15 marca 2019

Wonna technologia

Tak sobie czytam ten powyższy napis na opakowaniu i coś mi się tu nie zgadza. Bo złość i chciwość można usunąć, zmyć, zetrzeć, to są po prostu brudy na umyśle. Ale ignorancja to dziura, jej się usunąć nie da. Można próbować, ale po takim zabiegu nadal będzie dziura. Dziurę można tylko wypełnić, tu akurat wiedzą. Co prawda można przyjąć, że ów fragment tekstu to "metafora taka", że od kadzidełka umysł się luzuje, staje się otwarty na wypełnienie dziur wiedzą. Mnie jednak zaciekawiło znaczenie dosłowne. Jak to sobie można wyobrazić? Na przykład kupujemy kadzidełko o jakimś tam zapachu, to już akurat kwestia gustu, za to przy okazji jest to produkt edukacyjny. Wybieramy sobie jakiś dział nauki, niech sobie będzie że "Matematyka" - któryś tam semestr "Analizy" lub "Topologii". Zapalamy je sobie w domu, zaś po skończonej sesji wiemy wszystko na ten temat. Jeśli nie weszło zbyt dobrze, bo akurat mieliśmy katar, wtedy możemy wszystko powtórzyć. Inny przykład to niech będzie "Kodeks Drogowy", znajomość tegoż przyda się każdemu, niekoniecznie tylko kierowcom. Albo "Język Jakiśtam", który sam się uczy. Kolejny ciekawy temat to "Edukacja Seksualna". Kadra "Pontonu" wszystkich szkół nie obskoczy, Anja Rubik też się nie rozerwie, z kolei zaś dla wielu nauczycieli prowadzenie takich zajęć może być nieco krępujące. Kadzidełko edukacyjne może być idealnym rozwiązaniem.
Ale tu nagle błysnęło mi ostrzegawcze światełko. Rzecz w tym, że naga małpa małpa /jako gatunek/ to bydlę dość leniwe i zamiast wypełniać dziurę ignorancji wiedzą woli zasłonić ją poglądami. Wszystko jest okay, jeśli te poglądy oparte są na wiedzy, ale nie taką sytuację tu rozważamy, tylko same poglądy bez wiedzy. Ta zasłona poglądów nie dość, że zasłania dziurę, to zasadniczo utrudnia jej wypełnienie. Ba, czasem taka zasłona tworzy wręcz tarczę, która odbija jakąkolwiek wiedzę. Choćby taka brunatna tarcza lewaków, czyli faszystów wszelakich lub innego buratino narodowego, nadzwyczaj skuteczna zresztą.
Okazuje się tedy, że kadzidełkowa technologia może służyć nie tylko edukacji jedynie, ale też wychowaniu, czyli między innymi wciskaniu owych poglądów. Na przykład pedagogice specjalnej wspomnianego seksu opartej na katechetycznej zasadzie: "rozum z głowy won, seksu masz się bać". Ale to jeszcze nie koniec. Ten pomysł to znakomity sposób na marketing, by korporacje mogły jeszcze skuteczniej wciskać klientom wszelkie śmieci, których owi klienci wcale nie potrzebują. Na koniec jeszcze wspomnę co nieco na temat zastosowań bojowych lub terrorystycznych.
Dość!!! Głupi pomysł z tymi kadzidełkami. Niech będą takie, jakie są. Wychodzi na to, że początek był dobry, tylko wyszła dystopia.

40 komentarzy:

  1. Nie wiem czy dobrze odczytałem Twoją notkę, ale wychodzi mi na to, że nie należy mieszać ideologii z edukacją, z czym się zgadzam. Nie podejmę natomiast tematu edukacji seksualnej według standardów WHO, choć pewnie najprędzej byśmy summa summarum doszli do konsensusu, a jeśli nawet nie to pewnie chociaż byś zrozumiał moje (i nie tylko moje) wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tematu standardów WHO w ogóle nie poruszałem, odniosłem się jedynie /nienegatywnie zresztą/ do edukacji uprawianej przez dwa wymienione w tekście podmioty bez wnikania jak ma się ona do tych standardów...
      wiem, że na innym forum blogowym toczy się właśnie dyskusja na temat tych standardów, ale mam w świetną wymówkę, by w niej nie uczestniczyć: kaszel i gorączka, które sprawiają, że temat mnie przerasta, bo działa mi tylko przeważająca większość (12,8%) mózgu...

