23 września 2020

ANTYWIRUS /odcinek 15/

Na podłodze, pod ścianą siedziały razem Sue i Sarabella. Popijając z jednej butelki wino i wymieniając się waperem chichotały niczym egzaltowane małolaty.
- Fascynujące.
- Co tam mruczysz doktorku?
Doktorek odwrócił głowę w stronę dobiegającego go głosu. Była to Zoe uwieszona u ramienia swojego świeżo upieczonego małżonka.
- Sue mi mówiła, że masz dla nas prezent?
- Prezent? A tak, coś tam mam.
- Bo my już sobie idziemy. I tak zaraz koniec balu. Mamy jeszcze coś bardzo ważnego do zrobienia. Tak kochanie?
Zoe spojrzała na Maksa i mocno się weń wtuliła. Doc sięgnął do kieszeni i podał kobiecie malutkie zawiniątko.
- Bawcie się dobrze.
- Jacyż oni są uroczy.
To już westchnęła Sue, która nagle pojawiła się obok.
- Gdzie twoja nowa koleżanka?
- Musiała już iść.
- Jak ty to zrobiłaś?
- Niby co?
- Takiej Sarabelli to ja w życiu nie widziałem.
- Może po prostu nie chciałeś widzieć? A tu mit obalony. Po prostu podeszłam, zagadałam do niej i okazało się, że to bardzo fajna, wyluzowana babeczka. Ale my też chodźmy. Mam jeszcze pewne plany na ten wieczór doktorku. Ty zresztą też. Taki mocny akcent na koniec tego miłego dnia.
- Niby jaki?
- Kocham cię, idioto.
Impreza faktycznie wyglądała na bliską jej zakończenia. Muzyka ucichła, cichnął też gwar rozmów, a sala powoli pustoszała.
- Chodźcie dzieciaki, bo nam wszystkie wózki rozdrapią.
To była Kanna.
- Weźmiemy jeden, wysadzę was pod ośrodkiem jadąc do siebie. No już, nie gapcie się tak. Zaraz nawet hulajnogi nie uświadczysz przed wejściem do baru.
- Na wyspie nie ma hulajnóg.
...
Poranna odprawa była krótka. Najpierw Ruda zameldowała, że nic się nie działo na jej dyżurze, potem Doc szybko rozdzielił pracę.
- Ruda do jedynki i szóstki, Sue do czwórki i piątki. Tylko lek do podania i na tym na razie koniec. Ja za to sobie obejrzę tego z pod dwójki, a potem naszego rozrabiakę. Po śniadaniu pewnie przyjdzie jakieś memo, wtedy się okaże, co dalej.
Pasażer dwójki wyglądał na całkiem zdrowego.
- Dziś wracasz do siebie, nie ma po co cię tu trzymać. Dostaniesz antybiotyk na trzy dni, tylko masz jeszcze leżeć. No, powiedzmy, że się nie forsować, masz zwolnienie z roboty na ten czas.
Ali również wyglądał nieźle, nie licząc opatrunków na twarzy. Był tylko jakby trochę zdziwiony, że Doc zajrzał do niego sam. Nawet zdobył się na odwagę, aby zapytać:
- Co ze mną dalej?
- Na razie wypoczywaj. Do obiadu powinno się wyjaśnić. Pewnie szybko wrócisz do domu, ale to nie ja decyduję.
Potem Doc poszedł do jedynki, zajrzeć do Sato, który karnie leżał po świeżo otrzymanej injekcji.
- No, co tam?
- Nic specjalnego, wszystko normalnie. Tylko mam takie pytanie. Czy w mojej obecnej sytuacji muszę tu w ogóle być? Mogę rano przychodzić po lek, a potem na badania kontrolne.
Doc spojrzał wyraźnie zdziwiony:
- Skąd taka zmiana od wczoraj? Panienka z majtek nie wyskoczyła na pierwszej randce? Nie każda tak robi, czasem trzeba poczekać nawet do trzeciej.
- Nie było żadnej randki.
- Nooo?
- Może nie gadajmy o tym.
- Nie ma sprawy, nie było tej rozmowy. Ale niestety muszę cię tu potrzymać do końca cyklu. Jesteś trochę nietypowy pacjent, masz mniejsze dawki, chcę cię mieć na oku. A pracować możesz tu, masz internet, intranet, telefon, wychodzić też możesz w razie czego. Po prostu czasowa zmiana centrum dowodzenia ochroną. To tylko pięć dni, może sześć. Dasz radę.
