13 sierpnia 2017

2 in 1: edukacja plus promocja (post prospołeczny)

Lato to taka pora, gdy raczej nie można ode mnie oczekiwać zbyt wielkiej aktywności twórczej na własnym blogu. Aby jednak nie wziął i nie zarósł on pleśnią lub pajęczyną niegłupio wydaje się czasem coś opubliczyć.
Tedy więc...

CZĘŚĆ PIERWSZA (edukacyjna):
Dlaczego marihuana jest nielegalna?
/przedruk z "Super Trawka - portal konopny"/

Marihuana przynosi wiele korzyści, leczy choroby związane z układem krwionośnym, odpornościowym i nerwowym, a nawet może leczyć raka. Już są odpowiednie badania naukowe na ten temat. Dodatkowo nie wywołuje szkodliwych działań w organizmie, w przeciwieństwie do innych środków odurzających sprzedawanych w sklepach, takich jak papierosy i alkohol, jest nawet zdrowsza od tego, co dostajemy w marketach – zmodyfikowanej żywności pełnej chemicznych polepszaczy i konserwantów. Dlaczego w takim razie jest zakazana? Dlaczego nie można jej kupić w każdym kiosku, tak jak chociażby papierosów?
Cofnijmy się o prawie wiek
Logicznie myśląc, najprościej uznać, że naukowcy dokładnie zbadali marihuanę i wspólnie doszli do wniosku, działając w interesie całej ludzkości, że marihuana jest szkodliwa i powinno się jej zakazać. Tak jednak nie było, a marihuana stałą się oficjalnie zakazana już w 1930 roku. Żeby odpowiedzieć sobie na pytanie zawarte w tytule, cofnijmy się do tego czasu.
Jest rok 1929, Harry Anslinger objął stanowisko szefa Departamentu Prohibicji w Waszyngtonie. Były to czasy prohibicji, która wiemy jak się skończyła. Alkohol miał zniknąć z życia ludzi, a stało się jeszcze gorzej. Był znacznie popularniejszy, tańszy i bardziej dostępny. Zmieniło się jedynie to, że jego rozprowadzaniem i zbieraniem pieniędzy zajmowała się mafia a nie rząd.
Prohibicja alkoholowa została zatem zakończona i okazałą się wielką porażką. Co zatem z Departamentem Prohibicji w Waszyngtonie? Tyle ludzi nagle miałoby stracić pracę? No właściwe, co się wtedy stało? Szef departamentu zaczął szukać nowej misji – nowego celu i zarazem powodu, dla którego departament mógłby istnieć i działać dalej.
Padło na marihuanę
Harry Anslinger zaczął głosić tezy, że popularna i jak sądzono nieszkodliwa marihuana, może zmienić człowieka w potwora. Rozpowszechniał swoje twierdzenia, jakoby marihuana miała odbierać rozum i prowadzić do trwałej niepoczytalności, a nawet śmierci.
Harry Anslinger dał się w szczególności pochłonąć obsesji na temat jednego przypadku. Na Florydzie chłopiec imieniem Victor Lacata zarąbał swoją rodzinę na śmierć siekierą. Przypadek został nagłośniony, a rodzice w całym USA byli przerażeni. Harry Anslinger zwalił winę za ten brutalny czyn nie na otoczenie i chorobę nastolatka, a właśnie na marihuanę. Co ciekawe, nikt nawet nie wspomniał o tym, że nastolatek był pod jej wpływem. Psychiatrzy nastoletniego mordercy nie wspominali o tym słowa w swoich raportach, wspominali natomiast fakt, że w jego rodzinie występowały liczne przypadki chorób psychicznych. Ciekawe prawda?
Medyczne dowody na szkodliwe działanie marihuany
Spytacie, co wtedy sądził świat nauki o marihuanie? Był zdania, że nie jest szkodliwa. Harry Anslinger zlecił badania 30 niezależnym naukowcom z całego świata i aż 29 jasno stwierdziło, że nie ma żadnego zagrożenia.
Oczywiście Anslinger zaakceptował tylko jedno z badań. Nie zgadniecie które. Oczywiście rozpowszechniono badania jednego z 30 naukowców, który stwierdził, że marihuana może powodować zmiany psychicznie u ludzi.
Media podłapały temat
Media szybko powiązały wyniki badań „potwierdzające” szkodliwość marihuany z przypadkiem brutalnej serii mordów na Florydzie i panice, która ogarnęła USA, marihuana została błyskawicznie zakazana. Inne kraje poszły wzorem „mądrzejszego” i również wydały podobne zakazy.
Oczywiście nie wszystkie kraje się z tym zgadzały. Dla przykładu Meksyk zlecił badania własnym lekarzom, którzy także stwierdzili, że nie widzą zagrożenia w konopi indyjskiej, nie było więc powodu do niepokoju, a tym bardziej potrzeby zakazu i utworzenia jednostki do walki z nią.
Meksyk się wyłamał
Władze USA nie były zadowolone z tego, że ich najbliższy sąsiad nie zgadza się z ich polityką. Obawiano się, że obywatele USA będą częstymi gośćmi w Meksyku – w kraju, w którym marihuana jest legalna oraz tego, że będą z niej przemycać „nielegalne narkotyki”.
Jak postąpiły władze USA? Dopuściły się szantażu. Do Meksyku szybko zostały wstrzymane dostawy środków przeciwbólowych. Kiedy pacjenci w meksykańskich szpitalach umierali w bólu, wtedy władze Meksyku również zgodziły się zakaz marihuany.
Lekarze przez lata bronili marihuany
Wielu lekarzy przez lata usilnie próbowało odmienić sytuację. Przeprowadzali własne badania, które „oczyszczały marihuanę z zarzutów”. Niestety było już za późno. Ludzie szybko przyjęli fakt, że marihuana jest szkodliwa, a rząd był głuchy na zdanie lekarzy.
Dziś większość świata wciąż boryka się z dotyczącymi marihuany zakazami, które wprowadził Harry Anslinger.
Chyba już czas obalić ten mit? W USA, w kraju, w który ten mit stworzył dzieje się to na naszych oczach. A co z innymi krajami?
A co z Polską? (dopisek redakcji)...
/link do Super Trawka: ===TU=== oraz na szpalcie bocznej bloga/

