24 lutego 2020

Trzy trucizny umysłu (tanka)

Nie zima i nie wiosna
Stołówka czynna
Sikorki biesiadują
Kot śpi na kaloryferze
Nic nie wie o sikorkach

 

Komentarz:
Sikorki nie boją się, że już niedługo im zniknie darmowy bar. Kot nie zadręcza się zmorami zabitych ostatnio sikorek. Sikorki nie wstydzą się swojego zachowania przy jedzeniu, kot nie wstydzi się swojego spania. Tylko naga małpa ciągle myśli za wiele, truje swój umysł lękiem, wstydem i poczuciem winy. To jest chore, więc po co to sobie robi? Dlaczego tak wielu ludzi nie chce po prostu BYĆ? Na przykład dokarmiać sikorki, patrzeć jak dokazują, głaskać lub tarmosić kota, jarać blanty, słuchać muzyki i miziać się z bliską osobą? Czasem też rzecz jasna zarobić jakieś pieniądze, choćby na karmę dla tego kota. Nawet nieraz mocno się sprężyć przy robocie. To już nie chodzi o konkrety, detale tego, co się robi, bo to kwestia gustu i wyboru. Nie zawsze zresztą jest wybór, wtedy trzeba być twardym. Ale mimo to też można dać radę, świetnie się bawić życiem. Najważniejsze jest, aby niczego się nie bać, niczego nie wstydzić, niczego nie żałować. Wtedy jest LUZ...

51 komentarzy:

  1. Ale żeś pojechał!!! Czysty libertynizm ;)))
    Wiesz dlaczego nas tak dużo? Bo się boimy, bo się wstydzimy, bo wreszcie nie chcemy żałować. Tymczasem sikorek jakby coraz mniej, zaś koty już w przewadze tylko z wadami i chorobami. Zarówno dzikie dachowce jak i te domowe pieszczochy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja akurat mam sikorki "w gościnie" codziennie, bo ściągam je na czarny słonecznik. Trochę mi tylko szkoda, że nie dziabią go na miejscu jak np. kury, tylko porywają i szybciutko na drzewo. A koty nie mają dostępu do tej ptasiej jadłodajni.

      Łatwo napisać, żeby tak na LUZIE żyć. Ale to nie LUZ nas rozwija i pcha do przodu. Wprost przeciwnie. Warunkiem każdego ruchu, a rozwój jest przecież ruchem, jest tzw. różnica potencjałów, im większa, tym ruch szybszy a efekt bardziej widoczny …. :)

      Usuń
    2. ależ Asmo, ma być po bandzie, bo ja tworzę bardziej artystycznie, niż publicystycznie... jednak gwoli złagodzenia zacytuję Paracelsusa: "Dosis facit venenum" i dodam, że tu raczej o dawce mowa, niż o samej substancyji...
      ale stawiam zdecydowane veto jeśli chodzi o zwalanie winy na sikorki i koty w temacie ich słabszej kondycji /zakładając, że faktycznie jest słabsza/, bo to człowiek ją ponosi w całości...
      wróćmy teraz do owych trzech substancyj: jakoś ludzie ani się nie boją osłabiania kondycji innych zwierzaków /tudzież całej Natury/, ani nie wstydzą się tego robić, ani nie mają poczucia winy z powodu tegoż, co również postrzegam jako chore...

      @Maria...
      moje sikorki też są bezpieczne gdy odwiedzają bar, tak sprytnie go zawiesiłem, że sierściuchy nie mają tam wjazdu...
      ...
      sam LUZ jako taki może nas nie rozwija, ale tworzy korzystne warunki do rozwoju, a jego brak ten rozwój blokuje i kieruje w patologicznym kierunku...

      Usuń
    3. Przecież Ci napisałem, że sikorek mniej i koty chorowite bo się nie boimy, bo się nie wstydzimy, bo nie chcemy żałować (tych zwierzaków i innych). Za to nie mamy problemów z własnym rozmnażaniem ;)

      Usuń
    4. okay Asmo, nie zatrybiłem, nie boję się i nie wstydzę do tego przyznać, nie żałuję też tego błędu :)

      Usuń
  2. Myślę, że jednak te trzy jak to ująłeś "trucizny" są cechami wrodzonymi, a nie protezami i mają swoje zastosowanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na wstępie /albo na zakończenie, to bez znaczenia/ vide odpowiedź @Asmo...
      generalnie to:
      odrobina lęku to ostrożność, a odrobina wstydu i poczucia winy to percepcja własnych błędów... i wszystko to faktycznie jest ewolucyjnie wykształcone, ukierunkowane na przetrwanie... ale teraz nie mówimy o odrobinach, tylko o ich wynaturzeniach, które człowiek poczynił swoim nadmiarem myślenia i których skutkiem jest całe mnóstwo zbędnego cierpienia...

