20 grudnia 2019

Oświecenie - czysta szyba percepcji

Słowo "oświecenie" popularnie kojarzy się z pewną sporą dozą wiedzy, czyli bitami informacji załadowanymi na białkowy nośnik, ale to nie jest prawidłowe skojarzenie. Oświecony jest każdy od chwili urodzenia, a przecież dziecko ma tej wiedzy mniej niż dorosły. Co więcej, wiele tych bitów psuje nam to pierwotne, dziecięce oświecenie. Do tego naga małpa na skutek jakiegoś dziwnego defektu Natury bardzo lubi przerzucać te bity w mózgu, przetwarzać je generując impulsy elektryczne buszujące po sieci neuronów. To się nazywa świadome dyskursywne myślenie. Nie jest ono ani złe, ani dobre, nieraz bywa wręcz znakomite, aby żyło się miło. Niefajny jest tylko jego nadmiar, którym tworzymy sobie problemy z niczego. Dlatego też, gdy mowa jest o "osiągnięciu" oświecenia, to de facto nie jest to żadne osiągnięcie, tylko jego renowacja, powrót do stanu umysłu dziecka. Nie oznacza to bynajmniej kasowania bitów zalegających pamięć, tylko zmianę percepcji świata. Dziecko go postrzega takim, jaki on jest, zaś nieznajomość wielu słów na jego opisanie tylko mu to ułatwia. To jest właśnie baza oświecenia. Inne atrybuty oświecenia, takie jak luz, dystans do świata czy też pozbawiona pogardy duma to tylko pochodne takiej właśnie percepcji.
Metaforycznie mówiąc każda naga małpa patrzy na świat przez szybę, która niekoniecznie jest czysta, przejrzysta. Przeważnie jest upaprana na różny sposób, czasem są to nawet ładne obrazki, czasem wręcz paskudne brudy. Jednakże ocena estetyki tych upaprań jest tu najmniej ważna, istotne jest tylko to, że zaburzają one widok za szybą. Większość nagich małp nie odróżnia tego, co jest za szybą od tego, co jest na niej. A co jest na niej? Sporo. Na szybie są nasze poglądy, opinie, oceny, nastawienia, wszelkie inne produkty nadmiaru myślenia. Naszego lub tych, którzy coś tam nakładli nam do głowy od czasu naszego dzieciństwa. Przez taki filtr dociera do nas obraz świata mniej lub bardziej zafałszowany. Bez umycia tej szyby nie sposób znowu stać się oświeconym.
Okay, ale czy to oświecenie to jest jakiś mus? Ależ skądże znowu. Jest całe mnóstwo ludzi, którym jest dobrze żyć za taką spapraną szybą. Dla niektórych zresztą nie ma ratunku, bo iluzja tak się wżarła w jej szkło, że jest dla nich realnym światem. Fachowo to się określa symbolem F22.0 /wg. klasyfikacji ICD-10/, nie jest to bynajmniej jakaś rzadkość zresztą skoro neokomuna wygrała wybory. Te 26,9% czubków, którzy na nią ostatnio głosowali to liczba godna pewnej dozy uwagi. Ale o wariatach może innym razem, teraz tylko krótka wzmianka, że oświecenie nie jest żadną gwarancją szczęścia, a człowiek oświecony nie traci zdolności narobienia gnoju. Nie nabiera też ani żadnej specjalnej mądrości, ani żadnej ekstra mocy. Te moce, czy nawet zdolności magiczne mogą być czasem skutkiem ubocznym pewnych praktyk, ale to nie jest żadne oświecenie.
Wracając do meritum, to istnieje też pogląd, jakoby oświecenie nie istniało, że jest tylko jeszcze jedną iluzją, że tak, czy owak nigdy nie widzimy świata takim właśnie, jaki jest, jedynie tylko go interpretujemy. I to nie jest bynajmniej taki głupi pogląd. Inaczej percepuje świat kot, inaczej słoń, inaczej też naga małpa. Każdy gatunek ma swoje fizyczne uwarunkowania. Jadąc dalej naszą metaforą, szyba ma swoje "wady fabryczne" na które nic poradzić nie można. Aczkolwiek nie na pewno, gdyż Nauka od dawna dostarcza nam różnych narzędzi poprawiających zasięg zmysłów. Tak więc odpowiedź na pytanie, czy oświecenie to kolejna ułuda brzmi "MU", czyli tak i nie, oraz ani tak, ani nie. Jednego tylko możemy być pewni, że przez czystą szybę widać więcej, wyraźniej, niż przez brudną, to jest raczej logiczne.
Na koniec tego krótkiego szkicu kilka słów na temat technicznej strony mycia szyby. Choć są przypadki oświeceń spontanicznych lub będących wynikiem jakiegoś losowego zdarzenia, to generalnie szyba sama się nie umyje. Przez całe wieki swojego istnienia nagiej małpy na Ziemi gatunek ten wykoncypował tak długą listę możliwych narzędzi, że ich samo wyliczenie przerasta realia tego posta. Są naprawdę różne i różniste. Lepsze lub gorsze, niektóre wręcz wcale nie działają lub mogą wywołać przeciwny skutek. Co do tych lepszych, to jedne bywają nader fikuśne, tworzące całe rozbudowane systemy, inne zaś proste aż do bólu, polegające na banalnych codziennych czynnościach. Aby się post nie rozmaślił na sam koniec, złośliwie nie zostanie podany żaden przykład.
No, to teraz czas na wspomniany koniec:
Koniec
Jako że w nocy z soboty (21/12) na niedzielę (22/12) zaczynają się Święta, które sobie potrwają jakoś tak... na pewno co najmniej do pierwszych dni stycznia, tedy do końca tego roku nowych postów się nie przewiduje. Pozostaje życzyć wszystkim Wesołych Świąt.
Rośnijcie w siłę i bawcie się dobrze 😃