CZĘŚĆ DRUGA (promocyjna):
Promocja związana jest z faktem, że część polskich lekarzy nie zapomniała, co to jest HONOR, co to jest ETOS zawodu lekarza oraz wciąż pamięta, co to jest SZACUNEK dla życia, a szczególnie zaś dla życia kobiety. Aby /mimo utrudnień prawnych tworzonych przez reżim podłej zmiany/ móc godnie realizować misję pomagania ludziom podczas wykonywania swojej pracy zawiązali oni inicjatywę "LEKARZE KOBIETOM". Więcej informacji pod tym linkiem ===TU===, który również znajduje się na szpalcie bocznej bloga.
======
Część muzyczną dedykujemy lekarzom "klauzulowym":

53 komentarze:

  1. Twój wykład bardzo pouczający i mocno przekonywujący. Przeczytałam z dużym zainteresowaniem. Jestem wrogiem narkotyków, chociaż są tacy którzy twierdzą, że marihuana to nie narkotyk. Nie jestem lekarzem, botanikiem czy kimś, kto może fachowo się na ten temat wypowiedzieć. Jeżeli przyjąć, że nie szkodzi bardziej niż nikotyna czy alkohol, to powinna być traktowana na równi z nimi i na tych samych zasadach dopuszczona do używania. Tak jak decydujemy się palić czy pić, tak moglibyśmy decydować czy palić marihuanę. Twoje bardzo ciekawe komentarze na innych blogach skłoniły mnie do wizyty, jak sądzę po dzisiejszym poście, nie ostatniej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wykład, lecz krótka, zwięzła notka historyczna "jak to się zaczęło"... nie mojego zresztą autorstwa, ja tylko ją zacytowałem...
      czy MJ /marihuana/ to narkotyk?... i tak, i nie... tak, bo zmienia percepcję, stan umysłu... nie, bo zmienia tak nieznacznie, że nonsensem jest wkładać MJ do jednego worka z takimi narkotykami, jak np. alkohol, opiaty, kokaina, czy mefedron... nie można np. tak się odurzyć MJ, by stracić nad sobą kontrolę...
      jeśli chodzi o szkodliwość jest daleko w ogonie tabeli, w której alkohol i nikotyna są w czołówce, tak więc z punktu widzenia czystej logiki nielegalność MJ jest nonsensem... natomiast legalizacja jest wręcz niezbędna, jeśli chcemy powstrzymać zjawisko narkomanii...
      akurat na tym temacie się znam dobrze i wiem, o czym piszę... w tym sezonie blogowym co prawda piszę niewiele, bo mam trochę inną koncepcje, więc na razie polecam to /post plus dyskusja/:
      http://ptr17.blogspot.com/2017/05/konopielka-czyli-na-marszu-jak-to-na.html
      pozdrawiam :)...

      Usuń
  2. No właśnie, odwieczny dylemat - dlaczego nikotyna i alkohol tak, a marihuana nie? W każdym razie uważam, że lecznicza marihuana powinna byc dostępna, jak i leki o nie do końca sprawdzonym działaniu, bo to nie urzędasy powinni o tym decydować, ale chorzy, którym to pomaga oraz lekarze.
    Ginekolodzy z klauzulą sumienia powinni zmienić zawód i tyle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. legalność MJ nie koliduje z branżą tytoniową, ale znacząco uderza w interesy producentów i sprzedawców "jedynego słusznego" narkotyku, czyli alkoholu... to jest silne lobby, zaś niejeden polityk lubi strzelić sobie kielicha...
      co do "medical MJ" to niestety poseł Piotr Marzec jest jedynym posłem, który się na tym zna, ale niestety głosują ignoranci... co prawda zagłosowali jednogłośnie /minus 2/ za "Ustawą Liroya", ale tak wykastrowaną poprawkami, że traci ona większość jakiegokolwiek sensu... zaś chorzy?... oni nie mają nic do gadania, mają płacić składki na NFZ i zbierać na leczenie prywatne na wypadek realnego zachorowania...
      ...
      exactly... jeśli sumienie nie pozwala uczciwie pracować zgodnie z umową i etyką zawodową zmienia się pracę... albo rewiduje sumienie przestawiając je na światopogląd przyjazny dla człowieka...

      Usuń
  3. Chyba jak zwykle chodzi o kasę. Biznes nie pozwoli na całkowity zakaz palenia, picia alkoholu, tym bardziej picia kawy. Co innego marihuana, gdyż dopuszczenie jej do normalnego użytku legalizowałoby jej uprawę (to podobno łatwizna). Zakaz uprawy niewiele zmienia, każdy mógłby powiedzieć, że ma na własny użytek, co utrudniłoby powstanie monopolu na skalę przemysłu tytoniowego czy alkoholowego.

    Klauzulowi (dobre określenie) to już ewenement na skalę światową, nawet nie chce się komentować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba łatwizna, bo okazało sie, że syn sąsiadów w pokoju za szafą hodował...ale nie wiem czy w doniczkach.

      Usuń
    2. jak wspomniałem w innym miejscu, legalizacja MJ uderza w interesy sprzedawców i producentów alkoholu, gdyż wzrost spożycia powoduje mniejsze spożycie tegoż alkoholu... nieraz już o tym pisałem, polecam też dyskusję pod majowym postem "Konopielka...", tam w którymś miejscu wyjaśniam mechanizm tej korelacji...
      oczywiście sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana, graczy na tym boisku jest o wiele więcej... zaś wracając do notki, to w tamtym czasie delegalizację MJ mocno wsparło lobby bawełniane... co prawda konopie przemysłowe mają się nijak do MJ ze względu nikłą zawartość "cukru w cukrze", niemniej jednak ich pozycja mocno osłabła wtedy na rynku branży włókienniczej...
      z oceną uprawy MJ jako "łatwizna" bym się tak za bardzo nie spieszył... niby konopia to roślinka dość odporna, silna, ale pewne swoje minimum wymagań ma i żeby uzyskać produkt o w miarę sensownych walorach rozrywkowych /nie wspomnę już o medycznych/ trzeba się jednak postarać...
      ...
      faktycznie ewenement z tymi klauzulowymi, zwłaszcza że rozmiar nieszczęścia jest większy, niż może się wydawać... nie każdy klauzulowy jest klauzulowym z wyboru i wcale nie jest ich /tych "nie z wyboru"/ tak mało... cały myk polega na układach panujących na oddziałach położniczo - ginekologicznych, gdzie młodszy /stażem i wiekiem/, będący niżej w hierarchii ma gówno do gadania, zaś szpitalami trzęsą z ukrycia panowie w czarnych kitlach...

