17 kwietnia 2021

Intuicja - jak to działa?

Brydż jest grą strategiczną z ograniczoną informacją, co oznacza, że zawodnik wiele decyzji podejmuje w warunkach niepewności bazując na rachunku prawdopodobieństwa. Aby być dobrym graczem trzeba mieć opanowany warsztat techniczny, znać na pamięć pewne bazowe szanse, trzeba też umieć je wyliczyć przy stoliku, jeśli jest taka potrzeba, trzeba logicznie rozumować, jednak gracz wybitny ma jeszcze coś. Nazywa się to "intuicja", która interweniuje, gdy nie ma warunków na zbyt dokładną analizę lub brakuje do niej wystarczających przesłanek. Co więcej, podpowiada ona czasem zagranie wbrew teorii, logice, wbrew szansom matematycznym.
Zostawmy na chwilę ten brydż i może zacznijmy od podstaw. Otóż człowiek percepuje świat za pomocą pięciu zmysłów, zbierając dane, informacje na jego temat. Filozoficzną kwestię na ile one się pokrywają ze stanem faktycznym, na ile zaś są to tylko jego iluzje pomińmy, nie jest ona teraz dla nas ważna. Te wszystkie dane są zapamiętywane zależnie od stopnia ich ważności dla osobnika, tudzież jakości jego pamięci. Są to informacje postrzegane świadomie, ale oprócz nich umysł rejestruje mnóstwo bitów, na które świadomość nie zwraca uwagi. Tych bitów jest co najmniej rząd wielkości więcej, niż tych świadomie zapamiętanych. Nimi zajmuje się podświadomość, która je magazynuje jak leci, po czym przetwarza już po swojemu. Niestety nie znamy algorytmów, którymi się posługuje, można wręcz uznać, że jest to taka "czarna skrzynka", której budowę /hardware/ bada neurologia mając nawet niezłe wyniki w tej materii, jednak psychologia, która zajmuje się oprogramowaniem /software/ wciąż jeszcze wie niewiele. Te bity informacji są niczym "przydaśki", często nigdy nie używane, ale bywa też nieraz tak, że gdy człowiek ma podjąć jakąś decyzję, podświadomość wtrąca swoje trzy grosze, dostarcza świadomości nieco danych. Ten przekaz informacji to jest właśnie INTUICJA, na tym to dokładnie polega. Jest tylko jeden problem, nawet kilka, ale wróćmy na chwilę do naszego brydżysty.
Bywa czasem tak, że ma on dwa zagrania do wyboru, oba mają tą samą szansę powodzenia 50%, jednak oba naraz się wykluczają. Takich sytuacji brydżyści na pewnym poziomie wybitnie nie lubią. Gracze nazywają to "palcówką", gdyż (w sytuacji rozgrywkowej) wszystko zależy od palców, którą kartę wybiorą randomowo. Niemniej jednak czasem się to zdarza, wtedy zaś gracz wybitny ma jeszcze intuicję do dyspozycji. Dokładnie to rzecz wygląda tak, że podświadomość dokonuje szybkiej analizy statystycznej wcześniej rozegranych podobnych rozdań, ich wyników zależnie od decyzji, po czym podszeptuje właściwy jej zdaniem wybór. Dlatego słuszną jest znana fraza: "doświadczenie intuicją zwane". Bo czym jest doświadczenie? Niczym więcej, jak tylko zbiorem informacji na temat pewnych wydarzeń, zaś to, czy rejestrujemy je świadomie, czy podświadomie jest kompletnie bez znaczenia.
Jako że intuicja mi mówi, iż w komentarzach mogą zaistnieć głupawe wypowiedzi wybitnie "na temat" w stylu "nie umiem grać w brydża"
, tedy użyjmy innego przykładu. Gdy człowiek kłamie, czyli świadomie przekazuje fałszywą informację, często zdradza go mimika, głos lub mowa ciała. Niektórzy potrafią to dość dobrze ukryć, łgać z "kamienną twarzą", ale do rzadkości należy, aby robili to perfekcyjnie. Na poziomie świadomym nieraz dajemy się zmylić, ale czasem czujemy, że coś jest "nie tak". To jest właśnie intuicja. Kiedyś byliśmy okłamani, podświadomość zarejestrowała była mikro detale mimiki kłamcy, skojarzyła sobie te fakty, zauważyła podobieństwa do bieżącego rozmówcy, po czym wysłała ostrzegawczy komunikat do świadomości. Proste, nieprawdaż?
Reasumując: Intuicja to nie jest żaden tam "szósty", czy dziesiąty zmysł, gdyż podświadomość używa tych samych, co świadomość. Nie jest to żaden "głos znikąd" działający randomowo nie dający się racjonalnie wyjaśnić. Jest to dokładnie przekaz informacji od podświadomości, tej części umysłu, której nie kontrolujemy, do świadomości. Choć intuicję postrzegamy jako coś irracjonalnego, de facto jest to efekt racjonalnego (w swej intencji) działania podświadomości na rzecz całości organizmu.
Niemniej jednak nie jest to mechanizm doskonały. Często się mawia, że intuicja bywa omylna lub zawodna. Czy na pewno? No cóż, mózg ludzki jest niczym ultra skomplikowany komputer, zaś nawet prosty arytmometr elektroniczny może doznać przekłamania "na łączach", tedy więc może błędnie przetworzyć dane. Detalami technicznymi tych przekłamań już się nie będziemy zajmować, to już niech ogarnia neurologia czy też nawet mechanika kwantowa. Ale jest jeszcze drugi motyw tej sprawy, o wiele ważniejszy. Rzecz polega na tym, że świadomość nie do końca potrafi otrzymany komunikat poprawnie odczytać, zaś sama podświadomość nie kwapi się wcale, aby jej to uławiać. Więc jakąż dla nas wartość ma list, z którego rozumiemy tylko pojedyncze słowa, do tego też niekoniecznie? Jednak puenta jest taka, że to raczej my jesteśmy omylni, dokładniej zaś leniwi, bo nie chce nam się tego języka uczyć. Podświadomość nie umie "po ludzku", tak została już "narysowana", że gada tylko po swojemu. Jest to pewien defekt gatunku ludzkiego, inne raczej ze sobą nie mają takiego problemu.
Jednak doświadczenie to jeszcze nie wszystko. Podświadomość oprócz bitów zapisanych podczas życia ma jeszcze do dyspozycji pewną bazę danych przekazaną genetycznie. Nic to jednak nie zmienia, jeśli chodzi o sam mechanizm intuicji.
Natomiast nieco osobniejszą sprawą jest przeczucie oparte na emocjach. Jest to po prostu iluzja powstała dzięki tym emocjom na bazie bieżących wydarzeń. Ktoś uznał, że popełnił błąd, marnie się z tym czuje, więc tworzy sobie wizję przykrych skutków tego błędu. Ktoś przeżył radosne wydarzenie, więc tworzy sobie wizję, że jutro też będzie miło. Tego nie tworzy podświadomość, lecz powstaje na pograniczu tejże oraz świadomości. Nie jest to jednak intuicja i można to kontrolować. Intuicji kontrolować nie można, ale można "ogłuchnąć" na nią, nie przyjmować do wiadomości jej przekazu, po prostu olewać to.
Na koniec uwaga językowa, terminologiczna. Słowo "intuicja" nie jest określeniem ściśle naukowym, używane bywa w różnych kontekstach. Na przykład "rozumowanie intuicyjne", które jest nieco osobną sprawą. Często też mówi się na temat "intuicyjności" czegoś jako metaforę nieokreśloności znaczeniowej, nieuchwytnej do końca za pomocą ścisłych definicji. Mówimy wtedy zwykle, że "wiemy, o co chodzi" i dalej się nie bawimy detalami. Jeszcze inną kwestią jest intuicyjne znaczenie pewnych pojęć matematycznych. Ale to wszystko jest już jakby obok tematu.
I to by było na tyle...
.