- Ale...
- Sato, w sprawach medycznych ja tu rządzę. A w ogóle, to mam dla ciebie nowinę. Wiesz, któż to wczoraj pojawił się na weselu? Niejaka Sarabella, znasz tą panią?
- Żyleta? Na wyspie? Dawno jej nie było. Tylko czemu ja nie wiem o tym, tylko dopiero teraz?
- Bo to jest Żyleta. To ona decyduje o tym, czy szefowie ochrony mają wiedzieć o jej pobycie na ich terenie.
Po śniadaniu faktycznie wyjaśniło się co nieco, co wszyscy mają robić tego dnia. Sue i Ruda pojechały na przystań, zabrały też ze sobą Cleo, która akurat wychodziła do swoich zajęć. Za to Doc dostał potwierdzenie, żeby niedługo wyekspediować Alego na lądowisko. Sam postanowił go odprowadzić, na szczęście był wolny wózek, nie trzeba więc było dreptać piechotą. Na miejscu zaintrygował go pilot mający wyraźnie kobiece kształty, bo zawsze widział tylko mężczyzn, ale tylko na chwilę. W końcu sporo kobiet pracowało na wyspie, więc dlaczego nie jako pilot? Zanim Ali wsiadł do śmigłowca, upomniał się jeszcze o telefon zabrany mu do depozytu. Doc spojrzał na niego roztargnionym wzrokiem.
- Chłopie, nie rób już więcej problemów. Zapomniałem, odeślemy ci przy okazji. I tak nie zadzwonisz, bo bateria pewnie dawno padła.
Gdy Ali usiadł w fotelu, pilotka, bo też zwrócił uwagę na jej płeć, błyskawicznie spięła go szczelnie, mocno pasami. Nie zdjęła mu za to kajdanek, które zapobiegliwa Zofia założyła mu już w ośrodku. Szarpnął się gwałtownie pytając:
- Co się dzieje?
Odpowiedziało mu milczenie, a pojazd zaraz wystartował. Po kilku minutach Ali zorientował się, że wcale nie oddalają się od wyspy, tylko krążą nad morzem niedaleko brzegu. Znowu zapytał:
- Co się dzieje, gdzie my lecimy?
Znowu nie otrzymał odpowiedzi. Za to pilotka spojrzała na niego, on zaś ujrzał zimne, nieruchome oczy. Ali poczuł przenikające go przerażenie. Tym razem zapytał:
- Kto ty w ogóle jesteś?
Odpowiedź była cicha i krótka:
- Śmierć.
Mocne ukłucie w udo było ostatnią rzeczą, którą poczuł. Potem nie było nic, nawet ciemności. Gdy Doc był już z powrotem w ośrodku, nie wiedział, że śmigłowiec wrócił zadziwiająco szybko. Z pojazdu wysiadła pilotka, zamknęła pustą kabinę, po czym zdjęła kask. Poprawiwszy swoje długie blond włosy Sarabella ruszyła w stronę rezydencji pana Hagena.

TO BE CONTINUED...

5 komentarzy:

  1. Heh ja to jakiś inny jestem... w mojej wersji helikopter wróciłby z Alim, bez Sarabelli. Może właśnie dlatego, że killerka jest tak obiecującą postacią i wywołałbym tym wielki oooch. :P

    Czytam cały czas. Musiałem się ino cofnąć bo mi się te laski zaczęły rympać która skąd się wzięła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znaczy Ali ben Harry (Houdini)?... niezłe... ale spróbuję to przebić: Ali wraca za sterami, a killerka obok w pasach i kajdankach :)
      lasek się faktycznie namnożyło, mi wychodzi (tak z pamięci) na razie dziesięć plus jedna epizodystka (NN) i dwie statystki /NN, tylko wzmianka, że istnieją/, można uznać, że to sporo i ma prawo się rympać...

      Usuń
  2. Czyżby Ali trafił na pokarm dla rekinów?
    Ale po co zastrzyk, wystarczyło wypchnąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sarabella jest profesjonalistką, nie będzie się bawić w szamotaninę będąc za sterami, bo to może zdestabilizować maszynę i wszyscy wylądują w morzu, razem z maszyną...

      Usuń
    2. No masz, nie mam więcej pytań...

      Usuń