      Usuń
    3. @Jotka...
      to nie tak... owszem, można za szafą i pod lampą w doniczce, są obecnie nawet odmiany, które kwitną w z góry określonym terminie bez względu na warunki, tylko co może być wart efekt końcowy?... niestety bez spełnienia pewnych wymagań /początkowych i w trakcie/ nie wyrośnie to, czego taki ogrodnik by sobie życzył...

      Usuń
    4. Domyślam się, że chodzi o jakąś zawartość cukru w cukrze...

      Usuń
    5. dobrze się domyślasz... choć konopia jest niewątpliwie piękną rośliną, to nie spotkałem się z przypadkiem, by była uprawiana do celów wyłącznie ozdobnych...

      Usuń
    6. Cóż, znam z autopsji (sąsiedzi) takie przydomowe uprawy w doniczkach, nawet na strychu, gdzie tych doniczek mogło być dużo więcej niż na parapecie. Co do jakości się nie wypowiem, nie miałem okazji sprawdzić, ale sąsiedzi zdawali się być zadowoleni ;)

      Na szczęście nie miałem bezpośredniego kontaktu z klauzulowymi. Swoją opinię opieram li tylko na znalezionych i przeczytanych artykułach. Dla mnie to totalna porażka, szczególnie w odniesieniu do farmaceutów.

      Usuń
    7. @A...
      ależ oczywiście, bo jakby nie było jedynym uprawnionym do oceny efektywności uprawy jest sam grower ziela, zaś jedyna sensowna skala tej oceny, to skala jego zadowolenia...
      znam jednak przykłady upraw, gdy domorosły grower wychodził z założenia, iż wystarczy zasadzić, podlać i samo się jakoś zrobi, że będzie git... to tak akurat nie działa...
      bo nie zawsze wychodzi git, nieraz po prostu nic z tego nie wychodzi...

      Usuń
  4. Nonsensów pełno - nie mogę pojąć np. dlaczego bez recepty sprzedaje się środki na wspomożenie erekcji a środki antykoncepcyjne są objęte receptami i klauzula sumienia. A tak naprawdę to powiedzmy sobie szczerze, nie istnieją bezpieczne leki-każdy jeden lek może człowiekowi zaszkodzić, nawet gdy go stosuje w odpowiedniej chwili i zgodnie z przepisem lekarza. Szkodliwość leków antykoncepcyjnych jest znacznie niższa niż tych na wspomożenie erekcji.
    Nikotyna i alkohol są środkami uzależniającymi szybko i na długo. I jedno i drugie niszczy komórki mózgowe, do tego papierosy niszczą drogi oddechowe, nikotyna zwęża i powoduje mniejszą elastyczność naczyń krwionośnych.Alkohol niszczy kilka organów wewnętrznych (wątroba, trzustka, nerki, komórki mózgowe), ale ze sprzedaży jednego i drugiego "ogłupiacza" zyski czerpie państwo, więc nie będzie przecież zarzynało kury znoszącej złote jajka. Być może, gdyby MJ mogli obłożyć niezłą akcyzą i sprzedawać za duże pieniądze potraktowali by ją jak papierochy i alkohol.
    Widziałam w necie ceny niektórych leków z konopi indyjskich- już sama cena leku, 500,-zł za 50-ml może człowieka wyleczyć;)
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnio media wręcz bombardują reklamami Viagry /czyli sildenafilu pod różnymi nazwami handlowymi/ bez recepty wmawiając ludziom, że bez tego o porządnym seksie nie ma mowy... o polityce dotyczącej antykoncepcji pisałem nie tak dawno temu... po prosty Tysiącletnia Rzeczpospolita próbuje hodować nową wspaniałą rasę narodową, rasę debili, rzecz jasna, nie ludzi, gdy się weźmie pod uwagę pomysły resortu edukacji...
      ...
      ogólnie rzecz biorąc, to gdy się zalegalizuje MJ i obłoży akcyzą, to spadną przychody z akcyzy na "jedyny słuszny, bo legalny" narkotyk /czyli alkohol/, bo spadnie jego konsumpcja... sorry, ale chwilowo nie chce mi się tłumaczyć po raz setny, dlaczego spadnie... pytanie brzmi, czy akcyza z MJ pokryje ów spadek... tego nie wiem, zwłaszcza, że cena tej legalnej nie może być zbyt wysoka, bo przestanie być konkurencją dla czarnorynkowej... ale nie można zawężać tej kalkulacji tylko do samego bilansu akcyz... bo po legalizacji MJ spadnie konsumpcja nie tylko alkoholu, ale także wielu innych narkotyków, tych nielegalnych... to się przekłada na spadek ilości uzależnień i innych dysfunkcji psychicznych, tudzież innych problemów związanych z nadużywaniem generujących tzw. "koszty społeczne"...
      ale to niestety prędzej mojej kotce wytłumaczysz, niż decydentom podłozmiennym...
      ...
      wydaje mi się, że niektóre ceny tych leków to efekt pewnej chwilowej mody na leki "konopne", które niektórzy ludzie zaczęli traktować jak panaceum na wszystko... czyli przegięcie w drugą stronę, ale to po jakimś czasie powinno się wypośrodkować...
      miłego :)...

      Usuń
    2. z tymi środkami na erekcje ... to wcale nie ostatnio wariują.
      jakieś 7 lat temu, gdy moja córa chodziła do podstawówki (te wcześniejsze klasy)... zawsze rano szykowałyśmy się do szkoły. zawsze włączam tvn24... a tam praktycznie codziennie około godz. 7 rano była reklama preparatu na erekcję. :D tylko czekałam na pytanie córy, a co to jest ta erekcja :D i się doczekałam :D

      a jeżeli chodzi o marihuanę - alkohol i nikotyna są wg mnie zdecydowanie większymi legalnymi truciznami. jak do tej pory nie słyszałam, aby po marihuanie panowie uskuteczniali przemoc domową, czy szalone rajdy samochodowe ze skutkami śmiertelnymi.
      a pomimo tego, że nigdy papierosów nie paliłam (maryśki też) to w dzieciństwie została nieźle doładowana tą "dymną" trucizną przez ojca.