      Usuń
  2. A ja powiem tak - wara od mojej religijności i mojej seksualności [także moich dzieci i wnuków]. Nie włazić z butami w intymny świat ludzkich doznań.
    Nie potrzebne mi żadne kadzidełka [wyjątkiem mogło by być takie do nauki języków obcych :) ] ani używki [typu ziele], by korzystać z darów natury.
    Jeśli komuś odbija palma albo ma fobie na jakimś punkcie, to...jego problem, niech nim nie obarcza innych.
    Ostro poleciałam co??? rzadko mi się to zdarza, lecz czasami człowiek musi, bo inaczej się udusi od tego namolnego uszczęśliwia mnie na siłę na różnych płaszczyznach mego doczesnego życia :-D :-D :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ziele to też dar Natury, fajnie zresztą pachnie, ale kadzidełka "Cannabis" to już porażka, bo pachnie wszystkim, tylko nie zielem... produkuje je firma HEM, której akurat nikomu nie polecam, bo pakują chemię do swoich wyrobów, tak więc z Naturą niewiele ma to wspólnego... podobno nie do wszystkich pakują tą chemię, ale ja się naciąłem dwa razy i tyle mi wystarczy...

      Usuń
    2. Taaak> ziele to dar Natury, szczególnie Heracleum sosnowskyi Manden i pokrewne mu rośliny.
      Kadzidełka do zapachu można sobie samemu sporządzić; pamiętam mój śp. tato dawno, dawno temu rzucał na rozgrzaną płytę pieca [tzw. blachę] żywicę [sosnową,może aloesowa dawałaby lepszy zapach]; tylko wcale a wcale nie wprawiło mnie w ekstazę :-D

      Usuń
    3. no tak, to Heracleum podobnie jak Ixodida trochę Naturze nie wyszło :)...
      ależ tak, kadzidełka domowym sposobem bywają naprawdę znakomite... a co najważniejsze, to wiesz, że żadnej chemii w nich nie ma (jeśli pozyskujesz materiał z dala od szos i innych takich)...

      Usuń
  3. Toczą się ostre boje o naukę o seksie w szkole, a ja nie wiem, na czym miałaby ona polegać, więc nie biorę udziału w dyskusji. Pozostali dyskutanci pewnie też nie wiedzą, tylko mają jakieś wyobrażenie, każdy swoje.
    Np. lekcje na temat złego dotyku mają sens jak najbardziej. Inaczej jest, gdy usłyszy to Basia i Jaś wraz z całą klasą, niż każde z nich osobno w ust rodzica w domu. Albo i nie usłyszy wcale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. istotę owej nauki wyraziłbym nazwą BHS (bezpieczeństwo i higiena seksu), inne nauczanie (w szkole) jest dla mnie nie do przyjęcia... gdyby wystartowano od samej nazwy, to może by się towarzystwo dogadało, choć też mam wątpliwości, bo jest wielu takich decydentów, którym wcale nie zależy na tym, aby ten seks był ani bezpieczny, ani higieniczny, bo po prostu nie rozumieją tych pojęć...

      Usuń
  4. Niestety ostatnio obserwuję ignorantów, którzy swoją ignorancję zasłaniają "przekazem dnia". Ci ludzie uwielbiają wypowiadać się na rozkaz na tematy, o których nie mają pojęcia. Może im jakieś kadzidełko pomoże. Chociaż nie sądzę, bo przecież są też tacy, którzy w towarzystwie kadzidła pracują, co nie przeszkadza im bzdury prawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Ziemia jest płaska, a od szczepionek macki rosną.
      - A skąd to wiesz?
      - Kękusiowa mi powiedziała.
      - No, to faktycznie. To porządna kobieta, chodzi do kościoła, więc kłamać nie może.
      ...
      to tylko przykład ilustrujący schemat jak to działa...
      ...
      tak w ogóle to temat "tego" właśnie kadzidła przyszedł mi do głowy już podczas obróbki końcowej tekstu w temacie DTP, zignorowałem go więc... ale z próbką tego kadzidła miałem do czynienia, tylko aby ją odwąchać musiałem wykombinować takie sitko do kadzidełek sprzedawanych OEM-owo... smrodem tego nie nazwę, to byłaby niesprawiedliwość /i w końcu to tylko kwestia gustu/, ale na powtórkę tego doświadczenia nie mam ochoty, wolę sprawdzone sticki z nag champą lub coś w japońskim lub tybetańskim stylu...