      Usuń
  3. Przypuszczam, że pełny luz mają tylko niemowlęta... ;(
    Po.ba.s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiedzmy, że chodzi o względny luz, który akurat jest w zasięgu dorosłego...
      po.ba.s :)

      Usuń
  4. Na spontanie? Niech będzie. Lubię Cię bardzo, choć czasem mnie wkurzasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to nie ja Cię wkurzam, tylko Twój umysł Cię wkurza i sam się wkurza na Ciebie, a mój wpływ na to jest bardzo niewielki, wręcz bliski zeru :)

      Usuń
    2. Nie. Mój umysł ma się dobrze, i wie, co lubi, a czego nie.

      Usuń
    3. okay, ale jeśli czegoś nie lubi, to co robi?... wkurza się, czy nie?... tak naprawdę zdanie "ktoś mnie wkurza" to czysta manipulacja, przerzucenie na tego kogoś odpowiedzialności za fakt, że nie potrafimy zachować spokoju percepując tą osobę...

      Usuń
    4. E, tam. Nie lubię u Ciebie zwrotów odczłowieczających. Vide przedostatnia notka. Jestem człowiekiem, kobietą i nie chcę, żeby nazywano mnie...inaczej. Co robię, jak się wkurzam? Omijam :) Jak mam słabszy dzień. Lub mówię o tym, jak mam lepszy. Nie wkurza mnie osoba, bo sympatię do niej zachowuję (widocznie sobie zasłużyła, skoro ja polubiłam :) ), ale konkretne jej zachowanie.

      Usuń
    5. przedostatnia?... ta o "pomponach" w latających "pączkach"?... a cóż tam było takiego "odczłowieczającego"?... moją intencją było raczej wytknięcie ludziom /jako gatunkowi/ antropocentryzmu, zadufania w sobie jako rzekomo najważniejszych na świecie...
      no, ale z drugiej strony, każdy ma swobodę interpretacji i ani mi w głowie nikomu narzucać mojego widzenia tematu...

      Usuń
    6. "Świnka na brzegu kałuży".
      Świnka, foczka, dupa...To ma mi się podobać?

      Usuń
    7. no, to ostatni, a nie przedostatni... w błąd mnie wprowadzasz...
      ale w czym zagadnienie?... przecież wyraźnie jest tam nadmienione o męskim, hermetycznym języku... ten język jest nie do końca zrozumiały dla kobiet... chłopy tak mają, że aby wyrazić w swoim gronie podziw dla kobiety używają określeń, które kobiety nieraz rozumią na odwrót... i to zostało użyte w roli środka artystycznego, a Ty jak widzę skupiłaś tylko na tym uwagę i sobie zrobiłaś problem... tylko po co? :)...

      Usuń
    8. Ostatnia jest TA notka :)
      Nie tylko Ty używasz takiego języka. I wcale nie jest on taki hermetyczny, żeby dziewczyny/kobiety o nim nie wiedziały.
      To nie jest mój problem, tylko niesmak. Ale jeśli ma to mężczyznom pomóc stać się bardziej męskimi, to może ma to i jakąś dobrą stronę.

      Usuń
    9. okay, powiedzmy że masz taki gust... mimo to uważam, że masz kłopot ze zdystansowaniem do faktu, że tekst jest literacki, a w takich tekstach używa się różnych środków stylistycznych... zaś Ty bierzesz to osobiście i robisz takie joł jakbym Cię nazwał "świnką" w prywatnej rozmowie...

      Usuń
    10. Piotrze, chyba się nie rozumiemy. Pewnie niejasno się wyrażam, uważając, że wszystko jest jasne :) Otóż nie biorę tego tekstu do siebie! I nie chodzi też o to, czy to tekst publicystyczny, czy literacki. Zawsze i wszędzie będzie mi przeszkadzał język depersonalizacji, obelżywy. Powiesz, że to tylko język, tylko słowa, ale one mają moc sprawczą. Fakt, nie u wszystkich, ale u niektórych tak. Gdybyśmy zaczęli pisać o zapchlonych sierściuchach i ciapatych, czy istniałoby większe niebezpieczeństwo złego traktowania zwierząt i emigrantów? Moim zdaniem tak. Takie niebezpieczeństwo dotyczy także kobiet.
      Pisałam często o mojej sytuacji rodzinnej i pewnie domyślasz się, że mam ogromną pokusę na użycie wielu epitetów wobec niektórych "sióstr" :) Ale znam też wiele wspaniałych kobiet, więc sobie daruję uogólnienia.
      I jeszcze jedno: jeśli 10 x nazwiesz uczciwego człowieka złodziejem, to w końcu zacznie kraść, bo co ma do stracenia? Jeśli kobiety będziemy opisywać wyłącznie jako kawał lepiej lub gorzej uformowanego mięsa, to one same tak się zaczną widzieć.
      Tak, trochę przerysowuję, celowo, ale znowu nie tak bardzo :)

