek Sato, zagadnął go:
- Nie ma medycznych powodów, żeby cię tu zamykać na głucho, możesz nawet wyjść z ośrodka na ślub Zoe i Maksa, ale rozumiem, że nie wybierasz się?
- To dziś?
- Dziś. Ruda zostanie tu sama pilnować interesu.
- To nie wybieram się.
- Tak właśnie myślałem. Tylko mam drobną sprawę. Asystuj przy rozdawaniu kolacji, chodzi o pokój numer trzy. Zofia idzie na ślub, a innej ochrony pod ręką nie będzie.
- Kto jest pod trójką?
- No wiesz? Szef ochrony nie wie, co się dzieje na wyspie? Nie słyszałeś, co się stało na lądowisku?
- Aaa, o to chodzi. Oczywiście znam sprawę, Arnold dzwonił i mi wszystko opowiedział. Aż dziw, że tamten gamoń w ogóle żyje. Arnold ma takie sypnięcie ze wszystkich kończyn, że strach z nim nawet lekko sparować w pełnym rynsztunku ochronnym.
- Ile on ma lat?
- Nie wiem, nie mam pojęcia. Kiedyś go o to zapytałem, to tylko się uśmiechnął i odpowiedział, że długo już żyje.
- Dobrze. Teraz kładź się i nie ruszaj przez jakąś godzinę. Lek ci musi wejść na spokojnie. Zbytnich sensacji nie powinno być, ale jak chcesz, to ci mogę dać jakiegoś szybkiego, krótkiego śpiocha.
- Nie, nie używam takich rzeczy.
- Po południu możesz nawet poćwiczyć, ale tak na zupełnym luzie. Żadnej siłki, tylko rozruszaj się delikatnie.
Gdy Doc poszedł do Labu i wszedł do pokoju analiz, Sue na jego widok rozpięła bluzkę, podeszła doń kołysząc biodrami i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Kobieto! Coś ty taka kochliwa od samego rana?
- No wiesz. Ten ślub. Klimat mi się udzielił.
...
W południe Sue wsiadła na rower i pojechała do Zoe. Cała impreza ślubna była zaplanowana na siedemnastą i choć miało to być dość skromne wydarzenie, to co nieco jednak trzeba było przygotować. Doc jako świadek miał przybyć dopiero już w ostatniej chwili. Tymczasem zaś siedział w Labie i przeglądał zadumany wyniki badań Novy.
- Czegóż my tu nie mamy. Toż to istna dżungla. Taka czyściutka dupeczka, a tyle tego w sobie nosi. I na nic nie choruje do tej pory.
Z tym cichym monologiem na ustach poszedł na górę na oddział. Po drodze spotkał Cleo idącą do siebie do pokoju.
- Co to, już po pracy?
- Nie bardzo. Tak tylko przyszłam na chwilę po coś tam. Mamy całą kolejkę ludzi do testowania na koronę.
Doc kiwnął głową. Brian miał swoją organizację testów. Podzielili między sobą całą wyspę i o ile Sue odwiedzała poszczególne działy "ośrodkowe", to ludzie z "ambulatoryjnych" sami po kolei zgłaszali się na testy. Na razie szło dobrze, ale Doc nawet nie chciał myśleć, co się stanie, gdy wybuchnie epidemia. Po prostu nie byłoby gdzie lokować zakażonych.
- Muszę o tym pogadać z szefuńciem.
Mruknąwszy to do siebie poszedł do pokoju numer cztery, aby odeń zacząć nieco za wczesny, jak na swoje zwyczaje obchód. Zapukał trzy razy i wszedł do środka.
- Chwileczkę, jestem niekompletnie ubrana.
- A ja jestem lekarzem, więc w pracy to na mnie nie działa.
- A poza pracą?
Nova owinęła się szlafroczkiem i odwróciwszy się do Doca zalotnie trzepocząc powiekami uroczo się doń uśmiechnęła.
- Poza pracą nie utrzymuję zbyt bliskich relacji z pacjentkami. Etyka zawodowa mi na to nie pozwala proszę szanownej pani.
- Po prostu Nova. Krępuje mnie ta "pani".
- Na to mogę się zgodzić, na wyspie większość osób jest ze sobą na "ty". No, więc nie mam dla ciebie zbyt dobrych wieści. Muszę ci nałożyć reżim czerwony. W całej swojej karierze zawodowej nie widziałem tak bogatego zestawu wirusów w ludzkim organizmie. Ani takiej odporności na ten zestaw.
- Sporo podróżuję, więc łapie się to i owo.
- Gdyby nie ten HIV to zapewne nic by ci nie groziło, ale obecnie masz w sobie bombę, która może w każdej chwili wybuchnąć. Na szczęście trafiłaś do nas.
- Co oznacza reżim czerwony?
- Większe wymagania higieniczne. Zakaz swobodnego poruszania się po obiekcie, tylko o ustalonej, wcześniej umówionej porze. Zakaz kontaktu fizycznego z innymi. No, i maseczka na buzię, gdy ktoś wchodzi do pokoju.
- Och, przepraszam, już coś zakładam, gdzie ja to mam? Tylko jak się potem do ciebie uśmiechać doktorze?
- Oczami, to wystarczy.
- Czyli jednak uśmiech pacjentki nie jest ci obojętny?
Doc przemilczał to pytanie.
- A czy dziś mogę się jeszcze gdzieś przejść?
- Tak, po obiedzie. Przyjdzie siostra dyżurna.
- A czy mogę liczyć wtedy na twoje towarzystwo?
- Niestety nie bardzo. Będę wtedy po pracy.
- No właśnie...
Nova westchnęła te słowa wyraźnie uwodzicielsko, ale Doc już był przy drzwiach. Zanim wyszedł odwrócił się do niej mówiąc:
- Masz naprawdę piękne tatuaże.
...
Przed wyjściem Doc udzielił Rudej ostatnich instrukcji.
- Tu masz pager do zawezwania ochrony jakby coś się naprawdę zadziało, na przykład przyszedł jakiś potwór i chciał cię zjeść. Ale nie przyjdzie, tak tylko mówię dla formalności. Pożaru też raczej nie będzie, tym się zajmują czujniki automatyczne.
- A gdy zawiodą?
- To ten pager jest ostatnią deską ratunku.
- Te dwa monitory nie działają?
- Są zablokowane, bo to jest podgląd do pokoi twojego i Cleo. Aha, dyżur masz do dziewiątej, potem wszystko pogaś, tylko na koniec sprawdź wejście do ośrodka. Miłej zabawy.
Po chwili Doc jechał na rowerze w stronę rezydencji pana Hagena, gdyż tam miała się odbyć ceremonia. Jednak po kilkudziesięciu metrach zatrzymał się nagle.
- No, żesz kurwa mać!!!