58 komentarzy:

  1. O mamuńciu - ale mądrze:-))
    Wrócę żeby raz jeszcze przeczytać!!!
    /Pan profesor na której uczelni to wykładał???/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam takich, co nawet po dziesiątym przeczytaniu nie zrozumieją...

      Usuń
    2. Zgadza się..... nadal nie rozumiem :-))

      Usuń
    3. może spróbuj po raz jedenasty... albo po prostu odpuść, wyluzuj... w końcu nikt nie musi wszystkiego rozumieć :)

      Usuń
    4. Trochę Cię podpuszczałam...:-))
      Tak naprawdę w moim przypadku sprawa jest bardzo skomplikowana.
      Osobisty małzonek twierdzi że ja jestem takim typem który potrafi wpływać więc wpływa nawet na swoją podświadomośc.... I to dopiero jest problem...

      Usuń
  2. Nie wiem , jak jest w brydżu czy innych grach, bo nie grywam, ale intuicja wielokrotnie się sprawdzała w życiu, taki podszept ze świata zmysłów.
    Istnieją tezy i dowody naukowe, istnieją rzeczy, o których filozofom się nie śniło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w rzeczy samej życie jest jedną wielką grą strategiczną z ograniczoną informacją, tyle tylko, że wielu szans w ogóle nie da się policzyć, a nawet oszacować w przybliżeniu...

      Usuń
  3. Wszystko się zgadza, panie Piotrze, no, prawie wszystko. Właśnie mnie przekonałeś, że intuicja jest irracjonalna. Nawet tym, że w jakimś zakresie opiera się na podświadomości. Jak sam napisałeś, podświadomość jest magazynem informacji, których istnienia sobie nie uświadamiamy. To z nich korzysta nasz mózg w sytuacji, kiedy nie możemy świadomie i racjonalnie tej sytuacji ocenić. Pytanie brzmi: czy Ty z tej podświadomości korzystasz racjonalnie, to znaczy, analizując wszystkie możliwości? Nie, dzieje się to intuicyjnie, czyli przypadkowo w sposób, który trudno uzasadnić, czyli – brak temu racjonalnych przesłanek. Efekt: w sytuacjach stresowych łatwo wpaść w panikę, w sytuacjach, nazwijmy to pozytywnych, łatwo popełnić błąd.
    Zobrazuję Ci to na przykładzie gry w szachy. Nasz mózg nie jest tak sprawny jak komputerowy program szachowy, który analizuje pozycję na „chłodno” za każdym razem od początku. Działa tak szybko, że może sobie na to pozwolić. Rasowy szachista nie ma takich możliwości, tworzy sobie jakąś strategię i w zasadzie się jej trzyma. Owa strategia pomija niesamowitą ilość wątków pobocznych, co jest w jakiś sposób racjonalne, pozwala się skupić na obranej strategii. Niestety im dalej w las tym ciemniej. Nie obejmiesz swoją racjonalnością wszystkich wariantów. Co się dzieje, gdy gra toczy się nie po Twojej myśli? Ano, jeśli coraz bardziej zdajesz się na intuicję – masz przechlapane. A co się dzieje, gdy dla odmiany gra idzie zgodnie z planem? Ano, jeśli znów oddasz się intuicji, która Ci mówi (podpowiada), że musisz wygrać – też możesz mieć przechlapane, bo intuicja uśpi Twoją czujność. Nawet w przypadku, jeśli masz z sobą tysiące partii, których przebieg gdzieś tam tkwi w Twojej podświadomości. I teraz najważniejsze – w grze w szachy nie ma żadnej przypadkowości (losowości) jak w grze w karty.
    Konkluzja jest taka, że jeśli nawet intuicja podpowie Ci właściwe rozwiązanie, to i tak nie ma w tym żadnej racjonalności. Zawsze towarzyszy jej irracjonalne: albo – albo, i to bez świadomego i racjonalnego uzasadnienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. połknąłem literkę "a". Powinno być: "jeśli masz za sobą tysiące partii... itd.".