      Usuń
  5. Ignorancja zasadniczo ma pejoratywne znaczenie, ale nie zawsze. Może też być zjawiskiem pozytywnym, gdy np. uczeń usiłuje nam przeszkadzać w prowadzeniu wykładu, a my go ignorujemy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bym to raczej nazwał "ignorowaniem" - osobne słowo: rzeczownik odczasownikowy...

      Usuń
    2. No tak, masz rację. Ignorowanie to już określona czynność, ale rdzeń ten sam. Ale ... czy z punktu widzenia tych uczniów nauczyciel nie jest właśnie ignorantem?

      Usuń
    3. skoro taki uczeń swoje rewelacje komunikowane nauczycielowi uważa za wiedzę, to faktycznie tak go może postrzegać :)...
      ale powiedzmy, że ten komunikat faktycznie zawiera wiedzę, tylko brakuje jest w tym wiedzy na temat, kiedy tą wiedzę komunikować... i tu nagle wyłazi, że to uczeń jest ignorantem...

      Usuń
    4. Aby zobrazować problem celowo podałem skrajny przykład nauczyciel/uczeń, gdzie wiadomo kto jest "mądry, a kto głupi". Ale w życiu bywa tak, że gdy na wprost siebie staną dziennikarze, politycy, lekarze, naukowcy, a nawet zwykli ludzie różniący się ideologicznie i światopoglądowo to wtedy trudno uznać kto jest ignorantem, i kto kogo ignoruje.

      Usuń
    5. przykład był nie do końca trafiony, bo wystąpił w nim element zaburzenia konwencji wykładu: "jeden mówi, reszta nie mówi" (dyskusja końcowa nie zawsze jest w planie)...
      w życiu przeważnie jest tak: "JA mam wiedzę, reszta tylko poglądy", tymczasem najczęściej de facto jest jeszcze inaczej, że wszyscy mają tylko poglądy, a wiedzę ma ten, który się wcale nie odzywa, bo woli się pośmiać, niż szarpać z idiotami :)...

      Usuń
    6. Uznawana za najbardziej genialną teoria względności Einsteina powstała tylko dlatego, że była dostatecznie szalona i nieprawdopodobna. Ci co na przełomie wieków XIX i XX "mieli wiedzę" też wyśmiewali się z Einsteina, który tej wiedzy nie miał, ale miał pogląd ...
      Praktycznie od połowy XX wieku pojawiły się t.zw. "dyskusje panelowe" do których zaprasza się najwyżej notowanych naukowców z różnych celowo skrajnych dziedzin (np. fizyki i sztuki!), a wnioski powstające w wyniku takiego zetknięcia tych co "mają i nie mają wiedzy" są rewelacyjne. Ale to było i "se ne vrati", bo naukowcy obecnie dali d.... i za kasę wygłoszą każdą głupotę.
      Dlatego myślę, żę trudno kierować się jakimś poczuciem, że "ktoś ma wiedzę, a ma poglądy". Po drugie, gdyby ten "co ma wiedzę" wolał się śmiać niż "szarpać z idiotami" to prawdopodobnie byśmy nadal skakali po drzewach, ale może się mylę. Ostatecznie Einstein też się pomylił.

      Usuń
  6. Kadzidełka innowacyjny pomysł, bywały juz propozycje kładzenia książki pod poduszkę lub jakichś okularów do nauki języków.
    Kadzidełka zapachowe mogłyby łączyć przyjemne z pożytecznym.
    Jest jedno ale - gdy w jednej sali różne kadzidełka zapalą i dym się wymiesza...niezły ambaras może być ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie ten ambaras, jego wizja schłodziła mój entuzjazm... do obecnego informacyjnego zgiełku dojdzie informacyjny (co najmniej) smrodek...