      Usuń
  5. No i fajnie, gdyby tak można było, lżej by się żyło, ale człek to istota masochistyczna, lubi ponarzekać, lubi namieszać, głowę nadstawi, do roboty leci i zapomina jaki piękny jest świat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, gdyby tak ci wszyscy masochiści pozamykali się w domu i sami walili się młotkami w głowy, to cała sprawa nie byłaby warta (mojej) uwagi... niestety rzecz w tym, że większość ludzi tworząc sobie fikcyjne problemy z niczego dokładają przy okazji (realnych) problemów innym...

      Usuń
    2. Dokładanie problemów innym to już inna bajka, ale gdyby wszyscy sami walili się w głowy, to psychoterapeuci poszliby z torbami...

      Usuń
    3. przebranżowiliby się na neurologów, speców od wstrząsów mózgu, a niektórzy na kowali produkujących młotki :)

      Usuń
    4. Dobre, naprawdę!

      Usuń
  6. Czy ktoś jest na tym świecie wyluzowany? Nawet dzieci mają stresa bo ktoś tam nie lajkuje ich zdjęć, nie zwraca uwagi. Czy nie przejmujemy się za dużo? Zapewne. Ale pytanie jakby wyglądała cywilizacja, gdyby nie owe przejmowanie się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nieee... tak na sto procent to nawet pacjent poddany anestezji i kuraryzacji nie jest wyluzowany, to tylko "metafora taka" :)
      ale Twoje ostatnie pytanie jest bardzo ciekawe, bo choć nie wiem, jakby wtedy centralnie wyglądała sama cywilizacja, to tak na moją intuicję byłoby w niej mniej problemów...

      Usuń
    2. No i może pacjent totalnie naszprycowany środkami przeciw psychotycznymi, ale to skrajne przypadki wiem. Ewentualnie może osoba mająca równo wyrąbane na świat, ale na ile to prawdziwa to inna kwestia.

      Nie wiem czy w ogóle by była jakaś cywilizacja, ale być może jakby nagie małpy nie stworzyły cywilizacji wyszło by to na zdrowie całej planecie i samym nagim małpom. Jakże lepiej by wyglądał świat jakby to psy wyewoluowały w istoty rozumne. A właściwie to wilki, bo przecież bez homo podobno sapiens pewnie by psów nie było

      Usuń
    3. mnie się czasem marzy taka hybryda cywilizacji ludzkiej i powrotu do Natury, ale to już raczej zdecydowanie sci-fi... aczkolwiek na poziomie bardziej lokalnym można próbować, na przykład uprawiając jakąś odmianę minimalizmu i takie próby bywają względnie jakoś tam udane...
      psy, jak psy, ale kotom rozumu odmówić nie można i cóż one wyrozumowały?... ano tyle, że na cholerę im własna cywilizacja, skoro mają od tego swoich serwów i slejwów w postaci nagich małp? :D

      Usuń
    4. w sumie tak, koty są mądre pod tym względem. A nagie mapły to co innego

      Usuń
  7. Tia, sado-maso ma się dobrze, a przy okazji wszelka dewastacja i wyjebongo (nie mylić z luzem) Wracać do Natury, koniecznie, jakaś zgrana komuna,społeczność, koniecznie wegańska...coś tam działam w temacie. Pozdrawki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo SM zawsze ma się dobrze, co najwyżej zmienia się technologia gadżetów... tylko nie wiem, dlaczego właśnie o tym rozmawiamy?...
      pozdrawki :)

      Usuń
  8. No właśnie, to jest najważniejsze, tylko człowiek czuje się strasznie odosobniony w takim myśleniu i działaniu, a czasami wręcz jak jakiś życiowy niewydarzeniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli człowiek nie przejmuje się opinią stada, to jest wprost przeciwnie: czuje się lepszy, w sensie - zdrowszy...