      Usuń
    2. nie napisałem, że podświadomość jest magazynem informacji, tylko że rejestruje je i używa, przetwarza... ale to jest nieistotny detal techniczny...
      ...
      czym innym jest racjonalność działania podświadomości jako takiej, czym innym racjonalność działania jej "nosiciela".... podświadomość działa racjonalnie, gdyż jej celem jest przetrwanie całego organizmu... aczkolwiek może zaistnieć osobnik chory psychicznie, którego podświadomość jest tak rozkojarzona, że działa wręcz randomowo, tylko nie wiem, jak długo by istniał... poza tym racjonalność nie gwarantuje optymalności i skuteczności tegoż działania...
      za to ciekawe jest pytanie, czy racjonalnym jest korzystać z podpowiedzi intuicji?... na to niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi, gdyż zbyt wiele czynników może mieć na to wpływ... wiele zależy od tego, jak często z nich korzystamy, jaką wagę przywiązujemy do tych podpowiedzi /być może żadnej?/, jaką rolę im wyznaczamy /decydującą, czy doradczą?/, no i przede wszystkim, jakie mamy doświadczenia z takiego, czy innego korzystania z tejże intuicji na odpowiednio długim dystansie... to ostatnie to już jest gruby materiał statystyczny do analizy, której raczej na pewno nikt nie robi... poza tym stale na bieżąco weryfikujemy i modyfikujemy nasz stosunek do intuicji, co tym bardziej utrudnia sprawę... tak, czy owak końcowa konkluzja zawsze będzie czysto subiektywna... wyobraźmy sobie skrajne przypadki:
      pan X olewa swoją intuicję, zawsze działa tylko na logikę...
      pan Y opiera się wyłącznie na swojej intuicji...
      obaj są zadowoleni z efektów takiego podejścia, więc obaj postępują racjonalnie... ot, taki (pozorny) paradoks...
      ...
      element losowy jest w każdej grze, także takiej z pełną informacją /szachy, go, warcaby, etc/, wystarczy, że jednego nagle ząb rozboli, co obniża jego sprawność... ale to był żart, bo rozumiem, że nie o taką "losowość" chodzi...
      faktycznie, w grach z ograniczoną informacją /np. większość karcianych/ czynnik losowy gra pewną rolę i to się minimalizuje korzystając z Prawa Wielkich Liczb: albo grając odpowiednio dużą ilość rozdań, albo wprowadza formę porównawczą /tak jak brydż sportowy/, gdzie rywalizują ze sobą ludzie mający ten sam zestaw kart... to drugie jest lepsze, bo nie trzeba aż tak wielu rozdań, aby wyłonić lepszych umiejętnościami w danych zawodach...
      niemniej jednak intuicja też może mieć co nieco do powiedzenia w takich grach, jak szachy, czy go... dobry gracz przegląda i analizuje partie swoich przyszłych przeciwników, ma też doświadczenia z ewentualnej wcześniejszej gry z nimi... tacy zawodnicy mają zwykle niezłą pamięć, ale nawet oni nie są w stanie zapamiętać świadomie wszystkich partii... ale za to podświadomość wychwytuje pewne niuanse, motywy i podczas gry może podpowiedzieć nieraz jakiej odpowiedzi można się spodziewać, a jakiej nie od danego przeciwnika na dane zagranie... szachiści nieraz korzystają z takich podpowiedzi, a szczególnie w partiach "szybkich" lub "blitzach", w tych ostatnich intuicja ma już pełne pole do popisu...
      ...
      na koniec pojęcie "irracjonalności", już Ci to tłumaczyłem niedawno, ale powtórzę:
      wszystko, czego mechanizmu, metody nie znamy lub nie pojmujemy określamy jako "irracjonalne", obojętne, czy stoi za tym jakaś logika, czy jest to czysto losowe, chaotyczne działanie... tak więc ja się z Tobą zgadzam, że intuicja jest wynikiem jakiejś irracjonalności, gdyż nie znamy i nie rozumiemy za bardzo software'u podświadomości... jednocześnie jednak podświadomość /ze "swojego" punktu widzenia/ działa racjonalnie, co wykazałem już wcześniej... jedno nie przeczy drugiemu...

      Usuń
    3. Piszesz: „podświadomość działa racjonalnie, gdyż jej celem jest przetrwanie całego organizmu” – i ja się z tym nie potrafię zgodzić, gdyż to jest tylko półprawda (łącznie z ostatnim akapitem Twojego komentarza).
      Nowoczesny Gmach Opery Krakowskiej, gdzie byłem kilka razy. Gdyby to ode mnie zależało, nigdy bym nie dopuścił do jej otwarcia. Dwa wąskie wejścia/wyjścia na olbrzymią widownię bez podziału na balkony. Być może jest gdzieś wyjście ewakuacyjne, ale mimo poszukiwań nie znalazłem. Hipotetycznie wybucha pożar. Co Ci podpowie intuicja lub podświadomość? Uciekać! Gdzie? Do wyjścia gdzie utworzy się momentalnie zator. Mało, że się nie wydostaniesz, to jest szansa, że Cię zadepczą, albo tak poturbują, że zostaniesz inwalidą. Na scenie płonie kotara, możesz jeszcze skakać w głębie orkiestrionu. Podświadomość nie podsunie Ci jedynego sensownego rozwiązania – położyć się na podłodze (tam najdłużej jest czym oddychać) i przeczekać panikę.
      Inny przykład: młody adept pływania. Wiesz ile wysiłku potrzebuje, aby przekonać podświadomość, że tylko swobodne ruchy w pozycji leżącej zapewni możliwość utrzymania się na wodzie?
      Jeszcze inny: gołoledź. Większości kierowców w momencie wpadania w poślizg próbuje wcisnąć pedał hamulca w podłogę albo i głębiej.
      W żadnym z tych przykładów podświadomość nie działa racjonalnie, wręcz przeciwnie. Jeśli się trafi racjonalna reakcja, to jest to czysty przypadek, albo... doświadczenie.

      Ów paradoks to tylko Twoje pobożne życzenie.
      Pan X, nie polegając na żadnej intuicji oszczędza na najniższy procent i nic na tym nie traci, jeśli inflacja jest na w miarę przyzwoitym poziomie.
      Pan Y, ulegając intuicji inwestuje na giełdzie. Nie znam statystyk, ale coś mi się zdaje, że w tej grupie jest najwięcej bankrutów.

      Nie będę się wgłębiał w tajniki gry w szachy. Owszem jest pewien element intuicyjności, ale za długo by się rozwodzić, niemniej na pewno nie rzecz w analizie stylu gry przeciwnika.

      Usuń
    4. Jednak jeszcze o tych szachach. Wspomniałem o programach szachowych, które w każdym posunięciu analizują wszystkie możliwe warianty. Szachista-człowiek intuicyjnie pomija te warianty, które są a priori bezwartościowe, nie warte jakiejkolwiek analizy. Ale by to ocenić trzeba lat praktyki. I właśnie ta praktyka pozwala w blitzach odnosić sukcesy.

      Usuń
    5. at TheLoo...
      powtórzę:
      "racjonalność (działania) nie gwarantuje optymalności i skuteczności tegoż działania"...
      raz już to czytałeś, więc dowiedziałeś się, że racjonalność (działania) to nie to samo, co optymalność i skuteczność...
      no, chyba że nie przeczytałeś, ale wtedy jaki sens ma ta dyskusja, skoro jesteś do niej nie przygotowany?...
      ...
      to tylko Twoje pobożne życzenie, że pan X oszczędza na najniższy procent, a pan Y inwestuje na giełdzie... ja w każdym razie słowem nie wspomniałem, jak obaj panowie zarządzają swoimi zasobami... mowa była tylko o tym, że obaj są zadowoleni ze skutków swoich reakcji na podpowiedzi intuicji, mimo że są skrajnie różne od siebie... napisałem też, że ów paradoks jest pozorny, czyli de facto go nie ma, ale tego też nie przeczytałaś...
      ...
      za to końcówkę miałeś niezłą... bo faktycznie bez pewnego zbioru danych, tu akurat pozyskanych podczas praktyki blitzów, intuicja nie ma nic do powiedzenia, nie ma na czym się oprzeć...

      Usuń
    6. Jeśli ze mną polemizujesz, nie wykręcaj się sianem. Oba zdania są Twoje:
      - „racjonalność (działania) nie gwarantuje optymalności i skuteczności tegoż działania”;
      - „podświadomość działa racjonalnie, gdyż jej celem jest przetrwanie całego organizmu”;
      jeśli dodać do tego:
      - „intuicja jest wynikiem jakiejś irracjonalności, gdyż nie znamy i nie rozumiemy za bardzo software'u podświadomości... jednocześnie jednak podświadomość /ze "swojego" punktu widzenia/ działa racjonalnie”
      mało, że są sprzeczne ze sobą, to w dodatku tworzysz jakiś groch z kapustą w wersji niedogotowanej. Jeśli nie potrafisz tego usystematyzować, to znaczy, że nie bardzo wiesz, co chcesz udowodnić. Od razu dodam. Ani racjonalność, ani podświadomość intuicji niczego nie gwarantuje, niemniej racjonalność daje Ci zdecydowanie większe szanse.