      Usuń
    3. @D...
      faktycznie z tą erekcją to skomplikowana sprawa... bo jest erekcja chemiczna, atomowa, na wypadek pożaru, wojny, powodzi, alarmu bombowego nie wspomnę już o erekcji zęba u dentysty... i weź tu teraz rzuć wszystko i dziecku odpowiedz... a gdy dziecko wykazuje się znaczną erekcją, to już przerąbane... nie, wróć!... elokwencją miało być, bo jak erudycją, to samo by nam to wyjaśniło...

      Usuń
  5. Anonimowy14/8/17 11:45

    Tylko weź tu człowieku kup czystą marihuanę... Gdyby była zalegalizowana jak alkohol czy tytoń, problemu pewnie by nie było. A tak cholera wie na co się trafi i później są jazdy jakich nikt się nie spodziewał.

    Dobrze, że wśród lekarzy są jeszcze lekarze;)
    Pozdrawiam Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnio pojawiają się przypadki uzależnień u ludzi nadużywających MJ, co normalnie jest nie do pomyślenia... de facto, gdy się temu bliżej przyjrzeć, na poziomie detali, wychodzi na to, że uzależniają różne dodatki, którymi bywa nafutrowane ziele czarnorynkowe... to samo jest z chorymi jazdami, o których wspominasz, one też są wynikiem owych dodatków...
      a w świat idzie hyr, że znowu narozrabiała Marysia...
      pozdrawiam :)...

      Usuń
  6. Anonimowy14/8/17 13:34

    Ostatnio lekarze klauzurowi jakby się rozmnożyli.Dlaczego?Bo teraz to modne?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wspomniałem wcześniej na forum o układach panujących w szpitalach położniczo - ginekologicznych... ale w sumie wszystkiego to nie wyjaśnia...

      Usuń
  7. Słyszałam,że marycha zwiększa doznania, czyli jeśli ktoś ma dobry nastrój, to po zażyciu wpada w euforię, jeśli byle jaki- to ma szansę zapłakać się na śmierć. To prawda czy kolejna powiastka?...
    Po.ba.s.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tak, i nie...
      w takim sformułowaniu jest to nieprawda... z drugiej jednak strony nie zaleca się używania, gdy jest się w kiepskim nastroju, bo faktycznie można go sobie jeszcze bardziej popsuć... ale o skrajnych emocjach, typu euforia, czy skrajne zdołowanie mowy nie ma, zioło jest na to za słabe, to nie ten kaliber co narkotyki /takie "naprawdę narkotyki" (z alkoholem włącznie)/...
      pominę już kwestię, że sporo zależy od gatunku, okoliczności i samego używającego... nie chcę się wkręcać w zbyt obszerny wykład, dodam tylko jako ciekawostkę, że są ludzie, którzy przy pierwszym razie twierdzą, że nic nie poczuli, żadnej zmiany... po prostu ich oczekiwania wybiegają zbyt daleko i nie w tym kierunku...
      po.ba.s :)...

      Usuń
    2. Dzięki za wyjaśnienie. Miałam kiedyś ofertę spróbowania, ale wewnętrzna blokada była zbyt silna- nie chciałam zrobić z siebie głupka na stare lata /gdybym zaczęła się dziwnie zachowywać. ;)))/.
      po.ba.s.

      Usuń
    3. trzeba się dobrze postarać, by zrobić z siebie głupka po spróbowaniu MJ... bo w gronie ludzi niezorientowanych w temacie raczej nikt nie zauważy różnicy, zaś w gronie ludzi zorientowanych nie będziesz postrzegana jako "głupek"...

      Usuń
    4. No to chyba kiedyś dam się namówić... ;))

      Usuń
    5. Ja bym polemizował z o odpowiedzią Piotra. Z moich obserwacji wynika, że nie ma znaczenia w jakim nastroju zaczyna się palenie. Nastrój w każdej chwili może się zmienić i z wesołka stajemy się totalnymi ponurakami, mają na to tez wpływ spotęgowane odczuwanie bodźców. Mnie kiedyś dobry nastrój po trawce przeszedł jak ręką odjął, gdy kolega zabił o płytę grobową wielką żabę, którą wieczorem znaleźliśmy na cmentarzu. (Poszliśmy tam po kilku fifkach) Zresztą wypowiem się szerzej na ten temat niebawem, bo tak się składa, że przez pewien czas miałem styczność ze środowiskiem która sprzedawało i dużo paliło, więc tu do pewnych rzeczy mnie żadna siła nie przekona.

      Usuń
    6. @R...
      czyli nie fifka Ci popsuła nastrój, lecz wybryk kolegi... bo chyba nie chcesz mi powiedzieć, że akt żabobójstwa nie popsułby Ci humoru, gdybyś był NIE po fifce...

      Usuń
  8. Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Zarabiali by na tym producenci, a tych trza opodatkować, - ryczałt jak w stosunku do rolnikó, czy zupełnie odmienna kategoria, detal, gdzie...
    No trzeba się zebrać do kupy i zacząć plan nkreślać, a tu nie ma komu. Hałas zawsze był domeną głupców PKanalia
    Pozdrawiam
    zolza73.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzi o pieniądze, ale w Stanach słabo je wtedy liczyli, bo delegalizując MJ dorobili się na skutek tego bardzo kosztownej dla państwa /i świata satelickiego/ narkomanii... dopiero teraz powoli ktoś tam zaczyna odkrywać istnienie kalkulatora...
      pozdrawiam :)...