41 komentarzy:

  1. O! Zarąbiście, że TO świętujesz! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świętuję jeszcze Dzień Kota, ale że ludzie jeszcze się nie dogadali, kiedy ten dzień ma być, to aby nikomu nie podpaść robię to tak, jak koty: codziennie :D

      Usuń
    2. W mojej opinii 18 lutego. Nie słyszałam o innych datach. Ale u nas też Dzień Kota leci hurtowo, podobnie jak Noce Kotów :)

      Usuń
    3. no widzisz, a ja czytałem o 17 lutego... a do tego jeszcze 1 marca, 8 sierpnia, 29 października, itede, itepe, etece... weź się połap w tym wszystkim... i jeszcze te noce na dodatek... toż to idzie skocieć do reszty :)

      Usuń
    4. Przy moim stopniu zakocenia to przestaje mieć znaczenie :)

      Usuń
  2. "Jako że w nocy z soboty (21/12) na niedzielę (22/12) zaczynają się Święta,..."
    u mnie zaczynają się święta nieco wcześniej niż u Ciebie, a to za sprawą rodzinnych imprez; ale to wcale nie oznacza, że robię sobie "ferie świąteczne" od blogowania.
    Rośnij w siłę i baw się dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo życie to jedna wielka rodzinna impreza...
      kto powiedział?...
      nie wiem, samo jakoś tak mi się wypsło :)

      Usuń
  3. A może po prostu zbić tę szybę?... ;(
    Spokojnych, zdrowych, dobrych Świąt! :))
    Po.ba.s.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobre!... zaiste koaniczny, zenowski komentarz...
      po.ba.s :)

      Usuń
  4. Platon i jego "jaskinia":):):) Szyba czysta, szyba brudna:) Świat uczasowiony i bezczasowy.
    Nie ma możliwości powrotu do zupełnie czystej szyby- niezapisanej tablicy. I wcale nie jestem przekonana, że należy te szybę czyścić. Wszak to, co nas odróżnia od siebie, to właśnie rodzaj i stopień zanieczyszczenia szyby.
    W sumie to pierwszy raz spotykam się z określeniem "oświecenie" człowieka w takim rozumieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie to pochlebia, wreszcie coś zrobiłem w życiu jako pierwszy :D

      Usuń
    2. No fajnie, tylko czy to się przyjmie? Wiesz, jak niektórym filozofom było pod górę, a niektórzy to nawet zostali wyklęci. I nadal nie wiem, czy Twoje tezy podciągnąć pod filozofię,czy pod psychologię, bo że o antropologię zahaczają to pewnik.