      Przyjrzyjmy się temu „paradoksowi”:
      „wyobraźmy sobie skrajne przypadki:
      pan X olewa swoją intuicję, zawsze działa tylko na logikę...
      pan Y opiera się wyłącznie na swojej intuicji...
      obaj są zadowoleni z efektów takiego podejścia, więc obaj postępują racjonalnie... ot, taki (pozorny) paradoks...”
      Skoro sam twierdzisz, że „intuicja jest wynikiem jakiejś irracjonalności”, to gdzie u pana Y postępowanie racjonalne? No gdzie?! Ja, na prostym przykładzie zabezpieczenia swoich oszczędności udowadniam Ci, że się mylisz. Na moim, a nie Twoim przykładzie.

      Usuń
    7. nic Ci TheLoo nie udowadniam, tylko próbuję wytłumaczyć pewne proste rzeczy, zaś Ty już się mocno pogubiłeś, nie bardzo wiesz, o co Ci chodzi i droczysz się dla samego droczenia, aby przykryć fakt, jak coraz słabiej Ci idzie rozumienie moich słów...
      ...
      natomiast co do tych wujków, różnie zarządzających swoimi oszczędnościami, to już zaplątałeś się do reszty, mnie jednak do tego nie mieszaj, nie ja wymyśliłem, jakie mogą mieć strategie tego zarządzania, więc de facto już tylko monologujesz, polemizujesz sam ze sobą na tematy ekonomiczne...
      a jeśli nawet próbujesz ze mną, to samo napisanie "się mylisz" aby tylko coś było napisane nie wystarcza, skoro nie umiesz pokazać w którym miejscu niby "się mylę" i na czym to moje rzekome "mylenie się" ma polegać...

      Usuń
    8. Może nie dziś, bo jestem po imprezce, ale na pewno Ci wyłuszczę gdzie tkwią błędy Twojego rozumowania. Bo przyznaj sam, nie tylko ja Cię nie potrafię zrozumieć.
      A tak ogólnie to wyluzuj ;)) W końcu nasz spór nie zmieni pojęć "intuicja", "podświadomość" czy "irracjonalność".

      Usuń
    9. to jest jakiś spór?... skoro obaj doszliśmy do consensusu, że nie potrafisz ani zgodzić się z tym, czego się dowiedziałeś, ani tego zrozumieć, to sporu nie ma... co prawda moim zdaniem nie jest to powód, aby się tym za bardzo przejmować, ale to już Twój wybór, zaś ja nie uzurpuję sobie prawa do narzucania Ci czym się masz przejmować, a czym nie :)

      Usuń
    10. Jakiś tam konsensus wymyśliłeś intuicyjnie sam dla siebie, ale wyjątkowo nie podejmę wątku, czy ja coś rozumiem, czy nie.

      Spróbuję to wszystko uporządkować.
      Zacznijmy od podświadomości, której istnienia nie zamierzam podważać. Problem w tym, że ona nie służy do tego, co nam próbujesz wmówić. Bo dzięki tej podświadomości na przykład nie musisz się zastanawiać, który mięsień uruchomić, aby zachować równowagę, kiedy masz wziąć oddech, aby się nie udusić, czy kiedy ma nastąpić skurcz komory sercowej, aby zapewnić krążenie krwi. Podświadomość uwalnia Cię od myślenia nad takimi czynnościami, bo inaczej byś zwariował. Bywają też sytuacje, kiedy robisz coś podświadomie, mimo, że Ci to do podtrzymania życia nie jest potrzebne. Na przykład, gdy kłamiesz, sięgasz po jakiś narkotyk, inni będą kręcić kulki z nosa, jeszcze inni podrapią się po głowie, inni będą robić głupie miny, jeszcze inni szybciej mrugają powiekami. To wszystko faktycznie dzieje się na poziomie podświadomości, ale kłamiesz zawsze świadomie, a nie podświadomie.
      Twierdzisz, że intuicja czerpie z tej podświadomości, co jest totalną bzdurą. Jeśli bowiem podejmujesz działanie na podstawie intuicji, to tym samym już uruchamiasz właściwą część mózgu, odpowiedzialną za podejmowanie decyzji. Podświadomość działa non-stop, ale olewa Twoją próbę podjęcia decyzji, od tego jest inna część mózgu. Możesz tę decyzję podjąć na podstawie rozumowej kalkulacji, albo zdając się chybił-trafił. W takiej sytuacji Twój mózg i tak czerpie informacje z właściwej pamięci, a nie z podświadomości. Ponieważ jednak nasza pamięć bywa zawodna, zdanie się tylko na intuicję (lenistwo myślowe zamiast racjonalnej kalkulacji) bywa zawodne. Tym samym intuicja, nawet jeśli jest trafna i tak pozostaje irracjonalna.

      Tym samym owszem, podświadomość działa racjonalnie, gdyż jej celem jest przetrwanie całego organizmu, ale to ogranicza się tylko do funkcji życiowych, w przypadku tików nerwowych już tego nie powiesz, więc dlatego piszę, że Twoje twierdzenie o podświadomości jest tylko półprawdą.
      Zgodzę się też ze stwierdzeniem, że „racjonalność (działania) nie gwarantuje optymalności i skuteczności tegoż działania” tyle, że z intuicyjnością jest tu jeszcze gorzej. Gdy zaś piszesz, że „intuicja jest wynikiem jakiejś irracjonalności, gdyż nie znamy i nie rozumiemy za bardzo software'u podświadomości” to jest to już totalne nieporozumienie, bo intuicyjność w podejmowaniu decyzji nie ma nic wspólnego z podświadomością.

      Przecież nie napisałem, że Ty wymyśliłeś oszczędzających wujków. Ty napisałeś, że ci wujkowie w każdej sytuacji będą zadowoleni. Udowodniłem Ci tylko, że nie w każdej. O co Ci więc biega?