      Usuń
    2. Jeżeli produkcja jest opodatkowana, to cena na produkt rośnie, a klient uzyskują najczystszą produkcję. Czyż zwykłego ćpuna, jeżeli do tego nawiązałeś stać byłoby na coś luksusowego, a jeżeli jużby się postarał, to nie lepiej aby podtruwa ładnie się luksusem niż zaśmieconym szajsem.
      Wnioskując: państwo otrzymuje podatek, Maryśka staje się dobrem luksusowym dla standardowych klientów.
      I wilk syty i owca cała
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. coś wyjaśnijmy... ćpunów ziele raczej nie interesuje, mają swoje zabawki, mocniejsze, skuteczniejsze z ich punktu widzenia... zaś "ćpun marihuanowy" to szalenie rzadko spotykany okaz...
      ale w sumie dobrze kombinujesz... mnóstwo ziela na polskim czarnym rynku jest tak zapaskudzone, że faktycznie można od niego stać się ćpunem dzięki tym dodatkom właśnie...
      cena nie może być zbyt wysoka, czyli akcyza również, bo wielu klientów zacznie kupować na czarnym rynku i nastąpi powrót do problemu, czyli np. "ziele z dodatkami" etc... np. w Colorado jakoś to ogarnęli i wszyscy są zadowoleni /oprócz gangów, które albo się ucywilizują, albo zmienią branżę/...
      w Holandii za to ceny bywają zróżnicowane, zależnie od gatunku, spotyka się nawet bardzo drogie odmiany /dla koneserów/... ale tam normalność panuje już od dawna i raczej nikt nic nie kupi od ulicznego dilera, tym bardziej, jeśli będzie on kusił niską ceną... tylko turyści czasem się nabierają i kupują "towar", który się okazuje się być np. natką pietruszki...
      pozdrawiam :)...

      Usuń
    4. Dokładnie, legalizacja robi porządek, a gangi zawsze będą jak i idioci kupujący pietruszkę😀
      goodmorning73.blogspot.com
      Zolza73.blogspot.co.

      Usuń
  9. Bardzo ciekawa historia. Faktycznie w USA zaczyna się coś dziać, parę stanów pozwoliło na zakup marihuany, na posiadanie i używanie. Kasa stanowa została ,,podpompowana" kasą z akcyzy (chyba na tym to polega, zarabianie na sprzedaży legalnej?), ogólnie wszyscy są szczęśliwi. Na pewno wydaje się to bardziej logiczne niż tworzenie zakazów, które powodują albo pomysły ich obchodzenia, albo różne eksperymenty, w tym wpływające na jakość samej używki. Na pewno nie zgodziłbym się jako ewentualny przedstawiciel władzy na legalizację narkotyków takich jak kokaina, amfetamina itp. Choć jakby logicznie podjeść do sprawy, to jednak legalizacja też wpłynęłaby na czystość używki i kasa wpływałaby do państwa/stanu/okręgu/województwa. Pewnie musiałbym zasięgnąć opinii ludzi, którzy się bardziej znają na tym niż ja.

    Klauzulę sumienia według mnie można uznać (wbrew słowom władz) za wymysł Szatana. Choć z drugiej strony nie wiem czy nawet on byłby zdolny do takiej podłości. To jest mniej więcej taka sytuacja, jakby strażak odmówił gaszenia pożaru dajmy na to meczetu/synagogi/cerkwi, bo sumienie mu nie pozwala. Przypuszczam, a nawet znam opowieści, z których wynika, że klauzula ta to pic na wodę, a ci sami lekarze dokonują aborcji, tylko za pieniądze. Ot kolejny pomysł jak zarobić.

    Odejdę nieco od tematu klauzuli sumienia i napiszę krótko jakie ,,widoki" mam przy pobliskim szpitalu. Otóż przedstawiciele prawdopodobnie jednej z bardziej znanych fundacji pro-life ustawili żuka z plandeką, na której pokazali martwe płody, a do tego napis, że w tym szpitalu dokonuje się najwięcej aborcji w Polsce. Jest to tak ohydne, przerażające i nie do zrozumienia, że szok. Może będę wulgarny ale według mnie aborcja uratowałaby społeczeństwo przed kimś takim, bo tylko wtedy nie mieliby chyba szans głosić swoich chorych poglądów. Do tego czytałem też artykuł, z którego wynika, że banner ten jest chroniony przez osiłków, którzy psiknęli gazem w twarz lekarce, która chciała zamalować choć trochę to coś. Wybacz dosadność mojego wpisu ale pewnych rzeczy nigdy nie zrozumiem. Sam nie jestem zwolennikiem aborcji w każdej sytuacji, jednak to co robią takie organizację burzy i przeraża mnie do granic.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. używanie nigdy tam /ani w Polsce/ nie było zakazane, ale to akurat nieistotny detal...
      obecne próby odkręcenia sytuacji do której doprowadziła "wojna z narkotykami" wyglądają dość optymistycznie... różnie to wygląda w różnych stanach, na przykład w Colorado sprawa jest postawiona jasno, w innych jest trochę ściemy z "medical MJ", która nie zawsze bywa medical, ale jest to ściema w pozytywnym kierunku...
      tyle na razie o MJ, zaś co do narkotyków, to faktycznie mam wątpliwości, czy można je tak zalegalizować, jak MJ... jakby nie było, szkodliwość MJ jest znikoma, zaś szkodliwość nadużywania narkotyków jest znaczna... najlepiej byłoby każdy rodzaj potraktować odrębnymi przepisami, w końcu np. inna jest specyfika alkoholu, inna kokainy, zaś opiatów...
      oczywiście nie chodzi tylko o prawo, które owszem, jest ważne, ale samo prawo to nie wszystko...
      ...
      praktyki ruchów obłudnie nazywających się "pro life" są obrzydliwe, ale jest w tym pewien pozytyw, bo strzelają tym sobie w plecy, gdyż odstręczają od siebie ludzi nie mających zbyt zdecydowanego zdania na temat legalności aborcji...
      pozdrawiam! :)...