      Usuń
    3. nie bardzo wiem, co niby miałoby się przyjąć, skoro już od bardzo dawna jest przyjęte... z tym "pierwszym razem" tylko żartowałem, za nowatorski można uznać jedynie mój sposób opisu, ubranie w słowa pojęcia "oświecenie" kładący główny nacisk na kwestię percepcji świata... ale to bynajmniej nie znaczy, że temat uważam za wyczerpany, gdyż oświecenie nie sprowadza się do samej percepcji jedynie...

      Usuń
  5. Metafora „brudnej szyby” wydaje się celna, niemniej mi tu na myśl przychodzi Bareja z szatni: „Nie ma twojego płaszcza..., i co mi zrobisz”. Ściślej, są tacy, którzy chcą mieć brudne szyby, jeszcze inni, którzy zakładają sobie kolorowe okulary, byle tylko nie widzieć rzeczywistości, taką jaka jest. I co im zrobisz? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba złe pytanie... bo czy warto im cokolwiek robić? :)

      Usuń
    2. Na jedno wychodzi. Płaszcza (realności) nie ma ;)

      Usuń
  6. Mam nadzieję, że będą wesołe :-)
    Te narzędzia poprawiające percepcję to też w sumie ułuda być może...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ułuda, czy nie, ważne, by jej nie brać na poważnie... ja zakładam okulary tylko do drobnych literek, potem szybko zdejmuję, bo kto wie, jeszcze mi przyrosną?... chyba głupio bym wyglądał :)

      Usuń
  7. Tak się zaczęłam zastanawiać czy jesteśmy w stanie wyzbyć tego, jak nas wychowano i w jakim nastawieniu. Do końca to chyba nie, bo już nas zaprogramowano jakoś...
    Tak czy siak, Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można, można, kwestia czasu... tylko niekoniecznie zawsze trzeba... to, co pomaga - zostawiasz; to, co przeszkadza - weg :)

      Usuń
  8. Słusznie i naukowo. Ale co robić z tym "wirtualnym światem"? Jest, czy go nie ma? I czy ta szyba w ogóle jest jeszcze potrzebna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie chyba zbyt naukowo... "jest, czy go niema?"... "potrzebna, czy niepotrzebna?"... oświecenie jest wtedy, gdy znika potrzeba odpowiedzi na takie pytania...
      przypomniał mi się pewien rysunkowy humorek Mrożka:
      Siedzi koleś na talerzem zupy i deliberuje:
      "Po co ta zupa? Dlaczego ta zupa?"
      Nagle ktoś sięga i próbuje zabrać talerz. Gość podnosi wrzask:
      "Gdzie!? Ja jeszcze nie skończyłem!"
      ...
      typowy, książkowy przypadek kensho /oświecenia chwilowego/, ciekawe, czy gość je utrzyma, czy zgubi?...
      a tak swoją drogą, to zaiste idzie się wkurwić, gdy koleś tak pastwi się nad tą zupą, rotfl...

      Usuń
    2. Przeczytałam dotąd komentarze i musiałam sobie westchnąć:"Piotrze, do czego Ty mnie zmuszasz?", potem polazłam do Netu, by znaleźć co to jest kensho. Hmmmmmm...mogłam się domyślić,że jesteśmy w obszarach tradycji Zen.

      Usuń
    3. https://translate.google.com/translate?hl=pl&sl=en&u=https://en.wikipedia.org/wiki/Kensh%25C5%258D&prev=search

      Usuń
    4. @Jaskółka...
      starałem się unikać japońskiego żargonu zenistycznego, bo oświecenie to temat ogólnoludzki, nie jest przypisany do żadnej konkretnej kultury, czy tradycji... akurat jednak w tym przypadku to konkretne słowo mi przyszło jakoś tak do głowy, być może ze względu na piękno swojej prostoty...

      Usuń
    5. Owszem, termin "oświecenie" jest ogólnoludzki, ale ja przeczytałam właśnie japońską interpretację ( sam mnie naprowadziłeś) i powiem Ci, że bardzo to jest zbliżone do platońskiej filozofii. Przecież różne pojęcia i teorie filozoficzne powstawały niezależnie od siebie w różnych częściach świata, a brzmią prawie tak sam lub podobnie.
      I dodam, że to nie jest japoński żargon, a konkretne terminy filozoficzne.