      Usuń
    11. sam napisałem w tekście, że kłamanie to ŚWIADOME przekazywanie fałszywej informacji, więc po prostu powtarzasz po mnie... po narkotyk też się sięga świadomie, choć to akurat nie zawsze, bo niektórym się zdarza coś dobrać już wcześniej będąc na "zerwanym filmie" lub w ramach kompulsywnego odruchu, gdy ta świadomość jest ograniczona... proponuję zostawić te narkotyki w spokoju, żeby nie komplikować tematu... ale okay, jedna sprawa "konfliktowa" mniej :)
      ...
      napisałem też, że podświadomość działa na rzecz organizmu, potem, że na rzecz przetrwania, co właściwie znaczy to samo, tak samo jak Twoje określenie "dla podtrzymania życia"... ale, że to "przetrwanie" lub "podtrzymanie życia" może się za bardzo kojarzyć z sytuacjami skrajnymi, ratunkowymi, tedy faktycznie możemy je sobie odpuścić bez zbytniej straty, za to można użyć jako synonimu "w celu utrzymania organizmu w równowadze" albo /uwaga, trudne słowo!/ "homeostazie"... dodałem też w innym miejscu dwa słowa o teoretycznych wyjątkach choroby psychicznej polegającej na "zepsuciu się" podświadomości...
      drapać się po głowie lub mrugać oczami można świadomie, można też podświadomie, odruchowo... to pierwsze nas nie interesuje, za to po co ludzie robią to drugie?... po prostu tak "każe" podświadomość i służy to zniwelowaniu drobnego napięcia nerwowego, które akurat ktoś chwilowo doświadcza... tylko że to jest kompletnie nie na temat, nie ma tu żadnej intuicji, tylko zwykły, automatyczny odruch...
      ...
      ale przy okazji wylazło z Twoich słów, jak wciąż bardzo nie rozumiesz sprawy i w efekcie wszystko pokręciłeś...
      intuicja NIE JEST działaniem poza kontrolą świadomości, tylko INFORMACJĄ /zwykle dość mętną/, którą świadomość otrzymuje od podświadomości... dopiero potem świadomość decyduje, czy tą informację wykorzystać, czy zignorować i jest to już świadoma(!!!) decyzja...
      ...
      przeczytaj jeszcze raz uważnie, o co chodziło z tymi wujkami, bo już nie mam zdrowia do Ciebie:
      "pan X zawsze ignoruje własną intuicję, pan Y zawsze kieruje się jej wskazówkami, obaj są zadowoleni z efektów takiego podejścia /każdy ze swojego/"...
      gdzie tu jest napisane, że w każdej sytuacji osiągają sukces?...
      a poza tym, skoro już o ekonomii, to może być tak, że pan X gra na giełdzie i nie oszczędza w banku, bo sobie wyliczył, że bardziej ryzykowna strategia przyniesie większą wartość oczekiwaną w dystansie, a pan Y nie gra na giełdzie, bo co ma na to ochotę, to intuicja go ostrzega za każdym razem, żeby tego nie robił, bo wdupcy, więc woli lokatę w banku wg. zasady "lepszy wróbel w garści"...
      tak więc ten Twój cały "dowód" niczego nie dowodzi, jest taką wypowiedzią "ni w pipę, ni w oko", zupełnie bez związku...

      Usuń
  4. No dobra, trochę prowokacyjnie uprzedzę (proszę określić na jakim jest to poziomie - świadomości, podświadomości, czy możliwe, że żadnym z tych), że "nie gram w brydża"... ;)

    Starałam się czytać uważnie, przyznaję że nie wszystko zrozumiałam, może przeczytam jeszcze kolejny raz, ale proszę o wytłumaczenie, gdzie w tym wszystkim znajduje się jeszcze coś takiego jak nadświadomość, bo ani jednym słowem o niej w poście nie wspomniano, a takie "coś" niewątpliwie przynajmniej w obiegu informacyjnym istnieje.
    Będę wdzięczna za odniesienie się do mojej sprawy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, może ja coś spróbuję...
      Nadświadomość w psychosyntezie to, i tu proszę o uwagę: to wyższa nieświadomość (sic!) Tak wyczytałem, bo się na tym nie znam ;)) Wynika z tego, że im mniej wiesz tym większa Twoja nadświadomość. Na wszelki wypadek nie napiszę, z czym mi się to kojarzy ;))

      Usuń
    2. Ciekawe jest to wszystko, a każdy krok ku wyjaśnieniu tematu sprawia, że jakby w większą nieświadomość się popada. :)
      A taki "wszelki wypadek", z którego często w życiu korzystamy wynika z czego - pod-, nad- czy najzwyczajniejszej świadomości? ;)

      Usuń
    3. „Wszelki wypadek” nie wynika ani z „pod”, ani z „nad”, ani nawet ze samej świadomości. To efekt doświadczeń życiowych, najczęściej przykrych ;))

      Usuń
    4. @Maria...
      to akurat prawda, że faktycznie czytasz uważnie, fajnie by było, gdyby tak wszyscy chcieli i umieli, umieli chcieć i chcieli umieć...
      do Twojej sprawy odniosę się tak, że post jest bardziej "popularno-", niż "-naukowy", więc nie rozdrabniałem tematu na "pod-", "nad-", "przed-", etc "-świadomość", lecz dla uproszczenia użyłem słowa "podświadomość" na określenie tej części umysłu, której świadomość nie kontroluje...
      ...
      gdy coś robimy "na wszelki wypadek" może za tym stać wypadkowa wielu różnych motywacji... jaki ma w tym udział intuicja, jaki udział ma świadome oszacowanie ryzyka, że coś może pójść "nie tak", gdy się nie zabezpieczymy, jaki ma też na przykład udział to, że ktoś jest po prostu lękowy, to wszystko zależy od całości sytuacji oraz samego człowieka, jaki on po prostu jest...

      Usuń
    5. @ PKanalia

      1. Czyli nie negujesz istnienia pod-, nad-, przed-, (nawet takie coś istnieje? Chyba w życiu płodowym?) - świadomości nawet w najzwyklejszym człowieku?

      2. "gdyby tak wszyscy chcieli i umieli, umieli chcieć i chcieli umieć..."
      Zadumałam się nad tym zdaniem, takie proste w formie, a tyle uniwersalnej treści zawiera. Daję lajka! :)
      Kolejne od Ciebie warte zapamiętania! ;)

      DeLu
      Widzisz jaki jest skomplikowany ten "wszelki wypadek"? Co najciekawsze, inny jest u Ciebie, a inny u mnie i u każdego innego.
      I może przez to ten świat jest taki skomplikowany? :)

      Usuń
    6. @Maria...
      nie neguję, są to jak najbardziej naukowe terminy używane przy opisie struktury osobowości, aczkolwiek mogą się różnić niuansami znaczeń zależnie od szkoły, działu psychologii czy samych naukowców ich używających...
      "przedświadomość" nie dotyczy okresu życia płodowego, w psychoanalizie jest definiowana jako coś na pograniczu świadomości i nieświadomości, zawierające treści stłumione, "uśpione", nieobecne w świadomości, ale w każdej chwili mogące być do niej przywołane...

      Usuń
    7. Chyba masz rację Mario. Właśnie mi Piotr udowodnił, że jeśli na „wszelki wypadek” na widok czarnego kota intuicyjnie splunę za siebie, będzie to działanie podświadomie racjonalne, choć może nie do końca uzasadnione ;))

      Usuń
    8. E tam znowu DeLu - działanie jak najbardziej uzasadnione i racjonalne. Wiesz ile nieszczęścia może taki czarny kot przynieść? ;)
      Co wobec tego znaczy jedno pluniecie za siebie! Na jedno tylko trzeba trochę uważać - żeby nie pluć pod wiatr ….

      Usuń
    9. Mario, Ty mi tu nie obrażaj kotów! ;)) Nieszczęścia przynoszą ludzie, nie koty.