      Usuń
  10. Już nieraz, Piotrze, poruszałeś ten temat, bo zapewne zawsze leżał Ci na wątrobie.
    Zwolenikiem legalizacji marihuany osobiście też byłem i jestem od zawsze.
    Chylę jednak głowę przed Twą niezmienie rzetelną i wnikliwą argumentacją, uzasadniającą legalność zioła.
    A można było ulec emocjom i ewygłosić jakąś ludację lub coś w tym stylu.
    Tak się nie stało i za to serdecznie Ci dziękuję!
    pacia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak Andrzeju, wybitnie przeszkadza mi zjawisko narkomanii, a raczej jej objawy uderzające w nie-narkomanów /np. przemoc domowa pod wpływem alkoholu/... tedy edukuję... edukuję ludzi na poziomie, używających mózgu, którzy mimo to nie zdążyli się jeszcze dowiedzieć, że legalizacja MJ jest kluczowa /choć nie jedyna/, aby zjawisko narkomanii przynajmniej ograniczyć...
      bo na pewno targetem nie jest grupa dupków, którzy po prostu CHCĄ, by ta narkomania dalej kwitła...
      od czasu do czasu edukuję też na blogu... akurat ten post wyskoczył mi tak... letnio... aby coś było... niemniej jednak miło mi, że jest oceniany pozytywnie...
      pacia :)...

      Usuń
  11. Widzisz, samo stwierdzenie, że "marihuana jest nieszkodliwa", w moich uszach brzmi trochę tak, jak tłumaczenie się Dudusia, że ustawy, które podpisał, są zgodne z Konstytucją - i już. Żaden środek psychotropowy - ŻADEN - nie jest zupełnie nieszkodliwy. Może co najwyżej jest mniej szkodliwy, niż środki legalnie dopuszczone do handlu.
    Jest oczywiste, że w przypadku marihuany leczniczej, powinna być dostępna - choćby na receptę. Tu nie ma rozbieżności zdań. Pytania pojawiają się, gdy chodzi o zioło, palone dla przyjemności. Bo, wybacz, nie wmówisz mi, że wszyscy palacze będą fajczyć tylko dlatego, że ma to zbawienny wpływ na ich organizm. Takich będzie ułamek procenta.
    Czy istnieje jakiś prosty test, pozwalający określić, czy kierowca jest pod wpływem zioła? W przypadku alkoholu jest to łatwe - ale jak to wygląda w przypadku marihuany? Prosty i tani, żeby mógł go zastosować każdy "krawężnik". To byłby poważny argument za legalizacją. Ale jeśli nie ma czegoś takiego - najpierw należałoby to opracować, a dopiero potem mówić o powszechnym dostępie do zioła.

    I jeszcze jedno - wcale nie jestem pewien, czy to lobby alkoholowe doprowadziło do zdelegalizowania trawki. Jestem pewien, że maczał w tym palce przemysł papierowy, gdy okazało się, że z włókien konopnych można uzyskać papier znacznie trwalszy niż z drewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. c'mon i ale yooo... to chyba jasne, że w tym kontekście "nieszkodliwa" oznacza "względnie nieszkodliwa"... nieszkodliwa w porównaniu z narkotykami /np. alkoholem/, czy też używką typu wyroby tytoniowe... nie bardzo rozumiem, dlaczego Tobie trzeba to tłumaczyć... chyba na tyle się już znamy, że pozwolę sobie na delikatna wycieczkę osobistą: lato Mociumpanie, lato, tak?... i wszystko wyjaśnione... bo ja mam tak samo :)...
      ...
      co do testów... testy są... niestety do tego testu trzeba wykonać akt mikcji, a to przeważnie byłoby trudne do wyegzekwowania przez zwykłego krawężnika w miejscu w którym wykonuje czynności... takie testy zresztą są nie tylko na okoliczność MJ, ale także narkotyków... niestety jedynym narkotykiem wykrywalnym w warunkach polowych jest alkohol, do tego służy alkomat... problem z testami na MJ tkwi jednak gdzie indziej... otóż THC /substancja czynna zawarta w zielu/ siedzi w organizmie o wiele dłużej niż działa... mówiąc po ludzku, wychodzi na to, że kierowcy trzeźwemu test może wykazać, że jest ujarany... ma to pewne zady i walety, ale przeważnie to pierwsze...
      ...
      ależ Mociumpanie, gdzie w cytowanym tekście jest napisane, że do zdelegalizowania MJ doprowadziło lobby alkoholowe?... ale to już uzgodniliśmy: jest lato, więc wszystko zdarzyć się może...
      natomiast faktem jest, że maczało w tym paluchy lobby bawełniane w ramach konkurencyjnej walki w przemyśle włókienniczym... ale o tym akurat piszę teraz Ja, bo w cytowanym tekście nie ma o tym ani słowa...

      Usuń
  12. Pewnie działania takie jakie opisujesz mają największy sens, a także szansę na zmianę sytuacji. Bo co by nie mówić, w kwestii regulacji związanych z używkami powinno się chyba stosować w miarę równe podejśćie do wszystkich.

    Jak dla mnie miasto powinno zająć się sprawą takich bannerów, w końcu jest to przestrzeń publiczna. Dodatkowo jakbym leżał w tym szpitalu nie chciałbym z okna mieć widoku na takie barbarzyńskie zdjęcia, profanujące de facto zwłoki ludzkie. Nie mówiąc już o rodzinie, która musiałaby też oglądać takie plakaty. Kiedyś ci ,,nawiedzeni" stali w centrum przed metrem, głównie krzyczeli o aborcji, nie pamiętam czy przyozdobili okolicę podobnymi ,,dziełami" (pewnie nie, bo bym zapamiętał).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Piotrze, do mnie zajrzyj.
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie jestem zwolennikiem ziółek, ale marycha akurat brzmi interesująco... Jednak alkoholu nie wyrzeknę się! Never!

    OdpowiedzUsuń
  15. jak dla mnie arszenik też powinien być legalny, byle spożywanie było dobrowolne.
    dziwna sprawa, że zwalczanie alkoholizmu pozwala jednocześnie na utrzymanie w ryzach budżetu. idąc tym tropem akcyza plus podatki za dystrybucję trawnika mogłyby wznieść PKB na poziom nieosiągalny nawet przy wymyślanych na biegu propozycjach powodujących społeczną agresję. opodatkować trawnik (od hektara/działki/grama) i można prognozy wpływów pompować przy dymku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. część akcyzy ustawowo ma iść na zwalczanie alkoholizmu /tzw. "korkowe"/, problem w tym, że te dutki niekoniecznie trafiają tam gdzie trzeba i niekoniecznie są pożytkowane tak, jak trzeba, więc alkoholizm ma się na razie świetnie przy takim "zwalczaniu"...

      Usuń
  16. Ok, to się wypowiem.

    Wpierw bym się zastanowił nad wiarygodnością rewelacji na portalu o jednoznaczniej nazwie 'Super Trawka". Tak po części z własnej wiedzy już widzę, że duża część tego tekstu jest albo półprawdą, albo nieprawdą.

    Secundo.
    Dla mnie cała ta batalia o tą legalną marihuanę to bój o pozwolenie napierdalania z armaty w muchę. Lecznicza ma być dostępna i dla mnie jest to ok. Ale - zauważmy pewną rzecz - marihuana jest na baardzo długiej liście rzeczy które rzekomo mają leczyć lub łagodzić, objawy raka. Tak długiej, że ja na razie wstrzymam się z łyknięciem tej rewelacji jako pewnik, bo jak ludzie padali na raka, tak padają nadal, a przez lata zwodzono ich kolejnymi cudownymi lekami - od amigdaliny, do huby drzewnej. Także zastanowiłbym się dwa razy, kto będzie zarabiał na leczniczej marihuanie, która nagle urosła do rangi super leku.

    Gram marihuany w aptece ma kosztować około 60 zł (choć znalazłem też dane w które nie wierzę, że ma być refundowana i kosztować 3,2 zł za gram). Nie znam obecnych cen, bo zatrzymałem się na cenniku w latach 90, ale tak za pamięci wydaje mi się że to spora przebitka w stosunku do czarnego rynku?

    Tertio
    Poza tym nikt, żadna siła mi nie wmówi, że jest całkowicie nieszkodliwa i że nie odbija się na zdrowiu - dyskusyjna sprawa, czy bardziej od fajek i wódy i czy "jest zdrowsza ot tego co dostajemy w marketach", ale takie postawienie sprawy nie jest rzetelne i tyle. Nie będę się rozwodził o różnych ciekawych przygodach i efektach palenia trawki, których byłem świadkiem, generalnie wpływ na psychikę jest, zarówno w trakcie, jak i długo po wypaleniu, bo chyba nie powiesz że zmiana percepcji, omamy* i stan lękowy jest aż tak bardzo porządnym efektem.

    Poza tym przytaczasz, że "przez lata lekarze bronili marihuany". Jacy lekarze? Jakiej marihuany? Zdecydowana większość psychiatrów ma na przykład zupełnie odmienne zdanie, przynajmniej na temat palenia.

    I to tyle ode mnie :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ad primo:
      dla mnie akurat nazwa portalu jest wieloznaczna... zaś co do samego artykułu... historia faktycznie jest opisana w formie gawędy na luzie, ma też sporo luk faktograficznych, choćby np. wspomniana przeze mnie w dyskusji walka branż bawełnianej z konopną albo wplątania całej sprawy w temat imigrantów z Meksyku... i właśnie to /luźna gawęda, nie luki/ skłoniło mnie, by w porze letniej ją zacytować... według mojej wiedzy jednak /o wiele szerszej, niż to, co podaje autor artykułu/, poza owymi lukami, nieprawd natury zasadniczej w niej się nie doszukałem...
      ad secundo:
      na temat medical MJ panuje kompletny chaos (dez)informacyjny... dodajmy do tego myślenie wybiórcze ludzi, którzy czytając: "leczy niektóre objawy raka" widzą tylko "leczy raka"... chwilowo jeszcze korporacje farmaceutyczne traktują medical MJ jako konkurencję, ale gdy wpadną na pomysł /być może już wpadły/ kontroli uprawy i dystrybucji, z pewnością zaproponują /np./ Wolnym Konopiom sponsoring...
      ale tu już chyba za bardzo odbiegamy od tematu...
      poza tym kolejne nieporozumienie, to mylenie leków i przetworów konopnych z raw material...
      a co samych cen czarnorynkowych... bardzo długo w Wawie działało 30 pn za "sztukę" /a "sztuki" oscylowały pd 0,6 g do 0,8/, teraz to już w ogóle nie wiadomo /daruję już sobie rozwijanie tego/... ale gram /metryczny/ za 60 pln wydaje się być do przyjęcia, zważywszy na państwową gwarancję jakości... tylko jeszcze pytanie o zawartość cukru w cukrze, bo w takim Urugwaju "państwówka" ma raptem 2%...
      ad tertio:
      jako że gdzieś mi się zapodziała dyżurna mojka do pochlastania się z rozpaczy, to powiem tylko tyle, że nie chce mi się nic mówić... bo nigdy nie twierdziłem, że MJ jest całkiem nieszkodliwa, zaś w artykule też takiej tezy nie ma...
      ad quatro:
      chcesz się czepiać podtytułu artykułu, który /podtytuł/ z definicji musi być jakimś skrótem?... to akurat prawda, że jedni lekarze "bronili" /cokolwiek by to miało znaczyć/, inni zaś wykoncypowali idiotyczną "teorię bramy", którą potem lansował w Polsce Kotański i doprowadził do "marihuanofobii" w tym kraju... tak, to prawda, że autor mógł o tych durniach wspomnieć... ale jak wspomniałem w "ad primo", nie wymagałem od jego gawędy, by była kompletnym, wyczerpującym wykładem historycznym...

      Usuń
    2. Mniejsza z tą nazwą, wiadomo jaki jest pogląd autorów tego portalu...
      Nie mniej odbiję piłeczkę.

      Secundo
      W przytoczonym przez Ciebie tekście nie widzę słów "a nawet może leczyć niektóre objawy raka", tylko "a nawet może leczyć raka". Jakby była mowa o leczeniu paliatywnym, czyli objawowym - nie byłoby kwestii.

      Spodziewałem się takiej ceny, bo wtedy też była to równowartość trzech paczek fajek mniej więcej. W ogóle jak sobie teraz zacząłem myśleć o tamtych latach to dość ciekawy okres był... no ale nie będę się tu rozczulać.

      tertio
      Mojki poszukaj, bo stoi w artykule:

      "nie wywołuje szkodliwych działań w organizmie (!), w przeciwieństwie do innych środków odurzających sprzedawanych w sklepach, takich jak papierosy i alkohol"

      Na jakiej podstawie autor wyciągnął takie wnioski? Lampka czerwonego wina domowej roboty, też jest bardziej szkodliwa od jointa?

      Jeżeli to dla Ciebie nie jest próba postawienia takiej tezy, mojkę podeślę Ci nawet pocztą. :)

      Suzi Quatro
      Ja też lubię sobie pogawędzić na luzie. Z tym że gawęda zaangażowana w udowodnienie jakichś tez, przestaje być gawędą. Ludzie którzy to czytają, a są mniej może wyczuleni na luz tej gawędy mogą wysnuć równie luzackie wnioski, że trawa jest spoko, lekarze nie mogą się nachwalić jej wszechstronnych leczniczych właściwości, a zakazowi są winne tylko różne wredne lobby korporacyjne. No i tytuł posta wskazuje na wartości jednak edukacyjne, nie gawędziarskie :P. Nadal nie uważam tego za uczciwe, Piotrze, i jako osoba szczera do bólu wobec każdego, mimo całej sympatii do Twojej osoby muszę to wytknąć.

      Usuń
    3. tak, faktycznie, mój błąd, przegapienie, "nawet leczyć raka" to zbyt grube uogólnienie, nawet jak na gawędę... ale z kolei "nie wywołuje szkodliwych działań..., w przeciwieństwie do..." zauważyłem i udzieliłem "licentia ..." /na Jowisza, jak jest "gawęda" po łacinie?/... według większości rankingów szkodliwości opartych na przeróżnych kryteriach alkohol i produkty tytoniowe znacznie dystansują MJ, choć bez wątpienia niektórym warto by się przyjrzeć uważniej pod kątem metody badawczej...
      ale zestawienie szklanki wina /wina, a nie rieslingu z glikolem, który mi się kiedyś trafił w koncesjonowanym sklepie/ z jointem nie wydaje mi się zbyt trafne, chyba że jest to spliff z urugwajską "państwówką" i też nie na pewno...
      być może od "edukacyjny" lepsze by było "popularyzatorski", ale obawiam się, że byłby to bardzo, bardzo niefortunny pomysł... tylko jest jeden mały myk: w podręcznikach historii do celów edukacji stricte, bynajmniej nie w letniej "zielonej klasie" czy przy harcerskim ognisku, zagęszczenie drobnych nieścisłości sformułowań jest większe, niż w omawianym tekście...
      niemniej jednak Twoje krytyczne uwagi przyjmuję, pamięć o nich przyda się jako motywator podczas selekcji innych cudzych tekstów, a zwłaszcza tych mniej gawędziarskich...
      https://youtu.be/_A_KzRAwL5s
      a tak w ogóle, to nie zapominajmy, że wciąż jest jeszcze lato, a podczas lata artystom wolno jeszcze więcej...

      Usuń
    4. Skoro już się pobawiłem w mentora i posłuchałem Suzi, muszę zwrócić uwagę, że zamieściłeś kawałek "Metal Church", jednej z moich ÓlÓbionych kapel. :)

      https://www.youtube.com/watch?v=SCui3KE7U7Q

      i nie wychodząc za daleko z tej parafii

      https://www.youtube.com/watch?v=YSmbUcKJdlw

      Usuń
  17. Współczesny problem z marihuaną wynika po prostu z tego, że jej zalegalizowanie jest nieopłacalne, przemysł farmaceutyczny przestał by zarabiać na wielu chorobach i toksycznych lekach a przecież lekarze wszelkich specjalności muszą zarabiać tak samo jak terapeuci od uzależnień. Wielu ludzi straciłoby pracę , więc straszą Maryśką,
    Jeśli chodzi o inicjatywę lekarzy to rzeczywiście odezwało się w nich jakieś sumienie skoro stworzyli inicjatywę dla kobiet, chociaż tyle.

    Natomiast, co do konserw i pro life napiszę przewrotnie to właśnie w ich interesie leży legalna antykoncepcja awaryjna i aborcja na życzenie nawet do 9 miesiąca ciąży tak dobrze czytasz do 9 miesiąca. Konserwy boją się islamu i słusznie wystarczy popatrzeć na niemiecką kolonie. A islamiści prędzej czy później do Polski przyjadą to kwestia czasu a jak przyjadą to będą gwałcić a jak będą gwałcić to będę zapładniać. A kto będzie usuwał beżowe płody z ciała kobiet? Duch Święty czy może Chazan dostanie dyspensę ? A jeśli nie będzie aborcji beżowych płodów to będą potem jak już staną się ludźmi wysadzać ich w powietrze wszak pokolenie rodzin imigranckich o islamskich korzeniach dokonują zamachów terrorystycznych w całej Europie . Ja na ich miejscu bym się przygotowała także prawnie na ich przybycie no chyba, że chcą mieć wysadzane tyłki przez ciapatych. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. korporacje farmaceutyczne mogą przejąć kontrolę nad uprawami i sprzedażą, więc nie sądzę by medical MJ była dla nich wielką konkurencją... niewykluczone, że one właśnie finansują wiele badań nad nią...
      to prawda, że legalizacja MJ /rekreacyjnej/ zmniejszy procent uzależnionych od narkotyków, ale to nie stanie się z dnia na dzień, więc terapeuci chyba mogą czuć się bezpiecznie na swoich posadach...
      ...
      lekarze są rozmaici, chyba nic w w tym odkrywczego?... problemem jest system, który wielu osaczył i chwała tym, którzy mają odwagę i przyzwoitość, by się mu postawić...
      ...
      niestety jestem pozbawiony empatii do prolajfu, czy przeróżnych burakonserw narodowych, więc pojęcia nie mam, jakimi meandrami krążą elektrony po ich kwadratowych mózgach... mnóstwo jest przykładów braku pomyślunku w ich /braku/ pomyślunku, ale głupota ponoć nie boli, więc chwilowo jest, jak jest...

      Usuń
  18. Nie znałam tej historii, no załamać się można. Ehh widzę, że walczysz już od dawna z uświadamianiem ludzi w tym temacie i dobrze. Przydałoby się jeszcze na większą skalę. Od razu mi się przypominają różne zajęcia szkolne dotyczące używek, gdzie marihuanę traktowano jak coś dużo gorszego od alkoholu. Jak tak wszystkim od dziecka wpajano, że to zły narkotyk, to nic dziwnego, że taka jest mentalność ludzi. Co niektórzy nawet na legalną medyczną reagują oburzeniem ;p

    OdpowiedzUsuń