      Usuń
  9. Lęk, wstyd i poczucie winy;
    myślę, że w każdym z nas zakodowane są te trzy "trucizny".
    Czy naprawdę nigdy w życiu nie czułeś lęku?
    Czy nigdy w życiu nie było Ci wstyd?
    Czy nigdy nie miałeś poczucia winy?
    Mnie te trzy "trucizny" bezustannie towarzyszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sporadycznie lub epizodycznie, to jeszcze jestem w stanie pojąć, ale bezustannie?... to musi być bardzo męczące...

      Usuń
    2. Jakoś da się żyć :)
      np.teraz lękam się wyjść na podwórko, bo pada śnieg; mogę zmoknąć, zmarznąć albo co gorsza przeziębić się;
      wstyd wprawdzie mam zakryty, ale...
      " Uciekaj skoro świt, bo potem będzie WSTYD i nie wybaczy nikt chłodu ust twych"
      pozostanie więc poczucie winy;
      to tak na luzie aby za bardzo nie zachłysnąć się tymi "truciznami" ;

      Usuń
    3. to nie jest lęk, bo zagrożenie zmoknięciem i zmarznięciem jest realne... można mówić co najwyżej o słabej odporności na to zmoknięcie i zmarznięcie... ja ze zmarznięciem jakoś jeszcze daję radę, ale moknąć wybitnie nie lubię...

      Usuń
  10. Ja to chyba aż za bardzo wyluzowana jestem. :) Nie mam spin, mam mnóstwo czasu i radość z życia :) Pisanie może być jak cyrk, tylko trzeba wiedzieć jak się bawić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno tak mają weterani wojny w Namie /nie mylić z Wietnamem/, na przykład Boneless Chicken - wujek Krowy i Kurczaka :)

      Usuń
  11. Spinki w ludziach teraz ogromnie dużo, więcej się przejmują zdaniem innych, niż własnym zadkiem.
    Sikorki i wróbelki dokarmiam, jeszcze im się należy. Obserwacja ich to fascynująca część dnia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, ogromnie dużo, że aż za dużo... aczkolwiek nie postuluję, żeby kompletnie zamykać się na informacje zwrotne od otoczenia, bo to też przegięcie, tyle że w drugą stronę...
      ...
      moim zdaniem Natura zapodaje najlepsze show, do tego właściwie za darmo, bo te trochę smalcu, ziarna i płatków to żaden koszt...

      Usuń
  12. Najgorzej być człowiekiem - najpierw jako dziecko uczy się jak być dobrym i posłusznym, a potem musi się oduczać, żeby nie zadręczyć się wyrzutami sumienia po najmniejszym "przewinieniu"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest faktycznie dziwne i niepojęte: uczyć się czegoś, czego potem trzeba się oduczać, bo okazuje się być szkodliwe :)

      Usuń
  13. O tak, proste przyjemności, to jest to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co prawda "proste przyjemności" to tylko taka umowna nazwa, bo proste nie zawsze jest proste, niemniej jednak jakoś tak jest, że im bardziej sobie komplikujemy życie, tym mniej się ono staje przyjemne...

      Usuń
  14. To nie takie proste z tymi truciznami w życiu, jeśli jest się osobą wolną bez odpowiedzialności za nikogo innego oprócz kota to rzeczywiście te trucizny można łatwiej wyeliminować, ale jeśli ma się dzieci, dom , rodzinę, obowiązki, odpowiedzialność to się wtedy nie ma czasu ani możliwości na filozofowanie, nie banie się, nie żałowanie niczego itd., bo mocno się dostaje po tyłku od życia w tym twoja rodzina, za którą jest się odpowiedzialnym.
    Wszystko zależy od okoliczności jedni muszą się przebijać przez życie i zarabiać chodzić do pracy a inni mogą sporadycznie sprężać się po to, aby zarobić na karmę dla kota,;-)))))
    Ja na szczęście dzieci nie planuje mieć, więc mi w życiu będzie łatwiej tylko Zen muszę bardziej systematycznie ćwiczyć;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nieprawda.... to kompletnie nie ma znaczenia jaką masz zewnętrzną sytuację: jak mieszkasz, ile masz pracy koniecznej do wykonania lub jak liczną masz rodzinę do zajmowania się nią... nie sytuacja zatruwa umysł, lecz umysł sam się zatruwa przez nadmiar myślenia, przez zbędne filozofowanie właśnie o którym wspomniałaś... jeśli umysł jest czysty, na luzie, to obowiązki przestają być problemem...

      Usuń