      Usuń
  7. Markety od lat stosują wonne substytuty, aby ściągnąć klienta do pożądanego regału
    Zapach pieczywa powoduje głód , woń kofeiny pobudza.
    Gdyby tak zespolić te dwa zapachy i dołożyć do całości zapach gołej baby, młodzi ludzie nie odrywali by się od książek...
    Patent w sprzedaży tylko u mnie😁😄😃😀także PKanalia nie będziesz moim dzieckiem przysobiobionym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie... dlaczego w księgarniach niczym nie pachnie?... a to przecież takie proste...

      Usuń
  8. Czytałam właśnie Adamczyka, o tym pożądaniu w szafie
    Pragnąc zwiększyć nakład sprzedanych książek ,papier nasiąknięty został kofeiną w drukarni
    Jak widzisz ktoś już na to wpadł 😀
    Chociaż ja lubię zapach druku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten oldskulowy, klasyczny druk nawet fajnie pachnie, choć jest niezbyt zdrowy: metale ciężkie, etc... ale teraz częściej są w użyciu technologie raczej bezwonne...
      ale to jest w ogóle fajny pomysł nadawania zapachu książkom stosownego do tematyki... np. książka o wojnie pachnąca świeżym napalmem o poranku... czym miałaby pachnieć biografia Boba Marleya to akurat banalna zagadka, ale czym miałyby pachnieć książki o kotach, które niczym nie pachną, jedynie czystością?...

      Usuń
  9. Dla Kościoła jeszcze jakieś półtora wieku temu, wszystko, co związane z ciałem, było grzeszne. Dlatego bogobojny człowiek nie mył się i wspaniale cuchnął. A gdy się zebrał cały tłum takich bogobojnie cuchnących wiernych w jakimś zamkniętym pomieszczeniu, na przykład w kościele, można sobie tylko wyobrazić, jaki panował tam odorek. I stąd właśnie wziął się zwyczaj okadzania kościoła, bo ten zapach, zwłaszcza w czasie upału, bywał naprawdę zabójczy.
    Dlatego wybacz, ale kadzidło w żadnym razie nie kojarzy mi się nauką czegokolwiek. Raczej już w drugą stronę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo myślisz nie o tym kadzidle, co trzeba...
      mnie akurat to kadzidło "nie to, co trzeba" przyszło do głowy jakoś tak przypadkiem, już podczas końcowej obróbki posta i zniknęło po chwili... po prostu mam umysł nieuwarunkowany chrystianocentrycznie...
      ...
      natomiast Twoja teoria o zastosowaniu owego (ale "nie tego, co trzeba") kadzidła w kościele ma jak najbardziej ręce i nogi... bez tego kadzidła to pewnie tak by waliło, jakby Plugawy Krystyn swój plugawy ryj otworzył w Sejmie, a z kadzidłem to było tylko "gówno w lesie", to dawało radę wytrzymać, bo w tamtych czasach po prostu domem pachniało...

      Usuń
    2. Panowie, nie bylo az tak koszmarnie z ta higiena. Bezdomny Plebs, byc moze gdzies na tylach , wanial odpowiednio, ale reszta raczej nie. O lazniach sredniowiecznych nie slyszeliscie?

      "O czystość dbano też z myślą o sprawach alkowy. Koncepcje dwornej miłości i rycerskości obowiązujące w wyższych sferach uzależniały stopień atrakcyjności od higieny osobistej. W wielu romansach i zbiorach pouczeń z epoki podkreślano, że fizyczna bliskość jest tym przyjemniejsza, im mniej odstręczający zapach kochanków. Erazm z Rotterdamu zalecał, by czyścić zęby wykałaczką z mastykowca, piórkiem lub kością drobiową. Słynna Trotula w XII wieku zalecała z kolei damom stosowanie łupin orzechów oraz płukanie ust winem z odrobiną soli. Sięgano także po szałwię oraz pasty z różnych ziół i przypraw.
      W średniowieczu stosowano już specyfiki do depilacji i perfumy. Te ostatnie wytwarzano z olejków kwiatowych, ziół i przypraw. Mieszka zapoznała z nimi prawdopodobnie Dobrawa. Z pewnością używała ich – również w alkowie – żona Bolesława Chrobrego, Emnilda, która całym arsenałem miłosnych sztuczek wpływała na decyzje polityczne męża. Jakie zabiegi upiększające mogła stosować, aby utrzymać pożądanie męża? Nieco światła rzucają na nie autorzy „Życia w średniowiecznym zamku”:

      Zrodlo tu:
      https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/06/28/higiena-sredniowiecznych-krolowych-czy-nasze-wladczynie-smierdzialy/#3

      Usuń
    3. Aniu, o które łupiny orzechów chodzi?... bo twarde skorupki po zmieleniu używa się obecnie jako składnik peelingów... a te miękkie, zielone... może do make-up'u?... w szkolnych czasach od tych łupin mieliśmy zawsze ręce jak uchodźcy...

      Usuń
  10. hej. nigdy nie przepadałam za kadzidełkami A nawet perfumy są dla mnie zazwyczaj męczące... hmmm wolę zapach gór (tak góry pachną) zapach morza, lasu i jezior to wszystko ma zapach i to naturalny, prawdziwy, prosty i wyjątkowy. wszystko co sztuczne często wprowadza zaduch, a niby miało być tak pięknie A wyszło jak zawsze... dobrej nocki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tych naprawdę sztucznych (chemicznych) to ja też nie lubię, wręcz nie znoszę...
      ale w skali subtelności jest jeszcze coś subtelniejszego od kadzidełek japońskich /najdelikatniejszych/... to się nazywa "kominek", takie małe ustrojstwo do podgrzania wody z odrobiną jakiegoś naturalnego olejku... dobre dla tych, którzy nie lubią dymu wszelkiego rodzaju...
      dobrej nocki :)...

      Usuń
  11. Funkcja kadzidełek niech zostanie taka, jaka jest gdyby miała funkcje zmieniania poglądów obywateli to skutki mogłyby być nieciekawe np. anty choicowcy dobraliby się do tych kadzidełek i mielibyśmy stan gorszy od piekła katolickiego;-)
    Obok tej lasencji na fotce żaden facet raczej nie mógłby medytować, bo by go widok rozproszył; -)))) Gdzie ty znajdujesz te fotki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. medytacja ma wiele odmian, na przykład medytacja tantryczna, która jest tylko wstępem do...
      powiedzmy, że swego rodzaju rozproszenia :)...

      Usuń
  12. Zakładam, że Twoja notka w sposób wystarczająco przystępny wyjaśniła najoporniejszemu umysłowi, dlaczego ignorancji (braku wiedzy) nie da się zniwelować zapachem, nawet wątpię, czy da się ją zapachem zamaskować. Właściwie dodać tu chciałbym jedynie, kwestię przyczyny. Chodzi o podaż. Jak słusznie zauważyłeś, nagie dwunogi są leniwe i jednym z ich największych pragnień jest, by mieć coś z niczego, na przykład wiedzę z dumania o dupie Maryni. Zresztą niektózy z nich wierzą, że na tym będzie polegać wieczne szczęście w Niebie- będą mieć coś, na co nie zapracowali. Na tym polega populizm, by im obiecać wspomniane coś za nic, bądź prawie nic (czymże jest parę drobnych za zapach, skoro nie trzeba więcej czytać albo- a fuj!- uczyć się?!).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest jeszcze coś...
      załóżmy, że istnieje technologia transferująca w mgnieniu oka całe terabajty danych do mózgu /inhalacja, pigułka lub jakiś przekaz (bez)przewodowy ze źródła/...
      załóżmy, że jest to wiedza, a nie tylko poglądy /z dyskusji w innym miejscu na forum wynika, że samo odróżnienie jednego od drugiego to już są strome schody/...
      tylko co dalej?... bez software'u "coś" robiącego z tymi danymi warte są one tyle, co kupka proszku wysypująca się z MZIMU - komputera prof. Dońdy /vide S.Lem/... software, czyli system algorytmów mających jakiś cel swojego działania, nawet jeśli to jest tak płytki cel, jak zaimponowanie znajomym ową wiedzą... co prawda można by dalej pofantazjować na temat transferu samych algorytmów, nawet całego systemu, ale tu pojawia się pytanie, czy można dalej nazywać "człowiekiem" białkową kopię komputera z którego ten system zassaliśmy?...
      ...
      pisząc tekst byłem nieco podziębiony i to powodowało we mnie niechęć do zbytniego rozkręcania tematu, ale liczyłem na to, że będzie on rozwojowy i wyrwie się spod kontroli pod postacią komentarzy takich, jak np. Twój... dziękować :)...