TO BE CONTINUED...

9 komentarzy:

  1. Ale wypas, tomografia na zawołanie!
    Pielęgniarki chyba zbyt ciasne uniformy mają, skoro tak łatwo rozpinają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałem kiedyś odcinek takiego serialu "Szpital", tam też mieli tomograf na zawołanie, to w moim serialu też mogą mieć :)

      Usuń
  2. Ali wreszcie pokazał pazurki po tresurze; -))) Jakby trochę poczekał ładnie się pożegnał tresura by była tylko niemiłą przeszłością. Czasami trzeba dać za wygraną, aby ugrać coś większego. A tak to pewnie tresura jeszcze, się przeżuły. Swoją drogą już w momencie, gdy Zofia trzymała go na tej lince jak psa a on sprzątał cześć szpitala to dziwiłam się, że tak pozwalał się traktować. Ja na jego miejscy bym walczyła nawet jakbym nie miała za wiele szans. Ciekawa jestem, co dalej będzie z naszym Beduinem i jak rozwinie się relacja Sato z Rudą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie "ugrać coś większego"... być może Ali miał sporo do stracenia, gdyby się wcześniej zaczął stawiać?... sporo zniósł, ale w końcu coś w nim pękło...
      też jestem ciekaw, bo chwilowo sam nie mam pomysłu, jak ta relacja "Ruda - Sato" ma się rozwinąć...

      Usuń
  3. Oj przydałby mi się taki "pager do zawezwania ochrony", bo nigdy nie wiadomo kto do mnie zawita; choćby np. kostucha :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pagerem na kostuchę?... może nie zadziałać...

      Usuń