      Usuń
  5. Pomijając fakt, iż część naszej podświadomości - ta przenoszona genetycznie - jest także budowana na podstawie przeżyć naszych przodków należy założyć, że podświadomość jest głównie pochodną naszej świadomości.
    Czy podświadomość wysyłająca intuicyjne sygnały do mózgu może być zła, omylna, lub zawodna? Pytanie nieprecyzyjne. Może być bowiem tak, że ktoś od urodzenia funkcjonuje jako złodziej. Kradnie od "rzemyczka do koniczka", a więc jego podświadomość już z gruntu będzie zła. Co się jednak dzieje, gdy ten ktoś w miarę dojrzewania stara się nawrócić na dobrą drogę? Otóż wtedy podświadomość będzie mu nadal przesyłała sygnały skłaniające do starych nawyków, a więc sygnały złe, z jego poprzedniego punktu widzenia.
    A co się dzieje, gdy nasza wiedza, i pośrednio intuicja sterowana podświadomością, jest ułomna? Mieliśmy taki przykład, gdy jeden policjant strzelał do dystrybutora paliwowego, a drugi przestrzegał, że "instrybutor" może wybuchnąć? Można stwierdzić, że tu zadziałały albo emocje, albo właśnie brak konkretnej wiedzy. Trudno więc twierdzić, że intuicja wskazuje nam wyłącznie (głównie) racjonalne zachowania.
    Przykłady można mnożyć, ale nie o to chodzi. Intuicja jest nie dla wszystkich i nie w każdej sytuacji. Mimo tego w krytycznych sytuacjach warto się spuścić na intuicyjne rozwiązania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moralna ocena strategii życiowej owego złodzieja przed i po "przemianie" jest całkiem subiektywna, więc mieszanie takich ocen do tematu tylko go zamula... ale faktycznie, podpowiedzi intuicji w nowej sytuacji oparte na starych schematach działania mogą być zaburzające... to trochę tak, jak ze starym kick-bokserem, który nagle zaczął walczyć w nowej formule: klasycznego boksu... być może potrzebuje on nieco czasu aby zapanować nad odruchem kopnięcia przeciwnika, które w tej formule są zabronione... tylko ja bym nie był taki pewien, czy wszystkie działania odruchowe, automatyczne, zwane też czasem "zagraniami na pamięć" bez pośrednictwa świadomego myślenia to jest efekt działania intuicji... chyba raczej nie...
      no, i jeszcze kwestia definicji racjonalnego działania... często przyjmujemy ukryte założenie, że "racjonalne" = "optymalne", "prawidłowe" lub "skuteczne', a to wcale tak nie musi być...

      Usuń
  6. W ogóle nie zastanawiam się, kiedy coś czuję, że muszę to zrobić- intuicja mi podpowiada- to taki imperatyw. Czuję, że to jest dobre, tak należy i tak się powiedzie. Niekoniecznie musi to być oparte na doświadczeniu. To coś w rodzaju instynktu. W momencie, kiedy zaczynam rozważać drogi postępowania, nawet podpowiedź dobrej drogi nie nazwałabym intuicją, bo ona już jest oparta na rozumowaniu. Intuicja to coś w rodzaju- nie wiem co mną powoduje, ale wiem, że tak należy. Przypuszczam, że są ludzie, którzy mają małą intuicje (dpo4radyczne działanie intuicyjne), albo nie mają jej wcale.
    Czy skok w bok, kiedy coś jedzie z tyłu, a ja to czuję, to instynkt czy intuicyjne wyczuwanie zagrożenia i intuicyjne działanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama ucieczka przed zagrożeniem jeszcze nie jest efektem działania intuicji, tylko prostego instynktusamozachowawczego, ale rozpoznanie, że coś może być zagrożeniem lub wybór drogi ucieczki może być już skutkiem podszeptu intuicji, ale też niekoniecznie, bo czasem, gdy jest więcej czasu do dyspozycji, może być skutkiem świadomego myślenia...

      Usuń
    2. Różnica pomiędzy instynktem a intuicją jest taka sama jak pomiędzy p....leniem kotka za pomocą młotka, a naturalnym "marcowaniem".
      Instynkt widzi naszą przyszłość, czyli to co my zobaczymy dopiero po czasie (w rzeczywistości bardzo krótkim, bo , ok. 2 milisekund). Ten efekt jest bardzo przydatny tam, gdzie akcja rozstrzyga się w bardzo krótkim czasie i na bardzo krótkim odcinku. Podam przykład: Jeżeli jedziemy na autostradzie z szybkością ok. 130 km/h to nasza intuicja "widzi" to co my - na skutek drogi decyzyjnej impuls/bodziec z oka, droga do mózgu, analiza, sygnał do mięśni wykonawczych - zobaczymy najszybciej po przejechaniu 6-10 m. i upływie ok. 2 milisekund. Można przyjąć, że w tym momencie intuicja widzi np. przeszkodę w postaci 6-10 m. samochodu, a my "zobaczymy" ją dopiero po czołowym zderzeniu.
      Jeszcze ciekawiej jest, gdy w grę wchodzi analiza odbywająca się w umyśle. Tutaj intuicja spuszcza się na podświadomość i decyzja może być podjęta nawet po wielu dniach, bo seks też ma swoje prawa. 😘 😁

      Usuń
    3. No, no, panowie.... a ja będę się upierała przy automatycznym bezrozumnym działaniu, który nazywa się intuicją. I jeżeli już to instynkt tu pewnie odgrywa rolę, dodałabym atawistyczny, gdzieś zakodowane działanie. Czy jest oparte na doświadczeniu kształtującym się przez wieki rozw9ju, nie wiem. To jest zwierzęce działanie.
      I dalej nie wiem, czy należy rozróżniać instynkt od intuicji, abstrahując od różnych teorii. I tu, i tu działanie jest nieświadome.

      Usuń
    4. @Jaskółka...
      nieźle Anzai to wyjaśnił, ale widzę, że nie dociera, więc może ja teraz spróbuję:
      primo, to intuicja nie jest żadnym działaniem, tylko czymś, co się odbywa w umyśle, świadomość po prostu otrzymuje jakąś wiadomość od podświadomości, krótki komunikat... jednak świadomość może nic z tym dalej nie robić, ten komunikat wcale nie musi modyfikować ludzkiego zachowania, a może też wpłynąć na zmianę planów na przykład następnego dnia, tak, czy owak reakcja /lub jej brak/ na "głos" intuicji jest zwykle jak najbardziej świadoma...
      natomiast inaczej wygląda sprawa z działaniem instynktownym, automatycznym, odruchowym: tu bodziec przychodzi zwykle z zewnątrz, jest to jakieś nagłe wydarzenie, które wywołuje naszą niekontrolowaną reakcję /przynajmniej w pierwszej chwili/ lub czasem bywa też tak, że może on u człowieka chwilowy stupor, jakby "paraliż", a może być jeszcze inaczej, że nie wywoła on żadnej reakcji, jeśli ktoś jest do tego bodźca przyzwyczajony, wcześniej miał z nim dość często do czynienia...
      czyli dowiedziałaś się i już wiesz, że są to dwie różne sprawy :)