      Usuń
    2. Pomijam fakt, że rzeczywiście białkowa kopia komputera, to coś ciężko definiowalnego (człowiek- nieczłowiek), bo nie chce mi się babrać w kwestiach definicji dotyczących pojęć związanych ściśle z moralnością. Pozostańmy przy kwestii możliwości:
      1. Jak znaleźć ewentualny błąd lub wirusa w takim mózgu- przecież do każdego takiego człowieka powinien być stworzony serwisant, który zna to oprogramowanie. I jeśli sobie przypomnimy, jak pracują informatycy, to przypomnimy sobie również, że często rozkładają ręce, chcą instalować nowy system, cała pamięć idzie się kochać i tak dalej.
      2. Jak wybrać, którego programu użyć, co z wczytanymi programami własnymi człowieka, zdobytymi na bazie doświadczeń, własnych analiz, etc... Kto by to miał wyznaczać.
      3. Załóżmy, że możemy umieścić całe terabajty danych w mózgu. Ale jak je przejrzeć. Przecież to wymaga energii, która najchętniej zamienia się na ciepło, a białko pod wpływem temperatury powyżej 42C zaczyna się powoli ścinać. Jak chłodzić mózg- wiemy co się dzieje podczas pracy komputera i przesyłania danych, skąd wziąć energię, chłodziwo, gdzie miałaby następować skuteczna wymiana ciepła?
      Przy okazji, w swojej poprzedniej wypowiedzi myślałem oczywiście o popycie na coś z niczego, dodam że praktycznie nieograniczonym, bo przecież dwunogi są wiecznie nienasycone.

      Usuń
  13. Ciekawe. Zapalasz kadzidełko/zdrowy rozsądek, nie najlepiej rozpylasz z samolotu nad danym krajem i nagle wszyscy obywatele stają się rozsądni. Wydaje się, że każda rodzina dysponuje takim kadzidełkiem, a w zasadzie "atmosferą domową" i około domową. Jak to się jednak dzieje, że z jednego domu mogą wyjść dwaj bracia Kurscy, dwie siostry Pawłowicz? Niby kadzidełko/atmosfera domowa taka sama, poglądy rodzeństwa diametralnie różne. Ciekawe zagadnienie, czy o poglądach decyduje budowa mózgu, czy interes materialny jednostki, czy wirus ignorancji, czy jakaś inna nie odkryta bakteria?
    Przydałby się taki spray/otwórz umysł, psikło by się w nos temu i owemu i i pomarzyć można.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to mi przypomniało badania nad rodzinami z których pochodzą narkomani: większość była z domów, gdzie obowiązywało wychowanie autorytarne, większość reszty z domów, gdzie nie było żadnego wychowania... ale największą zagadką była grupa trzecia: to byli ludzie z rodzin, w których wszystko było na swoim miejscu i nie było się do czego przyczepić :)...
      pozdrawiam :)...

      Usuń
  14. Cyt.

    "...naga małpa małpa /jako gatunek/ to bydlę dość leniwe i zamiast wypełniać dziurę ignorancji wiedzą woli zasłonić ją poglądami."

    Święto prawda, a im ignorancja większa, tym poglądy bardziej słuszne.
    Teraz zrozumiałem skąd biorą się taki bardzo słuszne poglądy jak "żołnierze wyklęci", "dorodna patriotyczna młodzież", czy "Bóg, Honor i Ojczyzna" (czytaj - bób, humor i włoszczyzna).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a na lekcjach religii uczą, że lenistwo to grzech...
      a może już nie uczą?... w końcu była deforma szkolnictwa...

      Usuń
  15. Może lepiej przy kadzidełkach ten seks uprawiać, ale to też tylko pogląd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trawestując Ropera z "Wejścia Smoka":
      takie kadzidełko może wiele nauczyć :)

      Usuń