      Usuń
    6. fachowy żargon filozoficzny... lepiej brzmi? :)

      Usuń
    7. Oj tam, oj tam.... Wesołych Świąt:):):):):):)

      Usuń
  9. Dobrych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia dla Ciebie i Twoich czytelników :) Niech Moc będzie z Wami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z Nami wszystkimi, moja zacna Czytelniczko, tak?... w końcu też się do Nich/Nas zaliczasz :)

      Usuń
  10. Myślę, że wbrew pozorom nie jesteśmy od samego początku taką białą czystą kartką. Każdy człowiek ma swoje indywidualne cechy charakteru, osobowości, uzdolnienia, talenty i antytalenty oni przede wszystkim są doświadczenia życiowe negatywne, pozytywne, które czasami zmieniają człowieka o 180 stopni i nie może powrócić on do dawnego etapu. Metody Zen to raczej próba nauczenia sobie radzić z życiem takie, jakie ono jest a to łatwe nie jest, ale warto próbować .
    Faktem jednak jest to, że ludzi ogólnie lubią sobie tworzyć problemy, np. aborcja nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ludzie tak bardzo są zafiksowani na te zarodki, plemniki itd. jak życiem już narodzonym mało, kto się przejmuje. Myślę, że głównie niektórym chodzi o to, aby było trudno, aby życie było spieprzone im bardziej tym lepiej, bo jak to tak może być łatwo, przyjemnie, a co z chrystusowym cierpieniem, który każdy człowiek musi brać na siebie? Łatwo być dla niektórych nie może, bo w życiu mają być problemy trud, znój.
    Wesołych świąt życzę i Szczęśliwego Nowego Roku też;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zagadka ludzkiego cierpienia została rozwiązana jakieś 2,5 tys. lat temu, wynaleziono też sposoby, by sobie z tym cierpieniem radzić, a co najmniej nie dowalać sobie nowego, obawiam się jednak, że na powszechny i nagminny ludzki masochizm lekarstwa nie ma...
      ale nie dołujmy się, myślmy pozytywnie, zwłaszcza w Święta...
      najweselszych :)

      Usuń
  11. Temat który rozkminiam od urodzenia a może i od wielu wcieleń. Ciekawie Waćpan opisałeś. Szyba jest albo nie istnieje, jak ta łyżka... 😆 Oświecenia się zdarzają grunt żeby pomagały żyć a nie były tylko filozoficznym bełkotem. Albo to wszystko jest takie skomplikowane i wiedzie przez labirynty albo banalnie proste jak zna się kod... Szczęśliwości i pomyślności wszelakiej w Nowym Roku 💫☯️🍹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie się wydaje arcyproste, trudność polega jedynie na tym, aby tak to opowiedzieć, by nie zrobił się z tego filozoficzny bełkot... a jak się zrobi, co zdarza się permanentnie, to nie traktować tego poważnie...
      szczęśliwości i pomyślności :)

      Usuń
  12. Nie wiem, czy taki był zamiar, ale post jest z gatunku rozważań filozoficznych i to wcale nie lekkiego kalibru.Sprawa oświecenia czy szczęścia ma dwa wymiary, jeden realny, drugi wirtualny, bowiem współcześnie mamy takie światy. Dawniej, kiedy świat był jeden, było o wiele prościej i argumentacja była bardziej logiczna.
    Życzę Tobie i sobie, aby Cię wena nie opuszczała, a ironia i sarkazm miały się coraz lepiej.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak przed Świętami naszło mnie jakoś filozoficznie, a od czasu do czasu przemyka mi przez głowę myśl, by dopisać jakieś uzupełnienie, bo "oświecenie" faktycznie jest szerszym tematem, niż kwestia samej percepcji... ale to może kiedyś, nie wiadomo jednak kiedy i czy w ogóle, bo ten blog proceduje na pełen spontan, zero planowania :)
      serdeczności :)

      Usuń
  13. Z postrzeganiem świata jest tak, że każdy go widzi przez pryzmat własnych urojeń. Jeżeli jesteśmy ludźmi pełnymi życzliwości i poczucia humoru to i świat wydaje się nam taki...
    Tego wszystkim życzę...

    OdpowiedzUsuń