      Usuń
    5. O dzięki Ci panie.... za tak szczegółowe wyjaśnienie:):)Dobrze, ze już wszystko zostało zbadane, bo już nie ma miejsca na wątpliwości i niedomówienia.A te bodźce wewnętrzne, zewnętrzne... no ten wewnętrzny szczególnie to tak sam z siebie prawda? Nic, nic, nic go nie pobudza.... Hmmmmmm.....
      Ok. Dobrego dna:)

      Usuń
    6. Przeczytałam jeszcze raz tekst, komentarze, by mieć pewność, ze dobrze zrozumiałam. Dowiedziałam się i wiem, że to są dwie różne sprawy.
      Zdrowia Piotrze:):)

      Usuń
    7. wątpliwości wciąż jeszcze są, bo jak wspomniałem nie znamy "oprogramowania" podświadomości na ten przykład...
      w sumie, to w obu przypadkach zaczyna się od bodźca zewnętrznego, dlatego nie użyłem określenia "bodziec wewnętrzny"...
      różnica jest taka:
      1/ idziesz ulicą i widzisz kogoś podejrzanego Twoim zdaniem, intuicja Ci mówi, że może Cie napaść, więc skręcasz gdzie w bok, przyspieszasz kroku /świadoma decyzja, świadome działanie/...
      2/ idziesz ulicą i nagle ktoś wyskakuje z bramy chwytając za szyję, za torebkę, więc po prostu bronisz się: krzyczysz, kopiesz, wyrywasz etc /działanie odruchowe, instynktowne/, żadnej intuicji tu nie ma, nie zdążyła nawet się pojawić...
      w obu sytuacjach początkiem był ten ktoś /bodziec zewnętrzny/, tylko inne okoliczności, sytuacja...
      zdrowia :)

      Usuń
    8. Widzę, że maksymalnie skomplikowaliście to co jest proste jak 2-metrowy sznurek w kieszeni. Na wykładach z filozofii (ale także z pokrewnych kierunków) często operuje się wyświechtanym przykładem, gdzie ktoś ma do wyboru zepchnięcie staruszka pod koła pociągu i uratowanie kilkoro dzieci z matką, albo pozostawienie staruszka przy życiu poświęcając matkę z dziatwą. Uogólniając chodzi o to, że w krytycznej sytuacji mamy do wyboru a/ działanie w naszej sprawie, i b/ działanie w imię dobra ogółu. A więc wg mnie rację ma jaskółka twierdząc, że w pewnych sytuacjach instynkt zlewa się się z intuicją ulegając nawet atawistycznym mechanizmom i pozbawiając się świadomości. Ale i rację ma PKanalia argumentując, że w obu przypadkach są to działania w pełni świadome, bo oparte na wcześniejszych doświadczeniach. Tu warto jeszcze uwzględnić to, że instynkt może stymulować intuicję, a ta będąca przecież konglomeratem świadomości i nawet światopoglądu, z pewnością odegra rolę w zdarzeniu. Może dlatego trudniej jest odwoływać się do instynktu i intuicji, a łatwiej posprzeczać się z szanowanymi osobami. 😉
      No i nie ma co wyśmiewać się teorii behavioralnych, bo przecież bodźcem jest np. impuls neuronalny jak i wybuch bomby atomowej.

      Usuń
    9. @Anzai...
      opisany eksperyment myślowy przypomina trochę koan, jego odmianę mającą motyw "co byś zrobił gdyby tak, czy owak dupa z tyłu"...
      niestety tylko myślowy, bo w warunkach laboratoryjnych nikt go realnie nie przeprowadza, można tylko przytoczyć jakieś ewentualne wspomnienia ludzi, którzy byli w sytuacji skrajnej jako uczestnicy lub chociaż świadkowie... niemniej jednak nie ma wątpliwości, że mając minimalny czas na decyzję człowiek wtedy opiera się głównie na intuicji, a nie na racjonalnej analizie sytuacji...
      natomiast analizując motywacje ewentualnej decyzji te dwa podane przez Ciebie punkty /a.dobro własne i b.dobro ogółu/ niekoniecznie muszą pasować do opisanego przykładu: ktoś ratuje dziadka, bo ma żyjącego dziadka w tym wieku, a ktoś ratuje matkę z dziatwą, bo akurat ma siostrę i siostrzeńców, których bardzo lubi...

      Usuń
    10. Lubi, czy nie lubi, albo ma dziadka, czy go nie ma, w każdym razie działa świadomie, nawet jak ma w dupie dziadka i rodzinę. 😉 A przykłady celowo dobiera się skrajne tak, aby nawet suski mógł je zrozumieć.

      Usuń
    11. znany jest też tzw. "dylemat wikinga":
      wiking z żoną i dzieciakiem płyną w dziurawej łodzi, nie wiadomo, czy zdążą do brzegu, zanim nie zginą w lodowatej wodzie... aby zwiększyć szanse przeżycia wiking musi szybko zdecydować, kogo wyrzucić za burtę: żonę, dzieciaka lub czy wyskoczyć samemu...
      ...
      ja akurat takie eksperymenty myślowe uważam za zawracanie tyłka, bo nikt nie zna siebie na tyle, aby umieć przewidzieć swoje zachowanie w sytuacjach skrajnych...
      natomiast nie przeczę, że można tym jakoś badać respondentów, tylko pytanie, jakie wnioski wyciągać z wyników takich badań... mnie akurat w tym poprzednim przypadku wyszedł prosty wniosek: na podstawie odpowiedzi można się z grubsza zorientować, kto bardziej lubi swojego dziadka, a kto bardziej siostrę :)

      Usuń
    12. Jak sam zauważyłeś omawiamy sytuacje nietypowe, gdzie "zegar tyka", a czas nagli i nie daje szansy na dłuższe przemyślenia.
      Te "eksperymenty" mogą być uznane za "zawracanie tyłka", bo nie służą ani Wikingowi, ani jego pasażerom. Na podstawie rożnych danych (socjologia, statystyka, itp.) można np. przyjąć, że najlepiej wyrzucić dziecko, bo rodzinę można odnowić. I takie rozwiązanie jest później preferowane i propagowane, nawet jeżeli jest nierozsądne (słynny casus maseczki tlenowej w samolocie, którą dorosły powinien pierw założyć sobie).
      Oczywiście, że z samej odpowiedzi, iż należy wepchnąć staruszka na tory, a z łodzi wyrzucić dziecko nic jeszcze nie wynika. Jeżeli jednak takich pytań zadamy dostatecznie dużo to badający Ciebie dowie się znacznie więcej o Tobie niż ty sam to wiesz. Odchodzimy od tematu, więc ja pasuję.

      Usuń
  7. Ja tam w brydża grać nie umiem... He, he...
    Tzw. intuicja to po prostu może umiejętność obserwacji i analizowania tego co się widzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obserwacja i analiza tego, co się widzi może odbywać się świadomie lub podświadomie, intuicja jest wynikiem tego drugiego...

      Usuń
    2. No tak, to najbardziej w tym istotne, że analiza jest podświadoma.

      Usuń
  8. Przy brydżu bardziej służy dedukcja niż intuicja. Ta ostatnia, ślepy traf, sprawdza się lub przy impasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. intuicja nie ma nic wspólnego ze ślepym trafem, jest oparta na informacjach podświadomie zapamiętanych, zarejestrowanych wcześniej... zachęcam do lektury posta, w którym jest to opisane i wyjaśnione:
      https://ptr17.blogspot.com/2021/04/intuicja-jak-to-dziaa.html
      brydż jest na tyle złożoną i bogatą w możliwości grą, że podczas niej dzieje się wiele procesów mentalnych, między innymi jak najbardziej ma też miejsce dedukcja... impas jest dość ważnym, często spotykanym manewrem technicznym, jednak dobry gracz stara się go nie nadużywać, jeśli nie ma wystarczających przesłanek że się uda, stara się szukać innych alternatywnych zagrań... czasem impas jest zupełnie zbędnym, wręcz głupim ruchem, grożącym niepotrzebną stratą, czasem bywa też jedyną drogą do sukcesu... sporo też zależy od formuły zawodów, która implikuje strategię: w meczu lub turnieju na IMP-y staramy się rozgrywać bezpiecznie, zaś w turnieju "na maksy" gra się zwykle ryzykowniej... ale decydują też inne względy, jak nasza sytuacja w turnieju/meczu oraz to, jak oszacujemy to, co mogą zrobić inni, jak mogą się zachować z tymi samymi kartami na innych stołach...
      intuicja może interweniować przy niektórych decyzjach licytacyjnych, ale czasem również podczas rozgrywki lub wistu, niemniej jednak nie jest ona dominującym narzędziem używanym podczas gry...

      Usuń
    2. Intuicja także może skutecznie konkurować z t.zw. "ślepym trafem". Na ogół bowiem nie wistuje się w atut, ale jest od tego jeden wyjątek, gdy rozgrywający będą chcieli bazować na t.zw. "przebitkach". Występuje to wtedy, gdy prowadzący grę i "stół" nie mają jednego koloru i będą chcieli go przebijać atutem. Wtedy wist w atut niweczy zamiary rozgrywających. Oczywiście do takiego wista może skłaniać poprawna dedukcja wynikająca z licytacji, intuicja, albo właśnie ... "ślepy traf" - w czym specjalizowała się moja mama w zasadzie potrafiąca grać w brydża.
      Fajny temat, szkoda, że wszyscy podchodzą tak na serio starając się przede wszystkim zbić argumenty adwersarzy ... 😉

      Usuń
    3. wist w atu oddajemy w różnych sytuacjach, ale przeważnie właśnie chodzi o to, aby te atuty połączyć redukując przeciwnikowi ewentualne lewy przebitkowe...
      w atu nieźle jest też atakować na kontrakt beznadwyżkowy, czy wręcz naciągany, wtedy nie wistuje się agresywnie, aby nie puścić lewy, często nawet decydującej o kontrakcie, zaś cios w atu jest wtedy bezpieczny... taki wist można też oddać w turnieju na maksy na kontrakt nadwyżkowy, aby z kolei nie puścić nadróbki, która może zrobić duży obrót, nawet od zera do maksa... w meczu jednak na taki sam kontrakt wistujemy agresywnie, szukając nawet cienia szansy na obłożenie, tak samo też w turnieju, gdy słabo idziemy, wtedy trzeba grać nietypowo, inaczej niż reszta sali...
      historia brydża zna wielu graczy i par znanych z "natchnionych", podejrzanie "genialnych" pierwszych wistów, często po latach udaje się wyjaśnić, skąd ta "genialność" się brała, obecnie coraz powszechniejsze są zasłony i bidding boxy, co redukuje znacznie takie przypadki...
      teoria pierwszego wistu jest obecnie nieźle rozpracowana, niemniej jednak nadal bywa to moment pełen napięcia, gdyż od niego może zależeć wynik całego rozdania...

      Usuń
    4. Nawiązując do komentarza "Jerzego Kowalewicza" nie zamierzałem rozwodzić się nad technikami i strategiami brydżowymi, tylko zwrócić uwagę, że nawet w tej grze, głównie polegającej na obliczeniach i statystyce, t.zw. "ślepy traf" (czyli wist w atut) może rozłożyć najbardziej przemyślaną rozgrywkę.

      Usuń
    5. każdy pierwszy wist wykonany randomowo /czyli np. tasujemy swoje karty i losujemy jedną/ może przynieść nieoczekiwany zysk, częściej jednak przyniesie stratę, dlatego dobry gracz nie wistuje randomowo, tylko trzyma się pewnych zaleceń teoretycznych, które mówią, jaki pierwszy wist /zależnie od przebiegu licytacji, ale nie tylko/ ma największą szansę na sukces, a jaki ma największą szansę na porażkę...
      bywają jednak sytuacje, gdy teoria nie daje żadnej podpowiedzi, wtedy wistujący czasem zdaje się na intuicję, a czasem /jeśli jest słabym, niedoświadczonym graczem/ faktycznie "losuje" w głowie kartę pierwszego wistu... cały czas podkreślam, że pierwszy wist randomowy i "na intuicję" to są dwie różne sprawy... pierwszy, jak nazwa wskazuje, nie opiera się na żadnej przesłance, drugi opiera się na materiale statystycznym podświadomie(!) zbieranym w pamięci podczas całej kariery zawodnika...
      ...
      natomiast pierwszy wist atutowy niczym szczególnym się nie wyróżnia, z pewnością nie jest żadną "okropnością brydżową", co więcej bywają sytuacje, że jest zalecany, a czasem wręcz "okropnością" jest go nie wykonać...

      Usuń
  9. ... spokojnie, chodzi tylko o wist wykonany "spod palca", i na zasadzie "ślepego trafu". Tylko nie wal mi teorii "spod palca". 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak naprawdę, to mało kto oddaje pierwszy wist czysto losowo, nawet jeśli jego umiejętności są bardzo cienkie, wręcz żadne... z reguły opiera się na jakiejś swojej wydumanej koncepcji tego wistu, albo na regułkach zasłyszanych od kogoś, być może nawet sensownych, tylko nie zawsze pasujących do danej konkretnej sytuacji...

      Usuń
  10. Nie umiem grać w brydża; dawno już w ogóle nie grałam w karty;
    intuicja a czasami instynkt w życiu mi się przydaje;
    nie zastanawiałam się z czego wynika [skąd się bierze}?
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, to już wiesz, z czego wynika i skąd się bierze...
      pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Mimo całego naukowego wyjaśnienia i tak odczuwam w intuicji coś magicznego. Nieźle potrafi zaskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń